Go down
Aquila Lestrange
Oczekujący
Aquila Lestrange

Aquila Lestrange [dorosła] Empty Aquila Lestrange [dorosła]

Czw Maj 28, 2015 12:06 am
Imię i nazwisko: Aquila Astoria Lestrange zd. Blishwick
Data urodzenia: 15 stycznia 1910 r. (zmiana daty z 1916 r., ponieważ poprzednio nie zgadzałoby się pod względem urodzenia dzieci)
Czystość krwi: Arystokratyczna
Była szkoła: Slytherin
Praca: Sędzia w Wizengamocie.
Różdżka: 12 cali, olcha, łza cerbera. Sztywna, elegancka.
Widok z Ain Eingarp: Widzi samą siebie otoczoną rodziną; za jej wąskimi plecami stoi dwójka jej dzieci, syn i córka. Uśmiechają się, obydwoje wydają się szczęśliwy, a co najważniejsze pełni życia i energii. Niedaleko nich znajdują się ich małżonkowie oraz potomstwo, wszyscy razem, bez barier i przeszkód. A z oddali nadchodzi ku niej jej świętej pamięci mąż. Nic wielkiego, prawda? Niby nie, a jednak. Szczególnie mając na uwadze to, iż spora część rodziny nie żyje bądź jest poszukiwana listem gończym.

Przykładowy Post:
Blada poznaczona drobnymi zmarszczkami dłoń spoczęła spokojnie na klamce od drzwi, po czym nacisnęła ją delikatnie, a salon Lestrange'ów stanął otworem, witając seniorkę rodu w swoich progach. Kobieta zmarszczyła nieznacznie brew, odnajdując spojrzeniem zegar ustawiony na gzymsie kominka; była dosłownie kilkanaście sekund przed czasem. Punktualność miała we krwi; spóźnienia i nie dotrzymywanie terminów były dla Aquilii rzeczą prawie tak niestosowną jak mugolskie dzieci w murach Hogwartu. A zaznaczyć trzeba koniecznie, iż zwolenniczką czystości krwi była ogromną, jak zresztą cała jej rodzina. Szanowała tradycję, pozostając w duchy jej wierną niewolnicą.
Bladoniebieskie spojrzenie przesunęło się z cicho tykającego zegara na postać kobiety stojącej przy kominku, a wąskie wargi Aquilii drgnęły w delikatnym powitalnym uśmiechu.
- Severine, moja droga - skinęła głową nieznacznie, ruszając w stronę jednego z ogromnych foteli stojących niedaleko kominka, na którym, ku jej niezadowoleniu zamiast wesoło trzaskającego ognia dostrzegła jedynie wystygły szary popiół. Przez głowę przemknęła jej myśl, by przywołać domowego skrzata, który zająłby się ową "ogromną" nieprzyjemnością, jednak szybko zrezygnowała z tego pomysłu - nie potrzeba było jej większego zamieszania. Zamiast tego sięgnęła do kieszeni czarnej eleganckiej szaty i wyciągnęła z niej różdżkę za pomocą, której na nowo rozpaliła ożywczy ogień.
Dopiero po zakończeniu owej czynności ponownie skierowała uwagę na synową. Zmarszczywszy jasne czoło, ułożyła podbródek na dłoni, łokieć opierając o oparcie fotela. Zastygła nieruchomo, nie spuszczając wzroku z młodszej kobiety. Miały wiele do omówienia, sprawy rodziny wymagały pilnej uwagi - a na kogo miałaby w tej kwestii liczyć jeśli nie na Severine? Wiadomo przecież było nie od wczoraj, iż w tym domu najwięcej do powiedzenia miały te dwie damy. To ich rad słuchali mężowie, synowie czy też wnukowie. Och, nie wychylały się z tym oczywiście; świat bowiem nie musiał wiedzieć, iż w rodzinie Lestrange'ów to zdanie kobiet miało największy wpływ na decyzje podejmowane przez ich mężczyzn.
- Mamy wiele do omówienia, niekoniecznie są to rzeczy przyjemne - cienkie 'papierowe' powieki zamrugały kilkakrotnie, uwalniając rudowłosą spod czaru zimnych niebieskich oczu, których przeszywające spojrzenie znane było doskonale w Ministerstwie Magii. Odpowiedzialność, ambicja i żywa inteligencja doprowadziły ją do miejsca, w którym zawsze chciała się znajdować. Oprócz piastowania pozycji seniora rodu Lestrange'ów była również jednym z pięćdziesięciu sędziów Wizengamotu; nieprzekupną, ostrożną i bezlitosną. Oziębłą w sądach, nie poddającą się emocjom. Wprost stworzoną do tej ciężkiej pracy, od której nie raz zależało życie innego człowieka. Umiejętności nabyte w surowych salach Wizengamotu niejednokrotnie przydawały jej się w rozwiązywaniu problemów rodzinnych, bywało jednak i tak, że wychowanie wyniesione z domu owocowało korzystanie i poza nim, mianowicie w służbie Ministerstwu. Te dwie dziedziny jej życia mocno na siebie oddziaływały, niejako się uzupełniając.
- Miałaś jakieś wieści od Rabastana? - przy wymawianiu imienia najmłodszego z wnuków głos kobiety słyszalnie zmiękł, nie pozostawiając w wątpliwości uczuć, którymi ta owego darzyła. Od dnia, w którym malec nauczył się mówić stał się on jej cichym faworytem. Beniaminkiem, dla którego zawsze miała specjalne miejsce w swoim sercu. Och, oczywiście nie okazywała tego dwóm pozostałym wnukom. Jednak to Rabastan miał na zawsze pozostać jej ulubieńcem, dostrzegała w nim bowiem swoje własne odbicie. A czy jest coś lepszego w świecie egocentryka niż dojrzeć w kimś spokrewnionym cechy, które u siebie samego napawają dumą? Wątpliwe. Jonathan i Rudolf byli inni, co nie czyniło ich jednak mniej docenianymi. Kochała ich ogromnie, wierząc iż także oni będą cudownym dziedzictwem, które pozostawi po sobie na świecie. Jednak to w młodszym synu Severine pokładała najwięcej wiary.
Tak, w tym momencie to właśnie rodzina była najważniejsza. Władza, moc czy pieniądze schodziły na dalszy plan, ustępując miejsca temu co naprawdę liczyło się w życiu starszej kobiety. Sięgnęła ponownie do kieszeni szaty, wyciągając z niej białą kopertę i kładąc ją na stoliku.
- Jonathan pisał, nie wydaje się w najlepszej formie. Zresztą czy można się dziwić? - prychnęła cicho, rozmasowując wątłymi palcami skronie.
Nadchodził piekielny ból głowy, czuła to od samego rana, a nic nie wskazywało na to by szybko nadarzyła się okazja ku odpoczynkowi.

/nie chce nadużywać NPC, skoro tak Wam to nie w smak, więc tworzę 'normalną' postać.
avatar
Oczekujący
Cara Rhee

Aquila Lestrange [dorosła] Empty Re: Aquila Lestrange [dorosła]

Sob Maj 30, 2015 5:19 pm
Akcept i dodatkowe 10 fasolek za ładną kartę.
Aquila Lestrange [dorosła] K00
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach