- Drake Nero
Drake Nero
Pon Gru 25, 2017 11:46 pm
Imię i nazwisko: Drake Nero
Imiona i nazwiska rodziców: Rose (Morino) Nero (półkrwi), Antonio Nero (czysta)
Data urodzenia: 31 sierpnia 1961 r.
Miejsce zamieszkania: Manchester, ojciec pracuje w Ministerstwie Magii, matka zajmuje się domem.
Status majątkowy: Bogaty
Czystość krwi: Półkrwi
Dom w Hogwarcie: Slytherin
Różdżka: Dąb, kieł alpy, 14 cali, sztywna
Wzrost: 192 cm
Waga: 80 kg
Kolor włosów: Brązowe
Kolor oczu: Zielone
Bogin: Kuzyni i bliższa rodzina Drake'a martwa. Niby standardowo, ale jednak bardzo wpływa to na chłopaka. Ten widok dosłownie łamie mu serce, a Drake jeszcze bardziej zamyka się w sobie. Przynajmniej na jakiś czas.
Amortencja: Zapach morza, kwitnącego bzu. Jednak najbardziej kocha zapach limonkowego szamponu do włosów.
Widok z Ain Eingarp: Każdy przeglądał się w lustrze, choć czym tak naprawdę jest lustro? Czym różni się od zwyczajnego szkła? Wystarczy dodać trochę srebra z jednej strony i już widzisz tylko siebie. Wystarczy trochę pieniędzy i przestajesz widzieć otaczających Cię ludzi, oczywiście nie chodzi o to, że nagle znikają, tylko o to, że zaczynasz myśleć tylko o sobie. I to wmawiał sobie Drake, że zależy mu tylko na kasie. Pieniądze miały być dla niego wszystkim. Dlatego jak bardzo się zdziwił, gdy zobaczył siebie, starszego, ubranego w elegancki garnitur, który idealnie pasował do jego zadziornego uśmiechu. W dłoniach trzymał małego chłopca, który miał być najprawdopodobniej jego synem i dziedzicem. Oczywiście nigdy nie powiedział nikomu o tym co zobaczył. No za wyjątkiem kuzynów. Oni wszystko o nim wiedzieli.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie: Człowiek, który myśli dużo o swojej przyszłości i o zarabianiu ogromnych sum galeonów musi coś w tej głowie jednak mieć. Także do nauki przykładał się równie mocno co Giotto. Miał też we krwi rywalizacje, więc nie mógł sobie odpuścić, co czasem było dość... Niebezpieczne. Zarwane noce, czasem niezjedzony posiłek, byle tylko okazać się lepszym. Oczywiście jego kuzyn miał w tym jakiś szlachetny cel, odnalezienie informacji na temat brata i takie tam, szczerze mówiąc Drake bardzo chciał mu pomóc, ale nie przyznawał się do tego przed nikim. W końcu po co? Oceny z OPCM i transmutacji są na poziomie Wybitnym, co bardzo go cieszy, choć wie, że ma jeszcze przed sobą wiele nauki. Zaklęcia są na poziomie "Powyżej Oczekiwań", został trochę za swoim kuzynem. Eliksiry są również na takim poziomie od samego początku... Natomiast zielarstwo... No z tym przedmiotem bywało różnie. Na początku było to zaledwie "Zadowalający", potem wskoczył aż do Wybitnego, gdy się spiął i ostro przykuł, teraz natomiast ma "Powyżej Oczekiwań". Historię magii opanował na poziomie Nędznym, tak samo jak starożytne runy. Uznał, że to gra niewarta świeczki.
Przykładowy post:
Drake urodził się w Liverpoolu, ale niestety nie miał za dużo czasu, aby nacieszyć się tym świetnym miejscem i towarzystwem kuzyna, który urodził się kilka miesięcy później. 31 sierpnia żar lał się z nieba. Dosłownie, bo temperatura w cieniu dobijała aż do trzydziestu pięciu stopni. Dlatego mały Drake stwierdził, że jeszcze trochę poczeka i przyjdzie na świat nocą. Tak. Nocne niebo rozdzierały krzyki pani Nero, która oznajmiała wszystkim sąsiadom, że nadszedł czas rozwiązania, a przyznać trzeba, że płuca miała mocne.
Tak więc Drake wychował się w Manchesterze, do którego wyjechał z rodzicami, gdy miał zaledwie rok. Niewiele pamięta z tego okresu. Na szczęście, lub nieszczęście, jego rodzice nie robili mu żadnych zdjęć, więc nie ma udokumentowanego ślinienia się, brudzenia, płakania i robienia rzeczy, które robią dzieci.
Nauczył się chodzić dość szybko, choć od razu zrezygnował z tej czynności. Jako dziecko zawsze jak gdzieś szedł to biegł. Nieważne, czy to z pokoju do pokoju, czy przez ulicę, za co dostawał od ojca. Choć nawet to nie mogło go oduczyć biegania. Po prostu czuł się wtedy... wspaniale. Taki wolny i lekki. Wiecie o co chodzi, prawda? W każdym razie tak to jakoś było.
Nie zaskoczyło go to, że dostał list ze szkoły. Od dawna był na to przygotowany. W końcu był dumny ze swojego pochodzenia. Oczywiście nie miał jakiegoś bzika na punkcie czystości, ani nic w tym stylu. Miał na innym punkcie, a mianowicie kultury osobistej. Nieważne z kim rozmawiał. Ojciec zawsze mu powtarzał i wpajał, że klasa to wszystko. Powinien być dumny, że należy do rodziny Nero i godnie ich reprezentować. Wtedy jeszcze nie do końca to rozumiał. Teraz podziela jednak zdanie ojca.
Tak więc gdy poszedł do szkoły natychmiast zaczął rywalizację ze swoimi kuzynami. Oczywiście nie było mowy, aby przewyższył Alaude, ale zawsze zostawała mu nadzieja, że mu dorówna, albo przewyższy Giotto. Jednak nie spodziewał się czegoś takiego.
Jego ukochany kuzyn zmarł. Giotto totalnie się zmienił od tego momentu. Tak jak i Drake. Zamknął się bardziej w sobie i zaczął udawać, że interesują go tylko pieniądze. Tak było zdecydowanie łatwiej. Odciąć się od wszystkiego, udawać, że nic nie czuje. Współczuł jednak Giotto. Chciał mu jakoś pokazać, że jest z nim, że zawsze mu pomoże, tak jak reszcie rodziny. Dlatego wszędzie, gdzie był jeden Nero można było spotkać innych. Możliwe, że chciał mu zastąpić zmarłego brata, choć wiedział, że to niemożliwe. Dlatego tak wiele razy pakował się w kłopoty. Tak samo jak tego dnia.
Latem 1976 roku Drake udał się na wakacje do swoich wujków. Shad próbował chyba go zgubić, albo coś w tym stylu, ale nie z Drakem te numery. Zauważył go rozmawiającego z jakimś typem. Usłyszał tylko końcówkę, ale i tak wiedział co to znaczy i zanim Giotto zdążył uderzyć tego herszta bandy Drake powali tego który był najbliżej. Bili się ramię w ramię i choć jego kuzyn odszedł bez słowa po tej walce, to Drake został. Nie mógł tego tak zostawić. Oczy płonęły mu potężnym gniewem, zupełnie jak komuś kto był w był w pokoju przesłuchań. Chwycił tego całego Drew za jego koszulę i przycisnął go to ławki, jakby ten zupełnie nic nie ważył. Widać, że tamten był przerażony, ale to nie zrobił na ślizgonie żadnego wrażenia. Zaczął go bić z zimną satysfakcją malującą się na jego ustach. Gdy uznał, że już wystarczy, puścił Drew, a ten zaczął błagać o litość.
- Och... Czyżbyś zrozumiał co powiedziałeś, malutki Drew? To teraz słuchaj mnie uważnie. Jeśli usłyszę, od kogokolwiek, że Giotto był przez ciebie nachodzony, wyzywany, lub co gorsza, wspomnisz o jego bracie... To skończy się to gorzej... Znajdę cię i wymorduję ci rodzinę we śnie, czy ty to rozumiesz? No. A teraz do domu! Bo jeszcze zmienię zdanie!
I dopiero wtedy dołączył do swojego kuzyna.
Imiona i nazwiska rodziców: Rose (Morino) Nero (półkrwi), Antonio Nero (czysta)
Data urodzenia: 31 sierpnia 1961 r.
Miejsce zamieszkania: Manchester, ojciec pracuje w Ministerstwie Magii, matka zajmuje się domem.
Status majątkowy: Bogaty
Czystość krwi: Półkrwi
Dom w Hogwarcie: Slytherin
Różdżka: Dąb, kieł alpy, 14 cali, sztywna
Wzrost: 192 cm
Waga: 80 kg
Kolor włosów: Brązowe
Kolor oczu: Zielone
Bogin: Kuzyni i bliższa rodzina Drake'a martwa. Niby standardowo, ale jednak bardzo wpływa to na chłopaka. Ten widok dosłownie łamie mu serce, a Drake jeszcze bardziej zamyka się w sobie. Przynajmniej na jakiś czas.
Amortencja: Zapach morza, kwitnącego bzu. Jednak najbardziej kocha zapach limonkowego szamponu do włosów.
Widok z Ain Eingarp: Każdy przeglądał się w lustrze, choć czym tak naprawdę jest lustro? Czym różni się od zwyczajnego szkła? Wystarczy dodać trochę srebra z jednej strony i już widzisz tylko siebie. Wystarczy trochę pieniędzy i przestajesz widzieć otaczających Cię ludzi, oczywiście nie chodzi o to, że nagle znikają, tylko o to, że zaczynasz myśleć tylko o sobie. I to wmawiał sobie Drake, że zależy mu tylko na kasie. Pieniądze miały być dla niego wszystkim. Dlatego jak bardzo się zdziwił, gdy zobaczył siebie, starszego, ubranego w elegancki garnitur, który idealnie pasował do jego zadziornego uśmiechu. W dłoniach trzymał małego chłopca, który miał być najprawdopodobniej jego synem i dziedzicem. Oczywiście nigdy nie powiedział nikomu o tym co zobaczył. No za wyjątkiem kuzynów. Oni wszystko o nim wiedzieli.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie: Człowiek, który myśli dużo o swojej przyszłości i o zarabianiu ogromnych sum galeonów musi coś w tej głowie jednak mieć. Także do nauki przykładał się równie mocno co Giotto. Miał też we krwi rywalizacje, więc nie mógł sobie odpuścić, co czasem było dość... Niebezpieczne. Zarwane noce, czasem niezjedzony posiłek, byle tylko okazać się lepszym. Oczywiście jego kuzyn miał w tym jakiś szlachetny cel, odnalezienie informacji na temat brata i takie tam, szczerze mówiąc Drake bardzo chciał mu pomóc, ale nie przyznawał się do tego przed nikim. W końcu po co? Oceny z OPCM i transmutacji są na poziomie Wybitnym, co bardzo go cieszy, choć wie, że ma jeszcze przed sobą wiele nauki. Zaklęcia są na poziomie "Powyżej Oczekiwań", został trochę za swoim kuzynem. Eliksiry są również na takim poziomie od samego początku... Natomiast zielarstwo... No z tym przedmiotem bywało różnie. Na początku było to zaledwie "Zadowalający", potem wskoczył aż do Wybitnego, gdy się spiął i ostro przykuł, teraz natomiast ma "Powyżej Oczekiwań". Historię magii opanował na poziomie Nędznym, tak samo jak starożytne runy. Uznał, że to gra niewarta świeczki.
Przykładowy post:
Drake urodził się w Liverpoolu, ale niestety nie miał za dużo czasu, aby nacieszyć się tym świetnym miejscem i towarzystwem kuzyna, który urodził się kilka miesięcy później. 31 sierpnia żar lał się z nieba. Dosłownie, bo temperatura w cieniu dobijała aż do trzydziestu pięciu stopni. Dlatego mały Drake stwierdził, że jeszcze trochę poczeka i przyjdzie na świat nocą. Tak. Nocne niebo rozdzierały krzyki pani Nero, która oznajmiała wszystkim sąsiadom, że nadszedł czas rozwiązania, a przyznać trzeba, że płuca miała mocne.
Tak więc Drake wychował się w Manchesterze, do którego wyjechał z rodzicami, gdy miał zaledwie rok. Niewiele pamięta z tego okresu. Na szczęście, lub nieszczęście, jego rodzice nie robili mu żadnych zdjęć, więc nie ma udokumentowanego ślinienia się, brudzenia, płakania i robienia rzeczy, które robią dzieci.
Nauczył się chodzić dość szybko, choć od razu zrezygnował z tej czynności. Jako dziecko zawsze jak gdzieś szedł to biegł. Nieważne, czy to z pokoju do pokoju, czy przez ulicę, za co dostawał od ojca. Choć nawet to nie mogło go oduczyć biegania. Po prostu czuł się wtedy... wspaniale. Taki wolny i lekki. Wiecie o co chodzi, prawda? W każdym razie tak to jakoś było.
Nie zaskoczyło go to, że dostał list ze szkoły. Od dawna był na to przygotowany. W końcu był dumny ze swojego pochodzenia. Oczywiście nie miał jakiegoś bzika na punkcie czystości, ani nic w tym stylu. Miał na innym punkcie, a mianowicie kultury osobistej. Nieważne z kim rozmawiał. Ojciec zawsze mu powtarzał i wpajał, że klasa to wszystko. Powinien być dumny, że należy do rodziny Nero i godnie ich reprezentować. Wtedy jeszcze nie do końca to rozumiał. Teraz podziela jednak zdanie ojca.
Tak więc gdy poszedł do szkoły natychmiast zaczął rywalizację ze swoimi kuzynami. Oczywiście nie było mowy, aby przewyższył Alaude, ale zawsze zostawała mu nadzieja, że mu dorówna, albo przewyższy Giotto. Jednak nie spodziewał się czegoś takiego.
Jego ukochany kuzyn zmarł. Giotto totalnie się zmienił od tego momentu. Tak jak i Drake. Zamknął się bardziej w sobie i zaczął udawać, że interesują go tylko pieniądze. Tak było zdecydowanie łatwiej. Odciąć się od wszystkiego, udawać, że nic nie czuje. Współczuł jednak Giotto. Chciał mu jakoś pokazać, że jest z nim, że zawsze mu pomoże, tak jak reszcie rodziny. Dlatego wszędzie, gdzie był jeden Nero można było spotkać innych. Możliwe, że chciał mu zastąpić zmarłego brata, choć wiedział, że to niemożliwe. Dlatego tak wiele razy pakował się w kłopoty. Tak samo jak tego dnia.
Latem 1976 roku Drake udał się na wakacje do swoich wujków. Shad próbował chyba go zgubić, albo coś w tym stylu, ale nie z Drakem te numery. Zauważył go rozmawiającego z jakimś typem. Usłyszał tylko końcówkę, ale i tak wiedział co to znaczy i zanim Giotto zdążył uderzyć tego herszta bandy Drake powali tego który był najbliżej. Bili się ramię w ramię i choć jego kuzyn odszedł bez słowa po tej walce, to Drake został. Nie mógł tego tak zostawić. Oczy płonęły mu potężnym gniewem, zupełnie jak komuś kto był w był w pokoju przesłuchań. Chwycił tego całego Drew za jego koszulę i przycisnął go to ławki, jakby ten zupełnie nic nie ważył. Widać, że tamten był przerażony, ale to nie zrobił na ślizgonie żadnego wrażenia. Zaczął go bić z zimną satysfakcją malującą się na jego ustach. Gdy uznał, że już wystarczy, puścił Drew, a ten zaczął błagać o litość.
- Och... Czyżbyś zrozumiał co powiedziałeś, malutki Drew? To teraz słuchaj mnie uważnie. Jeśli usłyszę, od kogokolwiek, że Giotto był przez ciebie nachodzony, wyzywany, lub co gorsza, wspomnisz o jego bracie... To skończy się to gorzej... Znajdę cię i wymorduję ci rodzinę we śnie, czy ty to rozumiesz? No. A teraz do domu! Bo jeszcze zmienię zdanie!
I dopiero wtedy dołączył do swojego kuzyna.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach