Go down
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Lodowe rzeźby Empty Lodowe rzeźby

Wto Sty 07, 2014 7:32 pm
Nie dość że są piękne i poruszają się, niczym ruchome zdjęcia to jeszcze tworzą muzykę dla uczniów i nauczycieli. Wszelkie utwory, począwszy na muzyce klasycznej, a skończywszy na... cięższych brzmieniach.
Idealne miejsce dla tych, co pragną się ukryć i uniknąć niechcianych spojrzeń.
Alodia Mirabile
Oczekujący
Alodia Mirabile

Lodowe rzeźby Empty Re: Lodowe rzeźby

Czw Sty 09, 2014 8:39 pm
Czarny jedwab lekko tylko muskał wyszorowany parkiet, nie snuł się po ziemi, był tylko czarnym materiałem, nie czarną myślą. Suknia była prosta, nieco przytłaczała niedużą pierś, aczkolwiek w swojej skromności przesadna. Przesadna jak na taaaki bal.
Ostatni bal. Ostatni rok.
Wydawałoby się, że ostatni rok w całym szarym życiu, które pod ostrzałem niebieskich ślepi kuliło się w kącie, udając kurz. Rozejrzyjmy się dookoła - niepotrzebne wam maski, wasze twarze groteskowo wykrzywione w śmiechu czy płaczu często spisują się wyśmienicie same w sobie. Oczywiście, sama przybierała kilka, a każda kolejna łudząco przypominała poprzednią, będąc jednocześnie jakby łagodniejszą.
Materiał zafalował mocno, gdy dziewczyna obróciła się na bosej pięcie - zimno przyjemnie orzeźwiało w tej gęstej atmosferze - i powoli zasypiał, wtulony w jedną z rzeźb. Dotyk rzeźby aż piekł w odkrytą skórę ramion, długie włosy jeden po drugim przylegały do lodu, moknąc wraz z myślami.
Robiła to, co lubiła robić najbardziej, tuż obok spania, czytania i jedzenie - spoglądała, obserwowała i oceniała. Spojrzenie miała całkiem śmiałe, lecz nad wyraz łagodne; nikt nie pozna swojej noty, przecież wszyscy chcieli być równi. A nie byli.
Drobna pierś poruszyła się, tak jakby coś było pod skórą lub tuż pod zakrywającym dekoltem. Różowawa główka małego zwierzątka wychyliła się, opierając o obojczyki, strzygąc uszami, jakby w poszukiwaniu ciastek. Ślizgonka ucałowała pufka w ciemny nosek, rozpływając się w uśmiechu - grymasie, którym tak gardziła.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Lodowe rzeźby Empty Re: Lodowe rzeźby

Sro Sty 15, 2014 12:59 pm
Ostatni bal.
Ostatnia godzina.
Jedna z kolejnych.
Wszystko na tym końcowym szczeblu, czyż nie tak?
Maski to coś co tworzyło nastrój groteski - wszak maska przykrywa inną! Nie mamy twarzy, nie mamy tak naprawdę imion.
To tylko obłuda swoistego tańca chwilowego szaleństwa. To wszystko jedynie pogardliwe obrazki podsunięte przez wyobraźnię, a jednak magia pozwoliła je urzeczywistnić. My tworzymy pionki na tej szachownicy, my jesteśmy tymi lodowymi rzeźbami, które mimo śpiewu, nadal są zimne i na co dzień nieruchome.
A może Ty jesteś inna? Co Ciebie tworzy, Alodio, hm? Dziewczyno z sąsiedniego łóżka w dormitorium...
Rockers zbliżyła się do jednej z rzeźb, która znajdowała się niedaleko Ślizgonki i dotknęła lodowej twarzy, tak bardzo przypominającej jej twarz w dotyku. Zimno było przyjemniejsze, było lepsze od ciepła. Rzeźba się poruszyła, a z jej ust zaczął płynąć rock. Reszta lodowych tworów podchwyciła myśl przewodnią i teraz cały parkiet zadrgał od gitarowych ostrzejszych brzmień.
Nie czas na słodko-żałosne sentymenty.
Czarnowłosa nawet nie spojrzała na blondynkę, nawet nie zaszczyciła jej spojrzeniem. Po prostu tkwiła w labiryncie zimnych twarzy.
Pięknie się tutaj wpasowała.

Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Lodowe rzeźby Empty Re: Lodowe rzeźby

Sro Sty 15, 2014 1:49 pm
Jakiś... syk... Tylko kto by go dosłyszał..? Byliście wsłuchani w muzykę trafiającą do waszych serc, wznoszącą ponad codzienność, byliście zajęci balem...
Poza nim działo się jednak wiele rzeczy, o których nawet sam Dumbeldor nie miał pojęcia. Nie mógł mieć... Już niedługo straci kontrolę nad wszystkim, co było mu drogie, chyba że dobra Śmierć się ulituje nad Jego spracowaną duszą...
Parkiet trawiony tańcami, stoliki zajęte przez uczniów - tak, wszystko piękne, wszystko takie doskonałe - ten cyrk przygotowano specjalnie dla Was.
Byście sobie przypomnieli, że w tym świecie są istoty, przed którymi Wam, marni śmiertelnicy, trzeba zginać kolana.
Podłoga zadrżała, w sumie nieznacznie - nieliczni mogli zobaczyć delikatne naruszenie struktury płynów w szklankach i kieliszkach, fizycznie była nie odczuwalna...
Czy ktokolwiek jeszcze pamiętał sprawę Jęczącej Marty, która zniknęła ze szkoły, spetryfikowana, czy już zapomnieliście, drogie dzieciaczki?
Coś uderzyło mocno w podłogę pod stopami rzeźb, wytrącając ich z rytmu - drażniący uszy fałsz poniósł się po całej Wielkiej Sali, zwracając w to jedno miejsce uwagę bawiących się tu czarodziei.
Kafle pękły, pojawiła się niewielka wypukłość, grajkowie musieli cofnąć - cofali chętnie, ale ich zadaniem nie było ratowanie swojego sztucznego życia - dziwnie zabrzmiała muzyka, wobec tego zdarzenia...
Uderzenie miało miejsce znowu - kawałek podłogi odłamał się od reszty i spłynął prosto pod nogi Alodii - kopczyk się powiększył...
Cisza..?
To już koniec..?
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Lodowe rzeźby Empty Re: Lodowe rzeźby

Sro Sty 15, 2014 2:05 pm
Był zaledwie cieniem, cieniem, który nawet nie próbował wyjść na środek parkietu, bo wiedziałby, że wtedy straci swoją moc sprawczą bycia niewidzialnym - nie miał żadnego kostiumu, nie miał żadnej maski - sunął przy ścianie, tak jak ktoś już to dzisiaj robił, mając to samo, przenikające na wskroś, pozostawiające na skórze dreszczyk poczucia, że drapieżnik znajduje się w pobliżu i nie wiadomo, czy aby nie jest na polowaniu - bo czy nie byłeś..? Jest noc, noc jest porą, w której śmiertelni powinni zostawać w sowich bezpiecznych kryjówkach, teraz Ty tutaj byłeś panem... Stapiałeś się z ciemnością, będąc jej idealnym kochankiem, czule przejeżdżając palcami artysty po szorstkiej nawierzchni, co rusz zahaczając o parapety wielkich ogień i nie wchodząc w ciepły blask roztaczany przez świecie - lód nie lubi ognia, to chyba naturalne, Jego chłód o wiele bardziej pasował do surowości murów, kiedy stawiał krok za krokiem, niemal bezszelestnie, czarna pantera pośród ogromu ludzi - i kto tutaj stawał się niebezpieczny..? Dziki kot, nieoswojony przez nikogo, bez obroży, czy może banda tych, co może wyjąć strzelby i nawet z całą szybkością i zręcznością, jaką posiadał, pantera nie byłaby w stanie ani zrobić użytku z ostrych pazurów, ani ostrych kłów...
Zatrzymał się tuż przy rzeźbach, wsłuchując w ich muzykę, dla Ciebie za głośną, przeszukując otchłanią oczu cały bal - szukasz kogoś? Wyglądałeś raczej na znudzonego życiem arystokratę, którego przywiodła tutaj tylko i wyłącznie bezsenność - lecz pozory..! Ach, te tak kochały mylić, tak kochały zakładać na oczy klapki, ażeby przysłonić prawdę, uważając ją za całkowicie nieważką - z drugiej strony nie raz i nie dwa lepiej jest wysłuchiwać i patrzeć na kłamstwa, niż poznawać to, co ociera się brutalnie o rzeczywistość i stanowi doskonałe ujęcie jednego z bardziej popularnych powiedzonek "grom z jasnego nieba"...
Lekko spiąłeś mięśnie, usuwając w bok, za te wszystkie kolumny i ozdoby, widząc Caroline - nie, ona była ostatnią osobą, z jaką chciałeś się spotkać... Lecz nawet nie zdążyłeś porządnie rozwinąć myśli wokół niej zawsze krążących, oblepiających ją jak słodki, ale przestarzały miód, do którego już tylko muchy lgnęły, a że potem odlepić swych filigranowych skrzydełek nie mogły - tak zostawały... Nie zdążyłeś, bo coś gwałtownie zwróciło twe zmysły, jakaś obca obecność w pobliżu, która zjeżyła ci włoski na karku i nakazała spojrzeć pod nogi - coś tam było... Drapieżnik, przed którym nawet Książęta Nocy musiały uciekać, bo nie było tyle sił w ich mięśniach, by się mu przeciwstawić.
Poderwałeś głowę, już nie było w twym wejrzeniu znudzenia, teeraz zagościł tam może i nawet strach... I kiedy instynkt mówił: "uciekaj!", Ty stałeś, czekając - przyczajony drapieżnik już prężył mięśnie, gotów do skoku do gardzieli tego, co oznaczył na swą ofiarę...
Co to za paskudztwo?
Amber Brickstone
Oczekujący
Amber Brickstone

Lodowe rzeźby Empty Re: Lodowe rzeźby

Sro Sty 15, 2014 11:27 pm
Bal.. trzy proste literki, tworzące razem coś... co w Amber wywoływało skrajne emocje. Uwielbiała towarzystwo ludzi oraz dźwięki muzyki... kiedy mogła na nich płynąć, tańczyć do utraty tchu.. lecz czasem był to dla niej zbyt wielki chaos oraz tłok.. teraz jedynie żałowała myśli, że przeszła na bal sama.. jednak czy nie była jedną z wielu? I tak można się było dobrze bawić, wystarczyło zagadać, pośmiać się chwilę.. i już załapywało się wspólny język. Po krótkim powitaniu z dziewczynami z Gryffindoru, Amber podeszła do Severusa, który przyszedł chyba na ostatnią chwilę. Posłała mu miły uśmiech i skłoniła się lekko. Walc... wirowanie pośród chmur, pomiędzy nutami.. takie miała o nim wyobrażenie Amber. Gdyby tylko Śllizgon wykonywał ruchy mniej sztywno.. taniec to swoboda. To okazywanie siebie poprzez niekontrolowane nad wyraz gesty i figury... ten taniec do najgorszych nie należał, chociaż Puchonka trochę się męczyła. Z ulgą powitała ostatnie takty i podziękowała cicho za taniec. Poprawiła materiał sukni i skierowała się za dziewczynami w stronę stolików.. dowcipkowały chwilę, jednakże po paru minutach Puchonka zainteresowała się lodowymi rzeźbami w innym krańcu sali. Pożegnała się szybko i tanecznym krokiem udała się do figur.. okręcała się raz po raz, zamiatając włosami i materiałem powietrze..
Śpiewała cicho słyszaną gdzieś w oddali piosenkę.. na jakimś spacerze z rodzicami w mieście.. pasowała idealnie do obecnej chwili. Brickstone uśmiechała się pod nosem. Szukała wzrokiem kogoś.. kogo? Kogoś, kto dzisiaj pozwolił jej iść na ten bal. Uratował jej życie. Kiedy Sahir wyszedł z sowiarni, ona włożyła ręke do kieszeni... wyciągając z niej bursztynowe piórko. To była chwila.. moment.. że do niego napisała. Uważała, że dobrze zrobiła. Westchnęła, dalej podśpiewując cicho piosenkę...
-Dancing bears, painted wings.. Things I almost remember.. and a song someone sings.. once upon a December.. -okręciła się lekko między dwoma figurami, które śpiewały coś rockowego. Ha! Brickstone nie narzekała, lubiła takie rytmy. Obejrzała się za siebie.. czyżby to był... czy tylko umysł płata jej figle? Nie zdążyła się dobrze przyjrzeć czy to aby na pewno rzeczony Krukon, gdyż zatrzęsło podłogą. Zaskoczona zamrugała, a następnie sięgnęła do ukrytej kieszeni w gorsecie, wyjmując różdżkę.. tylko co atakować?
Alodia Mirabile
Oczekujący
Alodia Mirabile

Lodowe rzeźby Empty Re: Lodowe rzeźby

Czw Sty 16, 2014 6:19 pm
Zerkała tuż zza różowego łebka na salę. Wzdrygnęła się, zamykając oczy na kilka chwil, gdy rzeźby ożyły, gdy zaczęły odtwarzać muzykę. Phew, muzykę. Tak naprawdę nigdy nie lubiła tego rodzaju sztuki - nazbyt naruszał ciszę i spokój hermetycznego środowiska, które dziewczyna wytworzyła wokół siebie. Żyła, tego nikt nie mógł podważyć. Najpierw pod szklanym kloszem, lecz gdy ten stłukł się i odłamkami pokaleczył delikatną skórę, uciekła. Skóra odbudowała się, gruba i nieprzenikliwa, bielsza, tworząc barierę dla ciała, dla emocji, dla umysłu. Tylko odpowiednie słowa potrafiły sprawić, by skóra na powrót była delikatna, choć nieco szorstka, mówili - gęsia. Lecz muzyka nie, nie potrafiła trafić do jej trudnego serca.
Pufek potrafił! Mokrym noskiem łaskotał Alodię po górnej wardze, różowym języczkiem zlizując niewidzialne okruszki ciastek z kącików ust i brody. Załaskotało, dziewczyna... zachichotała. Zajęta zwierzątkiem nie bardzo zwracała uwagę na to, co działo się dookoła. Miała w głębokim poważaniu dziwacznego Krukona, chociaż chętnie skinęłaby głową na powitanie koleżance Rockers, ale gwałtowne ruchy potrafiły wytrącić bezimiennego pufka z równowagi.
Nie tylko gwałtowne ruchy, jak się okazało. Przy pierwszym nieodczuwalnym wstrząsie zwierzę zastrzygło uszami, za drugim razem, gdy podłoga pękła, różowa kulka wczepiła się pazurami w skórę Alodii i nagle wyskoczyła, wiejąc ile sił w krótkich nóżkach. Pufek trafił w szale ucieczki na nogę czarnowłosej Ślizgonki, po której wspiął się szybko, chowając się tuż obok szyi Caroline. Urocze powitanie.
Alodia była jedynie zdziwiona całą tą sytuacją, ale nie potrafiła zapanować nad zwierzęcym instynktem, który objawiał się nie po raz pierwszy. Zawsze wracał, więc i teraz czekała, obserwując tylko przestraszone zwierzątko.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Lodowe rzeźby Empty Re: Lodowe rzeźby

Czw Sty 16, 2014 9:26 pm
Ziemia drgnęła raz jeszcze, raz jeszcze i mocniej, by na kilka chwil, drobnych i nic nie znaczących, znowu zapadła cisza...
Kawałki podłogi zostały rozłupane na części, co bliższe rzeźby zostały odepchnięte i przewrócone, łamiąc części ciała, instrumenty poleciały gdzieś na bok - wielkie, smukłe ciało bestii wynurzyło się z cieni podłoża, wzbijając majestatyczny łeb do sufitu i obnażając jadowe kły - zastygła tak w powietrzu na parę nic nie znaczących sekund, zanim opadła w dół, wysuwając się do przodu o wiele szybciej, niż można by taką istotę posądzać - nie patrzyła, co jest pod nią, co jest dookoła niej - muzyka ucichła na dobre, rzeźby zamarły, potłuczone i rozmiażdżone - uniesione w powietrze ciało bazyliszka z łoskotem opadło tuż obok Caroline - oby miała tyle refleksu, by się odsunąć, lub groziło jej zmiażdżenie nóg - wąż z sykiem posunął się do przodu - wilkołaczki, gdzie się chowacie..?
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Lodowe rzeźby Empty Re: Lodowe rzeźby

Czw Sty 16, 2014 9:50 pm
Tutaj nie mogło zdarzyć się nic dobrego – przeczuwałeś to całym sobą, Twój instynkt wariował, ale to nie Ty w tym akcie byłeś najważniejszy – niech i śmierć pochłonie Caroline Rockers (mimo, że żal ci jej, czyż nie?) świat się kurczył i ograniczał, kiedy działo się coś ekstremalnego, kiedy wiedzieliśmy, że nie mamy na to wpływu i wtedy rzecz miała się bardzo naturalnie, kiedy spojrzenie napotykało kogoś, kto nas ze sobą oswoił – słowo przez ludzi zapomniane, a takie ważne... Te zmęczone, czarne oczy, ich otchłań w całym usposobieniu mistycyzmu i zamkniętych weń, rozmytych uczuć – te oczy właśnie napotkały złotowłosą niewiastę w kolorowym tłumie – ten w cieniu, ten potępiony i stracony, który żywych nigdy nie powinien dotykać, zamieniać z nimi słów, mógł tylko obserwować – zdecydowałeś się brać, Sahirze? To niedobrze, konsekwencje dotkną cię prędzej czy później, nie mogłeś przed nimi uciec – Śmierć Cię wybrała, jako jej posłaniec powinieneś docenić dany Ci dar i dostosować cię do życia pod nocnym niebem bez gwiazd, stać się liściem, który może przeżyć bez wody – no, taki powinieneś być... I nie potrafiłeś, nie potrafiłeś... Prędzej wziąłbyś żyletkę i uciekł w sen wieczny, z którego nikt i nic by cię już nie wybudził – już jesteś bardzo blisko tego kroku, tylko czekaj, słodki Książę – wisi nad Tobą stado kruków, w których towarzystwie czujesz się swobodnie – są twym atutem, tak je widzisz, nie przekleństwem, jednak tu i teraz były dla Ciebie niewidoczne...
Jedyni przyjaciele tacy jak Cisza i Spokój rozpływali się w niebycie.
Wielki potwór, który wyłonił się spod podłoża, wbił się mocniej w ścianę – dotykałeś jej mocno palcami, by być pewnym, że żyjesz i że nie jest to jeden z kolejnych koszmarów – nic ci to nie dawało, rozwierałeś szeroko powieki, nie mogąc dowierzać temu, coś widział – więc nie musisz wierzyć... - szepce twój własny umysł – zwyczajnie poddaj się instynktom, przecież to one powinny cię prowadzić.
Zasyczałeś, obnażając kły – wąż nie mógł cię dosłyszeć, zresztą chyba nie był zainteresowany taką mrówką, jak Ty, stojącą za jego grzbietem, poza polem widzenia – to dobrze, inaczej już byłbyś jedynie piękną, niby żywą, a jednak martwą rzeźbią – kocia gracja poprowadziła cię na pokruszony, zdeformowany występ, na którym jeszcze przed chwilą stała orkiestra i pozwoliła dopaść do Amber – zatrzymałeś się przy niej... Ledwo ułamek sekundy, gdy Twoje spojrzenie napotkało Jej – twój wzrok nie przypominał tego z dachu, Twoja postawa nie przypominała tego chłopaka, który ze zgarbionymi ramionami i cierpiętniczą twarzą chodził po korytarzach szkolnych – niee, teraz w niej zaklęta była jakaś okrutna obojętność i duma zarazem, pewność siebie i zupełna lekka spontaniczność – ledwie skinął jej głową, odbił się i pobiegł dalej, goniony chyba przez samego jeźdźca na trupiobladym koniu – ten szaleniec, który zamiast uciekać od Bazyliszka, postanowił go gonić...
Tak jak zawsze...
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Lodowe rzeźby Empty Re: Lodowe rzeźby

Pią Sty 17, 2014 11:25 am
Blisko wzniecenia ognia.
Tak blisko.
Coraz bliżej.
Niczym przyczajony drapieżnik, który ciągle się przybliża i chce wbić w Ciebie kły. Czyli zaczyna się chaotyczne szaleństwo? Czyżby potwór, który jest postrachem wszelkiego rodzaju istot nagle postanowił wyjść ze swojej przytulnej komnaty? Potwór...? Ale wszak to ulubieniec Salazara! Kły gotowe by zatopić się we wrogu, by słuchać rozkazów swego władcy, swego pana. Kim jednak był jego pan?
Krew. Krew. Krew.
Coraz szybciej przepływała przez jej żyły, budziła się niezdrowa adrenalina, która potrzebowała ujścia. Właśnie bal zaczynał zyskiwać rumieńców, a Ty, Collins żałuj, że Ciebie tutaj nie ma. Tracisz naprawdę niesamowitą zabawę. Może jeszcze zdążysz na II akt...?
Zmrużyła lodowe oczy i z zaskoczeniem przyjęła dotyk pufka na swym ciele, bez słowa jednak delikatnie go chwyciła w swego dłonie, pogłaskała jednym palcem stworzenie, marszcząc czoło. Co się tutaj działo? Co się tutaj kurwa działo?
Posłała krótkie spojrzenie w stronę Alodii, trzymając pufka, po czym bez słowa podeszła do niej i schowała go w jej kieszeni i szybko się odsunęła od Ślizgonki, gorączkowo rozglądając się po Wielkiej Sali.
Nagle cisza ii.... BUM!
Wszystko potoczyło się tak szybko, że ledwo nadążała, a na dodatek wreszcie reszta uczniów i nauczyciele zaczęli pojmować co się dzieje.
- Czyżby to...?! - Wyszeptała z niedowierzaniem, czując jak całe jej ciało twardnieje. - To nie może być...!
Ale owszem to był bazyliszek! Cholerny król węży we własnej gadziej postaci! Odskoczyła nagle, trafiając na ścianę. Ogon jednak przeciął jej sukienkę a przy tym kawałek skóry. Zawsze mogło być gorzej, czyż nie? Trzeba było patrzeć na pozytywy.
Bardzo kurwa śmieszne.
Zauważyła Nailaha, o obecności Puchonki zapomniała. Zaczyna się przedstawienie, kolejne z wielu, wręcz zabójcze.
Uciekajcie śmiertelnicy, oto nadchodzi potęga Slytherina!
Zawirowała, rozprostowując szeroko ręce i patrząc na sufit.
Niesamowite.
Niesamowite.
Niesamowite.
Tak niesamowite, że aż niedorzeczne, ale jej wystarczało. Czarne włosy rozsypały się na jej twarzy, a ona nie mogąc dłużej wytrzymać, roześmiała się.
Tak. Wybuchnęła głośnym śmiechem, obracając się wokół własnej osi i powoli kierując się w ten sposób bliżej węża.
Byleby tylko nie patrzeć mu w oczy.
Amber Brickstone
Oczekujący
Amber Brickstone

Lodowe rzeźby Empty Re: Lodowe rzeźby

Sob Sty 18, 2014 2:42 pm
Doprawdy, jeden dzień spokoju w Hogwarcie to aż za wiele? Amber otworzyła szerzej oczy widząc, jak ogromne cielsko o wężowej skórze wyłania się spod podłogi... Dobrze, że nie odważyła sie spojrzeć na łeb gada, czując, że mogło by się to źle skończyć..
Poza tym stwór był tyłem do niej ku jej szczęściu...
Czy domyślała się chociaż, co to za potwór? Dopiero po paru sekundach jej mózg odzyskał zdolność rozumowania i pojmowania.. podejrzewała, co to jest.. nawet całkiem niedawno czytała o nim w jakiejś księdze... lecz.. to było NIEMOŻLIWE. Doprawdy, co Król Węży robił tutaj, w Hogwarcie?!
Odsunęła się o krok, ale i tak kawałek cielska uderzył w nią, o mało nie zbijając ją z nóg. Ledwie zdążyła się od tego trzęsienia i ciosu chwycić jedynej już chyba ocalałej figury.
Wtedy właśnie dojrzała Sahira. Ich spojrzenia sie spotkały, rozszalałe od emocji serce zabiło jeszcze mocniej. Ona widziała w jego oczach coś innego... zupełnie innego. Bała się, że on chce.. na brodę Merlina, on chce za nim biec! Skinął Amber głową i już zmierzał za bazyliszkiem. Puchonka jak przez mgłę słyszała dziki śmiech Ślizgonki.. normalnie powinna była zetrzeć ten uśmieszek z jej gęby, ale jednak.. nie to było priorytetem..
-Sahir!! -krzyknęła. Zerwała z twarzy maskę, która jej przeszkadzała w widzeniu i rzuciła się biegiem za Krukonem. Jakim cudem zdążyła złapać go za rękę.. jak umiała mocno pociągnąć go ku sobie.. nie wiedziała. Może pomagał jej strach?
Trzymałą go za rękę mocno i zdecydowanie, nawet nie wiedziała kiedy wplotła swoje palce między te jego..
-Oszalałeś?! -krzyknęła, bacząc uważnie na to, gdzie jest wąż.. -Nie dasz mu rady sam, chociażby nie wiem jak potężny byś był! -krzyczała po nim... czemu? Dobre pytanie, ale najpewniej temu, że odważył się wzbudzić w niej strach i lęk.. o jego życie.
-Nie rób tego, błagam Cię.. nie biegnij za nim, ja.. ja nie chcę.. -jej głos zadrżał, ale co miała powiedzieć? Nie chcę Cię stracić Sahir, gdy ledwo pojawiła się między nami nić porozumienia? Mocniej ścisnęła różdżkę w dłoni i odepchnęła zaklęciem kogoś, kto pechowo napatoczył się być zbyt blisko bazyliszka.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Lodowe rzeźby Empty Re: Lodowe rzeźby

Sob Sty 18, 2014 4:03 pm
Jakiś drapieżnik rzucił ci wyzwanie – nigdy nie wypowiedziane, ta wielka bestia nie była tobą w żaden sposób zainteresowana, tak jak na przykład Ty teraz straciłeś zupełne zainteresowanie kimś takim jak Caroline Rockers, która wybuchnęła szczerym śmiechem – szczerym..? Na pewno, w końcu był szalony tak samo, jak szalona była ona sama...
Zatrzymałeś się...
Stanąłeś z ręką wyciągniętą w tył, za którą ktoś próbował cię szarpnąć, ktoś krzyczał twoje imię, dawał znać, żebyś dalej nie szedł – lecz jak to..? Nie miałeś nic, doprawdy, co mogłoby ci zostać odebrane, po czym ktokolwiek mógłby płakać, nie miałeś nikogo, za kim ty mógłbyś płakać – więc na co ta szopka, dlaczego jakieś kleszcze wbiły ci się w podeszwy butów i zostawiły cię tutaj takiego zamurowanego... Dobrze, że jakaś ciepła, podtrzymująca dłoń dbała o to, by ta zastała cię w jednej sekundzie wieczność bezruchu nie przemieniała się w mękę niezrozumienia – nadal w głowie szło echo "dlaczego?", jednak w końcu cofnąłeś się o ten krok, o jaki zatrzymany zostałeś, obracając do marnej śmiertelniczki, która poważyła się podnieść na Ciebie głos... Marność nad marnościami – oto, czym rasa ludzka była... W dłoniach takich, jak Ty, byli jedynie workami z krwią, chodzącym obiadem – byli jak bydło, nie inaczej.
Jednak to była ta strona pochłaniających cię cieni, nie była Tobą – chociaż nie widać tego było teraz w twoich oczach, chociaż odciąłeś się od swojego jestestwa, co przyszło zaskakująco łatwo, oddając duszę pod władanie diabła, który o wiele lepiej radził sobie z kierowaniem wszystkimi instynktami i analizą bodźców, to niezaprzeczalnie, gdzieś tam głęboko w twym wnętrzu, skryła się ta cząstka, która nie pozwoliła ci tej dłoni wyrwać i pobiec dalej – zwróciłeś w końcu na nią swoją uwagę, na tą śmiertelniczkę, co to podobno ni sekunda czasu nie powinna być jej poświęcona.
Nie, nie zatrzymałeś się z Amber dłużej, niż na parę sekund, zaraz odwróciłeś twarz w kierunku węża i cofnąłeś się bardziej, uważając, by ciągle mieć kraniec jego ogona na widoku.
W tym momencie oczy tylko zawadzały.
Nadal dziwny trans podobny do snu trawił cię w swych mackach.
- Nie powinnaś mnie powstrzymywać... - Mruknąłeś gardłowo, ściskając jej palce, by zaraz się bardziej odsunąć i wyciągnąć różdżkę, kierując ją w sufit ponad wężem. Nie, zaraz, jeśli rzucisz teraz jakiekolwiek zaklęcie, mogą na tym ucierpieć jacyś uczniowie...
Syknąłeś z niezadowoleniem – tutaj zaklęcia się nie przydadzą, taka bestia na pewno była na niej odporna, tutaj trzeba było siły i przemocy fizycznej...
Pragnąłeś jej...
Jednak o wiele bardziej pragnąłeś krwi, przyznaj to...
Zamrugałeś, mocno zaciskając palce - skup się! Skup..! Nie, nie na tym, że tak naprawdę przed chwilę trzymałeś Amber za dłoń, a świadomość tego spływała na Ciebie dopiero teraz, tak samo jak szelest jej sukni, jak jej głębokie spojrzenie, wystraszone, proszące... Czy ona się o ciebie bała? Czy ona chciała uchować twoje marne życie, chociaż ty dla niego nie widziałeś szansy, ni żadnej nadziei? Naprawdę? Zadrżałeś lekko, mając już uniesioną różdżkę na gada - to nie jest czas i miejsce, żeby zastanawiać się nad takimi rzeczami, naprawdę... Ale jej zapach, puls, chciała dobrze, ona chce dobrze...
A Ty chcesz tylko jej krwi...
Wcale nie, oczywiście, że nie..!
Błagam, zostaw mnie...

Cofnąłeś się, niemal wpadając na jasnowłosą, by przenieść na nią spojrzenie z lekko ściągniętymi brwiami - nie, nie, nie, lepiej ci było pozostać w tym odrętwieniu, nie myśl Sahirze, nie myśl..!
- Amber, powinnaś się stąd wynosić! - Syknąłeś - teraz ty ją złapałeś, starałeś się być delikatny, ale miałeś wrażenie, że panujesz nad sobą jednie w jakimś zupełnie minimalnym procencie...
Amber tutaj jest? Naprawdę? Czyli ci się to nie przyśniło? Czyli Bazyliszek, te krzyki, to dzieje się naprawdę? Co za koszmar... Co za nieprawdopodobne wydarzenie...
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Lodowe rzeźby Empty Re: Lodowe rzeźby

Nie Sty 19, 2014 9:46 pm
Romantyczne chwile, szepty, czy też ukradkowe spojrzenia? To nie teraz! Bo właśnie zaczęła się oficjalna apokalipsa.
Oto czym jesteśmy.
Mięsem naciągniętym skórą, mięsem które potrafi czuć. I jakże łatwo te mięso zabić.
W powietrzu unosił się cudowny zapach strachu, bólu i wszechobecnej paniki. Czarnowłosa nadal wirowała wokół własnej osi, kreśląc swoistego rodzaju kółeczka na lodowym parkiecie, palcami muskając lodowate powietrze.
Halo, halo, czy jest tu jakaś siła przeciwstawna? Czy ktoś się ruszy?
Nauczyciele, mądrzejsi uczniowie - ktokolwiek?
Najwyraźniej woleli poczekać, aż bestia przestanie się ruszać, albo okaże się sennym koszmarem. Ale to tak nie będzie! Koszmar jest rzeczywistością. I raczej nikt się nie zastanowi na tym, skąd ta bestia się tu wzięła. Nikt nie dopuści możliwości, że Komnata Tajemnic została otwarta.
A może... nauczyciele zostali odciągnięci? Nigdzie bowiem nie majaczyły ich dumne głowy, nawet sam Dumbledore nie był widoczny. Jakby wszystko zostało dokładnie zaplanowane.
Bawiło ją to. Dlaczego nie miało jej to bawić? To przecież było piękne zjawisko. Niestety nie było jej dane porozumienie się z wężem, nie jej było dane pokrewieństwo z jakimkolwiek wężoustym.
- Piękne urokliwe zwierzątko - zamruczała rozbawiona i zatrzymała się by przyjrzeć się zniszczeniom.
Dlaczego nie uciekacie, głupcy? Czyż nie powinniście? Zaczęło się! Wasze życia są niewiele warte!
Spojrzenie C. objęło Amber i Sahira, a na wargach zamajaczył złośliwy uśmieszek.
- Och, co za wzruszające przedstawienie! Z pewnością Merlin nie pozwoli umrzeć nieszczęśliwym kochankom - głośny syk wydobył się z jej bladych warg, lodowe oczy zamigotały złowieszczo. Sięgnęła po swoją różdżkę ukrytą pod fałdami sukienki, tuż przy nodze. Machnęła nią i sufit nad nimi zaczął pękać. Oczywiście to nie był duży obszar, ale wystarczający by objąć Puchonkę i Krukona.
- O, jak święta, jak pogodna, jak łaskawa...! - Zaczęła nucić, czując dreszcze, które przebiegały po jej ciele. Nie było wartościowych świadków, czyż nie? Mogła robić wszystko, co chciała.
Wszyscy woleli koncentrować się na grozie i na sobie.
A przyszedł czas żeby ukrócić sielankę i posłać najlepsze pozdrowienia w stronę Krukona. Pamiętasz?
Ja nie zapomniałam. I nie dotkniesz postępu, twoje uroki są niewiele warte w obliczu ulubieńca Salazara Slytherina.
- I jak Ci się podoba bal, Sahirze? Bawisz się równie dobrze, jak ja? Widzę, że Twe nieszczęście jest idealną pożywką dla życiowych sierotek - zaśmiała się, a czarny pas włosów musnął przelotnie jej twarz, kiedy wysunęła jedną nogę do przodu i wycelowała swą różdżkę tym razem na samego chłopaka.
- Desmaio, kochanie. Tak na początek.
Niestety, zaklęcie nie trafiło, ale nie zamierzała się poddawać.
Rzucała, aż do uporu.


Ostatnio zmieniony przez Caroline Rockers dnia Nie Sty 19, 2014 9:50 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Lodowe rzeźby Empty Re: Lodowe rzeźby

Nie Sty 19, 2014 9:46 pm
The member 'Caroline Rockers' has done the following action : Rzuć kością

#1 'Pojedynek' :
Lodowe rzeźby Dice-icon
#1 Result :
Lodowe rzeźby Kk60

--------------------------------

#2 'Pojedynek' :
Lodowe rzeźby Dice-icon
#2 Result :
Lodowe rzeźby Qusn
Amber Brickstone
Oczekujący
Amber Brickstone

Lodowe rzeźby Empty Re: Lodowe rzeźby

Pon Sty 20, 2014 12:52 am
Właśnie wtedy świat się zatrzymał. Wielka Sala popadająca w ruinę, grasujący bazyliszek, przeraźliwe krzyki ofiar... to wszystko było gdzieś poza nią. Poza nimi. Trzymała jego rękę, którą on ścisnął.. patrzyła w jego czarne oczy, mogące przypominać bezdenną przepaść, dla niej były wyrazem najpiękniejszej z nocy.. nieprzeniknionej i tajemniczej...
Nawet serce na chwilę przestało bić. Dopiero po paru sekundach przypomniała sobie o tym wszystkim. Wzięłą głęboki wdech. Pozwoliła, by się od niej odsunął, bo co ona najlepszego robiła? Nie potrafiła zrozumieć, ile się wydarzyło w czasie dzisiejszego dnia odnośnie Sahira.. odnośnie jej i Sahira..
Jak to brzmiało, na Merlina!
Ocknęła się z letargu. Spojrzała na Sahira, który kazał jej się wynosić. Mimo całej sympatii odnośnie Krukona, poczułą ukłucie nieopisanego rozgoryczenia.
-Nie rób ze mnie nieporadnej idiotki! -oburzyła się. Niektórzy mówili, że Amber słodko wygląda, gdy się złości.. oh, to nie była złość. To była determinacja.
-Albo wynosisz sie razem ze mną albo oboje zostajemy! -sprawa postawiona jasno. Wiedziała jednak, że żadne z nich stąd teraz nie ucieknie.. obydwoje czuli dziwną misję ochrony świata i innych ludzi..
Bała się, ale bardziej bała się o niego niźli o sobie.
Jednak teraz na scenę weszła Caroline Rockers. Amber znała ją jedynie przelotnie, nigdy nie żywiła do niej przyjaznych uczuć..I teraz widziała ponad to, że jest niespełna rozumu.
Błyskawicznie podniosła różdżkę, celując nią w Sahira. Pierwsze odłamki tynku i kamienia spadały już w dół, kiedy odepchnęła chłopaka nieco w bok, nie, żeby ucierpiał.. właśnie y nie oberwać.. a ona sama ledwo uskoczyła przed większymi fragmentami.
-Radzę Ci ty nędzna wywłoko wynosić się stąd najdalej jak to tylko możliwe. -wyrzuciła Amber, odganiajac tumany kurzu któe się tutaj pojawiły. Nie, tu nie chodziło o obronę Sahira.. tu chodziło o obronę kogokolwiek z rąk kogoś, kto postradał zmysły.
Amber i jej zła strona? Każdy takową miał.. ale to nie było zło. To był bunt.
Może to były sprawy między Rockers, a Sahirem.. może to był chwilowy wymysł tej wariatki..
-Confundus! -syknęła Amber, chcąc, aby Caroline straciła możliwość właściwego pojmowania świata... -Expulso! -rzuciła zaraz po nim, skoro ona odpychać chciała.. to Amber mogłą się pokusić o odpychanie z siłą wybuchu, prawda?
/niech MG zadecyduje co trafiło
Sponsored content

Lodowe rzeźby Empty Re: Lodowe rzeźby

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach