- Mistrz Gry
Re: Zagroda
Pią Paź 16, 2015 8:28 pm
The member 'Mephisto Lataner' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 3, 1
'Pojedynek' :
Result : 3, 1
- Mephisto Lataner
Re: Zagroda
Pią Paź 16, 2015 8:39 pm
Mephisto pokiwał głową na słowa wampira.
- Zaliczę ci lekcję. Nie wyślę nikogo z tobą, mam nadzieję że rozumiesz, wolę mieć jednak wszystkich żywych - Cofnął zaklęcie, poczekał aż Sahir wstanie i się oddali, po czym wrócił do reszty klasy.
- Kaylin, gratuluję! - jego kroki skierowały się znów do krukonów. - Jeszcze drugi róg i będziecie mieli zaliczenie. Pamiętajcie o reszcie opieki.
Dalej poszedł do Gryfonów, którzy najwyraźniej nie radzili sobie najlepiej. Podrapał dwurożca między chrapami, a zwierzak uspokoił się i rozluźnił. Nauczyciel jednak nie zrobił nic więcej, to była lekcja powtórzeniowa i gryfoni najwyraźniej nie radzili sobie zbyt dobrze z powtórzeniem materiału. Dalej poszedł do Huffelpuffu.
- Colette, nie wiem czy to widok mięsa czy krwi cię tak wytrącił z równowagi, ale słowo daję, że jeśli dalej będziesz tak "czesać" tego dwuroga, to odgryzie ci rękę. Wtedy będzie znacznie więcej krwi i mięcha... Blake, Gratuluję! Musicie jeszcze zdobyć drugi róg na zaliczenie.
W końcu dotarł do maleńkiej grupki Slytherinu.
- Nero, gratuluję zdobycia rogu. Widzę że zostałeś sam, więc drugi - tu nauczyciel wykonał zgrabny ruch ręką i ściągnął drugi róg zwierzakowi - nie będzie ci potrzebny do zaliczenia. Oporządź jeszcze dwuroga i będziesz miał zaliczone zadanie.
/Sahir może odejść, troszkę życia proszę, bo chciałabym kończyć lekcję. Możecie podejmować teraz dowolną liczbę prób, ale im więcej ich będzie, tym gorzej dla was :>
- Zaliczę ci lekcję. Nie wyślę nikogo z tobą, mam nadzieję że rozumiesz, wolę mieć jednak wszystkich żywych - Cofnął zaklęcie, poczekał aż Sahir wstanie i się oddali, po czym wrócił do reszty klasy.
- Kaylin, gratuluję! - jego kroki skierowały się znów do krukonów. - Jeszcze drugi róg i będziecie mieli zaliczenie. Pamiętajcie o reszcie opieki.
Dalej poszedł do Gryfonów, którzy najwyraźniej nie radzili sobie najlepiej. Podrapał dwurożca między chrapami, a zwierzak uspokoił się i rozluźnił. Nauczyciel jednak nie zrobił nic więcej, to była lekcja powtórzeniowa i gryfoni najwyraźniej nie radzili sobie zbyt dobrze z powtórzeniem materiału. Dalej poszedł do Huffelpuffu.
- Colette, nie wiem czy to widok mięsa czy krwi cię tak wytrącił z równowagi, ale słowo daję, że jeśli dalej będziesz tak "czesać" tego dwuroga, to odgryzie ci rękę. Wtedy będzie znacznie więcej krwi i mięcha... Blake, Gratuluję! Musicie jeszcze zdobyć drugi róg na zaliczenie.
W końcu dotarł do maleńkiej grupki Slytherinu.
- Nero, gratuluję zdobycia rogu. Widzę że zostałeś sam, więc drugi - tu nauczyciel wykonał zgrabny ruch ręką i ściągnął drugi róg zwierzakowi - nie będzie ci potrzebny do zaliczenia. Oporządź jeszcze dwuroga i będziesz miał zaliczone zadanie.
/Sahir może odejść, troszkę życia proszę, bo chciałabym kończyć lekcję. Możecie podejmować teraz dowolną liczbę prób, ale im więcej ich będzie, tym gorzej dla was :>
- Kaylin Wittermore
Re: Zagroda
Pią Paź 16, 2015 9:06 pm
Kaylin jeszcze przez dłuższą chwilę głaskała Dwuroga po pysku zadowolona z tego, że jej się udało. Rumieniec szczęścia pląsał po jej policzkach, podczas gdy do dziewczęcia doszła starsza koleżanka z domu. Z początku Krukonka spięła się nieznacznie, lecz słodki glosik jasnowłosej ją trochę uspokoił. Gdyby podszedł do niej Sahir albo Birdie, pewnie zeszłaby na zawał.
- W porządku. Trzeba go trochę wyczesać, biedaczyna pewnie się stresuje. - Powiedziała uśmiechając się do Neve i sama zabrała za szczotkowanie stworzenia. Wtedy podeszła do nich też Kelly i zabrała się za mocowanie ze zwierzęciem. Kaylin otworzyła usta szeroko i od razu podeszła do rudowłosej dziewczyny.
- Spokojnie, nic na siłę. Trzeba delikatnie, jego też to wszystko stresuje i na pewno boli. - Dodała bardzo spokojnym tonem. Było widać, że zajmowanie się magicznymi stworzeniami to coś, co lubiła. To coś, do czego się nadawała.
- Spokojnie, już raz nam się udało. Zdejmiemy też drugi róg, w porządku? - Mówiła tym razem do Dwuroga głaskając go po pysku. Ani trochę się go nie obawiała, mimo iż jeszcze przed chwilą był bardzo niespokojny i szarżował po całej zagrodzie. Miziała go delikatnie i gdy uznała, że nadszedł czas złapała za róg i jednym zdecydowanym ruchem pociągnęła.
Udało się! Po raz kolejny jej się to udało! Była szczęśliwa, ale bardziej od zwycięstwa (bo jak inaczej mogłaby to określić) cieszyła się z tego, że pomogła temu uroczemu stworzeniu.
- Widzisz, to nie było takie straszne. - Dodała śmiejąc się do Dwuroga i na chwilę zapominając o swoich koleżankach. Niemniej, doceniała ich pomoc i to, że w czasie jej rozmowy ze stworzeniem zajęły się nim wystarczająco, by go rozluźnić.
- Grunt to odpowiednie podejście. - Dodała tym razem mówiąc do Kelly. Nie odchodziła od zwierzęcia cały czas miętosząc jego futro pomiędzy swoimi palcami.
- W porządku. Trzeba go trochę wyczesać, biedaczyna pewnie się stresuje. - Powiedziała uśmiechając się do Neve i sama zabrała za szczotkowanie stworzenia. Wtedy podeszła do nich też Kelly i zabrała się za mocowanie ze zwierzęciem. Kaylin otworzyła usta szeroko i od razu podeszła do rudowłosej dziewczyny.
- Spokojnie, nic na siłę. Trzeba delikatnie, jego też to wszystko stresuje i na pewno boli. - Dodała bardzo spokojnym tonem. Było widać, że zajmowanie się magicznymi stworzeniami to coś, co lubiła. To coś, do czego się nadawała.
- Spokojnie, już raz nam się udało. Zdejmiemy też drugi róg, w porządku? - Mówiła tym razem do Dwuroga głaskając go po pysku. Ani trochę się go nie obawiała, mimo iż jeszcze przed chwilą był bardzo niespokojny i szarżował po całej zagrodzie. Miziała go delikatnie i gdy uznała, że nadszedł czas złapała za róg i jednym zdecydowanym ruchem pociągnęła.
Udało się! Po raz kolejny jej się to udało! Była szczęśliwa, ale bardziej od zwycięstwa (bo jak inaczej mogłaby to określić) cieszyła się z tego, że pomogła temu uroczemu stworzeniu.
- Widzisz, to nie było takie straszne. - Dodała śmiejąc się do Dwuroga i na chwilę zapominając o swoich koleżankach. Niemniej, doceniała ich pomoc i to, że w czasie jej rozmowy ze stworzeniem zajęły się nim wystarczająco, by go rozluźnić.
- Grunt to odpowiednie podejście. - Dodała tym razem mówiąc do Kelly. Nie odchodziła od zwierzęcia cały czas miętosząc jego futro pomiędzy swoimi palcami.
- Mistrz Gry
Re: Zagroda
Pią Paź 16, 2015 9:06 pm
The member 'Kaylin Wittermore' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 4, 6
'Pojedynek' :
Result : 4, 6
- Sahir Nailah
Re: Zagroda
Pią Paź 16, 2015 9:56 pm
Zwieszona głowa, napięte mięśnie, głęboki, przyśpieszony oddech, czerwień...
Bezruch.
To tak apropo tego, ze każde początkowe zdanie jest zapowiedzią tego, o czym będzie dalszy post. Ale nie będę (pani w szkole zawsze mówiła: nie zaczynaj zdania od "ale"!) pisał o tych wszystkich czynnikach, które trzymały ciało w bezruchu - nie teraz, nie dziś, lecz nie koniecznie w ogóle - przecież nie można mówić "hop", dopóki się nie przeskoczy.
Nailah pokiwał tylko głową, dając znać, że rozumie, że przyjmuje to do świadomości, bo co innego miał zrobić? - czekać na zbawienie boskie na to, że nauczyciel miałby się ulitować nad jego nieszczęsnym losem? Raczej losem nieszczęsnego Jeffreya, któremu z twarzy zrobiłeś miazgę - zupełnie jakby natężenie problemów nie było już wystarczająco wysokie, jakby groźba kratek zbyt nisko wisiała nad twoją przeklętą głową - i w tym wszystkim to wywoływało największa furię - własna głupota, moi drodzy, własna głupota i brak wstrzemięźliwości, który skutkował agresją i nadmierną impulsywnością w postępowaniu. Czarnowłosy potrząsnął głową i podparł się dłońmi o wilgotną glebę, kiedy nieprzyjemnie zaciskające ciało pęta zniknęły za jednym ruchem różdżki profesora - nie podniósł się od razu, nie wydał z siebie najmniejszego dźwięku - ugiął jedną nogę w kolanie i podparł podeszwę buta o podłoże, unoszą ją nieznacznie, by na niej oprzeć przegub. I w tej pozycji się zatrzymał.
Uniesiona głowa, napięte mięśnie, głęboki, wolny oddech, szarość nieba.
Bezruch.
Doprawdy - niewiele się w tym świecie zmienia.
Krukon zamknął powieki, powtarzając jak mantrę to jedno zasłyszane imię wypowiedziane przez profesora - heh, racja, przecież nie będzie z tobą nikogo wysyłał, a szkoda, byłeś głodny...
Naprawdę głodny.
Jeden więcej trup w tą czy w tamtą w obliczu ostatnich klęsk co by niby zmienił?
Czarnowłosy podniósł się chwiejnie na nieco miękkich nogach - zbyt gwałtownie jak na nagłe opuszczenie adrenaliny we krwi - ale bardzo szybko tą równowagę złapał i skierował w stronę zamku, wsuwając dłonie do kieszeni spodni.
[z/t]
Bezruch.
To tak apropo tego, ze każde początkowe zdanie jest zapowiedzią tego, o czym będzie dalszy post. Ale nie będę (pani w szkole zawsze mówiła: nie zaczynaj zdania od "ale"!) pisał o tych wszystkich czynnikach, które trzymały ciało w bezruchu - nie teraz, nie dziś, lecz nie koniecznie w ogóle - przecież nie można mówić "hop", dopóki się nie przeskoczy.
Nailah pokiwał tylko głową, dając znać, że rozumie, że przyjmuje to do świadomości, bo co innego miał zrobić? - czekać na zbawienie boskie na to, że nauczyciel miałby się ulitować nad jego nieszczęsnym losem? Raczej losem nieszczęsnego Jeffreya, któremu z twarzy zrobiłeś miazgę - zupełnie jakby natężenie problemów nie było już wystarczająco wysokie, jakby groźba kratek zbyt nisko wisiała nad twoją przeklętą głową - i w tym wszystkim to wywoływało największa furię - własna głupota, moi drodzy, własna głupota i brak wstrzemięźliwości, który skutkował agresją i nadmierną impulsywnością w postępowaniu. Czarnowłosy potrząsnął głową i podparł się dłońmi o wilgotną glebę, kiedy nieprzyjemnie zaciskające ciało pęta zniknęły za jednym ruchem różdżki profesora - nie podniósł się od razu, nie wydał z siebie najmniejszego dźwięku - ugiął jedną nogę w kolanie i podparł podeszwę buta o podłoże, unoszą ją nieznacznie, by na niej oprzeć przegub. I w tej pozycji się zatrzymał.
Uniesiona głowa, napięte mięśnie, głęboki, wolny oddech, szarość nieba.
Bezruch.
Doprawdy - niewiele się w tym świecie zmienia.
Krukon zamknął powieki, powtarzając jak mantrę to jedno zasłyszane imię wypowiedziane przez profesora - heh, racja, przecież nie będzie z tobą nikogo wysyłał, a szkoda, byłeś głodny...
Naprawdę głodny.
Jeden więcej trup w tą czy w tamtą w obliczu ostatnich klęsk co by niby zmienił?
Czarnowłosy podniósł się chwiejnie na nieco miękkich nogach - zbyt gwałtownie jak na nagłe opuszczenie adrenaliny we krwi - ale bardzo szybko tą równowagę złapał i skierował w stronę zamku, wsuwając dłonie do kieszeni spodni.
[z/t]
- Riley Acquart
Re: Zagroda
Sob Paź 17, 2015 9:34 am
Złość piękności szkodzi, ale jak tu się nie złościć kiedy wszystko idzie w złym kierunku. Prawdopodobieństwo osiągnięcia sukcesu na tej lekcji było na niebywale niskim poziomi. Zamiast dwurożca Gryfoni otrzymali pod opiekę jakiegoś wściekłego barana, albo raczej upartego osła. Ów Osiołorożec miał w głębokim poważaniu to co się wokół niego działo. Ani dobroć, ani podstęp nie robiły na nim wrażenia. Wierzgał tylko od czasu do czasu i kłapał zębatym pyskiem. Ale czy był to czas by całkowicie się poddać? Oj nie! Młoda wiedźma nie miała zamiary tak szybko odpuścić. Chciała spróbować choć jeszcze raz pozyskać poroże tej krwiożerczej bestii. Wygramoliła się więc całkowicie z krzaków otrzepując dokładnie swoje ubranie z zarośli i jak gdyby nigdy nic ruszyła w stronę magicznego stworzenia. Tym razem bez pośpiechu. Miała zamiar po prostu podejść do bestii, złapać go za rogi i po chwili odejść ze zdobyczą ponownie do swoje grupki. Jak pomyślała tak zrobiła.
...
Na początku wszystko szło zgodnie z planem. Nastolatka podeszła spokojnie do magicznego stworzenia udając niewzruszoną ostatnią napaścią i stojąc na palcach pochwyciła dłońmi byka za oba rogi. Szarpnęła raz, szarpnęła drugi, lecz żadne z poroży się nie oderwało. Osiołorożec normalnie zdębiał z poczynań dziewczyny. Zgłupiał do reszty. I pewnie stał by jak wryty, jednak cała ta akcja poczęła się przedłużać. W końcu bestia zaprotestowała i machnęła pyskiem pozbawiając dziewczynę gruntu pod nogami. Gryfonka znów poleciała w krzaki z nieco boleśniejszym skutkiem niż poprzednio. Zdobyła kilka nowych siniaków i sporo odrapań... ale zdobyła coś jeszcze. Kiedy wygramoliła się z ów roślinności w jej prawej dłoni wciąż tkwiło poroże. Punkt dla Gryffindoru.
...
Na początku wszystko szło zgodnie z planem. Nastolatka podeszła spokojnie do magicznego stworzenia udając niewzruszoną ostatnią napaścią i stojąc na palcach pochwyciła dłońmi byka za oba rogi. Szarpnęła raz, szarpnęła drugi, lecz żadne z poroży się nie oderwało. Osiołorożec normalnie zdębiał z poczynań dziewczyny. Zgłupiał do reszty. I pewnie stał by jak wryty, jednak cała ta akcja poczęła się przedłużać. W końcu bestia zaprotestowała i machnęła pyskiem pozbawiając dziewczynę gruntu pod nogami. Gryfonka znów poleciała w krzaki z nieco boleśniejszym skutkiem niż poprzednio. Zdobyła kilka nowych siniaków i sporo odrapań... ale zdobyła coś jeszcze. Kiedy wygramoliła się z ów roślinności w jej prawej dłoni wciąż tkwiło poroże. Punkt dla Gryffindoru.
- Mistrz Gry
Re: Zagroda
Sob Paź 17, 2015 9:34 am
The member 'Riley Acquart' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 2, 6
'Pojedynek' :
Result : 2, 6
- Sharon Gallagher
Re: Zagroda
Sob Paź 17, 2015 12:19 pm
To wszystko było takie męczące. Z jednej strony były te straszne stworzenia i w ogóle Sharon nie wiedziała jak się za to zabrać a z drugiej jacyś chorzy - nie bójmy się używać tego słowa - mający nie po kolei w głowie przedstawiciele samców al... stój... niższej kategorii ssaków o inteligencji godnej pufków, które zlizują smarki z nosa. Tak to wyglądało z perspektywy Szamponu Wspaniałego a to dlatego, że dziewczyna zaczęła się trząść z powodu strachu, który pokrył jej ciało. Mało tego! Dla nich to było ZABAWNE! ZABAWNE BARDZO. To jeszcze bardziej wpływało na nią i w pewnym momencie nie wytrzymała i zaczęła krzyczeć i osunęła się na ziemię. Nie, nie zemdlała, po prostu straciła kontrolę nad sobą nie mogąc tego wszystkiego znieść. Zasłoniła szybko głowę, nie chcąc patrzeć na to jak nauczyciel traci panowanie nad zajęciami. Coraz bardziej nienawidziła tych łączonych lekcji i miała nadzieję, że w końcu się to skończy. Ogromną, niewyobrażalną nadzieję, że wreszcie przestanie panować takie zamieszanie. Kiedy więc w końcu to się skończyło, wzięła głęboki wdech po czym wyrzuciła z siebie cały ten nadmiar powietrza, podnosząc się do pozycji pionowej. Do dwurożców wolała jednak nie podchodzić. Nie była zwyczajnie na siłach. Objęła się ramionami i stanęła gdzieś na końcu grupki Puchonów, mając nadzieję, że profesor Lataner jej odpuści.
- Lily Evans
Re: Zagroda
Sob Paź 17, 2015 12:34 pm
Zdecydowanie na zajęciach z ONMS działo się za dużo rzeczy naraz i nie była w stanie wszystkiego przyswoić na swoją chłodną, analityczną głowę. Najchętniej sama jako Prefekt Naczelny wlepiłaby Sahirowi i temu drugiemu minusowe punkty oraz obowiązkowy szlaban. To był po prostu... szczyt wszystkiego! Nie dość, że psuli im lekcje to jeszcze okazywali tym samym brak szacunku do nauczyciela i do wszystkich tutaj zebranych, którzy przyszli po prostu się uczyć. Poczuła jak gorąco oblewa jej twarz z tej całej złości, jednakże postanowiła się uspokoić. Wzięła serię krótkich wdechów i wydechów, i jedynie na koniec posłała pełne wyrzutu spojrzenie Sahirowi.
- Sam fundujesz sobie taki los - mruknęła jeszcze pod nosem i postanowiła nie przejmować się komentarzami na temat jej odzywania się na zajęciach i wyprostowana ruszyła do dwurożca, obserwując go uważnie i szykując się do pobrania rogu. Wszystko zdawało się iść całkiem sprawnie do czasu aż nie podeszła do stworzenia i nie zaczęła siłować się z nim. Niestety...! Róg ani drgnął, co tylko doprowadziło Lily do wewnętrznych frustracji. Zrzuciła to wszystko na swoją słabą sprawność fizyczność i mrużąc zielone oczy, przystanęła przy zwierzęciu, wzdychając ciężko ze zrezygnowania.
No cóż, zdarzało się, ale każda porażka sprawiała, że miała ochotę jakoś się wyżyć. Niestety, nie miała jak.
- Sam fundujesz sobie taki los - mruknęła jeszcze pod nosem i postanowiła nie przejmować się komentarzami na temat jej odzywania się na zajęciach i wyprostowana ruszyła do dwurożca, obserwując go uważnie i szykując się do pobrania rogu. Wszystko zdawało się iść całkiem sprawnie do czasu aż nie podeszła do stworzenia i nie zaczęła siłować się z nim. Niestety...! Róg ani drgnął, co tylko doprowadziło Lily do wewnętrznych frustracji. Zrzuciła to wszystko na swoją słabą sprawność fizyczność i mrużąc zielone oczy, przystanęła przy zwierzęciu, wzdychając ciężko ze zrezygnowania.
No cóż, zdarzało się, ale każda porażka sprawiała, że miała ochotę jakoś się wyżyć. Niestety, nie miała jak.
- Mistrz Gry
Re: Zagroda
Sob Paź 17, 2015 12:34 pm
The member 'Lily Evans' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 3, 4
'Pojedynek' :
Result : 3, 4
- Minabi Izumi
Re: Zagroda
Sob Paź 17, 2015 1:13 pm
Najwyraźniej Sahir był dzisiaj niezwykle spięty i zapewne Minabi nawet zaproponowałby masaż koledze, gdyby nie to, że w sumie powinien zająć się lekcją. Na tyle jeszcze ogarniał rzeczywistość, że wiedział, że to nie był czas i miejsce na tego typu rzeczy. Uśmiechnął się więc ciepło do chłopaka, poklepał ponownie po plecach i poprawił rękawy swojej koszuli jeszcze wyżej je podwijając. Jego wzrok napotkał fiołkowe oczy Neve, która postanowiła schować się za nim. Był zaskoczony, ale i też dziwnie zadowolony, jakby miód zaczął płynąć w jego żyłach, sprawiając, że nawet ślina w ustach zrobiła się przyjemniejsza. Rozłożył więc ręce niczym samolot i tym samym już całkowicie zasłonił białogłową przed dwurożcem.
- No spokojnie maleńki, zaraz wszystko będzie dobrze - powiedział Minabi do stworzonka, które było wielkości krowy i właśnie szczerzyło swoje ostre kły. Krukon zaś przyjął to bardzo spokojnie i wręcz podziwiał te magiczne zwierzątko. - Nie bój się, belle. On tylko się boi i chce by ktoś go przytulił. Potrzebuje miłości. Zapewne ja bym to zrobił, ale nie chcę zostawiać cię samej. Sądzę zresztą, że pan profesor się tym zajmie, bo zna te stworzenia jak mało kto.
Powiedział to tak pewnie, że nie było mowy o tym by się mylił. Po prostu pokładał tak niesamowitą ufność w nauczycielu i dopingował go tak, że aż pewnie dwurożce by się ustawiły w jakąś fantastyczną figurę, trzymając transparent: "Do boju, panie Lataner!". Jeffrey i Sahir, którzy zaczęli się razem bawić - nieco zbyt głośno jak na gust Izumi'ego - sprawili, że Krukon miał jeszcze większą ochotę wskoczyć na grzbiet dwurożca i pogalopować na nim przez całe błonia. Ta wizja robiła się coraz żywsza, już praktycznie był gotowy do tego niezwykłego wyczynu, gdy nagle usłyszał cichy słodki głos Pięknego Kwiatu. Spojrzał na nią, orientując się, że już nie stoi za jego plecami i przejechał dłonią po przydługich kosmykach zaskoczony. Ruszył więc za nią w stronę dwurożca i przyglądał się jak Pani Bieli zajmuje się stworzeniem. To było takie jakby widział ruch pędzla artystycznego mistrza na płótnie i to sprawiało, że...
- Wow, ale to niesamowite... - wymamrotał Krukon i jego myśli niczym obłoczki otoczyły głowę. - Oczywiście, że pomogę! Już, już, już biorę się do dzieła!
Pełen wigoru Minabi ruszył do przodu, przyjmując lejce od Neve i patrząc w oczy wielkiego dwurożca. - Jesteś piękny, mój przyjacielu.
Próbował jeszcze jakoś pochwycić róg, ale mu nie wyszło. Odpuścił i skoncentrował się więc na trzymaniu lejców.
- No spokojnie maleńki, zaraz wszystko będzie dobrze - powiedział Minabi do stworzonka, które było wielkości krowy i właśnie szczerzyło swoje ostre kły. Krukon zaś przyjął to bardzo spokojnie i wręcz podziwiał te magiczne zwierzątko. - Nie bój się, belle. On tylko się boi i chce by ktoś go przytulił. Potrzebuje miłości. Zapewne ja bym to zrobił, ale nie chcę zostawiać cię samej. Sądzę zresztą, że pan profesor się tym zajmie, bo zna te stworzenia jak mało kto.
Powiedział to tak pewnie, że nie było mowy o tym by się mylił. Po prostu pokładał tak niesamowitą ufność w nauczycielu i dopingował go tak, że aż pewnie dwurożce by się ustawiły w jakąś fantastyczną figurę, trzymając transparent: "Do boju, panie Lataner!". Jeffrey i Sahir, którzy zaczęli się razem bawić - nieco zbyt głośno jak na gust Izumi'ego - sprawili, że Krukon miał jeszcze większą ochotę wskoczyć na grzbiet dwurożca i pogalopować na nim przez całe błonia. Ta wizja robiła się coraz żywsza, już praktycznie był gotowy do tego niezwykłego wyczynu, gdy nagle usłyszał cichy słodki głos Pięknego Kwiatu. Spojrzał na nią, orientując się, że już nie stoi za jego plecami i przejechał dłonią po przydługich kosmykach zaskoczony. Ruszył więc za nią w stronę dwurożca i przyglądał się jak Pani Bieli zajmuje się stworzeniem. To było takie jakby widział ruch pędzla artystycznego mistrza na płótnie i to sprawiało, że...
- Wow, ale to niesamowite... - wymamrotał Krukon i jego myśli niczym obłoczki otoczyły głowę. - Oczywiście, że pomogę! Już, już, już biorę się do dzieła!
Pełen wigoru Minabi ruszył do przodu, przyjmując lejce od Neve i patrząc w oczy wielkiego dwurożca. - Jesteś piękny, mój przyjacielu.
Próbował jeszcze jakoś pochwycić róg, ale mu nie wyszło. Odpuścił i skoncentrował się więc na trzymaniu lejców.
- Mistrz Gry
Re: Zagroda
Sob Paź 17, 2015 1:13 pm
The member 'Minabi Izumi' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 2
'Pojedynek' :
Result : 2
- Mephisto Lataner
Re: Zagroda
Nie Paź 25, 2015 9:40 pm
Mephisto przechadzał się jeszcze chwilę po zagrodzie. Większość uczniów kończyła już zajmowanie się dwurogami. Najgorzej radzili sobie Gryfoni, co było wysoce nieprzyjemne. Lubił ten dom, liczył na nich. Riley w końcu zdjęła jeden róg, ale drugi wciąż uwierał zwierzę. Nie było już jednak czasu na zabawę. Mephisto podszedł do nich i zajął się dwurożcem.
Nadszedł koniec zajęć, klasa wyszła z zagrody i zebrała się przy płocie. Dwurogi nie zestresowane dłużej uczniami uroczo rzuciły się na pozostawione mięcho wyrywając sobie je brutalnie z paszcz. Mephisto zamknął furtkę i stanął przed uczniami.
- Slytherin dziś jako pierwszy zdobył róg... Za panią Tichy dostają dziesięć punktów. Jednak dzięki panu Woodsowi odejmuję pięćdziesiąt punktów, za sprowokowanie drugiego ucznia, wszczęcie bójki i wykazanie się wyjątkowym brakiem instynktu samozachowawczego na lekcji na której instynkt powinien być najważniejszy. Dwadzieścia pięć punktów przyznaję Huffelpuffowi za najszybsze wypełnienie zadania. Dwadzieścia dla Ravenclawu i pięć dla Gryffindoru. Potrzebuję jednego ucznia do zaniesienia tych rogów dla profesora Slughorna. Reszta może się rozejść, dziękuję za dzisiejsze zajęcia.
/ Dla każdego obecnego +2PD, +2fasolki
Dla osób, które odpowiedziały na pytanie nauczyciela: +7 fasolek
Dla osób, które zdobyły rogi: +10 fasolek za każdy róg.
Osoby które nie pojawiły się na zajęciach mają czas do fabularnego 15 maja na dostarczenie mi wypracowania na temat dwurogów i właściwości ich rogów.
Nadszedł koniec zajęć, klasa wyszła z zagrody i zebrała się przy płocie. Dwurogi nie zestresowane dłużej uczniami uroczo rzuciły się na pozostawione mięcho wyrywając sobie je brutalnie z paszcz. Mephisto zamknął furtkę i stanął przed uczniami.
- Slytherin dziś jako pierwszy zdobył róg... Za panią Tichy dostają dziesięć punktów. Jednak dzięki panu Woodsowi odejmuję pięćdziesiąt punktów, za sprowokowanie drugiego ucznia, wszczęcie bójki i wykazanie się wyjątkowym brakiem instynktu samozachowawczego na lekcji na której instynkt powinien być najważniejszy. Dwadzieścia pięć punktów przyznaję Huffelpuffowi za najszybsze wypełnienie zadania. Dwadzieścia dla Ravenclawu i pięć dla Gryffindoru. Potrzebuję jednego ucznia do zaniesienia tych rogów dla profesora Slughorna. Reszta może się rozejść, dziękuję za dzisiejsze zajęcia.
/ Dla każdego obecnego +2PD, +2fasolki
Dla osób, które odpowiedziały na pytanie nauczyciela: +7 fasolek
Dla osób, które zdobyły rogi: +10 fasolek za każdy róg.
Osoby które nie pojawiły się na zajęciach mają czas do fabularnego 15 maja na dostarczenie mi wypracowania na temat dwurogów i właściwości ich rogów.
- Jerome Drake
Re: Zagroda
Czw Mar 31, 2016 5:47 pm
Jerome parsknął śmiechem, gdy usłyszał, jak woźny go nazwał.
- Drake - poprawił szybko, by przypadkiem nie palnąć na głos tego, co aż cisnęło mu się na usta.
Siedź cicho, facet. Nie pakuj się w jeszcze większy kanał. Już i tak masz przerąbane. Dziś dla odmiany trzymaj dziób na kłódkę.
Wyszedł z gabinetu, gdy tylko dostał taki nakaz. Niestety, słowa, które jeszcze przed chwilą powtarzał sobie w głowie, jakoś zdążyły już z niej wyparować.
- Raczej nocy - mruknął do siebie z uwagi na porę, jaka teraz była.
Tak, tak. Pilnuj zamku, a jeszcze lepiej samej siebie, bo nie tylko ja wpadam na pomysły pokroju zatrzaśnięcia cię w kufrze na strychu.
Resztę drogi udało mu się jednak pokonać już w ciszy,skupiając się na obserwowaniu otoczenia.
Przewrócił oczami, gdy mężczyzna ich pospieszył, ale się nie odezwał. Przeskoczył tylko kilka kroków, by się z nim zrównać i przebyć ten pozostały kawałek trasy tak szybko, jak woźny sobie tego zażyczy.
Kiedy otrzymał instrukcje, spojrzał nieufnie na gąbkę, a później obrzydlistwo, które miał sprzątnąć.
Fuj.
Skrzywił się z obrzydzeniem, ale nie zamierzał tego komentować. Kara to kara. Nawet się nie dziwił, że Filch wymyślał mu oraz gorsze. Facet nadal się łudził, że uda mu się kiedyś złamać upór Puchona.
Chłopak zaśmiał się, gdy po raz kolejny usłyszał namiętnie powtarzaną przez Filcha nową ksywkę.
- "Drag"? Czyżbym za często lądował na szlabanach za dragi, że już tylko z tym się panu kojarzę? - zapytał retorycznie, wciąż rozbawiony.
Nie czekał jednak na odpowiedź woźnego tylko nachylił się nad Powell i szepnął jej na ucho.
- Powodzenia młoda. - Puścił do niej oko i ruszył do przydzielonego mu zadania za które dzielnie, choć niechętnie się zabrał.
- Drake - poprawił szybko, by przypadkiem nie palnąć na głos tego, co aż cisnęło mu się na usta.
Siedź cicho, facet. Nie pakuj się w jeszcze większy kanał. Już i tak masz przerąbane. Dziś dla odmiany trzymaj dziób na kłódkę.
Wyszedł z gabinetu, gdy tylko dostał taki nakaz. Niestety, słowa, które jeszcze przed chwilą powtarzał sobie w głowie, jakoś zdążyły już z niej wyparować.
- Raczej nocy - mruknął do siebie z uwagi na porę, jaka teraz była.
Tak, tak. Pilnuj zamku, a jeszcze lepiej samej siebie, bo nie tylko ja wpadam na pomysły pokroju zatrzaśnięcia cię w kufrze na strychu.
Resztę drogi udało mu się jednak pokonać już w ciszy,skupiając się na obserwowaniu otoczenia.
Przewrócił oczami, gdy mężczyzna ich pospieszył, ale się nie odezwał. Przeskoczył tylko kilka kroków, by się z nim zrównać i przebyć ten pozostały kawałek trasy tak szybko, jak woźny sobie tego zażyczy.
Kiedy otrzymał instrukcje, spojrzał nieufnie na gąbkę, a później obrzydlistwo, które miał sprzątnąć.
Fuj.
Skrzywił się z obrzydzeniem, ale nie zamierzał tego komentować. Kara to kara. Nawet się nie dziwił, że Filch wymyślał mu oraz gorsze. Facet nadal się łudził, że uda mu się kiedyś złamać upór Puchona.
Chłopak zaśmiał się, gdy po raz kolejny usłyszał namiętnie powtarzaną przez Filcha nową ksywkę.
- "Drag"? Czyżbym za często lądował na szlabanach za dragi, że już tylko z tym się panu kojarzę? - zapytał retorycznie, wciąż rozbawiony.
Nie czekał jednak na odpowiedź woźnego tylko nachylił się nad Powell i szepnął jej na ucho.
- Powodzenia młoda. - Puścił do niej oko i ruszył do przydzielonego mu zadania za które dzielnie, choć niechętnie się zabrał.
- Nathalie Powell
Re: Zagroda
Czw Mar 31, 2016 6:10 pm
Nathalie zachichotała na określenie chłopaka. Przez jakiś czas nawet zastanawiała się czy chłopak może miał jakąś przeszłość związaną z dragami. W końcu jakiś powód tego mógł być, ale też wiedziała, że Filch ubóstwia przekręcać wszystko co tylko może. Tak aby tylko dogryźć...
Szturchnęła delikatnie kolegę by nie odzywał się nie potrzebnie, bo to może pogorszyć jego sytuację. Sama była bardzo cicho by nie wzbudzać jeszcze większych nerwów woźnego. Z pewnością nic by to nie wniosło, ale zawsze lepsze rozwiązanie.
Mam tylko nadzieje, że nie będzie to długo trwało. Ciekawe co takiego milutkiego przygotował...
Rozmyślała krocząc u boku Puchona. Nie wiedziała czego się spodziewać, to był jej pierwszy szlaban i w dodatku nikt jej nie poinformował jak to będzie wyglądać. Równie dobrze mogła nie iść w ogóle na zaklęcie, wtedy na pewno nic by się nie stało. Ona by nie brała udziału w szlabanie, nie namęczyła się nad rzucaniem durnego zaklęcia. No dobra, czegoś tam się nauczyła, ale za jaką cenę...
Pospieszania Filcha nie wzruszyły ją. Nawet widziała kątem oka jak Drake przewraca oczami. Chciała się zaśmiać, ale na szczęście powstrzymała to, bo zobaczyła co ich czeka.
Że co proszę? Łajno? Deski? Przecież to nie do przyjęcia. Nie zrobiliśmy nic tak wielkiego by robić nam TAKĄ karę. W dodatku jak on mnie nazwał?
- Parfelt... - wyszeptała z niedowierzaniem.
No co jak co, ale moje nazwisko nie jest trudne do wypowiedzenia.
Lamentowała krzywiąc się. Nie mogła przeżyć tego jak ich potraktowano. Mimo swoich pretensji do świata, podeszła za Jerome by zacząć wykonywać swoje zadanie. Wiedziała dokładnie, że chłopak ma dużo gorszą rolę, bo ona musi zająć się tylko błotem. To jednak nie zmienia faktu, że czuła dyskomfort wśród tych zapachów.
- Przyda się nam obojgu - odpowiedziała przyciszonym głosem chłopakowi i z widoczną odrazą na samą myśl o sprzątaniu tego syfu.
Szturchnęła delikatnie kolegę by nie odzywał się nie potrzebnie, bo to może pogorszyć jego sytuację. Sama była bardzo cicho by nie wzbudzać jeszcze większych nerwów woźnego. Z pewnością nic by to nie wniosło, ale zawsze lepsze rozwiązanie.
Mam tylko nadzieje, że nie będzie to długo trwało. Ciekawe co takiego milutkiego przygotował...
Rozmyślała krocząc u boku Puchona. Nie wiedziała czego się spodziewać, to był jej pierwszy szlaban i w dodatku nikt jej nie poinformował jak to będzie wyglądać. Równie dobrze mogła nie iść w ogóle na zaklęcie, wtedy na pewno nic by się nie stało. Ona by nie brała udziału w szlabanie, nie namęczyła się nad rzucaniem durnego zaklęcia. No dobra, czegoś tam się nauczyła, ale za jaką cenę...
Pospieszania Filcha nie wzruszyły ją. Nawet widziała kątem oka jak Drake przewraca oczami. Chciała się zaśmiać, ale na szczęście powstrzymała to, bo zobaczyła co ich czeka.
Że co proszę? Łajno? Deski? Przecież to nie do przyjęcia. Nie zrobiliśmy nic tak wielkiego by robić nam TAKĄ karę. W dodatku jak on mnie nazwał?
- Parfelt... - wyszeptała z niedowierzaniem.
No co jak co, ale moje nazwisko nie jest trudne do wypowiedzenia.
Lamentowała krzywiąc się. Nie mogła przeżyć tego jak ich potraktowano. Mimo swoich pretensji do świata, podeszła za Jerome by zacząć wykonywać swoje zadanie. Wiedziała dokładnie, że chłopak ma dużo gorszą rolę, bo ona musi zająć się tylko błotem. To jednak nie zmienia faktu, że czuła dyskomfort wśród tych zapachów.
- Przyda się nam obojgu - odpowiedziała przyciszonym głosem chłopakowi i z widoczną odrazą na samą myśl o sprzątaniu tego syfu.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|