Go down
Anabell Nightmare
Oczekujący
Anabell Nightmare

Kuchnia         - Page 8 Empty Re: Kuchnia

Sro Sty 07, 2015 11:22 pm
-Taa i zaczną mnie obmacywać w nocy, albo jeszcze czego, to chyba nie jest dobry pomysł. - Uniosła jedną brew ku górze wyobrażając sobie jak jeden z chłopaków zanosi ją nagle do innego łóżka i tam ją maca, albo Bóg wie co jeszcze innego sprośnego wyprawia. Spojrzała przez chwilę na chłopaka, a potem jego zegarek w sumie nie liczyła czasu ile tutaj siedzą, ale skoro jest tutaj całkiem przyjemnie to nie muszą się zbierać, a zostało im jeszcze trochę czasu do zajęć.
-Możemy posiedzieć tutaj jeszcze chwilę i możemy się zbierać na zajęcia. - W tym czasie Steve powinien zjeść kanapki, a ona dopije swoją herbatkę. Oboje będą mieli więcej siły na zajęcia więc razem powinni dobrze współpracować. Upiła łyczek swojej herbaty po czym lekko oblizała swoje usta i uśmiechnęła się pod nosem lekko.
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

Kuchnia         - Page 8 Empty Re: Kuchnia

Czw Sty 08, 2015 12:13 am
Steve aż odchylił głowę do tyłu, kiedy powiedziała coś takiego. Zamrugał oczami, poprawił okulary na nosie.
- No wiesz? Myślisz, że chciałbym się Tobą z kimś podzielić? – Nie przejmując się skrzatami, które i tak nie zwracały na nich uwagi, przysunął się do niej bliżej. Dłonią objął ją w pasie. – Chyba sobie żartujesz, że pozwoliłbym komuś, aby Cię dotknął. A Ty jeszcze mówisz o obmacywaniu! Prędzej nauczyłbym się jak rzuca się Zaklęcie Niewybaczalne niż pozwoliłbym, aby ktoś Cię wykradł z moich ramion i dotkał Cię tam, gdzie nie chcesz. – Też głupota przyszła jej do głowy. Nawet sam Fluffy nie spróbowałby dotykać ją gdziekolwiek indziej, jak po policzku oraz szyi i obejmować ją w pasie. Pewnie miejsca były zakazane. Może zmieni się to za pół roku, rok, dwa lata, trzy lata, pięć lat, dziesięć. Teraz wolał jednak o tym nie myśleć, nie było śpieszno mu do takich rzeczy.
- Jeśli ktoś by kiedyś Ci się napraszał za bardzo, to wiedz, że mu wcisnę szyszkę do tyłka. Naprawdę. Kobiecie się nie powinno napraszać, chyba, że sama udzieli takie przyzwolenie. I macać! – Popukał się po głowie. Wydawał się być oburzony tym tematem. No dobra. Tak naprawdę Steve pomyślał o tym. Właśnie przez to, że Anabell pociągnęła ten temat. On chętnie by ją dotknął tu i ówdzie, sprawdził niektóre części ciała… Ale nie. Potrafił się opanować i nie strzelać tekstami, które były całkowicie nie na miejscu. Wolał poczekać, bo przecież nigdzie się im nie śpieszyło. Mieli całą wieczność na poznanie siebie. To mu wystarczało.
- Dasz troszkę herbatki? – zapytał nagle. Właściwie gdyby nie nagłe omdlenie dziewczyny, to pewnie po całym seansie tarota, pocałowałby ją. Niestety, przez całe zamieszanie nawet nie miał takiej okazji. Akurat tej rzeczy już się nie bał. Chciał spróbować jeszcze raz, trzeci raz właściwie w swoim życiu.
Anabell Nightmare
Oczekujący
Anabell Nightmare

Kuchnia         - Page 8 Empty Re: Kuchnia

Czw Sty 08, 2015 4:44 am
Och czyżby to był błąd wspominać o takich rzeczach? Jednak teraz było już za późno by cofnąć ten czas. W zamian ich tematy wolne zeszły na dość ciekawy tor rozumowania. W końcu jeśli posiada się dobrą osobę do konwersacji to każdy temat można by porozmawiać.
- No wiesz, ale ja tylko skomentowałam twoje słowa więc od razu nie musisz uczyć się tych zaklęć, naprawdę. - Uśmiechnęła się lekko do chłopaka trochę niepewnie. Oparła po chwili głowę na ramieniu chłopaka i spoglądała na niego ciekawskim wzrokiem z dołu. Zauważyła, że mocno przejął się tym faktem o macaniu jej ciała. Ale chyba nie powinna być tym zaskoczona w końcu to facet.
- Jasne masz - Podała chłopakowi swoją szklankę na wpół wypita herbatą, choć jeszcze była letnia, czyli taka idealna do wypicia. Sama wolała pić gorące napoje ewentualnie takie chłodniejsze jak ta herbata, którą aktualnie miała w swoich drobnych rączkach.
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

Kuchnia         - Page 8 Empty Re: Kuchnia

Pią Sty 09, 2015 11:28 am
Pewnie Fluffy i tak pójdzie do biblioteki i zacznie się uczyć jakiś zaklęć obronnych. Z Niewybaczalnymi raczej by mu się nie udało, ponieważ nie był na tyle zły, aby używać czarnej magii. Był za grzeczny, miał za czyste serce, aby to robić. Co innego jednak typowe zaklęcia obrony przed czarną magią. Coś czuł, ze spędzi dość długo czasu w bibliotece, jak zresztą zawsze.
- Właściwie to inaczej chciałem się napić tej herbatki. – Skoro opierała się o jego ramię, było o wiele łatwiej, aby to zrobić. Przesunął się wygodniej na ławce, objął ją w pasie, przysunął bliżej do siebie. Pochylił się nad jej twarzyczką. Wzrost mu przeszkadzał nawet w pozycji siedzącej, ale to tylko kwestia przyzwyczajenia do nowej sytuacji. Skoro nigdy nie narzekał na to, że wystawał ponad uczniów, to dlaczego miałby teraz? Najwyżej będzie musiał Anę za każdym razem podnosić lub musiałby się schylać, kiedy chciałby ją pocałować.
Spojrzał w jej oczy, dotknął nosem jej noska. Dzieliło ich tylko kilka centymetrów. Mógł poczuć jej bicie serca, a ona odczuć na sobie jego oddech. Zapewne w tym momencie najbardziej denerwującym elementem były jego okulary, których wcześniej nie zdjął. I tak dobrze, że Ana również ich nie nosiła.
Przysunął usta do jej. W taki sposób wyobrażał sobie picie herbaty. Tym razem pocałunek był bardziej stanowczy i o wiele dłuższy niż poprzednio. Panie Fluffy, czyżbyśmy się rozwijali? Nieco przerażony swoją śmiałością, zamknął oczy. Kontynuował pocałunek dalej. Jedną dłonią pobłądził w stronę jej tyłu głowy. Pogładził ją delikatnie po włosach. Pogłębił pocałunek, aby pokazać jej ile dla niego znaczy i jak bardzo jest w niej zakochany.
Po pocałunku nadal trwał w tej samej pozycji. Otworzył jedynie oczy, które śmiały się wraz z nim. Popatrzył na jej nabrzmiałe od pocałunku wargi. Tak właśnie powinno być.
Anabell Nightmare
Oczekujący
Anabell Nightmare

Kuchnia         - Page 8 Empty Re: Kuchnia

Pią Sty 09, 2015 12:42 pm
Uniosła brew do góry, kiedy chłopak zaproponował inny sposób na picia się herbaty. Nie miała pojęcia o co mu chodzi więc położyła szklankę na stół, a kiedy odwróciła głowę w stronę Steve ten był tak blisko, że poczuła jak jej policzki pokrywają się rumiencami. Uśmiechnęła się lekko pod nosem, kiedy poczuła nos chłopaka. Zaś po chwili, kiedy chłopak ją pocałował wzięła głębszy oddech. Nie pewnie zaczęła od wzajemniac pocałunek wsuwajac jedną dłoń w jego włosy. Tym razem poczuła jak jej serce szybciej bije, kiedy chłopak był tak blisko niej. Mimo, że całowała się już po raz poczuła się bardziej nieśmiała niż zazwyczaj. Czyżby tak zaczęła reagować na chłopaka? Kiedy poglebil pocałunek odwzajmnila go, lecz po chwili, kiedy chłopak się odsunął zaczęła szybciej oddychać przez usta. To było niesamowite uczucie i coraz bardziej zaczęło się jej to podobać.
- Więc...O taki sposób ci chodziło? - Szepnęła cicho pod nosem spoglądając na niego z dołu. Miała faktycznie opuchnięte lekko usta oraz zaruzowione policzki. Opuściła wzrok mimo, że skakaly wesołe iskierka to wstydziła się na niego spojrzeć. Nie wiedziała, że chłopak mógł być tak pewny siebie w obecnych niej. Jeszcze nie widziała go tak pewnego siebie jeżeli chodzi o całowanie czy cokolwiek innego.
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

Kuchnia         - Page 8 Empty Re: Kuchnia

Pią Sty 09, 2015 2:03 pm
Fluffy również nie wiedział, ze potrafi być taki śmiały. Jak widać, jeśli się kochało drugą osobę, w dodatku ze wzajemnością, było się skłonnym robić takie rzeczy. Jeszcze przez chwilę wpatrywał się w nią z bliska. Wreszcie chrząknął, odsunął się od niej nieco. Zrobił taką minę jakby zupełnie nic się miedzy nimi wydarzyło i wcale nie wie czemu dziewczyna jest podekscytowana. A następnie? Następnie się roześmiał, wesoło, szczerze.
- Chyba zaczynam łapać o co chodzi w tym całym całowaniu – powiedział wreszcie. Zrobił przekorną minę i pogładził Anę po włoskach, tak jakby w podzięce za to, że była tutaj obok i wreszcie odkryła jego serduszko.
- Niedługo będziemy ekspertami! – Zaśmiał się raz jeszcze i przesunął się na ławce. Kiedy spojrzał na zegarek, aż pokręcił głową. Jeśli nie chcieli się spóźnić na eliksiry, musieli już iść. Dobrze się tutaj siedziało, całowało jeszcze lepiej, ale lekcje to lekcje.
- Szkoda tylko, że musimy to odłożyć na później. Znaczy się kolejne próby. Eliksiry zaraz się zaczną. Jeśli nie chcemy wpaść spóźnieni, musimy się zbierać. – Był z tego powodu smutny, ponieważ naprawdę dobrze rozmawiało mu się z Aną i pewne rzeczy robiło. Na lekcji jednak nie będą mogli takich rzeczy poćwiczyć. Trudno! Przecież wytrzymają. Mieli przed sobą wiele lat… O ile się nie pokłócą wcześniej. Fluffy miał nadzieję, że nie.
Taka to już była ta pierwsza miłość.
- Idziemy? – Wstał z ławeczki. Narzucił na swoje ramię torbę, wyciągnął dłoń w stronę Krukonki, aby pomóc jej wstać.
Anabell Nightmare
Oczekujący
Anabell Nightmare

Kuchnia         - Page 8 Empty Re: Kuchnia

Pią Sty 09, 2015 4:05 pm
Spojrzała na chłopaka i trochę rozbawiona przewróciła oczami po czym na szybko dopiła swoją herbatę czując,  że zaschło jej w gardle.  
- Powoli chyba tez rozumiem o co w tym wszystkim chodzi. - Wzruszyła lekko ramionami prostując się na swoim krześle.
-No tak trzeba iść na zajęcia,  bo nauczyciele nigdy nie lubią jak się ktoś spóźnia - Pamiętała jak spóźniona weszła na salę transmutacji to odjęli punkty jej domu i choć była to tylko jedna sytuacja, nie chciała tego powtarzać po raz kolejny. Spojrzała na chłopaka po czym kiwnęła głową na zgodę i zsunęła się ze swojego krzesła i odstawiła talerzyk ze szklanką do zlewu.
- Tak możemy iść. - Uśmiechnęła się lekko pod nosem i wzięła chłopaka za rękę, a druga wolna ręką wzięła swoją torbę.  Odczekała by i on wziął swoją torbę po czym skierowała swoje nogi ku sali od eliksirów.

Z.t x2
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Kuchnia         - Page 8 Empty Re: Kuchnia

Sob Cze 06, 2015 8:40 pm
Pogrzeb się skończył, wszyscy rozeszli się w swoje strony. No po za rodzicami którzy nadal opłakiwali swoje dzieci. Kyo przez chwilę nadal stał pod drzewem wpatrując się w ten obrazek. Jakie emocje nim wtedy miotały? ciężko stwierdzić. Po prostu się patrzy, od tak, w oczach nie błysnęło mu nawet przez chwilę współczucie, czy smutek. Był zimny i obojętny. Ludzie giną codziennie, i po co robić z tego takie wielkie halo. Dlatego też pokręcił lekko głową, odepchnął się od pnia drzewa i po prostu bez słowa ruszył w kierunku zamku. Deszcz zmoczył go już wystarczająco mocno, więc nie widział sensu w siedzeniu na błoniach ani chwili dłużej.
Wszedł na dziedziniec, a z tamtego miejsca prosto pod wejście do szkoły. Pchnął wielkie drewniane drzwi, i w końcu poczuł to przyjemne ciepło. Chociaż woda nadal skapywała z jego ubrań, włosów, i po twarzy, to nie było już tak upierdliwe jak wcześniej. Od tego stania w miejscu i gapienia się zrobił się w końcu głodny, dlatego też nie czekając długo skierował swoje kroki w kierunku lochów, i już schodził po tych tak bardzo znienawidzonych przez siebie schodach. Po pierwsze prowadziły one do klasy eliksirów, z których krótko mówiąc był beznadziejny (i wcale to nie było spowodowane tym, że nie chodził na zajęcia), a po drugie, sam ich układ był chyba zrobiony specjalnie tak aby co chwila on się potykał o stopnie, tym bardziej mokre podeszwy jego butów, które w tej chwili zrobiły się cholernie śliskie wcale nie ułatwiały sprawy. I tak też aby tradycji stało się zadość, na przed ostatnim schodku musiał się poślizgnąć, i prawie co wywinął orła, na szczęście w ostatniej chwili złapał się o zgrozo pochodni która wisiała na ścianie. I czyn ten prowadził do reakcji łańcuchowej, która doprowadziła do urwania nieszczęsnej pochodni, i oparzenia sobie wewnętrznej strony dłoni chłopaka. Dobrze, że przynajmniej karku sobie nie połamał.
-Kurwa...- Zaklną siarczyście pod nosem i od razu ściągnął z siebie bluzę i zaczął gasić pochodnię która leżała w tej chwili na ziemi, i płonęła w najlepsze. Co jak co, ale do podpalenia szkoły to on wcale nie chciał doprowadzić. Kiedy w końcu udało mu się zapanować nad tą katastrofą, chwyciła się za nadgarstek poparzonej ręki, i skrzywił się aż z bólu. Owszem każdy rozsądny człowiek poszedł by do skrzydła szpitalnego, ale kto powiedział, że on był rozsądny. Od razu poszedł do kuchni, gdzie na pewno znajdzie coś zimnego. W końcu z tego co pamiętał, to na oparzenia dobra była lodowata woda. Więc podszedł od razu do kranu, i odkręcił zdrową ręką kurek, na skutek czego od razu trysnęła zimna woda, po czym Kyo wsadził rękę pod strumień, czując znaczną ulgę, niestety wystarczyło aby tylko cofnął dłoń, i ponownie czuł to cholerne pieczenie, więc najpewniej spędzi tutaj trochę czasu.
Hestia Jones
Sport
Hestia Jones

Kuchnia         - Page 8 Empty Re: Kuchnia

Sob Cze 06, 2015 9:14 pm
Co to był za tydzień... Tragiczne wieści, które rozniosły się pewnego ranka po szkole, niestety okazały się prawdą. Nie mogła uwierzyć, że osoby, które niemal codziennie mijała na korytarzach zamku już nigdy się w nim nie pojawią. Niewiarygodne ile może się zmienić w ciągu jednej chwili... Hes nie wytrzymała do końca pogrzebu. Pojawiła się, ale tylko na chwilę i niemal natychmiast wróciła do szkoły. Nienawidziła tak przygnębiającej atmosfery. Dławiła się tą ciszą, urywanym szlochem i resztą. To nie było dla niej.
Przesiedziała w dormitorium całe dwie godziny, szkrabiąc jak zwykle ołówkiem w notatniku aż do momentu, kiedy stwierdziła, że jest głodna. Do kolacji było jeszcze sporo czasu więc jedynym wyjściem było zakraść się do kuchni i samemu coś zrobić. Wychodząc z pokoju wspólnego włożyła rękę do drugiego rękawa bluzy i zarzuciła kaptur na głowę. Lubiła chodzić tak ubrana. Wygodnie, lekko i prosto.
Jak tylko pojawiła się w progu kuchni, poczuła, że nie jest sama. W pierwszym momencie pomyślała, że to skrzaty, ale to nie było to. W głębi pomieszczenia stał jakiś chłopak. Podeszła bliżej wyjmując ręce z kieszeni i zobaczyła Puchona pochylonego nad kranem.
- Merlinie, a Tobie co się stało? - odezwała się za jego plecami widząc jego oparzoną rękę. Przyjrzała się ranie, a potem spojrzała na chłopaka.
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Kuchnia         - Page 8 Empty Re: Kuchnia

Sob Cze 06, 2015 9:33 pm
Stał tak przy zlewie chłodząc poparzoną rękę, wpatrując się tępo w to jak stróżki wody spływają po jego dłoni. I wtedy usłyszał za sobą jakiś głos. Był tak zmyślony, że kompletnie wyłączył sobie myślenie, na skutek czego zapomniał, że każdy w każdej chwili może tutaj wejść. Dlatego też podskoczył i odwrócił się gwałtownie, chwytając się dwoma rękami o krawędź zlewu. Tak tą oparzoną też. Na skutek czego poczuł falę piekącego bólu, przez co musiał od razu puścić się zlewu i wsadzić szybko dłoń ponownie pod zimną strugę.
-Nie twój interes- Powiedział krótko. Kyo nie należał do osób gadatliwych, a już tym bardziej nie do ludzi którzy przyznają się do własnej niezdarności. Tak Azjata był straszną niezdarą. Sam pamiętał jak raz zleciał z tego stołu co tutaj w kuchni stał i nabił sobie guza. Na początku swojej edukacji tutaj, nadział się na nóż, rozcinając sobie całe przedramię. Nie pytajcie się jak tego dokonał, bo sam nie wiedział.
-Bierz czego potrzebujesz i spadaj- Mruknął nie patrząc nawet już na ciebie. W tej chwili raczej nie interesowało go to kim jesteś. I nawet nie chciał od ciebie pomocy, zawsze wychodził z założenia, że ze wszystkim sam sobie potrafi poradzić. No i widać jak sobie radził. Wszystko, ale to dosłownie wszystko sypało mu się znowu na głowę. Można przyrównać go trochę do takiego dziecka, które dorwało się do różdżki ojca i przez przypadek wysadziło w powietrze połowę mieszkania. Nie ważne jak bardzo nie chciał, nadal była to jego sprawka, i tylko on do tego doprowadził. I tak teraz stał w tym zdemolowanym domu, zdziwiony dlaczego wszystko wybuchło, ale i chęci na odbudowę niestety już zbrakło. Bo ile razy można budować tą samą budowlę, jeżeli za chwile i tak ponownie zostanie unicestwiona.
Hestia Jones
Sport
Hestia Jones

Kuchnia         - Page 8 Empty Re: Kuchnia

Sob Cze 06, 2015 10:02 pm
Nawet nie przeszło jej przez myśl, że chłopak stojący tyłem może się wystraszyć. No, ale zaszła go od tyłu, więc czemu tu się dziwić... Nie pomyślała. W każdym razie nie był to najlepszy pomysł, żeby tak nagle go nachodzić. Puchon podskoczył i za chwile gwałtownie odjął ręce od zlewu, niemal natychmiast tę zaczerwienioną zanurzając pod wodę.
- Jaki milusi - mruknęła tylko, usłyszawszy ton jego głosu. Nawet to, że go zaskoczyła go nie usprawiedliwia. Jednak nie zamierzała tak po prostu odejść. Zabrzmiało to dla niej niczym zachęta. - Może po prostu przestań zgrywać macho i daj sobie pomóc, co? - dodała, sięgając do kieszeni po różdżkę. - Jedno zaklęcie i po wszystkim, a ja nawet nie muszę pamiętać, że cie tu widziałam
Uwielbiała upartych ludzi. Uwielbiała się z nimi przekomarzać i droczyć dowodząc, że wcale nie opłaca się być takim zawziętym. W ogóle lubiła udowadniać cokolwiek i komukolwiek, dlatego podejmowała każde wyzwanie. Przynajmniej życie nie było takie nudne.
- A skąd wiesz, że nie przyszłam po wodę, którą tak perfidnie w tej chwili marnujesz zamiast użyć prostego zaklęcia? - odpowiedziała, rzucając spojrzenie na kran, z którego dalej sporym strumieniem lała się przeźroczysta ciecz.
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Kuchnia         - Page 8 Empty Re: Kuchnia

Sob Cze 06, 2015 10:18 pm
Jeżeli chcesz walczyć z Kyo to musisz naprawdę szykować sie na naprawdę zacięty bój. Chłopak nawet w chwili kiedy wiedział, że masz rację i tak by się przed tobą nie przyznał do tego otwarcie. Można powiedzieć, że był po prostu zbyt dumny na to. No i jeszcze wracając do obrazu dziecka. Tak Kyo był dużym dzieckiem, nad którym trzeba było zapanować. Może teraz próbował sobie to jakoś odbić, ale z drugiej strony wiedział, że to się nie uda. Jego dzieciństwo minęło już dawno, ale jak miał z drugiej strony stać się kimś dorosłym jeżeli brakowało w jego życiu tak ważnego etapu.
-A czy ja ci każę zbierać wodę spod mojej ręki. Jak byś nie zauważyła jest tutaj tyle miejsca, że możesz podłożyć szklankę- Mruknął cicho, i faktycznie, nie zajmował wcale tak wielkiej powierzchni tego zlewu. Na upartego spokojnie dziewczyna mogła by nalać sobie wody, ponieważ chłopak rękę trzymał prawię przy samym dnie zlewu.
Kiedy ta wspomniała o zaklęciach, chłopak odwrócił głowę i popatrzyła na jej różdżkę.
-NIE... O NIE- Uniósł głos po czym gwałtownie zabrał rękę spod wody i od razu odsunął się od dziewczyny.
-Nie licz na to, że pozwolę ci majstrować czarami przy mojej ręce... jeszcze mi się przyda- No tak prawa ręka przydaje się do naprawdę wielu rzeczy. I to nie jest to o czym myślicie małe zboczuszki, potrzebował jej do trzymania różdżki. Po prostu Kyohei nie ufał innym ludziom pod względem czarów, dlatego też wolał się już męczyć, i owinąć tą rękę kawałkiem bandaża niż pozwolić jakiejś dziewczynie, niewiadomego pochodzenia, z niewiadomego domu i z niewiadomymi ocenami z zaklęć, aby próbowała uleczyć go. W tej kwestii zdecydowanie wolał tradycyjne metody.
Hestia Jones
Sport
Hestia Jones

Kuchnia         - Page 8 Empty Re: Kuchnia

Sob Cze 06, 2015 10:33 pm
Walczyć? Ktoś coś wspominał o walce? Hes po prostu lubiła tego rodzaju "wymianę zdań". Nie traktowała tego jako jakiejś rywalizacji, choć to kto ostatecznie będzie miał rację uznaje się za swego rodzaju wygraną. Ale tak czy inaczej choćby zaczynianie z chłopakiem miało przynieść marne skutki to i tak by się tego podjęła. Nie było możliwości, żeby odpuściła. Jeszcze nigdy nie odpuściła nikomu. Tak po prostu odejść i ustąpić? Nie ma mowy.
Puściła mimo uszu jego uwagę na temat zajmowanego przez niego miejsca przy zlewie. Wiadome, że była to tylko docinka jedna z wielu, żeby tylko choć trochę wyprowadzić go z równowagi.
- Czyli wolisz męczyć się sam. No dobra. Jak chcesz. - powiedziała w końcu, odwracając się i ruszyła w stronę spiżarni, zdejmując jednocześnie z głowy kaptur. Chwyciła z półki butelkę mleka, jajko i mąkę, po czym wróciła z powrotem i położywszy wszystkie składniki na blacie wielkiego stołu, zaczęła szukać patelni, niezbędnej do zrobienia naleśników.
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Kuchnia         - Page 8 Empty Re: Kuchnia

Sob Cze 06, 2015 11:00 pm
Uf opuściła różdżkę, co więcej schowała ją więc Kyo mógł uznać się za w miarę bezpiecznego, chociaż i tak wolał zachować wszelka ostrożność bo nigdy nie wiadomo co jej może przyjść do głowy. A jak weźmie go z zaskoczenia, nie nie mógł aż tak ryzykować. Mimo to wrócił na swoje stare miejsce (czyli przy zlewie) wsadził rękę po zimną wodę i dalej tak sobie stał, od czasu do czasu spoglądając na dziewczynę z zainteresowaniem.
-Co ty wyrabiasz?- Zapytał się. Cóż mu te składniki kojarzyły się tak naprawdę tylko z jednym. Z ciastem na tempure... ale by sobie zjadł takiego prawdziwego japońskiego jedzenia. Niestety o tym mógł tylko sobie pomarzyć. Bo raczej ludzie w Anglii nie przywykli do jedzenia surowych ryb, ośmiornic, ani innych tego typu rzeczy, a i on sam nie mógł sobie tego zrobić, bo istniało całkiem spore prawdopodobieństwo, że sam by się otruł, albo wysadził w powietrze połowę tej kuchni.
-Nie łatwiej było by poprosić skrzaty o zrobienie czegoś, one są chętne do takich rzeczy?- Dla niego to było oczywiste, i stosunkowo proste wyjście. Szczególnie w chwili kiedy był beztalenciem kulinarnym, i nie chciał umrzeć w nocy z głodu, a nocne wycieczki do kuchni zdarzały mu się naprawdę często. Był żarłokiem i to naprawdę sporym. A najzabawniejsze w tym wszystkim było to, że pomimo tej olbrzymiej ilości jedzenia jaką potrafił w siebie wcisnąć, to figurę nadal miał naprawdę niezłą.
Hestia Jones
Sport
Hestia Jones

Kuchnia         - Page 8 Empty Re: Kuchnia

Sob Cze 06, 2015 11:18 pm
Oddalają się od chłopaka i wcześniej słysząc z jego ust niezbyt miłe słowa założyła, że Puchon chciał, żeby zajęła się swoimi sprawami, dlatego tak zrobiła. Jednak wracając do pomieszczenia i szukając niezbędnych naczyń zorientowała się, że ten raz na jakiś czas zerka w jej stronę. Tak jakby interesowało go to co robi. Pff.
Ignorując chłopaka znalazła wreszcie płaską patelnię i rozlała na niej parę kropel oleju. Jednak zanim zdążyła połączyć składniki jej "towarzysz" się odezwał. Spojrzawszy na niego miała ochotę odpowiedzieć, to samo co on kilka chwil temu odpowiedział na jej pytanie, kiedy tu weszła, jednak stwierdziła, że nie odpłaca się być sarkastycznym. Nie kiedy jest się głodnym. Można przeholować.
- Robię naleśniki, nie widać? - rzuciła, otwierając woreczek z mąką i odmierzając odpowiednią ilość do miarki. Było to najprostsze danie na jakie w tej chwili było ją stać. I tak się składało, że jej ulubione (między innymi dlatego, że najprostsze). Zawsze robiła je z kremem czekoladowym, który kupowała w mugolskim supermarkecie, ale niestety teraz nie miała do niego dostępu. Musiała jakość przeżyć i nacieszyć się dżemem.
- Nie. Wolę to zrobić sama, według przepisu mamy. Wtedy są najlepsze. - powiedziała, rozlewając chochlę powstałej mikstury na rozgrzaną patelnię. Odłożywszy ja na ogień spojrzała na chłopaka. - Jesteś głodny? - spytała po krótkiej chwili.
Sponsored content

Kuchnia         - Page 8 Empty Re: Kuchnia

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach