Go down
Irytek
Poltergeist
Irytek

Kuchnia         - Page 14 Empty Re: Kuchnia

Sro Mar 23, 2016 8:58 pm
Coś warczała, chyba kazała się puścić, ale zanim zareagował, z jej gardła dobył się już krzyk. Kiedy tłumaczyła mu co się stało, nie czuł paniki, zwykłej dla ludzi w takich sytuacjach. Wciąż był zdenerwowany, a ponieważ i jej nie było do śmiechu, nie potrafił przejąć się niczym poza irytującym go tonem rozkazującym odbijającym się w prośbie o eliksir.
- Dlaczego miałbym cię posłuchać?
Jasne, to była jego wina, ale nigdy dotąd nie przejmował się efektami swoich działań i nie planował zmiany nastawienia. On bałaganił, inni sprzątali. Taki układ działał w tym zamku od stuleci i tylko taką egzystencję znał. Nie pociągano go do odpowiedzialności, bo co by mu niby zrobili? Nie słuchał się nawet duchów opiekuńczych i wiecznie wymagał ich upomnień oraz obrony o wiele zbyt łaskawego Mnicha. Darkówna była inna, potrafiła nad nim zapanować, ale teraz cierpiała i nie można było oczekiwać po niej cierpliwości.
To było niczym podmuch wiatru; wszystko nagle zleciało ze stołu i z impetem uderzyło o szafki. Na drewnianym blacie ostały się tylko głębokie rysy, szybko zresztą podobne wykwitły na ścianie, tuż nad piecykiem w którym ogień momentalnie wygasł.
- Nic ci nie będzie. - stwierdził nagle, odwracając się do niej plecami.
- Wcześniej nie było, to i coś takiego przeżyjesz.
W końcu ręka jej tylko spuchła, nic wielkiego. To nie powód do robienia dramy i rządzenia się nim. Jak wszyscy... Wiecznie tylko zakazy i nakazy. Dzisiaj postanowił sobie, że ma to gdzieś. A jeśli młoda umyśli sobie go zmusić... To niech lepiej uważa na drugą rękę.
Natalie Dark
Oczekujący
Natalie Dark

Kuchnia         - Page 14 Empty Re: Kuchnia

Sro Mar 23, 2016 9:19 pm
Oczywiście, nawet teraz nie był gotów ruszyć tyłka i choć trochę pomóc. Nawet jej.
- Dlaczego? - Z jej gardła, pomimo bólu, wyrwał się pusty śmiech.
- Bo podobno mnie kochasz. Dlatego choć trochę powinno cię obejść, że nawet z eliksirami w ciągu najbliższych dni nie czaruję, nie piszę, nie rysuję, nie gram na instrumentach, większości rzeczy nie robię normalnie, bo nie będę w stanie ruszyć ręką! - Zerwała się z miejsca, wbijając w niego wściekłe spojrzenie. Oczywiście, nie miał do niej nawet dość szacunku, by na nią patrzeć, gdy rozmawiali.
- Przeżyć? Oczywiście, że przeżyję to złamanie - prychnęła.
- Szkoda tylko, że tak mało obchodzi cię to, co mi zrobiłeś i jak odbije się to na moim życiu. Śmiesz mi zarzucać, że cię nie rozumiem i jestem taka jak inni, ale sam nawet nie próbujesz postawić się w mojej sytuacji i czasem pomyśleć, jak ja się czuję, kiedy coś mi robisz. - Urwała, bo w trakcie tej przemowy znowu jęknęła. Ruch ręką sprawił, że uszkodzenie się odezwało. Gdyby Natalie potrafiła płakać, najpewniej właśnie polałyby jej się łzy. Nie ze smutku, a z bólu pomieszanego ze złością.
- Dobrze wiedzieć, ile mój los cię obchodzi - syknęła z sarkazmem i podniosła z krzesła różdżkę, którą tu ze sobą przyniosła. Wzięła ją do prawej ręki. Wiele nią zdziałać nie mogła, ale że szykowała się do wyjścia, to wolała jej nie zapomnieć.
- I tak własnie wygląda twoje: "Zrobię dla ciebie wszystko".  Puste kłamliwe słowa, które wypowiada wielu. Nic nie znaczą, bo dlaczego by miały? Przecież mają tylko kogoś omamić, a gdy naprawdę będzie potrzebował pomocy to różdżka mu w oko, co? Dzięki. - Skrzywiła się i ruszyła w stronę wyjścia.
On jej nie pomoże to będzie sobie musiała radzić sama. Jak zawsze. Chyba nawet jej to specjalnie nie dziwiło. Dobrze, że kolejne rozczarowania ze strony innych osób już jej nie ruszały.

[z/t]


Ostatnio zmieniony przez Natalie Dark dnia Sro Mar 23, 2016 9:48 pm, w całości zmieniany 1 raz
Irytek
Poltergeist
Irytek

Kuchnia         - Page 14 Empty Re: Kuchnia

Sro Mar 23, 2016 9:46 pm
Czy to było właściwie podejście? Nie. To było ludzkie podejście, którego on nie pojmował i już od dawna nie próbował pojąć. Nat miała rację, jak zawsze. Łatwiej było mu uznać, że ludzie są dziwni i nie wnikać w ich odpały, zamiast stawiać się w ich sytuacji i starać się zrozumieć. Próbował robić to co oni, ale nie interesowało go skąd wzięły się te wszystkie gesty, co znaczyły i czemu służyły - to była tylko zabawa w naśladowanie, nie nauka. W tym tkwił cały problem.
Prychała, syczała i krzywiła się, aż wreszcie ruszyła do wyjścia. Nie zatrzymywał jej, czując, że jeśli to zrobi, tylko bardziej ją skrzywdzi. W oczach, których na szczęście w tej chwili nie mogła dostrzec, pałała żądza krwi. Westchnął, ruszając ręką w stronę głowy. Chciał przetrzeć twarz dłonią, albo zasłonić, cokolwiek byle tylko się jakoś uspokoić. Wtedy właśnie dostrzegł czerwone zabarwienie po krwi z zadrapania nastolatki i momentalnie przypomniał sobie to co działo się przy lustrze. Obejrzał się, jakby zdecydował zareagować na słowa Natalie, lecz tej nie było już w kuchni. Moment później prawie i kuchni nie było, po tym jak zdemolował ją z czystej wściekłości i potrzeby wyżycia się. Skrzaty wyszły dopiero dobre minuty po tym jak zniknął, gdy miały pewność, że już go tu nie ma.

[zt]

-12 PŻ dla Natalie Dark (zmiażdżony nadgarstek)
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Kuchnia         - Page 14 Empty Re: Kuchnia

Sob Sie 27, 2016 4:23 pm
Koniec roku dla wielu uczniów tej szkoły oznaczało tak naprawdę jedno. Początek nowego życia, planowanie przyszłości, być może nawet zakładane nowych rodzin. Dla Esmeraldy oznaczało to powrót do świata który tak dobrze znała. Powrotu do swojego zwykłego i przeciętnego życia. Magia pryśnie, sen się skończy. Jej różdżka zostanie najpewniej ukryta gdzieś przed światem, a wspomnienia o tej szkole zostaną wyparte przez inne. W chwili zakończenia szkoły przestanie egzystować w głowach ludzi których spotykała na swojej drodze. Po raz kolejny stanie się tylko bezkształtną mgłą. Mimo wszystko jej to w żaden sposób nie przeszkadzało. To była ta wolność której inni ludzie tak naprawdę nie mieli. Owszem... Sahir może i był jej panem, ale stracił nią zainteresowanie. Porzucił w kąt niczym zabawkę która albo się popsuła, albo najnormalniej w świecie się znudziła. Stała się dla niego teraz nic nie znaczącym pyłem gdzieś na ziemi. A i ona wcale się nie prosiła o uwagę... już nie. W końcu ile czasu można prowadzić ze sobą walki. Każdy z nich musiał w końcu odpocząć, a ona mogła teraz wrócić do swojego starego życia. Do bycia Esmeraldą, tą której taniec podziwia każdy, ale nikt mieć nie może. Dziewczyna musiała zacząć powoli odbudowywać swoje dziecięce marzenia, ten świat który niegdyś stworzyła i w którym czuła się tak bardzo bezpieczna. Powoli czyściła swoje skrzydła z tego brudu który nabierała przez ten cały czas, po to aby móc teraz zachwycać kogoś innego. Aby kogoś okryć swoimi skrzydłami, aby ten mógł schronić się przed światem. Niesamowite jest to, jak ta dziewczyneczka potrafi szybko zmieniać swoje myśli, przyzwyczajenia, czy nawet tak bezlitośnie zrywać wszelkie kontakty z innymi. I być może właśnie to było w niej najbardziej okrutne. Niby taka czysta i piękna, a mimo wszystko okrutna. Potrafiła ranić lepiej niż jakikolwiek nóż.
Ze względu na to, że rok szkolny się kończył, cyganka coraz częściej robiła sobie wycieczki po szkole. Pojawiała się w miejscach w których wydarzyły się różne rzeczy. Chociaż w tej chwili tak naprawdę nie miały dla niej żadnego znaczenia, to mimo wszystko chciała to jeszcze raz przeżyć. Tą chwile kiedy chociaż raz nie była anonimową cyganką... kiedy ludzie z taką czułością wymawiali jej imię. Tak tym razem wybór padł na kuchnie. To miejsce było ściśle związane z jedną osobą. Ventus... ślizgon który obiecywał jej skarby całego świata. Mówił, że nie zostawi... pocałował... no i zniknął zostawiając tą kruszynę samą. Nie miała mu tego, jednak za złe. Tyle lat przetrwała sama, teraz też uda się jej przeżyć do kolejnego świtu. Mimo wszystko pozostał jakiś niesmak, i nie wiedzieć czemu w chwili kiedy te wspomnienie powracały, cyganka czuła dziwny ścisk w sercu. Nie... to minie, to nic takiego. Takie zrywy są normalne.
Dziewczyna usiadła na krześle przy stole i wpatrywała się w blat. Jej kruczoczarne włosy spłynęły jej kaskadą kosmyków po jej ramionach. Barwna spódnica lekko kołysała się w chwili kiedy ta zaczęła swobodnie machać sobie nogami pod stołem. Obserwowała z uwagą jak skrzaty domowe biegają najpierw w jedną, potem w drugą stronę, starając się przygotować jedzenie na kolacje. Szmaragdowe oczy Romki zostały utkwione w kącie, w którym dzięki jej wyobraźni pojawiła się jej sylwetka i Ventusa. Wyciągał w jej kierunku dłoń zezwalając tym samym na to aby ta mogła napić się jego krwi. To wtedy mówił, że nie zostawi, że nie mógł by. Dzięki Bogu, że dziewczyna doskonale wiedziała, że słowa są ulotne, i nie zawsze muszą mieć w sobie głębie.
W końcu dziewczyna oderwała spojrzenie od kąta, i podparła głowę dłońmi aby pogrążyć się w swoich własnych myślach i wspomnieniach, które najpewniej przez jej głowę przebiegną po raz ostatni.
Anthony Parsons
Oczekujący
Anthony Parsons

Kuchnia         - Page 14 Empty Re: Kuchnia

Sob Sie 27, 2016 5:21 pm
Lato, lato rządzi się swoimi prawami. Letnie jadłospisy również. Nie żeby Antowi przeszkadzało jedzenie serwowane przez szkolnych kucharzy czy coś. To byli ludzie którzy naprawdę załugiwali na oddychanie. W prywatnym notesiku chłopaka żaden z pracowników tego zacnego przybytku się nie znalazł więc to już o czymś znaczy. Do kuchni przybył w poszukiwaniu konkretnego smaku. Od samego rana chodziła za nim bliżej niesprecyzowana potrawa. Nie ważne czy uczestniczył w zajęciach, czy też użerał się z jakąś bandą jamochłonów, ten tajemniczy smak krążył po jego głowie niczym senna mara. Cóż mogło być składnikami tego tajemniczego dania? Nie pytając nikogo o pozwolenie, jak to miał w zwyczaju, rozpoczął swój taniec po składnikach i przyrządach kucharskich. I może nic w tym dziwnego by nie było gdyby nie obecność drugiej, nie związanej z tym miejscem osoby. Kobieta od razu rzuciła mu się w oczy, jej dość egzotyczna( jak na Hogwart) uroda na pewno zawróciła nie jednemu idiocie w głowie. Ant był jednak wytrzymały. Nie poddawał się pokusom tak łatwo jak by się to mogło wydawać. Nie! On miał swą godność. Szybkim ruchem chwycił filet z kurczaka w dłoń i zabrał się za oporządzanie go. Musiał znaleźć jakiś sposób aby odciągnąć myśli od tych zniewalających nóg. Sprawnym ruchem kroił filet w drobną kosteczkę aby po chwili go przyprawić i wrzucić na patelnie. Oczywiście nie zapomniał o długich nogach koleżanki…. O przepraszam. O śladowych ilościach oleju, nie chciał przecież aby kurczak był nie wiadomo jak tłusty, prawda? Wędrował w swych poszukiwaniach po całej kuchni. A czego szukał? Dzisiejszym smakiem dnia została tortilla. Był jeden mały problem w tym wszystkim. Kobieta swoim rozmarzonym wzrokiem wydawała się obserwować każdy jego ruch. Nie chciał przyznać, jednak czuł się z tym nieswojo. Pomidor pokroił, fasolę i kukurydzę odcedził i oporządził, ser przygotował. Był gotów, jedynym co pozostało do zrobienia to mięso i zapieczenie placka. Pilnując aby mięso równomiernie się usmażyło zerkał co jakiś czas w stronę czarnowłosej damy. Dość niecodzienne miejsce jak dla takiej kobiety. Jej ubiór, mroczny i tajemniczy, nie wskazywał na to aby przybyła tu gotować. Czego ona tu u licha szukała? Tak zatracił się w podziwianiu specyficznego majestatu kobiety że zamiast jednej porcji przygotował dwie. Po grzyba dwie porcje? Ale co miał już z tym zrobić. Wyrzucić nie wyrzuci. Chwycił dwa talerze z gotowym daniem.
-Jedz- Rzucił chłodno do kobiety przysiadając się obok niej. Sam talerz położył z hukiem celem wyrwania jej z tego małego transu.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Kuchnia         - Page 14 Empty Re: Kuchnia

Sob Sie 27, 2016 5:38 pm
Gdyby ten wiedział, że myśli dziewczyny zaprzątało wspomnienie smaku krwi pewnego ślizgon, czy dalej by chciał tutaj zostać. Czy dalej by badawczo się jej przyglądał. To się czuje, za każdym razem tak samo intensywnie. To palące spojrzenie w konkretnych partiach ciała. Cyganka mimo wszystko starała się kompletnie ignorować obecność chłopaka. Doskonale wiedziała czym może skończyć się rozmowa z nią. W końcu zawsze kończyła się tak samo. Cóż... nie jej wina, że lubiła kolekcjonować sobie coraz to nowsze okazy mężczyzn. Stawiać sobie ich na półeczce niczym zdobyczne trofea. Chociaż nie ukrywała, że z biegiem czasu zaczęło się jej to powoli nudzić. Wszyscy reagowali tak samo, w ten sam sposób dawali się omotać. Chociaż... trafił się jeden eksponat, który mimo wszystko do tej pory nie mógł zagościć u niej w kolekcji. Z drugiej strony przestała nawet tego chcieć. Nie może uganiać się przez całe życie za jednym osobnikiem. Może los podrzuci jej pod nos coś innego. Coś znacznie bardziej cennego.
Romka zarzuciła sobie nogę na nogę, na skutek czego jej długa spódnica zafalowała groźnie, a chusta z monetkami przepasana przez jej biodra zabrzęczała ostrzegawczo. Mimo wszystko dziewczyna nadal nie miała najmniejszego zamiaru rozpocząć rozmowy. Nie... ona nigdy nie zaczynała tej gry jako pierwsza. W taki sposób nic nigdy nie mogła sobie zarzucić. Wtedy zawsze mogła powiedzieć to magiczne zdanie "gdybyś wtedy..." Romka wiedziała co należy zrobić aby jak najdłużej zostać czystą owieczką. I miała zamiar nią pozostać jak najdłużej.
W końcu chłopak sam postanowił się do niej odezwać, chociaż nie w taki sposób w jaki ona tego chciała. Nie... dziewczyna lubiła mieć kontrolę nad wszystkim co się działo wokół niej. Nad tym teatrem który stworzyła sobie sama dla siebie. Szmaragdowe oczy Romki powędrowały najpierw na talerz, a zaraz potem na jegomościa który przerwał jej rozmyślania. Na jej usteczkach zakwitł bardzo delikatny uśmiech. W chwili kiedy ten usiadł obok dziewczyny mógł poczuć subtelny zapach jaśminu, który roznosił się po kuchni.
-Dziękuję ci ślicznie za starania, ale nie jestem głodna- Szepnęła spokojnie. Nigdy nie podnosiła głosu, prawie zawsze szeptała, zupełnie tak jak by jej osoba nigdy nie poznała takich uczuć jak gniew. Z drugiej strony cała jej sylwetka wydawała się być tak delikatna, tak ulotna, że jaki kolwiek głośniejszy dźwięk który by wydobył się z jej gardła, mógłby sprawić, że jej postać rozleciała się na miliony kawałeczków. Wydawało się, że oschły ton głosu, i brak wychowania chłopaka przeszło obok niej zupełnie niezauważone. Cóż... dziewczyna spotkała się tak naprawdę z wieloma osobnikami. Z drugiej strony nie widziała sensu aby zmieniać kogokolwiek. Jeżeli ktoś jest taki a nie inny, to widocznie tak ma być.
Anthony Parsons
Oczekujący
Anthony Parsons

Kuchnia         - Page 14 Empty Re: Kuchnia

Nie Sie 28, 2016 1:49 am
Fakt, może Anthony nie był najgrzeczniejszym facetem jakiego spotkała ale przynajmniej się starał. Nawet nie wiedziała jak bardzo nagiął dla niej swoje zasady gdy odrzucała jedzenie. I to nie byle jakie! Sam! Własnoręcznie stworzył tą cholerną tortille! Mimo wszystko uważał że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
-Nie to nie, próbowałem- Powiedział nawet nie patrząc na kobietę. Skoro gardziła to znaczy że nie zasługiwała. Dla nie wielu kobiet w swoim życiu gotował i akurat gdy raz zrobił coś bezinteresownie to musiał natrafić na opór. Czyżby dziś był poniedziałek? Na szczęście nie.
-Więcej dla mnie.- szybkim ruchem zabrał jej talerz sprzed nosa nie przejmując się zasadami kultury. Z resztą, nigdy nie należał do osób przejmujących się tym co wypada lub nie. Co z tego że była ładna skoro nie potrafiła docenić gestu? Gdyby było inaczej to chociaż by spróbwała. Sam nie rozumiał dlaczego losowa panna go tak zbulwersowała. Może dlatego że trafiała w jego gust? Nikt tego nie wiedział. Czy ta wiedza by coś zmieniła? Coraz bardziej nie wrażliwy na jej uroki chłopak dalej zachowywałby się jak skończony buc. Na nic jego dobry gest gdy za towarzysza ma osobę na niego nie czułą.
-Tak na marginesie, dlaczego ty tu w ogóle jesteś?- spytał z wrodzoną gracją i wdziękiem. Nie przestraszyły go teatralne potrząsanie rekwizytami kobiety, ani przekładanie nogi na nogę. Nie zależało mu za bardzo na jej towarzystwie a mimo to sam do niej zagadywał. Cos tu było nie halo. Mniejsza z tym. Dwie tortille same się nie zjedzą. Miała prawo oczekiwać od niego jakichś przeprosin za ten wcześniejszy wzrok. Nie oznaczało to jednak że je otrzyma. No dobra, otrzymała by je gdyby nie wzgardziła tą cholerną potrawą. Nie po to przypadkowo się tak namęczył żeby zrobić dwie porcje aby został odrzucony. Gdy tylko poczuł jak ciepły i relaksujący zapach jaśminu zalewa jego nozdrza, jego kark przeszedł złowieszczy dreszcz. Zwiastował on jedno, niebezpieczeństwo. Ant od dawna był wyczulony na takie rzeczy. Można było to nazwać instynktem, przeczuciem czy cholera wie jak jeszcze. Jedno było zawsze pewne. To się sprawdzało. Nie wiedział jednak jeszcze czy powoduje to kobieta czy jakieś nadchodzące niebezpieczeństwo. Z każdą sekundą konsumowania Tortilli czuł się coraz bardziej nieswojo i niepewnie.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Kuchnia         - Page 14 Empty Re: Kuchnia

Nie Sie 28, 2016 2:03 am
Cyganka miała w swoich myślach zwyczaj, stawiać siebie w roli wielkiej pajęczycy... najlepiej czarnej wdowy, która plotła swoje sieci po to aby różne muszki się w niej zaplątywały. Ona wówczas mogła się nimi pobawić troszeczkę. Mogła wstrzyknąć truciznę w ich malutkie ciałka i patrzeć jak miotają się w agonii po jej pajęczynie, albo zapewnić im swego rodzaju ochronę. Tak świat, jak i myślenie cyganki było tak bardzo dziwne dla przeciętnego człowieka, który stąpa po tym świecie twardo. Romka nie władała czarną magią, nie była też potężną czarownicą, o której będą pisać w podręcznikach, bez tych wszystkich umiejętności była groźną istotą na którą należy uważać. A ten kto odważy się wejść z nią w jakąś interakcje zostanie od razu uwięziony. Na jego nadgarstkach pojawią się czerwone wstęgi, a ona będzie nieszczęśnikiem sterować jak marionetką, zbliżając go do przepaści. Jedyne co wówczas zrobi to będzie obserwować z delikatnym uśmiechem na ustach. Ta krucha istota imieniem Esmeralda, była tak tajemnicza i dziwna, ale z drugiej strony wydawało się, że drzwi do jej królestwa były otwarte na oścież i zapraszały każdego wędrowca. Niestety prawda była taka, że była to tylko iluzja, którą dziewczyna sobie stworzyła, i sprzedawała ją innym za jakieś grosze.
Szmaragdowe oczy dziewczyny były nadal bezlitośnie utkwione w postaci chłopaka. Wywiercały w nim dziurę, dzięki której Cygance będzie łatwiej zajrzeć do jego duszy. A przynajmniej takie było wrażenie. To była jedna z tych chwili, kiedy nie wiadomą było, czy intensywność tego spojrzenia bardziej doskwierała, czy może raczej głęboka barwa jej oczu.
-Wspomnienia...- Powiedziała tylko jedno słowo podpierając głowę dłońmi.
-Wydarzyła się tutaj pewna rzecz, która czasami mi umyka... a dzięki przebywaniu tutaj wspomnienia ożywają na nowo- Wyszeptała i odrzuciła na plecy parę kruczoczarnych kosmyków, które zaczęły delikatnie muskać jej twarz, tworząc tym samym mało przyjemne uczucie łaskotania.
Anthony Parsons
Oczekujący
Anthony Parsons

Kuchnia         - Page 14 Empty Re: Kuchnia

Nie Sie 28, 2016 11:20 am
Kobieta, co by nie powiedział, przykuła jego uwagę. Drobna i śliczna istota o aksamitnym głosie, a równocześnie o tak dziwnym toku rozumowania. Ant nie zagłębiał się we wspominki i definitywnie nie należał do osób o naturze romantyka. To co było już nie wróci i żyje się dalej. Nie miał zielonego pojęcia co go tak ciągnie do kobiety. Z resztą co go to obchodziło, traktował ją jako ładny dodatek do obiadu więc nic nie stało na drodze żeby sobie z nią porozmawiać. Może przy okazji dowiedziałby się czegoś ciekawego? Jeśli nie to przecież go to nie boli
-Wspomnienia to wspomnienia, zatracanie się w nich jest bezsensu.- szybko zdyskredytował motywacje kobiety. Może i nie zrobił tego w najmilszy sposób na świecie ale najważniejsze że był szczery. Śmieszyło go często to, jak niektórzy potrafili powiedzieć kobiecie najgorsze gówno żeby tylko spędzić z nią trochę czasu. Czuł na sobie jej wzrok. Co ona sobie myślała? Że trafiła na pierwszego lepszego który spanikuje? Pani raczyła sobie kpić. Nie zamierzał pozostawać dłużny tej osobliwej damie. Zanim zabrał się do drugiej tortilli miał trochę do zrobienia. Szybko uwinął się z herbatą i ogólnym oporządzeniem dookoła siebie. Gdy tylko wrócił na miejsce szybko wbił swoje niebieskie ślepia w jej. Trzeba oddać cesarzowi co cesarskie. Oczy naprawdę miała zniewalające
-To tak jak byś oglądała trzeci raz ten sam film. Zakończenie się nie zmieni i żadne nowe uczucie się nie pojawi- Dodał ściskając w dłoni szklankę z gorącą herbatą. Długo jednak nie dane było im toczyć pojedynku na spojrzenia. Co za głupek leje gorącą herbatę do takiej szklanki? Brawo Anthony
-Nosz kurwa!- Rozległo się po kuchni gdy naczynie pękło pod wpływem temperatury w jego dłoni. Szkarłatna krew szybko zaczęła zdobić okolice. Co w niej było że Ant robił takie głupoty? Normalnie nie odwalił by czegoś takiego…
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Kuchnia         - Page 14 Empty Re: Kuchnia

Nie Sie 28, 2016 2:11 pm
Dziewczyna uśmiechnęła się tylko delikatnie do chłopaka.
-Nie sposób się z tobą nie zgodzić- Odpowiedziała spokojnie. Ona sama często też nie zagłębiała się w wspomnienia. Nie wnosiły w jej życie tyle samo co konkretne wydarzenia, ale od pewnego czasu zaczęła je w jakiś sposób doceniać.
-Chociaż, jeżeli jest to film który się bardzo lubi, to można go oglądać w nieskończoność- Czy to wspomnienie które na chwilę obecną biegało po jej głowie, było tym najpiękniejszym. Nie koniecznie. Często sprawiało, że dziewczyna czuła się jak potwór, coś co nie ma racji bytu, ale z drugiej strony było związane ściśle z konkretną osobą. Z resztą Esme chciała ostatni raz powrócić do tej chwili, kiedy usłyszała te magiczne słowa, które na chwilę przewróciły jej życie do góry nogami. Przecież potem jak skończy szkołę, to wszystko pójdzie w zapomnienie. Ci ludzie, i te miejsca staną się tylko jakimiś nie wyraźnymi kształtami, które od czasu do czasu będą pojawiać się w snach, ale nie będą wnosić nic nowego do życia.
-To jest w sumie fascynujące z jednej strony- Jeżeli chłopak już postanowił się do niej odezwać to dlaczego miałaby nie podjąć rozmowy, w której to chłopak sam siebie skaże na zgubę. Cyganeczka w końcu wstała ze swojego miejsca i zaczęła krążyć po kuchni. Brzegi swojej spódnicy pochwyciła w małe, białe rączki, na których pobrzękiwały cicho pozłacane bransoletki. W chwili lekkiego uniesienia spódnicy, chłopak mógł dostrzec fragmencik jej kostek. Cyganki nie pokazywały nóg, dlaczego? cóż nikt tego tak naprawdę nie wiedział. Chociaż nie dało się ukryć, że stwarzało to całą otoczkę tajemnicy. Tym bardziej przy takiej dziewczynie jaką była Esmeralda. Wydawało się, że tylko największy szczęściarz będzie mógł odkryć te wszystkie tajemnice które Romka skrywa przed światem. Niestety tylko ona wiedziała, że nie ma odpowiedniego człowieka na tym świecie. Tajemnice ją dopełniały, gdyby podzieliła się nimi z wszystkimi nie byłaby już tą samą Esmeraldą co teraz.
Dziewczyna otwierała już usta aby ciągnąć temat, kiedy do jej nozdrzy doszedł ten słodki zapach. Znała go aż za dobrze. Zwilżyła tylko delikatnie językiem wargi, po czym odwróciła się do chłopaka twarzą i spojrzała na czerwień która zabarwiła blat. Przypomniała sobie, jaki smak miała ta posoka, i zaczęła się zastanawiać, czy chłopaka smakowałaby tak samo jak innych, czy może miałaby już inny smak. Niestety doskonale wiedziała, że nie mogła sobie pozwolić na kolejny tego typu wyskok Chłopak miał to szczęście, że niedawno była w zakazanym lesie i złapała parę wiewiórek, które na czas pobytu w tej szkole zapewniały jej stałą dostawę krwi.
-Niezdara- Mruknęła cicho uśmiechając się do niego lekko. Podeszła do zlewu z którego wzięła dwa ręczniki. Podeszła do nieznajomego i pochwyciła w swoją dłoń jego skaleczoną rękę. Ślizgon mógł poczuć, że jej skóra jest chłodna, niczym marmur, ale jednocześnie niezwykle delikatna. Cyganka zaczęła owijać ręcznikiem skaleczenie. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego ile ona w tej chwili dla ciebie robi... a może tylko dla siebie... cóż tego chyba nigdy się nie dowiemy.
Drugim ręcznikiem zaczęła ścierać krew która nakapała na blat, i jednocześnie starła resztki szkła na swoją dłoń.
-Musisz bardziej uważać na to co robisz- Powiedziała spokojnie, i poszła do kosza aby wyrzucić resztki szkła, razem ze zabrudzonym ręcznikiem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Kuchnia         - Page 14 Empty Re: Kuchnia

Nie Sie 28, 2016 2:39 pm
Skrzaty, bo to właśnie skrzaty urzędowały w kuchni i w niej gotowały, tworząc naprawdę niesamowite dania, głównie za pomocą magii, która u nich zdawała się być większa od większości czarodziejów, patrzyły ze zdziwieniem jak Ślizgon zaczyna gotować, zaburzając ich rytm pracy.
- Sir nie powinien! To nasza praca, dlaczego sir po prostu nie powiedział? - Najpewniej jedna z nielicznych skrzatek w pomieszczeniu odezwała się zdruzgotana tym, co się tutaj stało. Po chwili, widząc, że to nie dało żadnego efektu, skrzaty wróciły do swojej pracy, sprzątając bałagan po Parsonsie. Nie były zadowolone z takiego obrotu spraw. - Prosimy by nic pan więcej tutaj nie gotował, sir. Jeśli czegoś sobie pan zażyczy, niech po prostu pan powie, sir.
Później sprawy potoczyły się dość szybko, naczynie pękło i krew się pojawiła na dłoni chłopaka. Uderzyła w nozdrza Esmeraldy, niemalże sprawiła, że dziewczynie zakręciło się w głowie, choć przecież nie tak dawno się najadła... ciało młodego wampira potrzebowało jednak krwi. Mnóstwo krwi, która mogłoby dodać siły, otulić wyjące z pragnienia zmysły. To, że Moore nadal się kontrolowała było chyba spowodowane tylko tym, że głos jej stwórcy starał się ją hamować. Ale jak długo jeszcze będzie to trwało? Wszystko w niej było wyjątkowo wyczulone na ten zachęcający, słodki zapach, który wzywał ją do zaspokojenia głodu. Dawno przecież nie piła tak wspaniałego trunku jakim była ludzka krew. Niczym najwspanialsze wino. Esmeralda mogła poczuć jak podczas tego zabiegu wysunęły jej się kły, które wręcz wbiły się w język dziewczyny w oczekiwaniu na ucztę. Gdy ruszyła kosza i wyrzuciła odłamki, przy ręczniku się zawahała. I już po chwili, jakby automatycznie przystawiła ją do swoich rozszerzonych nozdrzy.



No to takie informacje ode mnie w naprawdę dobrej wierze:
- Jeśli chcecie kontynuować dalej wątek, Esme rzucasz kością na opanowanie swojego instynktu drapieżnika,
- Jeśli chcecie zakończyć, to po prostu piszecie posta i uciekacie, tylko jako postacie jedna po drugiej,
- Jeśli tylko jedna ze stron chce zakończyć, może walnąć krótkiego posta z zt,
- Jeśli zaś żadna ze stron niczego nie napisze, jako MG poprowadzę to dalej.

Co się stanie w zależności od ilości oczek, jaką wyrzuci Esmeralda:
1 - jej samokontrola legnie w gruzach
2 - będzie walczyła, ale to na nic się zda, jednakże konsekwencje nie będą tak opłakane
3 - da trochę czasu by ostrzec Anthony'ego
4 - powoli będzie wracać do stanu sprzed skaleczenia
5 - zapanuje nad sobą i jakoś wytrzyma
6 - kły się schowają i jeśli zachowa odległość to do końca sesji nic się nie wydarzy
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Kuchnia         - Page 14 Empty Re: Kuchnia

Nie Sie 28, 2016 5:02 pm
Ten słodziutki zapach który cały czas unosił się w kuchni, drażnił nozdrza dziewczyny. Otulał ją całą niczym najpiękniejsze perfumy z jakimi miała do czynienia w całym swoim życiu. Mogłaby zatracić się w tym, zapomnieć na chwilę o całym świecie który ją otaczał, po prostu rzucić się w to morze czerwieni, pozwolić aby szkarłatne krople ozdobiły jej skórę. Kły... jej dwa najlepsi przyjaciele od pewnego czasu dały nagle o sobie znać, wysuwając się bez żadnego ostrzeżenia. Teraz była gotowa. Mogła bez problemu rzucić się na chłopaka. Przyprzeć go do ściany, skrępować bez problemu jego ręce, uniemożliwiając mu ruch. Zacisnąć palce na gardle, pozbawić na chwilę powietrza, aby nie mógł wezwać pomocy. A po chwilce bawienia się z myszką, wgryźć się w jej szyję. Poczuć jak ten czerwony nektar wypełniałby całe ciało.
Zabrudzony ręcznik powędrował do twarzy dziewczyny która zaczęła wdychać tą cudowną woń. Czuła się teraz niczym ostatni ćpun który będzie w stanie rzucić się na ziemię aby tylko wciągnąć do swojego ciała ostatnie okruszku ukochanego narkotyku. Na szczęście zdrowy rozsądek się odezwał, i wydawał się krzyczeć, że nie może pozwolić sobie na utratę kontroli, nie przed zakończeniem roku. Tutaj była za blisko Sahira, i gdyby pozwoliłaby sobie na tego typu wyskok jej łańcuchy zostałyby jeszcze bardziej skrócone. W chwili kiedy oficjalnie skończy tą szkołę, wyrwie się ze swojego więzienia, i będzie wolna.
Romka w chwili wdychania tego cudownego zapachu automatycznie wyciągnęła język aby chociaż na jego koniuszku poczuć ten cudowny smak. Uśmiechnęła się tylko delikatnie, po czym z ciężkim sercem wyrzuciła ręcznik do kosza, zamykają go w jednej z szafek, aby uchronić siebie przed tym czego nie chciała w tej chwili robić. Dlatego też wzięła najpierw głęboki wdech aby opanować troszeczkę swoje emocje. Starała się po raz kolejny zwalczyć tą naturę która chciała za wszelką cenę zawładnąć jej drobnym ciałkiem. Kły przez pewien czas nadal były wysunięte, aż w końcu za usilnymi namowami cyganeczki, zaczęły bardzo powoli i niechętnie chować się, aby nie wzbudzały podejrzeń.
-Naprawdę jesteś niezdarny- Mruknęła po dłuższej chwilce milczenia, trzymając bezpieczną odległość od chłopaka. Może kiedyś, kiedyś zatopi swoje kiełki w jego szyjce, ale to na pewno nie jest ten czas. Może czuć się bezpieczny... na razie.


Ostatnio zmieniony przez Esmeralda Moore dnia Wto Sie 30, 2016 6:01 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Kuchnia         - Page 14 Empty Re: Kuchnia

Nie Sie 28, 2016 5:02 pm
The member 'Esmeralda Moore' has done the following action : Rzuć kością


'Pojedynek' :
Kuchnia         - Page 14 Dice-icon
Result : 4
Anthony Parsons
Oczekujący
Anthony Parsons

Kuchnia         - Page 14 Empty Re: Kuchnia

Wto Sie 30, 2016 6:45 pm
Nie dość że rozwalił rękę to jeszcze skrzat chciał mu rozkazywać? Okej, kuchnia to jego domena ale jak Ant chciał sobie samemu coś ugotować to będzie to robił. Nie ważne kto będzie mu zwracał uwagę.
-Jak chce gotować to będę. Nie przekraczaj swoich uprawnień- Odburknął chłodno skrzatowi. Nie skrzyczał go ani nie zaatakował tylko dlatego że był zajęty osobliwym zachowaniem kobiety. Czuj się oszczędzony mały skrzacie. Samo zachowanie było... dziwne. Jej szybka reakcja na jego ranę z pewnością nie należała do najczęściej spotykanych. Odruchowo spiął wszystkie mięśnie, tak już reagował na dziwactwa towarzyszy. To jak potraktowała ten ręcznik i jego krew z pewnością było dziwne. Rozumiał, spojrzeć na krew. Podobno niektórych to kręciło, taki rodzaj dewiacji. Ale żeby od razu wąchać i się oblizywać? To wieszczyło jedno… cholerne niebezpieczeństwo. Na szczęście zdążył odwrócić wzrok gdy ta femme fatale do niego podchodziła.
- Taki już mój urok- Uśmiechnął się do niej puszczając niewinnie oczko. Anthony raczej należał do osób które bywały zbyt pewne siebie. Już planował jak sprawdzić swoje przypuszczenia w przyszłości. Coś tu musiało być mocno nie tak skoro dziewczyna niemalże nie pożarła tego ręcznika dla kilku kropel krwi. Dewiacja? Wątpliwe, może jakaś klątwa albo czar. Na razie miał zbyt mało informacji żeby wysnuć jakąś teorie.
-No więc, te romskie ornamenty to upodobanie czy sposób identyfikacji z dziedzictwem?- Spytał jak gdyby nigdy nic wskazując palcem na bogato zdobione szaty dziewczyny. Dopiero teraz tak naprawdę zobaczył je w całej okazałości i miał chwilę aby zwrócić na nie uwagę. W połączeniu z jej szmaragdowymi oczami robiły wrażenie na chyba każdym mężczyźnie. Nie inaczej było z nim. Jednak nie zwykł on latać za kobietami bez znaku że je pociąga. Po co robić sobie płynne nadzieje. Poprosił tylko niewerbalnie skrzata o herbatę i znów wrócił do wbijania swych oczu w jej. Liczył na jakieś dziwne zachowanie które uchyli rąbka tajemnicy. Podobno najbardziej zdradliwą częścią ciała są oczy. Zdradzają nawet najbardziej ukryte potrzeby.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Kuchnia         - Page 14 Empty Re: Kuchnia

Wto Sie 30, 2016 7:00 pm
Kobiety były niezwykle zdradliwymi istotami, a szczególnie takie w których żyłach płynęła krew wili. I chociaż czar Esme na skutek wampirzej przemiany uległ osłabieniu, to nadal cyganka sprawiała wrażenie niezwykle interesującej osoby. I cóż... była taka w rzeczywistości. Pomijając fakt, że cała jej postać była spójna. Ten styl ubierania się, poruszania, nawet mówienia. Wszystko było do siebie tak bardzo dopasowane. Zupełnie jak u drapieżnika który własnie wybierał się na łowy. Dziewczyna lubowała się w swoich iluzjach które tworzyła na każdym kroku. Polubiła nawet to lubieżne spojrzenia mężczyzn w swoim kierunku. Nikt sobie nie zdawał sprawy z tego kim cyganka tak naprawdę była, do czego dążyła. Była dla wszystkich jedną wielką tajemnicą. Bo widzicie moi kochani, będzie widzieć cyganeczkę w taki sposób jaki ona wam narzuci. Będzie chciała abyście mieli ją za delikatną i uroczą dziewczynkę, to tak będzie. A jeżeli zechce abyście uważali ją za kogoś żądnego krwi, również tak się stanie. To była własnie ta zdolność gry aktorskiej dziewczyny. Mogła wcielić się w każdą postać, przyjąć nawet nie swoje cechy osobowości, tylko po to aby muszka wpadła w jej sieć. Pozostawało tak naprawdę podstawowe pytanie "po co?" jaki w tym był niby cel. Cóż tego co siedzi pod welonem tych czarnych włosów najpewniej nikt nigdy się nie dowie, tak samo jak nikt nigdy nie pozna prawdziwej Esmeraldy. Przecież nawet ona przestała już dawno odróżniać rzeczywistość od tego co był w jej głowie, ale to dobrze... życie było łatwiejsze. Nie musiała martwić się przyziemnymi sprawami.
-Wychowanie. Tak mnie nauczono żyć, więc tak żyję- Odpowiedziała cicho nadal starając się trzymać odpowiednią odległość aby nie zrobić swojemu rozmówcy krzywdy. Nie chciała tego teraz, bo nie wiedzieć dlaczego coś podpowiadało jej, że ta znajomość może być ciekawa, być może ciekawsza niż z Sahirem... tylko trzeba stworzyć odpowiednią iluzję. Zrobić miejsce w swoim teatrzyku dla jeszcze jednego widza. Na jasnych usteczkach dziewczyny ponownie zagościł uśmiech, a szmaragdowe oczy bezlitośnie wwiercały się w chłopaka który siedział naprzeciwko niej. O czym myślisz niedobra kobieto. Jaki już chory plan zrodził się w twojej głowie.
-Chodźmy razem na bal- Zaproponowała nagle zupełnie nie speszona tą propozycją. Zupełnie jak by własnie zapytała się o godzinę, albo o to jaki dzisiaj dzień tygodnia. Szybkim ruchem odrzuciła kruczoczarne włosy które weszły na jej oczy, po czym skrzyżowała dłonie na klatce piersiowej.
Sponsored content

Kuchnia         - Page 14 Empty Re: Kuchnia

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach