Go down
Anthony Parsons
Oczekujący
Anthony Parsons

Kuchnia         - Page 15 Empty Re: Kuchnia

Wto Sie 30, 2016 7:34 pm
Kobiety to straszne istoty. Mogą osiągnąć kompletną dominacje nad facetem na miliard sposobów. Każdy jeden to gorszy. Oczy, subtelne gesty, sugestywny makijaż… wszystko to było niczym elementy układanki tak misternie kompletowanej przez kobietę naprzeciwko. Wszystko w niej było idealne i gdyby nie zdarzenie które miało miejsce to już pewnie wpadałby w jej sieć. Teraz jednak, gdy chłopak siedział jak na szpilkach raczej nie w głowie mu było poddawanie jej się bez walki.
-Wychowywałaś się wśród romów?- Romowie to egzotyka wśród hogwarckiej braci. To aż dziw bierze że chłopak nie wpadł na jej trop wcześniej. Z pewnością dostarczyłaby mu rozrywki na długie wieczory. Nie miał oczywiście na myśli nic zbereźnego! Lubował się w odkrywaniu sekretów i słabości ludzi go otaczających. A kobieta z na przeciwka miała ich aż za nadto. Tajemnicze i niebezpieczne kobiety były tym co niesamowicie go kręciło. Takie życie, gdy miał taką w zasięgu jego instynkt samozachowawczy był redukowany do nic nieznaczącego ziarenka w piasku w morzu potrzeb.
-Dobra, pójdę z tobą. Miło było by jednak poznać twą godność- Powiedział z nad gorącej herbaty nie przerywając osobliwego pojedynku spojrzeń. Nie, Anthony nie zwykł dawać za wygraną. W jego głosie nie pojawiła się choć najmniejsza nuta zawahania. Do tej pory nie miał najmniejszej ochoty wybierać się na ten bal. Nie kręciła go zabawa wśród całej tej masy bezużytecznych idiotów. Na pewno trafiły by się tam jednostki wybitne, jednak Ant nie miał zamiaru wszczynać z nimi konwersacji. Będą mieć ochotę to przyjdą. Romka z na przeciwka? Była kilka poziomów nad całą tą hałastrą w jego oczach. Od samego początku coś mu śmierdziało, nie mógł oderwać od niej wzroku, jej osobliwe zachowanie. Tu intryga musiała być znacznie głębsza niż u przeciętnego zjadacza chleba. Za punkt honoru obrał sobie rozwikłanie jej zagadki. Jednak po kolei, najpierw trzeba poznać jej personalia. W sumie i tak już oblał podstawy Savoir vivre bo powinien się przedstawić gdy tak bezczelnie dosiadł się do kobiety. Choć któż by przypuszczał ze takie coś przerodzi się w tak ciekawą i frapującą zagadkę? Jej szmaragdowe oczy wciągały Anta niczym ruchome piaski i gdyby nie silna wola już dawno przystąpiłby do otwartego flirtu z nią.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Kuchnia         - Page 15 Empty Re: Kuchnia

Wto Sie 30, 2016 8:02 pm
Esmeralda była kotką, którą ciężko było spotkać jeżeli ona tego nie chciała. W każdej chwili mogłaby zaszyć się w takim miejscu, że nikomu by nie przyszło do głowy aby jej tam szukać. Widzisz mój drogi, ten scenariusz rozegra się w taki sposób w jaki ona będzie chciała aby się rozegrał. Ty nie będziesz miał tutaj za wiele do powiedzenia, z drugiej strony nie oszukujmy się. Tobie pewnie nawet to się podoba, ta zabawa słowami, te jej niewinne spojrzenie. Wszystko tworzyło tak idealny obrazek, że nawet nie chciało się przerywać rozmowy.
-Fakt wychowałam się wśród nich, ale to chyba nie problem- Zawsze się wyróżniała, czy to sposobem ubierania się, czy mówienia... nawet jej pogląd na świat tak bardzo odbiegał od tego co nas otaczało. Wydawało się, że dziewczyna właśnie uciekła ze stronic jakiejś baśni, i próbowała dopisać jej zakończenie właśnie w tym świecie. Cóż, może właśnie tak było, być może znudziło się jej to, że autor jej bajki był tak bardzo monotonny i postanowiła w końcu ożyć, i żyć na własne konto. Niestety przed jej wielką ucieczką, twórca jej bajki zapomniał dopisać jej jakiś cel, sens dla którego mogła by żyć. Dlatego też pomimo tego, że Romka niedługo będzie pełnoletnia, nadal zachowywała umysł dziecka. Świat, jak i życie było dla niej zabawą. Bardzo niebezpieczną zabawą która podniecała ją niesamowicie. Takie balansowanie nad przepaścią sprawiało, że dziewczyna czuła, że żyła. Może dlatego pozwoliła sobie na tak bliski kontakt z Sahirem. Chciała poczuć, że istnieje, że nie jest tylko jakimś wymysłem kogoś kto pisze scenariusze naszego życia, pozostaje tylko pytanie czy gra jest warta świeczki.
-Tak bardzo przeszkadzają ci tajemnice, że chcesz moją twarz związać z czymś konkretnym- Zapach krwi zaczynał powolutku ulatniać się z tej kuchni, a pewnie wszystko dzięki temu, że rana chłopaka zaczęła powolutku zasychać. Jasność umysłu zaczęła powolutku powracać na swoje miejsce, chociaż jakieś pojedyncze myśl nadal krążyły wokół zakrwawionego ręcznika który aktualnie spoczywał na dnie kosza na śmieci.
Cyganeczka w końcu zauważyła jednego skrzata który gdzieś kręcił się po kuchni. Schyliła się do niego i szepnęła coś na długaśne i lekko oklapłe ucho. Ten tylko zapiszczał cicho i od razu poleciał gdzieś do szafek w których zaczął gorączkowo szperać. W końcu wrócił do tej dwójki z butelka z dwoma kieliszkami oraz butelką czerwonego wina. Najpierw jak kultura nakazywała nalał dziewczynie, a zaraz potem chłopakowi. Skłonił się nisko przed tą dwójką po czym wrócił do swoich zajęć.
-Za spotkanie...- Wyszeptała cicho wznosząc lekko w górę kieliszek. Jej usteczka zetknęły się z tą czerwoną cieszą. Niestety musiała przyznać, że nie miało to takiego samego smaku jak zapamiętała kiedyś. W sumie nie miało za mocno żadnego smaku, ale zrobiła dobrą minę do złej gry. Pobawi się trochę w kogoś zwykłego, uda, że nic się w jej życiu nie stało. Niech chłopak myśli o tym intensywnie.
Anthony Parsons
Oczekujący
Anthony Parsons

Kuchnia         - Page 15 Empty Re: Kuchnia

Wto Sie 30, 2016 8:47 pm
Ani jednego wątpliwego ruchu. Nawet mrugnięcia! Nawet dziwnego odwrócenia wzroku. Co jest z tą kobietą? Prędzej czy później każdy zdradzał się i kruszył a ona nic. Wytrawny gracz, nie ma co. Nieprzyjemny dreszcz przechodził po jego karku wraz z każdym słowem kobiety. Ant zdecydowanie pakował się w coś co może go przerosnąć. Pal to licho! Kto nie ryzykuje ten nie wygrywa.
-Żaden problem, ciekawska ze mnie niezdara po prostu- Rzucił kończąc swoją herbatę. To by wyjaśniało całą tą manierę i styl ubierania. Całkiem sprawnie poszło, niestety nie przybliżyło to chłopaka ani o krok do rozwikłania zagadki która rozpoczęła tą swoistą grę. Brakowało mu punktu zaczepienia aby podjąć temat ręcznika. Robienie kolejnej rany lub otwieranie poprzedniej byłoby raczej nie do końca rozsądną praktyką. Ant nie miał jakiejś niesamowitej historii. Pochodził ze średnio zamożnej rodziny. Ojciec, matka i trójka kompletnie bezużytecznego rodzeństwa. Trochę zazdrościł życia w podróży towarzyszce. On od młodości musiał przebywać w towarzystwie nizin intelektualnych tego świata. Nienawidził głupoty, debili piętnował a kretynów karał i tak od najmłodszych lat. Choć bywało śmiesznie, na dłuższą metę bywało uciążliwe i denerwujące. Dlatego odcinał się przez tyle lat od kontaktów towarzyskich gotów skręcić kark każdemu kto naruszy jego przestrzeń osobistą. Kobieta, facet, dziecko to nie ważne. Truchło to truchło. Jucha to jucha. Nic więcej, nic mniej. Zero taryfy ulgowej. Dziś jednak działał wbrew sobie gdy tak beztrosko nawiązywał w jego mniemaniu jakąś dziwną więź z tą niebezpieczną damą
-Uwielbiam rozwiązywać tajemnice, a twoje personalia są nią. Jak mam się zwracać do mojej przyszłej towarzyszki?- Spytał przyjmując kieliszek wina. Podziękował Skrzatowi, tym razem spisał się na medal. Szybkim ruchem zamieszał winem i zaciągnął się jego zapachem. Może nie było zabójczej jakości ale jako rozluźniacz języków i znajomości na pewno spełni swoje zadanie.
-I miły początek owocnej znajomości- Dodał po czym sam upił niewielki łyk z zawartości kieliszka. Sam nie ośmieliłby się zaproponować kobiecie wina na pierwszym i tak przypadkowym spotkaniu. Miło że o tym pomyślała.
-Anthony Parsons, do usług- powiedział przyglądając się szkarłatnej barwie cieczy w kieliszku. Jego głowę zaprzątały myśli czy aby na pewno wybór trunku był przypadkowy. Choć! Kobiety zawsze mają jakąś motywacje. Podstawą jest próba nie wchodzenia za głęboko w kobiecą logikę. Sprawi to że facet zacznie wątpić w swoje postępowanie, a wtedy zmienia się w ciepłą kluchę. Nikt tego nie chce, a w szczególności nie Ant
- To może choć uchyl rąbka tajemnicy. Dlaczego zaprosiłaś akurat mnie?- Odłożył kieliszek nie odrywając wzroku od jej pięknej buzi. Zjawiskowa kobieta, bez dwóch zdań. Liczba jej adoratorów musiała być liczona w dziesiątkach. Trzeba nieziemskich pokładów siły woli aby jej się oprzeć. Ale tego akurat Ant miał pod dostatkiem.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Kuchnia         - Page 15 Empty Re: Kuchnia

Wto Sie 30, 2016 9:20 pm
-Jak masz się do mnie zwracać?- Powtórzyła cicho po czym zrobiła zamyśloną minę. Zupełnie tak jak by intensywnie zastanawiała się nad tym jak ma do niej mówić.
-Ma chwilę obecną mów do mnie jak chcesz...- Szepnęła po czym upiła trochę wina ze swojego kieliszka.
-A imię... zdradzę ci, ale dopiero na balu, w pierwszym tańcu- I już tutaj widzimy jak cyganeczka manipuluje rzeczywistością. Oczywiście mógłbyś się sprzeciwić, powiedzieć, że się nie zgadzasz, ale gdzieś tam w środku czujesz, że na pewno to nic nie da. Pomimo tego, że Romka wydawała się być tak delikatna i opanowana, to coś sprawiało, że w jej postaci było coś stanowczego. Coś co na pewno by nie zniosło sprzeciwu. Na chwilkę oderwała spojrzenie od swojego rozmówcy aby wbić swoje zielone oczy w kieliszek, w którym kołysała się ten czerwony trunek.
-Zawsze mnie fascynowało to dlaczego Cyganie ukochali sobie czerwone wino, i tylko to... może dlatego, że jest to niesamowicie silny afrodyzjak- Afrodyzjaki pozostawały dla ludzi tak naprawdę jedną wielką zagadką. W końcu jak to możliwe aby rozkochać w sobie kogoś przez same przyprawy, albo jakiś owoc. Z drugiej strony wino w sobie miało w sobie jakąś moc sprawczą. W odpowiedniej ilości naprawdę odbierało rozum głownie mężczyzną sprawiając, że ci byli posłuszni jak baranki, ale spokojnie. Dziewczyna nie miała zamiaru wcale doprowadzać ciebie do takiego stanu, w końcu wtedy zabawa by się skończyła za szybko a tego by zdecydowanie nie chciała.
Kiedy ten zadał pytanie dlaczego dziewczyna akurat jego zaprosiła zaczęła się nad tym poważnie zastanawiać. Co nią tak naprawdę pokierowało, bo przecież nie chęć posiadania towarzysza. Mogłaby udać się na taką zabawę sama i bawić się równie dobrze... więc co to mogło być. Chciała zrobić na złość Sahirowi... nie przecież go tam nawet pewnie nie będzie, raczej nie wpakuje się w taką ilość ludzi, lubił osamotnione miejsca. Więc czemu?
-Cóż... powiedźmy, że taka myśl mi przyszła do głowy, a jak wiadomo przypadki są niezwykle interesujące- Postawiła kieliszek obok na blacie kuchennym, po czym sama oparła ciężar ciała na rękach i podciągnęła się aby usiąść na blacie.
-Po za tym czy istnieje lepszy moment na spontaniczne reakcje?- Zapytała się i założyła nogę na nogę, na skutek czego jej barwna spódnica zafalowała a chusta z monetkami zabrzęczała radośnie.
Anthony Parsons
Oczekujący
Anthony Parsons

Kuchnia         - Page 15 Empty Re: Kuchnia

Wto Sie 30, 2016 10:22 pm
-A więc będziesz Szmaragdem. Podziękuj swoim niesamowitym oczom- Powiedział z pełną powagą obserwując każdy ruch kobiety. Mową ciała nie zdradzała nic. Ale Ant wiedział że im dłużej pozostaje w tym dziwnym układzie tym bardziej interesował się pięknością.
-Dlaczego akurat na balu Szmaragdzie? Czy to będzie jakaś specjalna okazja?- zwilżył usta winem po czym spojrzał na dziewczynę zaciekawionym wzrokiem. Na każdym kroku tajemnice. Dziwne zachowanie, tajemnica zamiast imienia? Czy ona kiedykolwiek z własnej woli powie mu prawdę? Szczerze w to wątpił, ale coś ciągnęło go do rozmowy z nią.
- Afrodyzjaki to zdradziecki temat, nigdy nie wiadomo na kogo zadziała mocniej- Blef, Ant nie miał zielonego pojęcia na temat afrodyzjaków. Wiedział że takie istnieją. Wiedział jak mniejwięcej działają, ale na tym jego wiedza się kończyła. Kogo by to obchodziło. Uważał się za osobę jednak całkowicie odporną na działanie tych śmiesznych pobudzaczy nastroju. Jemu nie były potrzebne, jeśli kobieta mu się podobała to działał. Żadnej filozofii w jego podejściu nie było. Jednak wino? Zawsze miło napić się tego trunku bogów. Szczególnie w tak przyjemnym towarzystwie
-Jednak niezmiernie mi miło iż twojemu zaproszeniu nie przyświecał żaden niecny plan mój piękny Szmaragdziku- Pozwolił sobie na zdrobnienie. Co ona myślała że da jej prowadzić tą zabawę wiecznie? Niedoczekanie, też chciał coś ugrać w tej relacji. Nie może tak bez zachęty wchodzić w paszczę lwa prawda? Nie dość ze było by to nie rozważne to jeszcze nie opłacalne! O ile to pierwsze jeszcze mógł przełknąć, to drugi epitet był całkowicie nie do przyjęcia.
-Spontaniczność ponad wszystko co?- Spytał zabawiając się winem w kieliszku. Widać gołym okiem było iż kobieta opanowała do perfekcji sztukę flirtu, romansu czy kokietowania. Ciekawe ilu takich biednych facetów ta czarna wdowa wciągnęła w swe sidła. Ant dałby sobie rękę uciąć iż była to dziewczyna z kategorii „możesz patrzeć, ale nie dotykaj”. To straszne jak można łatwo wkręcić się w kobietę tego typu. A potem cierpienia gwarantowane, chorowanie przez kobietę. Ale tacy chłopcy mają nauczkę na przyszłość. Raz się sparzą to drugi raz już nie wpakują się w takie coś.
-Zapraszając mnie podpisałaś kontrakt na o wiele więcej niż jeden taniec moja droga.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Kuchnia         - Page 15 Empty Re: Kuchnia

Wto Sie 30, 2016 10:57 pm
Tutaj własnie odzywała się wyjątkowość tej cyganeczki. Jeżeli ona raz rzuci na swoje spojrzenie, i zapragnie ciebie mieć w swojej kolekcji muszek, to tak będzie. Przywiąże czerwoną wstęgę do twojego nadgarstka a jej drugi koniec do swojego. Dzięki temu wasze drogi tak czy inaczej będą się schodzić. Wasze sylwetki zerwą się do tańca, w którym to od czasu do czasu ona będzie uciekać, albo ty, ale ostatecznie i tak będziecie do siebie wracać. Często będzie tak, że wzajemnie będziecie sobie wbijać coraz to nowe noże, na skutek czego wasze ciała pokryją się licznymi ranami, które od czasu do czasu będziecie sobie opatrywać, a innym razem sypać na nie sól. I chociaż z perspektywy osoby trzeciej ta wizja mogłaby wydawać się niesamowicie brutalna i okrutna, to dla cyganki była niesamowicie kusząca. Może wszystko po to aby odnaleźć tą jedyną i prawdziwą miłość, która nie zawyje w cierpieniu. Bo przecież każdy wiedział, że miłość umie uzdrawiać, ale jednocześnie potrafi być zimna jak skała. Pozostawało tylko pytanie czy Esmeralda potrafiła kochać. Czy tak naprawdę zdawała sobie sprawę z tego czym to uczucie jest, z czym się wiąże. Każda osoba którą spotkała na swojej drodze obdarzyła swego rodzaju uczuciami, ale czy to było to jedyne i prawdziwe. Ventus... przy nim czuła się dobrze, chciała z nim przebywać, ale nie wyobrażała sobie aby mogłaby się z nim związać. Sahir... był raczej wyzwaniem, kimś kto dawał jej to czego chciała, oraz to czego nie chciała, w pewien dziwny sposób wypełniał jej życie. Do tej kolekcji brakowało jeszcze jednego gracza... kogoś kto po prostu będzie, ktoś na wzór biernego widza który przybiegnie na jej zawołanie.
-Na balach z reguły zaczynały się różne bajki, oraz tam się kończyły... kojarzysz kopciuszka?- Zapytała się zaciekawiona.
-Biedna dziewczyna. Po śmierci jej matki ojciec ponownie się ożenił. Macocha dziewczyny była okrutna, traktowała ją jak służącą. Razem ze swoimi córkami pomiatały nią. Wszystko się zmieniło kiedy w królestwie miał odbyć się bal na którym to książę miał wybrać swoją przyszłą żonę- Urwała na chwilkę aby pochwycić kieliszek w swoją małą białą rączkę i upić z niego trochę wina.
-Przybyła wróżka i wyczarowała kopciuszkowi karoce z dyni, a myszy zamieniła w piękne białe konie. No i oczywiście piękna suknia...- Urwała w połowie... nie chciała zdradzać mu ciągu dalszego tej opowieści, wolała aby historia teraz toczyła się swoim torem.
-Jak widzisz... wszystko zaczyna się na balu i tam się kończy- Ewidentnie cyganeczka żyła w jakimś świecie baśni, byś może nawet w głębi serca miała nadzieję, że pojawi się jakaś wróżka i podaruje jej jakąś piękną kreację... cóż w jej świecie to wszystko było możliwe.
-Spontaniczność jest czymś najbardziej uczciwym na całym świecie- Przynajmniej tak się jej wydawało. Wolała ludzi narwanych, którzy nie próbowali przeanalizować każdego swojego kroku czy słowa. Takie osoby budziły w niej nieufność.
-To już ty będziesz musiał zadbać o to aby to nie był jeden taniec- Ty mój drogi z kolej nie wiesz, że przyjmując jej zaproszenie podpisałeś kontrakt na być może znacznie większe zobowiązania niż towarzyszenie jej na balu, ale o tym najpewniej przekonasz się z biegiem czasu.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Kuchnia         - Page 15 Empty Re: Kuchnia

Wto Sie 30, 2016 11:20 pm
Skrzaty były naprawdę bezbronne wobec takiego zdania jakie sobie wyrobił młody chłopak na ich temat. Na szczęście przede wszystkim służyły dyrektorowi i szkole i wiedziały, jakie są ich kompetencje. Skrzatka jedynie posmutniała przez ton w jakim wypowiedział się Ślizgon, a kilka skrzatów spojrzało na niego nieprzychylnie.
- Takie są zasady, sir. Jeśli pan Dumbledore powie inaczej to wtedy nie będziemy nic mówić, sir - powiedziało jedno ze stworzeń z wyjątkowo długim nosem i ukłoniło się, po czym wróciło do swojej pracy. Tak jak i reszta.
Skrzat którego Esmeralda poprosiła o wino, nazywał się Diabełek. Diabełek niektóre rzeczy różnie rozumiał. Gdy już delektowali się trunkiem, który podał, skrzat podszedł i ukłonił się przed nimi.
- Smakuje panience i paniczowi nasz specjalny sok z winogron? Jesteśmy z niego naprawdę dumni, nauczyciele często go piją i są zaskoczeni, gdy słyszą, że działa on na skrzatów jak piwo kremowe - zachichotał cichutko Diabełek, po czym ponownie się ukłonił i wrócił do swoich zajęć. Nie od dziś przecież było wiadomo, że w Hogwarcie alkohol był zabroniony, zwłaszcza w kuchni do której każdy mógł wejść.
Anthony Parsons
Oczekujący
Anthony Parsons

Kuchnia         - Page 15 Empty Re: Kuchnia

Czw Wrz 01, 2016 6:34 pm
A więc to wcale nie było wino! Coś Antowi tu nie pasowało. Wcale tutaj nie chodziło o bajeczkę Szmaragdzika. Była nawet urocza gdy próbowała go tak kusić. Miała dziewczyna talent do takich opowieści. Anthony słuchał zaciekawiony i zastanawiał się czy to zasługa jej przepięknego głosu czy też mowy ciała. Sama treść opowieści mało go obchodziła. Mogła by opowiadać nawet o gospodarce krajów mugolskich a i tak słuchałby jej z pełną uwagą. Coś w niej było, co sprawiało że jego mózg stawał w poprzek a cała władza nad ciałem przechodziła znacznie niżej. Nie chciała by wiedzieć co by było gdyby nie normy społeczne i silna wola które tak skutecznie trzymały go w ryzach. Rzuciłby się na nią, nie zważając na obecność skrzatów
-Dziękuje, zacny sok skrzacie. Ale mogłeś nam powiedzieć później. Popsułeś nam grę- Zwrócił się do skrzata dość radośnie. Fakt, to dziewczyna wzięła butelkę, więc nie miał powodu aby się na niego złościć. Co prawda, denerwowało go wytrącenie z flirtu ale jakoś sobie z tym poradził. Znów spojrzał na Szmaragdzika pełnym pewności siebie wzrokiem. Wiedział że chciała go uwieść, na szczęście chłopak nie zamierzał poddawać się bez walki. Nie zwykł przegrywać takich pojedynków silnej woli. Sam miał zresztą niecny plan w stosunku do szmaragdowookiej damy. Była to z pewnością kobieta z rodzaju „możesz patrzeć ale i tak nie dotkniesz”. Cóż, Ant należał do ludzi którzy jak będą chcieć dotknąć to dotkną. Teraz jednak nadal zagłębiał się w jej grę, uważnie obserwując każdy uroczy w swej naturze ruch dziewczyny. Była ona tak piękna, iż momentami wydawało mu się to nie realne. W jakiej kombinacji musiały być dziś ułożone planety że był w stanie spotkać taką kobietę.
-Spontaniczność bywa też najbardziej niebezpieczna- On zaś zwykł ważyć swoje słowa w rozmowach które miały dla niego jakąś wartość. Moglibyśmy powiedzieć iż byli swymi przeciwieństwami. Jedyną chwilą spontaniczności w jego życiu były uniesienia. I to nie byle jakie a miłosne. Mimo wszystko czuł że relacja z tą panią może być niesamowita.
-Dam z siebie wszystko aby sprostać Pani wymaganiom- powiedział, po czym wstał od stołu i podszedł do Szmaragdzika. Upewniwszy się czy rana na dłoni zaczęła się zasklepiać wystawił kieliszek w jej kierunku celem tak zwanego stuknięcia się nimi. Chciał tym przypieczętować początek ich relacji.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Kuchnia         - Page 15 Empty Re: Kuchnia

Czw Wrz 01, 2016 6:59 pm
Nie znasz zdolności tej twojej szmaragdowej piękności. To czego ty chcesz tak naprawdę nigdy nie będzie się liczyć. Jeżeli ona na coś nie pozwoli, to pewne wizje pozostaną tylko w twojej głowie. Jeżeli znudzisz się jej to na jeden jej znak będziesz musiał usunąć się w cień zapomnienia. Dla niej było to coś prostego, i wcale nie skomplikowanego. Jeżeli tylko zechce będzie mogła ci pozwolić na trochę więcej, a jeżeli nie to zakryje przed tobą całą swoją duszę, w taki sposób, że nigdy już nie uda ci się do niej dotrzeć. Po za tym będziesz musiał oswajać się z myślą, że będziecie mogli żyć obok siebie, ale każdy będzie miał swój własny świat, swoje własne pragnienia, i wasze drogi tak naprawdę nigdy nie zejdą się na stałe.
Kiedy skrzat wygadał się, że to jednak nie wino cyganka wzruszyła tylko ramionami robiąc niewinną minę. Umiała zaczarować rzeczywistość jak mało kto. To była właśnie jej jedna z największych cech. Chociaż z drugiej strony taka umiejętność była jednocześnie bardzo niebezpieczna. Po pewnym czasie takich czarów można było zatrzeć cienką granicę pomiędzy jawą a snem, ale Esmeraldzie w żaden sposób to nie przeszkadzało. Lubiła swój fantastyczny świat w którym tak naprawdę mogła być kim tylko chciała. Mogła być zwykłą cyganką, ale wystarczyła sekunda aby mogła wcielić się w zupełnie inną rolę. Czyż ta dziewczyna nie nadawałaby się do teatru. Chociaż powiada się, że kobieta aktorstwo ma we krwi. Każda z nich od małego lubiła się przebierać, malować, odgrywać różne scenki. Za dziecka oczywiście w oczach dorosłych ta gra była żałosne, ale dla samego maluszka, była czymś najpiękniejszym. I może właśnie ten narcyzm sprawiał, że kobiety również w dorosłości bawiły się w aktorki.
-Życie też jest niebezpieczne a, jednak żyjemy- To było naprawdę interesujące zjawisko. Życie pomimo tego niebezpieczeństwa. Budziliśmy się każdego nowego dnia, i gnaliśmy przez dzień do nocny nie myśląc o tym co nas może spotkać, o tym, że na naszej drodze możemy natrafić na samą śmierć. A nawet jeżeli zdawaliśmy sobie sprawę z tego zagrożenia, to sprawiało, że pragnęliśmy biec coraz szybciej.
-Najwidoczniej w ludzkiej naturze jest rzucanie się w sam środek niebezpieczeństwa- Życie było warte tego, było w nim tyle niespodzianek, że sam fakt śmierci był słabym argumentem aby zacząć biernie obserwować wszystko co nas otacza.
Kiedy chłopak zaczął do niej podchodzić dziewczyna drgnęła delikatnie a na jej usteczkach pojawił się delikatny uśmiech, który lekko odsłaniał jej bielutkie ząbki. Uśmiech ten był skierowany tylko do niego, tylko dla niego. Możesz mój drogi poczuć się w tej chwili wyjątkowy, nie wiele osób może pochwalić się tym, że może schować do kieszeni uśmiech tej nimfy.
-Liczę na to zacny Panie- Wyszeptała prosto do niego po czym pochwyciła swój kieliszek i delikatnie stuknęła o brzegi kieliszka swojego rozmówcy. Przez chwilkę obserwowała go jeszcze uważnie po czym upiła łyka napoju który się kołysał delikatnie w kieliszku.
Anthony Parsons
Oczekujący
Anthony Parsons

Kuchnia         - Page 15 Empty Re: Kuchnia

Czw Wrz 01, 2016 7:38 pm
Ant nigdy nie pozna jej w całości. Zdawał sobie z tego sprawę. To czego on chciał było czymś zgoła odmiennym. Chciał skruszyć jej tarczę obronną. Zobaczyć czy za tą zasłoną subtelnego flirtu i sugestywnych gestów kryje się taka królowa lodu na jaką pozowała. Miał nadzieje naruszyć jej podstawy i sprawdzić ich stabilność. Jego chęcią nigdy nie było zdobycie jej całej, oznaczało by to że musiałby zawierzyć jej swoje serce, a na to nie był gotów. I chyba nigdy nie będzie. Był na to zbyt dumny aby przyznać że kogoś potrzebuje. I tak, dla niego zawsze najważniejsze będzie to czego on chce. To że teraz grał w jej małą gierkę nie oznaczało że będzie grał tak jak mu zagra. Jeśli będą się kokietować a ona pójdzie do innego? On nie pozostanie dłużny. Jeśli będzie potrzebowała jego bliskości? On ją jej da. To co włoży do tej relacji to dostanie. I wiem, że za wcześnie na mówienie o takich rzeczach jednak Anthony taki był. Odpłacał w taki sam sposób jak był nagradzany lub krzywdzony. Chyba najbardziej ludzka strona w całym jego zgniłym charakterze. Pogarda, nie chęć i ogólny brak poszanowania drugiego człowieka mieszały się w jednym kotle z figurą Temidy. Sprawiedliwość jest ślepa i to co dajesz drugiej osobie wraca do ciebie ze zdwojoną siłą.
Uśmiechnął się pod nosem na komentarz dziewczyny. Teraz na filozofie miała nastrój? Wątpliwe że chłopak kiedykolwiek nad nią nadąży
-Święta Racja moja droga- Powiedział upijając łyk z kieliszka. Trzeba przyznać, odkąd się poznali dystans między nimi uległ znacznemu zmnijeszeniu. Chłopak prawie zapomniał o jej wcześniejszym wyczynie gdy zobaczył śnieżnobiały uśmiech kobiety. Powiadają że uśmiech jest najbardziej śmiercionośną bronią jaką kobieta nosi w swym arsenale. Tak, to był właśnie ten uśmiech który potrafił posłać faceta na skraj przepaści bez ochoty zatrzymania się. Jego silna wola była niczym osoba wisząca na ostatnich palcach nad przepaścią. Trzymała się jeszcze mocno acz rozpaczliwie. W odpowiedzi również uśmiechnął się do niej starając się jak najbardziej odwzorować efekt jaki na nim wywołała. Trudno mu było ale liczył na powodzenie
-Nie uważasz że nie mamy tu już co robić?- Powiedział kończąc swój kieliszek i odkładając za nią. Tak, wykorzystał tą okazje aby jeszcze bardziej skrócić dystans między nimi. Następnie wyciągnął dłoń w jej stronę i spytał
-Nie ma urocza Pani ochoty zaczerpnąć świeżego powietrza?-Chciał zmiany otoczenia, w jego mniemaniu już wszystko czego potrzebowali zostało dokonane. A skrzaty będą jedynie przeszkadzać
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Kuchnia         - Page 15 Empty Re: Kuchnia

Czw Wrz 01, 2016 7:55 pm
Cyganka przecież nie była okrutną królową lodu o której opowiadały bajki, jej serce nie było lodowate, wręcz przeciwnie, płonęło żywym ogniem. Jeżeli jakiś nieszczęśnik nieodpowiednio będzie się z nim obchodzić może się niestety poparzyć. Prawda była taka, że Esmeralda dążyła do wyznaczonego przez siebie celu. Sposób dotarcia do swoich marzeń nie był tak naprawdę wcale istotny, bo przecież to wszystko tylko zabawa, taka gra. Kiedy będzie miała dosyć będzie mogła w każdej chwili zasunąć kurtynę tego teatrzyku i zrobić przerwę... tak zwany entr'acte o ile jej nikła znajomość francuskiego dobrze podpowiadała to słowo.
To wszystko co się wydarzyło tutaj było niesamowicie dziwne, a przynajmniej dla niej. Romka po tak długim okresie czasu nareszcie poczuła, że zaczęła odzyskiwać utraconą równowagę. W końcu balansowała na cienkiej linie kilka metrów nad ziemią, i od jakiegoś czasu groził jej upadek, teraz ponownie wzięła głęboki wdech i nasunęła na oczy czarną przepaskę aby przestać widzieć to co ją otacza, a pozwolić swojej wyobraźni stworzyć na nowo świat. Ogród który był zniszczony zaczynał ożywać, pojawiały się coraz to nowe kwiaty, drzewa które toczyła przez pewien czas choroba, zaczęły wypuszczać pojedyncze listki. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wręcz krzyczały, że Esmeralda która niegdyś biegała po korytarzach tej szkoły powróciła. Nie wiedzieć dlaczego za sprawą tego jednego konkretnego jegomościa cyganka zapragnęła na nowo śpiewać i tańczyć, teoretycznie Romka powinna być w tej chwili jego dłużniczką, ale on o tym wiedzieć nie musi.
-Czy Pan nie proponuje mi przypadkiem wieczornego rendez vous- Po raz kolejny uśmiechnęła się delikatnie i szybkim ruchem dłoni odsunęła włosy ze swojej twarzy na skutek czego zapach jaśminu ponownie zaczął roznosić się po kuchni.
-Ale z przyjemnością wyjdę się przejść- Skinęła tylko lekko w jego kierunku głową i podała mu swoją małą i delikatną dłoń. Wydawało się, że wystarczyło tylko mocnej ją ścisnąć aby połamać delikatną postać dziewczyny... ah te pozory potrafią być tak bardzo mylne.
-Więc chodźmy- Powiedziała i zaczęła iść z chłopakiem w kierunku wyjścia z kuchni, gdzie ich teraz nogi poniosą, cóż to już pozostanie tajemnicą dla tego miejsca.
z/tx2

(Teraz ty wybierasz jakieś miejsce i piszesz gdzieś... pamiętaj o dodaniu sobie fasolek za tą sesję ;) )
Evan Rosier
Oczekujący
Evan Rosier

Kuchnia         - Page 15 Empty Re: Kuchnia

Wto Wrz 27, 2016 9:08 pm
Nie należał do łasuchów, lecz czasami brała go taka chcica na jakiś smakołyk, a takowego nie brakowało w kuchni Hogwartu niezależnie od wybranej pory. Nie miał problemów z tuszą, jakoś w magiczny sposób mógł jej każdą słodycz bezkarnie. Nie był, ani typem anorektyka - ponieważ kości mu nie wystawały, ani super mięśniakiem - zresztą takich dużo nie było wśród czarodziejów, po co komu mięśnie, jak ma różdżkę? Idealna sylwetka, średniego wzrostu, niebrzydka twarz, czego mogło mu brakować?
Od razu, gdy wszedł do pomieszczenia, gdzie panował gwar, potęgowany przez odbijające się od kamiennych ścian dźwięki, kilka skrzatów zainteresowało się przybyszem. Oczywiście kilku zwróciło uwagę, że nie powinien tutaj wchodzić, lecz ostatecznie zaproponowali mu przygotowanie jakiegoś dania. To zabierali się za żeberka w miodzie, kiełbaski w cieście, a nawet chcieli robić tort czekoladowy.
- Zamknijcie się wreszcie! - huknął, aby przekrzyczeć skrzaty, które wykłócały się, co podać gościowi. Rosier, który tak nawiasem mówiąc nie lubił, gdy zwracano się do niego po imieniu, sam sięgnął po to, co go tutaj ściągnęło: placek dyniowy. Pomimo pochodzenia z cenionej rodziny czystokrwistych czarodziei, to młody chłopak, już co prawda osiemnastoletni, uwielbiał jeden z najpopularniejszych deserów i to wcale nie jakichś wymyślnych: Gypsy Tart. Chociaż nie cierpiał skrzatów, to nie mógł niejawnie delektować się ich wypiekiem, a te wariowały, gdy ciasto wyraźnie posmakowało uczniowi Slytherinu. Starał się nie zwracać uwagi na hałasujące małe stworki, które w końcu zajęły się sobą, a nie napastowaniem Ślizgona, który postanowił zasłodzić się na śmierć.
Cóż, tylko to było lepsze od śmierci za Czarnego Pana...
Alice Fawley
Oczekujący
Alice Fawley

Kuchnia         - Page 15 Empty Re: Kuchnia

Wto Wrz 27, 2016 9:32 pm
Wymknięcie się z wieży Gryffindoru po zmroku nie należało do trudnych, jednak przedostanie się aż do kuchni, stanowiło już niemałe wyzwanie. Oczywiście, jeśli nie miało się metra pięćdziesięciu i postury, która pozwalała się schować nawet za ozdobnymi donicami. Taką właśnie taktykę obrała sobie Alice, kiedy wbrew zakazom koleżanek postanowiła uzupełnić braki w cukrze. Ubrana w szatę Gryfonów naciągniętą na piżamę w kotki, łasice i sowy, pognała na sam dół. Na swojej drodze szczęśliwie nie spotkała nikogo, dlatego w wyśmienitym humorze wparowała do pomieszczenia pełnego uwijających się skrzatów domowych.
- Dobry wieczór! - Rzuciła w kierunku małych stworzonek i w jednej sekundzie cały entuzjazm zniknął z jej twarzy. W pomieszczeniu znajdował się chłopak... do tego Ślizgon! Przełknęła głośno ślinę i otworzyła kilkakrotnie usta starając się odpowiednio dobrać słowa.
- Ja... przepraszam... przyszłam tylko po kawałek tortu czekoladowego - pisnęła trochę speszona, a jej twarz kolorystycznie idealnie pasowała do wewnętrznej części szaty każdego Gryfona. Zanim Rosier (bo chyba tak miał na nazwisko) zdążył zareagować, stado skrzatów rzuciło się w stronę dziewczyny i zaczęło podtykać jej pod nos talerzyki z ciastem. Ta speszyła się jeszcze bardziej i utkwiła wzrok w czubkach butów, zupełnie jakby czekała na krytykę odnośnie jej obżarstwa.
Evan Rosier
Oczekujący
Evan Rosier

Kuchnia         - Page 15 Empty Re: Kuchnia

Sro Wrz 28, 2016 10:18 am
Wyglądał komicznie, gdy jak dziecko połykał wielkimi kęsami kawałek słodkiej tarty, która w swoim składzie miała cukier, cukier i... cukier. Można byłoby pomyśleć, że delektuje się tym smakiem, gdyby nie wiecznie ściągnięte brwi. W głowie nie eksplodowała bomba cukrowego haju, a tylko wzmocniło się jego wrogie nastawienie do świata. Jakby wszystko, co miało sprawiać przyjemność, w jego przypadku dawało odwrotny skutek. Szybko się zirytował, że wypiek nie daje takiego rezultatu, jaki powinien. Jego pogarszający się nastrój, jako kolejną pożywkę dostał nieproszonego gościa w kuchni. Wolał być sam, ale czego mógł się spodziewać w tak popularnym miejscu nawet po ciszy nocnej. Druga osoba na nowo wszczęła jazgotanie skrzatów, które chciały zaspokoić potrzeby każdego ucznia. Rzucił nadgryziony kawałek i lekko odwrócił głowę, aby zerknąć kątem oka na wejście do pomieszczenia. Jego kącik ust uniósł się do góry, lecz nie był to uśmiech, a złośliwy grymas, który nie wróżył nic dobrego.
Pewnie, gdyby zastał ją tutaj przed rozpoczęciem uczty, byłby w stosunku do niej zupełnie obojętny, lecz teraz jego nastawienie do ludzi było bardziej złowrogie... Ach! U niego nawet cukier nie sprawiał radości, a jedynie wywoływał gniew i agresywniejsze zachowanie. Jakby nie był do końca normalny...
Wstał sprzed ławy, do jednej ręki wziął kawałek słodkiego ciasta, a drugą roztrącił skrzaty, które się na siebie poprzewracały. Reszta szybko czmychnęła przed czystokrwistym czarodziejem. Wolną ręką impertynencko przytrzymał głowę dziewczyny, a drugą wcisnął jej kawałek tarty do buzi. Ilość cukru w wypieku pewnie zwaliłaby z nóg każdego cukrzyka - już na zawsze.
- Nie ma tortu czekoladowego - rzucił, chociaż skrzaty jeszcze chwilę proponowały jej kilka wariacji z czekoladą. Pewnie, gdyby ktoś stał z boku, to cała sytuacja wydałaby mu się komiczna: a to dwójka przyjaciół się ze sobą droczy. Jednak postawa Rosiera wcale nie wskazywała na to, że chciał się słodko przekomarzać. Chłodny wyraz twarzy zdecydowanie nie pasował do tej sceny, tak samo lekko wystraszona dziewczyna. Nie żeby specjalnie zapamiętał jej imię, jakoś nie zaprzątał sobie głowy każdą gówniarą w tym zamku, ale jednak TO pamiętał.
- Siadaj, Alice - popchnął ją w stronę lady, a sam usiadł naprzeciwko. Mógłby ją wyrzucić z kuchni, lecz zamiast tego wolał nieco się rozerwać w towarzystwie małoletniej Gryfonki. Aby zająć czymś ręce zaczął bawić się pobliskim widelcem - dobrze, że nie nożem...
Alice Fawley
Oczekujący
Alice Fawley

Kuchnia         - Page 15 Empty Re: Kuchnia

Sro Wrz 28, 2016 7:28 pm
Alice wielokrotnie powtarzała sobie, że nie jest tchórzem, by po kilku chwilach życie to weryfikowało. Panikowała niekoniecznie w sytuacjach zagrożenia życia, ale bezpośredniej konfrontacji z drugim człowiekiem, który patrzył na nią, a co gorsza mówił do niej. Wtedy na zmianę bladła, robiła się czerwona i zlewała się zimnym potem, oczywiście w różnych konfiguracjach. W tamtej chwili zetknęła się nie tylko z drugim człowiekiem, ale z drapieżnikiem... Rosierem, który dodatkowo niebezpiecznie zbliżał się w jej stronę. Zacisnęła zęby na policzku, całkowicie ignorując metaliczny posmak krwi - najważniejsze było, żeby nie dała się sprowokować do płaczu. Odcięła się całkowicie od zewnętrznych bodźców takich jak drobne rączki skrzatów zaciskające się na jej lodowatych palcach, a także pisków odsuwanych przez Evana stworzonek. Zebrała się z całej siły w sobie i uniosła wzrok do jego oczu, które znajdowały się zdecydowanie wyżej od jej własnych. Pożałowała tej decyzji. Lód jaki dostrzegła w zwierciadłach jego duszy, spowodował, że wzdłuż kręgosłupa przeszedł ją zimny dreszcz. Gdy złapał ją za głowę, chciała się wyszarpnąć, lecz nie wystarczyło jej siły i odwagi. Ze zgrozą dostrzegła jak jego dłoń z tartą niebezpiecznie przybliża się do jej twarzy.
- Zapewniam, że... - No i nie zdążyła dokończyć, bo właśnie kawałek słodkiego ciasta wylądował w jej ustach i również dookoła nich. W normalnych okolicznościach zjadłaby go ze smakiem, jednak wtedy dosłownie zatrzymał jej się w gardle.
Nie zdążyła do końca przerzuć, a Ślizgon popchnął ją w kierunku lady. Nie mogła przecież go posłuchać i usiąść na przeciw niego, ale jakieś obce nogi skierowały ją w tamtą stronę i zmusiły do zgięcia się w kolanach, a w następnej chwili już wlepiała wzrok w stół. Konkretnie to w widelec, który obracał się niebezpiecznie w dłoniach Rosiera. Czemu do cholery nie wzięła ze sobą różdżki?
Sponsored content

Kuchnia         - Page 15 Empty Re: Kuchnia

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach