- Nathalie Powell
Podania
Sro Kwi 18, 2018 6:37 pm
quidditch
ścigająca hufflepuffu
W końcu nadszedł ten moment, na który czekała od początku przyjazdu do Hogwartu. Mecz otwierający turniej. W dzisiejszym starciu będzie brała udział drużyna Puchonów, w której także ona uczestniczy i Krukoni. Emocje jakie towarzyszyły graczom i kibicom były ogromne. Zawroty głowy i chęć wymiotów były już normalną reakcją dla Nathalie, odczuwała to przed każdym meczem. Mimo tego, że posiadała ducha walki i dawała z siebie wszystko, bardzo się stresowała. Nie chciała zawieść drużyny i kibiców. Zależało jej, bo kochała ten sport i na boisku czuła się najlepiej.
Drużyny wyszły z szatni, zasiedli do swoich mioteł i wzbili się w powietrze. Dzisiejsza pogoda idealnie sprzyjała lotom. Gęste chmury nie przepuszczały słonecznego blasku. Na trybunach królowały okrzyki radości. Uczniowie chętnie motywowali do gry i dawali ogromne wsparcie. Hufflepuff i Ravenclaw ustawili się do rozpoczęcia. Kapitani podeszli do pani Hooch i rozbrzmiał gwizdek. Złoty znicz razem z tłuczkami i kaflem zostały uwolnione. Powell jak na komendę podleciała i szybko zgarnęła kafel. Płynnie lecąc do celu, omijając przy tym przeciwników, spostrzegła nadciągający tłuczek w jej stronę. Przez chwilę zawahania o mało co nie dostała nim prosto w głowę, lecz na całe szczęście jeden z pałkarzy bez problemu odbił go w przeciwnym kierunku. Nath posłała mu uśmiech w ramach podziękowania i ruszyła w stronę obręczy. Odbiła kafla do drugiego ścigającego by móc ustawić się w odpowiednim miejscu do strzału. Gdy była już dostatecznie blisko, kafel wrócił do jej rąk, a ona obserwując poczynania obrońcy Krukonów, rzuciła piłkę i trafiła w obręcz.
Rozbrzmiały wiwaty, brawa i cały dom Puchonów szalał. Szczęście uczniów niosło się echem po całym stadionie, lecz to nie koniec meczu. Dalszy ciąg przebiegł bardzo brutalnie, jak na Quidditch przystało. Jedna dziewczyna z drużyny Ravenclowu dostała tłuczkiem w brzuch i spadła jak grom na ziemie. Niestety nie mogła dalej grać, więc Krukoni musieli poradzić sobie bez jednego ścigającego. Ciągle popychanie i próby zwalenia z miotły doprowadzały do agresji na boisku. Nathalie z wielkim trudem wbiła jeszcze dwa razy kafla w obręcz przeciwnikom. Za drugim razem poszło jej gładko, lecz ostatni strzał prawie skończył się skręceniem karku. Ścigający przeciwników tak napierał na dziewczynę, że aż przygwoździł ją do trybun. W odsieczy przybył tłuczek, który zauważyła Puchonka i zdążyła go uniknąć skręcając, lecz Krukon nie miał tyle szczęścia. Tłuczek ugodził go prosto w rękę i przez to stracił panowanie nad miotłą. Gdy chłopak wił się by opanować sytuację, Powell dotarła do obręczy i strzeliła kolejnego gola otrzymując punkty dla swojej drużyny.
W pewnym momencie większość zebranych obserwowała tylko starcie między szukającymi. Ciągle okrzyki zaskoczenia lub szczęścia dawały wyostrzony obraz graczom. Nawet jeśli nie patrzyło się na rozgrywkę, bez problemu dało się wyczuć w jakiej są sytuacji. Nagle rozbrzmiał okrzyk radości i gwizdek oznaczający zakończenie meczu. Nathalie szybko rozejrzała się po boisku i spostrzegła szukającego z jej drużyny, dumnego i trzymającego w rękach złoty znicz. Krzyknęła z radości tak głośno, że o mało co nie spadła z miotły. Szczęśliwa i rozpromieniona, nasłuchiwała wiwatów swojego domu.
Drużyny wyszły z szatni, zasiedli do swoich mioteł i wzbili się w powietrze. Dzisiejsza pogoda idealnie sprzyjała lotom. Gęste chmury nie przepuszczały słonecznego blasku. Na trybunach królowały okrzyki radości. Uczniowie chętnie motywowali do gry i dawali ogromne wsparcie. Hufflepuff i Ravenclaw ustawili się do rozpoczęcia. Kapitani podeszli do pani Hooch i rozbrzmiał gwizdek. Złoty znicz razem z tłuczkami i kaflem zostały uwolnione. Powell jak na komendę podleciała i szybko zgarnęła kafel. Płynnie lecąc do celu, omijając przy tym przeciwników, spostrzegła nadciągający tłuczek w jej stronę. Przez chwilę zawahania o mało co nie dostała nim prosto w głowę, lecz na całe szczęście jeden z pałkarzy bez problemu odbił go w przeciwnym kierunku. Nath posłała mu uśmiech w ramach podziękowania i ruszyła w stronę obręczy. Odbiła kafla do drugiego ścigającego by móc ustawić się w odpowiednim miejscu do strzału. Gdy była już dostatecznie blisko, kafel wrócił do jej rąk, a ona obserwując poczynania obrońcy Krukonów, rzuciła piłkę i trafiła w obręcz.
Rozbrzmiały wiwaty, brawa i cały dom Puchonów szalał. Szczęście uczniów niosło się echem po całym stadionie, lecz to nie koniec meczu. Dalszy ciąg przebiegł bardzo brutalnie, jak na Quidditch przystało. Jedna dziewczyna z drużyny Ravenclowu dostała tłuczkiem w brzuch i spadła jak grom na ziemie. Niestety nie mogła dalej grać, więc Krukoni musieli poradzić sobie bez jednego ścigającego. Ciągle popychanie i próby zwalenia z miotły doprowadzały do agresji na boisku. Nathalie z wielkim trudem wbiła jeszcze dwa razy kafla w obręcz przeciwnikom. Za drugim razem poszło jej gładko, lecz ostatni strzał prawie skończył się skręceniem karku. Ścigający przeciwników tak napierał na dziewczynę, że aż przygwoździł ją do trybun. W odsieczy przybył tłuczek, który zauważyła Puchonka i zdążyła go uniknąć skręcając, lecz Krukon nie miał tyle szczęścia. Tłuczek ugodził go prosto w rękę i przez to stracił panowanie nad miotłą. Gdy chłopak wił się by opanować sytuację, Powell dotarła do obręczy i strzeliła kolejnego gola otrzymując punkty dla swojej drużyny.
W pewnym momencie większość zebranych obserwowała tylko starcie między szukającymi. Ciągle okrzyki zaskoczenia lub szczęścia dawały wyostrzony obraz graczom. Nawet jeśli nie patrzyło się na rozgrywkę, bez problemu dało się wyczuć w jakiej są sytuacji. Nagle rozbrzmiał okrzyk radości i gwizdek oznaczający zakończenie meczu. Nathalie szybko rozejrzała się po boisku i spostrzegła szukającego z jej drużyny, dumnego i trzymającego w rękach złoty znicz. Krzyknęła z radości tak głośno, że o mało co nie spadła z miotły. Szczęśliwa i rozpromieniona, nasłuchiwała wiwatów swojego domu.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach