- Meredith Davies
[uczennica] Meredith Davies
Wto Lis 11, 2014 5:16 pm
Imię i nazwisko: Meredith Davies
Data urodzenia: 2 stycznia 1962
Czystość krwi: półkrwi
Dom w Hogwarcie: Gryffindor
Różdżka: cedr, szpon hipogryfa, 12 cali
Widok z Ain Eingarp: Meredith patrzyła z niedowierzaniem na swoje lustrzane odbicie, obok którego stała jej żywa, szczęśliwa matka, a przynajmniej jej wyobrażenie - kobieta w końcu nie żyła, nie wiadomo więc, jak mogłaby wyglądać po piętnastu latach. Dziewczyna ze wzruszenia uroniła jedną, jedyną łzę. Była na tyle zatwardziała, by wytrzymać świadomość, że ta kobieta nigdy nie ujrzy swej dojrzałej córki, jej wiernej kopii sprzed lat, jak twierdził pan Davies...
Po chwili obróciła się na pięcie i uciekła, bo lada chwila Filch lub jego parszywa kotka mogli się tu zakręcić.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie: Davies nie jest wybijającą się w wynikach uczennicą, o nie! Chyba że pomylisz ją z jakąś inną pannicą o takim samym nazwisku. Pierwsze trzy lata nauki minęły głównie na Zadowalających, a nawet dwóch Okropnych (z historii magii i z astronomii), ale i też trzech PO z ulubionych eliksirów, zielarstwa oraz OPCM. Na końcu roku czwartego zdobyła trzy Wybitne z eliksirów, ONMS i mugoloznawstwa. Ogólnie, nie jest źle.
Przykładowy Post: Ciemnowłosa dziewczynka podbiegła do swego ojca, który właśnie wychodził z domu. Jak zwykle poważny, ubrany we frak i cylinder, niczym prawdziwy angielski sir, ucieszył się na widok radosnej córeczki.
-Tato, znowu pokazałam koleżankom moje sztuczki!
Ojciec nie wiadomo czemu posmutniał, ale uśmiechnął się nieco wymuszenie i rzekł:
-Naprawdę? I co, podobało im się?
-Tak, zwłaszcza ta z listkami zmieniającymi się w motyle!-uśmiechnęła się jeszcze szerzej dziewczynka.
-Dobrze... kiedy wrócę, porozmawiamy w domu o bardzo ważnej rzeczy.
Muszę jej to w końcu powiedzieć, obiecałem Lilith... pomyślał smutno pan Davies i ruszył uliczką.
***
Meredith zerknęła na zdjęcie młodej kobiety uśmiechającej się radośnie i machającej ręką. Samo to, że zdjęcie się poruszało, niesamowicie ją fascynowało.
-I... to była moja mama?-zapytała dziewczynka cicho, poprawiając długi, ciemny koński ogon.
-Tak, Meredith-westchnął pan Davies. -Nazywała się Lilith Bulstrode.
Po chwili milczenia mężczyzna odezwał się znowu:
-Mama umarła podczas twoich narodzin, zdążyła tylko nadać ci imię. I od samego początku chciała ci coś przekazać... Meredith, jesteś czarownicą.
Zdumiona osóbka siedząca naprzeciwko Clarka Daviesa otworzyła oczy i usta ze zdumienia, a potem sztucznie się roześmiała.
-Świetny żart, tatusiu.
-To nie jest żart, dziecko-westchnął mężczyzna.-Kiedy za cztery lata będziesz miała jedenaścielat, przyjdzie do nas ktoś, kto ci to wytłumaczy lepiej niż ja, wręczy ci list i bilet na pociag do specjalnej szkoły, która szkoli młodych czarodziejów. Nazywa się Hogwart. Twoja mama też tam była.
-Naprawdę?
Meredith najpierw spojrzała na tatę tak, jakby mu nie dowierzała, potem zerknęła na zdjęcie mamy. Wydawało jej się, że Lilith Bulstrode kiwnęła głową, jakby chciała potwierdzić to, co dziewczynka usłyszała od ojca.
***
Wysoka kobieta w szmaragdowozielonej szacie czekała, aż ktoś otworzy jej drzwi. Miała do spełnienia ważną misję od Dumbledore'a. Kolejne dziecko potrzebujące pomocy w świecie czarodziejów, który na niego czekał.
Otworzyła jej wysoka jak na jej wiek dziewczynka o długich, ciemnobrązowych włosach i wielkich zielonoszarych oczach otoczonych długimi rzęsami. Kobietę uderzyła szybko zauważalna chudość dziecka.
-Meredith Davies?
Dziewczynka kiwnęła głową.
-Pani jest z tej magicznej szkoły?
-Tak. Widzę, że trochę wiesz o tym, co cię czeka.
Panna Davies wpuściła przybyłą do środka. Obserwowała uważnie tą surową z wyglądu, dostojną kobietę o oczach z kocimi obwódkami, które wydawały się jeszcze bardziej kocie dzięki okularom. Meredith bardzo się spodobały te oczy.
-Jestem Minerwa McGonagall i przybywam tu, by pomóc ci się odnaleźć w magicznym świecie. Na początek udamy się na zakupy najważniejszych przyborów szkolnych, a po drodze opowiem ci najważniejsze rzeczy o Hogwarcie. Chodź.
Złapała mocno Meredith za rękę, a po chwili już ich nie było.
Znalazły się na ulicy Pokątnej. Daviesównę zachwyciły te wszystkie sklepy i sprzęty w nich, ale pani McGonagall zaprowadziła ją najpierw do wielkiego białego budynku, który miał być bankiem. Tam jakieś dziwne stworzenie - później się dowiedziała, że to goblin - zawiozło ją do pomieszczenia należącego do 1962 roku do Lilith Bulstrode, a od jej śmierci - do Meredith. W pomieszczeniu znajdowało się mnóstwo pieniędzy czarodziejów. Davies zabrała ich tyle, ile mogła unieść.
Z profesor McGonagall udała się następnie po różdżkę.
-Witam, panie Ollivander-rzekła profesor. -Przybywamy po różdżkę dla tej młodej damy.
-Meredith Davies-szepnął Ollivander. -Córka Lilith Bulstrode. Identyczna jak matka. Lilith była inna niż wszyscy Bulstrode'owie... Która ręka ma moc?
-Ee... chodzi o to, którą piszę? No, to lewa.
Magiczna taśma zaczęła mierzyć różne części ciała dziewczyny, zaś pan Ollivander zaczął szukać różdżki, ale był problem, bo żadna nie pasowała, jak dotąd. A Meredith wypróbowywała każdą, którą jej podawał. Zdawała się robić kłopot, lecz sprzedawca był dziwnie zadowolony.
-Hmm, a może ta... cedr i szpon hipogryfa, dwunastocalowa. Idealna dla czarodzieja skrywającego wielki potencjał, a zarazem nieco tajemniczego i nieufnego... Proszę spróbować, panno Davies.
Ledwo różdżkę złapała, poczuła z nią jakąś silną więź. Machnęła lekko, a z różdżki wytrysnął snop czerwonych iskier.
***
Po zakupie wszystkich niezbędnych rzeczy i kilku dodatkowych, jak na przykład podręcznik z różnymi zaklęciami czy biały kot nazwany Roweną (z celtyckiego biała głowa), Meredith i profesor McGonagall miały wrócić do miasta Bath, gdzie mieszkała dziewczynka. Ale wtedy Daviesównie coś się przypomniało.
-Czy może pani powtórzyć o czterech domach w Hogwarcie?
-No więc... są cztery domy, Gryffindor, Ravenclaw, Hufflepuff i Slytherin. Dom Lwa - Gryffindor - to dom odważnych, dzielnych, prawych. Dom Borsuka - Hufflepuff - to dom pracowitych, przyjacielskich; Ravenclaw składa się z ludzi mądrych, bystrych; zaś Ślizgoni - uczniowie Slytherinu - również są bystrzy, sprytni, ambitni i podstępni. Pamiętaj-dodała-że z Domu Węża wyszło najwięcej czarnoksiężników.
Zachwycona Meredith odparła na to:
-Chciałabym być w Gryffindorze!
-To już zależy od Tiary Przydziału, którą wkłada się na głowę i która mówi, jaka osoba gdzie pasuje.
McGonagall była wyraźnie zadowolona z ambicji Davies. Po chwili już były w Bath, na progu domu Meredith. Profesor wręczyła dziewczynie bilet na peron 9 i 3/4 w King's Cross w Londynie.
-Między peronami 9 i 10 jest żelazna barierka, na którą musisz wbiec. Wtedy przez nią przenikniesz i już będziesz na peronie, a potem trzeba już tylko znaleźć miejsce w pociągu. Powodzenia-powiedziała McGonagall i w jednej chwili zniknęła.
Dziewczyna stała jeszcze chwilę w miejscu, patrząc na bilet, następnie na wszystkie pakunki, które przyniosła, na kotkę Rowenę, która pytająco miauknęła. Potem sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła swoją nową różdżkę. Serce jej dziwnie podskoczyło, a ona sama poczuła się wspaniale. Roześmiała się na cały głos, nie dbając o przechodniów patrzących na nią niczym na wariatkę.
-Wyruszam w przygodę, która zmieni moje życie.
Odwróciła się w stronę drzwi i zadzwoniła, oznajmiając ojcu, że właśnie wróciła.
***
Była już pięć lat w tej szkole. Pięć długich lat, które całkowicie ją odmieniło. Nie była już tą słodką dziewczynką, choć wygląd "sweet girl" zachowała. Nadal miała długie ciemnobrązowe włosy i wielkie zielonoszare oczy, nadal miała słodkie czerwone usteczka i trójkątną bladą twarz. Wciąż była tak samo chuda, jak przedtem. Teraz wiedziała, że to moc genów wili - jej matka była półwilą. Na co dzień jednak nie obchodziło ją to zbytnio, choć wiadomo, każdy chłopiec się za nią oglądał. Wychowywana wśród mugoli, słuchała Deep Purple i Led Zeppelin, czytała kryminały i horrory, grała na gitarze elektrycznej, identycznej do tej należącej do Jimiego Hendrixa - w końcu była leworęczna. Ceniła sobie ludzi odważnych i towarzyskich, taka też była, choć często wolała być bardziej samotna - częściej więc ujrzysz ją samotnie spacerującą korytarzem, z książką w ręku.
Teraz siedziała na parapecie jednego z okien na czwartym piętrze, czytając po raz setny swój ulubiony kryminał. Gdzieś z końca korytarza usłyszała krzyk. Najpierw starała się tym nie przejmować, lecz wrażliwa na cudzą krzywdę w końcu schowała książkę, wyciągnęła różdżkę i pobiegła w tamtym kierunku. Ujrzała pierwszoroczną z Hufflepuffu ciągniętą do schodów przez dwie dziewczyny ze Slytherinu - akurat te, których Meredith najbardziej nienawidziła.
-Co jest? Znowu męczycie nowych uczniów?!
-Davies, złotko-wyszczerzyła zęby jedna z zielonych. -Jak zwykle niczym anioł stróż biegniesz do skrzywdzonych, by ich ratować.
-Nie denerwuj mnie, bo ja łatwo się denerwuję-wycedziła przez zęby nasza bohaterka.
-Naprawdę? No to chodź, powalczymy sobie o tą dziewczynkę...
-Ella, jej matka była z Bulstrode'ów!-oznajmiła jakby przerażona druga Ślizgonka.
-W tej chwili mam to gdzieś! No, chodź, jeśli nie boisz się Filcha.
-Mam się bać tego charłaka? Ja?!
Przez chwilę zastanawiała się nad czymś, po czym wykrzyknęła:
-Rictusempra!-i Ślizgonka po chwili zwijała się ze śmiechu. Druga nie zareagowała, dzięki czemu Meredith miała okazję schwycić małą Puchonkę za rękę i uciec z nią.
-Na Boga, znowu mi się udało-odetchnęła z ulgą Davies. -No, mała, zmykaj do swojego dormitorium.
Po czym i ona udała się do siebie.
- Avenity M. Underhill
Re: [uczennica] Meredith Davies
Wto Lis 11, 2014 9:38 pm
Twoją KP czytało się całkiem nieźle, musiałaś się dość napracować aby opisać to wszystko. ^^ Łap od cioci Ryan dodatkowe 20 fasolek za Wybitną KP, a co. U Ce by to nie przeszło.
Co do genów wili - musisz najpierw napisać genetykę o, tutaj. (: Na ten moment jednak już dam Ci akcepta, bo nie widzę w Twojej Karcie większych zastrzeżeń. Nie zapomnij tylko o wstawieniu avatara ;)
Akcept!
Co do genów wili - musisz najpierw napisać genetykę o, tutaj. (: Na ten moment jednak już dam Ci akcepta, bo nie widzę w Twojej Karcie większych zastrzeżeń. Nie zapomnij tylko o wstawieniu avatara ;)
Akcept!
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach