Go down
Sharon Gallagher
Hufflepuff
Sharon Gallagher

Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica

Czw Sty 04, 2018 11:59 pm
Co? Zaraz kolejny rok  szkolny się rozpocznie? Jak to możliwe?! Jak mogła to przegapić? Na pulchne... rękawy Helgi! Mogła tylko pluć sobie w brodę, że zmarnowała tyle czasu, nie robiąc nic produktywnego. Absolutnie nic. Nic przez wielkie N, no po prostu trwoga. Czy schudła? Odkryła coś niesamowitego? Odpowiedź brzmi nie, zarówno w pierwszej jak i w drugiej sprawie. Czy znalazła przyjaciół? Nie wiedziała... sama nie była już pewna. Nikt się do niej nie odzywał, nikt do niej nie napisał, więc dlaczego miałaby myśleć, że coś się zmieniło przez ostatni rok. No właśnie. Taka była pesymistyczna ta Szampon Wspaniała. Dzisiejszego dnia było bardzo ciepło, może nawet za ciepło, ale na szczęście nie aż tak gorąco jak to było w tamtej, już minionej części wakacji. Uff, uff, wielka ulga. Włożyła więc lenonki, prezent na ostatnie urodziny od mamy, znoszoną koszulkę z krótkim rękawem i dzwony z poszarpanymi nogawkami; na nowe nie było jej stać, poza tym tak było fajniej, cool czy coś, wyczytała to w najnowszym numerze mugolskiego czasopisma o nastolatkach, który dorwała u sąsiadki. Znaczy ta zostawiła czasopismo na płocie i sobie poszła, a Sharon tylko... no skorzystała. No. To nic złego.  Dostała też list, to znaczy listę i wyniki do których jeszcze nie zerknęła, ale wiedziała, że należało w końcu ruszyć ten tyłek, bo początek roku, a ona nie ma ani nowych podręczników ani ZAPASÓW. No jak to tak, nijak. Jej mama miała dzisiaj pracę, więc podrzuciła ją wcześniej w okolice Dziurawego Kotła,  wygłosiła kazanie pt. "Nigdzie z nikim obcym nie idź, wróć autobusem przed 20".  Sharon więc pokiwała głową na znak, że rozumie, pożegnała się z mamą i z westchnięciem weszła do pubu by przejść na Pokątną. Ach, miała też oczywiście różdżkę w kieszeni! Ale zanim ją znalazła to minęło trochę czasu.
Hmmm, ciekawe co robią Ciril i Gilderoy? Tak sobie myślała i myślała, drapiąc się po głowie i idąc w końcu ulicą wypełnioną mnóstwem czarodziejów przebranych w swoje szaty, że w sumie... aż zrobiło jej się głupio, że przyszła ubrana tak zwyczajnie, jak na mugolkę przystało. Ych. Co teraz? Rozglądała się gorączkowo, próbując może się jakoś gdzieś schować by się uspokoić i spokojnie zrobić zakupy, gdy dotarło do niej, że nadal trzyma w dłoni różdżkę. No tak, nie schowała jej z powrotem! Klepnęła się w czoło, akurat przechodząc obok jakieś bocznej alejki, a  jakieś dziecko zaczęło się z niej śmiać, gdy... usłyszała głosy. I nie, nie w swojej głowie czy jakichś duchów. Duchy w końcu starały się unikać takich zatłoczonych miejsc i to jeszcze w tak ciepły, słoneczny dzień. Nie, głosy wydobywały się z alejki, a że Szampon Wspaniały miała dość wyczulony słuch, to cóż, usłyszała coś, czego nie powinna. Coś o Tiarze i bohaterach i... zaklęcie! Ktoś się pojedynkował. Właśnie tam. Tak nie można! Usta biednej Gallagher ułożyły się w kosmiczne 'O' gdy dotarło do niej, co tam się może dziać. Zadrżała jej ręka z różdżką, której oczywiście nie schowała i modliła się, by wszystko było dobrze. Cóż, los chciał, że jakiś gruby bardzo głośno mówiący czarodziej popchnął ją i poleciała na ścianę przy ten nieszczęsnej alejce.
- Au! - Pisnęła dziewczyna, łapiąc się na nos i odetchnęła z ulgą, że nie jest złamany. Uff.  Nadal jednak nie wszystko grało. Usłyszała kolejny głos, znajomy, więc ze zmarszczonym czołem zajrzała jednak w tą alejkę i...
- Simon?! - Zdziwiła się niesamowicie, no ale cóż, może lubił się pojedynkować w takich miejscach, czy coś. Nie wnikała. - Nie powinieneś... nie powinniście... ja.... to zabronione.
Gdy dostrzegła jeszcze trzech innych chłopaków zaczęła się jąkać, nie wiedzieć, co ze sobą zrobić.
- To ja... pójdę... tak.
Simon Jordan
Oczekujący
Simon Jordan

Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica

Pią Sty 05, 2018 10:28 pm
Bez różdżki i bez jakiejkolwiek pomocy miał marne szanse w tym nierównym starciu. Bliskie zeru. Najgorsze było to, że nawet nic nie zrobił, a jego jedyną winą było to, że ma ,,brudną'' krew, jak zdążyli już określić stojący przed nim ludzie. Śmiali się z niego szyderczo, ciekawi, co teraz zrobi, a on nawet nie wiedział co miałby zrobić. Ze swoim karlim wzrostem mógłby ewentualnie nadepnąć jednego czy drugiego, bo brak mięśni sugerował, że nie potrafiłby się bić. Zresztą, nawet nie chciał. Był czarodziejem, a oni załatwiają swoje sprawy magią, a nie pięścią, po mugolsku.
Nagle tuż za sobą, usłyszał jakiś dźwięk. Głos jakiegoś jęku i o chwili w tej samej alejce znalazła się... Sharon. Krew zamarła mu w żyłach. Kątem oka zerknął jak napastnicy, którzy wcześniej zaatakowali jego, szczerzą się w uśmiechu. W myślach nakazał jej stąd spadać, by ratowała własną skórę, z drugiej jednak strony, ona miała różdżkę i była dość dobra w zaklęciach, więc mogłaby mu pomóc. Problem w tym, że nie chciał żyć z piętnem, iż uratowała go dziewczyna. Został wychowany w erze prosto wyciętej rodem ze średniowiecza. Mężczyzna powinien mieć damę serca, być jej wierny, ale i jednocześnie pomagać innym damom w opresji, bo tak nakazywał rycerski honor. Nie był rycerzem, nie miał damy serca, a Sharon, póki co, nie była w opresji. Nie chciał, aby z jego winy, choć zupełnie nieświadomie, spotkała ją jakakolwiek krzywda.
- Jordan, twoja dziewczyna przyszła ci na ratunek! - ryknął koleś z bliznami po trądziku i dość tłustymi włosami, a jego współtowarzysze głośno zarechotali. Jordan był przekonany, że go zna, jednak w tej chwili nie mógł sobie przypomnieć, skąd. Na pewno kojarzył go z Hogwartu. - Swoją drogą nie wiedziałem, że takie lubisz. Z drugiej strony pewnie czujesz się na łóżku wodnym, co?- dodał, obrzydliwie się uśmiechając. Simon wiedział o czym facet mówił i zacisnął pięści ze złości. Lubił Sharon, chociaż uważał, że jest trochę galaretowata ze względu na charakter, to nie mógł pozwolić, by ktokolwiek ją obrażał.
- Sharon, uciekaj stąd - wypowiedział do koleżanki z domu, dając jej znać, by jak najprędzej stąd wiała i znalazła pomoc. On jakoś sobie z nimi poradzi, nawet bez różdżki.
Przestał się już zastanawiać nad tym, że powinien zachowywać się jak czarodziej. Skoro pozbawili go jednej broni, ma jeszcze nogi i ręce. Może nie jest zbyt silny i umięśniony, ale wzięcie z zaskoczenia zawsze pomaga. Niewiele więc myśląc zacisnął pięść i całej tylko siły, walnął najbliżej stojącego chłopaka prosto w twarz.
Liam Kicket
Ravenclaw
Liam Kicket

Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica

Sob Sty 06, 2018 9:34 am
Musiał przyznać, że lubił ulicę Pokątną. Wąska uliczka, blisko siebie poustawiane sklepy, gdzie nie zerknąć to tiara na czyjejś głowie. Czuł się tutaj przyjemnie, wszak kojarzyło mu się to z najlepszym dniem życia.
Pochylił się, przepuszczając latający kociołek, a po chwili jego właścicielkę. Z rękami w kieszeniach chłopak manewrował między ludźmi i szedł w kierunku Magicznej Menażerii. Za każdym razem gdy tutaj trafiał, nie mógł oprzeć się i nie pójść do ulubionego sklepu. Nie tylko na zakupy, ale również po to, by zamienić kilka słów z przyjemnym właścicielem. Z rodzicami ma się spotkać za półtorej godziny, gdy ci wyjdą z biblioteki, w której odbywało się spotkanie z ulubionym autorem matki.
Pewnym siebie krokiem stąpał po nierównym chodniku. Drogę znał na pamięć. Za chwilę skręci w lewo, przejdzie prosto i ponownie skręci w lewo. Lecz zanim zdążył pomyśleć o czymkolwiek innym, tuż po zakręceniu, dojrzał na swojej drodze kilka osób o postawach widocznie nastawionych do siebie agresywnie. Mimowolnie przyspieszył kroku. Obudziło się w nim poczucie honoru, wszak usłyszał kobiecy głos. Fakt, miał szesnaście lat i w oczach prawnych niewiele mógł zrobić, jednak wystarczy, że upewni się, że nic owej kobiecie nie zagraża. Zawsze może wezwać pomoc. Im bliżej się znajdował, tym łatwiej było mu odczytać co się działo. Jego wzrok uciekł do sylwetki kobiety. Skojarzył ją bez problemu, wszak była dosyć popularna w Hogwarcie. Sharon, ale nazwiska nie mógł sobie przypomnieć. W zeszłym roku chciał do niej zagadać, przywitać się, jednak zbrakło mu odwagi. Podszedł bliżej i zrównał się z Puchonką. Rzucił jej szybkie spojrzenie i skinął jej, by się cofnęła. Widział bowiem różdżki w ruchu. Jeszcze tylko rok i będzie mógł używać magii poza szkołą. Dziś doskwierał mu brak uprawnień. Nie miał ochoty rzucać się w wir bójek, jednakże sama myśl o możliwości użycia zaklęcia obronnego potrafiła dodać sporej otuchy.
-  Hej!  - zawołał do zgromadzonych. Modulował głos na poważny, oficjalny, a nie na agresywny. Nie miał ochoty dostać manta chwilę przed rozpoczęciem roku.
-  Nie wiem  co jest grane, ale szło za mną dwóch mężczyzn. Nie jestem pewien, ale chyba mieli na sobie szaty aurorskie.  - powiedział pół prawdę, bo fakt, widział dwie rosłe osoby i szły w podobnym kierunku ale z pewnością nie mieli szat aurorów. Zatrzymał spojrzenie na Sharon, próbując wyczytać z jej twarzy co się wydarzyło. Jedno jednakże było pewne; kobieta nie powinna uczestniczyć w takich zamieszaniach.
-  Sharon, idź może w tamtą stronę i sprawdź, dobrze ? - spojrzał jej prosto w oczy, próbując w mentalny sposób przekazać jej, by podłapała pół kłamstewko i zmyła się stąd nim zrobi się naprawdę gorąco.
Bellamy Connor
Oczekujący
Bellamy Connor

Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica

Czw Sty 11, 2018 10:18 am
Bellamy nie mógł już doczekać się aż rozpocznie się nowy rok szkolny. Powoli zaczynały go nudzić tegoroczne wakacje. Akurat w tym roku było krucho z galeonami i Connorowie nie mogli sobie pozwolić na jakikolwiek wypad gdziekolwiek. A ile można na podwórku uprzykrzać życie swojej ukochanej siostrze Octavii?
Jako że sierpień powoli chylił się ku końcowi, a nowy, jego szósty już, rok szkolny w Hogwarcie zbliżał się coraz to większymi krokami, to postanowił wybrać się na Ulicę Pokątną i uzupełnić zapasy do Eliksirów oraz zaopatrzyć się w inne przybory szkolne. Na całe szczęście nie musiał iść do Banku Gringotta po dodatkowe środki pieniężne, bo jeszcze trochę galeonów miał w sakiewce. Stąd też bezpośrednio udał się na wyprawę po różnych sklepach na Pokątnej. Chwilę dłużej zatrzymał się przy sklepie ze sprzętem do Qudditcha. Kiedyś, jak był młodszy, marzyła mu się kariera zawodowca. Teraz ma trochę inne priorytety.
Obrócił się na pięcie i chciał iść dalej, ale dość nieoczekiwanie na jego drodze stanęła dziewczyna, na którą wpadł przez swoją nieuwagę i spowodował jej upadek.
- Przepraszam najmocniej. To nie było zamierzone. – powiedział i wstał pomagając jednocześnie wstać ofierze tego całego zajścia. Rozpoznał w niej dziewczynę z Hufflepuffu, która musiała być młodsza od niego o rok.
- Jestem Bellamy. Bellamy Connor. Ale możesz mówić mi Bell. – przedstawił się wyciągając rękę do Puchonki.
Katherine Esme Cullen
Hufflepuff
Katherine Esme Cullen

Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica

Czw Sty 11, 2018 1:10 pm
Katherine zmierzała właśnie Ulica Pokątną zakupić potrzebne przybory na piaty rok szkolny.Miała dość niańczenia swojego 2-letniego brata więc postanowiła się wyrwać na Pokatną.Niespodziewała się nikogo spotkać aż tu nagle zderzyła się z rok starszym Puchonem.
-Nic się nie stało-rzekła przyjmując jego pomocna dłoń i wstając
-Jestem Katherine.Katherine Esme Cullen.Ale wole jak się mówi do mnie po prostu Kath-przedstawiła się  z uśmiechem podając swoją dłoń
Bellamy Connor
Oczekujący
Bellamy Connor

Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica

Czw Sty 11, 2018 3:29 pm
- Dobrze Kath. – odparł na jej wypowiedź Bellamy uradowany, że dziewczyna nie żywiła do niego urazy, a przynajmniej nie robiła tego w otwarty, określony sposób. Miałby wówczas bardzo ciekawe zakończenie wakacji i niezłą siarę na początek roku szkolnego. Dziewczyna mogła się przecież wkurzyć i przyłożyć mu z liścia, a on stałby i patrzyłby się jak szpak w pewną część ciała.
- Jak tam nastawienie na nadchodzący rok szkolny? – zapytał Bellamy. - O ile się orientuję to Ty jesteś z piątego roku, a więc czekają Cię SUMY. Czyż nie? – doskonale pamiętał to z własnej autopsji. Sam musiał przez to przechodzić. Zakuwał niemalże do wszystkiego dniami i nocami. Niektórzy mówili, że wygląda jak trzy ćwierci do śmierci. Ale z biegiem czasu Bellamy może śmiało powiedzieć, że takie poświęcenie opłaciło mu się. Efekty widać już teraz, a na pewno zaowocuje to też w przyszłości.
- Sama się przechadzasz po Pokątnej? – kontynuował konwersację młody Connor.
Katherine Esme Cullen
Hufflepuff
Katherine Esme Cullen

Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica

Czw Sty 11, 2018 3:42 pm
-Miło mi Bell-rzekła z uśmiechem
-Tak jestem z 5 roku i czekają mnie sumy,a mojemu ojcu nie jest łatwo dogodzić z ocenami-rzekła nagle
-Tak sama tu jestem,mam dość niańczenia mojego 2-letniego brata Jayden'a więc się wyrwałam na zakupy szkolne-rzekła z uśmiechem
Bellamy Connor
Oczekujący
Bellamy Connor

Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica

Czw Sty 11, 2018 4:01 pm
Zaciekawiła go ewidentnie postać tej dziewczyny. Wydawała się dość sympatyczna i ciekawą osobą.
- Zawsze mogłaś wziąć ze sobą tatę i młodszego brata. Bratu pewnie by się tutaj spodobało. – stwierdził z całą pewnością Puchon. No ale Katherine podjęła taką decyzję i nie ma co tutaj jej mieć czegokolwiek za złe.
- Moi rodzice i siostra również zostali w domu. Ja stwierdziłem, że się trochę poszlajam samotnie. Lubię czasami takie spacery. – dodał po chwili Bellamy. Pogoda była w porządku na takie samotne wędrówki. Dzień nie był pochmurny, szło wytrzymać.
- A jak Ci minęły wakacje? Gdzieś wyjechałaś sama lub z kimś? – pytał dalej Bell.
Katherine Esme Cullen
Hufflepuff
Katherine Esme Cullen

Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica

Czw Sty 11, 2018 6:27 pm
-Z rodzicami i braćmi niedawno wróciłam z Grecji,bo mam jeszcze 3 starszych braci oprócz młodszego-rzekła
-Taty nie mogłam wziąść bo jest uzdrowicielem w Mungu i pracuje,a mama została z młodszym bratem-dodała nagle
-Może kiedyś wezmę tu mojego młodszego brata i pokaże mu świat do którego należy-rzekła po chwili
-A u ciebie jak wakacje jak można spytać?-spytała nagle
Bellamy Connor
Oczekujący
Bellamy Connor

Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica

Czw Sty 11, 2018 10:21 pm
Chłopak z uwagą słuchał opowieści jaką toczyła przed nim jego młodsza koleżanka z Hufflepuffu. Został nauczony, że nie należy pod żadnym pozorem przerywać swojemu rozmówcy, gdyż będzie to bardzo niekulturalne. On sam nie lubił kiedy ktoś go wybijał z równowagi ucinając jego wypowiedź. Dlatego ani przez myśl mu nie przeszło żeby wtrącić jakąkolwiek swoją uwagę do konwersacji w momencie kiedy Katherine mówiła.
- Nieźle. Nawet trochę Ci zazdroszczę. – powiedział lekko mrużąc oczy. - Nigdy nie byłem w Grecji. Może kiedyś mi się uda tam wybrać. – kontynuował. - A gdzie dokładnie w Grecji byłaś? Opowiesz mi coś więcej? – dodał po chwili, bo zaiste był ciekawy tego. Warto było zasięgnąć informacji na przyszłość. Bo a nóż uda mu się tam wybrać.
- Ja niestety całe wakacje w domu praktycznie. Dwa razy pojechaliśmy do mojego ojca chrzestnego, ale mieszka zaledwie pół godziny drogi od mojego domu. To jednak nie to samo, bo ile można zwiedzać Glasgow? – dodał może nieco smutnawym tonem. Nie narzekał jednak aż tak bardzo, bo kochał swoje miasto i całą Szkocję. Co ciekawe, nigdy w kilcie szkockim ani on, ani jego rodzina nie chodziła.
- Byłaś kiedyś w Szkocji? – zapytał z ciekawości Bellamy Connor.
Katherine Esme Cullen
Hufflepuff
Katherine Esme Cullen

Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica

Pią Sty 12, 2018 12:05 am
-Dokładnie w Grecji byłam na Krecie -rzekła z uśmiechem
-Kreta to piękna największa wyspa Grecji.Chania – jedno z najpiękniejszych miast nad Morzem Egejskim, Rethymnon – z wenecką fortecą i portem, Knossos – cenny zabytek starożytności, wąwóz Samaria – najdłuższy wąwóz w Europie oraz Heraklion – stolica wyspy.Jest tam poprostu pięknie-dodała po chwili
-Oprócz Hogwartu i Hogsmeade nie zwiedzałam dość dokładnie Szkocji wiec jej dokładnie nie znam-rzekła
Sharon Gallagher
Hufflepuff
Sharon Gallagher

Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica

Pią Sty 12, 2018 1:09 am
Ona tam nie wiedziała, co sobie myśli Simon; równie dobrze w jego głowie mogła sobie siedzieć wizja siebie jako bohatera, skoro sam nie uciekał. Sharon w ogóle mało ogarniała, na sprawach płci przeciwnej tym bardziej się nie znała, w sumie na sprawach swojej płci również. Taka o, była sobie, taka Sharon Gallagher. Nie rozumiała powagi sytuacji, nie do końca, po prostu uznała, że warto spróbować się odezwać i... próbować coś zmienić? No nieważne, po prostu chciała zrobić COKOLWIEK. Lepsze to niż nic, nie? Na to zdanie, że niby jest dziewczyną Puchona, część ciała - ta górna - tak jakby się wycofała, a jej podbródek zrobił się podwójny, bo właśnie... WŁAŚNIE CO TU ZOSTAŁO POWIEDZIANE?!
- Nie jestem jego dziewczyną! - wyrzuciła z siebie szybko i dość głośno, i w sumie dość piskliwie. Co ten brzydki chłopak sobie myślał. A fu. Dopiero teraz zauważyła jak wygląda, a że niedawno myślała o Cirilu i Gilderoyu to zdecydowanie jej poczucie estetyki zostało zaburzone. Nie żeby ona jakoś fantastycznie wyglądała, jak, no niech będzie, sto galeonów.  Zerknęła na niego i dopiero po chwili do niej dotarło, co Simon do niej powiedział.
- A-aale... - znowu zaczęła się jąkać i szybko spojrzała w stronę kogoś, kto właśnie pojawił się blisko niej. Podskoczyła w miejscu i nieco blada kiwnęła mu głową. Cofnęła się więc, niemalże przewracając się o jakiś kamień.  Znała go. Chyba. Kojarzył jej się z kimś. Kimś kogo znała, więc chyba... no nieistotne. Zrobiła oczy jak galeony, kiwnęła krótko głową, schowała różdżkę, stwierdzając, że i tak nie rzuci pewnie żadnego zaklęcia, choć w sumie... dlaczego by nie?!
- Chłoszczyść - rzuciła w stronę chłopaka, tego brzydkiego z tłustymi włosami i w ogóle. - On nie jest moim chłopakiem!
I uciekła, zgodnie z tym, co powiedział jej nieznajomy chłopak, bojąc się niesamowicie, ale przy tym czując i mnóstwo adrenaliny. Przy tej ucieczce szybko się zmęczyła i wpadła na jakiegoś chłopaka i dziewczynę.
- P-p-przepraszam - wyjąkała cała czerwona do Bellamy'ego i Katherine, po czym nie przyglądając się im zbytnio, poleciała dalej. Miała nadzieję, że nikt nie ruszył za nią.
To z pewnością było szybkie, może za szybkie jak na nią, ale co poradzić. Zauważyła Liama i posłała mu grymas, choć chciała się uśmiechnąć, ale cóż zrobić.
Chwilę później sama zniknęła.

[z/t]

~
Chłoszczyść: 3,1 (nie wyszło, smutek, ale przynajmniej zabawa)


Ostatnio zmieniony przez Sharon Gallagher dnia Czw Sty 18, 2018 3:03 am, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica

Pią Sty 12, 2018 1:09 am
The member 'Sharon Gallagher' has done the following action : Rzuć kością


'Pojedynek' :
Ulica - Page 3 Dice-icon
Result : 3, 1
Bellamy Connor
Oczekujący
Bellamy Connor

Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica

Nie Sty 14, 2018 11:04 am
Bellamy kiwnął głową na znak, że w dalszym ciągu słucha swojej rozmówczyni. Ani na chwilę nie uciekł gdzieś myślami w zupełnie inne miejsce, bo wypadłby z wątku rozmowy i potem byłby wstyd jakby go o coś zapytała, a on by nie ogarniał o co chodzi.
- Zazdroszczę Ci, naprawdę. Z tego co mówisz to Kreta wydaje się być naprawdę ciekawym miejscem wartym odwiedzenia. – stwierdził z całą pewnością młody Connor. Aż się przez chwilę rozmarzył, że zwiedza tamto miejsce. Swoją drogą, ciekawe czy taka wycieczka na Kretę jest bardzo droga. Ale o to to raczej nie wypada pytać.
- Rozumiem. Zapraszam kiedyś do Glasgow. Oprowadzę Cię. A może i nie tylko po Glasgow? – zaproponował Bellamy.
Katherine Esme Cullen
Hufflepuff
Katherine Esme Cullen

Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica

Nie Sty 14, 2018 11:47 am
Uśmiechnęła się do Puchona
-Kreta to piękne miejsce i warte odwiedzenia,za rok może znów odwiedzę z rodzicami i braćmi w wakacje-rzekła z uśmiechem
-Chętnie zwiedzę Szkocję jeśli to nie będzie dla ciebie kłopotem mnie oprowadzić-rzekła po chwili
Sponsored content

Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach