Go down
Kelly McCarthy
Oczekujący
Kelly McCarthy

Składzik na starocie - Page 6 Empty Re: Składzik na starocie

Sro Wrz 23, 2015 9:15 pm
Przestępowała nerwowo z nogi na nogę w oczekiwaniu na cud, z cichą nadzieją, że zaraz ktoś tu wpadnie i ją porwie z dala od tej głupiej sytuacji. Ciekawe czy pani profesor zadecyduje, że mają szlaban i będzie kazała czyścić im męskie toalety? Wzdrygnęła się na samą myśl. Jednak... Przez chwilę wyobrażała sobie jak łapie młodzieńca za włosy i topi w jednym z najbardziej zabrudzonych sedesów. To w końcu wszystko jego wina! Bo gdyby nie wparował tutaj ze swoimi buciorami nie byłoby też tutaj McGonagall i tej całej zbędnej dyskusji.
Mimowolnie uśmiechnęła się na myśl o tym jak bardzo szatańskie plany przychodzą jej do głowy, jednak kiedy usłyszała, że chłopak dalej brnie w kłamstwo, które ona wymyśliła zrobiło jej się go żal. Może tak samo jak i ona nie należał do tych, którzy mieli w życiu tylko szczęscie? A tacy przecież powinni trzymać się razem, czyż nie?
No i trochę zaimponowało jej to, że próbował zwinnie zmienić temat rozmowy, jednak widać było, że profesorka nie przyszła tutaj na pogawędki i szybko ucięła próbę zagadania jej.

Odłożyła książkę, którą z wrażenia wciąż miała w dłoniach i stanęła krok bliżej, aby słyszeć każde słowo, które wymawiają. W końcu nie potrzebuje kolejnej wpadki, przez to, że czegoś nie dosłyszała.
Kiedy profesor zapaliła światło, zmrużyła mimowolnie oczy, aby dać im czas na dostosowanie się do tak nagłej zmiany.
- Powinniśmy być już w łóżkach. - wybąkała szybko ubiegając tym samym chłopaka i nie dając mu dojść do słowa. Miała rację, dochodziła może już północ, a może i pierwsza? Regulamin mówił jasno o godzinach policyjnych i o tym jakie konsekwencje muszą ponieść ci, którzy go nie przestrzegają.
Często zdarzało jej się nagiąć ten czy tamten punkt, ale była na tyle ostrożna, że nigdy jej nie przyłapano.
Co tym razem zrobiła źle?

Może faktycznie była to kiepska wymówka, ale gdyby powiedzieli prawdę, chyba nikt by w nią nie uwierzył. Dwoje młodych ludzi, nieznajomych, w dodatku na tym samym piętrze, w tym samym pokoju i o tym samym czasie?
Los chyba sobie z niej drwił i przy tym świetnie się bawił. Postanowiła nic nie odpowiadać na domysły profesor ze światłem i ocenami Gryfona. Skąd do jasnej cholery miała wiedzieć, że jest ktoś jeszcze gorszy z Historii Magii niż ona?!

Christian Chamber
Oczekujący
Christian Chamber

Składzik na starocie - Page 6 Empty Re: Składzik na starocie

Sro Wrz 23, 2015 11:44 pm
Wparował... On nigdzie nie wparował, po prostu jeszcze tutaj nie był i ciekawość kazała mu sprawdzić co kryje się w tym pomieszczeniu. Panienka McCarthy miała szczęście, że chłopak nic nie słyszał z jej rozmyślań, bo zapewne dostałby szału na miejscu. Ale być może gdyby wyglądali na zdenerwowanych i obrzucali się wzajemnie wyzwiskami, to wyglądałoby to bardziej wiarygodne niż próby odwrócenia uwagi od wyimaginowanej schadzki. Christian zerknął pytająco w kierunku Krukonki, jakby oczekiwał od niej jakiegoś wsparcia w załagodzeniu całej tej sytuacji. Na jego nieszczęście dziewczyna była albo nieśmiała, albo nazbyt inteligentna i postanowiła nie pogarszać już swojej i tak nieciekawej sytuacji, co skutkowało tym, że cała odpowiedzialność za wyjaśnienia spadła teraz na niego. Nie można jednak powiedzieć, że Gryfon się tym szczególnie przejął, bo było to dla niego kolejne wyzwanie, w którym mógł się wykazać, choć być może powinien się w tym momencie zamknąć i przyjąć z pokorą czekającą go karę.
- Albo dywanik, szlaban i minusowe punkty...ale Pani Profesor...ja powiem jak to było naprawdę... - dopowiedział za uczennice aby wyczerpać temat i tym sposobem dać nauczycielce do świadomości, że znają i nie lekceważą szkolnego regulaminu. Jednak zaraz po tym zaczął ponownie kolejną gadkę, tym razem mówiąc z większą skruchą, czy wręcz lekką dozą nieśmiałości.
- Bo ona mi się podoba... - kontynuował, wlepiając tym razem swe brązowe oczęta w posadzkę, chcąc dodać swojej wypowiedzi większego realizmu. Puls mu trochę przyspieszył, ale bardziej ze strachu jak z miłości, jednak kto by to teraz odróżnił?
- I jak mnie wtedy poprosiła o pomoc, to ja nie mogłem odmówić, rozumie Pani. Chciałem z nią tylko chwilkę porozmawiać na osobności, wyjaśnić co czuję, ale...zanim ją znalazłem, to Pani mnie nakryła... Ja nie mogłem czekać do jutra, rozumie Pani, a...a ona chyba też coś do mnie czuje, bo nawet podręcznik pomyliła... - uśmiechnął się delikatnie, bynajmniej nie ze swojej wymyślnej historyjki. W końcu nazwa podręcznika jasno mówiła czemu służy, a to oznaczałoby tyle, że Krukonka musiała o nim myśleć tuż przed spotkaniem i z tego wszystkiego omyłkowo pochwyciła inną księgę! Wszystko w jego wersji trzymało się kupy, a przynajmniej on tak uważał, skoro nie umiał w niej znaleźć żadnego haczyka. A skoro nie umiał, to go nie było, prawda? Nawet brak światła można wyjaśnić, w końcu byli czarodziejami, od czego mają zaklęcia.
- Ja przepraszam że do tego doszło, ale ja musiałem z nią porozmawiać dzisiaj, Pani Profesor... Proszę o wyrozumiałość... - wreszcie skończył, choć nadal nie podniósł wzroku, nie chcąc aby spojrzenia zarówno opiekunki domu, jak i prawdopodobnie zaskoczonej jego słowami Krukonki wyprowadziły go z rytmu. W głębi duszy prosił tylko, aby jego życiowy pech mu tym razem darował, w końcu starał się jak nigdy!
Minerwa McGonagall
Nauka
Minerwa McGonagall

Składzik na starocie - Page 6 Empty Re: Składzik na starocie

Czw Wrz 24, 2015 7:19 pm
Minerwa wyczuwała nerwową atmosferę w pomieszczeniu. Zdawało się, że zarówno Krukonka jak i Gryfon zdawali sobie sprawę z tego, że wpakowali się w całkiem spore tarapaty. Niemniej jednak, ona miała całkiem dobry humor. Chciało jej się śmiać, choć przecież nie mogła tego po sobie pokazać. Pamiętała jeszcze czasy, w których sama uczyła się w Hogwarcie. Co prawda, nigdy nie należała do tego typu uczniów, mimo to znała cała masę. Wymykali się po godzinie nocnej byle tylko spędzić ze sobą kilka chwil, być może złapać się za rękę, bądź pocałować. Bo prawdę mówiąc, dalej wyobraźnia Minerwy nie sięgała. Była wychowana w zupełnie innych czasach i nie wiedziała, że świat powoli zmierzał ku wyuzdaniu. Żyła spokojnie myśląc, że uczniowie są niewinni jak ona kiedyś. Bądź trochę mniej, ale nadal mają granicę. Gdyby wiedziała, jakie rzeczy wyprawiały się w tego typu pomieszczeniach, np. w szatni Gryffindoru, zapewne zeszłaby na zawał. Tu i teraz.
- To bardzo dobrze, że znacie regulamin szkoły. Niemniej, wygląda na to, że trzeba was nauczyć przestrzegania go. - Powiedziała po chwili ciszy i wpatrywania się w uczniów. Było jej ich trochę żal, to nie tak, ze lubiła karać. Ona przede wszystkim lubiła przestrzegać zasad. Taka już była, od pierwszych dni w Hogwarcie. I taka zapewne pozostanie do końca swojego życia.
- Rozumiem panie Chamber, jednak nie uznaję tego za dobre usprawiedliwienie. - Chrząknęła po czym spojrzała na rudowłosą dziewczynę i obojgu wskazała ręką drzwi.
- Odejmuję wam po dziesięć punktów. Cieszcie się, że nie więcej. Panno McCarthy, może pani wracać już do dormitorium. Nie chcę słyszeć, że się pani błąkała po korytarzach, zrozumiano? - Zwróciła się do rudowłosej dziewczyny i czekała aż zniknie za drzwiami. Wyjrzała za nie i spoglądała za Krukonką, chcąc upewnić się, że nie skręciła gdzieś w inne miejsce. Gdy zniknęła jej z horyzontu spojrzała na Christiana wzrokiem, który nie wróżył niczego dobrego.
- Zawiodłam się na panu, panie Chamber. Stracił pan kolejne punkty dla Gryffindoru! - Zaczęła machać mu przed nosem palcem i kręcić głową z niedowierzaniem. Cóż, miewała różne sytuacje i ciągle odnotowywała utratę punktów dla jej ukochanych Gryfonów. Już za jej czasów bywało cienko, ale z pokolenia na pokolenie do szkoły przychodziło coraz więcej łobuziaków. I wszyscy lądowali w Gryfolandzie, bo przecież byli odważni. Głupio odważni.
- Niemniej jednak, doceniam pana odwagę i próbę zagadania mnie innym tematem. I choć jest to głupia odwaga... Przyznam panu pięć punktów. Bo jednak zdobył pan moje uznanie. - Powiedziała uśmiechając się pod nosem. - Niech się pan jednak nie cieszy. Jutro z samego rana zapraszam na szlaban do mojego gabinetu. Na pewno nauczy to pana dyscypliny, panie Chamber. - Dodała po czym wskazała mu ręką, że ma wyjść z sali.
Ruchem różdżki zgasiła światło w pomieszczeniu i ruszyła za uczniem. Postanowiła odprowadzić go pod wejście do Pokoju Wspólnego Gryfonów. Kto wie, co jeszcze przyjdzie mu do głowy?


/zt dla mnie, wy możecie sobie jeszcze po jednym pościku naskrobać.

Podsumowanie:
Ravenclaw: -10 punktów
Gryffindor: -5 punktów (-10 za przewinienie, +5 za odwagę Christiana)
Kelly McCarthy
Oczekujący
Kelly McCarthy

Składzik na starocie - Page 6 Empty Re: Składzik na starocie

Czw Wrz 24, 2015 7:28 pm
Że co?! Nie wiedziala, czy była bardziej przerażona tą sytuacją, zaskoczona czy rozbawiona. Skąd do głowy mogła przyjść mu taka historyjka? Zacisnęła mocno usta, aby się nie roześmiać, bo wybuch śmiechu w niczym by tutaj nie pomógł, a wręcz odwrotnie - mógłby tylko pogorszyć i tak już kiepską sytuację. W jej oczach zatańczyły iskierki rozbawienia, a na twarzy powstały dwa małe dołeczki od powstrzymywanego usilnie uśmiechu. Trzeba powiedzieć, że spodziewała się wszystkiego, nawet tego, że wkopie ją mówiąc prawdę, ale na pewno nie wyznań miłości. Mimo, iż to kolejne słowa, które nie miały nic wspólnego z prawdą, uśmiechnęła się mimowolnie nie będąc w stanie dłużej ukrywać swoich emocji.
Przecież ona nigdy wcześniej nawet nie widziała go na oczy - ale miała cichą nadzieję, że profesor nie przyglądała się za bardzo ich relacjom towarzyskim.
Chciała coś powiedzieć, a nawet bardzo, ale sama nie wiedziała co. No bo chyba wystarczająco się już pogrążyła? Co miała zrobić? Rzucić się chłopakowi w ramiona i udawać, że bardzo ucieszyły ją jego słowa? Przecież nawet nie znała jego imienia...
Splotła dłonie za plecami i przechyliła głowę w bok czekając na kolejny cud. Tylko może niech tym razem nie będą to slowa chłopaka. Takiego cudu nie oczekiwała.(...)
Obeszło się bez większego szwanku, więc odetchnęła z ulgą i na słowa profesorki kiwnęła delikatnie głową i pewnym siebie krokiem ruszyła ku wyjściu.
- Dobranoc. - rzuciła tylko i zniknęła za drzwiami, starając się nie patrzeć ani na chłopaka ani na nauczycielkę. Jednego była pewna, musi znaleźć chłopaka i go przeprosić, chociaż czy miała za co?

/zt
Christian Chamber
Oczekujący
Christian Chamber

Składzik na starocie - Page 6 Empty Re: Składzik na starocie

Czw Wrz 24, 2015 8:41 pm
I cały jego misterny plan w piz... się zepsuł. Nieugięta Pani Profesor nie dała się przekonać żadnymi wymówkami, skutecznie wypełniając swoje obowiązki. W sumie to jej się nie dziwił, pełniła drugą najważniejszą funkcję w szkole i nie mogła pobłażać żadnemu uczniowi, nawet jeśli był reprezentantem jej domu. Westchnął ciężko, bo nieszczęścia chodzą parami i oboje otrzymali minusowe punkty. Czy on choć raz mógłby mieć szczęście i nie wkopać się w jakieś tarapaty?
- Wiem wiem, przepraszam... - odpowiedział zrezygnowany, choć kolejne słowa opiekunki namalowały na jego twarzy niewielki uśmiech. Nawet kara go tak nie ruszyła, w końcu wstawał najwcześniej ze wszystkich Gryfonów, a być może podczas indywidualnego spotkania z Panią Profesor uda mu się ją jakoś wybłagać o naukę dodatkowego zaklęcia? Pan Chamber w tej małej główce przemyślał już sobie wszystko, o ile oczywiście pech nie będzie chciał go znowu skrzywdzić w mniej lub bardziej bolesny sposób. Zerknął tylko za siebie w kierunku odchodzącej Krukonki, której imienia nawet nie zdążył poznać, a której winien był jakieś przeprosiny. Szybko jednak odwrócił głowę, kiedy spojrzenia chłopaka i McGonagall zetknęły się w tej dziwnej, karzącej atmosferze. Że też akurat jego musiała odprowadzać...

[z/t]
Severus Snape
Oczekujący
Severus Snape

Składzik na starocie - Page 6 Empty Re: Składzik na starocie

Sob Paź 24, 2015 9:36 pm
Severus sam nie wiedział, czemu się na to zgodził. Nie widział większego sensu w rozmowie z dosyć przymulonym kolegą, ale mimo to szedł dalej. Każdy krok, który stawiali niósł się echem po zamku, a każdy stopień schodów był kolejną pokonaną przeszkodą. Ślizgon wpatrywał się w plecy swojego towarzysza i zastanawiał, co ich tak naprawdę łączyło. Oczywiście, poza kolorem szaty. Nie znalazł jednak niczego, co przypisał nieznajomości Zabiniego na tyle, by móc określić jakiekolwiek jego cechy.
Czy było w tym coś złego? Czy powinien większą uwagę poświęcać otaczającym go ludziom? Zapewne tak byłoby uprzejmiej, ale Severus już dawno nie zwracał uwagi na takie drobnostki. Owszem, bywał miły i sympatyczny. Ale tyko wtedy kiedy wiedział, że to przyniesie mu jakąś korzyść, będzie opłacalne. No, może z jednym wyjątkiem - dla Lily bywał miły, bo nie potrafił inaczej. Raz w życiu był w stosunku niej bardzo nie w porządku i to zapisało się w jego głowie jako jedno z najgorszych wspomnień.
Drzwi skrzypnęły i Snape zdał sobie sprawę, ze dotarli na miejsce. Składzik był jak zawsze zakurzony i opustoszały, a wokół nie widział niczego, co mogłoby przyciągnąć jego uwagę.
- Czego szukasz? - Zapytał głosem całkowicie zachrypniętym od milczenia. W końcu przez całą drogę nie zamienili między sobą nawet słowa. Podczas gdy Ventus szukał paczki, Severus przesuwał palcami po pokrytych wieloletnim kurzem grzbietach książek.
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Składzik na starocie - Page 6 Empty Re: Składzik na starocie

Pią Lis 13, 2015 6:59 pm
Cechy?
Zamknięty w sobie, wredny, egoistyczny, nienawidzący każdego człowieka i istoty myślącej, izolujący się od innych, patrzący na innych obojętnie i z chłodem, każdy według niego to marionetka, ale nikt o tym nie wie. Jego myśli zostają w jego głowie, nikt się o tym nie dowie, to tylko do niego należy i nikogo innego. Wszystko się zmienia, gdy pojawia się dziewczyna o szmaragdowych oczach. Traci głowę, traci siłę, by być egoistą.
Teraz jednak zmierzył się ze wspomnieniem, które chciał wyrzucić, chciał zakończyć znajomość z Nolanem. Westchnął cicho i spojrzał na chłopaka, który się odezwał. Czego szukał? Sam do końca nie wiedział, czego chciał. Głównym celem były fajki, ale mimo to chciał zobaczyć tutaj Nolana. Nie wiedział czemu, ale to mało ważne.
- Gdzie ja to położyłem - zamruczał cicho i przesuwał rzeczy z jednego miejsca na drugie, ale zaraz znalazł znajomą szkatułkę, w której je ukrył. Spojrzał do środka i uśmiechnął się szeroko widząc je w środku. - - zamruczał i wyciągnął je. Wiedział, że to głupie, że to jest taka jego słabość, ale każdy ma jakiś słaby punkt. Jego to papierosy. Zastanawiał się, czy jak tu zapali chłopak go obleje wodą jak Nolan.
Westchnął cicho.
- Tego szukałem - powiedział i wyciągnął papierosa, którego podpalił. Zaciągnął się dymem i chwilę trzymał je w płucach, kaszlnął ponieważ dawno nie palił i teraz było to dla niego dziwne uczucie. - Mmm dobre.
Severus Snape
Oczekujący
Severus Snape

Składzik na starocie - Page 6 Empty Re: Składzik na starocie

Pon Lis 23, 2015 9:11 am
Milczał. Właściwie nie odczuwał potrzeby mówienia czegokolwiek, choć może właśnie przez to nie wydawał się zbyt towarzyski. Nie było to jednak niczym dziwnym w środowisku Ślizgonów, a że obaj należeli do tego właśnie domu, Severus nawet nie silił się na zdawkowe zwroty grzecznościowe czy próby zagadania.
Zamknięty w sobie. Który z nich taki nie był? Egoistyczny. Ich dom wypchany był tą właśnie cechą. Patrzący na innych z obojętnością. Bo tylko tak dało się przeżyć.
Choć nie rozmawiali ze sobą prawie w ogóle i nie wydawali się zainteresowani poznaniem siebie nawzajem, mieli tak wiele wspólnych cech. Cech opisujących dwóch, choć na swój sposób mocno zepsutych, a jednak tak samotnych chłopców. Chłopców, którzy zapominali o tym, jacy są wśród innych, gdy tylko na horyzoncie pojawiały się oczy tak dobrze im znane. Dziewczęce, pociągające, przy których byli prawdziwym sobą, choć przecież zdawało im się, że zawsze tacy byli.
W ciszy przerywanej tylko ich krokami i przekładaniem rzeczy z miejsca na miejsce, Severus wzdychał cicho i przeglądał zakurzone księgi. Kto wie, może znajdzie wśród nich coś ciekawego? Nikt by się przecież nie obraził, gdyby sobie coś stąd pożyczył. Niestety, jego oczom ukazywały się tylko bardzo stare egzemplarze podręczników, których nowsze wydania posiadał na własność. Było kilka książek totalnie bez sensu i ani jednej, która mogłaby wzbudzić jego ciekawość. A na dodatek ubrudził sobie ręce.
- Naprawdę przyszedłeś tu tylko po to? - Zapytał obserwując uważnie każdy ruch chłopaka i gdy ten zapalił papierosa jedynie westchnął. Nie jemu to oceniać, nie jemu komentować. Chociaż palenie w małym, ciasnym składziku nie było chyba najrozsądniejsze.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Składzik na starocie - Page 6 Empty Re: Składzik na starocie

Wto Gru 15, 2015 6:52 pm
Z powodu odejścia Ventusa i nieobecności Severusa, zakańczam tę sesję.
[z/t x2]
Maggie Sulivan
Duch
Maggie Sulivan

Składzik na starocie - Page 6 Empty Re: Składzik na starocie

Pon Mar 07, 2016 11:58 am
Może wyglądało to tak jakby się ukrywała, ale wcale tego nie robiła! Przypadkowo natrafiła na mały składzik ze starociami. Nie przypominała sobie, że już tu kiedyś była, a nawet jeśli odwiedziła to miejsce, nie zapisało się ono w jej pamięci.
Teraz jednak było inaczej, po duszyczka potrzebowała ciszy i spokoju, żeby pobawić się swoimi nowymi umiejętnościami, a składzik nie był zbyt często odwiedzany przez uczniów. Z szerokim uśmiechem na ustach rozejrzała się po niewielkim pomieszczeniu, przejeżdżając wzrokiem po wszystkich gratach, które się tu znajdowały. Kiedy ostatnimi razy robiono tu porządek?! Filch coś za bardzo się obijał. Przecież to on powinien się zająć tym bałaganem.
Przygryzając dolną wargę, skupiła się na wisiorku, który zwisał z półki i z ogromnym zaangażowaniem wymalowanym na twarzy, palcem wskazującym zaczęła bujać medalik.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Składzik na starocie - Page 6 Empty Re: Składzik na starocie

Pon Mar 07, 2016 12:08 pm
Wiecie jak to jest, gdy większość egzystencji nie przejmujecie się ludźmi, bo pozostajecie niematerialni i nagle z dnia na dzień jesteście zmuszeni utrzymywać formę fizyczną? Pff, jasne, że nie, bo ten ból znał tylko Iryś, który za bardzo bał się wpaść na jakiegoś ducha by ryzykować spirytualne ciało i od opuszczenia Natalie włóczył się najmniej uczęszczanymi korytarzami, pilnując by nie dotknął go żaden żywy. W nocy było to nawet wykonalne, ale zbliżał się ranek, a wraz z nim nieuchronne tłumy dzieciaków, które może i wyczuwał, ale z trudem unikałby dosłownie każdego z tych chaotycznych stworzeń. Najwyższy czas znaleźć sobie jakieś miejsce, którego nigdy nikt nie odwiedza. Komnata z lustrem i wieże były zbyt ryzykowne, ale taki składzik na stare graty? Nawet Filch do niego nie zaglądał! Rudzielec jednym, szybkim ruchem otworzył drzwi i wszedł do środka, opierając się o ścianę. Pomieszczenie było dosyć ciasne, ale nie przeszkadzało mu to, przynajmniej dopóki nie dostrzegł, że ma towarzystwo...
No nie...
Musiała go usłyszeć, nawet nie łudził się, że mogłoby być inaczej. Wolał nie spowiadać się jej z kolejnych rozmów z Natalie i z lekkim, wymuszonym uśmiechem przywitał ją.
- Co robisz? - zagaił udając zainteresowanie.
Powiedz, że już stąd wychodzisz...
Maggie Sulivan
Duch
Maggie Sulivan

Składzik na starocie - Page 6 Empty Re: Składzik na starocie

Pon Mar 07, 2016 12:30 pm
Rozbujała wisiorek na dobre, kiedy drzwi od składzika otworzyły się z głośnym trzaskiem, a w nich nie pojawił się nikt inny jak jej ukochany rudzielec.
- Oh... Nic konkretnego. Bawię się.
Uśmiechnęła się szeroko, zatrzymując bujający się medalion. Już miała podejść do niego i rzucić mu się na szyję, kiedy zauważyła, że jest w swojej materialnej postaci. Zrezygnowała, więc z tego pomysłu, wiedząc, że jedynie przeleci jego ciało i ostrożnie się do niego zbliżyła. Zdążyła się już nauczyć, że kiedy jest w swej materialnej postaci, coś go gryzie i nie chciała go w żaden sposób przestraszyć.
- A ty? Czego szukasz w składziku?
Zmrużyła lekko oczy z ogromnym zaciekawieniem wymalowanym na twarzy. Wiedziała, że zbliża się ranek i Irytek powinien siedzieć teraz w Wielkiej Sali, a nie w pomieszczeniu pełnym gratów.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Składzik na starocie - Page 6 Empty Re: Składzik na starocie

Pon Mar 07, 2016 12:41 pm
Dał się poznać tym kobietkom lepiej nie przypuszczał, sam nie zbliżając się jednak do całkowitego ogarnięcia ich zwyczajów i charakterów. Kiedy Sulivan nie rzuciła się na niego, poczuł ulgę, choć także niepokój. Coś przeczuwała, a on nie miał gotowej wymówki. Na razie jednak nie pytała wprost, więc wzruszył tylko ramionami i obojętnym tonem odparł.
- Czego szukam...? - pierwszym na czym spoczął jego wzrok był medalionik na którym ćwiczyła duszyczka, więc porwał go szybkim ruchem i schował do kieszeni.
- A, tego. - odpowiedział szybko i skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej. Ten gest, wraz z uciekającym w bok spojrzeniem aż nazbyt oczywiście wskazywał na to, iż coś ukrywał. Do tego po chwili przestał opierać się o ścianę i jedną ręką sięgnął klamki, mrucząc pod nosem coś o pośpiechu i sprawach do załatwienia. Jednak po naciśnięciu drzwi nie ustąpiły, najpewniej zatrzaśnięte tak gwałtownym zamknięciem. Wszak były stare i mało używane, nic dziwnego, że bywały z nimi problemy. Niby poltergeist mógł przez nie zwyczajnie przejść, ale wtedy stałby się na chwilę osiągalny dla długich, wiecznie wyciągniętych w jego stronę łapek Meggs. Skonsternowany przyglądał się klamce ważąc opcje i kombinując jak obejść system. Szarpnął znowu i metalowy przedmiot został w jego dłoni, wyrwany z drewna.
No bez jaj...
Maggie Sulivan
Duch
Maggie Sulivan

Składzik na starocie - Page 6 Empty Re: Składzik na starocie

Pon Mar 07, 2016 12:59 pm
Uważnie śledziła każdy ruch poltergeista poczynając od momentu w którym sięgnął po medalion, którym się bawiła, aż do momentu, kiedy schował go w swojej kieszeni. W jej głowie od razu pojawiły się dwa pytania.
Pierwsze: Po co mu był wisiorek?
I drugie, znacznie ważniejsze: Dla KOGO był ten wisiorek?
Zagryzła dolną wargę, aby nie dać po sobie poznać, że jest zazdrosna. Zwiesiła dłonie wzdłuż ciała, robiąc kilka, drobnych kroków do tyłu. Gdyby to jeszcze coś cało w i tak małym pomieszczeniu.
Poltergeist stał się... dziwny. Czyżby znowu próbował jej unikać? Spuściła wzrok na podłogę i odwróciła się do niego plecami, kiedy wymyślił jakąś wymówkę o załatwieniu ważnej sprawy.
- Jasne...
Mruknęła tylko, zawieszając wzrok na skrawku jakiegoś materiału, wystającego z szafy.
- Wszystko w porządku?
Zapytała, słysząc jak szarpie się z klamką. Przecież bez problemu mógł stać się niematerialny i opuścić schowek, skoro tak bardzo przeszkadzało mu jej towarzystwo.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Składzik na starocie - Page 6 Empty Re: Składzik na starocie

Pon Mar 07, 2016 1:13 pm
Jak dobrze, że nie czuł jej emocji! Nie był świadom jej rozsnącej irytacji, zazdrości, nieufności i całkowicie zajął się mentalnym złorzeczeniem klamce, która ośmieliła się uwięzić go w jednym pomieszczeniu ze zjawą. Gdyby to był człowiek, to już by zwiał przelatując przez ścianę, ale przy Meggs istniała szansa, że zdąży go złapać za ramię, zatrzymać, cokolwiek! A tego wyjątkowo nie chciał.
- Ta, jasne, czemu pytasz? - odparł błyskawicznie, próbując włożyć klamkę z powrotem w otwór, co jednak nijak nie chciało mu wyjść. Wreszcie i ją schował do kieszeni i korzystając z przeświadczenia iż odwrócona plecami Sulivan niczego nie widziała, zasłonił sobą drzwi udając, że wcale nie zamierzał wychodzić.
- To... nie jesteś umówiona z tą swoją koleżanką krukonką? Felice?
Powiedz, że tak. Powiedz, że tak. Powiedz, że tak...
- Na pewno już wstała, mogłybyście poćwiczyć to coś co ćwiczyłyście. Czy coś... - nigdy nie zwracał na to uwagi, ale miał cholernie ładne buty. Normalnie aż żal odwrócić od nich wzroku. Takie czarne i lśniące. Miało się ten gust!
- Pewnie jest w swoim dormitorium, może idź jej poszukać...
Albo idź zrobić cokolwiek innego. Najlepiej to po prostu wyjdź stąd, a potem pomyślisz dokąd się udasz. I niczego przypadkiem nie podejrzewaj.
- Kocham cię...(?)! - to było już tak na pożegnanie. Teraz już nic jej tu nie zatrzymywało, prawda...?
Sponsored content

Składzik na starocie - Page 6 Empty Re: Składzik na starocie

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach