Go down
Alice Finley
Oczekujący
Alice Finley

[uczennica] Alice Finley Empty [uczennica] Alice Finley

Nie Sie 10, 2014 6:59 pm
[uczennica] Alice Finley Tumblr_n7e6woCK1E1sqstgio1_250 [uczennica] Alice Finley Tumblr_n7e6woCK1E1sqstgio2_250

Imię i nazwisko: Alice Finley
Data urodzenia: 30 stycznia 1960 roku
Czystość krwi: Półkrwi
Dom w Hogwarcie: Hufflepuff
Różdżka: Drewno brzozowe, rdzeń stanowi włos północnicy. Dokładnie 12 cali długości, przy tym dość giętka.
Widok z Ain Eingarp:

    Uśmiechnęła się do samej siebie - tej, która stała przed lustrem. Miała na sobie szmaragdową szatę do Quidditcha, po wyglądzie której już na pierwszy rzut oka można było domyślić się, że ledwie przed momentem skończył się wyjątkowo wymagający mecz. Prawdopodobnie padał deszcz, bowiem zarówno szata, jak i kasztanowe włosy Alicji były doszczętnie przemoczone. Na szmaragdowym materiale dodatkowo tu i ówdzie widać było plamy z błota. Najwidoczniej zaliczyła nawet niegroźny upadek, a jednak mimo to wciąż się uśmiechała. Przy tym dumnie wypięła pierś, na której widniało logo Pustułek z Kenmare - odwrócone do siebie grzbietami, żółte litery P i K. W ręku trzymała oczywiście miotłę, również noszącą już na sobie ślady intensywnego użytkowania. Alice, która stała przed lustrem nie rozpoznawała tego modelu, toteż mogła się tylko domyślać, że był to jeden z nowszych, który nie wyszedł jeszcze w czasach, w których żyła. Zresztą, Finley, która uśmiechała się radośnie zza lustrzanej powierzchni, wyglądała przecież na kilka lat starszą od niej teraz. Najwyraźniej zdążyła już skończyć Hogwart. No i miała dostatecznie wiele czasu, by dostać się do wymarzonej drużyny.W drugiej ręce trzymała natomiast coś, co bez wątpienia było głównym powodem jej radości - błyszczący puchar Quidditcha. I to nie byle jaki! Puchar Mistrzostw Świata, marzenie niemal każdego gracza. Tymczasem ten zdobyła właśnie jej drużyna i to właśnie ona mogła go z dumą trzymać, nie starając się nawet ukryć szerokiego uśmiechu na piegowatej twarzy.Uśmiechnęła się również Alice, stojąca przed lustrem. Ostrożnie dotknęła dłonią gładkiej powierzchni lustra, nie mając przy tym absolutnie żadnych wątpliwości co do tego, że za kilka lat ten właśnie obraz stanie się rzeczywistością. Potrzebowała tylko czasu. I kolejnych treningów, dlatego też nie zwlekając dłużej, chwyciła w dłoń swoją miotłę i pognała na boisko. Marzenia nie spełnią się przecież, gdy będzie siedzieć bezczynnie!


Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie:

    Urodziła się jako córka czarodzieja i mugolki, jednak do jedenastego roku życia otaczał ją przede wszystkim świat mugolski. Wiedziała wprawdzie o istnieniu magii, Hogwartu i wszystkich innych czarodziejskich sprawach, jednak póki sama nie otrzymała tej długo wyczekiwanej sowy, to wszystko wydawało jej się być zbyt abstrakcyjne, by było prawdziwe. Dlatego też, gdy już trafiła do Szkoły Magii i Czarodziejstwa, wiedzę chłonęła naprawdę zachłannie. Wszystko wydawało jej się być ciekawe i wszystkim się interesowała. Ba, nawet Historię Magii przez pierwszych kilka minut uważała za fascynującą! Później wprawdzie zasnęła, jak wszyscy inni, jednak z jakiegoś dziwnego powodu wcale nie zniechęciło jej to do kontynuowania nauki tego przedmiotu w późniejszych latach.I owszem, była pełna zapału i entuzjazmu, co jednak nie oznacza, że ze wszystkim radziła sobie tak świetnie, jakby sobie tego życzyła. Przez jej niecierpliwość, okazjonalną niezdarność i nadmiar energii, doprowadzała do drobnych wypadków znacznie częściej, niż przeciętni uczniowie. Zwykle to właśnie jej kociołek wybuchał lub wypluwał z siebie kłęby cuchnącego dymu, gdy w pośpiechu pomyliła ze sobą składniki, to ją często kąsały nawet te niegroźne magiczne stworzenia (dlatego ostatecznie zrezygnowała z tego przedmiotu, woląc, by nie pożarł jej jakiś gumochłon...) i to ona często musiała ucierpieć na zielarstwie, kiedy przez swoje gapiostwo zapominała założyć rękawice ochronne. Mimo wszystko jest jednak pojętną uczennicą. Świetnie wchodzą jej do głowy nowe zaklęcia, zaś McGonagall niejednokrotnie już chwaliła ją na swoich lekcjach. To znaczy... kilkakrotnie również zdarzały jej się drobne wypadki podczas Transmutacji, te jednak były zdecydowanie rzadsze, niźli te, które przytrafiały jej się w towarzystwie magicznych stworzeń. Ma także smykałkę do Numerologii, która przynajmniej do tej pory okazała się być chyba jedynym przedmiotem, na którym Alice nie stanowiła zagrożenia dla siebie i otoczenia. Bo krzywdę potrafiła sobie zrobić nawet na Historii Magii, gdy uderzyła się boleśnie w czoło, zasypiając i uderzając głową o stolik. Mimo wszystko jednak wszelkie historyczne daty i wydarzenia także pozostają w jej pamięci i nie zwykły z tamtą uciekać. Zresztą, no hej, bunty goblinów naprawdę są ciekawe!


Przykładowy Post:

    - Proszę, proszę, proszę, weźmy właśnie tego! Nie chcę nic innego, proszę! Tato, tato, musimy wziąć właśnie jego!Z pełną konsternacją, pan Finley spojrzał na czarno-białego szczura, którego podsuwała mu pod nos jego jedenastoletnia córka. Spojrzenie orzechowych oczu można byłoby porównać jedynie do spojrzenia cocker spaniela, który właśnie ze wszystkich sił starał się wyglądać uroczo, by dzięki temu zdobyć upragnione ciastko. W zasadzie w połączeniu z kasztanowymi, długimi i lekko falowanymi włosami, które dziewczynka odziedziczyła po swojej matce, to porównanie zdawało się być wyjątkowo trafne. Na tę myśl zachichotał pod nosem, co sprawiło, że dziewczynka z niezadowoleniem zmarszczyła mały, piegowaty nosek.- Co cię tak bawi, hm? - jedną rękę oparła na biodrze, w drugiej wciąż trzymając trochę przestraszone zwierzątko. Wydęła dodatkowo wydęła w oburzeniu policzki i groźne zmarszczyła brwi. Na ten widok Finley już całkiem otwarcie zaniósł się śmiechem, pogładziwszy córkę po rudawych włosach.- Weźmiemy go. Ale to ty będziesz musiała przekonać matkę, by mógł mieszkać w domu, kiedy będziesz wracać na wakacje... - oznajmił śmiertelnie poważnym tonem, czym wywołał pełen zadowolenia uśmiech na twarzy małej Alicji. W jednej chwili zapomniała o tym, że jeszcze przed chwilą rozdrażnił ją swoim nieuzasadnionym śmiechem. I, gdyby tylko nie obawiała się, że mogłaby przy tym zgnieść swojego nowego pupila, prawdopodobnie ze wszystkich sił uściskałaby ojca. W tym momencie przecież nie liczyło się wcale to, że przekonanie pani Finley do gryzonia w domu nie mogło być zbyt łatwym zadaniem...***- Och, nie patrz tak na mnie - szturchnęła końcem różdżki szczura, który siedząc obok niej na łóżku, przyglądał jej się bardzo nie po szczurzemu, z wielkim wyrzutem. - Mówię poważnie, Panie Chudley. To nie moja wina, że Kathy postanowiła w tym roku zakupić kota. Och, tak, tak, wiem, że bardziej wolałeś jej ropuchę, ale... O, Merlinie... Czy ja właśnie tłumaczę się szczurowi?Nie zwróciła uwagi na dość pobłażliwe spojrzenie swojej współlokatorki. Takie, jakie zwykle rezerwowało się dla osób, które miały pewne problemy natury psychicznej. Jedynie uśmiechnęła się do niej promiennie i wzruszyła lekko ramionami.- Stresuje się obecnością kota, to nic takiego - wyjaśniła rzeczowo, jakby to rzeczywiście cokolwiek zmieniała. Dopiero po chwili niezręcznej ciszy dotarło do niej, że może lepiej byłoby zasłonić kotary wokół swojego łóżka, co też niezwłocznie uczyniła. Zerknęła jeszcze na swojego pupila, by po chwili ukryć twarz w poduszce i zanieść się stłumionym śmiechem. Nie wątpiła, że ten mimo wszystko pozostawał doskonale słyszalny dla jej współlokatorek, jednak... cóż z tego? Przez te wspólnie spędzone lata chyba miały już przecież okazję przyzwyczaić się do tego, że czasami Alice zachowywała się dość... ekscentrycznie. Potrafiła śmiać się z naprawdę błahych, niekiedy absolutnie nieśmiesznych rzeczy, rozmowy ze szczurem, innymi zwierzętami oraz elementami przyrody nieożywionej były na porządku dziennym... Podobnie jak i to, że czasami niewiele brakowało, by udała się na lekcje w piżamie. Właściwie pod wieloma względami wciąż pozostawała tym beztroskim, piegowatym rudzielcem, który w wieku jedenastu lat przekroczył po raz pierwszy próg Hogwartu. W zasadzie... przez te wszystkie lata, za każdym razem, gdy tylko powracała po wakacjach do zamku, wciąż miała ochotę z niedowierzaniem otworzyć szeroko oczy, rozejrzeć się dookoła po Wielkiej Sali i wypowiedzieć swoje pamiętne "woooow", które wyrwało jej się za pierwszym razem.- No dobrze, Panie Chudley. Teraz już cicho, musimy się wyspać, żeby wstać jutro na trening - zwróciła się konspiracyjnym szeptem do szczura. I to jednak nie umknęło uwadze jej współlokatorek, przez co po chwili usłyszała dobiegający zza kotary, serdeczny chichot.- Hej, ciszej tam! - stłumiła śmiech, by pełnym udawanego oburzenia głosem, upomnieć koleżanki. - Ludzie i szczury próbują tutaj spać!Znów zaśmiała się w poduszkę, choć tym razem już po chwili jej śmiech zamienił się w przeciągłe ziewnięcie. To także pozostawało u niej niezmienne - choć na co dzień zdawała się mieć niespożyte wręcz pokłady energii, to jednak zwykle wystarczył jej kilkuminutowy kontakt z poduszką, by natychmiast zasnąć niczym dziecko. Nie inaczej było również tym razem, kiedy to ledwie chwila wystarczyła, by Alice w końcu zamilkła zupełnie i zasnęła. Ostatkiem świadomości zarejestrowała jeszcze jedynie tyle, że któraś ze współlokatorek - być może właśnie Kath - pouczyła ją troskliwie, że prawdopodobnie i tak zaśpi na trening. Nie zdołała jej już nic jednak odpowiedzieć, ułożywszy się wygodniej i odpływając w swoją cudowną krainę snów.Zresztą, kolejnego dnia i tak nie mogłaby nie przyznać Kath racji...
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

[uczennica] Alice Finley Empty Re: [uczennica] Alice Finley

Nie Sie 10, 2014 7:39 pm
Wyłapałam kilka drobnych błędów, ale je poprawiłam ;)
Akcept!
[uczennica] Alice Finley 9nn
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach