- Adrien Dosan
[uczeń} Adrien Dosan
Wto Paź 20, 2015 1:42 pm
Imię i nazwisko: Adrien Dosan
Data urodzenia: 26.10.1961 r.
Czystość krwi: Półkrwi
Dom w Hogwarcie: Hufflepuff
Różdżka: Wiśnia, włos z grzywy jednorożca, 10 i 1,2 cala, giętka
Widok z Ain Eingarp: Słyszał o tym lustrze, ale tak naprawdę nie wierzył, że ono działa tak jak opowiadali. Chłopaki z roku powiedzieli mu gdzie można to cudo znaleźć, dlatego skierował swoje kroki w tamtym kierunku.
Gdy dotarł do lustra skupił się, zamknął oczy i pomyślał o czymś, czego naprawdę pragnie, jednak po otwarciu oczu ujrzał jedynie siebie. Spróbował po raz kolejny - to samo.. Dał sobie jednak jeszcze jedną szansę i wtedy ujrzał siebie trzymającego swoją ukochaną babcię za rękę.
- Babcia... - mruknął sam do siebie. Bardzo ją kochał, kobieta niestety zmarła i chłopak musiał zostać z przeklętym ojcem. Nie chciał u niego mieszkać, ale nie miał innego wyjścia. Matka ich zostawiła i nie miała ochoty na kontakt ze swoim synem, mężem, a nawet ze swoją matką.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie: Jak to na chłopaka przystało nie uczył się wybitnie, ale też nie był jakąś ofermą. Dobrze radził sobie z Eliksirów, jak i Numerologii. Zielarstwo również nie było jego słabym punktem. Najgorzej radził sobie z Wróżbiarstwem, jak i z Zaklęciami. Rzucanie zaklęć w jego stylu nie było jakieś doskonałe. Jednak gdy potrzebował każde zaklęcie działało. Być może zwyczajnie w świecie nie chciało mu się i tyle.
Przykładowy Post:
Kolejne wakacje. Cholera.
Nie cierpiał ich, gdy tylko babcia zmarła w ogóle nie czerpał z nich radości. Dlaczego akurat teraz musiała go zostawić? Naprawdę bardzo ubolewał nad jej stratą. Z matką nie miał żadnego kontaktu, a ojciec miał go totalnie w głębokim poważaniu. Tylko tyle, że pozwolił mu u siebie zamieszkać. Gdy chłopak mieszkał u babci był łagodny jak baranek mimo iż na takiego nie wyglądał. Bardziej przypominał chuligana, który ma drobne wory pod oczami, kościstą twarz, krótkie czarne włosy. Był wysoki oraz trochę dopracowany jeżeli chodzi o budowę ciała. Skąd to się wzięło? Wieczorne treningi sprawiły, że chłopak wygląda jak wygląda. Chociaż miał jakiekolwiek zajęcie.
- Wróciłem!! - zawołał wchodząc do domu, ojca jak zwykle tam nie było. Nie miał pojęcia co on robi i z kim się zadaje. Szczerze powiedziawszy w ogóle go to nie interesowało. Niby dlaczego miałby się interesować, skoro ojciec nie interesuje się jego życiem. Przez całe życie nie zapytał nawet jak mu idzie w szkole, obawiał się, że nawet nie wiedział do jakiego domu trafił jego syn. Ojciec należał do Slytherinu, co wcale nie jest dziwne gdyby go ktoś znał. Był naprawdę bardzo wrednym człowiekiem. Należał do czystokrwistej rodziny Dosan. Matka zaś była uczennicą tzw: "brudnej krwi". Jednakże trafiła do Slytherinu, była bardzo dobrą uczennicą, ale jak później się okazało, podłą kobietą, która zostawiła swojego syna na pastwę losu.
Ojciec jak i matka byli bardzo wybuchowi, sprawiali wrażenie wrednych ludzi, on taki nie był. Bardziej wdał się do swojej babci, która każdego by przytuliła do swojej piersi i pogłaskała po głowie. Jest również czuły i potrafi we wszystkim doradzić, a przede wszystkim każdemu pomóc, jeżeli ten ktoś na tę pomoc zasługuje. Jest pracowity, nie usiądzie na tyłku. W domu robił wszystko kiedy babcia jeszcze żyła: opiekował się jej magicznymi roślinami, mimo iż kompletnie się na nich nie znał. Jednak obiecał jej, że będzie się nimi opiekował i do tej pory uczęszcza do jej pustego domu i podlewa je oraz pielęgnuje. Z pewnością jest lojalny i przyjacielski względem swoich kolegów.
Mijał wieczór, ojca nadal nie było w domu. Po chwili jednak do pokoju chłopaka wleciała jego ukochana sowa - Ultra. Dostał ją od babci, jej czarne pióra zatrzepotały i zasiadła na oparciu krzesełka trzymając w dziobie list dla niego. Otworzył, ucieszył się, ponieważ myślał, że to jakiś list od kogoś ze szkoły, jednak mylił się. Od ojca, że dzisiaj nie wróci do domu. Nic nowego. Położył się na łóżku i głaszcząc swoją różdżkę kciukiem zasnął.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach