- Julius L. Malfoy
20 lipca 1978r. | Chciałbym to być ja - Julius & Milicent
Lipcowe dni, choć długie, mijały bardzo szybko. Letnie powietrze, resztki promieni słonecznych i zapach rosnących w rodowym ogrodzie kwiatów – to wszystko zdawało się docierać do niego w zwolnionym tempie, gdy leniwie rozkładał się na swoim fotelu, z którego miał widok na cały ogród. Weranda, na której przesiadywał była zdecydowanie ulubionym miejscem w całym domu – głównie ze względu na spokój i ciszę, jaką tam miał. Świeże powietrze i kontakt z naturą, która uspokajała go zawsze, gdy tego potrzebował. Stojąca na stoliku szklaneczka napełniona była ognistą, a tuż obok niej stała druga, jeszcze pusta. Dym papierosowy unoszący się nad głową Juliusa zawsze irytował jego matkę, ale póki jej nie było, nie musiał się tym przejmować.
Popołudnie minęło mu spokojnie, można wręcz powiedzieć – leniwie. Nie musiał iść do pracy, nie musiał nic robić. Siedział więc, palił, pił i czytał książkę, którą udało mu się jakiś czas temu dorwać. Przyswajanie wiedzy o smokach zawsze było dobrym pomysłem dla kogoś, kto pracował w biurze ich oswajania i wyszukiwania. Z każdą kolejną strona wciągał się w lekturę coraz bardziej, ostatecznie tracąc kontakt z rzeczywistością. Czy nadal siedział w ogrodzie? Czy nadal był tam sam? Nie zauważyłby pewnie nawet, gdyby ktoś podszedł do niego od tyłu i uderzył w niego zaklęciem.
|
|