- Cairistiona Carrow
[dorosła] Cairistiona Yuna Carrow
Nie Lip 09, 2017 4:06 pm
Imię i nazwisko: Cairistiona Yuna Carrow, która woli zdrobnienie Cairi. Wolałaby mieć inne nazwisko, ale ma pecha do związków.
Data urodzenia: Urodzona 23.07.1952 roku równo w południe, gdy słońce przygrzewało najmocniej od kilku lat.
Czystość krwi: Czystokrwista zarówno z matki (Freyr Greyback) jak i z ojca (Somnus Bulstrode) i przekazująca czystość krwi do rodziny męża (Sevyn Carrow) z czego nie jest dumna. Przeciwnie do siostry bliźniaczki. Czuła się jak kociołek na targu, ponieważ jej mąż umarł dokładnie dwie godziny po zaślubinach. To oznacza, że dostała nazwisko, ale została odesłana do domu, gdzie rodzice próbowali umawiać jej kolejne małżeństwo (niewiele miała do powiedzenia), przed którym uciekła.
Była szkoła: Została posłana do Hogwartu i miała od razu trafić do Slytherinu, gdzie trafiła w ostateczności, ponieważ ubłagała Tiarę Przydziału. Wcześniej została Hatstall, czyli kimś nad kim Tiara Przydziału zastanawiała się ponad pięć minut. Mogła trafić do Gryffindoru.
Praca: Przez jakiś czas pracowała dla Stanów Zjednoczonych jako Auror, ale niedawno została przetransferowana pomiędzy MACUSA a Brytyjskim Ministerstwem Magii w ramach międzynarodowej współpracy. To także było przykrywką dla jej powrotu w sprawach Zakonu Feniksa, ponieważ chciała nie kontynuować bycia łącznikiem i informatorem a mieć angaż w akcji.
Różdżka: Trzynastocalowa z czarnego bzu, który ma umiarkowaną sztywność. Jej rdzeniem jest łza cerbera. Została wykonana przez Ollivandera dla pradziadka Cairi i jest jej piątą różdżką.
Widok z Ain Eingarp: Widziałam wielką łąkę pełną dzikich polnych kwiatów i rozłożyste wysokie drzewo pośrodku. W jego pniu była dziura zasłonięta mchem. Skrytka. Trzymaliśmy tam nasze skarby i koc na piknik. Łąkę oświetlało słabe światło księżyca, ale to było niewystarczające, więc wyciągnęłam różdżkę. Snop światła padł na nasze miejsce. Poczułam się jak w zupełnie innym świecie. Stałam, gdy mężczyzna rozkładał koc, potem siadłam na ziemi. Rosa pokrywała małe listki przetacznika bluszczykowego. Zaczęłam pleść wianek, ale drobne kwiatki rozpadały się w palcach. Były takie delikatne i kruche. Zrezygnowałam. Ostrożnie położyłam się na plecach. Art leżał obok mnie. Najpierw złapał moją rękę, potem przytulił mnie do piersi. Leżeliśmy w ciszy. Należeliśmy do siebie, bo wybrał właśnie mnie. Nie miał żony i dzieci. Nie miałam zobowiązań wobec nich, bo on nie umarł. Nie zabiła go moja siostra bliźniaczka.
Przykładowy Post: Odwiedzałam ich dom. Każdy poranek wyglądał tak samo. Przychodziłam do nich do domu, sprawdzałam jak mają się dzieci, karmiłam psy, podlewałam kwiaty, a następnie wychodziłam do pracy, żeby wieczorem wrócić do nich. Wtedy przychodziła pora na posprzątanie śmieci, resztek butelek, szkła z podłogi i ze zlewu. Czasami opatrywałam jej rany, udając, że wszystko jest dobrze. Potem wychodziłam. Dwie minuty przed jego powrotem. Wsiadałam do samochodu, wrzucałam wsteczny, zrzucałam ręczny i czekałam dopóki maszyna nie stoczyła się kilka metrów. Za każdym razem to była inna odległość. Siedziałam w oczekiwaniu na jego widok na horyzoncie. Odjeżdżałam, gdy wchodził do domu. Zdawałam raport, bo każdy dzień miał identyczny przebieg.
- Mieli się w porządku. Tym razem było lepiej. Wyglądali na spokojniejszych. Lodówka była pełna. Dom nie wymagał dużego sprzątania. Możesz odetchnąć.
Zgarniałam liście dębu z płyty nagrobka i wyczarowywałam wieniec jego ulubionych kwiatów. Przypominałam sobie tamtą noc, osiem lat temu, gdy wszystko uległo zmianie. Przyszedł do mnie późno po zachodzie słońca. Pamiętam wskazówki zegarka, które wskazywały na drugą albo trzecią w nocy. Otworzyłam mu zaspana i w koszuli nocnej. Moje brązowe włosy były poplątane, miałam odbite ślady od poduszki na moim policzku. Rano zdawałam ostatni test na stażu. Mówiłam mu o tym, ale nie usłyszał ode mnie wyrzutów. Wystarczyło jedno spojrzenie na niego, żebym wiedziała, że było źle. Wielokrotnie widywaliśmy się, gdy latarnie słabo oświetlały mrok a księżyc był wysoko na nieboskłonie, ale to była inna sytuacja. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Wyglądał tak, jakby nic nie mogło odegnać jego demonów. W jego życiu nie było słońca, ale walczył, żeby powstrzymać apatię. Tym razem wyglądał, jakby problemy go dopadły. Cofnęłam się krok. Chciałam wpuścić go do środka, ale on złapał moją rękę. Spojrzałam na niego, pokiwałam głową. Nie potrafiłam nazwać widoku w jego spojrzeniu i to było najbardziej przerażające. Myślałam, że mogę wertować go jak książkę do zielarstwa, ale musiałam być omylna.
- Art?
Tylko skinął głową. Nie zadałam mu pytania, ale wyglądał, jakby spodziewał się, że spytam go o to co się stało i nie robiło mu to żadnej różnicy. Trzymał moją rękę. Ściskał ją tak, że czułam jak ruszają się kostki pod skórą. Wskazał głową na motocykl, ja spojrzałam na kapcie na nogach. Wiedziałam, że odmowa byłaby bezcelowa. On opiekował się mną, ale potrzebował też mojej opieki. Spojrzałam za siebie, zrobiłam krok i ostrożnie zamknęłam drzwi. Starałam się być cicho. Nawet chrapliwy dźwięk mojego głosu był jak intruz w tej atmosferze. Złapałam go za drugą rękę i udałam się w stronę maszyny. Błoto zachlapało mi żółte kapcie. Zatrzęsłam się w zdenerwowaniu. Noc była bardzo ciepła jak na listopad, ale cienka koszulka nocna nie chroniła przed zimnem. W tej samej chwili poczułam ciężar motocyklowej kurtki. To nie był pierwszy raz, gdy rozumieliśmy się bez słów. Dwie niespokojne zagubione dusze. Jego humor był czarniejszy. Arthur miał bardziej mroczną naturę. Ścigało go więcej demonów. To przez te wszystkie rany, których doznał na psychice. Ja byłam łagodniejsza, a może tylko kryłam się przed rodziną. Pozwalałam rodzinie na podejmowanie decyzji o moim nieudanym małżeństwie i stażu, którego chcieli ode mnie. Wsunęłam ręce w przydługie rękawy. Bez słowa wsiadłam na siedzisko i objęłam go w pasie. Nie woził kasków. Pęd powietrza rozwiał moje długie falowane włosy. Piasek wlatywał mi do brązowych załzawionych oczu, które wyglądały jak u rasy Basset Hound. Byłam wysoka, ale skuliłam się jak dziecko. Odjechaliśmy. Ja i on. Nie wróciliśmy.
Tonight
We are young
So let's set the world on fire
We can burn brighter than the sun
We are young
So let's set the world on fire
We can burn brighter than the sun
- Caroline Rockers
Re: [dorosła] Cairistiona Yuna Carrow
Pią Lip 14, 2017 1:17 am
Karta Postaci bardzo zgrabnie napisana, naprawdę ładny styl. Łap ode mnie 10 dodatkowych fasolek i oby Cairi odnalazła swoje miejsce na świecie.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach