Go down
Viridiana Stoneheart
Martwy †
Viridiana Stoneheart

M. Viridiana Stoneheart [uczennica] Empty M. Viridiana Stoneheart [uczennica]

Czw Sty 02, 2014 10:06 pm
Imię i nazwisko: ”Widzisz…tak naprawdę masz na imię Morgana, wszystko przez twojego ojca, który nieprzyzwyczajony jeszcze do tego, że będzie miał w rodzinie dwie czarownice, zaczął tak mówić o tobie już w szpitalu. Lekarz pomyślał, że tak rodzice ci dali na imię i wpisał w rejestr. Dopiero potem twoja matka dała ci na drugie Viridiana…i tak już ci zostało.
Tak więc przez dziwne zbiegi okoliczności, nazywa się Morgana Viridiana Stoneheart. Jednakże po wielu razach, gdy poprawiała nauczycieli oraz swoich kolegów, wszyscy wiedzą, by zwracać się do niej Viridiana, ewentualnie Vi. Na swoje pierwsze imię w ogóle nie reaguje.

Data urodzenia: 24 grudnia 1960 rok
Data zgonu: 20 kwietnia 1979 roku
Powód zgonu: Fabularny. Zginęła podczas ataku Śmierciożerców na Hogsmeade.
Czystość krwi: czarownica półkrwi
Dom w Hogwarcie:Ravenclaw, jeżeli oczywiście, Tiara się zgodzi
Różdżka: wiśnia, pióro z ogona feniksa, dziesięć cali, sztywna

Widok z Ain Eingarp: Zapewne, gdyby dane jej było, kiedykolwiek stanąć przed tym lustrem, na początku byłoby gładkie, jak tafla jeziora, które zapamiętała z jednej z wycieczek do Szwajcarii. Następnie pojawiłyby się gwiazdy, jedna po drugiej, przypominając słodkie dzieciństwo, kiedy nie było wyborów. Ale potem tafla, by zawirowała ujawniając to, czego dziewczyna najbardziej pragnie. Obok niej, pojawiłaby się jej matka, potem ojciec, a na samym końcu malutki braciszek, który dzisiaj miałby już czternaście lat. Nie widziała ich już od pięciu lat. Zniknęli z jej życia nagle, gdy przebywała w Hogwarcie. Nigdy nie dowiedziała się, co się z nimi stało. Czy to Voldemort? Czy może nieszczęśliwy wypadek? A może nadal żyją? Jeśli tak, to dlaczego ją zostawili?

Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie: Viridiana, była dosyć ambitnym i utalentowanym dzieckiem już od małego. Nic więc dziwnego, że gdy przekroczyła próg Hogwartu, chciała odznaczyć się najlepszymi wynikami w nauce. Wychodziło to różnie, w zależności od nastroju, czy stanu umysłu. Po tragedii, jaka ją spotkała w drugiej klasie, najpierw miała problemy. Nauczyciele, rozumiawszy, że osierocenie, niesie ze sobą konsekwencje tego rodzaju, nie naciskali. Szybko jednak lady Stoneheart minął ten stan i zaczęła się przykładać jeszcze bardziej, z jeszcze większą zapalczywością. Dążyła do poznania prawdy. Pragnęła rozwiązać zagadkę zaginięcia rodziny.
Jednakże, jak wiadomo, we wszystkim najlepszym być nie można. To samo dotyczy Vi. Najlepiej jej idzie w zaklęciach, chociaż transmutacja tak źle również nie wygląda. Ewentualne braki umiejętności, nadrabia pracowitością, przez co często przesiaduje w pustych klasach. Najgorzej jej idzie z eliksirami. Sama nie wie dlaczego, teoretycznie wszystko robi zgodnie z recepturami, a mimo to Slughorn kręci nosem nad jej kociołkiem. Warto też nadmienić, że chodzi na zajęcia ze Starożytnych Run oraz wróżbiarstwa. I tak, jak na te przedostatnie musi mocno wkuwać, tak zajęcia z kryształową kulą w dłoni, nie są dla niej jakieś straszliwe. Chociaż i tak uważa, że lepiej by było jakby prowadził je ktoś, kto jest jasnowidzem. Ewentualnie centaury, ale dziewczyna rozumie, że te stworzenia niezbyt chcą się dzielić swoją wiedzą.

Przykładowy Post: Powoli zaczynało do niej docierać, co się stało. A raczej co wciąż się dzieje, co łatwo można było wywnioskować, dzięki hałasowi wydobywającemu się, gdzieś z zewnątrz jej głowy.
Otwarła jedno oko. Ciemność. Drugie oko. Również ciemność. Zaskoczona zamknęła je jeszcze raz i otworzyła ponownie. Gwałtowniej, przez co syknęła. Próba zogniskowania wzroku i zorientowaniu się, gdzie jest, niestety się nie powiodła. Jedyne co jej mózg zarejestrował to ciemność. I fakt, że leżała na łóżku i to na pewno nie swoim.
Powoli podniosła głowę, a następnie resztę ciała, tak by móc usiąść. Jej rude loki wyrwały się spod misternego koka, przez co tworzyły niezgrabną chmurę wokół jej głowy. Stęknęła i przyłożyła dłoń do czoła. Nie wierzyła w to co się stało. To nadal była ona, czy ktoś zupełnie inny?
Muszę stąd iść., pomyślała, gdy dotarło do niej, że znajduje się najprawdopodobniej w dormitorium Ślizgonów. Ślizgonów, nie Ślizgonek, bo nie wierzyła w to, by w Slytherinie nie było zabezpieczeń. A to oznaczało, że ON niedługo tu wejdzie. I tak już nie mogła sobie wybaczyć, że widział ją w TAKIM stanie.
To miała być tylko mała impreza urodzinowa. Nic wielkiego, nic hucznego. Skończyło się po tym, gdy na stole postawili Ognistą. Jeden kieliszek, drugi. Sama nie zauważyła kiedy zaczęło jej się dwoić i troić, świat pochylił się o czterdzieści pięć stopni, przez co nie mogła ustać. Potem już było tylko gorzej. Alkohol plus pusty żołądek, to nigdy nie było dobre zestawienie.
Pierwszy i ostatni raz, Stoneheart.
Postawiła jedną nogę, następnie drugą, na miękkim dywanie. Długie włosie miło łaskotało bose stopy. Chwiejnie wstała, by ponownie wylądować na tyłku. Świat ponownie zaczął wirować. Przerażona usłyszała głosy, zbliżające się do drzwi. Spanikowana, położyła się z powrotem, gdyż nie była w stanie wynaleźć teraz jedynego słusznego rozwiązania. Szlag, by to! Jedyne co była w stanie usłyszeć, zanim ponownie zmorzył ją sen, to słowa jednego z chłopaków: „Vi należy do tych kobiet, które stale i w widocznym miejscu winny nosić ostrzegawcze etykietki, głoszące „Patrzeć, ale nie dotykać”. Wiesz, coś takiego co mugole przyczepiają w zoo, na terrarium, w którym trzymają grzechotniki.”

~*~

Bawiła ją ta sytuacja. Liryczna wręcz, chociaż pełna dramatyzmu nie powiem. Jej bursztynowe tęczówki utkwione były w starszym Blacku, jej usta, były ułożone w pełen ironii uśmieszek. I chociaż nie było jej z Gryfonami po drodze, przez jej szczerą nienawiść do Dumbledore’a, ciężko było nie lubić Syriusza. A jeszcze bardziej, gdy robił z siebie kompletnego idiotę. I to specjalnie! Bo naprawdę nie chciało jej się wierzyć, że tak inteligentny gość, jest jednocześnie aż takim debilem.
- Szczerze? Do tej, którą twoja miłosna afera, wyłącznie bawiła. Czasami rozśmieszała do łez. Czasami również dostarczała iście hazardowej rozrywki. Osobiście zawdzięczam ci spory napływ gotówki, Black. Zakładano się o to, ile z nią wytrzymasz, stawki były nawet dosyć wysokie. Ja obstawiłam, jak się okazało najtrafniej. I zgarnęłam pulę, z którą nie mam zamiaru się dzielić.
Upiła łyk kremowego piwa, z kufla i postanowiła wrócić do lektury, którą jej przerwano. Miał to być jasny sygnał, że skończyła rozmowę. Znając jednak takich samców jak on, nic sobie z tego nie zrobi. Wręcz przeciwnie, jak na złość postanowi zostać. No cóż…najwyżej będzie musiała oznajmić mu to bardziej dobitnie.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

M. Viridiana Stoneheart [uczennica] Empty Re: M. Viridiana Stoneheart [uczennica]

Pią Sty 03, 2014 12:32 pm
Z racji tego, że jesteś z grudnia, masz wiec do wyboru VII lub VI rocznik.
Jednak obecnie VII rocznik dla dziewczyn już jest praktycznie...niedostępny. Zostało jedno miejsce w Slytherinie a twa postać mi tam nie pasuje.
Proponuję więc VI rocznik, co Ty na to?
Viridiana Stoneheart
Martwy †
Viridiana Stoneheart

M. Viridiana Stoneheart [uczennica] Empty Re: M. Viridiana Stoneheart [uczennica]

Pią Sty 03, 2014 12:37 pm
VI jak najbardziej mi pasuje, bo tam nawet chciałam Vi wsadzić :) (zaczynanie gry, by za pół roku opuścić Hogwart? nah, to nie dla mnie ^^)
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

M. Viridiana Stoneheart [uczennica] Empty Re: M. Viridiana Stoneheart [uczennica]

Pią Sty 03, 2014 1:33 pm

Sponsored content

M. Viridiana Stoneheart [uczennica] Empty Re: M. Viridiana Stoneheart [uczennica]

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach