Go down
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

balkon - Balkon widokowy - Page 3 Empty Re: Balkon widokowy

Pią Sty 23, 2015 11:35 pm
Stefcio był naprawdę nakręcony na to, że wreszcie mógł te wszystkie romanse przetestować na żywo. Oczywiście, nigdy by się nie przyznał Anie, jak na to wszystko reaguje. Nie musiał, bo dziewczyna i tak wszystko widziała. Głupia nie była.
- To dobrze nie zemdlałaś. Naprawdę się o Ciebie martwiłem. – Spojrzał na nią z dziwną troską i ścisnął jej dłoń. I tak jakby naprawdę mu pasowało w tym momencie, pochylić się do niej. Dotknął wargami jej ust, rozchylił je powoli. Wolną dłoń położył z tyłu jej głowy, wplótł ją we włosy, przysunął ją bardziej do siebie, aby pogłębić pocałunek. Onieśmielony bliskością dziewczyny, zamknął oczy. Oddał się całkowicie tej czynności, delikatnie skubiąc jej usta. Przesunął koniuszkiem języka po jej dolnej wardze, a następnie górnej. Odważył się nawet dotknąć językiem jej języka. Tego jeszcze nie robił. Stefek nawet nie wiedział, że może być tak zachłanny, ale chciał smakować wargi Anabell, jak najmocniej mógł.
Odstąpił od niej na chwilę. Spojrzał na nią wzrokiem pełnym miłości. Nie był już tym samym chłopczykiem, z którym dziewczyna przyjaźniła się od pierwszej klasy. W ciągu siedmiu lat wyrósł na mężczyznę, który wreszcie wiedział, czego pragnie.
- Wiesz… Chciałbym, aby nasze ścieżki nie rozstąpiły się, kiedy skończymy szkołę – szepnął wyraźnie przejęty. Opuścił dłoń, którą miał wplecioną w jej włosy. Założył jeden kosmyk jej za ucho. – Sam jeszcze nie wiem, gdzie pójdę, ale… Czy chciałabyś udać się tam razem ze mną? – No proszę! To był dopiero facet. Naprawdę myślał o tym wszystkim na poważnie. Nie chciał bawić się w różne gierki. Stawiał sprawę jasno.
Nieważne od decyzji Any, kontynuował dalszą rozmowę. Uśmiechnął się.
- Tylko jedną? Wiesz… Myślę, że to czas, aby odwiedzić dział z Zakazanymi Księgami. Myślę, że od któregoś z profesor uda się nam otrzymać pozwolenie. Może znajdziemy tam coś ciekawego. – Nutka szaleństwa? Być może. Nikt jednak kto nie był lekko szalony, nie potrafił wytrzymać w tym świecie, nie tutaj, nie teraz, nie wśród magii.
- Oczywiście. Skoro już ją wyczyściłem, to dlaczego mamy sobie nie polatać? Nikt i tak nas nie zobaczy… Chyba, że akurat Hagrid wyjdzie ze swojej chatki albo ktoś wyjrzy przez okno. – Cmoknął. Wyciągnął różdżkę z kieszeni:
- Accio Zamiatacz! – Skupił się na swojej miotle, która czekała na niego w dormitorium, w zamkniętym kufrze. Nie musieli czekać zbyt długo, zanim miotła doleci z Wieży Ravenclawu. Stefek śmiesznie poruszył brwiami, kiedy trzymał swoją miotłę w dłoniach. Być może kochał latanie, bo smoki też potrafiły latać…
- To co? Dasz się skusić?
Anabell Nightmare
Oczekujący
Anabell Nightmare

balkon - Balkon widokowy - Page 3 Empty Re: Balkon widokowy

Pią Sty 23, 2015 11:59 pm
Jego troską o nią było naprawdę słodkie. Oczywiście doceniała to wszystko  z jego strony. Tak naprawdę jedyną osobą o jaką się martwiła była Phoebe, bo tylko ją miała w szkole. Kiedy chłopak przybliżył się do niej odwróciła się w jego stronę. Nie przygotowała się na to co ten chciał zrobić, choć powinna to wiedzieć z góry. Kiedy tylko poczuła jego wargi poczuła jak jej rumieńce na policzkach pojawiły się dość prędko. Odwzajemniła nieśmiało jego pocałunek, zaś kiedy wplótł palce w jej włosy poczuła delikatne i lekkie dreszcze na ciele. Bardzie zaskoczył ją fakt, kiedy oboje zetknęli się językiem było to może trochę dziwne, ale jakie odważne ze strony chłopaka! Tej strony nie znała. Poznaje go ciągle i wciąż na nowo.
-Ja też tego bym nie chciała - szepnęła cicho. Kiedy tylko założył jej kosmyk za ucho spojrzała na niego. Przejmował się na poważnie tym co ich czeka w przyszłości i co czeka ich związek, a ona...nie przemyślała tego wszystkiego aż tak dosadnie.
-Jasne, że pójdę! Jeszcze sobie krzywdę zrobisz - odpowiedziała przejęta. Po chwili złapała swój rąbek koszulki i ściskała go trochę w nerwowy sposób.
-Nie przesadzaj nie chce się czaić na książki, ale z tym pozwoleniem to dobra myśl. - Nie pomyślała nawet o tym by przechodzić do tego działu przecież nazwa mówiła sama za siebie. Ale prawdą było, że kusił ją fakt by tam zajrzeć i przeczytać czując na ciele gęsią skórkę. Kiedy chłopak wypowiedział nazwę miotły była przekonana, że nie przyleci. Chociaż sama nie wiedziała czemu tak pomyślała i pomyliła się. Spoglądała na jego miotle niepewnym wzrokiem.
-Ale wiesz, że nigdy nie latałam na miotle? Oprócz tych szkolnych? - spytała cicho przejętym głosem. Nerwowo zacisnęła mocniej palce na rąbku swojej koszuli, ufała mu i wiedziała, nie spadła by z tej miotły, ale w środku czuła jak nagle wszystkie organy zaczęły pracować w stu procentach. I w dodatku czuła jak zdenerwowanie rośnie! Bała się wsiąść na miotłę tylko ze względu, że może z niej po prostu spaść.
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

balkon - Balkon widokowy - Page 3 Empty Re: Balkon widokowy

Sob Sty 24, 2015 12:09 am
Taki już był ten nasz Stefek. Trochę niepoprawny romantyk, troszeczkę przerażony przyszłością. Chciał mieć pewność, że nie zostanie sam. Pragnął wiedzieć, że ktoś przy nim będzie. To nie było tak, że chciał, aby Ana się nim opiekowała. Było całkowicie odwrotnie. Chciał mieć Anę przy sobie, aby móc się o nią codziennie martwić i patrzeć jak się uśmiecha.
- Tak myślisz? – Zaśmiał się. – W takim razie już wiem jakie książki będziemy wypożyczać. O magii uzdrowień. Być może powinniśmy udać się do pani Pomfrey do Skrzydła Szpitalnego, aby szepnęła nam kilka słów. Głównie Tobie, skoro masz mnie ratować z kłopotów. – Zaśmiał się. Chociaż nauka magii leczniczej wcale nie było takie głupie. Nigdy wcześniej nie pochylał się nad tym tematem. Wiedział, że i tak pewne zaklęcia będą mu potrzebne – nawet nie tylko, jeśli spróbuje zostać łowcą smoków, ale również jeśli będzie chciał zostać ojcem. Co to za ojciec, który nie potrafił pomóc swojemu dziecku, bo rozbiło sobie kolanko? Skoro jego rodzice byli lekarzami, Steve czuł, że coś w kierunku medycyny powinien zrobić, niekoniecznie musiał zostawać od razu uzdrowicielem.
- Zdaję sobie sprawę. Czyli ostatni raz w pierwszej klasie? – Wtedy mieli zajęcia z nauki latania. Później już nigdy nie wracali do tego tematu. Steve jednak pokręcił głową.
- Nic Ci się nie stanie. Naprawdę. Nie ze mną. W powietrzu nie ma tłuczków, nie musimy się niczego obawiać. Możesz usiąść z tyłu albo z przodu. Jak uważasz. Tylko jedna zasada, musisz się mocno trzymać! I zaufać mi, że naprawdę wiem, robię! – Zachęcił ją. Schował różdżkę do kieszeni, upewnił się, że nie wypadnie mu podczas lotu. Przerzucił nogę przez miotłę i czekał aż się Ana zdecyduje.
Anabell Nightmare
Oczekujący
Anabell Nightmare

balkon - Balkon widokowy - Page 3 Empty Re: Balkon widokowy

Sob Sty 24, 2015 12:24 am
I co ona teraz biedna ma począć? Może samej miotły się nie bała, ale wejście na nią to już był dla nie strach, że może w każdej chwili spaść, jednak on grał w w meczach domu! Przełknęła ciężko ślinę zaciskając nerwowo koszulkę czując jak jej palce pokrywa pot oznaczający, że po prostu się denerwuje i nie bardzo wie co powinna począć. Logiczne myślenie mówi: nie, serce mówi: tak, zaś jej ego: a rób co chcesz. Żadne z tych trzech jej teraz w niczym nie pomoże.
-Zaklęcia uzdrawiające? W sumie nie pomyślałam o tym wcześniej, ale faktycznie mogły by się nam przydać - odpowiedziała nerwowo. Zaśmiała się po chwili równie nerwowo po czym spoglądała na chłopaka jak przekłada nogę przez miotłę zastanawiając co powinna począć. Poczuła jak jej serce wali jak szalone nie mając pojęcia czy powinna wsiąść na miotłę czy nie.
-T-Tak w pierwszej klasie - mruknęła cicho. Westchnęła ciężko pod nosem. Przełożyła nogę przez miotłę siadając za chłopakiem i mocno chwyciła się go na wysokości mostka. Zamknęła oczy opierając głowę o jego plecy, nie ma co po prostu się bała tego co zaraz nastąpi.
-A jeżeli zginę latając na miotle to przysięgam, że będę Cię nawiedzać jako duch. - Zagroziła mu, choć głos jej drżał niemiłosiernie, a jej ręce drżały z zdenerwowania. Może dla niego było to codzienność, jednak ona nie przepadała za lataniem i w pierwszej klasie odpuściła to sobie całkowicie twierdząc, ze to nie dla niej. Nie żałuje swojej decyzji wcale, a wcale.
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

balkon - Balkon widokowy - Page 3 Empty Re: Balkon widokowy

Sob Sty 24, 2015 12:36 am
Stefek był bardzo pewny siebie. Nie popędzał Any, nie powtarzał też, aby się nie bała. Gdyby nie był pewien, że nic nie mogło się stać dziewczynie, nigdy nie zaproponowałby takiego przelotu. Mówił jej już wcześniej, jak bardzo jej zdrowie jest dla niego cenne.
Poczuł jak Ana siada sobie wygodnie tuż za nim. Trzeba było przyznać, że te zaklęcia poduszkowe, które były rzucane na miotły, były po prostu genialne. Na miotle nie siedziało się więc jak na kijku, tylko jak na całkiem wygodnym krzesełku. Zawsze zastanawiał się właściwie jak to było z tym komfortem, a odpowiedzi znalazł w „Quidditchu przez wieki”.
Położył jedną dłoń na jej splecionych dłoniach, aby dodać jej otuchy. Pewniej złapał miotłę prawą ręką. Odbił się lekko od ziemi. Nabierali wysokości. Kiedy było już całkiem bezpiecznie, Steve skręcił w stronę księżyca, tak jakby chciał do niego się wznieść. Było to oczywiście jak najbardziej niemożliwe, ale przecież mógł próbować, prawda?
Oboje poczuli lekki wietrzyk, który zaczął igrać w ich włosach oraz bawił się materiałami ich ubrań. Fluffy poczuł się w swoim żywiole. Nie chciał jednak robić niczego gwałtownego, aby nie przestraszyć Any. To miał być romantyczny przelot, a nie pokaz ewolucji. Wiedział, że jeśli spróbowałby jakiegokolwiek zwodu, Krukonka już nigdy nie chciałaby wsiąść z nim na miotłę.
Więc spokojnie. Skręcał powoli, aby zawrócić w stronę zamku. Nie chciał lecieć nad Zakazanym Lasem.
- Wszystko w porządku? – zapytał głośno, bo miał pojęcie, że wiatr może go nieco zagłuszyć.
Anabell Nightmare
Oczekujący
Anabell Nightmare

balkon - Balkon widokowy - Page 3 Empty Re: Balkon widokowy

Sob Sty 24, 2015 1:01 am
Bała się i to w dodatku jak cholera. Przełknęła śline po cichu z nadzieją, że chłopak tego nie usłyszy, ale była tak blisko niego, że wydawało jej się to niemożliwe. Kiedy poczuła dłoń chłopaka zdarzała lekko jednak wiedziała, że takim sposobem daje jej otuchy. W momencie, kiedy miotła zaczęła się unosić wstrzymała swój oddech, bo jej stopy nie dotykały już twardej ziemi. Najgorsze dla niej było samo wznoszenie się i ani razu nie otworzyła oczy. Zrobiła to dopiero, kiedy poczuła na swojej skórze powiew wiatru. Otworzyła niepewnie oczy i zamrugała kilkakrotnie by jej wzrok nabrał ostrości. Podniosła powoli głowę spoglądając na księżyc, a potem na chłopaka. Zacisnęła nerwowo palce na materiale jego koszulki. Nie było tak źle jak jej się wydawało na samym początku. Miotła była wygodna, a widoki z tej perspektywy piękne jednak ona wolała spoglądać na to wszystko z ziemi.
-Tak! - odpowiedziała głośno. Wiatr trochę przeszkadzał, jednak sama była zdenerwowana przez co mówiła głośniej chyba niż powinna jednak nic nie mogła na to poradzić. Odetchnęła w miarę głośno, chyba największy strach jej minął. Ale kto wie czy Steve nie wpadnie na jakiś szalony pomysł? Nie wybaczy mu akrobacji na tej miotle. Przecież ona padnie na zawał!
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

balkon - Balkon widokowy - Page 3 Empty Re: Balkon widokowy

Sob Sty 24, 2015 7:37 pm
Stefek leciał naprawdę spokojnie i ani przez chwilę nie przeszło mu, aby straszyć Anę. Chciał jej pokazać, że lot na miotle nie zawsze musi być widowiskowy i szalony niczym na meczu quidditcha, może być przyjemnością. W końcu mioteł na początku używano jako zwykłego środku transportu, dopiero później pojawiły się gry czarodziejskie. W dodatku, kiedy tak się do niego przytulała, podniecało go to. Nie bójmy się tego powiedzieć. Miał przecież siedemnaście lat. Takie rzeczy się zdarzały.
Nic nie zakłócało ich lotu, może tylko wietrzyk, który huczał w ich uszach. Fluffy skierował się w stronę zamku, aby „powariować” dookoła Wieży Ravenclawu. Leciał na tyle powoli, aby dziewczyna naprawdę się nie bała. To miała być przyjemność, prawda?
- Mam nadzieję, że powoli się przyzwyczajasz. Latanie na miotle wcale nie jest takie straszne, naprawdę! – Odwrócił do niej głowę i skradł jej całusa, tak na szybko. Cały Stefek! Miał naprawdę doby humor, bo czego potrzebował więcej? Miał Anę przy sobie, leciał na miotle, obecnie nie miał żadnych zmartwień, nic się nie dzieje.
- Czasami tak trzeba! – Zaśmiał się oblatując dookoła Wieżę. Jeśli ktoś właśnie chciał popatrzyć przez okno, musiał się naprawdę zdziwić, bo zobaczył parę nastolatków lecących na miotle. Ot, taki tam obrazek!
Anabell Nightmare
Oczekujący
Anabell Nightmare

balkon - Balkon widokowy - Page 3 Empty Re: Balkon widokowy

Sob Sty 24, 2015 8:06 pm
Faktycznie nie było tak źle jak zakładała na samym początku, może dlatego, że sama wolała oglądać wszystko z dołu.Wiadome było,że nie zgodziłaby się na takie coś dyby nie fakt, że Steve gra w quidditchu w żadnym innym przypadku nie zgodziła by się. Rozluźniła się w trakcie lotu, zwłaszcza, kiedy ten obleciał wieże Ravenclawu. Uśmiechnęła się do chłopaka po chwili czując, że skradł jej całusa.
-Ty leć, a nie się ze mną całujesz - powiedziała oburzona. Całus sam w sobie może i był przyjemne jednak bała się, że spadnie, a to już całkiem inna kwestia. Po chwili namysłu spojrzała w dól choć bała się zobaczy coś strasznego to myliła się. Widoki z tej perspektywy były piękne i bardzo niecodzienne.
-No straszne nie jest myślałam, że będzie gorzej - odpowiedziała głośno. Nadal nie przepadała za tym całym lataniem, ale skoro Steve to lubi to nie będzie przecież narzekać. Oparła głowę luźno o jego plecy po czym z zadowoleniem spoglądała na krajobrazy jakie widziały jej oczy.
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

balkon - Balkon widokowy - Page 3 Empty Re: Balkon widokowy

Sob Sty 24, 2015 8:17 pm
Stefek zatrzymał się nad dachem zamku. Spojrzał w dół, a potem na widok, który rozpościerał się przed nimi. Księżyc świecił cudownie, a w dole błyszczało jezioro. Mieli dobry widok na Zakazany Las, który wprawiał Krukona w dziwną zadumę. Nie lecieli już nigdzie, tylko unosili się w powietrzu.
- Dlaczego miałbym się z Tobą nie całować? – zapytał cicho, próbując się przekręcić w jej stronę. Znał bardzo dobrze swoją miotłę i jej ufał. Raczej nie zamierzała nagle zwariować i ich oboje zrzucić. – Lubię się z Tobą całować. Masz takie smaczne usta. W dodatku pachniesz… Tak ładnie. Jesteś niczym sernik malinowy połączony z czekoladą. Pamiętam, kiedy w trzecim klasie poczułem ten zapach. Pochyliłaś się wtedy nade mną na zaklęciach, ponieważ dostałem w głowę książką. I tak włosy Ci przysłoniły twarz… I ten cudowny zapach. – Stefek nagle dostał słowotoku, chciał opowiedzieć jej o wszystkim. Teraz wreszcie mógł, nie musiał ukrywać swoich uczuć. Chciał się nią cieszyć.
- Nie mogłem zasnąć wtedy przez pół nocy, ponieważ cały czas o tym rozmyślałem. Więc zdecydowałem się wysłać Ci Walentynkę i podpisać się jako Wunsz. Do dzisiaj jest mi smutno, że nigdy nie zgadłaś, że to ja ją wysłałem. – Zrobił nieco smutną minę. Co miał jednak poradzić? Takie było życie. Dobrze, że teraz wreszcie są ze sobą razem. Niczego więcej nie pragnął.
- Ze mną nic Ci się nie stanie. Jak już, to tylko moje zdrowie ucierpi. Nie Twoje. Ty nigdy nie stracisz włoska z głowy. Nie pozwolę na to.
Anabell Nightmare
Oczekujący
Anabell Nightmare

balkon - Balkon widokowy - Page 3 Empty Re: Balkon widokowy

Sro Sty 28, 2015 8:55 pm
Jej początkowy strach był wielki, choć z czasem zmalał jednak nie znikł całkowicie. Rozluźniła się nieco i zsunęła ostrożnie swoje palce na brzuch chłopaka przesuwając po materiale jego bluzy czy tez kurtki.
-N-no dobra nie przesadzaj i patrz jak lecisz - mruknęła cicho. Jakoś bała się, że ta miotła zrobi jakiś dziwny psikus, kiedy ten tylko odwróci się w jej stronę. On ufał swojej miotle, ale ona nie ufała niczemu co lata w powietrzu. Po prostu tego nie lubi i chyba nigdy nie zaakceptuje, ale kto wie z czasem może zmieni zdanie.
-Wybacz mi. Z resztą ja mam zbyt wielkie szczęście będąc razem nic nie może nam się stać - odpowidedziała cicho i pocałowała go w policzek.
-Polecisz ostrożnie prawda? - szepnęła cicho, choć wiadomo na tyle głośno by ją usłyszał. Oparła głowę o jego ramię i westchnęła cicho czując jak to całe zdenerwowanie z samego początku gdzieś po prostu uleciało. Uśmiechnęła się pod nosem sama do siebie cieszyła się teraz. Po raz pierwszy od bardzo dawna po prostu cieszyła się lataniem i oczywiście obecnością Steviego.
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

balkon - Balkon widokowy - Page 3 Empty Re: Balkon widokowy

Nie Lut 01, 2015 11:00 am
Gdyby Stefek nie ufał swojej miotle, nigdy nie byłby w drużynie. Na początku wzięli go jako rezerwowego, później dopiero rozwinął swoje skrzydła na tyle, aby zaproponować mu stałe miejsce. Kiedy tak latali Fluffy rozmyślał o różnych rzeczach, między innymi zaczął interesować się czy nie zostać graczem w qidditcha. Sława i pieniądze by na niego czekały, gdyby byłby w tym naprawdę dobry. Może to była myśl…?
Ale gdzie się podziały jego ukochane smoki?
No właśnie. Musiał robić coś ze smokami, ponieważ nie byłby sobą, gdyby zmarnował tyle wiedzy na ich temat. Urodził się jako „smociarz”, powinien być ich matką. Wyjdzie z niego druga Khaleesi, przy dużej dawce szczęścia oczywiście. Może ten pech, który go spotkał, kiedyś się zwróci w postaci szczęścia? Oby! Potrzebował tego!
- Przecież lecę bardzo ostrożnie! – Zaśmiał się i odwrócił się, aby dać dziewczynie przelotnego buziaka, ale tak szybkiego, aby znowu na niego nie krzyczała. Naprawdę nie rozumiał je braku zaufania do niego. Czy nie widziała jego powietrznych akrobacji podczas meczów? Przecież na nie chodziła, bo zawsze się prosił, aby go dopingowała.
Widząc jednak, że nic nie zdziała w tym temacie, powrócił na balkon. Wylądował bardzo gładko i bez żadnych komplikacji, pomimo tego, że balkon nie należał do najszerszych. Po zejściu z miotły, chwycił Anę za rękę i udał się z nią do Pokoju Wspólnego. A to co tam robili… To już słodka tajemnica tej dwójki.

[Dwa razy z tematu!]
Alice Star
Oczekujący
Alice Star

balkon - Balkon widokowy - Page 3 Empty Re: Balkon widokowy

Wto Kwi 07, 2015 12:53 pm
Jeden stopień. Drugi stopień.
Twoje ruchy są ostrożne i tak jakby zaplanowane. Dobrze wiesz, że nie wolno ci się zmienić. Dobrze wiesz, że zawsze musisz być cicho, ale twoja dusza krzyczy. Chcesz przeżyć przygody tak jak bohaterowie twoich książek. Tej książki, którą właśnie trzymasz w swoich objęciach na brzuchu. Twoja ulubiona część tego cyklu. Opowieści z Narnii, kupiona przez twojego brata a twoje 13 urodziny. Chciałabyś takie przygody przeżyć, mimo że żyjesz w świecie pełnym magii i masz szansę na takie życie, a jednak coś cię powstrzymuje.
Co to takiego jest? Co sprawia, że jesteś taka zdystansowana, ostrożna? Czemu nie uśmiechniesz się szeroko, nie zrobisz czegoś szalonego tak jak inni z twojego rocznika? Dlaczego jesteś taka smutna i się hamujesz przed czymś czego pragniesz? No tak, boisz się. Boisz się tego, że zostaniesz wyśmiana, nie polubią cię, przecież Alice musi być cicha.
Alice nie może marzyć.
Alice nie może się pokazać.
Alice jest grzeczna.
Alice nie zwraca uwagi na osoby, które ją wyśmiewają.
Biedna Alice.
Podniosła się z kanapy przed kominkiem i wyszła z dormitorium. Powoli, ostrożnie. Nie śpieszyła się. Była wyprostowana. Taka, jak zawsze powinna być. Mundurek był idealnie założony, nic nie było pogniecione, każdy guzik przyszyty. Na ustach tej brązowowłosej nastolatki błąkał się ten melancholijny uśmiech sprawiający w taki statyczny humor. Jakby samą swoją postawą pokazywała, że trzeba być cichym i spokojnym, że nie wolno się śpieszyć, bo czas za szybko sam z siebie leci. Brązowe oczy zawsze mają ten marzycielski błysk, który przez niewiele osób został zauważony, a jak tak się stało to został po prostu zignorowany.
Weszła na balkon widokowy i popatrzyła na teren otaczający cały zamek. Lubiła tutaj być. Zawsze jest tu pięknie. Długo jednak nie patrzyła na widok znowu zwróciła swoje oczy ku książce, którą znała na pamięć. Każdy fragment mogła wyrecytować.
James Potter
Oczekujący
James Potter

balkon - Balkon widokowy - Page 3 Empty Re: Balkon widokowy

Pon Kwi 20, 2015 2:38 am

Trzeci stopień. Czwarty stopień.
Ubłocony James Potter właśnie wracał z treningu Qudditcha, czyli robił to co zwykle od ostatnich kilku tygodni, by tylko nie myśleć o tych tragicznych rzeczach, które działy się w zamku. Nimbus 1000 obił mu się o nogawkę spodni, również z błota, jak reszta jego stroju do Quidditcha. Przekrzywił głowę, drapiąc się po karku. W ostatniej chwili uchylił się od lecącego w jego stronę balona wypełnionego wodą, co było sprawką Irytka. Zirytowany Poltergeist, któremu nie udało się wcelować swojej bomby wodnej w Huncwota, zaczął wykrzykiwać, że z takim wyglądem na pewno nie uda mu się zdobyć „tej rudej wiewióry.” James musiał stwierdzić, że Irytek nie miał chyba tego dnia pomysłów na wyzwiska, bowiem na wzmiankę o Lily obszedł się z nią dość łaskawie. Odwrócił się za Irytkiem i pomachał mu z drwiącym uśmiechem na ustach. Wtedy zauważył, że pozostawia za sobą ubłocone ślady. Z takim wyglądem, rzeczywiście nie miałby szans u Evans, ani u jakiejkolwiek innej dziewczyny, no bo która chciałaby takiego ubłoconego gnoma. Brakowało mu tylko latarenki zawieszonej na końcu Nimbusa, a mółby robić za wyrośniętego Zwodnika, stworka którego omawiali na trzecim roku nauki w Hogwarcie zarówno na Opiece nad magicznymi stworzeniami jak i Obronie przed czarną magią. Właściwie to mógł się oporządzić w szatni Gryffindoru i doprowadzić do ładu, ale po co jak dużo zabawniejsze było ubrudzenie całej łazienki w dormitorium chłopaków, gdzie prysznic był o wiele przyjemniejszy niż w zimnej szopie.
Był już w pobliżu korytarzu prowadzącego do Wieży Gryffindoru, gdy na balkonie widokowym zobaczył jakieś poruszenie. Powodowany niezdrową ciekawością wyszedł na taras i ujrzał postać ciemnowłosej Krukonki, odwróconej do niego bokiem, tak, że z powodzeniem mógł studiować jej miękki profil. Wydawała się tak pochłonięta książką, którą czytała, że nawet nie zwróciła uwagi. W pierwszym momencie Potter miał zamiar się cicho wycofać i dać jej spokój, ale jednak tego nie zrobił. Chrząknął tylko jakby coś wpadło mu „nie w tą dziurkę”. I chrząknął ponownie. I jeszcze raz. Właściwie to dziewczyna zareagowała na jego obecność po czterech albo pięciu takich chrząknięciach, a gdy zwróciła na niego spojrzenie, na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Cześć Alice, jak leci? – Spytał, zaczynając totalnym banałem rozmowę, której w zasadzie nie planował.
Irytek
Poltergeist
Irytek

balkon - Balkon widokowy - Page 3 Empty Re: Balkon widokowy

Pon Kwi 20, 2015 7:03 pm
A on znowu o tym lataniu! Jak nie leci akurat na tę rudą szlamę, to albo leci na miotle, albo na ryj. Z wymienionych przypadków wychodzi mu na razie tylko to ostatnie.
- Ojj, Portier, a ty wiecznie o jednym. - jęknął Irytek, robiąc się na chwilę niewidzialnym. Podleciał do dziewczyny, złapał jej policzki wydymając usta jak u chorej ryby i zaczął nimi ruszać do swoich słów. - I tak nie masz szans, ja wolę tych co odwiedzają wannę co najmniej raz w miesiącu! - zaskrzeczał piskliwie, udając krukonkę. Złapał ją za rękę, wciąż niewidoczny dla oka, co dawało komiczny efekt opętania uczennicy. Podniósł jej dłoń do czoła w geście teatralnego oburzenia i obrócił nią jak w tańcu. W tym też momencie pojawił się na powrót i z perfidnym uśmiechem popchnął biedulkę na ziemię. - No, wiej dziewojo, idź czytać te swoje romanse o zwierzętach z szafy! - przysunął się do Jamesa, wyjmując z kieszeni szminkę i malując mu na policzku wielkie, czerwone usta. - Te zakalcowate ciacho jest już zajęte, głównie przez brud i syf, ale pewnie i jakieś choróbsko znajdzie dla siebie miejsce.
Ktoś tu wywołał wilka z lasu... i do tego go zIrytkował! Zemsta będzie bezsensowna i pełna dram.
Alice Star
Oczekujący
Alice Star

balkon - Balkon widokowy - Page 3 Empty Re: Balkon widokowy

Pią Kwi 24, 2015 1:42 pm
Na jej ustach nadal błąkał się ten melancholijnych, smutny uśmiech. Brązowe oczy skakały z linijki na linijkę, ale ona nie musiała czytać, bo większość miała już w głowie. Tyle razy czytała tą magiczną powieść, a teraz znowu sprawiła, że odpłynęła. Nic do niej nie docierało. W głowie miała jedynie dalekie, piękne krajobrazy bez tego świata. Nikt nie zakłócał jej spokoju, ani nie wyśmiewał. Ta urocza dziewczyna, która miała zaledwie 150 wzrostu opierała się lekko o barierkę balkonu i wtedy usłyszała coś irytującego. Ten dźwięk docierał do niej jak zza grubej szyby i brzmiał jak brzęczenie muchy, wtedy zrozumiała co to było. Spojrzała w bok i zobaczyła błotnego potwora. Jej umysł nadal był w świecie marzeń i nie skojarzyła tego potwora z ubłoconym nastolatkiem. Serce jej zabiło, a w oczach pojawił się strach, ale po chwili się otrząsnęła i przywróciła swój uśmiech oraz marzycielski błysk w oczach.
- Witaj – kiwnęła lekko głową i ścisnęła mocniej książkę, która na powrót znalazła się w jej objęciach na brzuchu. Kim był ten chłopak. Nie mogła sobie przypomnieć, ale wiedziała, że zna tego osobnika.
Ale nie zdarzyła nic zrobić, bo coś zaatakowało ją. To coś mówiło i dręczyło jej biedne wiecznie zaróżowione policzki. Nie panowała nad swoim ciałem. Zrobiła krok w tył, ale wtedy to coś złapało jej dłoń. W oczach miała na powrót strach. Upadła, a jej kochana książka wypadła jej z dłoni. Spojrzała na przyczynę jej dziwnego zachowania i zobaczyła Irytka. Pokręciła tylko głową i odsunęła się do tyłu, a następnie wstała i poprawiła swoją spódniczkę kucając po książkę. Objęła ją mocniej, aby nic się jej nie stało. W końcu była dla niej ważna i nie wiedziała co by zrobiła, gdyby coś się jej stało.
Opierała się o barierkę i patrzyła na błotnego potwora. Potter…? Teraz dopiero go skojarzyła, gdy lepiej się mu przyjrzała. Nie była zadowolona z obecności Irytka. Nic do niego nie miała, ale nie lubiła tego, że on też jej dokucza… Zresztą on każdemu dokucza.
Sponsored content

balkon - Balkon widokowy - Page 3 Empty Re: Balkon widokowy

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach