Go down
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Portret Tobiasa Misslethorpe - Page 3 Empty Re: Portret Tobiasa Misslethorpe

Nie Sty 04, 2015 12:35 am
Zwrócił uwagę na jej niepewny i drżący głos, ale przezornie wolał tego nie komentować. Sam zresztą nie miał pewności, że nie brzmiałby podobnie, gdyby zechciał coś powiedzieć normalnym tonem, a nie prawie że szepcząc. Gdy się podniosła, jakby od niechcenia przeczesując swoje włosy, poważnie zastanawiał się nad tym, czy ten gest był całkiem nieświadomy, czy starannie zaplanowany. Czuć miękkość jej włosów pod palcami, ostrożnie je gładzić, zawijając niekiedy kosmyk na palce... W takiej drobnej i niewinnej pieszczocie kryło się niekiedy o wiele więcej uczucia niż w niejednej romantycznej przemowie. A Remus miał w sobie wiele duszonych, tłamszonych i skopywanych na dno duszy uczuć, którymi nie mógł się podzielić.
W pierwszym odruchu chciał się zaoferować, że odprowadzi ją do dormitorium, skoro i tak niedługo sam zamierzał tam iść, czekając w środku aż tłum rozentuzjazmowanych Gryfonów wniesie do środka zwycięską drużynę. Pierwszy odruch został jedno szybko stłumiony przez zdrowy rozsądek, który nakazywał mu zostawić dziewczynę w spokoju. To nagłe i niespodziewane spotkanie go poruszyło, grając na strunach uczyć, które dotąd udawało mu się jakoś kontrolować. Ale teraz nie był już w ogóle pewny, czy wytrzymałby kolejne chwile rozmowy w całkowitej samotności, gdy nie otacza ich grono znajomych.
Dla niego temat spotkania w lesie powinien być już dawno zakończony, tak przynajmniej mówiła mu ta rozsądniejsza część jego osoby. Co z tego, skoro ta druga część, bardziej uparta i namolna, nie pozwalała mu o tym zapomnieć? Bał się, że poważniejsza rozmowa z Erin mogła tylko jeszcze bardziej pobudzić tą emocjonalną połówkę. A wtedy wytrzymanie z sobą samym stałoby się jeszcze trudniejsze i bardziej skomplikowane.
Zerknął na jej dłoń, która błądziła po szacie. Kolejną chwilę pamiętał potem jak przez mgłę. Nie rozumiał, dlaczego nagle uniósł ramię i oparł dłoń o ramę obrazu, blokując Erin przejście i zatrzymując ją w miejscu. To się stało samoistnie, jakby wypływało z najbardziej naturalnego odruchu jego ciała. Był tym nie mniej zszokowany niż dziewczyna, patrząc na nią ze zdziwieniem, jakby to ona była odpowiedzialna za to, co właśnie zrobił. Zaraz też cofnął ramię i odwrócił się gwałtownie, przerażony własną reakcją.
- Przepraszam, to... Powinniśmy już stąd iść, drużyna pewnie już czeka na swoją zaginioną zawodniczkę, a ja mam jeszcze... - w planach strzelić sobie porządnie w łeb za absolutny brak panowania nad własnymi rękami, pomyślał ze złością – dokończenie obchodu piętra, więc najpewniej spotkamy się w pokoju wspólnym – dokończył, zostawiając ją samą pod obrazem i znikając za rogiem korytarza. Bardzo męskie, Remus, ucieczka godna prawdziwego dezertera.

[z/t]
Erin Potter
Oczekujący
Erin Potter

Portret Tobiasa Misslethorpe - Page 3 Empty Re: Portret Tobiasa Misslethorpe

Nie Sty 04, 2015 6:21 pm
Czy gest przeczesywania włosów był zaplanowany - cóż, nie. Można było jej zarzucić wiele rzeczy, ale akurat w podrywaniu nie znała się za dobrze i ruch ten był zwyczajnie nieświadomy. Robiła tak już z przyzwyczajenia, gdyż często irytowała się na tą całą garść swoich wrednych kłaków walających się we wszystkie strony świata. Toteż nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że wprawiła Lupina w dość dziwny nastrój, przywołując do jego umysłu marzenia, o których istnieniu wolałby zapomnieć.
Gdy chciała już zrobić krok w kierunku schodów, chłopak nagle ot tak, po prostu, zagrodził jej przejście swoim przedramieniem. Mało tego - spojrzał na nią takim wzrokiem, jakby to ona była winna.
Serce prawie wyskoczyło z jej piersi na ten widok - i nie, nie było to spowodowane przestraszeniem się, że coś nagle przeszkodziło jej w opuszczeniu tego miejsca, wręcz przeciwnie - wywołane zostało poprzez jakąś jakąś drobną, malutką cząstkę nadziei, która nagle znikąd zagościła w jej naiwnym, głupim sercu. Nie zdołała zrzucić z siebie żaru radości, który w dosłownie parę sekund ocieplił jej skórę; przez chwilę musiała z resztą wyglądać jak skończona idiotka, ale nie myślała teraz o tym. Najważniejsze było to, że on tu był, że chciał... że w jakiś sposób chciał ją przy sobie zatrzymać, że...
Merlinie, o czym Ty myślisz... Opanuj się, dziewczyno...
Nawet nie dotarły do niej słowa, jakie wypowiedział w ramach przeprosin - po prostu zbiegła stamtąd zupełnie tak, jakby uciekała przed tykającą bombą.

[z/t]


Ostatnio zmieniony przez Erin Potter dnia Wto Sty 29, 2019 10:19 pm, w całości zmieniany 1 raz
Irytek
Poltergeist
Irytek

Portret Tobiasa Misslethorpe - Page 3 Empty Re: Portret Tobiasa Misslethorpe

Wto Cze 30, 2015 11:36 pm
Rozmowa ze starcem nie była zbyt przyjemna, a przynajmniej nie skończyła się zbyt miło. Nie dla Irytka, który naburmuszony plątał się po zamku w zamyśleniu, większość czasu spędzając do góry nogami, spacerując sufitami i gasząc żyrandole czy lewitujące świece. Gdy zapadł zmrok i drażniąca go dzisiaj zasmarkana hołota trafiła do łóżek, zszedł na ziemię w swej ludzkiej postaci, zatrzymując się przed jednym z wielu mijanych dziś portretów. Z nieukrywanym niezadowoleniem przyjrzał się chrapiącemu malunkowi, wspominając słowa Dumbledora, które zwykłą, nudną pogadankę obrócił przypadkiem w coś co poltergeist odebrał prawie jak werbalny atak.
- Durne bazgroły. Nie macie co robić, tylko paplać na lewo i prawo. - wiedząc, że nikogo w pobliżu nie ma, pozwolił sobie na powrót do fizycznej formy, tylko po to by skorzystać z niej zdejmując obraz i zawieszając go z powrotem, tym razem twarzą w stronę ściany. - Tak się lepiej prezentujesz. - stwierdził wpatrując się w tył przedmiotu, który po przebudzeniu zamiast słońca i uczniów zobaczy co najwyżej kawałek muru. - To was oduczy plotkowania. - prychnął, poważnie zastanawiając się nad odwróceniem wszystkich obrazów w zamku. Było ich od cholery, ale i tak nie sypiał, a na lepsze zajęcie się nie zapowiadało.
James Potter
Oczekujący
James Potter

Portret Tobiasa Misslethorpe - Page 3 Empty Re: Portret Tobiasa Misslethorpe

Sro Lip 01, 2015 12:49 am
Środek nocy. Hogwart pogrążony w smacznym śnie niewinnych uczniów. Ponieważ po tych bardziej winnych Ponury Żniwiarz przyszedł już osobiście pare tygodni wcześniej. Chociaż właściwie, znalazłyby się jeszcze pewne niedobitki. Czarny humor z rana jak śmietana. Pomyślał, zerkając na zegarek na lewym nadgarstu. Oczywiście przesadził. Do rozpoczęcia dnia pozostało jeszcze kilka godzin. Huncwoci chrapali w najlepsze w swoich łóżkach, kiedy ten, samotny rycerz, albo janusz przygody, chwycił pelerynę niewidkę i niezauważony nawet przez Grubą Damę, która tej nocy wyjątkowo nie mogła zasnąć i plotkowała z pobliskimi obrazami na temat nowego Gryfona, jakiego miała okazje przywitać w trakcie roku szkolnego. James nie spotkał go na swojej drodze, ale dzięki plotkom dowiedział się, że ma na imię Jeremy i jest w piątej klasie. Albo może Jasper, co za różnica. W każdym razie opiekunka Pokoju Wspólnego Gryfonów postanowiła już na wstępie pochwalić się nowym nabytkiem. Przed wyjściem przejrzał dokładnie korytarze zamku na mapie, jednak na żadnym z nich nie spotkał ani woźnego ani jego zapchlonej kotki. W razie czego wcisnął pergamin do kieszeni granatowej bluzy z kapturem, którą naciągnął na koszulkę od piżamy, a całość dopełnił niezastąpioną peleryną – niewidką. Właśnie przemierzał korytarz na trzecim piętrze, wspomagając się zaklęciem Lumos. Zamiast patrzeć przed siebie, wścibiał nos prosto w pergamin, który trzymał w lewej dłoni, śledząc wzrokiem miniaturowy, poruszający się emblemacik z jego imieniem i nazwiskiem. Skręcił w prawo, zszedł po schodach, skręcił w lewo i jego oczom ukazał się obraz przewieszony tyłem do przodu. Gdyby brwi Jamesa były tak naprawdę skrzydełkami złotego znicza, pewno już dawno odleciałyby mu z czoła. Na szczęście tylko zniknęły pod gęstą czupryną, czarnych kosmyków opadających mu na czoło. Zerknął ponownie na Mapę i wyhamował w ostatniej chwili, gdy zarejestrował, że w drugim końcu korytarza czai się poltergeist.
- Koniec psot, Nox. – Mruknął, wciskając mapę i różdżkę pod bluzę. Zrobił kilka kroków wprzód. Wiedział, że gdy nie zdejmie peleryny, z pewnością nie zostanie odkryty. Ostatnimi czasy ładował się w same kłopoty i mógł wreszcie na nie zaradzić. Przynajmniej tak, by nie pakować się w kolejne. Nijak się to miało jednak do jego natury, z którą nijak nie próbował nawet walczyć. Dlatego zrobił kilka kolejnych kroków w przód, a gruby dywan wyłożony w tej części korytarza stłumił dźwięk jego kapciochów.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Portret Tobiasa Misslethorpe - Page 3 Empty Re: Portret Tobiasa Misslethorpe

Sro Lip 01, 2015 1:23 am
Ale będą mieli rano miny! Ale zrobi im niespodziankę! Psoty zawsze były jego specjalnością, ale za czasów Dumbledora nie odstawiał jeszcze numeru z obrazami. Owszem, nic oryginalnego, pewnie te stare malowane dziady z gabinetu dyrektora nie omieszkają wytknąć mu braku polotu, ale ciężko nie powtarzać starych, dobrych gagów, gdy żyje się od wielu stuleci! I to do tego w jednym miejscu, które, nie oszukujmy się, nie miało za wielu remontów. Przynajmniej nie takich, które odmieniłyby mury zamku na tyle by zaskoczyć ich najstarszego lokatora.
- Tyle lat dawałem wam względny spokój i co? Musieliście to zepsuć.- mruczał do siebie, zajęty przewracaniem kolejnego portretu. Robił to powoli i ostrożnie by nie obudzić swych ofiar, które mogłyby podnieść alarm i zepsuć całą zabawę. Nie spieszyło mu się, miał przed sobą jeszcze kilka godzin. I tak drugie tyle zajmie Filchowi wspinanie się po drabinie by poprzekręcać wszystko z powrotem jak było. - Hm? - odwrócił się i rozejrzał uważnie. Był przekonany, że usłyszał czyiś głos, ale nikogo nie było w zasięgu wzroku. Młodsze dzieciaki uciekłyby na jego widok, a nauczyciele nie chowaliby się po kątach, więc to musiał być ktoś ze starszej młodzieży. Oj, grabi sobie takimi wycieczkami i Irytek zamierzał z tego skorzystać. - Wiem, że tam jesteś. Jeśli nie chcesz bym zawiesił cię za portki na miejscu tego bohomazu, to lepiej przyjdź tu i rób to co ja. - odezwał się dosyć głośno, ale nie na tyle by zbudzić portrety ze snu.
James Potter
Oczekujący
James Potter

Portret Tobiasa Misslethorpe - Page 3 Empty Re: Portret Tobiasa Misslethorpe

Sro Lip 01, 2015 1:55 am
James nie chciał wpaść Irytkowi pod nogi, dlatego odsunął się nieznacznie i uważając, by nie władował się w jakąś zardzewiałą zbroję, oparł o ściane i przyglądał z zaciekawieniem skupionemu poltergeistowi, któremu najwidoczniej bohaterowie obrazów czymś podpadli. James musiał przykryć usta dłonią by nie parsknąć, na widok znikających za ścianą zaspanych czarownic i czarodziejów, nieświadomych tego, że gdy się zbudzą zobaczą jedynie ciemność i zimną kamienną ścianę pozbawioną najmniejszego gobelinu. Zerknął na Irytka i musiał stwierdzić, że mu zazdrościł. Przede wszystkim tego, że mógł się swobodnie poruszać w powietrzu i nie potrzebował do tego miotły. Rogacz doświadczył tego tylko jeden raz w życiu podczas niezwykłego wydarzenia w Hogwarcie jakim był Disney’owski festyn podczas którego wcielił się w chłopca, który nigdy nie dorósł. Dziwna to była bajka, musiał przyznać, a odgrywanie większego dzieciaka niż był w rzeczywistości było dosyć męczące nawet jak na Pottera. Jednak wspomnienie poruszania się niczym duch aż westchnął na duchu. Kiedy Irytek przemówił, James bez wahania zrzucił z siebie pelerynę niewidkę, odkładając ją na parapet jednego z okien. Przesunął spojrzeniem po licznej ścianie obrazów, śmiejąc się w duchu na myśl o tym jaką minę miałby Filch, gdyby musiał je wszystkie ręcznie zdejmować i przewieszać w odpowiednią stronę. Teraz jeszcze malowidła zachowywały względny spokój, ponieważ były pogrążone w głębokim śnie, ale gdyby się zbudziły, zapewne narobiły niezłego wrzasku, uderzając w krzyk jak Alice Hughes na myśl o potworach z mugolskiego horroru.
- Czym Ci zawiniły? – Spytał z rozbawieniem, puszczając groźbę poltergeiste’a mimo uszu. Wyjął różdżkę z tylnej kieszeni spodni i zastanowił się chwilę, któremu obrazowi pokazać gdzie raki zimują. Zdecydował się na portret Tobiasa Misselthorpe’a. Błyskawicznie uniósł ramię, wykonując szybki ruch nadgarstkiem w odpowiedniej kombinacji.
- Mobilicorpus! – Wypowiedział zaklęcie stłumionym szeptem, by nie pobudzić portretów, ale wciąż na tyle głośno by dykcja była wyraźna i dosadna. Obraz uniósł się w powietrze, a James z satysfakcją wymalowaną na twarzy, przekręcił go ruchem różdżki i zawiesił plecami do zewnątrz.


Ostatnio zmieniony przez James Potter dnia Sro Lip 01, 2015 2:06 am, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Portret Tobiasa Misslethorpe - Page 3 Empty Re: Portret Tobiasa Misslethorpe

Sro Lip 01, 2015 1:55 am
The member 'James Potter' has done the following action : Rzuć kością

'Pojedynek' :
Portret Tobiasa Misslethorpe - Page 3 Dice-icon
Result : 3, 5
Irytek
Poltergeist
Irytek

Portret Tobiasa Misslethorpe - Page 3 Empty Re: Portret Tobiasa Misslethorpe

Sro Lip 01, 2015 2:39 am
Nie obejrzał się na szum zdejmowanej peleryny, zbyt zajęty przenoszeniem obrazu. Nikt tego nie wiedział i co najwyżej kilku się domyślało, ale potrzebował skupienia by zachować swoją cielesną formę, zwłaszcza, gdy przenosił cięższe przedmioty. Po całych wiekach ćwiczeń nawet w nielicznych momentach zaskoczenia nie tracił fizyczności, ale zdarzało mu się nie utrzymać czegoś, gdy nagle zjawiał się baron, lub ktoś wrzasnął niespodziewanie w pobliżu. Tym razem poczuł jak rama przechodzi mu przez palce na dźwięk głosu gryfona z którym jego ostatnie spotkanie nie należało do zbyt przyjemnych. W ostatniej chwili złapał spadający obraz z lekkim westchnięciem i spojrzał na czarującego Jamesa, zachowującego się jak gdyby pogrzeb nigdy nie miał miejsca.
- Kogo my tu mamy... - mruknął z przekąsem, odwieszając obraz tyłem na przód. Od razu zrezygnował z cielesności, nie chcąc ryzykować przy tak nieprzewidywalnym stworzeniu jak Potter. A nóż znowu mu coś odwali i rzuci się na niego? Z ludźmi nigdy nie można być niczego pewnym! Rudzielec założył ręce za głowę i wylądował na ziemi, obserwując poczynania uczniaka. - Za dużo plotkują. Przyda im się trochę cenzury. - nie wdawał się w szczegóły. Nie było po co. Nikogo nie interesowały jego motywy, a do tego okularnik nie należał do osób, którym można było ufać.
James Potter
Oczekujący
James Potter

Portret Tobiasa Misslethorpe - Page 3 Empty Re: Portret Tobiasa Misslethorpe

Sro Lip 01, 2015 3:07 am
Potter,  widząc, że obraz wysuwa się z dłoni bądź co bądź należących bardziej do niematerialnej osobowości niż do fizycznej postaci poltergeista, wyskoczył naprzód gotowy by go złapać. No bynajmniej nie miał ochoty na to, by zlecieli się tutaj McGonagall, Slughorn, zorbisowany przez niego Flitwick i Flich na doczepkę z Panią Noriss depczącą mu po piętach. W dodatku z pobudzonymi obrazami, które postawiłyby na nogi cały zamek. Na szczęście wszystko działo się bardzo szybko i Irytkowi udało się na powrót pochwycić ciężki przedmiot. Jamesowi cisnęły się na usta słowa, by lepiej nie dźwigał ich w pojedynkę, ale nie przeszłoby mu to przez gardło, zwłaszcza, że poltergeist w odwecie za te słowa, nie dałby mu żyć. Przyglądał się jak Iryt przewiesił obraz, zastanawiając się, dlaczego tak nagle stracił kontrolę nad sobą. Przecież jako pierwszy odkrył jego obecność w korytarzu. To była jednak kolejna kwestia, której nie należało poruszać z Irytkiem, jeśli do końca semestru marzyło się o spokojnie spędzonych nocach. Potter miał jednak wrażenie, że sam mógł się z nimi pożegnać. A wszystko przez to, co wydarzyło się na pogrzebie. Aghr, jak żałował, że mu wtedy nie przywalił. Wiedział jednak, że poltergeist, jako istota magiczna i pozbawiona własnej cielesności, z pewnością zdematerializowałby się i zamach Pottera na jego szczękę byłby w większej mierze pośmiewiskiem wymierzonym w dumę Gryfona. Nie mógł jednak zapomnieć miny Irytka, gdy udało mu się pochwycić go za bety. Właściwie uszło mu to nawet płazem, profesor McGonagall ograniczyła się jedynie do upomnienia, co było zadziwiające jak na nią, zwłaszcza, że nie wyglądała na zadowoloną ze swojego podopiecznego. Od pogrzebu jednak minęło parę dni, a złość w Jamesie uszła, ponieważ nie był osobą długo chowającą do kogoś swoje urazy. Zerknął kątem oka na PortierGeista, który zniżył się do jego poziomu ze splecionymi za głową palcami dłoni. James uniósł lewą brew do góry i wskazał na jeden z obróconych obrazów, szepcząc konspiracyjnie.
- Chętnie dowiedziałbym się co jest tematem ich plotek, ale chyba dyskretnie powstrzymam się od zadania tego pytania, zwłaszcza, że pewnie zawisnąłbym za to za gumkę od piżamy. – Wzruszył ramionami i uniósł różdżkę nad głowę, a gdy znalazł kolejny obiekt, najpierw zastosował zaklęcie. – Wingardium Leviosa – a następnie – Flipendo. - Chciał dobrze, a wyszło jak zwykle. Nie dość, że nie trafił w obraz, to ten nawet ani drgnął. Spojrzał z niedowierzaniem na swoją różdżkę, następnie na okulary, które zdjął z nosa i przetarł wierzchem rękawa. Unikał wzroku Irytka, spodziewając się, że ten zaraz ryknie śmiechem. W zasadzie jemu samemu zachciało się śmiać, a na ustach igrał wesoły uśmiech, gdy wkładał oprawki ponownie na nos.

---
nie umiem rzucać tymi kośćmi Eeee.

2,6 - Wingardium Leviosa
1,3 - Flipendo

#przypał


Ostatnio zmieniony przez James Potter dnia Sro Lip 01, 2015 3:20 am, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Portret Tobiasa Misslethorpe - Page 3 Empty Re: Portret Tobiasa Misslethorpe

Sro Lip 01, 2015 3:07 am
The member 'James Potter' has done the following action : Rzuć kością

'Pojedynek' :
Portret Tobiasa Misslethorpe - Page 3 Dice-icon
Result : 2, 6, 1, 3
Irytek
Poltergeist
Irytek

Portret Tobiasa Misslethorpe - Page 3 Empty Re: Portret Tobiasa Misslethorpe

Sro Lip 01, 2015 3:51 am
Obserwował w milczeniu jak portret Tobiasa znika za sprawką Pottera, planując zrzucenie na gryfona całej winy, jak tylko sprawa się wyda. Na konspiracyjny szept chłopaka, Irytek zaśmiał się tylko pod nosem, kręcąc przy tym głową.
- Myślisz, że serio chciałoby mi się unosić twój tłusty zadek tylko dlatego, że zadajesz głupie pytania? - prychnął, siadając w powietrzu, zwalając całą misterną pracę na okularnika. Nie było po co się wysilać, skoro miał osła od czarnej roboty. Zmrużył oczy, wspominając po raz kolejny zdarzenie w gabinecie. Zaczynał mieć obsesję, ale ciężko go winić, gdy wokół nie działo się nic co mogłoby oderwać jego nieustannie goniące myśli od przykrego tematu. Wyprostował się, a ręce ułożył na kolanach. - To chyba oczywiste, że rozmawiali o mnie. Doprawdy, jakby nikt ich nie nauczył, że nie ładnie jest obgadywać współlokatorów. - Krwiste tęczówki wbiły się w tył malowidła, jakby pragnęły przewiercić je bijącym od nich chłodem. Kiedy kolejne magiczne sztuczki leniwca spełzły na niczym, poltergeist nie mógł powstrzymać się od kąśliwego komentarza i wrednego uśmieszku. - Potter, Potter, na którym ty jesteś roku? Drugim? Nawet Snape więcej wykrzesza tym swoim patykiem niż ty. - podleciał do nietrafionego celu i sam ostrożnie go przewiesił, kontynuując swoje twórcze pojazdy po pomocniku w zbrodni. - A może to przez te szkiełka nie trafiasz, gdzie trzeba? - sięgnął po okulary i jednym, szybkim ruchem zabrał je brunetowi, zakładając sobie na nos. Wzniósł się z nimi wyżej, by uniemożliwić chłopakowi odzyskanie ich. - I co? Ile obrazów teraz widzisz przed sobą? Jesteś w stanie chociaż raz w życiu nie spudłować? - wystawił język i przystawił dłonie do głowy, imitując nimi rogi. - Rogacz malutki, taki głupiutki. Na czarach się nie zna, egzaminów nie zda! - przeszła mu ochota na dręczenie dzieł wątpliwej sztuki, gdy poczuł słodki smak zemsty oraz satysfakcji płynącej z przedrzeźniania krótkowidza. Znowu był w swoim żywiole!
James Potter
Oczekujący
James Potter

Portret Tobiasa Misslethorpe - Page 3 Empty Re: Portret Tobiasa Misslethorpe

Sro Lip 01, 2015 9:47 pm
Jamesowi chodził po głowie podobny plan. Jeśli tylko usłyszałby jakieś kroki, natychmiast prysnąłby z tego miejsca pod osłoną peleryny – niewidki. Nie musieli wiele rozmów przeprowadzać by wiedzieć, że jakby przyszło co do czego, to oni staliby się pierwszymi podejrzanymi. James co prawda miał do dyspozycji Mapę Huncwotów, żeby sprawdzić czystość korytarzy, jednak wolał nie wyjmować jej przed oczami poltergeista. Wiedzieli o niej tylko Huncwoci i tak powinno pozostać. Potter słysząc słowa Irytka odwrócił się do niego profilem, by ten nie dostrzegł jak Rogacz wywraca na niego oczami. Było dostatecznie ciemno, by ten gest pozostał niezauważony. Odpowiedział pytaniem na pytanie, wiedział, że każda kolejna odpowiedź mogłaby tylko sprowokować poltergeista do czynów.
- Myślisz, że ktokolwiek wie co siedzi Ci siedzi w głowie i na jaki pokręcony pomysł wpadniesz w danymm momencie? – Spytał, a w myślach dopowiedział sobie coś, co wywołało jedynie tajemniczo – łobuzerski uśmiech na jego twarzy. Przesunął wzrokiem po pogrążonych we śnie malowidłach. Ciche pochrapywanie wydobywało się z ich gardeł. Domyślił się na jakie tematy mogły plotkować, by zawinić Irytkowi. Żałował w duchu, że nie byli świadkami tego, co wydarzyło się na pogrzebie. Jednak dla własnego spokoju ducha wolał ani słowem nie wspominać o tamtym wydarzeniu. Zamiast tego zajmował się brudną robotą, zapoczątkowaną przez poltergeista. Niestety najprostsze zaklęcie w ogóle mu nie wyszło. Nie rozumiał jak mogło do tego dojść, oczywiście Irytek nie omieszkał się tego skomentować. Odsłonił zaciśnięte zęby, gdy jego górna warga uniosła się w sztucznym uśmiechu. Jednak oczy mu pociemniały, gdy ten wspomniał o Smarkerusie Smarku.
- On potrafi tylko mieszać nosem w swoim zajechanym kociołku i przypalać tłuszcz na kłakach ogniem spod kociołka. – Parsknął urażony, pocierając dłonią zadarty rękaw bluzy, który odsłaniał przegub dłoni jak i ramię od łokcia w dół. – Przynajmniej nie muszę fizycznie podskakiwać do każdego obrazu by go dźwigać. – Rzucił drwiąco, gdy Irytek poprawił po nim robotę, przekręcając kolejny obraz. James pomimo świetnego refleksu zapowiadającego mu karierę szukającego może nie tylko w Hogwarcie, ale też w reprezentacji, nie zdążył uratować swoich okularów, które Irytek porwał, by go przedrzeźniać. Zmrużył oczy, a zamglony nagle obraz korytarza leciutko się poprawił. Jednak nadal nie widział dostatecznie dobrze, by chociażby rozróżnić herb na piersi jednego ze śpiących możnych czarodziejów. Widział Irytka jako zamazaną postać i wycelował różdżką tam, gdzie według jego obliczeń powinny znajdować się jego okulary.
- Accio! – Rzucił, celując w swoją własność. Okulary może i zareagowały, ale zleciały na podłogę. Na szczęście nie stała im się większa krzywda i Potter znów wcisnął je sobie na nos. – Nie da się pudłować podczas chwytania. – Mruknął pod nosem, nie rozwijając swojej myśli. Właściwie naszła go krótka refleksja, która uleciała mu z głowy w czasie jednego mrugnięcia okiem.
- Komu potrzebne egzaminy? – Parsknął śmiechem. – Gdybym miał okazję, prysnąłbym stąd zanim rok szkolny dobiegnie końca. Nie nastała jeszcze jednak odpowiednia chwila. – Dodał półgłosem i odwrócił się plecami do poltergeista, zajmując się kolejnym obrazem. Najpierw rzucił ponownie Wingardium Leviosa, by udowodnić, że jednak potrafi czarować, a następnie Mobilicorpus. To zaklęcie jakoś bardziej mu sprzyjało.
- Nosz kurwa! - Przekął siarczyście, gdy zwyczajne zaklęcie z pierwszego roku ZNOWU mu nie wyszło. Dodatkowo gdy spróbował przekręcić obraz, ten ani drgnął. Opuścił różdżkę z niesmakiem. - Znowu w życiu mi nie wyszło. - Mruknął nadąsany.

----
4,3 - Accio
2,1 - Wingardium Leviosa (ale wieś)
5,3 - Mobilicorpus


Ostatnio zmieniony przez James Potter dnia Sro Lip 01, 2015 10:12 pm, w całości zmieniany 3 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Portret Tobiasa Misslethorpe - Page 3 Empty Re: Portret Tobiasa Misslethorpe

Sro Lip 01, 2015 9:47 pm
The member 'James Potter' has done the following action : Rzuć kością

#1 'Pojedynek' :
Portret Tobiasa Misslethorpe - Page 3 Dice-icon
#1 Result : 4, 3

--------------------------------

#2 'Pojedynek' :
Portret Tobiasa Misslethorpe - Page 3 Dice-icon
#2 Result : 2, 1

--------------------------------

#3 'Pojedynek' :
Portret Tobiasa Misslethorpe - Page 3 Dice-icon
#3 Result : 5, 3
Irytek
Poltergeist
Irytek

Portret Tobiasa Misslethorpe - Page 3 Empty Re: Portret Tobiasa Misslethorpe

Sro Lip 01, 2015 10:33 pm
Oczywiście, że zdawał sobie sprawę ze swej nieprzewidywalności! Nikt nie był w tym zamku na tyle długo by poznać Irytka na wylot, a jedyna osoba, która zamierzała to zrobić... Tak czy inaczej, nikt nie był w stanie przewidzieć jego myśli i czynów, żadna teraz lub niegdyś żywa istota nie była do tego zdolna. Tak samo on nie rozumiał ludzi, ich emocji i moralności. Miało to swoje plusy oraz minusy, ale żeby nazywać go pokręconym? I ten uśmiech, jakby Potter myślał, że pojechał poltergeistowi po dumie. Niestety, istoty paranormalne nie miały poczucia własnej wartości, bo czemu miałoby im to służyć? Nieprzejęty rudzielec słuchał dalszych narzekań gryfona, którego mocno dotknęło porównanie do ślizgona. Chyba wszyscy w szkole wiedzieli o ich wiecznym konflikcie, ale i tak reakcja chłopaka była dziecinna i na swój sposób urocza.
- Jasne. Oczywiście. - zbył go, odsłaniając białe ząbki w perfidnym uśmiechu. Nie próbował łapać uciekających mu skradzionych szkiełek, ale nie powstrzymał się przed parsknięciem ciut za głośnym śmiechem, gdy okulary padły na ziemię zmuszając Rogacza do skłonu. Obejrzał się na odwrócone obrazy by upewnić się, że ich nie zbudził, gdy James kontynuował swoją wypowiedź. Irytek już chciał pojechać po braku ambicji swego towarzysza, gdy poczuł dziwne ukłucie w swym wnętrzu na wzmiankę o planach bruneta. Nie, cofnij, nie poczuł... chyba. Nie powinien, skoro był w swej niematerialnej formie! Choć ból nie zdawał się wcale fizyczny, a raczej głębszy, trudny do zlokalizowania. Sam nie był pewien dlaczego, ale stracił nagle cały zapał do psot. Mógłby nawet przysiąc, że trochę wyblakł, jakby nie miał siły by utrzymać swój fałszywy wizerunek. "No, tak. Przecież jest w ostatniej klasie. Nie ma różnicy czy odejdzie teraz czy za dwa miesiące." I tak się już nie zobaczą. Nic nowego, jest tak co roku. We wrześniu zjawią się nowe dzieciaki i nie będzie czasu na rozmyślanie nad tym. A jednak było w tym konkretnym gówniarzu coś co fajnie się wykorzystywało, widywało i poznawało. Coś co odrobinę upodabniało go do Kogoś. I szkoda było to tracić.
- Zdarza się. - mruknął najzwyczajniej w świecie, podlatując do ostatniego poprawnie wiszącego obrazu i przewracając go tak samo jak resztę. Nie śmiał się, nie wymyślał ciętych uwag pod adresem kolejnej magicznej porażki okularnika. Zdawało się nawet, że nie dotarło do niego przekleństwo, choć miał w zwyczaju udawać w takich momentach jednego z nauczycieli czy żartobliwie grozić mydłem na "niewyparzony język". Nie mając nic więcej do roboty, stanął na ziemi i podszedł do okna, wyglądając przez nie w milczeniu. Powaga, ostatnio wyjątkowo często u niego spotykana, dodawała mu lat. Jasnym było, że nie zamierzał kontynuować swego dowcipu na innych piętrach, choć miał początkowo taki zamiar.
James Potter
Oczekujący
James Potter

Portret Tobiasa Misslethorpe - Page 3 Empty Re: Portret Tobiasa Misslethorpe

Czw Lip 02, 2015 12:48 am
Niewiarygodne. Co za cholerna różdżka. Co za cholerny korytarz. Cholerna noc. Spojrzał na bezużytecznego patyka w swojej dłoni i miał ochotę cisnąć nią o ścianę. Jednak po chwili złość z niego uszła, jak powietrze z nadymanego balona. W chwilę wcześniej policzki nabrały powietrza w usta, upodabniając Jamesa do sklątki tylnowybuchowej, która zamiast wybuchnąć jadem i żółcią… w ogóle nie wybuchnęła. James odetchnął głośno tłumiąc uśmiech rozbawienia cisnący mu się na usta. Nie mógł sobie pozwolić na hałasowanie w środku nocy. Wcześniejszy uśmiech, jakim obdarował Irytka wcale nie świadczył o tym, że chciał pojechać jakkolwiek Irytkowi. Po prostu zaczynał powoli rozumieć tę szeroką skalę barw jego zachowań i gestów. Oczywiście w życiu nie dałby tego po sobie poznać. Zwłaszcza, że to wrażenie było niczym bańka mydlana. Z każdym spotkaniem Irytek wykonywał taki ruch, który wybijał Jamesa z pantałyku. Najbardziej zranił go na pogrzebie i wtedy nie mógł zapanować nad swoją złością. Dopiero później jego napuszona głowa dopuściła do siebie myśl, że i tak miał szczęście, że wyszedł z tamtego wydarzenia cało. I bynajmniej nie miał na myśli szlabanu, którego tak czy siak profesor McGonagall mu oszczędziła. Poltergeist nie ciągnął wymiany zdań, a James nie kwapił się by poruszyć inny temat. Zwłaszcza, gdy zza ściany doszło głośniejsze chrapnięcie Tobiasa. James aż oczy wybałuszył, jednak portret wcale nie zorientował się ze swojej nowej sytuacji czy też miejsca położnia. Odetchnął z ulgą. Wtedy zauważył stopniową zmianę w mieszkańcu zamku. Gdy wszystkie obrazy wisiały „od dupy strony”, poltergeist wcale nie ruszył ze złośliwym śmiechem na podbój kolejnych korytarzy Hogwartu, jak to miał w zwyczaju. James zupełnie go nie poznawał, ale ostatnimi czasy nikt nie zachowywał się tak jak zwykle, więc nie miał się czemu dziwić. Mimo to i tak widok jaki właśnie zastał, był jednym z bardziej niecodziennych jakie spotkał przez 7 lat nauki w Hogwarcie. Zatrzymał się w pewnym oddaleniu od jego postaci. Prawie podpierał plecami ścianę i spuścił na chwilę wzrok, czując pod stopą zgrubienie dywanu, który podwinął się nieznacznie. W tym momencie poczuł na twarzy światło, a kiedy uniósł ponownie wzrok, księżyc wysunął się zza chmur, padając na niewielki odcinek podłogi. Zerknął na twarz Irytka. Mógł zobaczyć tylko odbicie jej w szybie, ponieważ poltergeist odwrócony był do niego plecami. Wtedy wpadł na szalony pomysł. Dawno tego nie robił a jego wewnętrze parzystokopytne nogi aż prosiły się o rozprostowanie. Rozluśnił się jak zawsze, gdy rozpoczynał samoistną przemianę. Przymknął orzechowe oczy, a gdy jego powieki ponownie się uniosły należały już do młodego jelenia, który gabarytami bynajmniej nie pasował do tego korytarza i jako jedyny mógł konkurować z zamyślonym i wpatrzonym w okno Irytkiem. Jeleń potrząsnął głową, a poroże przez kilka chwil widoczne było w odbiciu szyby okna. Opuścił głowę, a cały kościec powoli zaniknął, zastąpiony ponownie kruczoczarną czupryną. Trwało to nie więcej niż kilka chwil, jednak na tyle długo, że Irytek mógł dostrzec zmianę.
- Nie mogę Ci pomóc, jestem Rogaczem. - Mruknął, a na jego twarz wstąpił szelmowski uśmiech.
Sponsored content

Portret Tobiasa Misslethorpe - Page 3 Empty Re: Portret Tobiasa Misslethorpe

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach