Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
- Mistrz Gry
Re: Stacja kolejowa Hogsmeade
Nie Gru 28, 2014 3:41 pm
The member 'Bellatrix Black' has done the following action : Rzuć kością
#1 'Pojedynek' :
#1 Result : 2
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 6
#1 'Pojedynek' :
#1 Result : 2
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 6
- Cara Rhee
Re: Stacja kolejowa Hogsmeade
Nie Gru 28, 2014 4:47 pm
Nigdy za wiele ostrożności.
Cara nie widziała sensu w tym, co teraz robi. Jaki cel miałby Śmierciożerca atakujący garstkę dzieciaków bawiących się najlepiej w Hogsmeade? Naruszanie "terenu" dyrektora Dumbledore'a było już wariactwem... Co banda młodzików może w ogóle mieć wspólnego z tym przestępczym światkiem? Wolała mieć przeświadczenie, że nic... Jako nastolatkowie powinni cieszyć się życiem i nie przejmować sytuacją z zewnątrz. Tak, bardzo trudne zadanie im nadawała, patrząc na sytuację zewnętrzną, formującą się w ich świecie. Nie ma co się oszukiwać, stali na progu wojny. Jednak młode, pełne zapału serca miały jeszcze dużo czasu, aby przejmować się sprawami dorosłych.
Pierwszym warunkiem dorosłości jest uznanie siebie samego za dorosłego...
Więc czy ona, Cara Rhee, szlama z Ministerstwa, była rzeczywiście dorosła? Mimo iż spojrzenie na błahostki miała jak najbardziej dojrzałe, a jej wiek także temu nie zaprzeczał, to chyba nie mogła...
Zabawne, że gdy nic się nie działo miała w głowie tak wiele myśli, a w chwili działania jakakolwiek uciekała z jej głowy.
Pora była zacząć patrol. Na pewno nie miała zamiaru przebywać w środku miasteczka, gdzie kręciło się nie tylko pełno uczniów, ale i pełno jakichś neutralnych czarodziei. Tutaj nikt nie zaatakuje, jeszcze nie byli aż tak pewni siebie, aby skłonić się ku całkiem otwartemu atakowi na Hogsmeade. Trzeba było rozejrzeć się po bardziej ustronnych miejscach - Cara przechodziła już przez ciasne uliczki między budynkami, po obrzeżach wioski, po pobliskich polanach, pewna, że nic nie znajdzie. Przez to poczucie wlokła się z rezygnacją, ciągle wpadając w zamyślenia na jakieś głupie tematy.
Dawno Śmierciożercy się nie pokazywali, nie miała z kim walczyć, poziom adrenaliny spadł...
Była w okolicy stacji kolejowej, kiedy usłyszała rozpaczliwy krzyk. Momentalnie poczuła jak po plecach przebiega milion mrówek, powodując nagły przypływ dreszczy.
Może to tylko jakiś młodszy dzieciak wpadł do dziury i zgubił różdżkę.
Mimo to nawet taka sytuacja zmusiła ją do przyśpieszenia kroku. Biec zaczęła dopiero, kiedy przestrzeń przebiło słowo, wypowiedziane tym szaleńczym głosem...
To jedno, głośne "Crucio".
Kiedy już znaleźli się w zasięgu jej zaklęć wyciągnęła przed siebie różdżkę - trzymaną pewnie i mocno, z kciukiem położonym wzdłuż po niej, na ozdobnej rączce jasnego drewna. Palce lekko drżały z połączenia ekstazy z nerwami i strachem.
- Relashio! - pierwsze zaklęcie zostało wycelowane w mężczyznę w masce, o długich, jasnych włosach.
Zaklęcie jednak minęło czarodzieja, jednak powinno dać inny pożądany efekt - odwróci jego uwagę od uczniów.
Miała ułamek sekundy, aby przyjrzeć się twarzy drugiej napastniczki... Cara miał tę zdolność, że zawsze doskonale zapamiętywała twarze przeciwników oraz te z listów gończych, mimo iż miała pamięć raczej słuchową. Z jej pamięci szybko uciekały nawet przyjazne, a co dopiero neutralne... Nigdy jednak nie znikały te, które doprowadziły lub do walki doprowadzić mogły.
Znała tę ciemnowłosą damę, zdecydowanie ją znała. Była jedną z poszukiwanych przestępczyń.
- Desmaio!
Drugie zaklęcie trafiło zaś prosto, jednak nie należało do najsilniejszych...
To wszystko przez drżenie rąk! Na pewno przez to...
Kobieta zerwała się z miejsca czym prędzej, po czym dobiegła do poszkodowanych uczniów.
- Fumos.
Z jej różdżki wydobyła się fala ciemnego dymu i całkiem ich przysłoniła. Zyskiwała tym chwilę.
Cara nie widziała sensu w tym, co teraz robi. Jaki cel miałby Śmierciożerca atakujący garstkę dzieciaków bawiących się najlepiej w Hogsmeade? Naruszanie "terenu" dyrektora Dumbledore'a było już wariactwem... Co banda młodzików może w ogóle mieć wspólnego z tym przestępczym światkiem? Wolała mieć przeświadczenie, że nic... Jako nastolatkowie powinni cieszyć się życiem i nie przejmować sytuacją z zewnątrz. Tak, bardzo trudne zadanie im nadawała, patrząc na sytuację zewnętrzną, formującą się w ich świecie. Nie ma co się oszukiwać, stali na progu wojny. Jednak młode, pełne zapału serca miały jeszcze dużo czasu, aby przejmować się sprawami dorosłych.
Pierwszym warunkiem dorosłości jest uznanie siebie samego za dorosłego...
Więc czy ona, Cara Rhee, szlama z Ministerstwa, była rzeczywiście dorosła? Mimo iż spojrzenie na błahostki miała jak najbardziej dojrzałe, a jej wiek także temu nie zaprzeczał, to chyba nie mogła...
Zabawne, że gdy nic się nie działo miała w głowie tak wiele myśli, a w chwili działania jakakolwiek uciekała z jej głowy.
Pora była zacząć patrol. Na pewno nie miała zamiaru przebywać w środku miasteczka, gdzie kręciło się nie tylko pełno uczniów, ale i pełno jakichś neutralnych czarodziei. Tutaj nikt nie zaatakuje, jeszcze nie byli aż tak pewni siebie, aby skłonić się ku całkiem otwartemu atakowi na Hogsmeade. Trzeba było rozejrzeć się po bardziej ustronnych miejscach - Cara przechodziła już przez ciasne uliczki między budynkami, po obrzeżach wioski, po pobliskich polanach, pewna, że nic nie znajdzie. Przez to poczucie wlokła się z rezygnacją, ciągle wpadając w zamyślenia na jakieś głupie tematy.
Dawno Śmierciożercy się nie pokazywali, nie miała z kim walczyć, poziom adrenaliny spadł...
Była w okolicy stacji kolejowej, kiedy usłyszała rozpaczliwy krzyk. Momentalnie poczuła jak po plecach przebiega milion mrówek, powodując nagły przypływ dreszczy.
Może to tylko jakiś młodszy dzieciak wpadł do dziury i zgubił różdżkę.
Mimo to nawet taka sytuacja zmusiła ją do przyśpieszenia kroku. Biec zaczęła dopiero, kiedy przestrzeń przebiło słowo, wypowiedziane tym szaleńczym głosem...
To jedno, głośne "Crucio".
Kiedy już znaleźli się w zasięgu jej zaklęć wyciągnęła przed siebie różdżkę - trzymaną pewnie i mocno, z kciukiem położonym wzdłuż po niej, na ozdobnej rączce jasnego drewna. Palce lekko drżały z połączenia ekstazy z nerwami i strachem.
- Relashio! - pierwsze zaklęcie zostało wycelowane w mężczyznę w masce, o długich, jasnych włosach.
Zaklęcie jednak minęło czarodzieja, jednak powinno dać inny pożądany efekt - odwróci jego uwagę od uczniów.
Miała ułamek sekundy, aby przyjrzeć się twarzy drugiej napastniczki... Cara miał tę zdolność, że zawsze doskonale zapamiętywała twarze przeciwników oraz te z listów gończych, mimo iż miała pamięć raczej słuchową. Z jej pamięci szybko uciekały nawet przyjazne, a co dopiero neutralne... Nigdy jednak nie znikały te, które doprowadziły lub do walki doprowadzić mogły.
Znała tę ciemnowłosą damę, zdecydowanie ją znała. Była jedną z poszukiwanych przestępczyń.
- Desmaio!
Drugie zaklęcie trafiło zaś prosto, jednak nie należało do najsilniejszych...
To wszystko przez drżenie rąk! Na pewno przez to...
Kobieta zerwała się z miejsca czym prędzej, po czym dobiegła do poszkodowanych uczniów.
- Fumos.
Z jej różdżki wydobyła się fala ciemnego dymu i całkiem ich przysłoniła. Zyskiwała tym chwilę.
- Mistrz Gry
Re: Stacja kolejowa Hogsmeade
Nie Gru 28, 2014 4:47 pm
The member 'Cara Rhee' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 1, 4, 3, 3
'Pojedynek' :
Result : 1, 4, 3, 3
- Mistrz Gry
Re: Stacja kolejowa Hogsmeade
Nie Gru 28, 2014 6:33 pm
The member 'Cara Rhee' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 4, 4
'Pojedynek' :
Result : 4, 4
- Zack Raven
Re: Stacja kolejowa Hogsmeade
Pon Gru 29, 2014 1:48 pm
Ból na chwilę ustał, lecz nadal czułem jego skutki na swoim ciele. Jak małe elektryczne wstrząsy. Skuliłem się. Ta ciemność, ta ciężka magia wokół mnie. Nie mogłem się skupić. Drgnąłem, gdy Alex mnie dotknęła. Dzięki jej czystej i zawsze wykonywanej w dobrym celu magii czułem lekkie ciepło, ale ona była przerażona. Martwiłem się. Nie wiedziałem, gdzie była moja różdżka. Znowu ją straciłem. Wiedziałem, że leży gdzieś niedaleko, ale nie wiedziałem, gdzie. Nagle pojawiła się kolejna osoba. Pokręciłem głową. Wynoś się. Zostawcie nas. Zostawcie ją. Chciałem krzyknąć, ale nie mogłem. Sam się bałem. Oni byli potężnymi magami, a ja tylko piątoklasistom. Oni znali tyle zaklęć, a ja niewiele i w dodatku nic nie widziałem. Wsłuchałem się w ich rozmowę.
Bellatrix – zapamiętałem. Gdzieś słyszałem to imię, ale gdzie. Nie ważne. Jeśli…
Krzyk Alex przerwał moje paniczne rozmyślania. Chciałem jej pomóc, ale nie miałem jak, bo za chwilę kobieta kopnęła mnie w brzuch. Skuliłem się oddychając ciężko i zaciskając zęby. Otworzyłem szeroko oczy, gdy kobieta znowu użyła tego zaklęcia. Krzyknąłem.
Jeśli lubisz widzieć ból w oczach swoich ofiar w moich go nie zobaczysz. Nie widzę, moje oczy nie okazują uczuć, ale wiem, że mój krzyk ci wystarczy. Jesteś chorą kobietą.
Byłem przygotowany na taki obród spraw, ale ból nic nie zmieni. Nie jestem mięczakiem. Nie dlatego trafiłem do Gryfindoru. Marne zaklęcie bólu nic mi nie zrobi, ale to tak cholernie boli. Opadałem z sił. Nic już nie czułem. Nie wiem co się działo wokół mnie, ale ktoś jeszcze przyszedł. Jeszcze jedna osoba. Nie wiem, czy ją znałem, ale wiedziałem, że mi pomoże. Dobrze, że ktoś przyszedł. Chciałem zasnąć. Chciałem, aby to okazało się tylko zwykłym snem.
- P-pomóż… j-jej - wychrypiałem. Ona jest zdrowa, jeszcze widzi. Ja jestem nie dołężny. Nie jestem potrzebny, nie jestem ważny.
Bellatrix – zapamiętałem. Gdzieś słyszałem to imię, ale gdzie. Nie ważne. Jeśli…
Krzyk Alex przerwał moje paniczne rozmyślania. Chciałem jej pomóc, ale nie miałem jak, bo za chwilę kobieta kopnęła mnie w brzuch. Skuliłem się oddychając ciężko i zaciskając zęby. Otworzyłem szeroko oczy, gdy kobieta znowu użyła tego zaklęcia. Krzyknąłem.
Jeśli lubisz widzieć ból w oczach swoich ofiar w moich go nie zobaczysz. Nie widzę, moje oczy nie okazują uczuć, ale wiem, że mój krzyk ci wystarczy. Jesteś chorą kobietą.
Byłem przygotowany na taki obród spraw, ale ból nic nie zmieni. Nie jestem mięczakiem. Nie dlatego trafiłem do Gryfindoru. Marne zaklęcie bólu nic mi nie zrobi, ale to tak cholernie boli. Opadałem z sił. Nic już nie czułem. Nie wiem co się działo wokół mnie, ale ktoś jeszcze przyszedł. Jeszcze jedna osoba. Nie wiem, czy ją znałem, ale wiedziałem, że mi pomoże. Dobrze, że ktoś przyszedł. Chciałem zasnąć. Chciałem, aby to okazało się tylko zwykłym snem.
- P-pomóż… j-jej - wychrypiałem. Ona jest zdrowa, jeszcze widzi. Ja jestem nie dołężny. Nie jestem potrzebny, nie jestem ważny.
- Mistrz Gry
Re: Stacja kolejowa Hogsmeade
Sro Gru 31, 2014 3:12 pm
- Przede wszystkim powinnaś pamiętać, Bellatrix, że jesteśmy poszukiwani - zdążył syknąć jeszcze w Twoją stronę, zanim dał się ponieść i wciągnąć w wir walki. Wszystko zaczęło przypominać jeden wielki chaos. Rudolf skupił się na dziewczynie, która wiła się z bólu na ziemi obok chłopaka, a Ty postanowiłaś zabawić się z Gryfonem. Twoje Cruciatusy były na tyle skuteczne, że Zack ledwo mógł mówić, był właściwie niemalże krok od zemdlenia. Ale Ty...Ty nie zamierzałaś mu odpuścić. Zasługiwał przecież na to. Oboje zasługiwali! Rudolf po krótkiej chwili ponownie rzucił Crucio na Alexandrę i zaczął mimowolnie się śmiać.
- Och, cóż za biedna mała...szlama. Czemu nie płaczesz, szlamo? Boisz się, że zamiast łez pojawi się szlam? - Zaszydził Śmierciożerca, obkrążając swoją ofiarę. Co jakiś czas rzucał też spojrzenia w Twoją stronę, żeby być na bieżąco z Twoimi ruchami. Nie chciał byś przekroczyła jakąś granicę, w końcu nie mogliście zbytnio rzucać się w oczy. Jeszcze ktoś by połączył wszystkie poszlaki ze sobą ii...
I nagle pojawiła się kolejna osoba na stacji, która postanowiła przeszkodzić Wam w planach. Pierwsze rzucone przez nią zaklęcie chybiło, ale zwróciło uwagę Rudolfa. Ty, Bellatrix byłaś bowiem zbyt zajęta zadawaniem bólu chłopakowi. To było wręcz zadziwiające, że tyle do tej pory wytrzymał. Najwyraźniej jednak nie chciałaś dać mu jeszcze ukryć się w odmętach własnej głowy. Pozwolić zamknąć oczy by mógł choć na chwilę udawać, że go tutaj nie ma. Niee...Ty chciałaś by czuł wszystko i zapamiętał to, że jest nikim.
Rudolf skupił się na Carze i pierwsze zaklęcie poleciało w jej stronę.
- Drętwota! - Minęło jednak czarodziejkę, która zdążyła się obronić. Lecz to był dopiero początek tego pojedynku. W oczach Rudolfa błysnął błysk, kiedy ta postanowiła skupić się na Twojej osobie. Mężczyzna w między czasie wzrokiem sprawdzał, czy jest tu ktoś jeszcze, czy tylko jednak ona. I w między czasie Cara zdążyła rzucić zaklęcie, które zasłoniło ją i te dzieciaki.
- A nie mówiłem! To jedna z TYCH z Ministerstwa - warknął w Twoją stronę, jakby to była Twoja wina. Jednakże nie było na to czasu! Rzucił Ci porozumiewawcze spojrzenie i powoli zaczął okrążać zasłonę dymną w której kryli się Alexandra, Zack i Cara. Wszystko wskazywało na to, że nie mieli zbyt dużych szans...
Alexandra Grace: -15 PŻ
Zack Raven: - 20 PŻ
- Och, cóż za biedna mała...szlama. Czemu nie płaczesz, szlamo? Boisz się, że zamiast łez pojawi się szlam? - Zaszydził Śmierciożerca, obkrążając swoją ofiarę. Co jakiś czas rzucał też spojrzenia w Twoją stronę, żeby być na bieżąco z Twoimi ruchami. Nie chciał byś przekroczyła jakąś granicę, w końcu nie mogliście zbytnio rzucać się w oczy. Jeszcze ktoś by połączył wszystkie poszlaki ze sobą ii...
I nagle pojawiła się kolejna osoba na stacji, która postanowiła przeszkodzić Wam w planach. Pierwsze rzucone przez nią zaklęcie chybiło, ale zwróciło uwagę Rudolfa. Ty, Bellatrix byłaś bowiem zbyt zajęta zadawaniem bólu chłopakowi. To było wręcz zadziwiające, że tyle do tej pory wytrzymał. Najwyraźniej jednak nie chciałaś dać mu jeszcze ukryć się w odmętach własnej głowy. Pozwolić zamknąć oczy by mógł choć na chwilę udawać, że go tutaj nie ma. Niee...Ty chciałaś by czuł wszystko i zapamiętał to, że jest nikim.
Rudolf skupił się na Carze i pierwsze zaklęcie poleciało w jej stronę.
- Drętwota! - Minęło jednak czarodziejkę, która zdążyła się obronić. Lecz to był dopiero początek tego pojedynku. W oczach Rudolfa błysnął błysk, kiedy ta postanowiła skupić się na Twojej osobie. Mężczyzna w między czasie wzrokiem sprawdzał, czy jest tu ktoś jeszcze, czy tylko jednak ona. I w między czasie Cara zdążyła rzucić zaklęcie, które zasłoniło ją i te dzieciaki.
- A nie mówiłem! To jedna z TYCH z Ministerstwa - warknął w Twoją stronę, jakby to była Twoja wina. Jednakże nie było na to czasu! Rzucił Ci porozumiewawcze spojrzenie i powoli zaczął okrążać zasłonę dymną w której kryli się Alexandra, Zack i Cara. Wszystko wskazywało na to, że nie mieli zbyt dużych szans...
Alexandra Grace: -15 PŻ
Zack Raven: - 20 PŻ
- Bellatrix Black
Re: Stacja kolejowa Hogsmeade
Czw Sty 01, 2015 12:00 am
Bella mimo wszystko nadal nie widziała w tym swojego błędu. Czy to, że by ukryła swoją twarz za maską zmieniło by co kolwiek. Nadal była by poszukiwana, więc jedno przestępstwo więcej na jej kącie nie robiło jej kompletnie różnicy. Bellatrix nie zdążyła, jednak rzucić nawet zaklęcia ochronnego, bo obecność dziewczyny naprawdę ją zdziwiła. Dlatego też ciało kobiety odleciało kawałek i wylądowała na ziemi. Zamroczyło ją przez chwilę, ale doskonale wiedziała, że nie może sobie pozwolić na takie wieczne leżenie. Dlatego też zebrała się z ziemi i warknęła
-TY NĘDZNA KUPO KROWIEGO ŁAJNA- Krzyknęła w jej kierunku kierunku. Kobieta uniosła już ponownie różdżkę w górę aby ugodzić znowu w chłopaka zaklęciem, ale tym razem ktoś jej przerwał. A mianowicie jakiś piesek z ministerstwa. Odskoczyła od dzieciaków jak oparzona, cofnęła się na bezpieczną odległość i przyglądała się biernie temu co miało miejsce po chwilce. Bella poszła w ślady za swoim aktualnym partnerem na tej akcji.
-Nie chowajcie się... nie bądźcie tchórzami...- W powietrzu uniósł się jej szept, który potrafił zjeżyć włosy na głowie. Czuła w sobie rosnące podniecenie na samą myśl, że w chmurze tego dymu siedzi trójka osób która ma nadzieję, że wyjdą z tej potyczki cało.
-Petrificus Totalus- Rzuciła w chmurę na oślep, licząc się oczywiście z tym aby przypadkiem nie ugodzić w tego który chciał jej pomóc. Próbowała trafić w tą która przyszła pomóc tym dzieciakom, bo zapamiętała mniej więcej gdzie stałą, ale oczywiście mogła zmienić swoje położenie, ale gdyby się udało, wtedy było by naprawdę z górki. Mogli by jeszcze ich pomęczyć... a może nawet jednego pozbawić życia... od tak, dla przykładu. Chociaż Bella nie miała w tej chwili kompletnie ochoty na zabijanie, przynajmniej nie świadome. Jak już poleci to zielone światło to w razie ostateczności.
-PARSZYWE SZLAMY... TCHÓRZYCIE... WYJDŹCIE I WALCZCIE JAK NA PORZĄDNYCH CZARODZIEI PRZYSTAŁO!- Wykrzyczała. Przymrużyła swoje oczy w nadziei, że ta chmura zaraz się rozmyje w powietrzu i ich ofiary ponownie zostaną odsłonione. Trzeba przyznać nie znajdowali się w ciekawej sytuacji. Ich była trójka z czym dwójka leżała na ziemi i nie wydawało się, że mieli by ochotę na jakie kolwiek walki. Więc dziewczyna była sama, przeciwko dwójce doświadczonych smierciożerców którzy nie mieli żadnej litości.
-Sądzisz, że Czarny Pan ucieszył by się z takiego prezenciku w podstawie pieska z ministerstwa?- Gdyby udało się jej wrócić z misji z jeszcze prezentem mogła by zyskać jego przychylność, ponownie stanąć na piedestale i być jego ulubioną popleczniczką.
-TY NĘDZNA KUPO KROWIEGO ŁAJNA- Krzyknęła w jej kierunku kierunku. Kobieta uniosła już ponownie różdżkę w górę aby ugodzić znowu w chłopaka zaklęciem, ale tym razem ktoś jej przerwał. A mianowicie jakiś piesek z ministerstwa. Odskoczyła od dzieciaków jak oparzona, cofnęła się na bezpieczną odległość i przyglądała się biernie temu co miało miejsce po chwilce. Bella poszła w ślady za swoim aktualnym partnerem na tej akcji.
-Nie chowajcie się... nie bądźcie tchórzami...- W powietrzu uniósł się jej szept, który potrafił zjeżyć włosy na głowie. Czuła w sobie rosnące podniecenie na samą myśl, że w chmurze tego dymu siedzi trójka osób która ma nadzieję, że wyjdą z tej potyczki cało.
-Petrificus Totalus- Rzuciła w chmurę na oślep, licząc się oczywiście z tym aby przypadkiem nie ugodzić w tego który chciał jej pomóc. Próbowała trafić w tą która przyszła pomóc tym dzieciakom, bo zapamiętała mniej więcej gdzie stałą, ale oczywiście mogła zmienić swoje położenie, ale gdyby się udało, wtedy było by naprawdę z górki. Mogli by jeszcze ich pomęczyć... a może nawet jednego pozbawić życia... od tak, dla przykładu. Chociaż Bella nie miała w tej chwili kompletnie ochoty na zabijanie, przynajmniej nie świadome. Jak już poleci to zielone światło to w razie ostateczności.
-PARSZYWE SZLAMY... TCHÓRZYCIE... WYJDŹCIE I WALCZCIE JAK NA PORZĄDNYCH CZARODZIEI PRZYSTAŁO!- Wykrzyczała. Przymrużyła swoje oczy w nadziei, że ta chmura zaraz się rozmyje w powietrzu i ich ofiary ponownie zostaną odsłonione. Trzeba przyznać nie znajdowali się w ciekawej sytuacji. Ich była trójka z czym dwójka leżała na ziemi i nie wydawało się, że mieli by ochotę na jakie kolwiek walki. Więc dziewczyna była sama, przeciwko dwójce doświadczonych smierciożerców którzy nie mieli żadnej litości.
-Sądzisz, że Czarny Pan ucieszył by się z takiego prezenciku w podstawie pieska z ministerstwa?- Gdyby udało się jej wrócić z misji z jeszcze prezentem mogła by zyskać jego przychylność, ponownie stanąć na piedestale i być jego ulubioną popleczniczką.
- Mistrz Gry
Re: Stacja kolejowa Hogsmeade
Czw Sty 01, 2015 12:00 am
The member 'Bellatrix Black' has done the following action : Rzuć kością
#1 'Pojedynek' :
#1 Result : 5
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 3
#1 'Pojedynek' :
#1 Result : 5
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 3
- Cara Rhee
Re: Stacja kolejowa Hogsmeade
Czw Sty 01, 2015 1:39 pm
Musiała znaleźć choć chwilę na oddech - zbyt dobrze znała siebie i swój sposób działania. Rzucenie Fumos dało jej trochę czasu na pomyślenie nad sytuację i jak z niej wybrnąć... Najłatwiej byłoby teraz uciec zamiast zastanawiania się nad dalszą walką. Widziała w jakim stanie były dzieciaki, to oni byli tu najważniejsi i nie mogła pozwolić sobie aby stała im się jeszcze większa krzywda.
- Nie żartuj sobie chłopcze. - wyszeptała, głosem bardzo cichym, starając się mówić tak, aby nikt poza nimi jej nie usłyszał. Jej głos wcale nie docierał do odbiorców - był tak łagodny i jednocześnie tak zdeterminowany, że po prostu płynął do nich. - Uratuję was oboje, w końcu po to tu jestem.
Aby walczyć i chronić.
Już miała podejść do nastolatków i teleportować się, jednocześnie pozwalając sobie uciec z pola bitwy, kiedy usłyszała, że czarownica rzuca w nią zaklęciem - na szczęście zdążyła go w porę uniknąć (kości), choć odczuła jego minimalne skutki w postaci lekko paraliżujących dreszczy... Musiała być niesamowicie silnym przeciwnikiem.
Oczy Cary zabłyszczały niebezpiecznie.
Człowiek to okropnie pazerne stworzenie, a pragną najczęściej rzeczy, które nie gwarantują im przeżycia. Często też dają się sprowokować... Choćby w tej chwili, kiedy usłyszała słowa tej porywczej wiedźmy... Krew zaczęła gotować się w jej żyłach, a głowa oczyściła się z myśli.
- Protego Totalum... - szepnęła pod nosem, rzuciwszy zaklęcie na miejsce przebywania tej dwójki. Nie chciała, żeby cokolwiek się im stało.
- Jeśli macie choć odrobinę siły, sięgnijcie po swoje różdżki i rzućcie wszystkie wam znane obronne zaklęcia. Ja się zajmę resztą.
Wyszła kilka kroków przed nich, pozwalając aby mgła odsłoniła jej zaciętą twarz. Miała pewny siebie wzrok, który niemal od razu otoczył przeciwników spojrzeniem. Określiła ich odległość.
- WY ŚMIECIE MÓWIĆ MI O TCHÓRZOSTWIE?! - wykrzyczała nagle. - Kiedy sami atakujecie bezbronnych uczniów ze strachu przed starciem z przeciwnikiem równym sobie?! Wasza walka nie jest nic warta!
Powiedziała to, co chciała i jednocześnie prowokowała ich, wiedząc, że znajduje się dokładnie między nimi. Teraz wystarczyło tylko jedno zaklęcie i jeden, drobny unik... w odpowiednim momencie. W chwili kiedy oboje przymierzali się do wysłania w jej stronę zaklęć, uniosła różdżkę i szepnęła, jakby tylko do tego drewnianego przedmiotu.
- Confundus.
Poczuła, że zaklęcie nie wyszło, więc będzie musiała wykorzystać odrobinę rozgarnięcia i uchylić się na czas... Tak, dokładnie wtedy, kiedy rzucą zaklęcia, aby trafili w siebie nawzajem.
- Nie żartuj sobie chłopcze. - wyszeptała, głosem bardzo cichym, starając się mówić tak, aby nikt poza nimi jej nie usłyszał. Jej głos wcale nie docierał do odbiorców - był tak łagodny i jednocześnie tak zdeterminowany, że po prostu płynął do nich. - Uratuję was oboje, w końcu po to tu jestem.
Aby walczyć i chronić.
Już miała podejść do nastolatków i teleportować się, jednocześnie pozwalając sobie uciec z pola bitwy, kiedy usłyszała, że czarownica rzuca w nią zaklęciem - na szczęście zdążyła go w porę uniknąć (kości), choć odczuła jego minimalne skutki w postaci lekko paraliżujących dreszczy... Musiała być niesamowicie silnym przeciwnikiem.
Oczy Cary zabłyszczały niebezpiecznie.
Człowiek to okropnie pazerne stworzenie, a pragną najczęściej rzeczy, które nie gwarantują im przeżycia. Często też dają się sprowokować... Choćby w tej chwili, kiedy usłyszała słowa tej porywczej wiedźmy... Krew zaczęła gotować się w jej żyłach, a głowa oczyściła się z myśli.
- Protego Totalum... - szepnęła pod nosem, rzuciwszy zaklęcie na miejsce przebywania tej dwójki. Nie chciała, żeby cokolwiek się im stało.
- Jeśli macie choć odrobinę siły, sięgnijcie po swoje różdżki i rzućcie wszystkie wam znane obronne zaklęcia. Ja się zajmę resztą.
Wyszła kilka kroków przed nich, pozwalając aby mgła odsłoniła jej zaciętą twarz. Miała pewny siebie wzrok, który niemal od razu otoczył przeciwników spojrzeniem. Określiła ich odległość.
- WY ŚMIECIE MÓWIĆ MI O TCHÓRZOSTWIE?! - wykrzyczała nagle. - Kiedy sami atakujecie bezbronnych uczniów ze strachu przed starciem z przeciwnikiem równym sobie?! Wasza walka nie jest nic warta!
Powiedziała to, co chciała i jednocześnie prowokowała ich, wiedząc, że znajduje się dokładnie między nimi. Teraz wystarczyło tylko jedno zaklęcie i jeden, drobny unik... w odpowiednim momencie. W chwili kiedy oboje przymierzali się do wysłania w jej stronę zaklęć, uniosła różdżkę i szepnęła, jakby tylko do tego drewnianego przedmiotu.
- Confundus.
Poczuła, że zaklęcie nie wyszło, więc będzie musiała wykorzystać odrobinę rozgarnięcia i uchylić się na czas... Tak, dokładnie wtedy, kiedy rzucą zaklęcia, aby trafili w siebie nawzajem.
- Mistrz Gry
Re: Stacja kolejowa Hogsmeade
Czw Sty 01, 2015 1:39 pm
The member 'Cara Rhee' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 3, 4
'Pojedynek' :
Result : 3, 4
- Mistrz Gry
Re: Stacja kolejowa Hogsmeade
Czw Sty 01, 2015 2:05 pm
The member 'Cara Rhee' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 3, 6, 1, 1
'Pojedynek' :
Result : 3, 6, 1, 1
- Alexandra Grace
Re: Stacja kolejowa Hogsmeade
Czw Sty 01, 2015 4:26 pm
Choćby miała przegryźć sobie rękę, by się nie rozpłakać to tego nie zrobi. Nigdy żadnej satysfakcji dla chorych fanatyków. Alex miała jedną wado-zaletę. Jeśli coś sobie postanowi to jest jak zaprogramowana na to. Nie zrezygnuje, nie przerwie. Ból to coś znajomego. Coś, co zabijało ją i chciało zaciągnąć do tej przyjaciółki, której się obawiała. Śmierci wiążącej się z zapomnieniem. I nie mówmy już o tym, że chodzi o szeroko pojętą śmierć w każdym wymiarze i kierującą się do każdego. Znajomego i nie. Sytuacja była poważna, ale ona nie mogła stracić jasności umysłu. Zack odpływał... uciekała mu rzeczywistość? Nie dziwiła się mu. Gdy coś rozrywa Cię od środka i fizyczne i psychicznie to ciężko szukać w tym wszystkim świadomości. Gryfonka wiedziała jednak że trzeba to robić. Tak, jak wtedy, gdy leżała na ulicy i widziała własną krew tuż obok, jak w chwili samotności zamknięta przez Vincenta i odchodząca od zmysłów powtarzała sobie kim jest, by tylko zająć się czymś innym niż wyobrażeniami, tego co może na nią czyhać. Pamiętała to wszystko. I mogła być sobie w przyszłości ślepa, ale teraz liczyło się to, by tej przyszłości doczekać. I wiła się z bólu po ziemi. Skręcało ją wszystko. Czasami warknęła dosyć głośno. Ale nie płakała. Pewnie jeszcze trochę i zaczęłaby krzyczeć. Ale po chwili zaklęcie ustało i odezwał się do potwora, który wcześniej tak się nią bawił.
- A ty boisz się, że ktoś Ci rozwali tą gębę, jak ją pokażesz pieprzony tchórzu? - Zabrzmiało dosyć słabo przy ciężkich wdechach, ale panna Grace nie mogła się powstrzymać. Słowa w końcu mają moc, a człowiek, który stał przed nią powinien wiedzieć, że dopiero on jest nikim więcej jej tchórzliwą fretką. Która zresztą rozmawiała właśnie z innym zwierzęciem, które chociaż miało odwagę pokazać tę swoją facjatę.
A potem byli już owiani dymem. Ciało Alexandry wciąż ulegało oddziaływaniu zaklęcia. Jej ciało drgało, a każde zgięcie dłoni było odczuwalne dla całego organizmu który dostał porządnie w kość. Kończyny odmawiały posłuszeństwa i nie miały ochoty wrócić do normalności. Dosyć powolnie macała ziemię pod swoimi rękami w poszukiwaniu utraconej różdżki. Początkowo chciała zakryć sobą Zacka żeby nie był głównym celem na środku pola rzucanych zaklęć, ale wiedziała że w ten sposób jedynie oboje oberwą, a nie będą mieli się jak bronić. Dlatego szukała swojego skarbu i wreszcie, gdy go chwyciła przesuwała się ponownie do swojego towarzysza. I wtedy usłyszała słaby głos należący do niego. Pomyślała, że zwariował. Czy on sądził, że ktokolwiek o zdrowych zmysłach zostawiłby go tutaj z tymi ludźmi?
- Nie... pieprz - była zmęczona swoją podróżą na czterech kończynach po ziemi. Nawet nie kończynach, bo ciągnęła się po niej. I jeszcze poznanie się bliskie z zaklęciem Niewybaczalnym, więc niestety, ale nawet ona nie mogła czuć się normalnie. Niby nie było to, aż tak długie, ale nikt nie idzie tańczyć salsy od razu po takim czymś. Z braku lepszego pomysłu chciała wykorzystać to, co ich zakrywało. Uklękła słysząc wręcz pstrykanie swoich własnych kości i pracę mięśni, które oczekiwały odpoczynku. Chwyciła za różdżkę siedząc przed Zackiem. Nic wielkiego, ale przynajmniej jeśli poleci jakieś zaklęcie to trafi w nią, a nie jego. A że to jej wina, iż się tam znaleźli to jest mu winna tą namiastkę ochrony.
Obronne zaklęcie? Umiała wymieniać istniejące. A żeby z jakiegoś korzystać? Nie oczekujmy zbyt wiele dziewczę jest na V roku. Czytanie o zaklęciach, a ich użycie to jak niebo do ziemi. A użycie ich, jak chwilę wcześniej ktoś bawił cię Crucio to pikuś, prawda? Jasne, warto wierzyć w siebie. Alex nie pozostało nic innego, jak próbować czegokolwiek.
- Protego - było to powiedziane trochę pytająco. Do tego bądźmy szczerzy, że działanie zaklęcia nie jest miarodajne do umiejętności tamtej dwójki. Gdyby ona i Zack byli tu sami to cóż... skończyliby martwi bardzo, bardzo szybko. Ale lepsze coś niż nic.
- Expelliarmus - Do głowy nie przyszło jej nic lepszego. Przecież nie będzie czekać na cud, a kobieta która ich ratuje jest jedna na dwóch psychopatów. A raczej nie da rady wynieść sobie spokojnie Zacka z tej stacji tak, że nikt niczego nie zauważy. Także plan miał sporo luk. Największa to oni, bo są dopiero uczniami, więc dużo nie zdziałają.
- Drętwota - Wymieniała sobie dalej w głowie wszystko, czego się uczyła. Za znajomość teorii należy się jej Wybitny. I jeszcze ma przymusowe ćwiczenia! Tak by to brzmiało, gdyby odbywało się to w szkole i to tylko część zajęć.
- Reducto - Chciała wydusić coś jeszcze z siebie, ale była osłabiona i ledwo mówiła. Teraz liczyła na to, że kobieta będzie walczyła na tyle długo, by tamci sobie poszli lub którekolwiek z ich trójki stworzy plan, jak się zwinąć z owego miejsca. Do tej chwili Alex obróciła się do Zacka, cichutko powtarzając: "Musimy coś wymyślić, spokojnie". To była wersja jej "będzie dobrze", bo takich kłamstw nie opowiada. Zawsze jest tylko gorzej, bo to życie i tyle.
- A ty boisz się, że ktoś Ci rozwali tą gębę, jak ją pokażesz pieprzony tchórzu? - Zabrzmiało dosyć słabo przy ciężkich wdechach, ale panna Grace nie mogła się powstrzymać. Słowa w końcu mają moc, a człowiek, który stał przed nią powinien wiedzieć, że dopiero on jest nikim więcej jej tchórzliwą fretką. Która zresztą rozmawiała właśnie z innym zwierzęciem, które chociaż miało odwagę pokazać tę swoją facjatę.
A potem byli już owiani dymem. Ciało Alexandry wciąż ulegało oddziaływaniu zaklęcia. Jej ciało drgało, a każde zgięcie dłoni było odczuwalne dla całego organizmu który dostał porządnie w kość. Kończyny odmawiały posłuszeństwa i nie miały ochoty wrócić do normalności. Dosyć powolnie macała ziemię pod swoimi rękami w poszukiwaniu utraconej różdżki. Początkowo chciała zakryć sobą Zacka żeby nie był głównym celem na środku pola rzucanych zaklęć, ale wiedziała że w ten sposób jedynie oboje oberwą, a nie będą mieli się jak bronić. Dlatego szukała swojego skarbu i wreszcie, gdy go chwyciła przesuwała się ponownie do swojego towarzysza. I wtedy usłyszała słaby głos należący do niego. Pomyślała, że zwariował. Czy on sądził, że ktokolwiek o zdrowych zmysłach zostawiłby go tutaj z tymi ludźmi?
- Nie... pieprz - była zmęczona swoją podróżą na czterech kończynach po ziemi. Nawet nie kończynach, bo ciągnęła się po niej. I jeszcze poznanie się bliskie z zaklęciem Niewybaczalnym, więc niestety, ale nawet ona nie mogła czuć się normalnie. Niby nie było to, aż tak długie, ale nikt nie idzie tańczyć salsy od razu po takim czymś. Z braku lepszego pomysłu chciała wykorzystać to, co ich zakrywało. Uklękła słysząc wręcz pstrykanie swoich własnych kości i pracę mięśni, które oczekiwały odpoczynku. Chwyciła za różdżkę siedząc przed Zackiem. Nic wielkiego, ale przynajmniej jeśli poleci jakieś zaklęcie to trafi w nią, a nie jego. A że to jej wina, iż się tam znaleźli to jest mu winna tą namiastkę ochrony.
Obronne zaklęcie? Umiała wymieniać istniejące. A żeby z jakiegoś korzystać? Nie oczekujmy zbyt wiele dziewczę jest na V roku. Czytanie o zaklęciach, a ich użycie to jak niebo do ziemi. A użycie ich, jak chwilę wcześniej ktoś bawił cię Crucio to pikuś, prawda? Jasne, warto wierzyć w siebie. Alex nie pozostało nic innego, jak próbować czegokolwiek.
- Protego - było to powiedziane trochę pytająco. Do tego bądźmy szczerzy, że działanie zaklęcia nie jest miarodajne do umiejętności tamtej dwójki. Gdyby ona i Zack byli tu sami to cóż... skończyliby martwi bardzo, bardzo szybko. Ale lepsze coś niż nic.
- Expelliarmus - Do głowy nie przyszło jej nic lepszego. Przecież nie będzie czekać na cud, a kobieta która ich ratuje jest jedna na dwóch psychopatów. A raczej nie da rady wynieść sobie spokojnie Zacka z tej stacji tak, że nikt niczego nie zauważy. Także plan miał sporo luk. Największa to oni, bo są dopiero uczniami, więc dużo nie zdziałają.
- Drętwota - Wymieniała sobie dalej w głowie wszystko, czego się uczyła. Za znajomość teorii należy się jej Wybitny. I jeszcze ma przymusowe ćwiczenia! Tak by to brzmiało, gdyby odbywało się to w szkole i to tylko część zajęć.
- Reducto - Chciała wydusić coś jeszcze z siebie, ale była osłabiona i ledwo mówiła. Teraz liczyła na to, że kobieta będzie walczyła na tyle długo, by tamci sobie poszli lub którekolwiek z ich trójki stworzy plan, jak się zwinąć z owego miejsca. Do tej chwili Alex obróciła się do Zacka, cichutko powtarzając: "Musimy coś wymyślić, spokojnie". To była wersja jej "będzie dobrze", bo takich kłamstw nie opowiada. Zawsze jest tylko gorzej, bo to życie i tyle.
- Mistrz Gry
Re: Stacja kolejowa Hogsmeade
Czw Sty 01, 2015 4:26 pm
The member 'Alexandra Grace' has done the following action : Rzuć kością
#1 'Pojedynek' :
#1 Result : 1, 1
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 3, 6
--------------------------------
#3 'Pojedynek' :
#3 Result : 5, 3
--------------------------------
#4 'Pojedynek' :
#4 Result : 5, 3
#1 'Pojedynek' :
#1 Result : 1, 1
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 3, 6
--------------------------------
#3 'Pojedynek' :
#3 Result : 5, 3
--------------------------------
#4 'Pojedynek' :
#4 Result : 5, 3
- Mistrz Gry
Re: Stacja kolejowa Hogsmeade
Pon Sty 05, 2015 9:33 pm
- Takie szlamy, jak Wy nigdy nie będą Nam równe! - Warknął w stronę aurorki, po czym splunął na ziemię i osłonił Ciebie i siebie przed zaklęciami. Zabawa w końcu się rozkręcała - promienie co chwile przecinały przestrzeń między Wami, a grupką złożoną z Waszych ofiar. Zack nie miał wystarczająco dużo siły by próbować działać; był zresztą na skraju wyczerpania, więc głównie atakowała Ciebie i Rudolfa, Cara oraz Alexandra. Dziewczynie zdecydowanie zaklęcia wychodziły słabsze, niż dotychczas. Nic zresztą dziwnego, Cruciatus było potężnym zaklęciem czarnomagicznym. Na słowa Gryfonki, Śmierciożerca wybuchnął śmiechem, nie mogąc się powstrzymać.
- Ach, tak? Tylko zapominasz o jednym...DZIECI I SZLAMY GŁOSU NIE MAJĄ! Desmaio! - Warknął Rudolf i patrzył jak dziewczyna leci do tyłu i uderza z całą siłą o słupek, tracąc przy tym przytomność. Została więc aurorka, którą zajmowałaś się Ty. Pojedynek był dość wyrównany. Zaklęcia śmigały od jednej do drugiej, a deszcz który spadał na Twoją i jej twarz tylko wzmacniał efekt. Rudolf póki co nie zamierzał się mieszać do waszego pojedynku; zajął się w między czasie obserwacją terenu. I dobrze, że to zrobił bo w porę mógł zauważyć, jak w Waszą stronę zmierza kilku uzbrojonych czarodziei.
- Bellatrix! ZNIKAMY I TO TERAZ! - Krzyknął w Twoją stronę Lestrange, podbiegł do Ciebie i złapał za ramię, teleportując Waszą dwójkę ze stacji.
Teraz Cara mogła zająć się tą poszkodowaną dwójką i przenieść ich do Skrzydła Szpitalnego. Oczywiście pomogli jej Ci, którzy przybyli chwilę po zniknięciu dwójki Śmierciożerców.
[z/t dla wszystkich - ewentualnie możecie napisać coś jeszcze pod spodem]
Bellatrix Black: - 20 PŻ, +25 PD (za cały event), + uzyskanie przydatnych informacji dla Czarnego Pana
Cara Rhee: - 10 PŻ, +15 PD
Zack Raven: - 10 PŻ, +5 PD
Alexandra Grace: -25 PŻ, +10 PD
- Ach, tak? Tylko zapominasz o jednym...DZIECI I SZLAMY GŁOSU NIE MAJĄ! Desmaio! - Warknął Rudolf i patrzył jak dziewczyna leci do tyłu i uderza z całą siłą o słupek, tracąc przy tym przytomność. Została więc aurorka, którą zajmowałaś się Ty. Pojedynek był dość wyrównany. Zaklęcia śmigały od jednej do drugiej, a deszcz który spadał na Twoją i jej twarz tylko wzmacniał efekt. Rudolf póki co nie zamierzał się mieszać do waszego pojedynku; zajął się w między czasie obserwacją terenu. I dobrze, że to zrobił bo w porę mógł zauważyć, jak w Waszą stronę zmierza kilku uzbrojonych czarodziei.
- Bellatrix! ZNIKAMY I TO TERAZ! - Krzyknął w Twoją stronę Lestrange, podbiegł do Ciebie i złapał za ramię, teleportując Waszą dwójkę ze stacji.
Teraz Cara mogła zająć się tą poszkodowaną dwójką i przenieść ich do Skrzydła Szpitalnego. Oczywiście pomogli jej Ci, którzy przybyli chwilę po zniknięciu dwójki Śmierciożerców.
[z/t dla wszystkich - ewentualnie możecie napisać coś jeszcze pod spodem]
Bellatrix Black: - 20 PŻ, +25 PD (za cały event), + uzyskanie przydatnych informacji dla Czarnego Pana
Cara Rhee: - 10 PŻ, +15 PD
Zack Raven: - 10 PŻ, +5 PD
Alexandra Grace: -25 PŻ, +10 PD
- Nauczyciele
Re: Stacja kolejowa Hogsmeade
Sob Cze 10, 2017 3:39 pm
Te kilka godzin, które uczniowie mieli dla siebie by wykonać ostatnie porządki i zapakować resztę rzeczy, minęły całkiem szybko. Wolny czas dla niektórych okazał się być bardzo pracowity, było to widać po opatrunkach i niekoniecznie zadowolonych twarzach. I, II, III, IV, V i VI rok pojawił się na stacji kolejowej Hogsmeade nieco wcześniej niż VII - miał on dość ciężką przeprawę łódkami przez szkolne jezioro. Hagrid, który nimi przewodził czasem zerknął zmartwionym wzrokiem w ich stronę, co jakiś czas smarkając w swoją gigantyczną chusteczkę - zapewne i jego ogarnęło wzruszenie, że kolejni opuszczą Hogwart już na stałe, w tym choćby Huncwoci z którymi przecież półolbrzym był zaprzyjaźniony. Każdą łódkę zajmowały dwie osoby, w pewnym momencie jedna z łajb zaczęła się niebezpiecznie kiwać na boki, zupełnie jakby miała się wywrócić. Na szczęście sytuacja została opanowana, choć podróż i tak obfitowała w różne małe incydenty.
Wszyscy uczniowie już stali na twardej ziemi i mogli zacząć wchodzić do Hogwart Express by zająć sobie miejsca. Pojawiła się także informacja o planowanym spotkaniu prefektów w trakcie podróży w przeznaczonym do tego przedziale. Część nauczycieli również zamierzała wrócić dzisiaj do Londynu, korzystając z okazji i darmowego, bezpiecznego transportu - przy okazji mogli też zadbać by młodym adeptom magii nic się nie stało.
[Wszyscy piszą już tutaj]
Wszyscy uczniowie już stali na twardej ziemi i mogli zacząć wchodzić do Hogwart Express by zająć sobie miejsca. Pojawiła się także informacja o planowanym spotkaniu prefektów w trakcie podróży w przeznaczonym do tego przedziale. Część nauczycieli również zamierzała wrócić dzisiaj do Londynu, korzystając z okazji i darmowego, bezpiecznego transportu - przy okazji mogli też zadbać by młodym adeptom magii nic się nie stało.
[Wszyscy piszą już tutaj]
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach