Go down
Tomas Duncan
Hufflepuff
Tomas Duncan

Huśtawka na drzewie - Page 11 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Sob Paź 22, 2016 1:08 pm
Nie był w stanie do końca określić ile już czasu tutaj spędził, a jego stary, mugolski zegarek pozostał gdzieś pod stertą ubrań w kufrze w pokoju wspólnym. Powinien zacząć zwracać większą uwagę na porządek w sypialni, być może wtedy nie zapominał by stale wziąć potrzebnych mu rzeczy. Na razie jednak musiał sobie poradzić bez sprawdzania godziny.
Chociaż nie było szczególnie chłodno, przed wyjściem szczelnie owinął szyję szalikiem w barwach domu borsuka i teraz mocno wciskał pod niego brodę. Ubłoconymi butami delikatnie odpychał się od ziemi, bujając nieznacznie na huśtawce, i w rytm ruchów powtarzał materiał z zaklęć. Na kolanach rozłożoną miał lekko sfatygowaną książkę o zaklęciach zdrowotnych a z ramienia smętnie zwisała mu skórzana torba z której wyciągnął owe tomiszcze.
-Anapneo... - Mruczał pod nosem, drobne krople deszczu spadały na szkła okularów, ale niezbyt się tym przejmował. Teraz najistotniejsze dla niego były egzaminy, które miał nadzieję napisać najlepiej jak tylko mógł. A w końcu najlepiej uczyło się na świeżym powietrzu!
Powtórzył kolejną inkantacje i jej definicje, a następnie zamknął książkę i oparł na niej płasko dłonie. Rozejrzał się na boki i ziewnął nieznacznie. Chyba warto byłoby zrobić sobie chwilę przerwy i oczyścić umysł.
Pamela Winston
Gryffindor
Pamela Winston

Huśtawka na drzewie - Page 11 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Sob Paź 22, 2016 1:59 pm
Egzaminy w końcu ruszyły. Większość uczniów zapewne spędzała każdą wolną chwilę na gorączkowym powtarzaniu obowiązującego materiału, gdyż korytarze, jak i cały zamek, wręcz opustoszały. Nawet to pełne energii, nierozsądne do granic możliwości dziecko starało się przysiąść nad podręcznikiem do obrony przed czarną magią i nauczyć się choć trochę teorii... niemniej nie ma co liczyć na jej niepojęte umiejętności utrzymania skupienia. Pamela po kilku minutach wyrzuciła książkę do góry, po czym szybko wstała. Rozejrzała się po Pokoju Wspólnym, nic sobie nie robiąc z tego, że właśnie cisnęła w powietrze dość ciężkim przedmiotem. Ponadto nie znalazła niestety żadnej odpowiedniej ofiary, z którą mogłaby spędzić ciekawie czas. Wróciła więc na moment do dormitorium, by zarzucić na siebie jakiś ciepły sweter.
Wychodząc z zamku, w jej głowie zaczął tworzyć się pomysł. Trzeba się przecież jakoś rozerwać! Jednak nie mogła zapomnieć, iż potrzebowała partnera w zbrodni - samemu to tak raczej nudno coś nicponić. Na szczęście nie musiała długo czekać. Przechadzając się po błoniach, zbierała różne walające się wszędzie patyki. Zimno i deszcz jej nie przeszkadzały, a napotykane kałuże okazały się być idealnym pretekstem, aby do nich wskoczyć. Gdy dotarła do huśtawki, gdzie przyuważyła znajomą sylwetkę Puchona, była już całkiem nieźle ochlapana, jak również obładowana drewnem. Na widok chłopaka rozpromieniła się, wyrzucając ręce do góry i upuszczając badyle na mokrą ziemię. Ojej... potem się je pozbiera. Albo i nie. Nie wiadomo czy przypadkiem o tym nie zapomni.
- Cześć Tomas! Chcesz mi pomóc? - spytała radośnie, podchodząc do niego i zadzierając lekko głowę do góry. Jej włosy od deszczu i wilgoci były w jednych miejscach przyklapnięte, a w innych jeszcze bardziej poskręcane. Jakoś nie zaprzątała sobie tym myśli. - O, i w ogóle co teraz robisz? - Zauważyła książkę na jego kolanach. - Uczysz się? Będzie dobrze, na pewno jesteś bardzo mądry! - powiedziała zupełnie szczerze i z pełnią wiary. Tak na dobrą sprawę przy niej każdy chyba wypadał na niezwykle inteligentnego, lecz kto by się przejmował takimi szczegółami... Bez wątpienia nie ona. W jej oczach pojawiły się już bowiem figlarne iskierki, niezaprzeczalnie zwiastujące głupoty, które znowu chciała zrealizować. Pogoda ducha w trakcie egzaminów jej nie opuszczała, a przy swoim uroczym koledze mogła tym bardziej poczuć się jak dziecko, które właśnie wygrało słodycze na loterii.
Tomas Duncan
Hufflepuff
Tomas Duncan

Huśtawka na drzewie - Page 11 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Sob Paź 22, 2016 3:02 pm
Krople zebrane już w dość dużej ilości zaczęły spływać w dół smugami po szkłach, zdjął więc okulary z zamiarem wytarcia ich w materiał szaty. Nie był to może najlepszy sposób na ich wyczyszczenie, zważając na fakt, że szata również była nieco wilgotna. Spuszczoną głowę otaczały spadające w dół strąki jasnych włosów, podskakujące za każdym razem kiedy energicznie przecierał szkiełka. Dlatego też nie zauważył w pierwszej chwili znajomej sylwetki i kędzierzawych włosów zbliżających się w jego stronę. Dopiero plask upadających w błoto patyków zaalarmował go, podniósł więc głowę i szybko wsunął na nos nieco niedokładnie przemyte okulary. Szczęśliwie intruz nie okazał się potencjalnym zagrożeniem. Jego twarz rozjaśnił promienny uśmiech.
-Ach, Pam, hej. - Odpowiedział i machinalnym ruchem dłoni poprawił jeszcze raz szkła korekcyjne. Musiał sprawiać teraz wrażenie typowego kujona. Z kolei Gryfonka wyglądała jak siedem nieszczęść, cała w błocie i deszczówce, jednak wyraz na jej twarzy mówił coś zupełnie innego. Najwidoczniej deszczowa pogoda nie była dla niej niczym złym, wręcz z radością spędzała czas na dworze. Czasem zaskakiwało go, że ta dziewczyna potrafi zawsze znaleźć w sobie takie pokłady pozytywnej energii. Nawet w trakcie trwania egzaminów! Bardzo więc ucieszył się z jej obecności, przyda mu się trochę rozrywki.
-W czym? Robieniu gigantycznego ogniska? Nie jestem pewien czy profesor McGonagall to pochwali. - Zaśmiał się wskazując palcem na badyle, które najprawdopodobniej wypadły z ramion dziewczyny i teraz leżały na mokrej ziemi. Była to również aluzja do ich poprzedniej zabawy, kiedy to profesorka złapała ich na przyczepianiu do wieży gryffindoru patyka i wlepiła im pamiętny szlaban z panią Corleone.
-Hmm? Ach, tak, powtarzam trochę materiał. - Przejechał dłonią po okładce książki, nieco zmieszany jej komentarzem. Nie wiedział czy mógł powiedzieć o sobie, że jest osobą "mądrą". Niemniej jednak ucieszyło go, że dziewczyna tak uważała. Ostatnio faktycznie spędzał trochę więcej czasu nad książkami, zależało mu bowiem na pokazaniu się z jak najlepszej strony. Po chwili podniósł tom i wsunął go do torby. Skoro Pam już się tutaj pojawiła, zapewne zaraz wyciągnie go w jakieś miejsce by znów pomógł jej w spełnieniu jakiegoś mrocznego planu.
Pamela Winston
Gryffindor
Pamela Winston

Huśtawka na drzewie - Page 11 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Sob Paź 22, 2016 6:31 pm
Tomas w tych okularach to już w ogóle dostał +10 do inteligencji. Nie było wątpliwości – oto przed Pamelą stał osobnik o ponadprzeciętnych zdolnościach. Niemniej to nic nie zmieniało! Toż to każdy raz na jakiś czas musi zrobić sobie przerwę, a skoro chłopak był na dodatek taki mądry, mógł sobie pozwolić na mniej nauki, logiczne! Tak, na pewno tak było. Gdzieżby te cudne gryfońskie dziecko nie miało racji... I chwila, czy ona usłyszała coś o ognisku? Ale byłoby fajnie!
- Gigantyczne ognisko... Ej, ten pomysł jest nawet lepszy! - wykrzyknęła i złapała Puchona za rękę, mocno nią potrząsając z ekscytacji. Zaraz jednak go puściła i zastanowiła się nad czymś. Nic sobie nie robiła z opadających na nią kropli deszczu... takie tam, słoneczko tyle że mokre. Tak właśnie. - Można to połączyć! Tak, tak, na pewno. Profesor McGonagall też możemy potem zaprosić, mówię ci, bardzo jej się to spodoba!
Gadała tak, gadała i była przekonana, że się nie myli, a mimo to nadal nie wyjaśniła swemu towarzyszowi, jakie są jej zamiary. Lecz wszystko w swoim czasie. Nie pamiętała już o szlabanie, który zarobiła za ostatni niesamowity pomysł, na który wpadła. Sam badyl wciąż dumnie pysznił się na wieży Gryfonów i była z tego dumna, a jakieś tam konsekwencje... Moment, co to takiego? Jest w ogóle takie słowo w słowniku? Nie, raczej nie, przecież by o tym wiedziała.
- Tak, tak, lepiej ją schować, by się nie zniszczyła – powiedziała, mając na myśli oczywiście książkę. - Rozumiesz, że wszyscy tak przejmują się egzaminami, że nie wstają znad podręczników?! Ja tak naprawdę nie potrafię! - Chciała to przekazać ze skruchą czy żalem, ale jak wiele rzeczy w jej wykonaniu, to również najzwyczajniej w świecie nie wyszło. Mówi się trudno. Wprost nie potrafiła powstrzymać uśmiechu. - Choć i tak postaram się zdać egzaminy! Dam z siebie wszystko! Mam nadzieję, że innym też świetnie pójdzie, a potem będą mogli się już skupić tylko na dobrej zabawie!
Jak zawsze mówiła całkiem szczerze. Żywo przy tym gestykulowała oraz poruszała się pośród mokrej trawy, chlapiąc dookoła błotem. Nogawki Tomasa jak nic musiały przy tym także ucierpieć. Nie było to jednak celowe, a Pam standardowo musiała jakoś spożytkować kłębiącą się w jej środku energię. Patrzyła uważnie na chłopaka przed sobą i zaaferowana starała się nie rozpraszać własnymi słowami (a czasami jej się to zdarzało) i widać było, że bardzo cieszy się z posiadanego towarzystwa. W samotności nigdy nie było tak miło, a gdy miała do kogo się odezwać i kogo pomęczyć, od razu było jej lżej na sercu.
Tomas Duncan
Hufflepuff
Tomas Duncan

Huśtawka na drzewie - Page 11 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Nie Paź 23, 2016 7:08 pm
Na jego ustach majaczył coraz bardziej rozbawiony uśmiech kiedy wsłuchiwał się w potok słów płynący z ust Pam. Był w stanie wyłapać ledwie poszczególne fakty, jako że chaotyczność jej wypowiedzi znacznie utrudniała zrozumienie co tak właściwie miała mu do przekazania. Był jednak niemal całkiem pewien, że jak dotąd nie poinformowała go do końca o co tak naprawdę chodziło z tą całą "pomocą" i po jakie licho były jej te wszystkie badyle, teraz już kompletnie ubabrane w błocie.
Na stwierdzenie o profesor McGonagall niemal parsknął głośno, zamiast tego jednak zasłonił usta dłonią i z trudem powstrzymał się od śmiechu. Cóż to było za szalone stworzenie! Nieważne co byś powiedział, ona i tak zawsze znalazła pozytywy we wszystkim, a do tego zawsze jakiś genialny plan. Czasami żałował, że nie potrafił być tak beztroski jak niektórzy, w tym towarzysząca mu właśnie Gryfonka. Ona zdawała się zawsze być ponad wszystkim, egzaminami, wszystkimi tymi wydarzeniami w szkole... Naprawdę cieszył się, że mógł się z nią kumplować, jej obecność zawsze bardzo podnosiła go na duchu. Nie umiał po prostu być w złym humorze gdy tylko ona była blisko.
-Tak, egzaminy szybką miną i na pewno będzie trochę więcej spokoju. - Tylko tyle udało mu się wtrącić. Przyglądał się uważnie żywej gestykulacji i zaaferowaniu dziewczyny, nie przeszkadzał mu nawet fakt, że właśnie nogawki jego spodni pokryte zostały kropelkami zasychającego błota. Wypierze je potem. I tak zwykle przynajmniej jedna część jego garderoby ubabrana była błotem lub ziemią. Na dobrą sprawę nawet nie wiedział skąd ona się brała, tak już po prostu było i tyle.
-Czyyli... W czym potrzebna ci jest moja pomoc? - Posłał jej nieco zakłopotany uśmiech, jakby próbował ściągnąć ją na powrót na ziemię. Nie przeszkadzał mu absolutnie fakt, jak dużo dziewczyna mówiła, chociaż sam był nieco spokojniejszym typem osoby. Był po prostu bardzo ciekaw, co tym razem wymyśliła. A na tyle na ile ją znał, spodziewać się mógł niemal wszystkiego. Nawet grożący szlaban jeśli zrobią coś głupiego nie wydawał się już taki straszny.
Pamela Winston
Gryffindor
Pamela Winston

Huśtawka na drzewie - Page 11 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pon Paź 24, 2016 5:06 pm
Faktycznie! Trochę odleciała i bardzo dobrze, że Tomas ściągnął ją z powrotem na ziemię. Gdyby tego nie zrobił, zapewne całkowicie zapomniałaby o swoim poprzednim zamiarze i skupiła się na czymś nowym, wykazując się zdolnością koncentracji godną... o, co to za kolorowy robak chodzi po patykach? Och, chwila. Nie. Nie. Jaki to był temat...? A, tak. Musiała mu przecież wszystko wyjaśnić. Bo jak to tak, bez instrukcji marny będzie z niego pożytek, a jak nic w innym przypadku będzie mógł zasłużyć się w tej wspólnej działalności. To... do dzieła!
- No bo tak. Mówiłam, że ludzie nie wyściubiają nosów znad książek, więc myślałam, czy by tego nie zmienić. Ale w końcu robią to, co chcą i jak to daje im szczęście, to wiesz. No, więc stwierdziłam, że może to ze mną jest coś nie tak. Rozglądałam się po pokoju i zauważyłam, że kominek jest taki ciepły, przypomina schronienie i choć jest w centrum, to jakby tak na uboczu. Rozumiesz? Dlatego... postanowiłam zbudować szałas! - Tak, właśnie do takich wniosków doszła Gryfonka i jak dla niej był to jak najbardziej sensowny ciąg przyczynowo skutkowy. Cały czas wręcz podskakując i niecierpliwie się ruszając, tłumaczyła dalej. - Pomyśl, zamiast ciągle przebywać wśród innych, można samemu zrobić sobie kryjówkę. Najlepiej gdzieś przy lesie, gdzie jest duuużo drzew! - Machnęła ręką w stronę Zakazanego Lasu. Nie - sama nazwa nic jej nie podpowiadała. Poza tym chciała iść zaledwie gdzieś na obrzeża! Bezpieczeństwo przede wszystkim... czy coś. To jak było z tym rozpalaniem ogromnego ogniska? - A mając tam bazę wypadową, nie trzeba będzie się tak gnieździć tylko w zamku. Na zewnątrz jest równie fajnie, a pogoda jest znacznie bardziej zaskakująca! To jak gra w przewidywanie, czy człowiek odpowiednio się ubierze na dobrą okazję! O, no i tyle tu stworzeń, cudownych zapachów - sama natura! Wszystko co najlepsze! Jedynie brakowało mi cudnego towarzysza, ale to już załatwione!
Pam poklepała energicznie Tomasa po ramieniu. Naprawdę nie uważała, by powiedziała cokolwiek dziwnego. W trakcie mówienia uśmiech nie schodził jej z ust, a oczy błyszczały z podekscytowania. Co ją tak zachwyciło? Kto wie, może i same zbieranie patyków - przy niej to nigdy nie wiadomo. Co ciekawe po zakończeniu swych wyjaśnień, z góry założyła, iż Puchon tak po prostu jej pomoże... może nawet wprowadzi nieco rozsądku do tego planu, tak by mógł on wypalić. Ona to zbyt zdolnym organizatorem nie była. Mogła być za to dobrym motywatorem. Motywator? Tak to w ogóle szło? Chyba. To chwila, na co jeszcze czekają? Trzeba brać się do roboty!

Tomas Duncan
Hufflepuff
Tomas Duncan

Huśtawka na drzewie - Page 11 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Wto Paź 25, 2016 5:43 pm
Z wymalowanym na twarzy niezwykłym obrazem skupienia wsłuchiwał się w jej chaotyczne wytłumaczenia. Chociaż przeciętny osobnik przebywający na terenie tego przybytku prawdopodobnie poddałby się po kilku pierwszych słowach, zaniechując próbom zrozumienia co też dziewczyna miała do przekazania, on wytrwale słuchał. O dziwo bardzo szybko nauczył się akceptować i niemal rozszyfrowywać te zawiłe, nielogiczne stwierdzenia i wyciągać z nich zwykle to, co właśnie chciała by z nich wyciągnął.
Tak więc i tym razem udało mu się mniej więcej zrozumieć, jaki był jej zamysł. Co prawda nie był do końca pewien, czy owy szałas faktycznie byłby w użytku, wciąż jednak był to dość ciekawy sposób na spędzenie czasu. A w całym tym ferworze nauki, trwających egzaminów i mnóstwa innych spraw takie głupkowate i niemal dziecinne zajęcie było tym, czego potrzebował Tomas.
Kiedy tylko Pam skończyła tłumaczenia i zaczerpnęła w końcu odpowiedniej ilości powietrza, puchon wybuchnął śmiechem. Nie był to jednak śmiech złośliwy, raczej szczerze radosny i jakby pełen ulgi.
-Pam, uwielbiam cię. - Niemal zachichotał na koniec, wierzchem dłoni ścierając kropelki łez, które spowodowane śmiechem wezbrały na granicy powieki. Zaraz po tym, być może nawet zbyt żwawo podniósł się z huśtawki, która swoją drogą stuknęła go nieprzyjemnie w łydki, i położył dłoń na jej ramieniu.
-Nie ma chyba na co czekać. Chodźmy zrobić ten twój szałas. - Uśmiechał się szeroko, nawet pomimo tego, że drobne krople deszczy wciąż spadały na szkła okularów i niemal po kostki ubabrany był błotem. Ta niezwykle szczera radość i energia gryfonki sprawiały, że momentalnie nabierał ochoty by zrobić cokolwiek tylko wymyśli, nawet gdyby był to najgłupszy pomysł na świecie. A skoro zbliżał się już koniec roku, co tak naprawdę było dla nich przeszkodą?
Poprawił zsuwającą się z ramienia torbę i skinął głową w stronę Pam, jakby dając jej do zrozumienia, że jest gotów. Zaraz po tym ruszył w stronę lasu. Jeszcze nie do końca wiedział jak mają zamiar wykonać ten szałas, nie spędzając przy tym połowy dnia na zewnątrz, nie przejmował się tym jednak zbytnio. Nawet gdyby ich plan nie wypalił, do poprawy humoru w zupełności wystarczała mu rozmowa z koleżanką.

[z/t]
Pamela Winston
Gryffindor
Pamela Winston

Huśtawka na drzewie - Page 11 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Sro Paź 26, 2016 2:31 pm
Chłopak znowu się śmiał. Pam lubiła taki lekki śmiech, nagle pełen beztroski, na którą zwykle ludzie nie mogli sobie pozwolić. Była szczęśliwa, gdy to ona mogła być jej powodem. Nawet jak ludzie śmiali się z niej, była to lepsza alternatywa dla snucia się po kątach z nietęgimi minami czy też siedzenia samotnie wśród deszczu, starając się skupić wystarczająco, by przyswoić kolejne dawki wiedzy, potrzebnej do zdania egzaminów. Wszak odrobina radości nikomu chyba nie zaszkodziła.
- Też cię uwielbiam – odpowiedziała z niezwykłą niewinnością, dla niej jednak całkiem zwyczajną. Potraktowała jego słowa jak pewnego rodzaju pochwałę, którą raczej nie była. Ale mimo to... i tak poczuła takie wewnętrzne ciepło, jakby ktoś łagodnie otulił ją szalikiem w mroźny dzień. - W takim razie idziemy! I to nie jest mój szałas... - Spojrzała na niego poważnie. - To nasz szałas! – sprostowała zaraz z zapałem. Wszak od teraz był to ich wspólny projekt. Czy to wyjdzie, czy nie wyjdzie – nieistotne. Ważnym było, że razem się do niego zabierali.
Pamela ruszyła szybko w ślad za Tomasem, niemniej ona wpierw schyliła się po patyki. Pozbierała je, chlapiąc kropelkami błota dookoła, zabrudzając przy tym całe swoje ubranie, a nawet i twarz w niektórych miejscach. Początkowo nie umiała ich wszystkich chwycić i prawie je upuściła, aczkolwiek jakimiś dziwacznymi manewrami ostatecznie udało jej się nikogo nimi nie skrzywdzić... w tym samej siebie, z czego było niezmiernie dumna. Nie potrafiła co prawda zrobić tego bardziej dyskretnie czy z klasą - co to to nie. Mała dzikuska z mopem na głowie i wielkim uśmiechem na twarzy nie przejmowała się takimi szczegółami.
Czas w końcu ruszać ku nowej przygodzie! Wraz z oddalaniem się od huśtawki rozglądała się coraz uważniej na boki, szukając czegoś, co mogło się przydać. A przecież nigdy nie wiadomo, gdzie odnajdzie się największe skarby. Niestety tym razem na nic nie wpadła i jedynie dobrała jeszcze kilka kijków, którymi była już całkowicie obładowana... ale w żadnym wypadku nie chciała ich oddać! Toż to było jej zadanie i jej pomysł, poza tym ona się już dobrze nimi zajmie! Zajmie się tak, żeby potem grzecznie stały i współpracowały przy tej jakże skomplikowanej budowie.

[z/t]
Isaac Fawler
Ravenclaw
Isaac Fawler

Huśtawka na drzewie - Page 11 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Sro Lis 09, 2016 7:18 pm
Jeśli ktoś miałby ochotę przejść się po błoniach po kolacji zwieńczającej kolejny dzień egzaminów - a takich osób nie brakowało - mógł natknąć się na całkiem zabawny widok. Jedną z huśtawek zajmował bowiem bardzo wysoki i barczysty Krukon, ledwie się w niej mieszcząc. Chłopak wyglądał tak nie namiejscu, że nawet przepłoszył swoją obecnością kilku pierwszorocznych, w końcu starsi uczniowie raczej stronili od takich zabaw. Isaac bynajmniej nie szukał na błoniach rozrywki, a wytchnienia po wyjątkowo stresującym egzaminie z przedmiotu, który sprawiał że najbardziej powątpiewał w swoje magiczne zdolności. Chodziło mianowicie o zmorę całej jego dotychczasowej edykacji, czyli Transmutację. Nie był w stanie znaleźć sobie bardziej neutralnego miejsca wolnego od krzyków i rozmów, widać nie był jedyną osobą poszukującą odpoczynku na świeżym powietrzu po tak męczącym dniu i właściwie jedynym pocieszeniem jakie był w stanie znaleźć w tej sytuacji był fakt, że dobiegał już końca. Krukon wyglądał na wyjątkowo nachmurzonego, widać nie wystarczało ono aby odeprzeć jego rozczarowanie wywołane słabą oceną z przedmiotu, który mimo wszystko uważał za dość istotny. Efekt tego był taki, że nawet najodważniejszy Gryfon nie był w stanie się przemóc, by podejść bliżej pomimo zachęty w postaci różnych smakołyków i słodyczy przyniesionych z Hogwartu, które spoczywały na złożonym na trawie swetrze chłopaka tuż obok huśtawki umożliwiając mu swobodne sięganie po nie. Sam Isaac z resztą nie do końca zdawał sobie sprawę jakie odczucia może wywoływać w osobach, które nie przywykły do jego towarzystwa. Wszak uczniowie klas wyższych znali go jako uprzejmego i uczynnego chłopaka i wiedzieli, że pomimo jego imponujących stu osiemdziesięciu ośmiu centymetrów wzrostu oraz braku kontroli w okazywaniu emocji nie należało się go bać. No chyba, że samemu lubiło się poznęcać nad jakimiś dzieciakami, w tedy faktycznie istniała możliwość, że jeśli Krukon znajdzie się w pobliżu to w ruch pójdą nie tylko różdżki. A nie bez powodu był pałkarzem Ravenclawu.
Simon Jordan
Oczekujący
Simon Jordan

Huśtawka na drzewie - Page 11 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Nie Lis 13, 2016 2:58 am
Nie doczekał się nikogo na korytarzu, a w szczególności właściciela wiszących cukierków. Nie był do nich przekonany, chociaż mocno burczało mu w brzuchu skierował się ku wyjściu z Sali Wejściowej. Może jak poćwiczy trochę Transmutację na egzamin praktyczny to zapomni o głodzie? Nogi same go gdzieś niosły i oto znalazł się na błoniach, przy huśtawce. Ktoś tu był. Niezbyt dobrze go znał, nawet w sumie chyba nigdy z nim nie rozmawiał. Jedyne co kojarzył to to, że chłopak był z Rawenclawu. Musiał przyznać, że jego widok na huśtawce był nieco komiczny i aż musiał się zaśmiać pod nosem. Teraz już kojarzył, że gość był pałkarzem Krukonów, co świadczył o nim sam wygląd. Nagle jego wzrok padł na leżącym na trawie swetrze, a dokładniej na słodyczach i jedzeniu jakie tam leżały. Brzuch od razu mu o sobie przypomniał. W sumie nie zaszkodzi go przecież zapytać, nie?
Przecież cię nie zje, pajacu!
Przebierał nogami dość powolnie, ale w końcu podszedł na tyle blisko, by rozpocząć konwersację. Simon znany był z bezpośredności, toteż nie omieszkał i tym razem walić prosto z mostu.
- Yyyy... cześć. Może to zabrzmi głupio, ale jestem strasznie głodny... Powtarzałem egzaminy i zwyczajnie zasnąłem. Przespałem całą kolację i Wielka Sala już zamknięta. Normalny człowiek poszedłby do kuchni, ale mnie denerwują całe te skrzaty... Podzielisz się żarciem? - zapytał na koniec wprost. Najwyżej jak nie zechce mu dać, to pójdzie gdzie indziej.
Isaac Fawler
Ravenclaw
Isaac Fawler

Huśtawka na drzewie - Page 11 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Nie Lis 13, 2016 2:27 pm
Isaac usłyszał, że ktoś się zbliża jeszcze zanim Puchon zdążył się odezwać. Podniósł głowę i spojrzał na znanego mu z widzenia chłopaka lecz nie był w stanie przypisać nazwiska do twarzy. Musiał on być jednak z jego roku, gdyż dobrze pamiętał, że dzielił z nim kilka przedmiotów. W tym tą nieszczęsną Transmutację, którą właśnie przeklinał rozwodząc się nad wpływem, jaki będzie miała na jego przyszłą karierę. Kiedy tak teraz o tym pomyślał to zdał sobie sprawę, że to właśnie z tej lekcji kojarzył go najlepiej. Wstał z huśtawki nim Puchon zdążył się odezwać, w końcu była tylko jedna i wydawało mu się nieuprzejme na niej siedzieć, kiedy ktoś przyszedł do niego z jakąś sprawą. Założył ramiona na piersi w swobodnym geście, który mógł być źle zrozumiany lecz w cale nie musiał. Podejrzewał, że powodem jego wizyty był któryś z nauczycieli jednak okazało się, że było zupełnie inaczej. Isaac nie krył się ze swoim rozbawieniem szczególnie, że rozumiał sytuację chłopaka.
- Jasne, bierz co chcesz - powiedział z uśmiechem i usiadł na trawie obok swetra pozostawiając mu jeszcze trochę miejsca. Nie miał na sobie szaty, jedynie spodnie od mundurka, białą koszulę oraz krawat w barwach Ravenclawu. Na dworze bylo wystarczająco ciepło, że nie czuł potrzeby taszczyć ze sobą wielu wartw ubrań szczególnie, że było już po zajęciach i nie było takiego wymogu. - To uczniowie mają wstęp do kuchni? - W jego głosie słyszać było nieskrywaną ciekawość, co prawda słyszał jak inni kiedyś o tym mówili jednak zazwyczaj to pomieszczenie nie specjalnie go ciekawiło. Mając jednak możliwość dowiedzenia się o nim czegoś postanowił skorzystać z okazji. Przeszło mu przez myśl, że został mu już tylko rok na odkrywanie zamku, a nadal krył w sobie tyle tajemnic.
Simon Jordan
Oczekujący
Simon Jordan

Huśtawka na drzewie - Page 11 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Nie Lis 13, 2016 11:09 pm
Czuł się nieco skrępowany, gdy Krukon wstał z huśtawki. Zresztą był od niego znacznie wyższy i potężniejszy, w pewnym momencie nawet się przeraził, że chce mu coś zrobić. Odetchnął jednak z ulgą, gdy chłopak się uśmiechnął i pozwolił brać co chciał. Bez wahania zatem usiadł obok niego i poczęstował się dyniowym paszczecikiem. Zdążył zjeść ponad połowę, gdy przypomniał sobie o dobrych manierach.
- Dzięki - powiedział i przełknął większy kęs, że aż oczy zaszły mu łzami. Odetchnął głęboko i postarał się opanować. Nie chciał przecież wyjść na jakiegoś gumochłona co żre łapczywie jakby głodował z tydzień przynajmniej.
Gdy zapytał o wstęp do kuchni popatrzył na niego niepewnie. Nie wszyscy wiedzieli o gruszce. Teoretycznie nie wolno im było tam chodzić, ale gdy ktoś wiedział jak wejść, to zupełnie inne sprawa. Wszyscy Puchoni korzystali z tej możliwości, gdyż byli najbliżej. Uznał, że w ramach podziękowania za jedzenie może mu uszczknąć rąbka tej tajemnicy.
- Nie powinniśmy tam chodzić, ale jeśli wie się jak... - powiedzał z tajemniczym uśmiechem. - W lochach jest wejście. Tylko te skrzaty są irytujące. Traktują cię jak Boga, a ja nie lubię kiedy ktoś mi usługuje. Proszę je na przykład o szklankę soku pomarańczowego, to przynoszą od razu wielki dzban i ciastka... - westchnął przeciągle, biorąc ze swetra ciastko. - Tak w ogóle to jestem Simon - przedstawił się, bo w porę sobie przypomniał, że jeszcze tego nie zrobił.
Isaac Fawler
Ravenclaw
Isaac Fawler

Huśtawka na drzewie - Page 11 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pon Lis 14, 2016 12:13 am
Wyglądało na to, że Puchon był naprawdę głodny i Isaac mu się nie dziwił. Cały dzień nauki, a potem żadnej kolacji? To mogło wykończyć człowieka, egzaminy to wyczerpujący czas. Postanowił odczekać aż się naje, w końcu sam nie potrzebował już więcej. Odchylił się do tyłu opierając na rękach, by nie musieć się w niego wpatrywać, to wydawało mu się dość niegrzeczne w takiej sytuacji.
- Lochy? Nic dziwnego, że jej nie znalazłem. To nie jest moje ulubione miejsce - odpowiedział. Nie tylko chodziło z resztą o ponurą atmosferę panującą w podziemiach, która zdawała się wysysać z niego całą energię ale również o jego mieszkańców. Tak, przez ostatnie lata nauki w Hogwarcie zdążył się poznać na Ślizgonach i choć ich zaczepki puszczał mimo uszu to chyba nikt nie chiałby przebywać w otoczeniu osób, które mają go za kogoś gorszego. Albo nawet coś gorszego w zależności na kogo się trafi. - Nie słyszałem, aby Dumbledore kiedykolwiek wspominał o tym zakazie. - Może warto się kiedyś przejść, dokończył w myślach. Słysząc dalszą część na temat skrzatów postanowił, że definitywnie musi znaleźć to miejsce jeszcze przed końcem roku. Isaac nie przywykł do takich luksusów ale nie miałby nic przeciwko, choć raz być potraktowanym jak księżniczka. Może Puchon miał to w domu na codzień i dlatego tak kręcił nosem? Według jego doświadczeń z Hogwartem i jego mieszkańcami było to całkiem możliwe. Uczniowie pochodzili z naprawdę różnych sfer społecznych jednak całkiem dobrze to o nim świadczyło, że nie przedstawił się nazwiskiem podkreślając je jak co poniektórzy. - Ja jestem Isaac. Chyba jesteśmy w tej samej klasie. Widziałem cie kiedyś na Transmutacji. - To było aż dziwne, że przez ostatnie sześć lat nigdy ze sobą nie rozmawiali, nawet pomimo ogromnej ilości uczniów na każdym roczniku. W końcu wiele zajęć mieli z innymi domami.
Simon Jordan
Oczekujący
Simon Jordan

Huśtawka na drzewie - Page 11 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pon Lis 14, 2016 2:16 am
Zjadł jeszcze kilka pasztecików, dwa ciastka i kilka cukierków i wreszcie poczuł, że jego żołądek jest w końcu zadowolony. Najchętniej teraz położyłby się spać na małą drzemkę, ale przecież nie wypadało mu teraz wstać i pójść. W końcu nowy znajomy pozwolił mu na zjedzenie jego zapasu, który wyniósł własnoręcznie z Wielkiej Sali.
- Taak, lochy to nie jest dobre miejsce dla kogoś kto mieszka w wieżach. Podobnie ja czuję się źle na wysokościach... - rzekł spokojnie. Taką już miał naturę, że wolał być na dole niż wysoko. Między innymi dlatego właśnie nie grał w Quidditcha, chociaż bardzo lubił ten sport. Mniej lubił jednak latanie, bo każda myśl o tym przyprawia go o zawrót. Ledwie wytrzymuje na widowni i zawsze zajmuje jak najniższe miejsce, chociaż tam ledwie widać mecze. Po co jednak trząść się ze strachu? Lepiej wygodnie siedzieć jak najbliżej bezpieczniej choć twardej ziemi. - Nie wspominał to prawda, ale woźny zawsze się czepia, że chodzimy tam dręczyć skrzaty. Mnie raz złapał i zrobił mi aferę. Musiałem potem siedzieć i porządkować jego stare, stęchłe dzienniki - opowiedział Krukonowi swoją dość nietypową przygodę z Filchem. Pamiętał, że dzienniki śmierdziały, jakby je ktoś wysmarował smoczym łajnem. A może właśnie były wysmarowane? Nie ważne. - W lochach jest taki wielki obraz. Taca z owocami. Może to zabrzmi nieco śmiesznie, ale... - zawahał się na moment - musisz połaskotać gruszkę. Naprawdę. POŁASKOTAĆ. Ona Ci zachichocze i zmieni się w klamkę i tam za tymi ukrytymi drzwiami jest kuchnia - wyjawił chłopakowi. Znał go dopiero chwilę i od razu polubił. Wydał mu się spoko gościem. Podzielił się jedzeniem. Dlatego on podzielił się wiedzą o kuchni.
Uśmiechnął się do niego, słysząc jego imię. Brzmiało tak naukowo. - Jak Newton, co nie? - zagadnął wesoło, bo przypomniał sobie nazwisko tego wielkiego odkrywcy grawitacji. - Dziwne, nie? Jesteśmy na tym samym roku, a nawet nie wiedzieliśmy o swoich imionach - skomentował krótko tę historię. Musi częściej poznawać kolegów z roku. - Jak ci poszedł egzamin teoretyczny? Pytania były banalnie proste, co nie?
Isaac Fawler
Ravenclaw
Isaac Fawler

Huśtawka na drzewie - Page 11 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pon Lis 14, 2016 4:50 pm
- Wygląda na to, że tiara przydzieliła nas właściwie - odpowiedział na wzmiankę o wysokościach, w końcu sam uwielbiał latać. Nie sądził, aby to było priorytetem w wyborze jego domu ale z pewnością wszystko wydawało się układać w spójną całość. Przy okazji przypomniało mu to o lokalizacji Pokoju Wspólnego Hufflepuffu i naprawdę docenił fakt, że jako Krukon nie musiał potykać się o Ślizgonów za każdym razem kiedy musiał z niego wyjść. Postanowił jednak nie dzielić się z Puchonem swoimi przemyśleniami na ten temat. - Filch próbował dać mi kiedyś szlaban za to, że jego kot mnie polubił. Serio - zaśmiał się. Udało mu się w tedy zwiać ale od tamtej pory unikał kontaktu z cudzymi pieszczochami, niektórzy potrafili być wyjątkowo o nie zazdrośni. Sam kot z resztą zdechł jakiś rok później ze starości albo uciekł, nikt tak naprawdę nie wiedział i nie chciał dopytywać. - To nie byłaby najdziwniejsza rzecz jaka mnie tutaj spotkała - przyznał, kiedy Simon powiedział mu o sposobie dostania się do kuchni. - Ale faktycznie sam bym na to nie wpadł. Wiem, o którym obrazie mówisz. - Zawsze wydawał mu się dość zwyczajny jak na obraz w Hogwarcie, gdzie przecież ludzie się poruszali i można było nawet prowadzić z nimi konwersacje. W porównaniu z nimi, nieożywiona natura zawsze nią była, nawet w świecie magii. Okazuje się jednak, że normalność nie miała tutaj racji bytu. W porównaniu z tym, usłyszeć teraz nazwisko mugolskiego naukowca to było naprawdę dziwne uczucie. A przynajmniej Krukon myślał, że Isaac Newton był mugolem. - Tak, mój ojciec interesował się w młodości fizyką. Uważa Newtona za najbardziej wybitnego Anglika i zawsze mówi, że Wielka Brytania powinna bardziej inwestować w naukę. Newton był mugolem co nie? - Nie sądził, aby czarodzieje mogli naprawdę docenić pracę tego człowieka, a wiedział, że często nie rozpoznają kluczowych postaci w historii Wielkiej Brytani dlatego zdecydował się upewnić. W tedy padło pytanie o Transmutacje i Isaac skrzywił się nieznacznie. - Nawet mi nie mów. Chciałbym mieć nadzieję, że egzamin praktyczy będzie prostrzy ale zwykle jest dokładnie na odwrót. Widzę, że tobie nie sprawił większego problemu?
Sponsored content

Huśtawka na drzewie - Page 11 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach