Go down
avatar
Gość

Aleta Cassandra Carrow (budowa) Empty Aleta Cassandra Carrow (budowa)

Wto Cze 27, 2017 6:40 pm
Imię i nazwisko: Aleta Cassandra Carrow (Greyback)
   Data urodzenia: 23.08.1955
   Czystość krwi: Czystej
   Była szkoła: Hogwart: Slytherin
   Praca: Biuro Bezpieczeństwa
   Różdżka: Czarny bez, sierść wilkołaka, 13-calowa, sztywna
   Umiejętność/specjalizacja wybrana na starcie: Eliksiry Mentalne

   Widok z Ain Eingarp: Ludzie widzą w nim różne rzeczy. Siebie z rodziną albo siebie z ukochaną osobą, albo siebie triumfującego nad kimś. Można powiedzieć, że są dwie "Ja": obie chcą czegoś innego. Szczęśliwie albo i nie, wygrywa jedna. Ta, która chce przeżyć. Za wszelką cenę. Kilka lat temu w Ain Eingarp zobaczyłabym wolną i szczęśliwą mnie. Nie chciałam mieć do czynienia z magią już nigdy więcej. Planowałam porzucić świat czarodziejów i żyć w spokoju gdzieś poza granicami kraju. Zobaczyłabym własny dobrze prosperujący biznes. Prawdopodobnie jakiegoś mężczyznę, który mnie kocha. Normalny obrazek. To ta druga Leta. Jest lepsza od tej, którą jestem. Ja chcę przetrwać.

Obraz w lustrze przedstawiałby mnie jako osobę stojącą na czele Biura Bezpieczeństwa. Teraz stanowisko zajmuje mój mąż. Mogę powiedzieć, że mam wpływ na jego decyzje, ale pragnę czegoś więcej. Zobaczyłabym siebie w blasku chwały: dumną, szanowaną. Byłabym bezpieczna. Nie musiałabym uważać na każdym kroku. Widziałabym własne biuro. Znacznie lepsze od tego, które mam. Mahoniowe biurko a na nim dyplomy, odznaczenia, zestaw drogich piór i ogromna sakiewka pełna galeonów. Miałabym wybór.

   Przykładowy Post: Nie wchodziłam mu w słowa, bo wiedziałam, że cokolwiek zrobię on będzie wskazywać na jego własne racje. Był taki. Od samiuśkiego początku. Idealny. Nieomylny. Wydający polecenia. Znacznie łatwiej ulegał manipulacji, gdy myślał, że wydaje rozkazy. Kłótnia nie miała dać zupełnie nic. Przeciwnie do milczenia.

Jeśli chodzi o mnie: nie. Byliśmy podobni, ale różniliśmy się już na drugi rzut oka. Mimo tego nie okazywałam zniecierpliwienia wobec niego i jego zachowania. Nie była ze mnie osoba zbyt cierpliwa ani zbyt ułożona, ale na pewno wiedząca co powinna kiedy zrobić. Nawet, jeśli chodziło o zamknięcie ust. Zacisnęłam je w kreskę pomalowaną ciemną szminką, która dodawała mi lat. Na początku jak najpoważniejszy wygląd to była moja przepustka do tego, żeby mąż nie traktował mnie jak smarkulę. Potem polubiłam ten styl bycia.

Powracając do istoty rzeczy: w tym wypadku dla nas obojga lepiej miało być, jeśli nie dam chłopakowi satysfakcji ze zrobienia ze mnie kogoś do tego poziomu kłótliwego, ale ulegającego mu w ostateczności.
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach