Go down
Aiden Leverett
Oczekujący
Aiden Leverett

[uczeń] Aiden Lewerett. Empty [uczeń] Aiden Lewerett.

Sob Sie 20, 2016 10:31 pm
[uczeń] Aiden Lewerett. 14kxgz7
Imię i nazwisko: Aiden Leverett.
Data urodzenia: 20 września 1962 roku.
Czystość krwi: Brudna, choć nie lubi o tym mówić.
Dom w Hogwarcie: Ravenclaw
Różdżka: Wierzba płacząca, róg biesa, 12 cali, giętka.



Widok z Ain Eingarp:
Odczuwam coś, co chyba mogę nazwać spokojem, bo nawet głupio wierzę, że rzeczy takie jak miłość mogą być nam dane na stałe. Jesteśmy blisko, opieram skroń o jego chuderlawe ramię, a nogi mam wyciągnięte przed siebie. Leżę na miękkich poduszkach i choć mieszkam w centrum zdaje mi się, że ulice totalnie umilkły, odkąd spletliśmy ze sobą ręce. Jest noc, w wolnej dłoni trzymam niedopite, tanie wino o nieznośnym smaku, ale staram się to ignorować, bo jestem bezpowrotnie zakochany i patrzę na gwiazdy, siedząc na balkonie. Czuję zimny wiatr na policzkach, ale w moim sercu pali się żywy ogień.


Fall into you
Is all I seem to do
When I hit the bottle
Cause I'm afraid to be alone
Tear us in two
Is all it seems to do



Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie:
Starał się. Tak, to na pewno. Już na pierwszym roku bał się, że okaże się gorszym uczniem od dzieciaków, które wychowywały się w czarodziejskich rodzinach, więc spędzał na nauce niemal każdą wolną chwilę. Było to o tyle łatwe, że nowy, magiczny świat totalnie go fascynował, a w zajmowaniu się nauką pomagała mu niezdolność do nawiązywania stałych kontaktów towarzyskich. Zresztą, z natury był głodny wiedzy. Od razu było wiadomo, że ma smykałkę do eliksirów, zaklęć i obrony przed czarną magią, dobrze też radził sobie z wszystkimi pamięciówkami. Znacznie gorzej szło mu na zielarstwie czy opiece nad magicznymi stworzeniami. Te przedmioty go interesowały, ale tylko w teorii, bo w praktyce bał się większości zwierząt, a te magiczne wywoływały w nim niemal paniczny lęk, a rośliny którymi zajmują się na zielarstwie... niefortunnie częściej jednak przypominały mu jakieś bestie. Nie przepada za sportem, Quidditch nigdy nie leżał w kręgu jego zainteresowań. Nie zna nawet części drużyn i nigdy nie pojawił się na żadnym szkolnym meczu. Na miotle lata gorzej niż przeciętnie. Z upływem czasu jego chęć do nauki trochę osłabła, ale to, jakie osiąga wyniki nadal jest dla niego ważne.

Przykładowy post:
Mama mówi, że jestem wariatem, kiedy po raz kolejny próbuje wygonić mnie z salonu bo właściwie zbliża się druga nad ranem, a ja nadal siedzę przy stole zawalony stertą książek. Nie odwracam od nich wzroku nawet na moment, choć każdą czytałem już więcej niż raz. Zajmuję czas, latem choruję na jego niezdrowy nadmiar. Szeptem powtarzam wyuczone formułki, jednocześnie kreśląc na przypadkowych kartkach imiona wszystkich osób, które były mi kiedyś bliskie. Słabo sypiam, męczą mnie nocne audycje własnych myśli.
Nie patrzę na nią, ale kiwam naiwnie głową, udając, że słucham tego, co mówi. Włosy, które opadły mi na twarz sprawiają, że nie widzę tekstu, odgarniam je więc lewą ręką, a że trzymam w niej też pióro niezdarnie kreślę sobie na czole jakiś bohomaz. Pewnie przypomnę sobie o nim dopiero wtedy, kiedy za jego sprawą skompromituję się publicznie podczas porannego spaceru z psem. Kurewsko przejmuje się zdaniem innych, na swój temat akurat brakuje mi własnego. Nie lubię patrzyć w lustro, wydaje mi się, że nie znam chłopaka po drugiej stronie. Widzę roztrzepane, kręcone włosy, cienie pod oczami, które odwracają uwagę od brązu ich tęczówek, spierzchnięte usta i wystające obojczyki. Mam jakąś anemiczną cerę, jestem prawie przeźroczysty. Chyba wyglądam, jakbym miał się zaraz rozpaść. Rodzicielka stoi nade mną i nerwowo tupie nogą, oczekując odpowiedzi. Chcę powiedzieć "tak, mamo, jestem do reszty pokurwiony", wręczyć jej dyplom ukończenia studiów medycznych na kierunku psychiatria i podziękować za diagnozę, którą przed chwilą mi wystawiła, ale jakoś się powstrzymuję i przez moment milczę. Usta zaciskam w cienką linię, uciszam fiestę w głowie. Nienawidzę się tłumaczyć, bo nie lubię niezrozumienia i kłamstw, a utrzymywanie dobrych relacji rodzinnych często polega na wyborze między jednym a drugim. Ja zwykle kłamię, rzadko mam wyrzuty sumienia. Krótko tłumaczę, że to wszystko muszę i że to ważne i że do szkoły i że jak teraz się tym nie zajmę to prawdopodobnie mnie wyrzucą, choć tak naprawdę całą wakacyjną pracę odrobiłem w pierwszym tygodniu wolnego. Nie chcę konfrontować jej z problemami, których nie jest w stanie pojąć. Ma własne, na przykład spore długi, kolejną nieudaną miłość (która zresztą skrupulatnie pomagała tym długom wzrastać) i to, że w czasie wakacji jestem z dala od Hogwartu, choć już dawno odwykliśmy od życia obok siebie.
Udaje, że mi wierzy i wzdycha bo wie, że i tak nic ze mną nie zrobi, ale czuje się trochę lepiej, bo przed samą sobą wyszła na troskliwą. Nasza relacja w dużej mierze polega na udawaniu. Ja, na przykład, codziennie udaję, że smakuje mi to, co dla mnie gotuje, a ona, że robi to z przyjemnością, choć oboje marzymy tylko o tym, żeby ta szopka po prostu się skończyła. Kocham ją jak wariat, ale to najbardziej toksyczna miłość, jakiej kiedykolwiek doświadczyłem. Wspominam jej o tym, rzucając ciche "kocham Cię, idź spać", a ona potulnie obraca się i rusza w stronę swojej sypialni. Oboje wiemy, że zastanie mnie tu śpiącego z samego rana, otuli bezwładne ciało kocem, a godzinę później obudzi z kubkiem pełnym kakao i obrzydliwą jajecznicą. Wszystkie książki będą czekały na mnie na biurku.
Alice Hughes
Oczekujący
Alice Hughes

[uczeń] Aiden Lewerett. Empty Re: [uczeń] Aiden Lewerett.

Nie Sie 21, 2016 12:37 pm

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach