Go down
Odetta Anderson
Oczekujący
Odetta Anderson

[uczennica] Odetta Anderson Empty [uczennica] Odetta Anderson

Pon Gru 23, 2013 9:13 pm
Imię i nazwisko: Odetta Primrose Anderson
Data urodzenia: 8 stycznia 1960r.
Czystość krwi: czysta
Dom w Hogwarcie: błagam! byle nie Puchoni lub Gryffoni, bo mnie brat wydziedziczy! xD
Różdżka: 10 cali, jabłoń, szpon hipogryfa
Widok z Ain Eingarp:  Świecące wysoko światła stadionu rozpraszające spokojną noc. Tłum skandujący wiwaty na ich cześć, na jej cześć. Odetta ubrana w barwy swojej drużyny z gumką pomiędzy zębami mocowała się by wreszcie ułożyć swoje gęste brąz włosy w coś na kształt wysokiego kucyka. W końcu się poddała, pusząc włosy, puściła je pozwalając im luźno opaść na ramionach. Chwytając w ręce Nimbus 1001 skinęła swojej drużynie, że jest gotowa. Wsiadając na miotłę zaciągnęła się głęboko powietrzem, wręcz można było poczuć ten smak zwycięstwa. Ryk tłumu wzmocnił się gdy zapowiedzieli jej drużynę. Panna Anderson jako ścigająca Szkockiej narodowej drużyny Qudditcha wzniosła się na swojej miotle w górę uśmiechając się z samozadowolenia. Tak! Dokonała tego o czym marzyła.

Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie: Anderson z pewnością jest ambitną i inteligentną uczennicą. Nieraz jednak jej się obrywa przez wieczne spóźnianie się, co później musi nadrabiać swoją doskonale przećwiczoną miną niewiniątka. Chyba jak na razie prymusem była zawsze na Nauce latania na miotle, przecież ona najlepiej czuje się na swojej miotle. Całkiem niezła jest też w Zaklęciach i Urokach. Za to nigdy nie lubiła Eliksirów, nawet nie to co nie lubiła jak to, że ciągle jak próbuje zżynać na lekcjach od swojego brata ten z kolei ma akurat wtedy wszystko źle! No i jak tu się nie wściekać na niego i nie uważać, że robi jej to na złość? Później musi zapuszczać bajere do profesora Slughorna udając jak to świat walił jej się na głowę, że nic nie wyniosła z lekcji. Obrony przed czarną magię nie lubi, tak samo nie przypadł jej do gustu Zielarstwo i ONMS. Przecież to jest nuuudne! Jak nie zaśnie na lekcjach to jest dobrze. Historia Magii i Transmutacja wychodzi jej nawet nieźle z porównaniem do Eliksirów. Nie jest jakaś nie wiadomo jak dobra, ale nadrabia dużą wiedzą z tych dwóch przedmiotów przez dużą ilość książek, które ciągle pochłania w Bibliotece ilekroć jej się nudzi

Przykładowy Post: Świąteczne zapachy roznosiły się po rezydencji państwa Andersonów. Skrzaty biegały po kuchni gotując przepyszne potrawy. Skąd to wiedziała? Przecież ktoś musiał sprawdzić czy potrawy są dostatecznie dobre. Miejmy nadzieje, że nikt nie miał ochoty na ten tort czekoladowy z wiśniami i karmelem.  Pogwizdując pogłaskała Black Jacka, sowę Oriona wręczając mu list do wysłania ich uroczej kuzyneczce Heliotrope.  Byli w swoim dworku od niecałych trzech dni, ale już zdążyli uknuć plany na to by te święta były odrobinę bardziej … żywe. Przyglądając się odlatującej sowie przypomniała sobie jak wraz z jej bliźniakiem wpadła na pomysł by napisać list do ich kuzyneczki, zdrajczyni krwi, która zakochała się w szlamie. Obleśne! Orion napisał list życząc jej „wesołych świąt”, a Odetta dołączyła do listu łanobombę. Będzie miała wybuchowe święta wraz ze swoim szlamowatym kochasiem. Zamknęła okno, na dworze było wystarczająco zimno by rozkazać się brunetce schować w swoim cieplutkim pokoiku.  Pewnie nikt nie spodziewał się, że wieczny śpioch i spóźnialska Odetta zawita dziś wcześniej pod choinką. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze poprawiając sukienkę i zapinając złotą bransoletkę z rubinowym herbem jej rodziny, którą dostała od ojca. Puściła oczko do swojego odbicia doskonale wiedząc, że wygląda świetnie. Zeszła do salony i ujrzała go. Takiego pięknego, był taki wysoki, dobrze zbudowany, tak ładnie ubrany, po prostu śliczny. Ach, już się zakochała w nim. Podleciała biorąc w ramiona ... prezent! Wydęła usta w podkówkę widząc imię Oriona wypisane na prezencie.  Wtem pojawił się nie kto inny jak jej brat. Jak zawsze nie w porę. Uśmiechnęła się i obrzuciła go leżącymi koło niej fasolkami wszystkich smaków na dzień dobry. No, tak z pewnością była dziecinna. Może i ten prezent był podpisany Orionem, jednak to ona go pierwsza zobaczyła i się w nim zakochała.  -Jaki prezent? E, coś ci się przywidziało. – posłała mu tak dobrze znaną minę niewiniątka, która z rzeczywistości oznaczała, że albo Odett coś kombinuję, albo już wykombinowała. Oczywiście nie słuchając swojego brata odpakowała jego prezent, aż podskakując na równe nogi widząc najnowszy model miotły. Dopiero co wyszły na rynek! Widząc, że Orion idzie w jej stronę by odebrać jej miotłę ruszyła biegiem w około choinki biorąc w ramiona swój skarbek. -To moje! Moje! Moje! No ogarnij się człowieku, ty nawet nie umiesz latać! -Nie zauważyła leżącego na dywanie kota. Nadepnęła mu na ogon. Kot wstrząśnięty, że ktoś znów na jego życie zrobił zamach wyskoczył do góry trzymają się pazurami świątecznego stroika, który runął wraz z zwierzem na skrzata miażdżąc go. Ups. No, ale przynajmniej stroik jest cały!
Odgłos piszczącego kota musiał zaciekawić ciotkę Odetty. Gruba kobieta stoczyła się po schodach do salonu. Panna Anderson widziała prezent dla ciotki gdzieś w tłumie podarków. Podniosła go spod choinki i wręczyła Orionowi by zaniósł go cioci. Uwielbiała wyręczać się nim w brudnej robocie. Posłała rodzince promienny uśmieszek zdając sobie sprawę, że rzucając im Oriona na pożarcie, sami dadzą jej święty spokój. Zaśmiała się w duchu ze swojego geniuszu. Powróciła do buszowania prezentów innych członków jej rodziny. Zgarnęła jakieś małe pudełeczko jej starszego brata do kieszeni stwierdzając, że ten zostawi sobie na deser. A jak już jesteśmy przy słodyczach, właśnie raczyła się czekoladowymi żabami Oriego. Ujrzała jednego skrzata idącego z jemiołą i wpadła wręcz na szatańczy plan dobicia psychicznie swojego braciszka. Zgrabnie wstała spod choinki, wyrywając skrzatowi gałązki z ręki podleciała uradowana do Oriona i cioci. Wyciągnęła wysoko rękę nad ciocią i już czekała na moment gdy ciotka pocałuje słodziutko jej braciszka, gdy ktoś ryknął ze schodów. Natychmiast schowała jemiołę za siebie widząc jej ojca rozgniewanego. Szybko usprzątał ten bałagan, który tutaj zastał. Nie chcąc mu dzisiaj podpaść, chociaż była jego cudowną córeczką, usiadła grzecznie koło Oriona. W tej jednej chwili mogła wydawać się istnym aniołkiem. Jej ojciec nie tylko budził respekt w swojej pracy w Biurze Przestrzegania Praw Czarodziejów, ale również w domu.  Sięgnął po Proroka Codziennego przeklinając przy tym na wredne szlamy. Oczywiście nie zdziwiło jej kiedy Orion podszedł i zaczął czytać wraz z ojcem gazetę. Czemu Odetta tego nie zrobiła? Była dziewczyną, co się równa z tym, że była córeczką tatusia. Nie zmuszał jej do czytania takich rzeczy, chociaż sama od czasu do czasu zaglądała do gazety, ale temu się nikomu nie przyzna. Siedziała dokuczając rudemu kotu, który za wszelką cenę chciał iść spać, a Odett mu to wdzięcznie uniemożliwiała. Wtem pojawiła się jej mama ze świątecznym śniadaniem.
-Czy widział ktoś mój tort czekoladowy? –spytała.
Odetta wyprostowała się bezgłośnie wręcz mówiąc.
Ups.
-Ja nie!
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

[uczennica] Odetta Anderson Empty Re: [uczennica] Odetta Anderson

Pon Gru 23, 2013 11:58 pm
[uczennica] Odetta Anderson Mzz
Tak jak w przypadku brata - czystokrwistość, no ale odpuszczę troszkę. Taki prezent na święta :D
Akcept!
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach