- Elias Martinelli
Elias Martinelli i Milda Borgouis - To tylko interesy
Czw Maj 09, 2019 10:34 pm
Dyskusje, które przez ostatnie dni odbywały się w zaciszu domostwa rodziny Martinelli zdecydowanie do tych spokojnych nie należały. Często można było usłyszeć podniesione głosy, i chociaż włosi przecież z natury mówią głośno tym razem od razu można było się zorientować, że w progi tego domostwa zawitał jakiś konflikt, który rodzina usiłowała a jakiś sposób zażegnać. Nie było to łatwe bowiem Elias miał podobną osobowość do ojca - jak się na coś uparł to koniec. Winą o całe to zamieszanie można było obarczać pewną kobietę, wampirzycę z którą Elias spotkał się jakiś czas temu, i której postanowił dostarczyć zamówioną przez nią krew. Nie mniej chciał zrobić to w zupełnie inny, mniej inwazyjny sposób. Po co przelewać cudzą krew skoro przecież on jest zdrowym i pełnym sił czarodziejem. Tak jak przypuszczał, kiedy tylko zdradził ten pomysł swojemu ojcu dostał burę roku, i nawet przekonywania, że do prowadzenia ich interesów potrzebny jest spokój nie był w stanie przekonać ojca. Natomiast nie wiadomo jak rozsądne argumenty, również nie docierały do Eliasa. Właśnie dzięki temu uporowi, ojciec Eliasa wyznaczył go na spadkobiercę rodzinnego interesu. Upór to coś, co w takich rodzinach jak Martinelli jest niezwykle cenione, ale potrafiło być również zgubne. Całe szczęście, któregoś dnia ojciec uległ. Trudno powiedzieć czy przekonały go do tego argumenty syna, czy sam był zmęczony tą bezsensowną sprzeczką. A może znał Eliasa zbyt dobrze i był świadom tego, że jego syn nie ustąpi, chociażby niebo miałoby mu się zwalić na głowę. Z drugiej strony może on chciał spotkać się z tą wampirzycą. W pewnym tego słowa znaczeniu go zafascynowała i był ciekaw tego jak dalej ta znajomość się rozwinie. Naturalnie miał na myśli jedynie dobro interesów. W końcu wampir, który miałby pewien dług u mafii mógłby ich nieźle ustawić. Pomóc w pewnych problemach. Dlatego Elias wybierając się pod adres, który zapisała mu na kartce wampirzyca zadbał o to, aby wyglądać tak samo profesjonalnie jak podczas ich pierwszego spotkania. Ubrał starannie wyprasowaną białą koszulę i spodnie, a na ramiona narzucił kolorystycznie dobraną marynarkę. Włosy staranie zaczesał i przykrył je kapeluszem.
Tak ubrany stanął przed drzwiami wampirzycy i przez chwilę wpatrywał się w drzwi zupełnie tak jakby jeszcze przez chwilę analizował wszelkie za i przeciw. W końcu to była ostatnia okazja, aby się wycofać, ale on tego nie zrobił i nie miał zamiaru tego zrobić. Uniósł swoją dłoń i uderzył kłykciami palców kilka razy w drzwi i oczekiwał spokojnie, aż kobieta uchyli drzwi. Chociaż przez chwilę wątpił czy to się stanie. Był późny wieczór, może wampirzyca zniecierpliwiona oczekiwaniem postanowiła, jednak udać się na polowanie.
Tak ubrany stanął przed drzwiami wampirzycy i przez chwilę wpatrywał się w drzwi zupełnie tak jakby jeszcze przez chwilę analizował wszelkie za i przeciw. W końcu to była ostatnia okazja, aby się wycofać, ale on tego nie zrobił i nie miał zamiaru tego zrobić. Uniósł swoją dłoń i uderzył kłykciami palców kilka razy w drzwi i oczekiwał spokojnie, aż kobieta uchyli drzwi. Chociaż przez chwilę wątpił czy to się stanie. Był późny wieczór, może wampirzyca zniecierpliwiona oczekiwaniem postanowiła, jednak udać się na polowanie.
- Milda Borgouis
Re: Elias Martinelli i Milda Borgouis - To tylko interesy
Czw Maj 09, 2019 11:05 pm
Wieczory Mildy wyglądały zawsze podobnie, czasem jedynie zmieniał się nawyk w zależności od spraw do załatwienia. Wykonywana robota, chociażby ta przydzielona przez Ministerstwo była odmianą typowego wieczoru wampirzycy, która mianowała się damą, bo po prostu nią była. Zachowania, gust, poglądy i profesjonalizm. Przez dekady ćwiczyła tę postawę, teraz postawa weszła w nawyk, a nawyk w sposób bycia.
Po powrocie ze swojego gabinetu, Milda przebrała się z eleganckich ubrań na coś bardziej domowego, coś wygodnego. Nie narzekała na obcasy, gorsety, falbany, które nosiła na co dzień, jednak mimo wieku, potrafiła wyczuć pewne zmiany w społeczności i ubrać się zgodnie z przypisanymi normami tego świata. Jednak w między czasie wzięła gorącą kąpiel gdzie spędziła kolejne pół godziny na odpoczynku.
Zamknęła oczy i zastanawiała się nad wszystkimi szczegółami przelotnych spraw dotyczących głównie pracy. Bo... bo o czym miałaby myśleć? O pragnieniu. Przecie pragnienie to teoretycznie sens jej istnienia. Klątwa, przez którą wszystko stało się mniej cenne niż dotychczas. Wzbogaciła się dzięki wampirzemu wigorowi, zatem był to niemały plus, lecz została sama jak palec i w żadna dobra praca jej nie odpłaci bezcennego czasu, który teraz nie miał znaczenia.
Gdy myślała o krwi, przypominała sobie o Eliasie Martinellim, Włochu, którym była bezdyskusyjnie oczarowana. Ale przecież to tylko interesy, powtarzała w myślach. Przez ostatni czas czuła posuchę, a sama ślina już nie wystarczała.
Wycierając twarz grubym, wełnianym ręcznikiem, usłyszała pukanie do drzwi. W mgnieniu oka nałożyła na siebie bieliznę i satynowy, długi szlafrok, kapcie, wyglądając i seksownie, i uroczo. Milda nie podejrzewała kto to mógł być, póki nie otworzyła drzwi, a przed progiem domu stał Włoch, o którym wcześniej myślała. Rozwarła lekko wargi zaskoczona obecnością Martinelliego, ale wpuściła go do środka.
— Dobry wieczór, panie Martinelli, co pana sprowadza? — zapytała dość niewinnie. — Niestety nie zaproszę pana na herbatę, lodówka nie działa od ponad pięćdziesięciu lat, a czajnik zardzewiał.
Milda lubiła mówić wprost o tym, że jest krwiożerczą wiedźmą, która ciętym językiem pokazywała to na przykładzie tego czasu, który dla niej przestał mieć znaczenie. Jakież to czasami bywało zabawne, zarazem przerażajace.
Martinelli wyglądał naprawdę dobrze, a pachniał papierosami i wodą kolońską, która nie była tak dusząca jak większość czarodziejów napotkanych do tej pory przez Mildę. Uśmiechnęła się do niego skromnie, palcem przesuwając w stronę karku, by tam się podrapać. Milda miała tak zadbane dłonie jakby nigdy nie pracowała, nigdy niczego nie robiła, były nieskazitelnie gładkie, czyste i białe. Twarde, długie paznokcie tylko dodawały uroku.
Po powrocie ze swojego gabinetu, Milda przebrała się z eleganckich ubrań na coś bardziej domowego, coś wygodnego. Nie narzekała na obcasy, gorsety, falbany, które nosiła na co dzień, jednak mimo wieku, potrafiła wyczuć pewne zmiany w społeczności i ubrać się zgodnie z przypisanymi normami tego świata. Jednak w między czasie wzięła gorącą kąpiel gdzie spędziła kolejne pół godziny na odpoczynku.
Zamknęła oczy i zastanawiała się nad wszystkimi szczegółami przelotnych spraw dotyczących głównie pracy. Bo... bo o czym miałaby myśleć? O pragnieniu. Przecie pragnienie to teoretycznie sens jej istnienia. Klątwa, przez którą wszystko stało się mniej cenne niż dotychczas. Wzbogaciła się dzięki wampirzemu wigorowi, zatem był to niemały plus, lecz została sama jak palec i w żadna dobra praca jej nie odpłaci bezcennego czasu, który teraz nie miał znaczenia.
Gdy myślała o krwi, przypominała sobie o Eliasie Martinellim, Włochu, którym była bezdyskusyjnie oczarowana. Ale przecież to tylko interesy, powtarzała w myślach. Przez ostatni czas czuła posuchę, a sama ślina już nie wystarczała.
Wycierając twarz grubym, wełnianym ręcznikiem, usłyszała pukanie do drzwi. W mgnieniu oka nałożyła na siebie bieliznę i satynowy, długi szlafrok, kapcie, wyglądając i seksownie, i uroczo. Milda nie podejrzewała kto to mógł być, póki nie otworzyła drzwi, a przed progiem domu stał Włoch, o którym wcześniej myślała. Rozwarła lekko wargi zaskoczona obecnością Martinelliego, ale wpuściła go do środka.
— Dobry wieczór, panie Martinelli, co pana sprowadza? — zapytała dość niewinnie. — Niestety nie zaproszę pana na herbatę, lodówka nie działa od ponad pięćdziesięciu lat, a czajnik zardzewiał.
Milda lubiła mówić wprost o tym, że jest krwiożerczą wiedźmą, która ciętym językiem pokazywała to na przykładzie tego czasu, który dla niej przestał mieć znaczenie. Jakież to czasami bywało zabawne, zarazem przerażajace.
Martinelli wyglądał naprawdę dobrze, a pachniał papierosami i wodą kolońską, która nie była tak dusząca jak większość czarodziejów napotkanych do tej pory przez Mildę. Uśmiechnęła się do niego skromnie, palcem przesuwając w stronę karku, by tam się podrapać. Milda miała tak zadbane dłonie jakby nigdy nie pracowała, nigdy niczego nie robiła, były nieskazitelnie gładkie, czyste i białe. Twarde, długie paznokcie tylko dodawały uroku.
- Elias Martinelli
Re: Elias Martinelli i Milda Borgouis - To tylko interesy
Pią Maj 10, 2019 12:06 am
Czy wejście do domu wampira...ba zapukanie do drzwi jego kryjówki nie było trochę głupie i nierozsądne. Poniekąd tak i między innymi przed tym usiłował ostrzec go ojciec, ale Elias z jakiejś przyczyny był pewien tego, że nie stanie się nic ponad to co miało się wydarzyć. Trudno było mu to opisać, była to po prostu pewność na którą on sam się zdawał stojąc teraz przed drzwiami i czekając kiedy ktoś je uchyli. Nie trwało to długo, bo po kilku minutach usłyszał dźwięk naciskanej klamki, zgrzyt zamka i w drzwiach stała wampirzyca, której widocznie w czymś przeszkodził. Włoch ukradkiem zmierzył wzrokiem całą sylwetkę kobiety, ale wyraz jego twarzy nie zdradzał nic konkretnego. Natomiast co działo się w jego głowie, to już zupełnie inna bajka. Doceniał wdzięki kobiety, sam przed sobą musiał przyznać, że była naprawdę atrakcyjna.
-Dobry wieczór- Odpowiedział i skinął lekko głową, podnosząc lekko swój kapelusz ku górze oddając kobiecie tym samym należyty szacunek. I chociaż jego zachowanie najpewniej było miłe, oraz bardzo kulturalne dawało jasno do zrozumienia w jakich kategoriach Włoch widzi to spotkanie. Interesy...nic innego oto spotkał się sprzedawca z kupującym. Było to oschłe to prawda, ale cały czas usiłował wyczuć grunt na jakim stoi, na ile może sobie pozwolić.
Kiedy kobieta zaprosiła go do swojego domu, ten bez dłuższego namysłu przekroczył próg. Zaczął rozglądać się po pomieszczeniu w którym się znalazł. W sumie nie tego się spodziewał. Prędzej przypuszczał, że wampirzyca będzie mieszkać w jakiejś jaskini, podziemiu czy w domu rodem z horrorów, ale to domostwo nie wyglądało strasznie, co więcej niektóre meble, jaki ozdoby jasno zdradzały status jaki prezentowała Milda
-Nie pijam herbaty o tej godzinie- Odpowiedział zgodnie z prawdą po czym odwrócił się w stronę kobiety, aby móc się jej po raz kolejny przyjrzeć. Nie zmieniała się. Wyglądała dokładnie tak samo, jak podczas ich pierwszego spotkania. Jedynie jej ubiór był mniej oficjalny, czego nie można było powiedzieć o Eliasie.
-Głodny też nie jestem. Domowe jedzenie potrafi nasycić - Jedzenia u nich w domu nie brakowało. Można powiedzieć, że życie Martinellich kręciło się wokół dwóch tematów: Mafii oraz jedzenia. Nikt nigdy z tamtego domu nie mógł wyjść głodny, a jeżeli tak się wydarzyło przy następnej wizycie jego matka usiłowała za wszelką cenę naprawić ten straszliwy błąd.
-Ale nie przybyłem tutaj, aby złożyć towarzyską wizytę- Dodał po chwilce milczenia, po czym ściągnął z siebie marynarkę i odwiesił ją na pobliski wieszak zostając tym samym w koszuli. Czy chciał mieć to za sobą? i tak i nie. Był bez dwóch zdań podekscytowany. Obiło mu się coś o uszy o wampirzych ugryzieniach, ale teraz miał okazję sprawdzić to sam na własnej skórze.
-Dobry wieczór- Odpowiedział i skinął lekko głową, podnosząc lekko swój kapelusz ku górze oddając kobiecie tym samym należyty szacunek. I chociaż jego zachowanie najpewniej było miłe, oraz bardzo kulturalne dawało jasno do zrozumienia w jakich kategoriach Włoch widzi to spotkanie. Interesy...nic innego oto spotkał się sprzedawca z kupującym. Było to oschłe to prawda, ale cały czas usiłował wyczuć grunt na jakim stoi, na ile może sobie pozwolić.
Kiedy kobieta zaprosiła go do swojego domu, ten bez dłuższego namysłu przekroczył próg. Zaczął rozglądać się po pomieszczeniu w którym się znalazł. W sumie nie tego się spodziewał. Prędzej przypuszczał, że wampirzyca będzie mieszkać w jakiejś jaskini, podziemiu czy w domu rodem z horrorów, ale to domostwo nie wyglądało strasznie, co więcej niektóre meble, jaki ozdoby jasno zdradzały status jaki prezentowała Milda
-Nie pijam herbaty o tej godzinie- Odpowiedział zgodnie z prawdą po czym odwrócił się w stronę kobiety, aby móc się jej po raz kolejny przyjrzeć. Nie zmieniała się. Wyglądała dokładnie tak samo, jak podczas ich pierwszego spotkania. Jedynie jej ubiór był mniej oficjalny, czego nie można było powiedzieć o Eliasie.
-Głodny też nie jestem. Domowe jedzenie potrafi nasycić - Jedzenia u nich w domu nie brakowało. Można powiedzieć, że życie Martinellich kręciło się wokół dwóch tematów: Mafii oraz jedzenia. Nikt nigdy z tamtego domu nie mógł wyjść głodny, a jeżeli tak się wydarzyło przy następnej wizycie jego matka usiłowała za wszelką cenę naprawić ten straszliwy błąd.
-Ale nie przybyłem tutaj, aby złożyć towarzyską wizytę- Dodał po chwilce milczenia, po czym ściągnął z siebie marynarkę i odwiesił ją na pobliski wieszak zostając tym samym w koszuli. Czy chciał mieć to za sobą? i tak i nie. Był bez dwóch zdań podekscytowany. Obiło mu się coś o uszy o wampirzych ugryzieniach, ale teraz miał okazję sprawdzić to sam na własnej skórze.
- Milda Borgouis
Re: Elias Martinelli i Milda Borgouis - To tylko interesy
Pią Maj 10, 2019 10:31 am
Wampirzyca od razu wiedziała jaki był cel wizyty. Elias wreszcie przyniósł jej to na co czekała! Tak, to musiało być to. No, bo po co miałby odwiedzać wampira o tej godzinie? Na pewno nie przyszedł tu na herbatę...
Uniosła brew, obserwując mężczyznę ściągającego płaszcz. Zrobiła parę kroków do przodu. Dostrzegła, że Elias ukradkiem oglądał jej mieszkanie lekko zdziwiony, ale kamienny wyraz twarzy nie pozwalał wiele zdradzać. Kompletnie nic się nie zmieniło od ostatniego spotkania. Był taki sam. Opanowany, konkretny i kulturalny. Mildzie podobało się to, bowiem przez tę tajemniczość, wydawał się zarazem szczery i godny zaufania. Miała lata staruszki, która niebawem powinna opuścić ten świat i jej doświadczenie życiowe, a wyglądała jak dziewicza studentka.
— Rozumiem — odpowiedziała cicho. — I domyśliłam się, że nie chodzi o odwiedziny, w szczególności o tak późnej godzinie.
Zwróciła uwagę tuż po tym jak Elias stanął na wprost niej. Jednakże zaprosiła gościa do salonu, w którym raczej nie było gdzie usiąść. Milda nie miewała gości od trzydziestu dziewięciu lat. Ostatni raz były tutaj ślady pogrzebu jej ciotki, a po nim wszystko spowiło kurz, smutek i zimno. Dlatego potem Milda wszystko pokryła białymi, dziurawymi obrusami. Wyglądało to dość smętnie, nieciekawie, ale często przypominało to każdemu kim była Milda i jak dziewczyna traktowała przeszłość.
Obserwowała ukradkiem Eliasa i jego reakcję na rzekomo opuszczony dom, który nie był opuszczony, a wyglądał jakby nikt tu nie mieszkał. Nie było tu żadnej duszy.
Natomiast portret jej ciotki wiszący obok starego, zepsutego zegara przykuwał uwagę Mildy za każdym razem jak tędy przechodziła. Miała wrażenie, że tymi przenikliwymi oczami nadal zagląda jej w duszę, a ona czuła wewnętrzny niepokój. Praktycznie wszystko co Milda ukrywała przed światem, Olga bez najmniejszego wysiłku dowiadywała się o wszystkim. I wcale jej to nie przeszkadzało. A wówczas sprawiała takie wrażenie, jakby jej zdanie nie miało w ogóle znaczenia. Tylko oferowała pomoc. Płacąc najwyższą cenę.
Za salonem, Milda zagospodarowała pomieszczenie, które traktowała jak spiżarkę, jakkolwiek ono by nie wyglądało. Przypominało schowek na miotły, bowiem nie posiadał okien, a w powietrzu unosił się smród zakrzepłej krwi na ścianach. Wyglądało to upiornie, szczególnie, że w kącie stała dziurawa trumna. A półki były puste i zakurzone.
— W czasach wojny byłam bardzo... krwiożercza o ile mogę tak to ująć. Było to miejsce gdzie zabijałam wielu niewinnych ludzi. Czasy były takie, że nikt nikogo nie szukał, było mi wtedy łatwiej. Teraz już nie korzystam z tego miejsca, przynajmniej na razie... — oznajmiła szczerze. — Na tej półce będę trzymać worki z krwią, jeśli ma pan pachołków do dostarczenia przesyłek, tutaj będą mogli składować mi krew.
Wskazała palcem na drewniane półki. Spojrzała Eliasowi w oczy, którego z jakiejś przyczyny nie potrafiła w ogóle zrozumieć. Miała wrażenie, że tym go zaskoczy.
A może przesadziła? Skrzywiła usta, po czym zorientowała się, że stoi na wysokości jego szyi, więc odwróciła głowę, ponieważ pokusa była zbyt wielka.
— Co pan sądzi? Byłoby to dobre wyjście? — uniosła brew.
Założyła ręce na piersi, lekko odkrywając dekolt.
Uniosła brew, obserwując mężczyznę ściągającego płaszcz. Zrobiła parę kroków do przodu. Dostrzegła, że Elias ukradkiem oglądał jej mieszkanie lekko zdziwiony, ale kamienny wyraz twarzy nie pozwalał wiele zdradzać. Kompletnie nic się nie zmieniło od ostatniego spotkania. Był taki sam. Opanowany, konkretny i kulturalny. Mildzie podobało się to, bowiem przez tę tajemniczość, wydawał się zarazem szczery i godny zaufania. Miała lata staruszki, która niebawem powinna opuścić ten świat i jej doświadczenie życiowe, a wyglądała jak dziewicza studentka.
— Rozumiem — odpowiedziała cicho. — I domyśliłam się, że nie chodzi o odwiedziny, w szczególności o tak późnej godzinie.
Zwróciła uwagę tuż po tym jak Elias stanął na wprost niej. Jednakże zaprosiła gościa do salonu, w którym raczej nie było gdzie usiąść. Milda nie miewała gości od trzydziestu dziewięciu lat. Ostatni raz były tutaj ślady pogrzebu jej ciotki, a po nim wszystko spowiło kurz, smutek i zimno. Dlatego potem Milda wszystko pokryła białymi, dziurawymi obrusami. Wyglądało to dość smętnie, nieciekawie, ale często przypominało to każdemu kim była Milda i jak dziewczyna traktowała przeszłość.
Obserwowała ukradkiem Eliasa i jego reakcję na rzekomo opuszczony dom, który nie był opuszczony, a wyglądał jakby nikt tu nie mieszkał. Nie było tu żadnej duszy.
Natomiast portret jej ciotki wiszący obok starego, zepsutego zegara przykuwał uwagę Mildy za każdym razem jak tędy przechodziła. Miała wrażenie, że tymi przenikliwymi oczami nadal zagląda jej w duszę, a ona czuła wewnętrzny niepokój. Praktycznie wszystko co Milda ukrywała przed światem, Olga bez najmniejszego wysiłku dowiadywała się o wszystkim. I wcale jej to nie przeszkadzało. A wówczas sprawiała takie wrażenie, jakby jej zdanie nie miało w ogóle znaczenia. Tylko oferowała pomoc. Płacąc najwyższą cenę.
Za salonem, Milda zagospodarowała pomieszczenie, które traktowała jak spiżarkę, jakkolwiek ono by nie wyglądało. Przypominało schowek na miotły, bowiem nie posiadał okien, a w powietrzu unosił się smród zakrzepłej krwi na ścianach. Wyglądało to upiornie, szczególnie, że w kącie stała dziurawa trumna. A półki były puste i zakurzone.
— W czasach wojny byłam bardzo... krwiożercza o ile mogę tak to ująć. Było to miejsce gdzie zabijałam wielu niewinnych ludzi. Czasy były takie, że nikt nikogo nie szukał, było mi wtedy łatwiej. Teraz już nie korzystam z tego miejsca, przynajmniej na razie... — oznajmiła szczerze. — Na tej półce będę trzymać worki z krwią, jeśli ma pan pachołków do dostarczenia przesyłek, tutaj będą mogli składować mi krew.
Wskazała palcem na drewniane półki. Spojrzała Eliasowi w oczy, którego z jakiejś przyczyny nie potrafiła w ogóle zrozumieć. Miała wrażenie, że tym go zaskoczy.
A może przesadziła? Skrzywiła usta, po czym zorientowała się, że stoi na wysokości jego szyi, więc odwróciła głowę, ponieważ pokusa była zbyt wielka.
— Co pan sądzi? Byłoby to dobre wyjście? — uniosła brew.
Założyła ręce na piersi, lekko odkrywając dekolt.
- Elias Martinelli
Re: Elias Martinelli i Milda Borgouis - To tylko interesy
Pią Maj 10, 2019 11:12 am
Mężczyzna zaczął przechadzać się po pomieszczeniu przyglądając się zakurzonym ścianom, półkom, a nawet opuszkami palców przejechał po białym...a przynajmniej kiedyś było to białe prześcieradło.
-Podobno wnętrze domu często odzwierciedla wnętrze mieszkańca- Powiedział w końcu po chwilce milczenia zatrzymując się przy obrazie, który przedstawiał jakąś kobietę. Faktycznie miejsce to było mało przyjazne, i mogło wywoływać gęsią skórkę, ale Elias nie bał się, nie był też zaniepokojony. Krew na ścianach, zakurzone meble, czy pajęczyny pod sufitem na których przesiadywały leniwe pająki w oczekiwaniu na jakąś smakowitą muchę nie robiły na nim zbyt wielkiego wrażenie. W końcu człowiek jego pokroju musiał być przyzwyczajony również do takich widoków.
-W czasie wojny każdy był krwiożerczy...na swój sposób- Odpowiadał zdawkowo, a w jego słowach trudno było doszukiwać się potwierdzenia czy zaprzeczenia co do tego co mówiła Milda. Faktem było, że wojny rządziły się swoimi prawami i każdy wtedy przelewał krew. Jedni robili to bo mieli na to ochotę, a inni zabijali dla tak prostych i przyziemnych rzeczy jak buty, czy cieplejsze. ubrania...albo co gorsza kawałek chleba.
-Nie mniej nie wątpię, że śmierci ten dom musiał widzieć wiele- Nie był typem człowieka, który starał się ubarwić rzeczywistość. Był raczej realistą, który opisywał rzeczy takimi jakimi były, a nie jakimi mogłyby być. Kobieta w domu której aktualnie przebywał była wampirem i nie miał zamiaru próbować udawać, że tak nie jest. Elias w końcu ponownie odwrócił się do swojej rozmówczyni natrafiając tym samym na jej wzrok. Źrenice przez chwilę mu zadrżały, ale twarz...nadal nie wiele zdradzała. Trudno było jasno określić czy mężczyzna, aż tak dobrze panuje nad swoimi emocjami, czy może to wszystko dla niego jest po prostu codziennością życia. Nie mniej, kiedy ta zaczęła opowiadać mu o tym gdzie to też ma zamiar stawiać woreczki z krwią przez chwilę na jego twarzy zamajaczył lekki uśmiech.
-Obawiam się, że zniszczę pani marzenie o kolekcjonowaniu krwi- Zrobił kilka kroków w stronę kobiety, a dźwięk jego kroków odbił się stłumionym echem, od pokrytej kurzem drewnianej podłodze. Zaczął rozpinać prawy rękaw koszuli, by po chwili podwinąć go ku górze, odsłaniając tym samym wewnętrzną stronę dłoni po której przebiegły wyraźnie odznaczając się na skórze żyły.
-Mówiłem, że znajdę bezpieczniejsze rozwiązanie i dla mnie i dla pani- Miał dostarczyć krew i to zrobił ich umowa nie obejmowała formy w jaki sposób to zrobi. Teraz można było się zastanawiać nad tym ile wart jest Elias, jeżeli sprzedał tak naprawdę swoją własną krew, część swojego ciała. Natomiast kim była jego rodzina, że na to się zgodziła. Cóż...nie chcieli się zgodzić, a przynajmniej ojciec, ale pieniądz to pieniądz.
-Podobno wnętrze domu często odzwierciedla wnętrze mieszkańca- Powiedział w końcu po chwilce milczenia zatrzymując się przy obrazie, który przedstawiał jakąś kobietę. Faktycznie miejsce to było mało przyjazne, i mogło wywoływać gęsią skórkę, ale Elias nie bał się, nie był też zaniepokojony. Krew na ścianach, zakurzone meble, czy pajęczyny pod sufitem na których przesiadywały leniwe pająki w oczekiwaniu na jakąś smakowitą muchę nie robiły na nim zbyt wielkiego wrażenie. W końcu człowiek jego pokroju musiał być przyzwyczajony również do takich widoków.
-W czasie wojny każdy był krwiożerczy...na swój sposób- Odpowiadał zdawkowo, a w jego słowach trudno było doszukiwać się potwierdzenia czy zaprzeczenia co do tego co mówiła Milda. Faktem było, że wojny rządziły się swoimi prawami i każdy wtedy przelewał krew. Jedni robili to bo mieli na to ochotę, a inni zabijali dla tak prostych i przyziemnych rzeczy jak buty, czy cieplejsze. ubrania...albo co gorsza kawałek chleba.
-Nie mniej nie wątpię, że śmierci ten dom musiał widzieć wiele- Nie był typem człowieka, który starał się ubarwić rzeczywistość. Był raczej realistą, który opisywał rzeczy takimi jakimi były, a nie jakimi mogłyby być. Kobieta w domu której aktualnie przebywał była wampirem i nie miał zamiaru próbować udawać, że tak nie jest. Elias w końcu ponownie odwrócił się do swojej rozmówczyni natrafiając tym samym na jej wzrok. Źrenice przez chwilę mu zadrżały, ale twarz...nadal nie wiele zdradzała. Trudno było jasno określić czy mężczyzna, aż tak dobrze panuje nad swoimi emocjami, czy może to wszystko dla niego jest po prostu codziennością życia. Nie mniej, kiedy ta zaczęła opowiadać mu o tym gdzie to też ma zamiar stawiać woreczki z krwią przez chwilę na jego twarzy zamajaczył lekki uśmiech.
-Obawiam się, że zniszczę pani marzenie o kolekcjonowaniu krwi- Zrobił kilka kroków w stronę kobiety, a dźwięk jego kroków odbił się stłumionym echem, od pokrytej kurzem drewnianej podłodze. Zaczął rozpinać prawy rękaw koszuli, by po chwili podwinąć go ku górze, odsłaniając tym samym wewnętrzną stronę dłoni po której przebiegły wyraźnie odznaczając się na skórze żyły.
-Mówiłem, że znajdę bezpieczniejsze rozwiązanie i dla mnie i dla pani- Miał dostarczyć krew i to zrobił ich umowa nie obejmowała formy w jaki sposób to zrobi. Teraz można było się zastanawiać nad tym ile wart jest Elias, jeżeli sprzedał tak naprawdę swoją własną krew, część swojego ciała. Natomiast kim była jego rodzina, że na to się zgodziła. Cóż...nie chcieli się zgodzić, a przynajmniej ojciec, ale pieniądz to pieniądz.
- Milda Borgouis
Re: Elias Martinelli i Milda Borgouis - To tylko interesy
Pią Maj 10, 2019 12:50 pm
Mildę zaskoczyło to co zaoferował Elias. Obruszyła się, bo przecież zapłaciła za worek krwi tylko dlatego, że miała dość karmić się sąsiadami, choćby innymi czarodziejami w Londynie. A Elias raczej chciał się porwać na coś co mogłoby się źle skończyć. Chwyciła go tęgo za ramię, tak mocno, że sama poczuła jakby miała mu oderwać tę rękę. Zazgrzytało zębami, a kły mimowolnie się wydłużyły. Odepchnęła jego rękę, z głębi gardła wydobył się ponury ryk. Nie była na to gotowa.
— Pan oszalał! Nie po to prosiłam o worki krwi — syknęła. — Nikt o zdrowych zmysłach nie decyduje się na to.
Milda wcale nie żartowała. Opanowanie pragnienia jest prawie niemożliwe, a sama ledwie dawała radę powstrzymać się od mordu zaledwie tydzień. Co jeszcze można powiedzieć, skoro dla Mildy to i tak dużo. Nie po to tyle lat z tym walczyła, by teraz ot tak wpić kły w skórę Martinelliego. Popatrzyła na niego wyraźnie zdenerwowana. Oczy pociemniały i nagle zepsuł się jej humor.
— Jest pan pewien swojej decyzji? Nie uratuję pana jeśli straci pan przytomność! Przyszedł pan tu mnie dręczyć? Bawić się moim kosztem?
Warknięcie zmieniło się w krzyk. Milda jednak musiała przyznać, że była spragniona. Trzasnęła drzwiami, które w pewnej chwili wyłamały się z zawiasów. Stworzyła taki huk, jakby próbowała obudzić zmarłego. Spuściła głowę. Wbiła paznokcie w skórę po wewnętrznej stronie dłoni robiąc tym głębokie nacięcia.
— Pan nie wie jak jest mi ciężko żyć zgodnie z innymi bez myśli o tym, że chętnie zatopiłabym zęby w ich pieprzone ciała. A teraz kiedy prosiłam o pomoc, pan oferuje coś co może pana zabić? Nie za to zapłaciłam!
Jednak widziała, że Elias wcale nie żartował. Nie wyglądał na kogoś kto posiada coś takiego jak słabe poczucie humoru, czy jakiekolwiek poczucie humoru. Wyglądał na sztywnego, wiecznie dumającego mężczyznę, dla którego liczyły się interesy. Nic więcej. Miała jednak głęboką nadzieję, że to wrażenie było mylące.
— Chyba musi pan wyjść — wycedziła.
Zacisnęła pięści, a drżące usta wahały się od wypowiedzenia kolejnych brzydkich słów.
— Pan oszalał! Nie po to prosiłam o worki krwi — syknęła. — Nikt o zdrowych zmysłach nie decyduje się na to.
Milda wcale nie żartowała. Opanowanie pragnienia jest prawie niemożliwe, a sama ledwie dawała radę powstrzymać się od mordu zaledwie tydzień. Co jeszcze można powiedzieć, skoro dla Mildy to i tak dużo. Nie po to tyle lat z tym walczyła, by teraz ot tak wpić kły w skórę Martinelliego. Popatrzyła na niego wyraźnie zdenerwowana. Oczy pociemniały i nagle zepsuł się jej humor.
— Jest pan pewien swojej decyzji? Nie uratuję pana jeśli straci pan przytomność! Przyszedł pan tu mnie dręczyć? Bawić się moim kosztem?
Warknięcie zmieniło się w krzyk. Milda jednak musiała przyznać, że była spragniona. Trzasnęła drzwiami, które w pewnej chwili wyłamały się z zawiasów. Stworzyła taki huk, jakby próbowała obudzić zmarłego. Spuściła głowę. Wbiła paznokcie w skórę po wewnętrznej stronie dłoni robiąc tym głębokie nacięcia.
— Pan nie wie jak jest mi ciężko żyć zgodnie z innymi bez myśli o tym, że chętnie zatopiłabym zęby w ich pieprzone ciała. A teraz kiedy prosiłam o pomoc, pan oferuje coś co może pana zabić? Nie za to zapłaciłam!
Jednak widziała, że Elias wcale nie żartował. Nie wyglądał na kogoś kto posiada coś takiego jak słabe poczucie humoru, czy jakiekolwiek poczucie humoru. Wyglądał na sztywnego, wiecznie dumającego mężczyznę, dla którego liczyły się interesy. Nic więcej. Miała jednak głęboką nadzieję, że to wrażenie było mylące.
— Chyba musi pan wyjść — wycedziła.
Zacisnęła pięści, a drżące usta wahały się od wypowiedzenia kolejnych brzydkich słów.
- Elias Martinelli
Re: Elias Martinelli i Milda Borgouis - To tylko interesy
Pią Maj 10, 2019 1:20 pm
Kiedy Elias poczuł jak kobieta zaciska swoje palca na jego przedramieniu przymrużył oczy, usta wykrzywiły się lekko dając jasno do zrozumienia, że ten uścisk był silny, nie mniej z jego ust nie wydobyło się ani jedno sapnięcie, czy głos sprzeciwu. Nie próbował nawet się wyrywać. Natomiast kiedy Milda od tak odtrąciła jago dłoń westchnął ciężko i schował na chwilę rękę do kieszeni.
-Możliwe, że oszalałem, często to słyszę, ale ostatecznie ludzie przyznają mi racje- Czy rozumiał oburzenie Mildy w tej chwili, oczywiście, że tak, ale on podchodził do tego bezemocjonalnie, myślał logicznie, a logika podsuwała mu pewne wnioski. Nie mniej odczekał chwilę, aż wampirzyca wykrzyczy się, by zaraz potem trzasnąć drzwiami tak mocno, aż te zaskrzypiały i wypadły, a sam Elias mógł by przysiąc, że przez chwilę poczuł nawet drżenie ziemi.
-Myślę, że jest coś co w pewien sposób nas łączy- Zaczął spokojnie, kiedy wampirzyca w końcu skończyła popis swojej złości. Martinelli podszedł powoli do jednej z przykrytych kanap i po prostu usiadł na niej nie przejmując się nawet tym, że wzbił w powietrze tumany kurzy, które zalegały tutaj nie wiadomo jak długo.
-Obydwoje szukamy innego wyjścia- Elias założył nogę na nogę i spokojnie wpatrywał się w wampirzycę. To opanowanie, przyciszony i łagodny głos on naprawdę traktował to jako interesy, więc czy dla niego nie było żadnej świętości. Jeżeli z taką łatwością przychodzi mu położenie swojego życia na szalę to co dopiero mowa o innych ludziach. Chociaż z drugiej strony wolał ofiarować siebie, niż skrzywdzić kogoś niewinnego. Budowało to niezwykle sprzeczny obraz Eliasa.
-Oboje nie chcemy być mordercami. Czasami najlepsze rozwiązania są tymi, których nie chcieliśmy wziąć pod uwagę- Włoch trochę też nie rozumiał tego całego wybuchu agresji. Oferował w tej chwili jedno z najlepszych rozwiązań całej sytuacji. Dobrowolnie tu przyszedł, i oferował swoją krew. Milda w tej chwili nie musiała się czuć jak łowca, czy jak potwór, a Elias nie czuł się jak ofiara.
-Złożyłem drugą propozycję, pani się na nią zgodziła nie zadając nawet pytania na czym ona miałaby polegać. To mi dużo powiedziało o swego rodzaju z desperowaniu- Mężczyzna w końcu wstał ze swojego miejsca i zrobił kilka kroków w stronę kobiety. Nie chciał jej drażnić, bo przecież nie chciał tak naprawdę żegnać się z życiem w tak głupi sposób. Chociaż z drugiej strony czy to nie on dobrowolnie wszedł do jaskini lwa.
-Chyba nie znajduje się pani w tej chwili w sytuacji która pozwala wybrzydzać. Jeżeli teraz wyjdę zostanie pani skazana na kolejne dni pragnienia, a to byłoby okrutne.- Elias w końcu zbliżył się do Mildy i po raz kolejny wyciągnął w jej stronę dłoń. Wiedział, że była zdesperowana, i może nawet było mu jej szkoda i chciał w tej chwili ulżyć w jej cierpieniu, chociaż to najpewniej nie byłoby takie łatwe.
-Obydwoje mamy dużo na sumieniu, i nie udawajmy, że jest inaczej- Teraz przed sobą stały dwie osoby, które w pewien sposób żerowały na życiu innych ludzi. Milda piła ich krew, a Elias wyceniał ich życia.
-Możliwe, że oszalałem, często to słyszę, ale ostatecznie ludzie przyznają mi racje- Czy rozumiał oburzenie Mildy w tej chwili, oczywiście, że tak, ale on podchodził do tego bezemocjonalnie, myślał logicznie, a logika podsuwała mu pewne wnioski. Nie mniej odczekał chwilę, aż wampirzyca wykrzyczy się, by zaraz potem trzasnąć drzwiami tak mocno, aż te zaskrzypiały i wypadły, a sam Elias mógł by przysiąc, że przez chwilę poczuł nawet drżenie ziemi.
-Myślę, że jest coś co w pewien sposób nas łączy- Zaczął spokojnie, kiedy wampirzyca w końcu skończyła popis swojej złości. Martinelli podszedł powoli do jednej z przykrytych kanap i po prostu usiadł na niej nie przejmując się nawet tym, że wzbił w powietrze tumany kurzy, które zalegały tutaj nie wiadomo jak długo.
-Obydwoje szukamy innego wyjścia- Elias założył nogę na nogę i spokojnie wpatrywał się w wampirzycę. To opanowanie, przyciszony i łagodny głos on naprawdę traktował to jako interesy, więc czy dla niego nie było żadnej świętości. Jeżeli z taką łatwością przychodzi mu położenie swojego życia na szalę to co dopiero mowa o innych ludziach. Chociaż z drugiej strony wolał ofiarować siebie, niż skrzywdzić kogoś niewinnego. Budowało to niezwykle sprzeczny obraz Eliasa.
-Oboje nie chcemy być mordercami. Czasami najlepsze rozwiązania są tymi, których nie chcieliśmy wziąć pod uwagę- Włoch trochę też nie rozumiał tego całego wybuchu agresji. Oferował w tej chwili jedno z najlepszych rozwiązań całej sytuacji. Dobrowolnie tu przyszedł, i oferował swoją krew. Milda w tej chwili nie musiała się czuć jak łowca, czy jak potwór, a Elias nie czuł się jak ofiara.
-Złożyłem drugą propozycję, pani się na nią zgodziła nie zadając nawet pytania na czym ona miałaby polegać. To mi dużo powiedziało o swego rodzaju z desperowaniu- Mężczyzna w końcu wstał ze swojego miejsca i zrobił kilka kroków w stronę kobiety. Nie chciał jej drażnić, bo przecież nie chciał tak naprawdę żegnać się z życiem w tak głupi sposób. Chociaż z drugiej strony czy to nie on dobrowolnie wszedł do jaskini lwa.
-Chyba nie znajduje się pani w tej chwili w sytuacji która pozwala wybrzydzać. Jeżeli teraz wyjdę zostanie pani skazana na kolejne dni pragnienia, a to byłoby okrutne.- Elias w końcu zbliżył się do Mildy i po raz kolejny wyciągnął w jej stronę dłoń. Wiedział, że była zdesperowana, i może nawet było mu jej szkoda i chciał w tej chwili ulżyć w jej cierpieniu, chociaż to najpewniej nie byłoby takie łatwe.
-Obydwoje mamy dużo na sumieniu, i nie udawajmy, że jest inaczej- Teraz przed sobą stały dwie osoby, które w pewien sposób żerowały na życiu innych ludzi. Milda piła ich krew, a Elias wyceniał ich życia.
- Milda Borgouis
Re: Elias Martinelli i Milda Borgouis - To tylko interesy
Sob Maj 11, 2019 12:17 am
Po słowach Eliasa Milda się nieco uspokoiła. Jednak dalej nie była pewna tego co proponował. Spojrzała na niego lekko zniechęcona, ale musiała przyznać, że Elias miał dar przekonywania. Głośno westchnęła. Miała dość ciągłej walki sama ze sobą, z moralnymi racjami i wyrzutami sumienia. Elias proponował zdrowy układ, na którego nie ma rady. Z drugiej strony nie widziała innego racjonalnego sposobu, więc chcąc nie chcąc przyznała rację Włochowi.
— Jeśli przysięgniesz, że to zdarzenie nie opuści tego domu — wycedziła surowo. — A jeżeli poczujesz, że to zbyt wiele daj jakiś znak... nie piłam od tygodnia, trochę wariuję.
Odpowiedziała jak zwykle zgodnie z prawdą, po czym zbliżyła się do Eliasa po to by złapać go za ramię, a paznokcie wbiła w skórę po to aby przypadkiem się nie wierzgał. Nie chciała pobrudzić mu ubrań, ani tym bardziej ubabrać się krwią bardziej niż to konieczne.
Wzięła głęboki oddech, czując wrzącą krew w jego żyłach i od razu podniosło to ciśnienie Mildzie. Miała wrażenie, że eksploduje z emocji; ciężko było jej opanować pragnienie, a co więcej stłumić w sobie złość, determinację i inne rzeczy, które tylko jej przyćmiewały zdrowy rozsądek. W pewnym momencie zamknęła oczy, uchyliła ostrożnie wargi, z których wyłoniły się wampirze, długie kły, a potem wbiła je głęboko w skórę Eliasa. Poczuła wzdrygniecie ręki. Celowo nie patrzyła na towarzysza, ponieważ tylko ją by to rozproszyło, a nie chciała by Elias wybroczył się nim zdoła cokolwiek zrobić. Miała wrażenie, że Elias jeszcze się jej przyda, może niekoniecznie jako ofiara, ale wyglądał na kogoś kto ma znajomości i asa w rekawie. Przyjaźń z takim jegomościem wydawała się zasadniczo przydatna, o ile będą ich łączyć tylko to co jest teraz.
Zanadto piła jego krew dość powoli, nasycając się, a barwa jej skóry była milsza dla oka. Wyglądała na uspokojoną, wręcz zmęczoną jakby miała mu usnąć na ramieniu. O niczym nie myślała, jedynie o tym jak bardzo była głodna i jak bardzo cieszyła się smakiem krwi w jej ustach, które były całe czerwone od szkarłatnej posoki.
Parę minut później odsunęła się od jego ramienia, a językiem oblizała mokre wargi. Przestało dzwonić jej w uszach, poczuła spokój i harmonię — tak jak powinno być.
— To... było miłe. Dziękuję. Może miał pan rację...
Zastanowiła się chwilę wydymając usta. Poprawiła palcami włosy.
— To zabawne, że posłuchałam się kogokolwiek po tylu latach zbierania doświadczeń na temat pożywienia się — rzuciła po chwili. — Ale cieszę się, że trafił mi się ktoś kto potrafi ubrać słowa w taki sposób, że nie kłócę się dłużej niż zazwyczaj.
Założyła ręce na piersi. Zmierzyła Eliasa wzrokiem, po czym nagle zamilkła.
— Jeśli przysięgniesz, że to zdarzenie nie opuści tego domu — wycedziła surowo. — A jeżeli poczujesz, że to zbyt wiele daj jakiś znak... nie piłam od tygodnia, trochę wariuję.
Odpowiedziała jak zwykle zgodnie z prawdą, po czym zbliżyła się do Eliasa po to by złapać go za ramię, a paznokcie wbiła w skórę po to aby przypadkiem się nie wierzgał. Nie chciała pobrudzić mu ubrań, ani tym bardziej ubabrać się krwią bardziej niż to konieczne.
Wzięła głęboki oddech, czując wrzącą krew w jego żyłach i od razu podniosło to ciśnienie Mildzie. Miała wrażenie, że eksploduje z emocji; ciężko było jej opanować pragnienie, a co więcej stłumić w sobie złość, determinację i inne rzeczy, które tylko jej przyćmiewały zdrowy rozsądek. W pewnym momencie zamknęła oczy, uchyliła ostrożnie wargi, z których wyłoniły się wampirze, długie kły, a potem wbiła je głęboko w skórę Eliasa. Poczuła wzdrygniecie ręki. Celowo nie patrzyła na towarzysza, ponieważ tylko ją by to rozproszyło, a nie chciała by Elias wybroczył się nim zdoła cokolwiek zrobić. Miała wrażenie, że Elias jeszcze się jej przyda, może niekoniecznie jako ofiara, ale wyglądał na kogoś kto ma znajomości i asa w rekawie. Przyjaźń z takim jegomościem wydawała się zasadniczo przydatna, o ile będą ich łączyć tylko to co jest teraz.
Zanadto piła jego krew dość powoli, nasycając się, a barwa jej skóry była milsza dla oka. Wyglądała na uspokojoną, wręcz zmęczoną jakby miała mu usnąć na ramieniu. O niczym nie myślała, jedynie o tym jak bardzo była głodna i jak bardzo cieszyła się smakiem krwi w jej ustach, które były całe czerwone od szkarłatnej posoki.
Parę minut później odsunęła się od jego ramienia, a językiem oblizała mokre wargi. Przestało dzwonić jej w uszach, poczuła spokój i harmonię — tak jak powinno być.
— To... było miłe. Dziękuję. Może miał pan rację...
Zastanowiła się chwilę wydymając usta. Poprawiła palcami włosy.
— To zabawne, że posłuchałam się kogokolwiek po tylu latach zbierania doświadczeń na temat pożywienia się — rzuciła po chwili. — Ale cieszę się, że trafił mi się ktoś kto potrafi ubrać słowa w taki sposób, że nie kłócę się dłużej niż zazwyczaj.
Założyła ręce na piersi. Zmierzyła Eliasa wzrokiem, po czym nagle zamilkła.
- Elias Martinelli
Re: Elias Martinelli i Milda Borgouis - To tylko interesy
Pon Maj 13, 2019 1:20 am
Kobiety bez względu na to czy były wampirzycami, czy też nie zachowywały się w stosunkowo podobny sposób. Elias wychowywał się w końcu w domu gdzie oprócz jego ojca i brata mieszkały jeszcze dwie kobiety. Matka włocha na szczęście nie miała w zwyczaju wpadania w nagłe furie, ale jego siostra to zupełnie co innego. Szczególnie boleśnie się o tym przekonał kiedy ta weszła w okres dojrzewania. Jednocześnie Elias nauczył się dzięki temu jednej bardzo ważnej rzeczy o kobietach. Nie ma sensu próbować powstrzymywać ich ataku histerii. Najlepiej było to po prostu przetrwać, przemilczeć i zabrać głos w momencie kiedy niebezpieczeństwo minie. Jak widać na wampirzyce ta metoda również działa. Milda została w pewnym tego słowa znaczeniu postawiona pod ścianą. Elias wykorzystał takie argumenty z którymi naprawdę ciężko było dyskutować. To bez wątpienia była jego zaleta. Jednocześnie były to tylko argumenty, on sam nie zmuszał nigdy do niczego. Wampirzyca oczywiście mogła dalej upierać się przy swoim, a sam Elias spełniłby jej prośbę i po prostu by wyszedł. Zostawiając ją na pastwę kolejnych dni pragnienia.
Kiedy Milda chwyciła jego dłoń po raz kolejny drgnął lekko. Uścisk znowu był mocny, ale tym razem miał na celu utrzymania jego dłoni jak najbardziej nieruchomo. Mężczyzna uważnie przyglądał się temu jak wampirzyca nachyla się nad jego ręką by po chwili poczuć ukłucie, a nagła fala bólu przebiegła po jego ciele. Mięśnie w jego ręku napięły się gotowe do odciągnięcia dłoni mężczyzny od kłów wampirzycy, ale ona sama mocno trzymała jego rękę, a i jemu jakoś udało się powstrzymać chęć ucieczki. Byłby głupcem gdyby powiedział, że się nie bał. W jego głowie przewijało się mnóstwo czarnych scenariuszy, ale odwaga nie polegała na nieodczuwaniu strachu, ale na panowaniu nad nim. Milda z każdą kolejną chwilą wyglądała coraz lepiej. Nawet Elias był w szoku widząc jak bardzo wampirowi pomogło kilka kropel jego krwi. Natomiast on sam zaczął się coraz gorzej czuć. Nogi mu dziwnie zmiękły do tego stopnia, że raz nawet niebezpiecznie ugięły się pod jego ciężarem, ale mimo wszystko starał się usilnie utrzymać pion i czekać cierpliwie, aż kobieta skończy swój posiłek. Na szczęście nastało to po chwili, a dłoń Eliasa ponownie była wolna. Włoch od razu cofnął ją, a z kieszeni starannie wyprasowanych spodni wyciągnął bandaż, którym zaczął owijać okolice nadgarstka gdzie znajdowały się w tej chwili dwie niewielkie dziurki w między czasie słuchając uważnie słów kobiety.
-Duma jest ważna to prawda, ale czasami zachowanie swojej dumy może okazać się zupełnie nieopłacalne- Powiedział po chwilce milczenia i ponownie spojrzał na Mildę...odmienioną Mildę, która faktycznie wyglądała teraz znacznie lepiej niż wcześniej. W jej twarzy nie było już tej dzikości, tego czegoś co budziło niepokój w drugim człowieku. Przez chwilę nawet zatrzymał się na jej błękitnych oczach, by niedługo po tym odwrócić wzrok.
-Może...kiedyś...miałaby pani ochotę spotkać się bardziej na neutralnym gruncie- Czy wypadku Eliasa można mówić o neutralnym gruncie. Przecież tak naprawdę gdzie on by się nie pojawił zawsze będzie w pracy. A może właśnie teraz proponował kobiecie jedyną okazję, aby po prostu spotkać się jak na dwójkę dorosłych ludzi przystało i...zobaczyć co będzie dalej.
Kiedy Milda chwyciła jego dłoń po raz kolejny drgnął lekko. Uścisk znowu był mocny, ale tym razem miał na celu utrzymania jego dłoni jak najbardziej nieruchomo. Mężczyzna uważnie przyglądał się temu jak wampirzyca nachyla się nad jego ręką by po chwili poczuć ukłucie, a nagła fala bólu przebiegła po jego ciele. Mięśnie w jego ręku napięły się gotowe do odciągnięcia dłoni mężczyzny od kłów wampirzycy, ale ona sama mocno trzymała jego rękę, a i jemu jakoś udało się powstrzymać chęć ucieczki. Byłby głupcem gdyby powiedział, że się nie bał. W jego głowie przewijało się mnóstwo czarnych scenariuszy, ale odwaga nie polegała na nieodczuwaniu strachu, ale na panowaniu nad nim. Milda z każdą kolejną chwilą wyglądała coraz lepiej. Nawet Elias był w szoku widząc jak bardzo wampirowi pomogło kilka kropel jego krwi. Natomiast on sam zaczął się coraz gorzej czuć. Nogi mu dziwnie zmiękły do tego stopnia, że raz nawet niebezpiecznie ugięły się pod jego ciężarem, ale mimo wszystko starał się usilnie utrzymać pion i czekać cierpliwie, aż kobieta skończy swój posiłek. Na szczęście nastało to po chwili, a dłoń Eliasa ponownie była wolna. Włoch od razu cofnął ją, a z kieszeni starannie wyprasowanych spodni wyciągnął bandaż, którym zaczął owijać okolice nadgarstka gdzie znajdowały się w tej chwili dwie niewielkie dziurki w między czasie słuchając uważnie słów kobiety.
-Duma jest ważna to prawda, ale czasami zachowanie swojej dumy może okazać się zupełnie nieopłacalne- Powiedział po chwilce milczenia i ponownie spojrzał na Mildę...odmienioną Mildę, która faktycznie wyglądała teraz znacznie lepiej niż wcześniej. W jej twarzy nie było już tej dzikości, tego czegoś co budziło niepokój w drugim człowieku. Przez chwilę nawet zatrzymał się na jej błękitnych oczach, by niedługo po tym odwrócić wzrok.
-Może...kiedyś...miałaby pani ochotę spotkać się bardziej na neutralnym gruncie- Czy wypadku Eliasa można mówić o neutralnym gruncie. Przecież tak naprawdę gdzie on by się nie pojawił zawsze będzie w pracy. A może właśnie teraz proponował kobiecie jedyną okazję, aby po prostu spotkać się jak na dwójkę dorosłych ludzi przystało i...zobaczyć co będzie dalej.
- Milda Borgouis
Re: Elias Martinelli i Milda Borgouis - To tylko interesy
Sro Maj 15, 2019 10:28 am
Zatrzepotała rzęsami, gdy tylko usłyszała propozycję Włocha. Nie wiedziała co ma myśleć, właściwie to gorzej było z odpowiednią reakcją, bowiem z mężczyznami miała praktycznie do czynienia tylko w Ministerstwie gdzie składali prośby, plotkowali i znikali z jej gabinetu jak duchy. Może taki był los Mildy, że od ponad pół wieku była sama. Mogła też odnieść wrażenie, że Jerome w jakimś stopniu nadal wpływał na jej życie miłosne, jednak wolała sądzić, że to wampiryzm sam w sobie odpycha potencjalnych kochanków. Myśl, że ukochana na zawsze będzie młoda i piękna, tymczasem gdy oni będą się starzeć, zdychając jak muchy na parapecie u niej w kuchni, przepełnionej kurzem i pajęczynami, sprawiała że odechciewało się im wiązać z kimś takim. Albo Milda sama w sobie z charakteru była odpychająca, no cóż... możliwości było sporo, lecz Elias różnił się takim szczegółem, że nie był w zasadzie konkretny, ale wiedział czego chciał, potrafił postawić na swoim i co więcej, nie daje żadnych złudzeń czy nadziei. On po prostu chciał jej pomóc... Nawet tracąc przy tym własną krew.
— Hm, po tym co się stało, chyba głupio byłoby odmówić — zastanowiła się chwilę. — Jeśli taka jest pańska wola, chętnie się z panem spotkam. Proszę tylko dać mi znać.
Milda tak po prostu uśmiechnęła się wdzięcznie do niego, jak do starego przyjaciela — mimo że nim nie był — to jednak liczyła, że chociaż nimi zostaną, w jakimś stopniu, w jakimś odpowiednim czasie. Elias wbrew pozorom nie wydawał się groźny, ni tym bardziej złowrogo nastawiony. Wyglądał na mafioza, zachowywał się zgodnie z zasadami, a Mildzie to się podobało.
Teraz jednak poczuła niebywałą ulgę, a czując jeszcze smak krwi w ustach spokój w duszy i wyciszenie. Nagle przestało ją palić w krtani, nie denerwowała się na darmo. A to wszystko dzięki ekscentrycznemu Włochowi, który zaprosił ją właśnie na kolejne spotkanie.
— Rozumiem, że to tylko interesy?
Uniosła brew, po czym odprowadziła Eliasa do drzwi, w których pożegnała go, raz jeszcze dziękując mu za poświęcony czas, który ją zaszczycił.
Wiedziała, że to musiało coś znaczyć, ponieważ ona sama nie ośmieliłaby się go poprosić o coś tak cennego.
— Hm, po tym co się stało, chyba głupio byłoby odmówić — zastanowiła się chwilę. — Jeśli taka jest pańska wola, chętnie się z panem spotkam. Proszę tylko dać mi znać.
Milda tak po prostu uśmiechnęła się wdzięcznie do niego, jak do starego przyjaciela — mimo że nim nie był — to jednak liczyła, że chociaż nimi zostaną, w jakimś stopniu, w jakimś odpowiednim czasie. Elias wbrew pozorom nie wydawał się groźny, ni tym bardziej złowrogo nastawiony. Wyglądał na mafioza, zachowywał się zgodnie z zasadami, a Mildzie to się podobało.
Teraz jednak poczuła niebywałą ulgę, a czując jeszcze smak krwi w ustach spokój w duszy i wyciszenie. Nagle przestało ją palić w krtani, nie denerwowała się na darmo. A to wszystko dzięki ekscentrycznemu Włochowi, który zaprosił ją właśnie na kolejne spotkanie.
— Rozumiem, że to tylko interesy?
Uniosła brew, po czym odprowadziła Eliasa do drzwi, w których pożegnała go, raz jeszcze dziękując mu za poświęcony czas, który ją zaszczycił.
Wiedziała, że to musiało coś znaczyć, ponieważ ona sama nie ośmieliłaby się go poprosić o coś tak cennego.
- Elias Martinelli
Re: Elias Martinelli i Milda Borgouis - To tylko interesy
Sro Maj 15, 2019 11:30 am
Czy chciał jej pomóc...to było na pewno kwestią sporną. Trudno jednoznacznie określić czy taki mężczyzna jak Elias byłby w stanie pomóc komukolwiek ot tak, bezinteresownie. Od małego był uczony tego, iż każdy człowiek ma swoją wartość, ale w żaden sposób nie odnosiło się to do osobowości danej osoby. Chodziło tutaj bardziej wymianę swoistych przysług. W końcu kto wie czy Elias kiedyś nie przyjdzie do Mildy i nie przypomni jej właśnie tego momentu, aby wzbudzić w niej poczucie potrzeby oddania przysługi. Co chciał teraz zyskać zaproszeniem kobiety na neutralne spotkanie? nie wiadomo, i sama zainteresowania najpewniej nie dowie się tego bezpośrednio od Eliasa. On natomiast był ciekaw, ciekaw tego jak to wszystko się rozwinie. Może wszystko pójdzie zgodnie z jego planem i rodzina Martinellich zyska silną sojuszniczkę, a może ta znajomość ostatecznie przejdzie jedynie do wspomnień.
Kiedy kobieta zgodziła się na kolejne spotkanie z nim, być może w niedalekiej przyszłości, na jego twarzy ponownie zagościł delikatny uśmiech.
-W takim układzie proszę oczekiwać zaproszenia- Elias należał do osób słownych. Jeżeli coś komuś obiecał to zawsze wywiązywał się z danego słowa. Nawet jeżeli dotyczyło to tak banalnej sprawy jak zaproszenie na kawę.
W końcu każde spotkanie musi dobiec końca, nawet to z którego mogłoby się coś ciekawego wykluć, gdyby tylko jedna i druga strona zechciała bardziej połechtać niektóre tematy. Nie mniej Elias lubi pozostawiać sobie jak i swojemu rozmówcy niedosyt. Wówczas przyszłe rozmowy zawsze były jeszcze ciekawsze. Włoch po drodze pochwycił swój kapelusz, oraz płaszcz i ponownie narzucił go na swoje ramiona. Noce były w końcu chłodne. Kiedy już miał wychodzić przez otwarte drzwi usłyszał pytanie kobiety. Zatrzymał się na chwilę, by po chwilce odwrócić się w jej stronę.
-Nawet jeżeli...to kto powiedział, że wszystkie interesy muszą być sztywne i nudne- Odrzekł i chylił lekko głową, na której zaraz po tym ponownie wylądował kapelusz.
-Buonanotte- Odrzekł w swoim ojczystym języku po czym bez zbędnej dyskusji po prostu zaczął odchodzić, by ostatecznie zniknąć w mrokach nocy.
z/t x2
Kiedy kobieta zgodziła się na kolejne spotkanie z nim, być może w niedalekiej przyszłości, na jego twarzy ponownie zagościł delikatny uśmiech.
-W takim układzie proszę oczekiwać zaproszenia- Elias należał do osób słownych. Jeżeli coś komuś obiecał to zawsze wywiązywał się z danego słowa. Nawet jeżeli dotyczyło to tak banalnej sprawy jak zaproszenie na kawę.
W końcu każde spotkanie musi dobiec końca, nawet to z którego mogłoby się coś ciekawego wykluć, gdyby tylko jedna i druga strona zechciała bardziej połechtać niektóre tematy. Nie mniej Elias lubi pozostawiać sobie jak i swojemu rozmówcy niedosyt. Wówczas przyszłe rozmowy zawsze były jeszcze ciekawsze. Włoch po drodze pochwycił swój kapelusz, oraz płaszcz i ponownie narzucił go na swoje ramiona. Noce były w końcu chłodne. Kiedy już miał wychodzić przez otwarte drzwi usłyszał pytanie kobiety. Zatrzymał się na chwilę, by po chwilce odwrócić się w jej stronę.
-Nawet jeżeli...to kto powiedział, że wszystkie interesy muszą być sztywne i nudne- Odrzekł i chylił lekko głową, na której zaraz po tym ponownie wylądował kapelusz.
-Buonanotte- Odrzekł w swoim ojczystym języku po czym bez zbędnej dyskusji po prostu zaczął odchodzić, by ostatecznie zniknąć w mrokach nocy.
z/t x2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|