- Gość
Ainslie Mollierre [uczennica]
Sob Gru 20, 2014 1:56 pm
Imię i nazwisko: Ainslie Mollierre
Data urodzenia: 1.04.1963 (IV klasa)
Czystość krwi: nieczysta
Dom w Hogwarcie: (przydziela Ci go Administracja)
Różdżka: buk, włos z ogona testrala, 9 cali
Widok z Ain Eingarp:
Pewna siebie będąc praktycznie od zawsze, dziewczyna weszła bez najmniejszego wahania do sali. Cichym i zręcznym ruchem drobnej dłoni, otworzyła lekko skrzypiące drzwi. Nie zniechęcił jej ten lekko irytujący fakt - skrzypienie mogło ściągnąć kogoś tutaj. Natychmiast rozejrzała się po odrobinę zakurzonym, oraz pustym pokoju. Prawie od razu, w tym samym momencie wyjęła różdżkę. Słynęła z porywczości. A odwagi bynajmniej jasnowłosej, długowłosej niewiaście nie brakowało, jednak odetchnęła z ulgą. Nie przepadała za pojedynkami, niezbyt jej wychodziły, jak wszelkie praktyczne umiejętności właściwe czarodziejom. Ainslie kochała szkolne regulaminy i różne reguły. Także uczennica czwartego roku posiadała zerową pewność, czy mogła by tu w ogóle przebywać. W całej swojej szkolnej karierze nie słyszała o nim ani żadnych pogłosek o nim. Zatrzymała się w pół kroku. Hm... Czyżby przejawiać się zaczęły malutkie objawy paranoi? Miała dość dziwne i bliżej nienazwane wrażenie. Tak jakby ktoś ją pilnie obserwował i to przez prawie cały okres, w którym przekroczyła próg tajemniczego miejsca. A na ścianach nie mogła dostrzec żadnego obrazu, albowiem panował półmrok. Cieszyła się z tego faktu no bo uwielbiała taki stan zawieszenia, pomiędzy światłem a ciemnością. Przynajmniej jedno wiedziała od dzieciństwa na pewno, jest nieuleczalną i nieodwołalną romantyczką. Zupełnie prawie nie pasującą do dzisiejszych groźnych realiów okrutnej rzeczywistości, w której trwał stan wojny.
Wreszcie przenikliwym i twardym zupełnie do niej nie pasującym wzrokiem, zlustrowała magiczny przedmiot. Uśmiechnęła się na widok w nim ukazany: od momentu przybycia do Szkoły Magii i Czarodziejstwa marzyła skrycie, że zdobędzie wszelkie dostępne odznaczenia w nauce i być może stanowisko prefekta? Kochała zdobywać wiedzę, przebywać w bibliotece, która od pierwszej chwili sprawiła, iż dosłownie zaparło kobiecie dech w sercu. Później na chwilkę obraz się przemienił - obraz dorosłej już kobiety stającej odważnie w ramię w ramię z innymi członkami tajnej organizacji zwanej w niektórych kręgach Zakonem Feniksa. Drugim równie ważnym pragnieniem skromnej czwartoklasistki było po ukończeniu programu po prostu robić coś bardzo pożytecznego. Choć mającego oznaczać narażenie się na wiele niebezpieczeństw. Na razie nie miała wiele do tak zwanych śmierciożerców, ale co innego metody, którymi się posługiwali... bardzo pragnęła kiedyś móc robić cokolwiek w kierunku choćby i pośredniego wpływu na ograniczenia ich potęgi.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie:
IV rok: od pierwszej lekcji zakochała się miłością odwzajemnioną w eliksirach i zielarstwie, numerologii i starożytnych runach. Nie miała ich na P ( poza eliksirami i zielarstwem, z których jako jedynymi w całej szkolnej karierze, zdobyła po wielu nieprzespanych nocach w). Po wielu poświęconych praktycznie każdych wolnych chwilach na przyswajaniu wiedzy, ale dało radę. Z pozostałych przedmiotów jednakowoż jest wręcz katastrofalnie. Z lekcji latania na miotle jako nieliczna miała poprawkę, miotła od samego pierwszego rozkazu kompletnie nie chciała jej słuchać. No bo, spójrzmy w prawdzie w oczy - sama właścicielka tak odważna w innych sprawach, wolałaby móc jednak zostać na ziemi. Profesor Hooch z niesmakiem i z grozą do tej pory twierdzi, iż dawno nie widziała takiego szalonego przypadku. Acz panna jest pracowita, uparta i stanowcza - zdawała w końcu te nieszczęsne praktyczne przedmioty, jednakże ze sporym bólem w sercu i z wieloma przepłakanymi nocami, ponieważ od dzieciństwa przedkładała teorie nad praktykę. Ale zaklęcia zawsze lubiła, wiedziała bowiem, iż to się jej może kiedyś przydać, poza tym lubiła się ich uczyć. Niestety poza zadowalający nigdy nie wyszła. Eliksiry niezmiernie kocha od I klasy - poza biblioteką tworzyć próbuje własne, jednak oczywistym jest, iż nie wiadomo jak odbiegających od programu wymyślić jeszcze nie potrafi. Ogólnie jest uroczym, słodkim i zabawnym, ale odważnym człowiekiem, tak więc nauczyciele ją dość lubili. I czasami urok osobisty pomagał dość mocno tam, gdzie zawiodło szczęście... uczennica bywa bowiem na swój sposób odpowiednio sprytna i przenikliwa, wie też, kiedy należy komu co i w odpowiedni sposób mówić, dlatego też ze zwykłej sympatii czy litości odpuszczali jej jakieś małe grzeszki. Na szczęście jest przy tym wszystkim ambitna i pracowita, a wiedzę wręcz ewidentnie chłonie.
Pozostałe lata: z transmutacją jeszcze większa katastrofa niźli z lataniem. Wiele razy wyrzucanie z klasy, widma szlabanów. Pomimo swoich zalet i łatwości pojmowania wiedzy, ten przedmiot dla panny Ainslie, niestety ale jest nadal piętą achillesową. Wielu formuł nie potrafi pojąć, ale zawsze jakoś na ten zadowalający zdaje, upór czasami się przydaje. Uczniowie Hogwartu uważają ją za osobę trochę dziwną i żyjącą we swoim własnym, tajemniczym świecie. No i przy czym, przynajmniej kompletnie nieszkodliwym, ot taka niecodzienna osoba rozświetlająca swoim urokiem codzienną rzeczywistość ... Jest co prawda miła, serdeczna, pomocna, przyjacielska i ze sporym specyficznym poczuciem humoru. Paradoksalnie, bywa bardzo nieżyciowo romantyczna i chodząca z głową w chmurach. To wszystko to jednakże często bywają pozory : niewiasta ta zacna za swoją główną cechę głównie uważa spryt i to taki o który często jej się po prostu nie podejrzewa, bo przesłaniają go powyżej wymienione zalety - albowiem bywa zmienna jak kameleon, dostosowując się chytrze do odpowiedniej sytuacji. Mało kto też potrafiłby by ją podejrzewać o pewność siebie, ambicję, spore umiejętności odgrywania kogoś kim się nie jest i zwyczajne nawet umiejętne manipulowanie innymi bez zbędnych sentymentów. Aczkolwiek przyjaciele są dla niej najważniejsi i za nimi skoczy w ogień, bodaj przy reszcie świata pozostając romantyczną samotniczką z zapędami do egoistki. Bywa również irytująca i przytłaczająca, chaotyczna, pewna siebie. Ale poważnie niezdecydowana.
Przykładowy Post: Promienie słoneczne nieśmiało zaglądając przez spore okno oświetlały bladą twarz jasnowłosej, drobnej i niskiej uczennicy. Obok niej na co dzień spały w dormitorium cztery inne panie - powód nieobecności ich w tym momencie jest banalny. Dziewczyna zaspała, znowu. Lubiła spanie do południa, no niestety, w Szkole Magii i Czarodziejstwa tej umiejętności zaiste była trochę pozbawiona. Kiedy wreszcie gwałtownie wstała, uświadomiła sobie z całą powagą sytuacji, iż spóźniła się ponownie na transmutację. Nauczycielka ją chyba w końcu wreszcie wyrzuci - ogółem jest bądź, co bądź, na szczęście lubiana, ale wszędzie się znajdą wyjątki. Ale jak już się w sobie zebrała, przechodziła niesamowitą przemianę niczym kameleon dostosowujący się do sytuacji - była gotowa w pięć minut. Nie malowała się, nie uznawała makijażu. Tu akurat regulamin szkolny jej sprzyjał - większość znajomych dziwiła się, że lubi go czytać w wolnym czasie. Taki tam dziwny zwyczaj, jakich ów panna miała dużo.
Ubierała się, podczas gdy nie chodziła na lekcje, jak najmodniej. To była jej inna poza nauką pasja. I koniecznie z masą złotych i srebrnych dodatków. Jej mottem było przysłowie, iż ubiorem okazujemy nasz szacunek do innych - takoż go przestrzegała. Jej rodzice będący zwyczajnymi mugolami bez koneksji w czarodziejskim światku, znani w swoich kręgach w Dublinie prawnicy, zdążyli ją tego nauczyć. I to czasami procentowało, czasami po prostu dzięki dobrej prezencji udało się jej osiągać to, co normalnie musiała by o połowie większym nakładem pracy. Zerknęła na spis planu zadań nauki na dzisiejszy dzień. Trochę przerażałby przeciętnego ucznia. Cały dzień w bibliotece - głównie braki z przedmiotów typu transmutacja i obrona - ale zacisnęła zęby i gotowa była na to wyzwanie. Była ambitną kobietą lubiącą trudne wyzwania. Musiała się też sama przed sobą przyznać, że ciągnie ją odrobinę do władzy - lecz tą wolała przenosić po prostu na inne osoby, by wykonywały różne zadania za nią. Acz sama umiała przysiąść, gdy trzeba było. Sprawiało jej to jakąś dziwną wewnętrzną satysfakcję.
Przeniosła lekko zdziwionym, trochę nieprzytomnym spojrzeniem ( wyrwała się wreszcie z zamyślenia głównie o sobie i swoich kolejnych mglistych planach ) po dormitorium. Wymyślała usprawiedliwienie dla nauczycielki. Acz oceniała wszystko bardzo surowo i siebie tak samo - była bardzo zła na siebie za to zaspanie. Bo poprzedniego dnia czytała po prostu podręcznik do eliksirów do północy, niestety żadna balanga. Te w tej pełnej magii Szkole odbywały się odpowiednio rzadko, ale bywały. Uczesała kolejne trzydzieści minut włosy w skomplikowaną, elegancką fryzurę, poprawiła po raz setny szatę, aby nie było widać żadnych zaniedbań, w ogóle wszystkie ubrania miała z bardzo dobrego materiału. Wzięła szybko torbę nawet za bardzo nie sprawdzając jakież to podręczniki na tenże dzień posiadała, następnym ruchem było pobiegnięcie sprintem aby zdążyć na następną chociaż lekcję. Modliła się w duchu, choć na co dzień, jest raczej ateistką, aby przez nią znowu nie poleciały punkty - bowiem przyjaciele i druhowie z domu byli u niej na pierwszym miejscu. Normalnie : niestety miała zapędy na głównie myślącą o sobie egoistkę, paradoksalnie nie miała nic przeciwko pomaganiu innym. Na własne nieszczęście robiła to jednakże rzadko. Aczkolwiek : była uważana za miłą i sympatyczną, choć po prostu trochę nieprzytomną osóbkę. I trochę szaloną, posiadającą sporą odwagę.
Ainslie posiada sporo wad. Jest jednostką natury gwałtownej, niecierpliwą, przytłaczającą swoim trochę "ciężkim" charakterem innych. Kocha niespodzianki i robienie ich przyjaciołom. Uwielbia koty, słodycze, jest maniaczką czekolady i odsypianie siedzenia po nocach. Nosi okulary. Ponieważ ma sporą wadę wzroku. No i za często myśli : przy czym głównie o sobie. Na całe szczęście nie zawsze. Nauka jest jej pasją, aczkolwiek ma wybitnego tylko li wyłącznie z eliksirów i zielarstwa. Nie ma jakichś specjalnych talentów, pozostając przeciętną, mało znaną, uczennicą. Co jej wystarcza w zupełności.
Data urodzenia: 1.04.1963 (IV klasa)
Czystość krwi: nieczysta
Dom w Hogwarcie: (przydziela Ci go Administracja)
Różdżka: buk, włos z ogona testrala, 9 cali
Widok z Ain Eingarp:
Pewna siebie będąc praktycznie od zawsze, dziewczyna weszła bez najmniejszego wahania do sali. Cichym i zręcznym ruchem drobnej dłoni, otworzyła lekko skrzypiące drzwi. Nie zniechęcił jej ten lekko irytujący fakt - skrzypienie mogło ściągnąć kogoś tutaj. Natychmiast rozejrzała się po odrobinę zakurzonym, oraz pustym pokoju. Prawie od razu, w tym samym momencie wyjęła różdżkę. Słynęła z porywczości. A odwagi bynajmniej jasnowłosej, długowłosej niewiaście nie brakowało, jednak odetchnęła z ulgą. Nie przepadała za pojedynkami, niezbyt jej wychodziły, jak wszelkie praktyczne umiejętności właściwe czarodziejom. Ainslie kochała szkolne regulaminy i różne reguły. Także uczennica czwartego roku posiadała zerową pewność, czy mogła by tu w ogóle przebywać. W całej swojej szkolnej karierze nie słyszała o nim ani żadnych pogłosek o nim. Zatrzymała się w pół kroku. Hm... Czyżby przejawiać się zaczęły malutkie objawy paranoi? Miała dość dziwne i bliżej nienazwane wrażenie. Tak jakby ktoś ją pilnie obserwował i to przez prawie cały okres, w którym przekroczyła próg tajemniczego miejsca. A na ścianach nie mogła dostrzec żadnego obrazu, albowiem panował półmrok. Cieszyła się z tego faktu no bo uwielbiała taki stan zawieszenia, pomiędzy światłem a ciemnością. Przynajmniej jedno wiedziała od dzieciństwa na pewno, jest nieuleczalną i nieodwołalną romantyczką. Zupełnie prawie nie pasującą do dzisiejszych groźnych realiów okrutnej rzeczywistości, w której trwał stan wojny.
Wreszcie przenikliwym i twardym zupełnie do niej nie pasującym wzrokiem, zlustrowała magiczny przedmiot. Uśmiechnęła się na widok w nim ukazany: od momentu przybycia do Szkoły Magii i Czarodziejstwa marzyła skrycie, że zdobędzie wszelkie dostępne odznaczenia w nauce i być może stanowisko prefekta? Kochała zdobywać wiedzę, przebywać w bibliotece, która od pierwszej chwili sprawiła, iż dosłownie zaparło kobiecie dech w sercu. Później na chwilkę obraz się przemienił - obraz dorosłej już kobiety stającej odważnie w ramię w ramię z innymi członkami tajnej organizacji zwanej w niektórych kręgach Zakonem Feniksa. Drugim równie ważnym pragnieniem skromnej czwartoklasistki było po ukończeniu programu po prostu robić coś bardzo pożytecznego. Choć mającego oznaczać narażenie się na wiele niebezpieczeństw. Na razie nie miała wiele do tak zwanych śmierciożerców, ale co innego metody, którymi się posługiwali... bardzo pragnęła kiedyś móc robić cokolwiek w kierunku choćby i pośredniego wpływu na ograniczenia ich potęgi.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie:
IV rok: od pierwszej lekcji zakochała się miłością odwzajemnioną w eliksirach i zielarstwie, numerologii i starożytnych runach. Nie miała ich na P ( poza eliksirami i zielarstwem, z których jako jedynymi w całej szkolnej karierze, zdobyła po wielu nieprzespanych nocach w). Po wielu poświęconych praktycznie każdych wolnych chwilach na przyswajaniu wiedzy, ale dało radę. Z pozostałych przedmiotów jednakowoż jest wręcz katastrofalnie. Z lekcji latania na miotle jako nieliczna miała poprawkę, miotła od samego pierwszego rozkazu kompletnie nie chciała jej słuchać. No bo, spójrzmy w prawdzie w oczy - sama właścicielka tak odważna w innych sprawach, wolałaby móc jednak zostać na ziemi. Profesor Hooch z niesmakiem i z grozą do tej pory twierdzi, iż dawno nie widziała takiego szalonego przypadku. Acz panna jest pracowita, uparta i stanowcza - zdawała w końcu te nieszczęsne praktyczne przedmioty, jednakże ze sporym bólem w sercu i z wieloma przepłakanymi nocami, ponieważ od dzieciństwa przedkładała teorie nad praktykę. Ale zaklęcia zawsze lubiła, wiedziała bowiem, iż to się jej może kiedyś przydać, poza tym lubiła się ich uczyć. Niestety poza zadowalający nigdy nie wyszła. Eliksiry niezmiernie kocha od I klasy - poza biblioteką tworzyć próbuje własne, jednak oczywistym jest, iż nie wiadomo jak odbiegających od programu wymyślić jeszcze nie potrafi. Ogólnie jest uroczym, słodkim i zabawnym, ale odważnym człowiekiem, tak więc nauczyciele ją dość lubili. I czasami urok osobisty pomagał dość mocno tam, gdzie zawiodło szczęście... uczennica bywa bowiem na swój sposób odpowiednio sprytna i przenikliwa, wie też, kiedy należy komu co i w odpowiedni sposób mówić, dlatego też ze zwykłej sympatii czy litości odpuszczali jej jakieś małe grzeszki. Na szczęście jest przy tym wszystkim ambitna i pracowita, a wiedzę wręcz ewidentnie chłonie.
Pozostałe lata: z transmutacją jeszcze większa katastrofa niźli z lataniem. Wiele razy wyrzucanie z klasy, widma szlabanów. Pomimo swoich zalet i łatwości pojmowania wiedzy, ten przedmiot dla panny Ainslie, niestety ale jest nadal piętą achillesową. Wielu formuł nie potrafi pojąć, ale zawsze jakoś na ten zadowalający zdaje, upór czasami się przydaje. Uczniowie Hogwartu uważają ją za osobę trochę dziwną i żyjącą we swoim własnym, tajemniczym świecie. No i przy czym, przynajmniej kompletnie nieszkodliwym, ot taka niecodzienna osoba rozświetlająca swoim urokiem codzienną rzeczywistość ... Jest co prawda miła, serdeczna, pomocna, przyjacielska i ze sporym specyficznym poczuciem humoru. Paradoksalnie, bywa bardzo nieżyciowo romantyczna i chodząca z głową w chmurach. To wszystko to jednakże często bywają pozory : niewiasta ta zacna za swoją główną cechę głównie uważa spryt i to taki o który często jej się po prostu nie podejrzewa, bo przesłaniają go powyżej wymienione zalety - albowiem bywa zmienna jak kameleon, dostosowując się chytrze do odpowiedniej sytuacji. Mało kto też potrafiłby by ją podejrzewać o pewność siebie, ambicję, spore umiejętności odgrywania kogoś kim się nie jest i zwyczajne nawet umiejętne manipulowanie innymi bez zbędnych sentymentów. Aczkolwiek przyjaciele są dla niej najważniejsi i za nimi skoczy w ogień, bodaj przy reszcie świata pozostając romantyczną samotniczką z zapędami do egoistki. Bywa również irytująca i przytłaczająca, chaotyczna, pewna siebie. Ale poważnie niezdecydowana.
Przykładowy Post: Promienie słoneczne nieśmiało zaglądając przez spore okno oświetlały bladą twarz jasnowłosej, drobnej i niskiej uczennicy. Obok niej na co dzień spały w dormitorium cztery inne panie - powód nieobecności ich w tym momencie jest banalny. Dziewczyna zaspała, znowu. Lubiła spanie do południa, no niestety, w Szkole Magii i Czarodziejstwa tej umiejętności zaiste była trochę pozbawiona. Kiedy wreszcie gwałtownie wstała, uświadomiła sobie z całą powagą sytuacji, iż spóźniła się ponownie na transmutację. Nauczycielka ją chyba w końcu wreszcie wyrzuci - ogółem jest bądź, co bądź, na szczęście lubiana, ale wszędzie się znajdą wyjątki. Ale jak już się w sobie zebrała, przechodziła niesamowitą przemianę niczym kameleon dostosowujący się do sytuacji - była gotowa w pięć minut. Nie malowała się, nie uznawała makijażu. Tu akurat regulamin szkolny jej sprzyjał - większość znajomych dziwiła się, że lubi go czytać w wolnym czasie. Taki tam dziwny zwyczaj, jakich ów panna miała dużo.
Ubierała się, podczas gdy nie chodziła na lekcje, jak najmodniej. To była jej inna poza nauką pasja. I koniecznie z masą złotych i srebrnych dodatków. Jej mottem było przysłowie, iż ubiorem okazujemy nasz szacunek do innych - takoż go przestrzegała. Jej rodzice będący zwyczajnymi mugolami bez koneksji w czarodziejskim światku, znani w swoich kręgach w Dublinie prawnicy, zdążyli ją tego nauczyć. I to czasami procentowało, czasami po prostu dzięki dobrej prezencji udało się jej osiągać to, co normalnie musiała by o połowie większym nakładem pracy. Zerknęła na spis planu zadań nauki na dzisiejszy dzień. Trochę przerażałby przeciętnego ucznia. Cały dzień w bibliotece - głównie braki z przedmiotów typu transmutacja i obrona - ale zacisnęła zęby i gotowa była na to wyzwanie. Była ambitną kobietą lubiącą trudne wyzwania. Musiała się też sama przed sobą przyznać, że ciągnie ją odrobinę do władzy - lecz tą wolała przenosić po prostu na inne osoby, by wykonywały różne zadania za nią. Acz sama umiała przysiąść, gdy trzeba było. Sprawiało jej to jakąś dziwną wewnętrzną satysfakcję.
Przeniosła lekko zdziwionym, trochę nieprzytomnym spojrzeniem ( wyrwała się wreszcie z zamyślenia głównie o sobie i swoich kolejnych mglistych planach ) po dormitorium. Wymyślała usprawiedliwienie dla nauczycielki. Acz oceniała wszystko bardzo surowo i siebie tak samo - była bardzo zła na siebie za to zaspanie. Bo poprzedniego dnia czytała po prostu podręcznik do eliksirów do północy, niestety żadna balanga. Te w tej pełnej magii Szkole odbywały się odpowiednio rzadko, ale bywały. Uczesała kolejne trzydzieści minut włosy w skomplikowaną, elegancką fryzurę, poprawiła po raz setny szatę, aby nie było widać żadnych zaniedbań, w ogóle wszystkie ubrania miała z bardzo dobrego materiału. Wzięła szybko torbę nawet za bardzo nie sprawdzając jakież to podręczniki na tenże dzień posiadała, następnym ruchem było pobiegnięcie sprintem aby zdążyć na następną chociaż lekcję. Modliła się w duchu, choć na co dzień, jest raczej ateistką, aby przez nią znowu nie poleciały punkty - bowiem przyjaciele i druhowie z domu byli u niej na pierwszym miejscu. Normalnie : niestety miała zapędy na głównie myślącą o sobie egoistkę, paradoksalnie nie miała nic przeciwko pomaganiu innym. Na własne nieszczęście robiła to jednakże rzadko. Aczkolwiek : była uważana za miłą i sympatyczną, choć po prostu trochę nieprzytomną osóbkę. I trochę szaloną, posiadającą sporą odwagę.
Ainslie posiada sporo wad. Jest jednostką natury gwałtownej, niecierpliwą, przytłaczającą swoim trochę "ciężkim" charakterem innych. Kocha niespodzianki i robienie ich przyjaciołom. Uwielbia koty, słodycze, jest maniaczką czekolady i odsypianie siedzenia po nocach. Nosi okulary. Ponieważ ma sporą wadę wzroku. No i za często myśli : przy czym głównie o sobie. Na całe szczęście nie zawsze. Nauka jest jej pasją, aczkolwiek ma wybitnego tylko li wyłącznie z eliksirów i zielarstwa. Nie ma jakichś specjalnych talentów, pozostając przeciętną, mało znaną, uczennicą. Co jej wystarcza w zupełności.
- Caroline Rockers
Re: Ainslie Mollierre [uczennica]
Sob Gru 20, 2014 10:14 pm
* Proponowałabym Ci V rok ze względu, że byłabyś jedyną osobą na IV, a V i tak dopiero tak naprawdę się zbiera ;)
* Avatar koniecznie do poprawy! Jest bardzo niewyraźny.
* "Pewna siebie będąc praktycznie od zawsze, dziewczyna weszła bez najmniejszego wahania do sali." - Praktycznie od zawsze była pewna siebie, więc nie bała się wejść do tej sali.
"Natychmiast rozejrzała się po odrobinę zakurzonym, oraz pustym pokoju." - Natychmiast rozejrzała się nieco zakurzonym i prawie pustym pokoju.
* "Prawie od razu, w tym samym momencie wyjęła różdżkę." - Wyjęła też różdżkę, żeby ułatwić sobie te zadanie. *"A odwagi bynajmniej jasnowłosej, długowłosej niewiaście nie brakowało, jednak odetchnęła z ulgą." - Odwagi bynajmniej tej jasnowłosej niewieście nie brakowało. Odetchnęła jednak z ulgą, kiedy upewniła się, że jest tutaj sama.
*"Także uczennica czwartego roku posiadała zerową pewność, czy mogła by tu w ogóle przebywać." - Jeśli zdecydujesz się na zmianę na V rok, to nie zapomnij tego zdania zmodyfikować. I coś mi tutaj nie pasuje, zwłaszcza że wcześniej wspomniałaś, że jest taka pewna siebie. A teraz co? Jak to się stało?
*"W całej swojej szkolnej karierze nie słyszała o nim ani żadnych pogłosek o nim." - O czym? I dwa razy się powtarza "o nim" i takie masło maślane.
*"Hm... Czyżby przejawiać się zaczęły malutkie objawy paranoi? Miała dość dziwne i bliżej nienazwane wrażenie. Tak jakby ktoś ją pilnie obserwował i to przez prawie cały okres, w którym przekroczyła próg tajemniczego miejsca. A na ścianach nie mogła dostrzec żadnego obrazu, albowiem panował półmrok. Cieszyła się z tego faktu no bo uwielbiała taki stan zawieszenia, pomiędzy światłem a ciemnością. Przynajmniej jedno wiedziała od dzieciństwa na pewno, jest nieuleczalną i nieodwołalną romantyczką. Zupełnie prawie nie pasującą do dzisiejszych groźnych realiów okrutnej rzeczywistości, w której trwał stan wojny." - "Miała dość dziwne i bliżej nienazwane wrażenie, tak jakby ktoś ją bacznie obserwował, odkąd przekroczyła próg tego tajemniczego miejsca. Na ścianach nie mogła dostrzec żadnego obrazu - wszędzie bowiem panował półmrok i nawet różdżka na niewiele się tutaj zdała. Nie przeszkadzało jej to, wręcz przeciwnie; miała wrażenie, jakby była zawieszona między dwoma światami. Było to dla niej romantyczną scenerią - od dziecka była nieuleczalną i nieodwołalną romantyczką. Zupełnie przez to nie pasowała do dzisiejszych groźnych czasów, zwłaszcza że wszystko zapowiadało zbliżającą się wojnę.
*"marzyła skrycie, że zdobędzie wszelkie dostępne odznaczenia w nauce i być może stanowisko prefekta? Kochała zdobywać wiedzę, przebywać w bibliotece, która od pierwszej chwili sprawiła, iż dosłownie zaparło kobiecie dech w sercu. " - "marzyła skrycie, że zdobędzie wszelkie dostępne odznaczenia w nauce i stanowisko prefekta. Kochała zdobywać wiedzę i przebywać w bibliotece, która od pierwszego wejrzenia sprawiła, iż dosłownie zaparło dziewczynie dech w piersiach." To nie jest jeszcze kobieta, tylko dziewczyna!
*"Później na chwilkę obraz się przemienił - obraz dorosłej już kobiety stającej odważnie w ramię w ramię z innymi członkami tajnej organizacji zwanej w niektórych kręgach Zakonem Feniksa. Drugim równie ważnym pragnieniem skromnej czwartoklasistki było po ukończeniu programu po prostu robić coś bardzo pożytecznego. Choć mającego oznaczać narażenie się na wiele niebezpieczeństw. Na razie nie miała wiele do tak zwanych śmierciożerców, ale co innego metody, którymi się posługiwali... bardzo pragnęła kiedyś móc robić cokolwiek w kierunku choćby i pośredniego wpływu na ograniczenia ich potęgi. " - "Później na chwilę obraz się zmienił - teraz przedstawiał obraz dorosłej już kobiety stającej odważnie w ramię w ramię z innymi ludźmi. Bowiem drugim również ważnym pragnieniem skromnej czwartoklasistki (piątoklasistki, gdybyś zmieniła) było po ukończeniu szkoły zająć się czymś pożytecznym, nawet jeśli to oznaczało, że będzie skazana na wiele niebezpieczeństw. Chciała walczyć ze złem, które czyhało na nią poza murami zamku." Dalej jest masło maślane, niezrozumiałe, nielogiczne i proponuję zwyczajnie wykreślić to o Śmierciożercach. No i Zakon Feniksa...skąd niby taka młoda dziewczyna może wiedzieć o tak ważnej i tajnej organizacji? Jakoś wątpię, żeby członkowie się tym tak afiszowali.
*"od pierwszej lekcji zakochała się miłością odwzajemnioną w eliksirach i zielarstwie, numerologii i starożytnych runach" - Do poprawy.
*"Nie miała ich na P ( poza eliksirami i zielarstwem, z których jako jedynymi w całej szkolnej karierze, zdobyła po wielu nieprzespanych nocach w)" - Do poprawy. Raz piszesz oceny z małej, raz z dużej, poza tym jak już coś to "PO".
*"Po wielu poświęconych praktycznie każdych wolnych chwilach na przyswajaniu wiedzy, ale dało radę." - Do poprawy, nawiązujesz do tego co było w nawiasie, więc powinnaś zrobić to w inny sposób.
*" Z pozostałych przedmiotów jednakowoż jest wręcz katastrofalnie." - Do poprawy. Czas teraźniejszy, albo przeszły. Oczywiście może być tak, że piszesz w przeszłym i dodajesz jakieś dodatkowe rzeczy w czasie teraźniejszym, o ile to jednak pasuje. Tu nie pasuje.
*" Z lekcji latania na miotle jako nieliczna miała poprawkę, miotła od samego pierwszego rozkazu kompletnie nie chciała jej słuchać." - "Z Latania na miotle jako jedna z nielicznych miała poprawkę, miotła bowiem kompletnie nie chciała jej słuchać."
*"No bo, spójrzmy w prawdzie w oczy - sama właścicielka tak odważna w innych sprawach, wolałaby móc jednak zostać na ziemi." - " Sama właścicielka, która była zazwyczaj taka odważna, wolała jednak zostać na ziemi. Zwyczajnie bała się latać, a miotła to wyczuwała."
*"Acz panna jest pracowita, uparta i stanowcza - zdawała w końcu te nieszczęsne praktyczne przedmioty, jednakże ze sporym bólem w sercu i z wieloma przepłakanymi nocami, ponieważ od dzieciństwa przedkładała teorie nad praktykę." - Do poprawy. Za dużo mieszania, ujmij to prościej i już nie rób z tej postaci takiego Kopciuszka.
*"Ale zaklęcia zawsze lubiła, wiedziała bowiem, iż to się jej może kiedyś przydać, poza tym lubiła się ich uczyć." - Co ma piernik do wiatraka? Znaczy co ma to zdanie do tamtego? Do czego nawiązuje? Nieodpowiednie użycie słów. Do poprawy.
*"Niestety poza zadowalający nigdy nie wyszła. Eliksiry niezmiernie kocha od I klasy - poza biblioteką tworzyć próbuje własne, jednak oczywistym jest, iż nie wiadomo jak odbiegających od programu wymyślić jeszcze nie potrafi. " - Mieszadełko miesza! Nie, nie, nie! Za dużo mieszania masła z masłem! Tak nie wolno! Do poprawy. Poza tym, skoro jest lepsza w teoretycznej części, a gorsza w praktycznej to czemu jednak tu jednak wychodzi, że jest jednak dobra w praktyce? Już sama się gubię.
*"Ogólnie jest uroczym, słodkim i zabawnym, ale odważnym człowiekiem, tak więc nauczyciele ją dość lubili." - Proszę! Nie! Człowiek nie jest ciasteczkiem! Możesz napisać, że jest uroczą i słodką dziewczyną. Ale tutaj te sformułowania nie pasują. No i wychodzi trochę za idealna dziewczyna. Dobra z teorii, dobra jednak z praktyki, niby ma jakieś słabe punkty, a jednak ma mnóstwo dobrych, no i jest lubiana i odważna. Do poprawy.
*" I czasami urok osobisty pomagał dość mocno tam, gdzie zawiodło szczęście... uczennica bywa bowiem na swój sposób odpowiednio sprytna i przenikliwa, wie też, kiedy należy komu co i w odpowiedni sposób mówić, dlatego też ze zwykłej sympatii czy litości odpuszczali jej jakieś małe grzeszki. Na szczęście jest przy tym wszystkim ambitna i pracowita, a wiedzę wręcz ewidentnie chłonie." - Do poprawy. To co wyżej, poza tym wątpliwe jest, żeby komukolwiek aż tak szli na rękę nauczyciele.
*"Pozostałe lata: z transmutacją jeszcze większa katastrofa niźli z lataniem. Wiele razy wyrzucanie z klasy, widma szlabanów. Pomimo swoich zalet i łatwości pojmowania wiedzy, ten przedmiot dla panny Ainslie, niestety ale jest nadal piętą achillesową. Wielu formuł nie potrafi pojąć, ale zawsze jakoś na ten zadowalający zdaje, upór czasami się przydaje. Uczniowie Hogwartu uważają ją za osobę trochę dziwną i żyjącą we swoim własnym, tajemniczym świecie." - Skoro wcześniej dałaś informację o IV roku (na którym chciałaś być) to ta kategoria do czego się odnosi? Do lat poprzednich, czy jak? Już nie rozumiem. No i znowu zaprzeczasz sama sobie. I powtarzasz niektóre informacje, ale w inny sposób.
*"No i przy czym, przynajmniej kompletnie nieszkodliwym, ot taka niecodzienna osoba rozświetlająca swoim urokiem codzienną rzeczywistość ... Jest co prawda miła, serdeczna, pomocna, przyjacielska i ze sporym specyficznym poczuciem humoru." - Za dużo zalet. Usprawiedliwiasz jakby swoją postać i skoro jest taka otwarta i towarzyska to dlaczego ludzie uważają ją za dziwną? Bo odrywanie się czasem od rzeczywistości nie jest na tyle "inne" by mogli tak uważać i powiedzmy unikać jej.
*"Paradoksalnie, bywa bardzo nieżyciowo romantyczna i chodząca z głową w chmurach. To wszystko to jednakże często bywają pozory : niewiasta ta zacna za swoją główną cechę głównie uważa spryt i to taki o który często jej się po prostu nie podejrzewa, bo przesłaniają go powyżej wymienione zalety - albowiem bywa zmienna jak kameleon, dostosowując się chytrze do odpowiedniej sytuacji. " - Masło maślane. Za dużo zalet. Nawet wady przekształcasz w zalety przez co dziewczyna staje się kimś na wzór Mary Sue. No i mieszasz czasy za bardzo, a poza tym to za dużo miszmaszu ze słownictwem. Do poprawy.
*"Mało kto też potrafiłby by ją podejrzewać o pewność siebie, ambicję, spore umiejętności odgrywania kogoś kim się nie jest i zwyczajne nawet umiejętne manipulowanie innymi bez zbędnych sentymentów." - Góra zalet. Pomocy! To nie tak, że jestem wredna, ale zwyczajnie Twoja postać jest zbyt nierzeczywista.
*"Aczkolwiek przyjaciele są dla niej najważniejsi i za nimi skoczy w ogień, bodaj przy reszcie świata pozostając romantyczną samotniczką z zapędami do egoistki. " - Strasznie to brzmi. Też do poprawy. Za dużo mieszasz.
*"Bywa również irytująca i przytłaczająca, chaotyczna, pewna siebie. Ale poważnie niezdecydowana." - Powtórzenia. I znowu miszmasz. I masło maślane.
*"Obok niej na co dzień spały w dormitorium cztery inne panie - powód nieobecności ich w tym momencie jest banalny. Dziewczyna zaspała, znowu. " - "Oprócz niej na co dzień w dormitorium spały cztery inne dziewczęta - powód ich nieobecności był dość banalny. Jaki? Zaspała. Znowu."
*"Lubiła spanie do południa, no niestety, w Szkole Magii i Czarodziejstwa tej umiejętności zaiste była trochę pozbawiona." - "Lubiła spać do południa, ale niestety, w Hogwarcie nie mogła sobie na to pozwolić. Przynajmniej nie w tygodniu."
*"Nauczycielka ją chyba w końcu wreszcie wyrzuci - ogółem jest bądź, co bądź, na szczęście lubiana, ale wszędzie się znajdą wyjątki." - "Nauczycielka z pewnością się zdenerwuje i wyrzuci z zajęć, kiedy przyjdzie. Ainslie nie była bowiem lubiana przez nią." I znowu zaleta. Zaleta. Zaleta. Za dużo zalet.
*"Ale jak już się w sobie zebrała, przechodziła niesamowitą przemianę niczym kameleon dostosowujący się do sytuacji - była gotowa w pięć minut. Nie malowała się, nie uznawała makijażu. Tu akurat regulamin szkolny jej sprzyjał - większość znajomych dziwiła się, że lubi go czytać w wolnym czasie. Taki tam dziwny zwyczaj, jakich ów panna miała dużo." - "Ale jak już się w sobie zbierała to potrafiła szybko się sprężać. Sprzyjało jej też to, że się nie malowała; nie uznawała bowiem makijażu." Masło maślane. Zaleta. Dziwna wzmianka o regulaminu, którą niezbyt rozumiem. Do poprawy. Poza tym to powinno być dodane wcześniej. No i strasznie mieszasz.
*"Ubierała się, podczas gdy nie chodziła na lekcje, jak najmodniej. To była jej inna poza nauką pasja. I koniecznie z masą złotych i srebrnych dodatków." - Do poprawy. Niezrozumiałe. Pomieszane. Zaprzeczasz sama w sobie.
* "Jej rodzice będący zwyczajnymi mugolami bez koneksji w czarodziejskim światku, znani w swoich kręgach w Dublinie prawnicy, zdążyli ją tego nauczyć." - Pomieszane. Brakuje słów. Do poprawy.
*" I to czasami procentowało, czasami po prostu dzięki dobrej prezencji udało się jej osiągać to, co normalnie musiała by o połowie większym nakładem pracy." - Niby jak jej to pomagało? Gdzie? W czarodziejskiej szkole? Do poprawy.
* "Zerknęła na spis planu zadań nauki na dzisiejszy dzień. Trochę przerażałby przeciętnego ucznia. Cały dzień w bibliotece - głównie braki z przedmiotów typu transmutacja i obrona - ale zacisnęła zęby i gotowa była na to wyzwanie." - Jaki spis planu zadań nauki? Nie ma czegoś takiego. Może być plan zajęć. Albo spis zadań na dzisiejszy dzień. Pomieszałaś. No i niepełne nazwa jednego z przedmiotów.
* "Była ambitną kobietą lubiącą trudne wyzwania. Musiała się też sama przed sobą przyznać, że ciągnie ją odrobinę do władzy - lecz tą wolała przenosić po prostu na inne osoby, by wykonywały różne zadania za nią." - I ta nikczemna dziewczyna śmie być przyjacielska? Co? Znowu zaprzeczasz temu, co wcześniej napisałaś. Poza tym nie kobieta, tylko dziewczyna! Dopiero co przestała być dziewczynką. Do poprawy.
*"Acz sama umiała przysiąść, gdy trzeba było. Sprawiało jej to jakąś dziwną wewnętrzną satysfakcję." - A jednak wolała zrzucać wszystko na innych. I nic w końcu nie rozumiem. Do poprawy.
*"Przeniosła lekko zdziwionym, trochę nieprzytomnym spojrzeniem ( wyrwała się wreszcie z zamyślenia głównie o sobie i swoich kolejnych mglistych planach ) po dormitorium. " - Jak przeniosła swoim spojrzeniem? Wątpię żeby miała aż takie moce. Do poprawy.
*"Wymyślała usprawiedliwienie dla nauczycielki. Acz oceniała wszystko bardzo surowo i siebie tak samo - była bardzo zła na siebie za to zaspanie." - Znowu nie rozumiem, znowu pomieszane szyki, słownikowe miszmasz.
*"Bo poprzedniego dnia czytała po prostu podręcznik do eliksirów do północy, niestety żadna balanga." - Zjadłaś słowa. Dziwnie to wygląda. Do poprawy.
*"Te w tej pełnej magii Szkole odbywały się odpowiednio rzadko, ale bywały." - Szkoła z małej. Masło z masłem bez chleba się pojawiło w tym zdaniu.
*"Uczesała kolejne trzydzieści minut włosy w skomplikowaną, elegancką fryzurę, poprawiła po raz setny szatę, aby nie było widać żadnych zaniedbań, w ogóle wszystkie ubrania miała z bardzo dobrego materiału." - Nie można czesać minut, przykro mi. A jakie zaniedbania trzyma pod spodem? Do poprawy.
*"Modliła się w duchu, choć na co dzień, jest raczej ateistką, aby przez nią znowu nie poleciały punkty - bowiem przyjaciele i druhowie z domu byli u niej na pierwszym miejscu. " - Masło maślane. I modlenie się. I ateizm. I w ogóle miszmasz. Nie. Nie. Nie. Do poprawy.
*"Normalnie : niestety miała zapędy na głównie myślącą o sobie egoistkę, paradoksalnie nie miała nic przeciwko pomaganiu innym. Na własne nieszczęście robiła to jednakże rzadko. Aczkolwiek : była uważana za miłą i sympatyczną, choć po prostu trochę nieprzytomną osóbkę. I trochę szaloną, posiadającą sporą odwagę." - Powtarzasz się. I dużo zalet. I wady, które nie są wadami. I paradoksy też. I worek pełen niespodzianek. Do poprawy.
*"odsypianie siedzenia po nocach" - "odsypiania siedzenia po nocach." Nie wiem, jak można być tego maniaczką, ale dobrze.
*"Nauka jest jej pasją, aczkolwiek ma wybitnego tylko li wyłącznie z eliksirów i zielarstwa. Nie ma jakichś specjalnych talentów, pozostając przeciętną, mało znaną, uczennicą. Co jej wystarcza w zupełności." - "Nauka jest jej pasją, ale stopnie Wybitne ma tylko i wyłącznie z Eliksirów i Zielarstwa." I dalej sobie już sobie zaprzeczasz i malujesz słownie dziwne pokrętne parabole.
Do poprawy totalnie. Trochę czasu mi zajęło sprawdzanie tej KP. Mam nadzieję, że to Cię nie zniechęci, ale zwyczajnie tak namieszałaś, że to się w głowie nie mieści. I po prostu mam liczę na to, że weźmiesz sobie do serca moje uwagi ;). No i proszę! Nie twórz Mary Sue! Bardzo proszę!
To wszystko.
* Avatar koniecznie do poprawy! Jest bardzo niewyraźny.
* "Pewna siebie będąc praktycznie od zawsze, dziewczyna weszła bez najmniejszego wahania do sali." - Praktycznie od zawsze była pewna siebie, więc nie bała się wejść do tej sali.
"Natychmiast rozejrzała się po odrobinę zakurzonym, oraz pustym pokoju." - Natychmiast rozejrzała się nieco zakurzonym i prawie pustym pokoju.
* "Prawie od razu, w tym samym momencie wyjęła różdżkę." - Wyjęła też różdżkę, żeby ułatwić sobie te zadanie. *"A odwagi bynajmniej jasnowłosej, długowłosej niewiaście nie brakowało, jednak odetchnęła z ulgą." - Odwagi bynajmniej tej jasnowłosej niewieście nie brakowało. Odetchnęła jednak z ulgą, kiedy upewniła się, że jest tutaj sama.
*"Także uczennica czwartego roku posiadała zerową pewność, czy mogła by tu w ogóle przebywać." - Jeśli zdecydujesz się na zmianę na V rok, to nie zapomnij tego zdania zmodyfikować. I coś mi tutaj nie pasuje, zwłaszcza że wcześniej wspomniałaś, że jest taka pewna siebie. A teraz co? Jak to się stało?
*"W całej swojej szkolnej karierze nie słyszała o nim ani żadnych pogłosek o nim." - O czym? I dwa razy się powtarza "o nim" i takie masło maślane.
*"Hm... Czyżby przejawiać się zaczęły malutkie objawy paranoi? Miała dość dziwne i bliżej nienazwane wrażenie. Tak jakby ktoś ją pilnie obserwował i to przez prawie cały okres, w którym przekroczyła próg tajemniczego miejsca. A na ścianach nie mogła dostrzec żadnego obrazu, albowiem panował półmrok. Cieszyła się z tego faktu no bo uwielbiała taki stan zawieszenia, pomiędzy światłem a ciemnością. Przynajmniej jedno wiedziała od dzieciństwa na pewno, jest nieuleczalną i nieodwołalną romantyczką. Zupełnie prawie nie pasującą do dzisiejszych groźnych realiów okrutnej rzeczywistości, w której trwał stan wojny." - "Miała dość dziwne i bliżej nienazwane wrażenie, tak jakby ktoś ją bacznie obserwował, odkąd przekroczyła próg tego tajemniczego miejsca. Na ścianach nie mogła dostrzec żadnego obrazu - wszędzie bowiem panował półmrok i nawet różdżka na niewiele się tutaj zdała. Nie przeszkadzało jej to, wręcz przeciwnie; miała wrażenie, jakby była zawieszona między dwoma światami. Było to dla niej romantyczną scenerią - od dziecka była nieuleczalną i nieodwołalną romantyczką. Zupełnie przez to nie pasowała do dzisiejszych groźnych czasów, zwłaszcza że wszystko zapowiadało zbliżającą się wojnę.
*"marzyła skrycie, że zdobędzie wszelkie dostępne odznaczenia w nauce i być może stanowisko prefekta? Kochała zdobywać wiedzę, przebywać w bibliotece, która od pierwszej chwili sprawiła, iż dosłownie zaparło kobiecie dech w sercu. " - "marzyła skrycie, że zdobędzie wszelkie dostępne odznaczenia w nauce i stanowisko prefekta. Kochała zdobywać wiedzę i przebywać w bibliotece, która od pierwszego wejrzenia sprawiła, iż dosłownie zaparło dziewczynie dech w piersiach." To nie jest jeszcze kobieta, tylko dziewczyna!
*"Później na chwilkę obraz się przemienił - obraz dorosłej już kobiety stającej odważnie w ramię w ramię z innymi członkami tajnej organizacji zwanej w niektórych kręgach Zakonem Feniksa. Drugim równie ważnym pragnieniem skromnej czwartoklasistki było po ukończeniu programu po prostu robić coś bardzo pożytecznego. Choć mającego oznaczać narażenie się na wiele niebezpieczeństw. Na razie nie miała wiele do tak zwanych śmierciożerców, ale co innego metody, którymi się posługiwali... bardzo pragnęła kiedyś móc robić cokolwiek w kierunku choćby i pośredniego wpływu na ograniczenia ich potęgi. " - "Później na chwilę obraz się zmienił - teraz przedstawiał obraz dorosłej już kobiety stającej odważnie w ramię w ramię z innymi ludźmi. Bowiem drugim również ważnym pragnieniem skromnej czwartoklasistki (piątoklasistki, gdybyś zmieniła) było po ukończeniu szkoły zająć się czymś pożytecznym, nawet jeśli to oznaczało, że będzie skazana na wiele niebezpieczeństw. Chciała walczyć ze złem, które czyhało na nią poza murami zamku." Dalej jest masło maślane, niezrozumiałe, nielogiczne i proponuję zwyczajnie wykreślić to o Śmierciożercach. No i Zakon Feniksa...skąd niby taka młoda dziewczyna może wiedzieć o tak ważnej i tajnej organizacji? Jakoś wątpię, żeby członkowie się tym tak afiszowali.
*"od pierwszej lekcji zakochała się miłością odwzajemnioną w eliksirach i zielarstwie, numerologii i starożytnych runach" - Do poprawy.
*"Nie miała ich na P ( poza eliksirami i zielarstwem, z których jako jedynymi w całej szkolnej karierze, zdobyła po wielu nieprzespanych nocach w)" - Do poprawy. Raz piszesz oceny z małej, raz z dużej, poza tym jak już coś to "PO".
*"Po wielu poświęconych praktycznie każdych wolnych chwilach na przyswajaniu wiedzy, ale dało radę." - Do poprawy, nawiązujesz do tego co było w nawiasie, więc powinnaś zrobić to w inny sposób.
*" Z pozostałych przedmiotów jednakowoż jest wręcz katastrofalnie." - Do poprawy. Czas teraźniejszy, albo przeszły. Oczywiście może być tak, że piszesz w przeszłym i dodajesz jakieś dodatkowe rzeczy w czasie teraźniejszym, o ile to jednak pasuje. Tu nie pasuje.
*" Z lekcji latania na miotle jako nieliczna miała poprawkę, miotła od samego pierwszego rozkazu kompletnie nie chciała jej słuchać." - "Z Latania na miotle jako jedna z nielicznych miała poprawkę, miotła bowiem kompletnie nie chciała jej słuchać."
*"No bo, spójrzmy w prawdzie w oczy - sama właścicielka tak odważna w innych sprawach, wolałaby móc jednak zostać na ziemi." - " Sama właścicielka, która była zazwyczaj taka odważna, wolała jednak zostać na ziemi. Zwyczajnie bała się latać, a miotła to wyczuwała."
*"Acz panna jest pracowita, uparta i stanowcza - zdawała w końcu te nieszczęsne praktyczne przedmioty, jednakże ze sporym bólem w sercu i z wieloma przepłakanymi nocami, ponieważ od dzieciństwa przedkładała teorie nad praktykę." - Do poprawy. Za dużo mieszania, ujmij to prościej i już nie rób z tej postaci takiego Kopciuszka.
*"Ale zaklęcia zawsze lubiła, wiedziała bowiem, iż to się jej może kiedyś przydać, poza tym lubiła się ich uczyć." - Co ma piernik do wiatraka? Znaczy co ma to zdanie do tamtego? Do czego nawiązuje? Nieodpowiednie użycie słów. Do poprawy.
*"Niestety poza zadowalający nigdy nie wyszła. Eliksiry niezmiernie kocha od I klasy - poza biblioteką tworzyć próbuje własne, jednak oczywistym jest, iż nie wiadomo jak odbiegających od programu wymyślić jeszcze nie potrafi. " - Mieszadełko miesza! Nie, nie, nie! Za dużo mieszania masła z masłem! Tak nie wolno! Do poprawy. Poza tym, skoro jest lepsza w teoretycznej części, a gorsza w praktycznej to czemu jednak tu jednak wychodzi, że jest jednak dobra w praktyce? Już sama się gubię.
*"Ogólnie jest uroczym, słodkim i zabawnym, ale odważnym człowiekiem, tak więc nauczyciele ją dość lubili." - Proszę! Nie! Człowiek nie jest ciasteczkiem! Możesz napisać, że jest uroczą i słodką dziewczyną. Ale tutaj te sformułowania nie pasują. No i wychodzi trochę za idealna dziewczyna. Dobra z teorii, dobra jednak z praktyki, niby ma jakieś słabe punkty, a jednak ma mnóstwo dobrych, no i jest lubiana i odważna. Do poprawy.
*" I czasami urok osobisty pomagał dość mocno tam, gdzie zawiodło szczęście... uczennica bywa bowiem na swój sposób odpowiednio sprytna i przenikliwa, wie też, kiedy należy komu co i w odpowiedni sposób mówić, dlatego też ze zwykłej sympatii czy litości odpuszczali jej jakieś małe grzeszki. Na szczęście jest przy tym wszystkim ambitna i pracowita, a wiedzę wręcz ewidentnie chłonie." - Do poprawy. To co wyżej, poza tym wątpliwe jest, żeby komukolwiek aż tak szli na rękę nauczyciele.
*"Pozostałe lata: z transmutacją jeszcze większa katastrofa niźli z lataniem. Wiele razy wyrzucanie z klasy, widma szlabanów. Pomimo swoich zalet i łatwości pojmowania wiedzy, ten przedmiot dla panny Ainslie, niestety ale jest nadal piętą achillesową. Wielu formuł nie potrafi pojąć, ale zawsze jakoś na ten zadowalający zdaje, upór czasami się przydaje. Uczniowie Hogwartu uważają ją za osobę trochę dziwną i żyjącą we swoim własnym, tajemniczym świecie." - Skoro wcześniej dałaś informację o IV roku (na którym chciałaś być) to ta kategoria do czego się odnosi? Do lat poprzednich, czy jak? Już nie rozumiem. No i znowu zaprzeczasz sama sobie. I powtarzasz niektóre informacje, ale w inny sposób.
*"No i przy czym, przynajmniej kompletnie nieszkodliwym, ot taka niecodzienna osoba rozświetlająca swoim urokiem codzienną rzeczywistość ... Jest co prawda miła, serdeczna, pomocna, przyjacielska i ze sporym specyficznym poczuciem humoru." - Za dużo zalet. Usprawiedliwiasz jakby swoją postać i skoro jest taka otwarta i towarzyska to dlaczego ludzie uważają ją za dziwną? Bo odrywanie się czasem od rzeczywistości nie jest na tyle "inne" by mogli tak uważać i powiedzmy unikać jej.
*"Paradoksalnie, bywa bardzo nieżyciowo romantyczna i chodząca z głową w chmurach. To wszystko to jednakże często bywają pozory : niewiasta ta zacna za swoją główną cechę głównie uważa spryt i to taki o który często jej się po prostu nie podejrzewa, bo przesłaniają go powyżej wymienione zalety - albowiem bywa zmienna jak kameleon, dostosowując się chytrze do odpowiedniej sytuacji. " - Masło maślane. Za dużo zalet. Nawet wady przekształcasz w zalety przez co dziewczyna staje się kimś na wzór Mary Sue. No i mieszasz czasy za bardzo, a poza tym to za dużo miszmaszu ze słownictwem. Do poprawy.
*"Mało kto też potrafiłby by ją podejrzewać o pewność siebie, ambicję, spore umiejętności odgrywania kogoś kim się nie jest i zwyczajne nawet umiejętne manipulowanie innymi bez zbędnych sentymentów." - Góra zalet. Pomocy! To nie tak, że jestem wredna, ale zwyczajnie Twoja postać jest zbyt nierzeczywista.
*"Aczkolwiek przyjaciele są dla niej najważniejsi i za nimi skoczy w ogień, bodaj przy reszcie świata pozostając romantyczną samotniczką z zapędami do egoistki. " - Strasznie to brzmi. Też do poprawy. Za dużo mieszasz.
*"Bywa również irytująca i przytłaczająca, chaotyczna, pewna siebie. Ale poważnie niezdecydowana." - Powtórzenia. I znowu miszmasz. I masło maślane.
*"Obok niej na co dzień spały w dormitorium cztery inne panie - powód nieobecności ich w tym momencie jest banalny. Dziewczyna zaspała, znowu. " - "Oprócz niej na co dzień w dormitorium spały cztery inne dziewczęta - powód ich nieobecności był dość banalny. Jaki? Zaspała. Znowu."
*"Lubiła spanie do południa, no niestety, w Szkole Magii i Czarodziejstwa tej umiejętności zaiste była trochę pozbawiona." - "Lubiła spać do południa, ale niestety, w Hogwarcie nie mogła sobie na to pozwolić. Przynajmniej nie w tygodniu."
*"Nauczycielka ją chyba w końcu wreszcie wyrzuci - ogółem jest bądź, co bądź, na szczęście lubiana, ale wszędzie się znajdą wyjątki." - "Nauczycielka z pewnością się zdenerwuje i wyrzuci z zajęć, kiedy przyjdzie. Ainslie nie była bowiem lubiana przez nią." I znowu zaleta. Zaleta. Zaleta. Za dużo zalet.
*"Ale jak już się w sobie zebrała, przechodziła niesamowitą przemianę niczym kameleon dostosowujący się do sytuacji - była gotowa w pięć minut. Nie malowała się, nie uznawała makijażu. Tu akurat regulamin szkolny jej sprzyjał - większość znajomych dziwiła się, że lubi go czytać w wolnym czasie. Taki tam dziwny zwyczaj, jakich ów panna miała dużo." - "Ale jak już się w sobie zbierała to potrafiła szybko się sprężać. Sprzyjało jej też to, że się nie malowała; nie uznawała bowiem makijażu." Masło maślane. Zaleta. Dziwna wzmianka o regulaminu, którą niezbyt rozumiem. Do poprawy. Poza tym to powinno być dodane wcześniej. No i strasznie mieszasz.
*"Ubierała się, podczas gdy nie chodziła na lekcje, jak najmodniej. To była jej inna poza nauką pasja. I koniecznie z masą złotych i srebrnych dodatków." - Do poprawy. Niezrozumiałe. Pomieszane. Zaprzeczasz sama w sobie.
* "Jej rodzice będący zwyczajnymi mugolami bez koneksji w czarodziejskim światku, znani w swoich kręgach w Dublinie prawnicy, zdążyli ją tego nauczyć." - Pomieszane. Brakuje słów. Do poprawy.
*" I to czasami procentowało, czasami po prostu dzięki dobrej prezencji udało się jej osiągać to, co normalnie musiała by o połowie większym nakładem pracy." - Niby jak jej to pomagało? Gdzie? W czarodziejskiej szkole? Do poprawy.
* "Zerknęła na spis planu zadań nauki na dzisiejszy dzień. Trochę przerażałby przeciętnego ucznia. Cały dzień w bibliotece - głównie braki z przedmiotów typu transmutacja i obrona - ale zacisnęła zęby i gotowa była na to wyzwanie." - Jaki spis planu zadań nauki? Nie ma czegoś takiego. Może być plan zajęć. Albo spis zadań na dzisiejszy dzień. Pomieszałaś. No i niepełne nazwa jednego z przedmiotów.
* "Była ambitną kobietą lubiącą trudne wyzwania. Musiała się też sama przed sobą przyznać, że ciągnie ją odrobinę do władzy - lecz tą wolała przenosić po prostu na inne osoby, by wykonywały różne zadania za nią." - I ta nikczemna dziewczyna śmie być przyjacielska? Co? Znowu zaprzeczasz temu, co wcześniej napisałaś. Poza tym nie kobieta, tylko dziewczyna! Dopiero co przestała być dziewczynką. Do poprawy.
*"Acz sama umiała przysiąść, gdy trzeba było. Sprawiało jej to jakąś dziwną wewnętrzną satysfakcję." - A jednak wolała zrzucać wszystko na innych. I nic w końcu nie rozumiem. Do poprawy.
*"Przeniosła lekko zdziwionym, trochę nieprzytomnym spojrzeniem ( wyrwała się wreszcie z zamyślenia głównie o sobie i swoich kolejnych mglistych planach ) po dormitorium. " - Jak przeniosła swoim spojrzeniem? Wątpię żeby miała aż takie moce. Do poprawy.
*"Wymyślała usprawiedliwienie dla nauczycielki. Acz oceniała wszystko bardzo surowo i siebie tak samo - była bardzo zła na siebie za to zaspanie." - Znowu nie rozumiem, znowu pomieszane szyki, słownikowe miszmasz.
*"Bo poprzedniego dnia czytała po prostu podręcznik do eliksirów do północy, niestety żadna balanga." - Zjadłaś słowa. Dziwnie to wygląda. Do poprawy.
*"Te w tej pełnej magii Szkole odbywały się odpowiednio rzadko, ale bywały." - Szkoła z małej. Masło z masłem bez chleba się pojawiło w tym zdaniu.
*"Uczesała kolejne trzydzieści minut włosy w skomplikowaną, elegancką fryzurę, poprawiła po raz setny szatę, aby nie było widać żadnych zaniedbań, w ogóle wszystkie ubrania miała z bardzo dobrego materiału." - Nie można czesać minut, przykro mi. A jakie zaniedbania trzyma pod spodem? Do poprawy.
*"Modliła się w duchu, choć na co dzień, jest raczej ateistką, aby przez nią znowu nie poleciały punkty - bowiem przyjaciele i druhowie z domu byli u niej na pierwszym miejscu. " - Masło maślane. I modlenie się. I ateizm. I w ogóle miszmasz. Nie. Nie. Nie. Do poprawy.
*"Normalnie : niestety miała zapędy na głównie myślącą o sobie egoistkę, paradoksalnie nie miała nic przeciwko pomaganiu innym. Na własne nieszczęście robiła to jednakże rzadko. Aczkolwiek : była uważana za miłą i sympatyczną, choć po prostu trochę nieprzytomną osóbkę. I trochę szaloną, posiadającą sporą odwagę." - Powtarzasz się. I dużo zalet. I wady, które nie są wadami. I paradoksy też. I worek pełen niespodzianek. Do poprawy.
*"odsypianie siedzenia po nocach" - "odsypiania siedzenia po nocach." Nie wiem, jak można być tego maniaczką, ale dobrze.
*"Nauka jest jej pasją, aczkolwiek ma wybitnego tylko li wyłącznie z eliksirów i zielarstwa. Nie ma jakichś specjalnych talentów, pozostając przeciętną, mało znaną, uczennicą. Co jej wystarcza w zupełności." - "Nauka jest jej pasją, ale stopnie Wybitne ma tylko i wyłącznie z Eliksirów i Zielarstwa." I dalej sobie już sobie zaprzeczasz i malujesz słownie dziwne pokrętne parabole.
Do poprawy totalnie. Trochę czasu mi zajęło sprawdzanie tej KP. Mam nadzieję, że to Cię nie zniechęci, ale zwyczajnie tak namieszałaś, że to się w głowie nie mieści. I po prostu mam liczę na to, że weźmiesz sobie do serca moje uwagi ;). No i proszę! Nie twórz Mary Sue! Bardzo proszę!
To wszystko.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach