- Mistrz Labiryntu
Sklep z markowym sprzętem do Quidditcha
Wto Wrz 03, 2013 9:00 pm
Sklep dla fanów najpopularniejszej gry czarodziejskiej, jaką bezkonkurencyjnie jest Qudditch. Prócz markowych mioteł kupisz tutaj przybory do konserwacji mioteł, specjalistyczne książki oraz szaty do quidditcha.
- Mistrz Gry
Re: Sklep z markowym sprzętem do Quidditcha
Sro Lip 26, 2017 11:49 am
W lipcu ulica Pokątna zaczęła tętnić życiem, gdy wszystkie lokale wspólnie ogłosiły coroczną wyprzedaż swoich produktów. Sklepy kierowały swoją ofertę nie tylko do dorosłych, ale również młodzieży, która zawitała do domów na czas wakacji.
Na wąskiej ulicy czarodzieje się przepychali, a torby pełne zakupów rozrywały. Monety brzęczały w sakiewkach, gdy były przeznaczane na niesamowicie tanie produkty. Nikt nie żałował swoich zakupów, nawet jeśli robił je pod wpływem emocji i nie do końca przemyślał po co mu druga balowa szata.
- To idealny czas na kupno nowej miotły! Wyrzuć starą na opał, a zaopatrz się w najnowszy model w sklepie z markowym sprzętem do Quidditcha. Kupisz tutaj nie tylko miotły sportowe, lecz również użytkowe. Zaopatrzysz się w szaty wodoodporne i wiatroodporne, gogle samoczyszczące się i tłuczkoodporny kask! Kup jeden produkt, aby otrzymać większy rabat na drugi! - krzyczał nawoływacz przed sklepem. Zaczepiał uczniów, którzy wpatrywali się w witrynę z najnowszym modelem miotły do profesjonalnej gry Quidditcha.
Jeśli nie wiesz jaką miotłę wybrać zapoznaj się ztym tematem.
Rachunek będzie wystawiany wraz z końcem sesji.
W przypadku braku przedmiotu, który was interesuje, zapytajcie o niego sprzedawcę w trakcie rozgrywki.
Na wąskiej ulicy czarodzieje się przepychali, a torby pełne zakupów rozrywały. Monety brzęczały w sakiewkach, gdy były przeznaczane na niesamowicie tanie produkty. Nikt nie żałował swoich zakupów, nawet jeśli robił je pod wpływem emocji i nie do końca przemyślał po co mu druga balowa szata.
- To idealny czas na kupno nowej miotły! Wyrzuć starą na opał, a zaopatrz się w najnowszy model w sklepie z markowym sprzętem do Quidditcha. Kupisz tutaj nie tylko miotły sportowe, lecz również użytkowe. Zaopatrzysz się w szaty wodoodporne i wiatroodporne, gogle samoczyszczące się i tłuczkoodporny kask! Kup jeden produkt, aby otrzymać większy rabat na drugi! - krzyczał nawoływacz przed sklepem. Zaczepiał uczniów, którzy wpatrywali się w witrynę z najnowszym modelem miotły do profesjonalnej gry Quidditcha.
- ZAOPATRZENIE SKLEPU:
- NOWE MIOTŁY
Zmiatacz 1 8 galeonów, 2 sykle, 18 knutów
Zmiatacz 2 9 galeonów i 12 sykli
Zmiatacz 3 10 galeonów i 15 knutów
Zmiatacz 5 15 galeonów i 6 sykli DOSTĘPNE 3 SZTUKI
Świetlista Smuga 12 galeonów i 6 sykli
Srebrna Strzała 13 galeonów i 16 sykli DOSTĘPNE 2 SZTUKI
Spadająca Gwiazda 9 galeonów i 5 sykli DOSTĘPNE 2 SZTUKI
Nimbus 1000 25 galeonów i 3 sykle DOSTĘPNA 1 SZTUKA
Migdrąg 20 galeonów, 5 sykli i 13 knutów DOSTĘPNA 1 SZTUKA
Kometa 180 19 galeonów, 1 sykl, 15 knutów DOSTĘPNA 1 SZTUKA
Kometa 140 17 galeonów, 5 sykli i 20 knutów
Dębowy Grom 79 [dla kolekcjonerów] 45 galeonów, 15 sykli i 22 knutów DOSTĘPNA 1 SZTUKA
__________________
UŻYWANE MIOTŁY
Zmiatacz 1 4 galeonów, 1 sykl, 9 knutów
Zmiatacz 2 5 galeonów i 6 sykli
Zmiatacz 3 6 galeonów
Świetlista Smuga 6 galeonów i 2 sykle
Kometa 140 7 galeonów, 2 sykle i 10 knutów
__________________
SZATY
Spodnie idealne na miotłę 15 sykli
Koszulka z napisem na życzenie 10-14 sykli
Wodoodporna szata 2 galeony
Wiatroodporna szata 1 galeon i 14 sykli
Szata odporna na deszcz i wiatr 3 galeony
Skórzany płaszcz odporny na deszcz, wiatr i brud 4 galeony
__________________
AKCESORIA
Kafloodporny kask 2 galeony
Miękki czepek 15 sykli
Czepek z grubszej skóry 1 galeon
Ochraniacze na kolana lub ramiona 10 sykli i 10 knutów
Skórzane buty 16 sykli i 20 knutów
Antypoślizgowe buty 1 galeon
__________________
PIŁKI
Zestaw (złoty znicz, kafel, tłuczek) 5 galeonów
Jeśli nie wiesz jaką miotłę wybrać zapoznaj się ztym tematem.
Rachunek będzie wystawiany wraz z końcem sesji.
W przypadku braku przedmiotu, który was interesuje, zapytajcie o niego sprzedawcę w trakcie rozgrywki.
- Abel Attaway
Re: Sklep z markowym sprzętem do Quidditcha
Pon Paź 23, 2017 1:02 am
Promocje, pięknie błyszczące metki, które były magicznie przymocowane do pachnących nowością towarów. Spóźniłem się, zbyt zabiegany w banku by sobie pozwolić na beztroskie przemierzanie ulicy Pokątnej tamtego dnia. Już po promocjach. Nic jednak straconego, wszak wystawy nadal zachęcały, klientów nie brakowało i przynajmniej było mniejsze prawdopodobieństwo, że ktoś mnie popchnie, próbując zdobyć czy to nowy kociołek czy też miotłę w promocyjnej cenie. Typowy dla Pokątnej spokój panował dwudziestego drugiego lipca tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego ósmego roku. Właśnie skończyłem pracę, zadziwiająco wcześniej dzisiejszego dnia. Pożegnałem się z goblinami, które dla odmiany posłały mi parodie uśmiechów i poprawiając pelerynę wchodzącą w skład mojej eleganckiej - i zdecydowanie za drogiej jak na moją kieszeń - szaty, udałem się przed siebie, niespiesznie, kroki kierując tam, gdzie mój wzrok się zatrzymywał na dłużej. Tak się złożyło, że moim ostatnim przystankiem w tej niesamowicie długiej podróży po Pokątnej okazał się sklep z markowym sprzętem do Quidditcha. Coś takiego! Czyżby mieli nową miotłę na wystawie za witryną? Podszedłem bliżej, próbując dostrzec literki. A nie, jednak nie, to nadal był Nimbus 1000. Litery unoszące się w powietrzu krzyczały, że była to ostatnia sztuka. Zmrużyłem jedno oko nieprzekonany, w końcu nawet jakbym kupił i tak bym jej nie używał, byłem bardziej kibicem niż graczem.
Powinienem wejść czy raczej sobie odpuścić? Może ktoś zajrzy do mojej głowy i na głos wypowie odpowiedź. Byłoby całkiem zabawnie, choć nie mógłbym przez to tkwić między jedną a drugą opcją, a tak się składało, że lubiłem być pośrodku. Nie dość, że wtedy nie musiałem brać odpowiedzialności to jeszcze byłem bezpieczny - w końcu z każdej strony coś było.
Powinienem wejść czy raczej sobie odpuścić? Może ktoś zajrzy do mojej głowy i na głos wypowie odpowiedź. Byłoby całkiem zabawnie, choć nie mógłbym przez to tkwić między jedną a drugą opcją, a tak się składało, że lubiłem być pośrodku. Nie dość, że wtedy nie musiałem brać odpowiedzialności to jeszcze byłem bezpieczny - w końcu z każdej strony coś było.
- Nicholas J. Irvine
Re: Sklep z markowym sprzętem do Quidditcha
Nie Gru 03, 2017 7:49 pm
Choć od brutalnego zakończenia kariery minęła już ponad dekada, świat sportowy jakby nie chciał przyjąć do wiadomości zatrważająco upływającego czasu, którego uroki Nicholas dostrzegał każdego poranka, gdy tylko jego błękitne tęczówki napotykały spojrzeniem na przezroczystą taflę lustra. Jego twarz nie była już tak gładka jak kilkanaście lat temu, bowiem zmarszczki na stałe zamieszkały między jego brwiami oraz w okolicach oczu. Również we włosach o kolorze ciemnego blondu, coraz większą rolę odgrywały srebrne pasemka. Ale mimo tego wszystkiego, dla Quidditcha – a właściwiej dla biznesu, który był ściśle związany z Quidditchem – on wciąż pozostawał dwudziestoletnim Nicholasem Irvinem, wschodzącą gwiazdą sportu. Prawdopodobnie to była główna przyczyna, dla której Nicholas zgodził się zostać żywą reklamą promocji miotlarskiej na ulicy Pokątnej. Tkwił w sklepie już dobrą godzinę, odpowiadając na pytania związane z jego życiem uczuciowym, Azkabanem oraz – co było przecież celem jego wizyty – miotłami i taktyką gry. Sam fakt, że dla tych ludzi nie był przestępcą (przynajmniej dla większości) a autorytetem i wzorem do naśladowania w przejściu wszystkich schodków kariery, wprawiał go w wyjątkowo dobry humor. Znów był w centrum zainteresowania i bynajmniej był z tego powodu cholernie zadowolony.
Ze sklepu wyszedł tylko na chwilę, pozornie by zapalić papierosa, ale prawda była zupełnie inna. W tym całym zgiełku, wywiadach i rozdawaniu autografów miał wrażenie, że wszyscy ci fanatycy zapomnieli o tym, co było najważniejsze i najpiękniejsze. Już ponad miesiąc starał się rzucić palenie, jednak paczuszka Marlboro wciąć dumnie znajdowała się w kieszeni jego białej koszuli, których rękawy miał podwinięte po same łokcie. Świeże powietrze niemal od razu go uderzyło, gdy wreszcie udało mu się przecisnąć przez tłumy i uwolnić swój nos z tego okropnego zaduchu. Sam nie wiedział, dlaczego zdecydował się przystanąć przy najbardziej wysuniętym chłopaku, którego wzrok uciekał z witryny na drzwi wejściowe, a potem z powrotem z drzwi wejściowych na witrynę. Z nieodpalonym papierosem w ustach i dłońmi włożonymi do kieszeni eleganckich, szarych spodni, odezwał się niskim, głosem:
– Nie opłaca się, lepiej poczekać na nowszy model – powiedział głosem eksperta, tylko przez moment przenosząc swoje zmrużone od rażących promieni słońca oczy na twarz postawnego bruneta. Być może nie taki był cel jego wizyty w tym miejscu, wręcz powinien zachęcać do kupna miotły, w tym momencie nawet o to nie dbał, jedynie wzruszając ramionami i odwracając wzrok, który wbił przed siebie.
Ze sklepu wyszedł tylko na chwilę, pozornie by zapalić papierosa, ale prawda była zupełnie inna. W tym całym zgiełku, wywiadach i rozdawaniu autografów miał wrażenie, że wszyscy ci fanatycy zapomnieli o tym, co było najważniejsze i najpiękniejsze. Już ponad miesiąc starał się rzucić palenie, jednak paczuszka Marlboro wciąć dumnie znajdowała się w kieszeni jego białej koszuli, których rękawy miał podwinięte po same łokcie. Świeże powietrze niemal od razu go uderzyło, gdy wreszcie udało mu się przecisnąć przez tłumy i uwolnić swój nos z tego okropnego zaduchu. Sam nie wiedział, dlaczego zdecydował się przystanąć przy najbardziej wysuniętym chłopaku, którego wzrok uciekał z witryny na drzwi wejściowe, a potem z powrotem z drzwi wejściowych na witrynę. Z nieodpalonym papierosem w ustach i dłońmi włożonymi do kieszeni eleganckich, szarych spodni, odezwał się niskim, głosem:
– Nie opłaca się, lepiej poczekać na nowszy model – powiedział głosem eksperta, tylko przez moment przenosząc swoje zmrużone od rażących promieni słońca oczy na twarz postawnego bruneta. Być może nie taki był cel jego wizyty w tym miejscu, wręcz powinien zachęcać do kupna miotły, w tym momencie nawet o to nie dbał, jedynie wzruszając ramionami i odwracając wzrok, który wbił przed siebie.
- Abel Attaway
Re: Sklep z markowym sprzętem do Quidditcha
Pią Gru 08, 2017 10:18 pm
No tak, czas w końcu płynął, a może nawet leciał na swojej miotle, najszybciej jaka tylko mogłaby istnieć. Miałem mnóstwo refleksji o czasie, który umykał szybciej niż złodziej, próbujący się dostać do jakiegoś skarbca. Kilkanaście lat temu byłem małym człowiekiem, który miał problemy z agresją, dzisiaj zaś jestem człowiekiem, który potrafi się kontrolować, pozostawać obojętny, a przynajmniej o to się starać, dbać o swój spokój, o gładkość swoich knykci i płynność nadgarstka ręki czarującej. Byłem młody, dość wysoki. Byłem zadbany a moje włosy zaczesane do tyłu, potraktowane żelem na bazie eliksiru. Tryskałem cichą wyważoną siłą. Miałem stabilną pracę, mimo że moja ambicja - albo arogancja, zależy jak się na to spojrzy, popychała mnie by sięgać po więcej, by stworzyć coś własnego, gdzie pachniałoby drewnem a nie kamieniem. Nie przyszedłem tu dla Nicholasa Irvina, który kiedyś mógł straszyć małego mnie z pierwszej strony Proroka, upadłej gwiazdy Quidditcha, której blask ledwo oświetlał moją twarz. To był przypadek, że tutaj stałem, zamyślony, myśląc o tym wszystkim, czego właściwie chciałem od życia. Pachnącej świeżością miotły? Książek? Domu? Szat, które byłyby jak ta, którą obecnie miałem na sobie, która była dopasowana specjalnie pod bank? Autografu? Nie, tego ostatnie raczej nie. Spojrzałem w stronę z której nadeszła odpowiedź na nurtujące mnie pytanie. Jedno z pytań właściwie. Wyłapałem na bodajże jedną sekundę jego spojrzenie, które następnie rozpłynęło się wraz z dymem. Poruszyłem trochę niezgrabnie swoim lśniącym butem.
- I tak nie miałem zamiaru jej kupić. Wolę patrzeć - odpowiedziałem w końcu, neutralnie, bo i cóż to za emocje mogłyby mi wtedy towarzyszyć? Dziwnie nieśmiały wydawał się Nicholas Irvine, postać, którą zapamiętałem z nie tak starego wydania jakieś gazety. Może to był magazyn o Quidditchu?
- Ciężki dzień?
Po jakimś czasie, kiedy mężczyzna nadal mi nie odpowiadał, ulotniłem się, bo przecież i tak nie wejdę do środka i coś kupię.
[z/t x2]
- I tak nie miałem zamiaru jej kupić. Wolę patrzeć - odpowiedziałem w końcu, neutralnie, bo i cóż to za emocje mogłyby mi wtedy towarzyszyć? Dziwnie nieśmiały wydawał się Nicholas Irvine, postać, którą zapamiętałem z nie tak starego wydania jakieś gazety. Może to był magazyn o Quidditchu?
- Ciężki dzień?
Po jakimś czasie, kiedy mężczyzna nadal mi nie odpowiadał, ulotniłem się, bo przecież i tak nie wejdę do środka i coś kupię.
[z/t x2]
- Isaac Fawler
Re: Sklep z markowym sprzętem do Quidditcha
Pią Lut 23, 2018 12:55 am
Inny czas fabularny//
Ostatnie dni wakacji Isaac spędził w Londynie, poznając lepiej zarówno mugolską jak i czarodziejską jego część. Choć nie odważył się nadal zapuścić na Aleję Śmiertelnego Nokturnu to Ulica Pokątna nie miała już przed nim żadnych tajemnic. Nie da się jednak ukryć, że po zrobieniu szkolnych zakupów większość czasu spędzał w pobliżu sklepu ze sprzętem do Quidditcha. Chłopakowi wydawało się, że ma wszystko pod kontrolą. Miotły były wszak bardzo drogie i stanowiły duży wydatek dla przeciętnego czarodzieja. Co prawda od czasu dołączenia do drużyny na drugim roku, Isaac odkładał co miesiąc drobną sumę na cel zakupu swojej własnej... nigdy jednak nie był w stanie go przed sobą usprawiedliwić. I wszystko wyglądało na to, że wróci po raz kolejny do Hogwartu zachowując całe swoje kieszonkowe na jakiś ważny cel, który pewnego dnia stanie się dla niego jasny. Zdecydowanie taka ilość pieniędzy nie powinna zostać wydana lekką ręką, pod wpływem impulsu... jednak co innego skłoniłoby krukona do zawrócenia ze stacji King's Cross pierwszego września i udania się biegiem pod okna niepozornego sklepiku na Pokątnej? W tamtej krótkiej chwili wydawało mu się, że pół godziny spokojnie wystarczy na przebiegnięcie tego krótkiego odcinka miasta. Isaac był pewny swojej siły i kondycji, wiedział też że w razie konieczności będzie potrafił zmusić się do większego wysiłku... nie przecenił swoich możliwości, jednak tłumy zalegające na ulicach skutecznie utrudniły mu bieg. Już się jednak zdecydował, a możliwe konsekwencje schodziły na dalszy plan, kiedy adrenalina przysłaniała mu racjonalne myślenie. Adrenalina, która niegdyś była dla niego całym sensem życia, a której nie czuł przecież od wielu miesięcy... od wypadku. Miał przy sobie większość swoich pieniędzy, gdyż musiał wypłacić je z banku po tym jak pożyczył Simonowi na książki kilka dni wcześniej. Gdy kilka minut później opuścił sklep z wymarzoną miotłą w ręku, poza ekstazą towarzyszyło mu również dziwne poczucie pustki. Jakby nagle grunt osunął się mu spod stóp, a on sam zaczął spadać w przepaść. Ten nieprzyjemny uścisk w żołądku, uczucie chłodu na spoconym ciele. Dobrze wiedział, że zachował się nierozsądnie i po jego głowie krążyło pytanie o ewentualne konsekwencje, jakie będzie musiał ponieść z tego tytułu. Udał się z powrotem na peron czując, jak z każdym krokiem jego stopy robiły się coraz cięższe... po prawdzie nie chciał tam wracać. Robiło mu się niedobrze, gdyż doskonale wiedział, że zastanie puste tory. Pociąg odjechał z rzeczami chłopaka pozostawiając go samego w Londynie. W myśl zasady, że gdy posiada się tylko młotek to wszystkie problemy wyglądają jak gwoździe, Isaac dosiadł swojego nowiutkiego Nimbusa 1000... odbił się od ziemi i poszybował do Hogwartu kierując się torami. Wychowany w rodzinie mugoli i grający od lat w szkolnej reprezentacji Quidditcha, krukon nie wiedział, że nawet będąc dorosłym czarodziejem nie wolno mu było latać poza Hogwartem bez specjalnego zezwolenia. Sam taki pomysł wydałby mu się głupi i niepotrzebny. Z drugiej strony dotarcie do szkoły na miotle wydawało mu się idealnym ukoronowaniem jego dotychczasowej nauki i ostatnich lat. Już wyobrażał sobie zazdrosne spojrzenia ślizgonów i uradowane krzyki kolegów, kiedy pojawi się na błoniach na swoim Nimbusie 1000. Uśmiechnął się rozmarzony na samą myśl i zapominając o lęku pomknął przez zachmurzone niebo na północ, do Szkocji... zdawać by się mogło, że nawet ewentualny deszcz nie mógłby mu teraz zepsuć nastroju. Choć pewne poczucie niepewności pozostawało to w gruncie rzeczy Isaac nie wyobrażał sobie, że to co właśnie zrobił mogło doczekać się naprawdę znaczących konsekwencji. Jak zauważył Liam, był już dorosły.
Kupuję Nimbusa 1000
zt i do Hogwartu//
Ostatnie dni wakacji Isaac spędził w Londynie, poznając lepiej zarówno mugolską jak i czarodziejską jego część. Choć nie odważył się nadal zapuścić na Aleję Śmiertelnego Nokturnu to Ulica Pokątna nie miała już przed nim żadnych tajemnic. Nie da się jednak ukryć, że po zrobieniu szkolnych zakupów większość czasu spędzał w pobliżu sklepu ze sprzętem do Quidditcha. Chłopakowi wydawało się, że ma wszystko pod kontrolą. Miotły były wszak bardzo drogie i stanowiły duży wydatek dla przeciętnego czarodzieja. Co prawda od czasu dołączenia do drużyny na drugim roku, Isaac odkładał co miesiąc drobną sumę na cel zakupu swojej własnej... nigdy jednak nie był w stanie go przed sobą usprawiedliwić. I wszystko wyglądało na to, że wróci po raz kolejny do Hogwartu zachowując całe swoje kieszonkowe na jakiś ważny cel, który pewnego dnia stanie się dla niego jasny. Zdecydowanie taka ilość pieniędzy nie powinna zostać wydana lekką ręką, pod wpływem impulsu... jednak co innego skłoniłoby krukona do zawrócenia ze stacji King's Cross pierwszego września i udania się biegiem pod okna niepozornego sklepiku na Pokątnej? W tamtej krótkiej chwili wydawało mu się, że pół godziny spokojnie wystarczy na przebiegnięcie tego krótkiego odcinka miasta. Isaac był pewny swojej siły i kondycji, wiedział też że w razie konieczności będzie potrafił zmusić się do większego wysiłku... nie przecenił swoich możliwości, jednak tłumy zalegające na ulicach skutecznie utrudniły mu bieg. Już się jednak zdecydował, a możliwe konsekwencje schodziły na dalszy plan, kiedy adrenalina przysłaniała mu racjonalne myślenie. Adrenalina, która niegdyś była dla niego całym sensem życia, a której nie czuł przecież od wielu miesięcy... od wypadku. Miał przy sobie większość swoich pieniędzy, gdyż musiał wypłacić je z banku po tym jak pożyczył Simonowi na książki kilka dni wcześniej. Gdy kilka minut później opuścił sklep z wymarzoną miotłą w ręku, poza ekstazą towarzyszyło mu również dziwne poczucie pustki. Jakby nagle grunt osunął się mu spod stóp, a on sam zaczął spadać w przepaść. Ten nieprzyjemny uścisk w żołądku, uczucie chłodu na spoconym ciele. Dobrze wiedział, że zachował się nierozsądnie i po jego głowie krążyło pytanie o ewentualne konsekwencje, jakie będzie musiał ponieść z tego tytułu. Udał się z powrotem na peron czując, jak z każdym krokiem jego stopy robiły się coraz cięższe... po prawdzie nie chciał tam wracać. Robiło mu się niedobrze, gdyż doskonale wiedział, że zastanie puste tory. Pociąg odjechał z rzeczami chłopaka pozostawiając go samego w Londynie. W myśl zasady, że gdy posiada się tylko młotek to wszystkie problemy wyglądają jak gwoździe, Isaac dosiadł swojego nowiutkiego Nimbusa 1000... odbił się od ziemi i poszybował do Hogwartu kierując się torami. Wychowany w rodzinie mugoli i grający od lat w szkolnej reprezentacji Quidditcha, krukon nie wiedział, że nawet będąc dorosłym czarodziejem nie wolno mu było latać poza Hogwartem bez specjalnego zezwolenia. Sam taki pomysł wydałby mu się głupi i niepotrzebny. Z drugiej strony dotarcie do szkoły na miotle wydawało mu się idealnym ukoronowaniem jego dotychczasowej nauki i ostatnich lat. Już wyobrażał sobie zazdrosne spojrzenia ślizgonów i uradowane krzyki kolegów, kiedy pojawi się na błoniach na swoim Nimbusie 1000. Uśmiechnął się rozmarzony na samą myśl i zapominając o lęku pomknął przez zachmurzone niebo na północ, do Szkocji... zdawać by się mogło, że nawet ewentualny deszcz nie mógłby mu teraz zepsuć nastroju. Choć pewne poczucie niepewności pozostawało to w gruncie rzeczy Isaac nie wyobrażał sobie, że to co właśnie zrobił mogło doczekać się naprawdę znaczących konsekwencji. Jak zauważył Liam, był już dorosły.
Kupuję Nimbusa 1000
zt i do Hogwartu//
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach