Go down
Meredith Gilbert
Oczekujący
Meredith Gilbert

[uczeń] Meredith Gilbert Empty [uczeń] Meredith Gilbert

Czw Lis 07, 2013 7:43 pm
Imię i nazwisko: Meredith Gilbert
Data urodzenia: 14.02.1960
Czystość krwi: mugolska
Dom w Hogwarcie: Ravenclaw
Różdżka: 13,5 cali wiąz, pióro feniksa, elastyczna
Widok z Ain Eingarp:

Oczy, będące według wielu drzwiami do duszy, u Mery są spojrzeniem w gwiazdy. Jaśniejsza gruba obwódka wokół lazurowych tęczówek sprawia, że zdają się być one jaśniejsze niżeli są w rzeczywistości. Nos, zakrapiany kilkoma jaśniejszymi piegami, należy do tych drobnych, określanych mianem uroczych. Zadarty, marszczy się zabawnie gdy na twarzy dziewczyny jawi się jeden z tych szczerych i wesołych uśmiechów. Usta jak czerwone jak maki, wąziutkie, dopasowane do całości. Dopełnieniem są rumieńce, które z bladej twarzy nie znikają nigdy.  Chuchro o wzroście niecałych stu sześćdziesięciu czterech centymetrów. Drobnej postawy i budowy ciała, może wydawać się młodsza niż w rzeczywistości. A obok niej stoi mężczyzna, nie znany, ale trzyma ją mocną za rękę i patrzy z uwielbieniem i miłością.


Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie:

Wiedźma z mugolskiej, przedziwnej rodziny? W dodatku urodzona w Bristolu 14 lutego, w ten przesiąknięty cukierkową miłością dzień? To musi być nie kto inny jak Meredith. Wiąz, 13,5 cala różdżka, pióro feniksa. Siódmy rok w Hogwarie.  Wysyła na pomoc patronusa, przybierającego postać Testrala. Tak, to ona.

Pomimo tego, że przejęła po ojcu pochodzenia mugolskiego,  chęć znajdywania logicznego wytłumaczenia na każde zagadnienie, nie potrafi nie wierzyć przy tym w opowieści babci o jakiejś pierwotnej mocy, sile, która od zawsze włada ludzkim losem. Wróćmy tutaj do wrodzonej ciekawości, bo jeśli ktoś mówi ci takie rzeczy, a ty jesteś człowiekiem ciekawym i zawsze pragnącym za wszelką cenę się rozwijać, to oczywiście zaczniesz swoje prywatne badania. I tak oto Mera regularnie odwiedza szkolny dział ksiąg zakazanych. W wakacje też nie traci czasu i myszkuje po antykwariatach w celach nieco bardziej… demonicznych, jakby to określił każdy, kto boi się pentagramu (tak naprawdę symbolu życia!). Okultyzm stał się jej malutką obsesją, chociaż stara się trzymać ją w tajemnicy. Co nie wychodzi za dobrze. Ludzie zaczynają rzucać śmiesznymi hasłami o Czarnych Mszach, gdy się pojawia, ale Panienka Gilbert tylko jeszcze wyżej unosi głowę. Ignoranci. Już ona znajdzie odpowiedź na to, gdzie szukać Absolutu. Proszę bardzo, oni mogą być niezainteresowanymi mrówkami, które w ostatecznym starciu zostaną zmiażdżone. Nie obchodzi jej to. Wyciągniesz wniosek, że należy do osób obdarzonych małymi pokładami empatii – bardzo dobrze. Kiedyś w szkole snuto nawet teorie na temat tego, czy przypadkiem nie składa kogoś w ofierze, gdy ma na to tylko ochotę – wiecie, te gorsze dni. Pogłosek nie potwierdzono… także nie odrzucono.

Jest… dziwaczna. Często zupełnie poza rzeczywistością, błądzi gdzieś myślami, lecz mimo to twardo stąpa po ziemi, wysnuwając z życia kolejne wnioski. Nie stara się nikogo udawać. Bo niby przed kim? Przed bandą głupich dzieciaków? Nie warto. Uczy się prawie cały czas, choć woli spożytkować jakoś inaczej dany jej czas. Pochłaniając książki w nadmiernych ilościach. Kocha literaturę. I często pisze listy, których nigdy nie wysyła. Ale to przecież całkiem normalne, prawda? Zwłaszcza, że nie mają swojego adresata.

Ludzkość! Jakaż ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia… kogoś innego!

Jakby się dokładniej przyjrzeć, każdy w Hogwarcie ma pewne przywary. Ktoś zbyt często spóźnia się na lekcje, ktoś inny całymi dniami potrafi przesiedzieć w szkolnej bibliotece – od skrajności w skrajność. Także Mera ma pewne irytujące zwyczaje – na pierwszy rzut oka mało irytujące, ale jeśli ktoś zna ją od siedmiu lat, bywa ciężko. Jakież to? Otóż najbardziej na świecie uwielbia wstawać skoro świt, włazić pod prysznic i śpiewać wszystkie wielkie, jej zdaniem, przeboje rocka, co może nieźle utrudniać życie jej współlokatorkom. Potem idzie na błonie, aby biegać.

Oczywiście to nie tak, że biega po szkole radosna, niczym skowronek. Raczej truchta w swoich ulubionych martensach i, nieco już wytartej, skórzanej kurtce. Może i ogólną wesołość jest w stanie tym wywołać, ale jej chodzi raczej o efekt grozy. A tak właściwie, o nic jej nie chodzi, po prostu przy tych widokach, ciszy i samotności, czując tylko woń lasu i wiatr we włosach czuje ze żyje.
A sprawa zupełnie drugorzędną jest to, że, wstaje tak wcześnie, aby mieć jak najlepsze widoki. Jej pasją jest fotografia, tak więc aparat jest jej nierozerwalną kolejną częścią bez której, nie wyobrażasz sobie jej.

Widzisz te siniaki, zadrapania i bandaże? Cała ona. Wiecznie nieostrożna, choć tak delikatna. Blada niczym porcelanowa laleczka. Włosy czarne, jak smoła. Tajemnicza, zagadkowa. Za każdym razem inna, lecz tak samo intrygująca. Czujesz? Mdły zapach wanilii przełamany nutką cynamonu? Jest gdzieś w pobliżu. Nie widzisz jej. Nie potrafisz jej opisać. Boisz się nawet dotknąć, z obawy, że się pokruszy. Patrz, właśnie bada Twoją twarz dzikim spojrzeniem. Jasnoniebieskie oczy rejestrują więcej, niż powinny. Doskonale wyczuwa Twoje emocje. Tak, to prawdziwa czarownica. A teraz… Uważaj, po jej zimnej skórze płynie gęsta krew. Brudna krew, w końcu to szlama jak się patrzy. Obrażaj ją do woli, jej naprawdę to nie rusza. Nie obchodzi ją Twoje zdanie, choćbyś był nie wiadomo kim. Dlaczego wciąż ubiera się w klasyczne kolory? To proste. By niepostrzeżenie przemknąć obok Ciebie korytarzem. Nie zauważasz jej? O to chodzi. Możesz ją jedynie poczuć, ale wtedy będzie za późno. Twarda, niczym głaz, choć krucha jak ciasto francuskie. Nieuchwytna, niczym wiosenny wiatr, który czujesz, lecz którego nie widzisz. Zmienia się, jak jesienny liść, raz sącząc głęboko epickie słowa, raz będąc oschłą, nieprzyjemną rozmówczynią, która mimo wszystko potrafi słuchać. Zauważasz ją? Brawa dla Ciebie. Jest piękna, jeśli zobaczysz głębię w rozbieganym spojrzeniu, ujarzmisz poobijane ciało i odgarniesz kruczoczarne włosy na bok. Jeśli potrafisz to dostrzec.

Kocha książki, grejpfruty i dym papierosowy. Nie pali, jedynie oddycha dymem, choć na jedno wychodzi. Jest leworęczna. Często ubiera się w dziwne stylizacje, przełamując klasykę jakimś wyrazistym akcentem. Widzi testrale. Ma czarnego kocura, o bursztynowych oczach, który nosi imię Salem. Niczym prawdziwa wiedźma. Niemalże każdej nocy lunatykuje, odwiedzając coraz to niebezpieczniejsze miejsca w zamku.


Przykładowy Post:

Na wróżbiarstwie kazali piątoklasistom prowadzić dziennik snów. Mera uważała to za kompletną stratę czasu, który mogłaby poświęcić na inne, dużo bardziej pożyteczniejsze i przyjemniejsze rzeczy, niż  pisanie jakiś wyssanych z palca  pierdół o tym co jej się tego wieczoru śniło. Skąd miała wiedzieć, jeśli jedyną nadzieją na spokojny, długi sen, była malutka niebieska drażetka, która zapewniała słodką nutę nie pamięci, aż do rana.

Zresztą całe to wróżbiarstwo miała gdzieś, nie uważała bowiem, aby ta dziedzina magii przydała jej się w przyszłym życiu. Ale jak mus, to mus, przynajmniej wykaże swoją wenę twórczą.

A oto, co zapisała…



1 listopada

Co prawda nie śniło mi się nic, a w każdym razie nic, co bym pamiętała. Hmm… niech będzie, że śniła mi się pogoń rozszalałego hipogryfa, który chciał odgryźć mi głowę.

2 listopada

To samo co wczoraj. Tym razem jednak głowa została na miejscu.

3 listopada

Wypicie dwóch butelek Ognistej. Striptiz, spanie pod stołem i kac jak stąd do wieczności.- (Mam nadzieję, że nie będzie tego czytać )

4-7 listopada

Czteroczęściowa senna epopeja na temat gorącego romansu z synem wilkołaka, ale się tego wieczoru na biegałam, że rano nóg nie czułam.

Ten kawałek na pewno się spodoba !!!
8-12 listopada

Śniło mi się, że jadłam kanapkę z masłem orzechowym. Pięć dni z rzędu. To musi coś znaczyć, prawda?

13 listopada

Nic mi się nie śniło, bo nałykałam się proszków nasennych i spałam jak nowo narodzona do samego rana… bez żadnych snów.!

Cudowna wymówka! Szczególnie, jeżeli jest się piątoklasistą- przytłoczonym ciężarem nauki do SUMów.

14-22listopada

Niestety, również zażywałam środki nasenne.

23listopada

Po raz pierwszy NAPRAWDĘ coś mi się śniło. Niewiele z tego pamiętam- tylko las ,jakąś dziwnie mi bliską dziewczynę, którą chyba chciałam ostrzec przed czymś, ale nie mogłam z jakiegoś nieznanego mi powodu. Mam nadzieję, że to nie był proroczy sen.

24-30listopada

Co noc śnił mi się ten sam koszmar. Mam już tego dość. Naprawdę muszę zacząć łykać tabletki nasenne. Znowu



Dziewczyna spojrzała z niechęcią na pergamin ze swoją pracą domową i pokręciła  głową z niesmakiem. Nie była idealna, ale i tak nie zamierzała kontynuować wróżbiarstwa, więc przepisała ją na czysto, starając napisać to tak, jak by niczego nie zmyśliła.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

[uczeń] Meredith Gilbert Empty Re: [uczeń] Meredith Gilbert

Pią Lis 08, 2013 6:01 pm
[uczeń] Meredith Gilbert Beq
Myślę, że jest w porządku. Akcept.
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach