Go down
Elizabeth Cook
Duch
Elizabeth Cook

Kuchnia         - Page 7 Empty Re: Kuchnia

Pon Gru 29, 2014 1:34 am
Spojrzała na chłopaka trochę zdziwiona, bo wyglądał jakby ten sen pomógł mu wytrzeźwieć choć w małym stopniu.
- Ratowałam Cię byś sobie nie zrobił krzywdy, w końcu za ratunek przyjacielowi dam sobie nawet rękę odciąć. - Uśmiechnęła się niepewnie pod nosem. Poradziła by sobie z tym opatrunkiem w końcu w kuchni jest wiele ręczników. Otworzyła usta, kiedy zaczął zdejmować koszulkę i protestować, że nie musi tego robić, ale było już za późno.
- Dzięki. I odprowadzenie też. - Spojrzała na puszki, które leżały na ziemi faktycznie było ich naprawdę sporo. Sama pewnie odpadła by gdzieś w połowie tego całego picia.
-Tak sam to wszystko wypiłeś. -  Kącikiem ust Uśmiechnęła się lekko czując jak obejmuje ją ramieniem. Skrzaty powinny się z tym wszystkim w miarę szybko uporać więc to nie powinien być żaden kłopot.
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Kuchnia         - Page 7 Empty Re: Kuchnia

Sro Gru 31, 2014 12:30 am
Kąciki ust chłopaka uniosły się delikatnie do góry w lekkim uśmiechu, ale zaraz po tym nagle pobladł na twarzy. Puścił dziewczynę i pognał czym prędzej do pobliskiego kubła na śmieci. Wylądował na kolanach podniósł szybko pokrywę i wsadził głowę, a z wnętrza kosza na śmieci można było usłyszeć ten charakterystyczny dźwięk który towarzyszył wymiotom. Cóż dziwne by było gdyby po spożyciu takiej ilości alkoholu Kyo nie zatruł się trochę.
Przyjrzyj się uważnie temu przez którego twoje serce zaczynało bić szybciej. Popatrz na puszki które tutaj leżały. O to ten chłopak który miał ci rzekomo dać chociaż odrobinę poczucia bezpieczeństwa, klęczał w tej chwili z głową w kuble na śmieci. Może obiecywać, że nigdy więcej, że tego nie zrobi, ale przyjdzie kolejna burza a on ponownie czmychnie do swojej nory. Czy jesteś pewna, że chcesz próbować się opierać na kimś takim, na kimś kto ugina się co chwila. Ktoś kto stracił panowanie nad własnym życiem nie może nikomu dać poczucia bezpieczeństwa, bo on sam go nie czuł.
Rozsądek powinien był tobie w tej chwili podpowiadać abyś strzeliła mu prosto w pysk, odwróciła się szybko i nigdy więcej nie wróciła. Przecież ten biedak nie zasługiwał na twoją dobroć którą tak bardzo pragnęłaś mu ofiarować. Przecież miał innych pocieszycieli. Te szklane butelki obejmowały go i obiecywały, że wszystkie jego problemy zostaną rozwiązane, że poczuje się wolny i szczęśliwy. Niestety on nie był w stanie rozpoznać w tych obietnicach kłamstwa. Pozwalał się porwać w tą krainę zapomnienia. Nie dawało się nie zauważyć, że ten stan trwał tylko chwilkę, więc im częściej powracały do niego wspomnienia tym więcej pił, a potem pił dlatego, że pił... miał wyrzuty sumienia. I w taki o to sposób wpadł w błędne koło z którego bardzo ciężko było uciec.
Po chwilce chłopak w końcu wyciągnął głowę z kosza i klapnął tyłkiem na ziemi. Jedną ręką wytarł sobie usta. Oddychał ciężko a na jego ciele zaczął pojawiać się pot.
-O ja cie...- Mruknął cicho i jego brązowe oczy przyuważyły butelkę na wpół wpitej ognistej. Bez chwili namysłu po prostu po nią chwycił i wypił trochę jej zawartości. Widząc zniesmaczoną minę dziewczyny, prychnął tylko cicho i oparł się o ścianę.
-No co.. czym się strułeś tym się leczy... a to bardzo przyjemne leczenie nie ukrywam- Mruknął i przeczesał palcami swoje brązowe włosy.
Elizabeth Cook
Duch
Elizabeth Cook

Kuchnia         - Page 7 Empty Re: Kuchnia

Sro Gru 31, 2014 1:10 am
Wiedziała, że ten kogo wybrała do idealnych nie należy i od problemów ucieka. Jak każdy. Sama ucieka w książki, bo wie, że tam nikt jej nie skrzywdzi. Zaś dzięki wyobraźni potrafi to wszystko wyobrazić w głowie. Jednak życie to nie bajka. Milczała patrząc na to co widzi, chłopaka rzygającego do śmietnika po tym jak wypił za dużo wczorajszego dnia. Odwróciła lekko głowę, kiedy poczuła ten charakterystyczny zapach pawia. Nigdy nie polubi tego zapachu. Pokręciła lekko głową na boki, kiedy skończył, sama poruszyła swoim nadgarstkiem kilka razy bolał ją więc powinna ruszyć do skrzydła szpitalnego by mogli wyleczyć jej ranę.
-Nie pij ja Cię proszę. - Zmarszczyła nos lekko patrząc na pijącego chłopaka. Krzywiła się, kiedy ten tylko wziął alkohol do ręki nie mogła na to patrzeć, stwierdziła, że to co robi kyo to nic dobrego. Tylko pogorszy swoją aktualną sytuacje życiową nic więcej. Wiedziała, że słowami to ona nic nie zdziała, a sam chłopak z pewnością jej nie posłucha, bo i co ma zrobić? Zmienić go na siłę nie ziemi. Więc wszystko musi pozostać tak jak jest.
-Ja...ja powinnam iść do Skrzydła Szpitalnego. - Odkąd zaczęła przebywać z Kyo sam zapach alkoholu zaczął ją odpychać. Mówią, że od miłości do nienawiści jeden krok może coś w tym będzie [w sensie nienawiść do alkoholu xD]. Ale ile prawdy to nie wie nikt. Westchnęła cicho pod nosem mijając siedzącego chłopaka po czym stanęła w progu zamyślając się na chwilę. Pragnęła go poprosić by ją odprowadził do skrzydła, ale widząc, że pije to nie miało najmniejszego sensu. Wydawało się jej, że po chwili wróci on do poprzedniego stanu upojenia. W dodatku i tak nie pamięta jej pocałunku, co ją nawet cieszyło. W końcu czuła do niego coś więcej niż przyjaźń zaś tym pocałunkiem wiedziała, że wszystko zepsuła jednak dopóki sam tego nie wie, to chyba najlepiej. Gorzej będzie jeżeli rozejdzie się plotka iż całuje Kyo mimo, że posiada dziewczynę wtedy będzie w jednej wielkiej i błyszczącej dupie.
-Zostajesz czy idziesz ze mną? - Spytała po chwili zamyślenia spoglądając na chłopaka, zaś swoją chorą rękę schowała za plecami. Bolała ją z każdą chwilą coraz mocniej więc bała się czy czasami nie będzie ona zakażona jakimś wirusem. Chciałaby tego uniknąć za wszelką cenę jeżeli jest to możliwe. W końcu nie chciałaby wpaść w kolejne kłopoty, tym razem zdrowotne jakby się okazało. Nigdy nie lubiła chorować jak każdy więc, unika choróbsk szerokim łukiem, ale wiadomo nie zawsze uda się ich uniknąć czy obejść. Bo jak już się taka trafi to nie da spokoju przez kilka ładnych dni, albo nawet tygodni. Ona sama wie o tym najlepiej, choć nie jest silna na choroby to jednak unika ich jak może. A skoro o unikaniu już mowa, powinna unikać ślizgonów, bo nigdy za nimi nie przepadała i nie lubiła ich. Zwłaszcza za ich charakter jaki posiadają. Aż po jej plecach przeszły niemiłe dreszcze, kiedy tylko wspomniała o tych wężowatych.
Spoglądała na niego jak pił i nie mogła stać spokojnie kiedy ten tak pił alkohol jakby się nic nie stało. Odsunęła się kawałek od framugi drzwi po czym wyjęła z jego ręki butelkę i wrzuciła ją do śmieci z charakterystycznym stuknięciem. Domyśliła się iż szklana butelka nie zbiła się. Nie zaglądała do środka więc zgadywała, że tak zapewne było. Odeszła kawałek kręcąc na boki głową z niedowierzaniem.
-Alkohol Ci szkodzi jak nic. Zdecyduj się czy idziesz, bo pójdę sama. - Powiedziała spokojnie opierając się po chwili o framugę drzwi. Spoglądała na Kyoheia swoimi piwnymi oczami ciekawa co ten też zrobi czy jak zareaguje na brak butelki w swojej dłoni. Czyż nie zezłościsz się na nią i nie uderzysz jej? Co zrobisz mój drogi.
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Kuchnia         - Page 7 Empty Re: Kuchnia

Sro Gru 31, 2014 1:42 am
No i jakaś wyższa siła wyrwała mu butelkę z ręki. Odebrano mu jedyny lek na to wszystko. Przez chwilę te jego brązowe oczy które potrafiły patrzeć na drugiego człowieka z takim ciepłem zapłonęły żywym ogniem. Zerwał się ze swojego miejsca i bardzo szybko dopadł do dziewczyny. Szybkim ruchem przygwoździł ją do ściany krepując jej ręce. Patrzysz na niego, widzisz te same brązowe oczy, ale nie ma w nich już tego chłopaka którego poznałaś kiedyś. Na jego miejscu pojawił się zupełnie obcy człowiek.
-Po pierwsze...- Wydyszał a jego mięśnie napięły się automatycznie. Eli w tym wypadku stała się jego wrogiem, wrogiem przed którym trzeba się bronić.
-Nie pytałem ciebie o rady... więc bądź taka łaskawa i przymknij się wtedy kiedy nikt ciebie nie pyta o zdanie- Zacisnął mocniej swoje dłonie na jej nadgarstkach, dalej wbijając swoje brązowe tęczówki w jej oczy. Na chwilę obecną wydawało się, że chłopak kompletnie zapomniał o tym co sobie kiedyś obiecał. Przecież zarzekał się, że nie będzie taki sam jak jego ojciec.. a teraz robi awanturę dziewczynie która była chyba dla niego tak naprawdę jedyną życzliwą duszą.
-Po drugie... nigdy, a to przenigdy niech ci następnym razem nie przyjdzie do tej łepetyny zrobić coś takiego...- Mruknął i tutaj uwolnił jedną jej rękę i popukał lekko ją w głowę. Nie był sobą zdecydowanie nie, ale czy taki Kyo istniał już kiedyś czy to alkohol uwalniał tą bestię którą on próbował w ciągu dnia ukrywać przed innymi.
-Po trzecie... nie zmuszam cię do tego abyś tutaj siedziała ze mną. Tak naprawdę możesz już nigdy więcej nie spotykać się z moją osobą jeżeli tak bardzo ci to przeszkadza, że od czasu do czasu lubię sobie wypić- No tak... chyba częściej niż od czasu do czasu. Czy ją uderzy... nie... aż tak pijany nie był i jeszcze jakieś tam hamulce w sobie zachował, ale sam fakt, że był w stanie tak na nią naskoczyć powinien był jej przemówić do rozsądku.
Elizabeth Cook
Duch
Elizabeth Cook

Kuchnia         - Page 7 Empty Re: Kuchnia

Sro Gru 31, 2014 2:02 am
Wiedziała, że alkohol na niego źl działa. Teraz miała na to niepowtarzalny powód. Jednak cz odpuści przyjaźnienie się z Kyo? Sama nie miała pojęcia. Reakcja na jej czyn był momentalny i kiedy tylko przygwoździł ja wydała z siebie cichy jęk bólu. Na ręce nadal miała otwartą ranę  choć krew zaschła to nie oznaczało, że ręka przestała boleć. Wręcz przeciwnie, kiedy tylko Kyo przycisnął jej nadgarstki ból w ręce zaczął być niemiłosierny. Bardzo bolał i piekł jednocześnie. Nie mogła uwierzyć, że alkohol zmienia Kyo w jego własnego ojca. Stojąc tak przygwożdżona milczała wystarczająco długo by dać wyrzucić z siebie wszystko. Wyżył się na niej, a przynajmniej sama to tak odczuła. bo w końcu najwygodniej wyżyć się na kimś komu się już zaufało. ale tutaj on sam nie był sobą widziała to zbyt dosadnie. bolał ja ten widok jednak w głębi dusz wiedziała, że pomoc mu nie umie i nie zdoła. Chciała, pomagała jak mogła, jednak nie miało to u niej żadnego skutku. A szkoda.
Otworzyła usta jednak zdani wypowiedziane z ust chłopaka dosadnie je zamknęła. Wiedziała, że mówi kiedy nie powinna i wtyka nos, kiedy nie trzeba, ale taka już była i nic na to poradzić nie umiała. Czułą się niedoceniania i słaba,a nie walczyła nikogo więc zawsze jest i czuje się na przegranej pozycji. tak jak teraz.
-Co ci strzeliło do głowy to ja nie mam słów. - Mruknęła cicho i zmarszczyła brwi kiedy popukał ją w głowę. Nie mogła uwierzyć, ze alkohol aż tak może kogoś zmienić. Nie widziała w nim nic co było ze starego Kyo, którego pamiętała. Coś czuła, że już jest za późno na pomoc dla niego, a może i dla niej też.
-Pijesz kiedy chcesz i jak ci pasuje.Masz problem to pijesz bo ci tak lepiej i łatwiej. Dla Ciebie każda okazja do picia jest dobra. - Wyrwała swoją drugą rękę. Porobiła niewielkie kółka chorą ręką czując, że ból i pieczenie nieco ustępuje. Poczuła ulgę w ręce po czym odwróciła się na pięcie.
-A wiesz.... - Czy ona mogła mu już pomóc? Nie. Ona nie wiedziała, że on sam chce pomocy, a kiedy tylko może odpycha ją od siebie. Ona też tak robi, bo ma swoje powody. Jednak Kyo już nie pomoże dopóki sam do nie nie przyjdzie na kolanach. Jej cierpliwość do tego chłopaka już się wyczerpała nie ma na niego siły.
-Rób co chcesz i nie będzie mnie to obchodziło. - Takimi słowami wyszła z kuchni, ty zaś mogłeś jedynie usłyszeć odbijanie pode szwów jej butów. Im dalej szła tym dźwięk jej butów ściszał się. Chciała mu pomóc, naprawdę. Tak z dobrego serca. Jednak im dłużej chciała pomóc nie widziała żadnego skutku czy poprawy. Nie warto trudzić się dla kogoś kto nie widzi nawet tego, że się stara. Teraz powinna się zająć sobą, a nie kimś innym. Myśląc o nim jedynie bardziej się denerwuje i stresuje faktem czy czasami całkowicie nie zepsuje ich relacji. Westchnęła cicho pod nosem i owinęła mocniej koszulkę na swojej ranie, widać i tak szybko przesiąkła kriwą. Dzięki niemu. Gdyby nie ściskał jej tak nadgarstków jej rana nie otworzyła by się po raz kolejny. Teraz znowu czuje tylko ból i pieczenie. Ból w sercu i pieczenie w ręku, zaś  rozczarowanie poczuła samą sobą. Bo wiedziała, że nikomu pomóc nie umiała, a mimo to tak się starała.Świat jest nie sprawiedliwy choć to wie każdy na świecie to miała ochotę pójść i gdzieś schować się w szafie by nikt jej nie dostrzegł i nie widział.

z.t Skrzydło Szpitalne
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Kuchnia         - Page 7 Empty Re: Kuchnia

Sro Gru 31, 2014 2:32 am
Kyo stał jak wmurowany. Prawda boli prawda chłopcze? jeżeli tak naprawdę chciałeś zatrzymać ludzi przy sobie wywołując w nich litość... jeżeli sądziłeś, że każdy będzie biegał za tobą i prosił abyś czegoś nie robił to byłeś w błędzie. I takim o to sposobem straciłeś to na czym ci tak naprawdę zależało. Chociaż nie miałeś tyle odwagi aby się do tego przyznać. Doskonale wiedziałeś, że gdybyś tak zrobił musiałbyś wziąć jakąś odpowiedzialność, a ty wolałeś w tej chwili stać bezczynnie i patrzeć jak ten statek na którym byłeś niestety jedynym marynarzem zmierza prosto w stronę skał. Stałeś na dziobie z zamkniętymi oczami, czekając na zderzenie. A może cały czas masz jakąś ślepą nadzieję, że ktoś w ostatniej chwili przejmie twój ster... twój... słyszy TWÓJ... to ty powinieneś był go trzymać i dbać o to aby do tego zderzenia nie doszło. Ty wolałeś, jednak wybrać prostszą drogę.
-Śmieć... nie umiesz docenić ludzi. Co ty chciałeś zrobić... zmienić swoje życie... jesteś na to za słaby. Nigdy ci się to nie uda, bo jesteś do niczego. Nic nigdy nie umiałeś zrobić porządnie, do czego się nie dotknąłeś to zawaliłeś- Ah tak... ten irytujący głosik w twojej głowie ponownie się odezwał. Stęskniłeś się za nim prawda? już od dawna nie słyszałeś tych prawd w swojej głowie przez co chyba za bardzo osiadłeś na różach. Poczułeś się zbyt pewnie, sądziłeś, że los zapomniał o tobie, że jesteś ponad to... nie przypomina ci to czegoś. Dokładnie, to samo było kiedy zginęła twoja dziewczyna. Byłeś przekonany, że Pana Boga złapałeś za nogi, i wtedy wszystko zaczęło się walić. Teraz sytuacja była bardzo podobna. Straciłeś przyjaciółkę, a dziewczyna odchodziła z innym. A ty jedyne co umiałeś najlepiej to uciec od tego wszystkiego i udać, że ciebie nie było.
-Jesteś do niczego... lepiej by było gdybyś zniknął z powierzchni tej ziemi- Poznajesz Kyohei... to twój własny głos, to ty sam sobie to mówisz... to jest ta prawda przed którą tak bardzo uciekałeś, a może raczej próbowałeś uciec. Niestety nie udało ci się... i tak ciebie dogoniła i strzeliła prosto w twarz powalając tym samym na ziemię.
-Cholera...- Syknął cicho waląc pięścią w ścianę. Już teraz masz wyrzuty sumienia, a co to będzie jak wstaniesz jutro rano. Czy będziesz w stanie zmusić się aby spojrzeć w lustro, w swoją własną twarz. Ja na twoim miejscu tak bym nie umiała... masz naprawdę wielki tupet.
Kyo nie rozumiał co się z nim działo, ale rozumiał to, że stracił kogoś, kogo miał chronić niczym najcenniejszy skarb, a on pozwolił jej od tak po prostu mu się wyślizgnąć z dłoni. Nie wiedzieć dlaczego nie mógł znieść myśli, że kiedy kolwiek mógł by przestać egzystować w jej myślach. Czuł się wtedy bezpieczniejszy kiedy wiedział, że dziewczyna ma dla niego bezpieczne miejsce, teraz nagle ten chłód który panował jakoś zaczął do niego docierać. Zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że dziewczyna pójdzie dalej, jej serce i umysł go wyminą i znajdzie sobie kogoś innego, kogoś bardziej wartościowego niż on. I proszę państwa w tej chwili Kyohei został sam... z nowymi ranami w swoim sercu i z duszą w strzępkach. Niestety, nie miał już do kogoś się zwrócić o pomoc bo doskonale wiedział, że jej już nie otrzyma. Od nikogo, stał się wyrzutkiem któremu po prostu nie da się pomóc.
Chłopak zacisnął tylko lekko dłonie w pięści i wyszedł z kuchni zostawiając tutaj cały ten bajzel. Chciał teraz tylko iść spać... obudzić w sobie tą nadzieje, że gdy jutro otworzy oczy to wszystko okaże się być tylko złym snem, ale ja jako opiekunka tej postaci mogę spokojnie stwierdzić, że niestety tak nie będzie.
z/t
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

Kuchnia         - Page 7 Empty Re: Kuchnia

Sro Sty 07, 2015 8:03 pm
Steve nie miał zielonego pojęcia gdzie znajduje się kuchnia, ale na szczęście Ana bardzo dobrze o tym wiedziała, znaczy się wiedziała, ze Steve nie wie jak tam dojść i znała drogę do kuchni. Kiedy połaskotali gruszkę na obrazie, mogli przejść. Krukon był zdziwiony, kiedy zobaczył salę wymiarów Wielkiej Sali i cztery stołów oraz jeden nauczycielski. Wszystko było ustawione tak jak wyżej. A nad wszystkim czuwały skrzaty domowe, które biegały tam i z powrotem, ponieważ przygotowywały obiad. Fluffy spojrzał na Krukonkę.
- Woda oraz coś do jedzenia. Nawet jeśli nie chcesz jeść, to i tak upieram się, że powinnaś. Przed nami czeka kilka godzin zajęć, dlatego co jak co, ale pożywić się musisz. Szczególnie po tylu różnych przygodach. – Steve jednak za bardzo nie wiedział jak zagadać do skrzatów, które nadal biegały jak szalone i chyba nawet nie zauważyły dwóch nastolatków, którzy wpadli do kuchni. Dziwne, dziwy!
Anabell Nightmare
Oczekujący
Anabell Nightmare

Kuchnia         - Page 7 Empty Re: Kuchnia

Sro Sty 07, 2015 8:12 pm
Ana wolnym krokiem skierowała się do kuchni w końcu nie było to miejsce żadne skomplikowane czy trudne do znalezienia. Ale lubiła tam chodzić i sprawdzać co ciekawego może zjeść, chociażby takie ciastka dyniowe były by bardzo smaczne.
-Tak tak. - Pokiwała głową na zgodę po czym kucnęła przy jednym z skrzacie.
-Peszku mój drogi zrobisz dla mnie kanapki i ciepłą herbatkę? - Spytała się skrzata lekko się do niego uśmiechając. Skrzat pokiwał głową na zgodę po czym prędzej zajął się robieniem kanapek dla niej. I po niecałych paru minutkach dostała ciepła herbatę oraz cały stosik kanapek, które może zjeść od zaraz. Zasiadła do stołu i zsunęła z ramienia swoją torbę po czym zaczęła zajadać się kanapkami dla świętego spokoju by Steve nie mówił, że nic nie zjadła przed zajęciami.
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

Kuchnia         - Page 7 Empty Re: Kuchnia

Sro Sty 07, 2015 8:18 pm
Krukon zdziwił się, kiedy dziewczyna jakby nigdy nic podeszła do jednego ze skrzatów i poprosiła go o picie oraz jedzenie. Ten jakby nigdy nic, kiwnął głową i zaraz obsłużył dziewczynę. Steve zamrugał parę razy oczami. Dobrze, że jego matka nie sprowadziła sobie do domu żadnego skrzata domowego (chociaż pewnie nie chciałby mieszkać w takim dziwnym mugolskim domu, gdzie pani Fluffy miała nieco hopla na punkcie świata czarodziejskiego i próbowała być czarownicą w sercu). Nadal nieco w szoku, przysiadł tuż obok Any. Ściągnął torbę z ramienia.
- Jedz, jedz. – Uśmiechnął się zadowolony patrząc jak Ana bez szemrania zabrała się do pałaszowania późniejszego posiłku. I dobrze, że coś zjadła. Steve naprawdę się przeraził, kiedy tak nagle zabrakło jej wszystkich sił i zemdlała w pokoju wspólnym. – Musisz mieć dużo sił, aby przygotować coś wspaniałego na eliksirach. – W to, że dziewczyna sobie poradzi, zupełnie nie wątpił, po prostu wiedział to.
- Często tutaj przychodzisz? – zapytał próbując znaleźć skrzata, z którym rozmawiała wcześniej Ana, ale już go nie mógł wypatrzeć. Przebywało tutaj za dużo skrzatów domowych. – I skąd znasz Peszka?
Anabell Nightmare
Oczekujący
Anabell Nightmare

Kuchnia         - Page 7 Empty Re: Kuchnia

Sro Sty 07, 2015 8:32 pm
Pokiwała głową na zgodę, kiedy jadła powoli swój posiłek. Niby to nie była kolacja, ale w sumie obiad też nie, więc jedynie pasowało jej coś po środku.
-O mnie się martwić nie muszę, bo sobie poradzę. - Odpowiedziała spokojnie z lekkim uśmiechem, zaś na jego pytanie lekko wzruszyła ramionami oblizując dwa palce.
-Peszek to dość ciekawy skrzat i niezwykły na swój sposób, dlatego szybko jego imię zapamiętałam. - W sumie co tu dużo mówić również był skrzatem więc jak każdy inny zmywał i robił porządki w całej szkole. Wzięła herbatę do rąk i wzięła kilka ostrożnych łyków herbatki by się przy okazji nie oparzyć.
-Wpadam tu jak jestem głodna, w sumie to mój główny powód. - Jak czasami bywa nocą głodna to schodzi tutaj coś zjeść, jednak schodzenie z samej góry wieży nie było nigdy zbyt dobrym pomysłem więc musiała uważać by Filch jej nie przyłapał.
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

Kuchnia         - Page 7 Empty Re: Kuchnia

Sro Sty 07, 2015 8:39 pm
- Jak coś, zawsze mogę Cię łapać, gdyby coś się działo. – Wytknął jej koniuszek języka, chociaż miał już pewność, że raczej Ana nie straci dzisiaj przytomności, chyba, że znów wyciągnęliby karty i próbowaliby z nimi coś zmajstrować. Fluffy chyba jednak widział dzisiaj już dość, więc już wolał, aby Ana tego nie robiła. Zresztą! Duchy również powinny odpocząć, więc w dobrym geście było pozostawienie ich w świętym spokoju.
- Swoją drogą… Peszek. Może powinienem się z nim później zaprzyjaźnić? Coś myślę, że będziemy mieć wiele tematów do rozmowy. Oczywiście o ile jego imię odzwierciedla jego niewiarygodne szczęście do wpadania w tarapaty. – Jak Fluffy oczywiście. Pech był jego znakiem rozpoznawczym. Tym razem jednak udało mu się z tego całkiem dobrze wyplątać i nawet zdobył dziewczynę. Nie był więc aż tak bardzo pechowym chłopakiem, jak o sobie myślał, że jest.
- Ciekawe miejsce, jeśli tylko nie zapomnę, że należy coś jeść, kiedy się uczysz. – To już powiedział nieco cicho. Miał szybką przemianę materii, ale też i często zapominał o podjadaniu i nawet chodzeniu na posiłki. Taki stan często nasilał się, kiedy były egzaminy. Ana będzie musiała naprawdę na niego uważać podczas OWuTeMów.
Anabell Nightmare
Oczekujący
Anabell Nightmare

Kuchnia         - Page 7 Empty Re: Kuchnia

Sro Sty 07, 2015 8:58 pm
-W takim razie będę stać blisko Ciebie. - Uśmiechnęła się lekko pod nosem po czym podsunęła talerz bliżej chłopaka gdyby chciał się poczęstować kanapkami, w sumie i tak była najedzona po trzech, a zostało jeszcze z pięć na talerzyku.
-Nie wiem, ale ostatnio wiem, że miał pecha o pomylił paszę dla sów i niektórzy uczniowie byli pokaleczeni przez własne sowy. Ale Peszek jakoś uratował sytuację. - Wzruszyła lekko ramionami w sumie takie rzeczy po szkole dość szybko się rozchodzą. Z resztą wiele plotek rozchodzi się po tym miejscu, ale akurat ta była najgłośniejsza.
-Będę Cię musiała pilnować w takim razie. - Dodała surowo lekko marszcząc brwi po chwili jednak uśmiechnęła się łagodnie i piła powoli herbatę czując, że jej teraz ciepło w dłonie.
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

Kuchnia         - Page 7 Empty Re: Kuchnia

Sro Sty 07, 2015 9:09 pm
Fluffy grzecznie podziękował za kanapeczki. Nie był głodny, chociaż i tak dał się skusić na jedną z nich, ponieważ wyglądała tak smakowicie, że po prostu nie mógł. Ślinka naciekła mu do usta i musiał wyciągnąć chude rączki po kanapkę.
- I tak to jest jak ktoś stawia przede mną talerz kanapek. Żołądek mówi nie, serce mówi tak, głowie wszystko jedno. – Zaśmiał się już zajadając w najlepsze kanapeczkę. I proszę, co ta Ana zrobiła? Teraz chłopak będzie musiał „wmucić” wszystko. Miał tylko cichą nadzieję, że nikt nie dorobi im kanapek, wtedy pęknąłby z przejedzenia.
- Biedny, faktycznie. – Steve wyobraził sobie jak biedny skrzat musiał walczyć z Asami, która była głodna. Zrobiło mu się go żal. Na pewno inne sowy były jeszcze gorsze z charakterku od jego małej, puchatej sówki, więc mógł sobie wyobrazić jakie szkody były wyrządzone.
- A co? Będziesz siedziała pod moim łóżkiem i sprawdzała czy jednak coś jem i chodzę na obiady? – Zaśmiał się. Wyobraził sobie Anę, która nagle wyskakuje spod jego łóżka i każe mu coś zjeść. Nie mógł opanować śmiechu. Ta wizja naprawdę była prześmieszna!
- Chyba jednak wolę, jeśli byś ze mną na tym łóżku siedziała, a nie wyskakiwała spod niego. Stanowczo – stwierdził, kiedy się nieco uspokoił. Chociaż w jego kącikach oczu pojawiły się łzy, ze śmiechu oczywiście.
Anabell Nightmare
Oczekujący
Anabell Nightmare

Kuchnia         - Page 7 Empty Re: Kuchnia

Sro Sty 07, 2015 10:03 pm
Zaśmiała się cicho pod nosem słysząc jego słowa, no tak skoro Steve był łakomczuchem to właśnie tego się mogła spodziewać. Ona się najadła wiec mogła mu odstąpić talerzyk zaś sama tylko dopije swoją ciepłą herbatkę, która miło ja rozgrzewa od środka.
-Nie no co ty! Masz bujną wyobraźnie to trzeba przyznać, ale będę Cię pilnować jeżeli jesteś w moim towarzystwie to powinno wystarczyć. - Nie wyobrażała siebie wyskakującego nagle spod czyjegoś łóżka. To po prostu była sytuacja niemożliwa. Pokręciła głową lekko na boki i cicho się zaśmiała po czym spojrzała na skrzaty, które chodziły po kuchni i robiły jedzenie.
-Dobrze wiec mogę siedzieć na łóżku jak chcesz. - Uśmiechnęła się lekko pod nosem po czym upiła kilka większych łyków swojej herbatki, była bardzo smaczna i słodka, więc nie narzekała.
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

Kuchnia         - Page 7 Empty Re: Kuchnia

Sro Sty 07, 2015 10:48 pm
Krukon miał pewne rozumowanie – jeśli ktoś zrobił kanapki, to nie wypadało ich nie dojeść. Spojrzał więc na talerzyk. Dziewczyna już nie jadła. Musiał więc i wmusić w siebie kanapeczki, aby skrzatowi nie było smutno, że nie dokończyli posiłku. Poszanowanie do jedzenia chyba nauczyła go babcia. Nigdy u niego czegoś nie było takiego jak „to chociaż zjedz kotleta, zostaw ziemniaczki”, był nauczony, że musiał zjeść całą porcję.
- Możesz też ze mną spać. Chłopaki z dormitorium będą mi zazdrościć! – Nie miał nic złego na myśli, kiedy to mówił. Fluffy nie był jednym z tych, którzy myślą tylko i wyłącznie o jednym, pewnie nigdy nawet o tym za bardzo nie rozmyślał, ponieważ był to dla niego za bardzo wstydliwy temat. No cóż… Nie wszyscy urodzili się czarującymi Syriuszami Blackami, prawda? Steve musiał sobie jakoś jednak radzić.
- Ciekawe ile jeszcze nam zostało do eliksirów. – Spojrzał na magiczny zegarek, który nosił na prawej ręce. Miał tyle wskazówek, że trudno było się w nim połapać, o ile się go nie używało na co dzień. – Jeszcze troszeczkę. Jeszcze troszeczkę. – Kanapki zjadł, więc swoją misję wykonał.
Sponsored content

Kuchnia         - Page 7 Empty Re: Kuchnia

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach