Go down
Caesar Brownlow
Nauka
Caesar Brownlow

Caesar Brownlow [dorosły] Empty Caesar Brownlow [dorosły]

Czw Wrz 24, 2015 11:51 pm

Caesar Brownlow [dorosły] Fgy3wh4



IMIĘ I NAZWISKO: Caesar Solomon Brownlow;
DATA URODZENIA: 27 grudnia 1926 r.
CZYSTOŚĆ KRWI: Prawie czysta, jego babcia była czarownicą półkrwi;
BYŁA SZKOŁA: Hogwart, Ravenclaw;
PRACA: Nauczyciel astronomii w Hogwarcie;



RÓŻDŻKA: 11¾ cala, buk i łuska syreny, bardzo sztywna.

Elegancka, idealnie cylindryczna i pokryta grubą warstwą lakieru różdżka służy mu już od dobrych trzydziestu lat. Pierwszą (jabłoń i krew ghula, miękka i przyjemnie chropowata, do dziś pamięta jej fakturę i miejsca, gdzie zawsze wbijał paznokcie, gdy jego kielich zamiast zmienić się w szczura jedynie zaczynał piszczeć i machać łysym ogonem sterczącym dziwacznie z samego dna) złamał przez całkowity przypadek, podczas drogi do Hogwartu w trzeciej klasie. Do dziś pamiętał minę pulchnej, ale uroczo rumianej Meredith Evergreen, gdy jej walizka spadła z półki nad ich głowami i trafiła w sam środek jego różdżki łamiąc ją w dwóch miejscach. Wtedy był załamany, dziś dziękuje wszystkiemu co święte, że walizka nie trafiła w jego głowę.
Różdżkę kupił nową, złamana w dwóch miejscach czaszka mogłaby okazać się ciut bardziej kłopotliwa.
Jego następny zakup był traktowany z dużo większym szacunkiem i ostrożnością. Idealnie gładka powierzchnia szybko robiła się śliska od potu czy wody, a lakier wymagał okazjonalnej impregnacji i czyszczenia, żeby zachować blask, ale mimo to Caesar wciąż adoruje ją bardziej niż niejedną kobietę. Jest elegancka, twarda, ale subtelna w obyciu i jasna jak młoda gałązka, ozdobiona trzema srebrnymi pierścieniami wygrawerowanymi na samej bazie... Widział w swoim życiu bardzo wiele różdżek, ale ta zawsze wydawała mu się najpiękniejsza ze wszystkich.



WIDOK Z AIN EINGARP: On sam, w dobrze skrojonym fraku i piękną, rudą kobietą zalotnie opartą na ramieniu. Zgadywał też, że w kieszeni ma kilka wyśmienitych cygar Cohiba i złotą zapalniczkę, ale miał w zwyczaju więcej uwagi poświęcać przedmiotom ożywionym i utrzymującym stałą temperaturę ciała w okolicach trzydziestu sześciu stopni Celsjusza. Dziewczyna była piękna, ale nie w ten oklepany, okładkowy sposób (choć i ten miał swój urok). Rude fale spływały miękko na wąskie, mlecznobiałe ramiona i skrzące się, złote obszycia kremowej sukni. Miała też absolutnie hipnotyzujące, szare oczy, oraz kości policzkowe, które byłyby w stanie ściąć niejednego mężczyznę. Jak zwykle nie potrafił wiele powiedzieć o jej... całokształcie. Stare przyzwyczajenie z Departamentu Magicznych Wypadków i Katastrof. Detale łatwiej się przyswaja od całokształtu.
Skupiał się na drobnych rzeczach, jak zwykle, a bezimienna dama w lustrze dawała mu wiele rzeczy, na których mógł zawiesić oko. Złota spinka we włosach, drobny łańcuszek na szyi i wisiorek z małym, kryształowym motylem. Miała też trzy, ułożone w prawie idealny trójkąt pieprzyki na prawym ramieniu. Czarujące.
Ale nie znał jej. Nie wiedział kim była, a jeśli nawet kiedyś wiedział - już dawno zdążył o niej zapomnieć. Takich dziewcząt widział w życiu wiele, żadna nie została w nim zbyt długo. Nie, żeby tego żałował, mimo wszystko zawsze uważał, że tylko on będzie z samym sobą do samej śmierci, niezależnie od tego jak beznadziejne miały okazać się jego wybory. Nie potrzebował partnerki (lub partnera - swego czasu lubił eksperymentować) żeby się dowartościowywać.
Nie musiał wiedzieć jak się nazywała. Nie kiedy tak dostojnie wyglądał w granatowym fraku.



PRZYKŁADOWY POST: Mugolskie kawiarnie zawsze miały w sobie pewien niezaprzeczalny urok, którego nigdy nie mógł znaleźć w lokalach magicznych. Tutaj wszystko było proste, swojskie i przesiąknięte zapachem, wielokrotnie wylewanej i nigdy niedomytej ze stołów i podłóg, kawy. Ludzie wchodzili i wychodzili, wprawiając w ruch uroczy dzwoneczek nad drzwiami, zajmowali wolne miejsca i czekali na swoje napoje, serwowane w tych samych, obtłuczonych filiżankach, co dekadę temu, po czym sięgali po stare gazety i dodawali własny, brązowy odcisk do bogatej kolekcji na stronie wydarzeń sportowych.
Mugolskie kawiarnie były wspaniałe. Ale nie tak, jak mugolskie kobiety.
- Pana kawa - uprzejmy głos młodej kelnerki wyrwał go z zamyślenia (jak to teraz elegancko nazywa się cichy flirt spojrzeń z niebanalnie piękną, choć już siwiejącą brunetką ze stolika naprzeciwko), ale Caesarowi nie zajęło zbyt wiele czasu przerzucenie całej swojej uwagi na jej wąski nos i urocze, drobne uszy.
- Dziękuję kochanie - niski głos i ciepły uśmiech działał na wszystkich - Gdybym mógł cię jeszcze poprosić o jedno z tych waszych wybitnych ciastek czekoladowych, byłbym bardzo wdzięczny.
Krępa, ruda dziewczyna skinęła energicznie głową i ruszyła w kierunku kasy, zaś tkwiący wciąż przy stoliku mężczyzna skrzętnie wykorzystał okazję do dyskretnego zbadania ruchu jej bioder. Nie było źle, chociaż obcasy na pewno by jej nie zaszkodziły.
Ostatecznie powstrzymując swojego wewnętrznego nastolatka oparł łokcie na nieco spękanym blacie okrągłego stolika i wziął w dłonie niewielką filiżankę.
Miał dłonie biurokraty, temu nigdy nie zaprzeczał. Pomimo wieku (rzecz jasna pięknego,  w końcu wina mające ponad pięćdziesiąt lat dopiero zaczynały zyskiwać na wartości) i niemałych rozmiarów były dość szczupłe, łagodne i pozbawione blizn czy większych znamion. Oczywiście nie uważał tego za wadę, dłonie wiele mówiły o człowieku. Czyste i zadbane paznokcie świadczyły o pewnej schludności i klasie, na którą nie mógł liczyć pierwszy lepszy rolnik czy zabijaka.
Poza tym ciągle nosił obrączkę. Nie była ona per se jego, nie miał za sobą smutnej historii nagle zakończonego tragedią małżeństwa, czy soczystego skandalu. Nic z tych rzeczy. To była pamiątka.
Westchnął cicho i pogładził się lekko po wyczesanej, siwej brodzie i zmarszczył lekko brwi. Na starość robił się sentymentalny, wcześniej nie wracał tak często do...
- Proszę, pana ciastko - starzec wzdrygnął się lekko, szczerze zaskoczony nagłym pojawieniem się obcego głosu tak blisko niego i spojrzał na dziewczynę szeroko otwartymi, niebieskimi jak listopadowe kałuże oczami. -Przepraszam, nie chciałam pana przestraszyć...
-Nie, nie, zamyśliłem się, musisz wybaczyć staruszkom ich zwyczaje... - Zaśmiał się cicho, chcąc jak najszybciej rozładować napięcie. Jeśli była jakaś rzecz, której szczerze nienawidził, było to powodowanie dyskomfortu u dam. Bez zastanowienia wstał z krzesła, ujmując lekko jej zaciśniętą na drewnianej tacy dłoń i lekko musnął ją ustami, mając (z pełnym szacunkiem) głęboko gdzieś to, co właśnie myśleli sobie pozostali klienci.
Nie z nimi w tej chwili rozmawiał.
- Proszę o wybaczenie.
Nagle czerwona kelnerka (czy to ze wstydu, czy nieśmiałości - kto wie?) wymamrotała coś pod nosem i szybko odwróciła się na pięcie, ale po kilku krokach wróciła do, uśmiechniętego jak dziecko w sklepie ze słodyczami, mężczyzny, żeby wręczyć mu duże, okrągłe ciastko.
Zostawiony z pewnym żalem i bombą kalorii czarodziej usiadł z gracją na swoim krześle, poprawiając przy tym kilka siwych loków, które opadły mu na twarz przy lekkim ukłonie - nie był człowiekiem drobnych rozmiarów, musiał się zgiąć niemalże w pół, żeby nie zmuszać drobnego rudzielca do podnoszenia ręki nad głowę. Niby sytuacja nie była zła, a on niczego nie zrobił, ale i tak uważał, że zatapianie się w myślach jest domeną młodych, którzy jeszcze nie wyrobili sobie własnego rytmu życia i muszą pewne rzeczy po prostu przeanalizować. Chociaż... to, że wciąż mu się to zdarzało znaczyło, że jest młody duchem, prawda?
Zaśmiał się cicho pod nosem i chwytając w jedną dłoń (nawiasem mówiąc - wciąż nienapoczęte i powoli stygnące) espresso, sięgnął po wystającego z kieszeni szarego płaszcza Proroka Codziennego, owiniętego w lokalną gazetę.
Osiemnasty stycznia, siedemdziesiątego ósmego.
Miał jeszcze sporo czasu do śmierci, żeby wynagrodzić kelnerce dzisiejszą wpadkę.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Caesar Brownlow [dorosły] Empty Re: Caesar Brownlow [dorosły]

Pią Wrz 25, 2015 5:26 pm

Twoja karta bardzo przypadła mi do gustu. Bardzo mnie to cieszy, że w Hogwarcie pojawi się ktoś, kto już tyle przeszedł i będzie mógł służyć swym doświadczeniem, zarówno uczniom jak i nauczycielom - szczególnie tym młodszym. Łap ode mnie 10 dodatkowych fasolek i Akcept!
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach