Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
- Maggie Sulivan
Re: Łazienka dziewcząt
Nie Lut 07, 2016 12:57 pm
- Nikt ci nie kazał się wtrącać. Trzeba było zostawić wszystko tak jak było. Nie musiałabym znosić tego wszystkiego! Żyłabym spokojnie w dalszym ciągu włócząc się po zamku. Dlaczego mam naprawiać coś czego nie zepsułam? To, że byłam gryfonką automatycznie daje pozwolenie na wykorzystywanie mnie? Czy ja wyglądam na pieprzonego, pomocnego skrzata?!
Wydarła się na Natalie, nie mogąc już dłużej znieść wykorzystywania przez inne istoty. Nawet poltergeist się nią bawił. Szkoda tylko, że ona nie była ucieszona z tego powodu. Nie miała nawet chęci na wymuszony uśmiech.
- Nie jestem aniołem. Uwierz mi daleko mi do niego. Mogę znieść dużo, ale nie jawne ignorowanie mnie i Irytek dobrze o tym wie. Mogę być upierdliwa, ale nie jestem cudotwórcą. Długo zajmuje odnalezienie go, a już tym bardziej jak sam nie chce się ujawniać.
Wydarła się na Natalie, nie mogąc już dłużej znieść wykorzystywania przez inne istoty. Nawet poltergeist się nią bawił. Szkoda tylko, że ona nie była ucieszona z tego powodu. Nie miała nawet chęci na wymuszony uśmiech.
- Nie jestem aniołem. Uwierz mi daleko mi do niego. Mogę znieść dużo, ale nie jawne ignorowanie mnie i Irytek dobrze o tym wie. Mogę być upierdliwa, ale nie jestem cudotwórcą. Długo zajmuje odnalezienie go, a już tym bardziej jak sam nie chce się ujawniać.
- Natalie Dark
Re: Łazienka dziewcząt
Nie Lut 07, 2016 1:17 pm
Skrzyżowała ręce, słuchając jak dziewczyna nie ustępuje jej podniesionym tonem. Wszystkie słowa spływało po niej jak po kaczce, ale Gryfonka mogła się wreszcie przynajmniej trochę wyładować.
- Cóż, może się nie znam, ale rodzice zawsze uczyli mnie, że jeśli się kogoś kocha, to zrobi się dla niego wszystko i zniesie się każde cierpienie, byleby mu pomóc. Dlatego uznałam, że jednak będziesz skłonna to wszystko znieść. - Urwała, wpatrując się zimnym wzrokiem w rozemocjonowaną duszyczkę.
- Masz rację, nie znam cię. Nie wiem, jaka jesteś. O tobie słyszałam jedynie z opowieści poltergeista, a wiemy, jak on potrafi naginać rzeczywistość. Zrobisz z tymi informacjami, co zechcesz. To już nie moja sprawa. - Podniosła dłonie, jakby w geście umywania rąk od tego problemu. Przeszła kilka kroków w stronę umywalek.
- Przemyśl sobie to wszystko jeśli możesz, dobrze? Podejmowanie decyzji w nerwach to nic dobrego. - Głos całkowicie jej się już uspokoił, ale nadal wiało od niej trochę chłodem.
- I byłabym ci wdzięczna, gdybyś nie mówiłam mu, że ci powiedziałam o tamtym wypadku. To jedno z tych wydarzeń, o których nikt nie powinien się dowiedzieć. - Spojrzała na nią znacząco. Niby dziewczyna nie miała powodu, by zgodzić się na ten układ, a do tego nie przepadała za Natalie, jednak Ślizgonka miała nadzieję, że mimo to przystanie na ten układ. Choćby w ramach maleńkiej wdzięczności za wytłumaczenie jej, co się dzieje. Nie musiała jej wychwalać pod niebiosa, ale chociaż tyle mogła przecież dla niej zrobić.
- Cóż, może się nie znam, ale rodzice zawsze uczyli mnie, że jeśli się kogoś kocha, to zrobi się dla niego wszystko i zniesie się każde cierpienie, byleby mu pomóc. Dlatego uznałam, że jednak będziesz skłonna to wszystko znieść. - Urwała, wpatrując się zimnym wzrokiem w rozemocjonowaną duszyczkę.
- Masz rację, nie znam cię. Nie wiem, jaka jesteś. O tobie słyszałam jedynie z opowieści poltergeista, a wiemy, jak on potrafi naginać rzeczywistość. Zrobisz z tymi informacjami, co zechcesz. To już nie moja sprawa. - Podniosła dłonie, jakby w geście umywania rąk od tego problemu. Przeszła kilka kroków w stronę umywalek.
- Przemyśl sobie to wszystko jeśli możesz, dobrze? Podejmowanie decyzji w nerwach to nic dobrego. - Głos całkowicie jej się już uspokoił, ale nadal wiało od niej trochę chłodem.
- I byłabym ci wdzięczna, gdybyś nie mówiłam mu, że ci powiedziałam o tamtym wypadku. To jedno z tych wydarzeń, o których nikt nie powinien się dowiedzieć. - Spojrzała na nią znacząco. Niby dziewczyna nie miała powodu, by zgodzić się na ten układ, a do tego nie przepadała za Natalie, jednak Ślizgonka miała nadzieję, że mimo to przystanie na ten układ. Choćby w ramach maleńkiej wdzięczności za wytłumaczenie jej, co się dzieje. Nie musiała jej wychwalać pod niebiosa, ale chociaż tyle mogła przecież dla niej zrobić.
- Maggie Sulivan
Re: Łazienka dziewcząt
Nie Lut 07, 2016 1:49 pm
Nie miała zamiaru być grzeczna. Mimo tego, że Natalie pomogła Irytkowi w zrozumieniu paru kwestii, zniszczyła go, nie daj Boże, nieodwracalnie. Maggie pragnęła przynajmniej kilku słów wyjaśnień ze strony poltergeista. Chciała znać wersję rudzielca.
- Chce mu pomóc, ale to nie jest takie łatwe. Mogę przez wieczność za nim chodzić i żądać wyjaśnień, ale nie wiem, czy cokolwiek to zmieni.
Wzruszyła ramionami, jakby była kompletnie obojętna na słowa nastolatki. Wbrew temu co było widać na pierwszy rzut oka, Maggie była emocjonalnie roztrzęsiona i nie potrafiła sobie z tym poradzić. Uśmiechnęła się wrednie pod nosem, słysząc prośbę Natalie.
- Powinnam mu powiedzieć, że wiem. Może wtedy by mnie posłuchał?
Mruknęła, ponownie wzbijając się w powietrze i zatrzymując się przy oknie. Dlaczego rudzielec nie może być łatwiejszy w obsłudze? Kochała go, ale na siłę nic nie zrobi.
- Chce mu pomóc, ale to nie jest takie łatwe. Mogę przez wieczność za nim chodzić i żądać wyjaśnień, ale nie wiem, czy cokolwiek to zmieni.
Wzruszyła ramionami, jakby była kompletnie obojętna na słowa nastolatki. Wbrew temu co było widać na pierwszy rzut oka, Maggie była emocjonalnie roztrzęsiona i nie potrafiła sobie z tym poradzić. Uśmiechnęła się wrednie pod nosem, słysząc prośbę Natalie.
- Powinnam mu powiedzieć, że wiem. Może wtedy by mnie posłuchał?
Mruknęła, ponownie wzbijając się w powietrze i zatrzymując się przy oknie. Dlaczego rudzielec nie może być łatwiejszy w obsłudze? Kochała go, ale na siłę nic nie zrobi.
- Natalie Dark
Re: Łazienka dziewcząt
Nie Lut 07, 2016 2:06 pm
W milczeniu pokiwała głową. Panna Sulivan znowu mówiła jej zdaniem z większym spokojem i sensem.
- Rozumiem - mruknęła, dochodząc do umywalki.
Wzruszyła ramionami, jakby jej komentarz wcale jej nie przestraszył. Momentami potrafiła naprawdę świetnie udawać, że coś ją nie obchodzi, choć w myślach modliła się, by się to nie stało.
- Albo, co bardziej prawdopodobne, przerazi się do tego stopnia, że jednak wykurzy stąd wszystkich w bardzo drastyczny sposób, jak już o tym dzisiaj wspominał. Chcesz doprowadzić do upadku Hogwartu, panno Sulivan? No, no. O to cię nie posądzałam. - Pokręciła głową i uniosła brwi, jakby wyrażała niedowierzanie.
- A to podobno Ślizgoni są źli... - Odwróciła się z powrotem do niej. Tym razem była już poważna.
- Poltergeist zapewne boi się i wstydzi tego co zaszło. W najlepszym wypadku, będzie się starał odsunąć od siebie wszystkich, nie chcąc ich skrzywdzić. W najgorszym, puszczą mu hamulce już do reszty i okaże się, że ostatnia masakra wcale nie była taka straszna. Wtedy nie byłoby już nadziei - dodała zimno.
- Możesz mu wspomnieć, że słyszałaś coś o naszej sprzeczce, ale zaręczam ci, że powiedzenie mu otwarcie, iż wiesz o przebudzeniu jego mroczniejszej strony bardzo źle się skończy. Nie tylko dla mnie, dla niego czy dla ciebie. Dla wszystkich tutaj. - Przełknęła ślinę.
Prawie jej wtedy nie zabił, choć ją lubił. Nawet nie zareagował na jej wspomnienie o Maggie. Strach było myśleć, co może się stać, jeśli zupełnie straci nad sobą kontrolę, a w pobliżu znajdą się jakieś szare, nic nie znaczące dla niego osoby, które nie będą miały pojęcia, jak się mają zachować.
- Rozumiem - mruknęła, dochodząc do umywalki.
Wzruszyła ramionami, jakby jej komentarz wcale jej nie przestraszył. Momentami potrafiła naprawdę świetnie udawać, że coś ją nie obchodzi, choć w myślach modliła się, by się to nie stało.
- Albo, co bardziej prawdopodobne, przerazi się do tego stopnia, że jednak wykurzy stąd wszystkich w bardzo drastyczny sposób, jak już o tym dzisiaj wspominał. Chcesz doprowadzić do upadku Hogwartu, panno Sulivan? No, no. O to cię nie posądzałam. - Pokręciła głową i uniosła brwi, jakby wyrażała niedowierzanie.
- A to podobno Ślizgoni są źli... - Odwróciła się z powrotem do niej. Tym razem była już poważna.
- Poltergeist zapewne boi się i wstydzi tego co zaszło. W najlepszym wypadku, będzie się starał odsunąć od siebie wszystkich, nie chcąc ich skrzywdzić. W najgorszym, puszczą mu hamulce już do reszty i okaże się, że ostatnia masakra wcale nie była taka straszna. Wtedy nie byłoby już nadziei - dodała zimno.
- Możesz mu wspomnieć, że słyszałaś coś o naszej sprzeczce, ale zaręczam ci, że powiedzenie mu otwarcie, iż wiesz o przebudzeniu jego mroczniejszej strony bardzo źle się skończy. Nie tylko dla mnie, dla niego czy dla ciebie. Dla wszystkich tutaj. - Przełknęła ślinę.
Prawie jej wtedy nie zabił, choć ją lubił. Nawet nie zareagował na jej wspomnienie o Maggie. Strach było myśleć, co może się stać, jeśli zupełnie straci nad sobą kontrolę, a w pobliżu znajdą się jakieś szare, nic nie znaczące dla niego osoby, które nie będą miały pojęcia, jak się mają zachować.
- Maggie Sulivan
Re: Łazienka dziewcząt
Nie Lut 07, 2016 4:28 pm
Natalie miała całkowitą rację. Nie chciała doprowadzić do zamknięcia Hogwartu. Wtedy już na dobre zostałaby sama. Silniejsze duchy opuściłyby opuszczony zamek, a obrazy pouciekałyby do swoich innych ram. Irytek bez energii pewnie, by zniknął, a ona z braku towarzystwa zaczęłaby gadać do siebie. Tego najbardziej się bała. Samotności.
- Dobrze wiesz, że nie chcę do tego dopuścić i zrobię wszystko, żeby coś takiego się nie wydarzyło. Nie zamkną Hogwartu. Chociaż wiem, że to trudne pewnie znajdą sposób na wygonienie stąd Irytka, a doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że stanę w jego obronie tak jak zawsze to robi Gruby Mnich.
Nie mogła nic na to poradzić, że po uszy była w nim zakochana. Chociaż nikt nie kazał jej tego robić, została w murach zamku, żeby mieć na niego oko. Już na wieki. Na zawsze.
- To co mam mu powiedzieć, żeby przynajmniej mnie wysłuchał, a nie od razu znikał? Nie wiem czy wiesz, ale trudno się rozmawia z kimś, kto przelatuje przez ściany.
Dodała sarkastycznie, przewracając oczami.
- I obawiam się, że przyłożenie mu znowu w twarz za bardzo nie pomoże...
- Dobrze wiesz, że nie chcę do tego dopuścić i zrobię wszystko, żeby coś takiego się nie wydarzyło. Nie zamkną Hogwartu. Chociaż wiem, że to trudne pewnie znajdą sposób na wygonienie stąd Irytka, a doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że stanę w jego obronie tak jak zawsze to robi Gruby Mnich.
Nie mogła nic na to poradzić, że po uszy była w nim zakochana. Chociaż nikt nie kazał jej tego robić, została w murach zamku, żeby mieć na niego oko. Już na wieki. Na zawsze.
- To co mam mu powiedzieć, żeby przynajmniej mnie wysłuchał, a nie od razu znikał? Nie wiem czy wiesz, ale trudno się rozmawia z kimś, kto przelatuje przez ściany.
Dodała sarkastycznie, przewracając oczami.
- I obawiam się, że przyłożenie mu znowu w twarz za bardzo nie pomoże...
- Natalie Dark
Re: Łazienka dziewcząt
Nie Lut 07, 2016 8:38 pm
Nareszcie.
Natalie mentalnie wzniosła oczy i ręce ku niebu, w podzięce za to, że Maggie wreszcie skupiła się na konkretach i nie próbuje mieszać w tę rozmowę jej koloru mundurka.
- Dobrze, że to ustaliłyśmy. - Odetchnęła i zamyśliła się na moment, zaczynając spacerować po łazience.
- Wiesz, ty przynajmniej też możesz przechodzić przez ściany. - Uśmiechnęła się do siebie. - Ale fakt, jego znikanie i inne sposoby na ucieczkę są kłopotliwe. - Zamyśliła się na moment, po czym gwałtownie się zatrzymała i odwróciła przodem do dziewczyny.
- Nie wiem, co ci na to poradzić. Dziś pewnie w ogóle się nie odezwie. Możesz jedynie próbować do skutku, ale bicie go bym sobie darowała. To raczej nie zachęca do rozmowy. - Na jej twarz znów wkradł się kwaśny uśmiech.
- Postaram się go przekonać, by cię nie unikał i z tobą porozmawiał, jeśli sama gdzieś się na niego natknę - obiecała, unosząc znów oczy ku jej twarzy.
Tylko teraz, jak go do tego przekonać...
Natalie mentalnie wzniosła oczy i ręce ku niebu, w podzięce za to, że Maggie wreszcie skupiła się na konkretach i nie próbuje mieszać w tę rozmowę jej koloru mundurka.
- Dobrze, że to ustaliłyśmy. - Odetchnęła i zamyśliła się na moment, zaczynając spacerować po łazience.
- Wiesz, ty przynajmniej też możesz przechodzić przez ściany. - Uśmiechnęła się do siebie. - Ale fakt, jego znikanie i inne sposoby na ucieczkę są kłopotliwe. - Zamyśliła się na moment, po czym gwałtownie się zatrzymała i odwróciła przodem do dziewczyny.
- Nie wiem, co ci na to poradzić. Dziś pewnie w ogóle się nie odezwie. Możesz jedynie próbować do skutku, ale bicie go bym sobie darowała. To raczej nie zachęca do rozmowy. - Na jej twarz znów wkradł się kwaśny uśmiech.
- Postaram się go przekonać, by cię nie unikał i z tobą porozmawiał, jeśli sama gdzieś się na niego natknę - obiecała, unosząc znów oczy ku jej twarzy.
Tylko teraz, jak go do tego przekonać...
- Maggie Sulivan
Re: Łazienka dziewcząt
Pon Lut 08, 2016 4:22 pm
Duszyczka nie była cudotwórcą. Nie potrafiła zmusić innych do zmiany swego zdania, a co dopiero zmusić do tego rudzielca. Gdyby przynajmniej zechciał jej wysłuchać... Przecież przez resztę swego istnienia nie może jej ignorować. Chyba nie myślał, że ona kiedykolwiek o nim zapomni?
- Spróbuję z nim porozmawiać i nakierować go na właściwą drogę.
Westchnęła głośno, wpatrując się w czubki swoich butów. Musiała wymyślić plan, jak w ogóle zachęcić poltergeista do rozmowy i zainteresowania się jej osobą.
- Jeżeli nie przemówię mu do rozsądku, to spróbuję nasłać na niego Krawego Barona. Boi się go, więc może go wysłucha. Żegnaj.
Wzruszyła ramionami i przeniknęła przez ścianę.
[z.t]
- Spróbuję z nim porozmawiać i nakierować go na właściwą drogę.
Westchnęła głośno, wpatrując się w czubki swoich butów. Musiała wymyślić plan, jak w ogóle zachęcić poltergeista do rozmowy i zainteresowania się jej osobą.
- Jeżeli nie przemówię mu do rozsądku, to spróbuję nasłać na niego Krawego Barona. Boi się go, więc może go wysłucha. Żegnaj.
Wzruszyła ramionami i przeniknęła przez ścianę.
[z.t]
- Natalie Dark
Re: Łazienka dziewcząt
Pon Lut 08, 2016 4:29 pm
Pokiwała głową i delikatnie się do niej uśmiechnęła. Irytacja wywołana tą sprzeczką już mijała, poza tym, panna Sulivan w końcu zgodziła się zrobić to, o co poprosiła ją Natalie.
Z resztą, obie miały w tym momencie jeden cel - pomóc poltergeistowi. To było teraz istotne. Różnice w poglądach i charakterach nie powinny uniemożliwiać im współpracy w dążeniu do jednego celu. Takim podejściem Ślizgonka zawsze się kierowała. Dlatego była nieraz gotowa na spore ustępstwa byleby tylko nie była ona jedyną starającą się osobą w tym luźnym sojuszu.
- Powodzenia - rzuciła szczerze na pożegnanie, zanim duszyczka zniknęła za ścianą.
Rozejrzała się po pustej już łazience. Nie wyglądała wcale tak źle. Nadal była trochę zalana, ale nie groziła już falą wody na korytarz. Panna Dark wzruszyła ramionami i również udała się do wyjścia.
[z/t]
Z resztą, obie miały w tym momencie jeden cel - pomóc poltergeistowi. To było teraz istotne. Różnice w poglądach i charakterach nie powinny uniemożliwiać im współpracy w dążeniu do jednego celu. Takim podejściem Ślizgonka zawsze się kierowała. Dlatego była nieraz gotowa na spore ustępstwa byleby tylko nie była ona jedyną starającą się osobą w tym luźnym sojuszu.
- Powodzenia - rzuciła szczerze na pożegnanie, zanim duszyczka zniknęła za ścianą.
Rozejrzała się po pustej już łazience. Nie wyglądała wcale tak źle. Nadal była trochę zalana, ale nie groziła już falą wody na korytarz. Panna Dark wzruszyła ramionami i również udała się do wyjścia.
[z/t]
- Sharon Gallagher
Re: Łazienka dziewcząt
Pią Cze 22, 2018 2:59 pm
17.10
Cooo? Prawie koniec października? Jak to się stało? Spojrzała na roślinkę, która znajdowała się na jej nocnej szafce. No tak, musiała się nią zająć, w końcu to było dodatkowe zadanie domowe, a Sharon, mimo wszystko, zależało na tym by wypaść jak najlepiej. To raczej nie dziwne, nie? Zwłaszcza kiedy nauczycielka Zielarstwa jest przy okazji najcudowniejszym opiekunem domu na świecie. Nie żeby Szampon Wspaniały miała coś do profesor McGonagall, profesora Flitwicka czy profesora Slughorna. Oczywiście, że nie! Ale jednak profesor Sprout złotą kobietą była. Pulchna Puchonka dotknęła ostrożnie listków swojego młodego wrzeszczącego żonkila, który na szczęście, był pogrążony w głęboki śnie. Helgo! Jak on wczoraj wrzeszczał, gdy za późno dała mu wody i odrobinę małych, słodkich listków, które jadał! O mało reszta towarzystwa z dormitorium ją nie zabiła, kiedy zaczęło się pełne stereo o czwartej rano. Na szczęście roślinka szybko się uciszyła, a Sharon mogła odwrócić się na drugi bok z pewnością, że nikt ją nie podpali zaklęciem. Osoby z Hufflepuffu były nadal najmilsze z całego zamku. Po pysznym śniadaniu, na które składała się jajecznica z chrupiącym bekonem, kilka kromek i dwie potężne szklanki soku pomarańczowego, postanowiła skupić się na swoim zadaniu. Resztę zadań domowych miała w miarę ogarnięte, został tylko tekst z ONMS do przeczytania, ale było jeszcze sporo czasu. Więcej niż z Zielarstwa! Przygotowała zatyczki do uszu, rękawiczki ze smoczej skóry, które wzięła z cieplarni, gdzie zazwyczaj wszyscy je tam zostawiali by nie było trzeba ciągle ich zabierać z dormitorium, ogarnęła też swój strój roboczy, który składał się ze starych spodni na gumkę i poplamionej farbą koszulki oraz starych trampków. Do obszernej torby wpakowała notatki, żarcie i torebkę ze świeżą ziemią. Była gotowa do zadania!
Zanim znalazła odpowiednie miejsce dla siebie i żonkila, trochę czasu minęło. W końcu zdecydowała się na łazienkę. Po pierwsze, mało kto tutaj zaglądał, po drugie woda była pod ręką, po trzecie w razie potrzeby mogła na spokojnie się wysikać, po czwarte Sharon lubiła tę łazienkę. Same plusy, nie?
Klapnęła na ziemi z doniczką, którą postawiła na ziemi i wzięła głęboki wdech.
I co teraz?
Cooo? Prawie koniec października? Jak to się stało? Spojrzała na roślinkę, która znajdowała się na jej nocnej szafce. No tak, musiała się nią zająć, w końcu to było dodatkowe zadanie domowe, a Sharon, mimo wszystko, zależało na tym by wypaść jak najlepiej. To raczej nie dziwne, nie? Zwłaszcza kiedy nauczycielka Zielarstwa jest przy okazji najcudowniejszym opiekunem domu na świecie. Nie żeby Szampon Wspaniały miała coś do profesor McGonagall, profesora Flitwicka czy profesora Slughorna. Oczywiście, że nie! Ale jednak profesor Sprout złotą kobietą była. Pulchna Puchonka dotknęła ostrożnie listków swojego młodego wrzeszczącego żonkila, który na szczęście, był pogrążony w głęboki śnie. Helgo! Jak on wczoraj wrzeszczał, gdy za późno dała mu wody i odrobinę małych, słodkich listków, które jadał! O mało reszta towarzystwa z dormitorium ją nie zabiła, kiedy zaczęło się pełne stereo o czwartej rano. Na szczęście roślinka szybko się uciszyła, a Sharon mogła odwrócić się na drugi bok z pewnością, że nikt ją nie podpali zaklęciem. Osoby z Hufflepuffu były nadal najmilsze z całego zamku. Po pysznym śniadaniu, na które składała się jajecznica z chrupiącym bekonem, kilka kromek i dwie potężne szklanki soku pomarańczowego, postanowiła skupić się na swoim zadaniu. Resztę zadań domowych miała w miarę ogarnięte, został tylko tekst z ONMS do przeczytania, ale było jeszcze sporo czasu. Więcej niż z Zielarstwa! Przygotowała zatyczki do uszu, rękawiczki ze smoczej skóry, które wzięła z cieplarni, gdzie zazwyczaj wszyscy je tam zostawiali by nie było trzeba ciągle ich zabierać z dormitorium, ogarnęła też swój strój roboczy, który składał się ze starych spodni na gumkę i poplamionej farbą koszulki oraz starych trampków. Do obszernej torby wpakowała notatki, żarcie i torebkę ze świeżą ziemią. Była gotowa do zadania!
Zanim znalazła odpowiednie miejsce dla siebie i żonkila, trochę czasu minęło. W końcu zdecydowała się na łazienkę. Po pierwsze, mało kto tutaj zaglądał, po drugie woda była pod ręką, po trzecie w razie potrzeby mogła na spokojnie się wysikać, po czwarte Sharon lubiła tę łazienkę. Same plusy, nie?
Klapnęła na ziemi z doniczką, którą postawiła na ziemi i wzięła głęboki wdech.
I co teraz?
- Amelia Wright
Re: Łazienka dziewcząt
Pią Cze 22, 2018 4:35 pm
Profesor zapewniała, że roślinka wcale jej nie zabije. Nie żeby nie wierzyła autorytetom, jakimi są nauczyciele, ale krwiożercze istoty naprawdę wzbudzały w niej co najmniej lekki niepokój. Zresztą ona jest tylko Puchonką, jakąś tam uczennicą, a MANDRAGORA dała radę zabić nawet Venusię Crickerly! Ona była aurorem, kimś tak doświadczonym, jak Amelka nigdy nie wyobraża sobie nawet, by próbować doścignąć taki poziom! W dodatku Ministrem Magii! Taka osobistość ma wiedzę, jest kompetentna i rozważna. A jednak zginęła przez tę roślinkę. W dziwnym wypadku, ale jednak. Może też myślała, że ma dopiero sadzonkę? W dodatku taką, co jeszcze nie ogłusza człowieka na kilka godzin? Przez takie przekonanie mogła wyjąć takową przypadkiem i koniec. Tyle ją widziano. A może to był zamach z użyciem mandragory? Panienka Wright skłaniała się ku tej spiskowej teorii. To miało sens. Minister Magii nie jest aż tak nierozważny, by źle ocenić wiek mandragory. Ona jednak już tak. I dlatego była przerażona. Co jeśli jej mała mandragora zdąży dojrzeć wystarczająco, by ją dobić? Ale profesor by do tego nie dopuściła oj nie... ostatecznie jednak, tak na wszelki wypadek postanowiła przesadzić swoją sadzonkę w najbardziej odosobnionym miejscu, gdzie ewentualną śmierć może ponieść tylko ona. Zabrała więc doniczkę i ziemię do przesadzenia, samą małą mandragorę, zatyczki do uszu, rękawice i uroczą koneweczkę. Tę ostatnią trzyma trochę w ukryciu, bo przecież można czarować. Tyle, że ileż więcej przyjemności jest z robienia tego samodzielnie! Wracając jednak do sprawy. Zabrała ze sobą to zaopatrzenie i wybrała łazienkę. Ha! Tutaj na pewno nikt nie będzie zbyt często. W dormitorium bała się ją przesadzić, więc poprzestała na regularnym podlewaniu i pozbywaniu się listków, które już uschły lub wydawały się zniszczone przez żyjątka. Ogólnie wyglądała całkiem zacnie. Tyle, że teraz to już była konieczność wsadzenia jej w większą przestrzeń, bo inaczej uwolni się sama. I krzyknie. I wszyscy Puchoni pozbawią życia mandragorę albo ją. Żadne z wyjść nie zachęca, bo miała zamiar oddać profesor idealną roślinkę. Zanim ktoś zginie.
No i weszła sobie z tym wszystkim, a tu proszę, jednak nie doczekała się samotności. Odetchnęła tylko z ulgą, że to inny Puszek. Puszek Puszkowi nie wypruje puchu z brzucha. Tak zakładała. W końcu to Sharon! I TEŻ MA ROŚLINKĘ O MERLINIE CO ZA CUDOWNA SYTUACJA! Amelka z wrażenia aż prawie upuściła wszystkie swoje przybory. Na szczęście skończyło się na tym, że niedaleko Sharon rozłożyła i je na podłodze.
- Też masz roślinkę dla profesor Sprout? Czy to Twoja własna? - Była nawet pod wrażeniem tego, że nagle obecność tego cudu natury pozwoliła jej na konwersację. Bo co jak co, ale o roślinkach miło się gawędzi. Z zasady.
No i weszła sobie z tym wszystkim, a tu proszę, jednak nie doczekała się samotności. Odetchnęła tylko z ulgą, że to inny Puszek. Puszek Puszkowi nie wypruje puchu z brzucha. Tak zakładała. W końcu to Sharon! I TEŻ MA ROŚLINKĘ O MERLINIE CO ZA CUDOWNA SYTUACJA! Amelka z wrażenia aż prawie upuściła wszystkie swoje przybory. Na szczęście skończyło się na tym, że niedaleko Sharon rozłożyła i je na podłodze.
- Też masz roślinkę dla profesor Sprout? Czy to Twoja własna? - Była nawet pod wrażeniem tego, że nagle obecność tego cudu natury pozwoliła jej na konwersację. Bo co jak co, ale o roślinkach miło się gawędzi. Z zasady.
- Sharon Gallagher
Re: Łazienka dziewcząt
Pią Cze 22, 2018 6:23 pm
Sharon była nawet całkiem zadowolona, że trafił jej się krzykliwy żonkil. Z mandragorą z pewnością byłoby jej trudniej - bardziej by się jej obawiała. Zastanawiała się czy w ogóle profesor Sprout będzie zadowolona z rezultatów jakie otrzymała? Cholera! Ona o konewce w ogóle nie pomyślała, stwierdzając że przywoła sobie jakiś kubek, szklankę, fiolkę, cokolwiek, ewentualnie użyje zaklęcia Aquamenti. Chyba opanowała je już wystarczająco. Chyba. Tyle lat nauki a nadal się w tym wszystkim gubiła! Straszna z niej była niezdara. Dobrze, że w tej łazience nie było żadnego ducha, który by ją oceniał - Jęcząca Marta bywała złośliwa, nawet jeśli jej łazienka była bezpieczniejszym miejscem. Skubnęła najbardziej odstający listek żonkila. I co by tutaj wykombinować...? Przekrzywiła głowę, językiem dotknęła górnej wargi.
- Eee... umyć? - rzuciła głupio i na głos. To było poważne zadanie, a ona chciała sobie poradzić jak najlepiej. Naprawdę! Ych. Postanowiła zacząć od wypakowania swojej torby i naciągnięcia rękawiczek ze smoczej skóry na dłonie. I tak też zrobiła. Akurat jak drapała się po nosie i sprawdzała ziemię, którą znajdowała się w papierowej torebce, w łazience pojawił się ktoś. Ktoś jeszcze niezidentyfikowany.
- Aaaaaaa! - krzyknęła, łapiąc się za serce, po czym spojrzała w tamtą stronę. Ufff, to tylko Amelia. Ufff. Ale dobrze. Zaczęła szybciej oddychać, próbując się uspokoić. - T-też. A ty?
Żonkil po czasie również krzyknął, bo w końcu go Sharon obudziła. Dziwny miał zapłon czasowy. Szampon Wspaniały się nieco zarumieniła z tego zakłopotania.
- N-nie wiem o...d czego pow-w-winnam za...cząć - wyszeptała nagle, sprawdzają czy przypadkiem nie wysypała ziemi.
- Eee... umyć? - rzuciła głupio i na głos. To było poważne zadanie, a ona chciała sobie poradzić jak najlepiej. Naprawdę! Ych. Postanowiła zacząć od wypakowania swojej torby i naciągnięcia rękawiczek ze smoczej skóry na dłonie. I tak też zrobiła. Akurat jak drapała się po nosie i sprawdzała ziemię, którą znajdowała się w papierowej torebce, w łazience pojawił się ktoś. Ktoś jeszcze niezidentyfikowany.
- Aaaaaaa! - krzyknęła, łapiąc się za serce, po czym spojrzała w tamtą stronę. Ufff, to tylko Amelia. Ufff. Ale dobrze. Zaczęła szybciej oddychać, próbując się uspokoić. - T-też. A ty?
Żonkil po czasie również krzyknął, bo w końcu go Sharon obudziła. Dziwny miał zapłon czasowy. Szampon Wspaniały się nieco zarumieniła z tego zakłopotania.
- N-nie wiem o...d czego pow-w-winnam za...cząć - wyszeptała nagle, sprawdzają czy przypadkiem nie wysypała ziemi.
- Amelia Wright
Re: Łazienka dziewcząt
Pią Cze 22, 2018 8:46 pm
Amelia prawie zapomniałaby z tej całej ekscytacji obecnością kogoś, kto również ma pod opieką roślinę, że chciała nie być w stanie przypadkiem zabić drugiego człowieka. Kiedy jednak Sharon zdążyła się wystraszyć jej przybyciem poczuła, że to zadanie już idzie jej beznadziejnie. Musiała jakoś odkupić swoją winę, tylko nie miała jeszcze pojęcia, jaką strategię obrać, by ten plan mógł zakończyć się sukcesem.
- Mandragora od pani profesor. Ale zapewniała, że nie jest niebezpieczna - Jeszcze. jeszcze nie była nikogo w stanie zabić. Ale Amelia nie zamierzała sprawdzać tego. Podejrzewała, że jej koleżanka również nie miałaby w planie wyrwania tej roślinki, by sprawdzić, czy nie kłamie. Kto chciałaby otrzeć się o śmierć, nawet jeśli była ona hipotetyczna, prawda?
A potem to stworzonko krzyknęło. Och. To może jednak mandragora nie jest taka straszna? On krzyczy tylko przy przesadzaniu, a tak to całkiem zwyczajna zieleninka. No chyba, że da się ją mugolom. Czytała, że ci robią z mandragor narkotyki. Nie była pewna, czy to prawda, a i kogoś mugolskiego pochodzenia głupio pytać. Nie każdy przecież zna się na produkcji środków odurzających. Tak mówili jej rodzice. Że one ogłupiają. Ale kiedyś ktoś w sąsiedztwie powiedział, że uszczęśliwiają. Wolała wierzyć rodzicom, bo czemu mieliby kłamać. Z drugiej jednak strony może to właśnie niebezpieczna sprawa, żeby ludzie tak ciągle chodzili uchachani.
- A próbowałaś przesadzić? Nowa ziemia pomaga każdym roślinom. I większa doniczka. Ja muszę przesadzić mandragorę tylko... - panicznie boję się, że to mnie zabije - ... nie miałam jeszcze czasu na to i po to tu przyszłam. Nikogo więcej nie ma w łazience, prawda? A skoro Twoja roślinka krzyczy to masz zatyczki albo nauszniki? - Teraz to ona się zdążyła robić czerwona. Bo co teraz, jeśli nie? Nie przesadzi roślinki?
- Oczywiściejeślinietoniebędęrobiłaproblemów - Powiedziała na jednym wdechu prawie już zbierając swoje przyrządy do pracy z podłogi.
- Mandragora od pani profesor. Ale zapewniała, że nie jest niebezpieczna - Jeszcze. jeszcze nie była nikogo w stanie zabić. Ale Amelia nie zamierzała sprawdzać tego. Podejrzewała, że jej koleżanka również nie miałaby w planie wyrwania tej roślinki, by sprawdzić, czy nie kłamie. Kto chciałaby otrzeć się o śmierć, nawet jeśli była ona hipotetyczna, prawda?
A potem to stworzonko krzyknęło. Och. To może jednak mandragora nie jest taka straszna? On krzyczy tylko przy przesadzaniu, a tak to całkiem zwyczajna zieleninka. No chyba, że da się ją mugolom. Czytała, że ci robią z mandragor narkotyki. Nie była pewna, czy to prawda, a i kogoś mugolskiego pochodzenia głupio pytać. Nie każdy przecież zna się na produkcji środków odurzających. Tak mówili jej rodzice. Że one ogłupiają. Ale kiedyś ktoś w sąsiedztwie powiedział, że uszczęśliwiają. Wolała wierzyć rodzicom, bo czemu mieliby kłamać. Z drugiej jednak strony może to właśnie niebezpieczna sprawa, żeby ludzie tak ciągle chodzili uchachani.
- A próbowałaś przesadzić? Nowa ziemia pomaga każdym roślinom. I większa doniczka. Ja muszę przesadzić mandragorę tylko... - panicznie boję się, że to mnie zabije - ... nie miałam jeszcze czasu na to i po to tu przyszłam. Nikogo więcej nie ma w łazience, prawda? A skoro Twoja roślinka krzyczy to masz zatyczki albo nauszniki? - Teraz to ona się zdążyła robić czerwona. Bo co teraz, jeśli nie? Nie przesadzi roślinki?
- Oczywiściejeślinietoniebędęrobiłaproblemów - Powiedziała na jednym wdechu prawie już zbierając swoje przyrządy do pracy z podłogi.
- Sharon Gallagher
Re: Łazienka dziewcząt
Nie Cze 24, 2018 12:44 am
Sharon też skupiała się na małej ilości rzeczy w obliczu takiego zaskoczenia. No bo w końcu ktoś się tutaj pojawił. I to ktoś w porządku, ze swoją doniczką, więc... nie była sama. To był prawdziwy szok. Jasne, mogłaby tak siedzieć tylko z tym swoim wrzeszczącym żonkilem, ale jakie było prawdopodobieństwo, że nikt złośliwy nie pojawi się na horyzoncie? No właśnie, żadne. A tutaj taka niespodzianka! Amelia nie była przecież złośliwa, Szampon Wspaniały nie przypominała sobie takiej sytuacji w której jej koleżanka powiedziałaby coś złego na jej temat czy jakiejkolwiek innej osoby. Pulchna Puchonka musiała jednak pamiętać by oddychać i nie reagować tak strachliwie na czyjąś obecność. Miała w końcu coś zmienić w swoim życiu!
- K-krzykliwy żo...nkil, ale to p-pewnie sama za-auważyłaś - wyszeptała speszona, nie patrząc jej w oczy. Sharon unikała niebezpieczeństwa jak mogła, aż tak nie chciała ryzykować, poza tym roślina nie była niczemu winna. Zwykłe żonkile mugole wykorzystywali na mnóstwo sposobów, jednak Sharon nie miała kompletnie pojęcia do czego mogliby wykorzystać takiego krzykliwego. A do czego wykorzystywali takiego żonkila czarodzieje?
- O-och - odpowiedziała Sharon, marszcząc czoło. Może rzeczywiście w tym było coś więcej? Cholera, jak na złość zapomniała, co to było za zaklęcie do powiększania! Engargus? Garnus? Letorarus? - M-masz może przy s-sobie wię-ększą doniczkę? Z-ziemię m...am.
Pokręciła jeszcze głową na znak, że w istocie nikogo oprócz nich tutaj nie ma. Gdyby ktoś jeszcze był to by wiedziała... prawda? Wyciągnęła więc pospiesznie swoje zatyczki i wsadziła do uszu, unosząc pulchny kciuk w górę na znak, że teraz powinno być dobrze.
Nawet uśmiechnęła się zachęcająco, jakby próbowała dodać jej otuchy. Jeśli Amelia nie odeszła, Sharon dała jej znak, żeby i ona włożyła zatyczki albo jakieś nauszniki i kiedy tylko to zrobiła, powoli wyciągnęła żonkila. Chociaż ziemię wypadałoby mu zmienić a rękawiczki przecież już włożyła...
- K-krzykliwy żo...nkil, ale to p-pewnie sama za-auważyłaś - wyszeptała speszona, nie patrząc jej w oczy. Sharon unikała niebezpieczeństwa jak mogła, aż tak nie chciała ryzykować, poza tym roślina nie była niczemu winna. Zwykłe żonkile mugole wykorzystywali na mnóstwo sposobów, jednak Sharon nie miała kompletnie pojęcia do czego mogliby wykorzystać takiego krzykliwego. A do czego wykorzystywali takiego żonkila czarodzieje?
- O-och - odpowiedziała Sharon, marszcząc czoło. Może rzeczywiście w tym było coś więcej? Cholera, jak na złość zapomniała, co to było za zaklęcie do powiększania! Engargus? Garnus? Letorarus? - M-masz może przy s-sobie wię-ększą doniczkę? Z-ziemię m...am.
Pokręciła jeszcze głową na znak, że w istocie nikogo oprócz nich tutaj nie ma. Gdyby ktoś jeszcze był to by wiedziała... prawda? Wyciągnęła więc pospiesznie swoje zatyczki i wsadziła do uszu, unosząc pulchny kciuk w górę na znak, że teraz powinno być dobrze.
Nawet uśmiechnęła się zachęcająco, jakby próbowała dodać jej otuchy. Jeśli Amelia nie odeszła, Sharon dała jej znak, żeby i ona włożyła zatyczki albo jakieś nauszniki i kiedy tylko to zrobiła, powoli wyciągnęła żonkila. Chociaż ziemię wypadałoby mu zmienić a rękawiczki przecież już włożyła...
- Amelia Wright
Re: Łazienka dziewcząt
Pon Cze 25, 2018 9:43 pm
Ostatecznie to ich rozumowanie było dziwne. Dlaczego wierzyły w to, że w toalecie, która jest ogólnodostępna nikogo nie spotkają? Wiadomo, nie każdy przesiaduje obok kibelka z mandragorą w doniczce, ale przecież już potrzeby fizjologiczne to całkiem rozsądny powód, by się w jego okolicy znaleźć. Inna sprawa, że skoro wszyscy wierzą, że akurat tutaj będą mogli sobie pobyć w samotności to niestety, ale to miejsce jest kuszące dla wszystkich odludków, wyrzutków i potrzebujących ciszy lub miejsca do pracy. Wracając jednak do spraw naglących, czyli uroczych roślinek...
- Musi być całkiem... głośny, czasami - Nie była to ambitna odpowiedź, ale przynajmniej coś powiedziała no, nie? Co z tego, że pewnie już pół Hogwartu odkryło, iż KRZYKLIWY żonkil ma taką oto nazwę nie bez powodu. Ostatecznie jednak roślinka podobała się Amelii mimo hałasu, jaki dookoła siebie robiła. Zresztą teraz jej krzyki były niewielkim problem. Padło istotne pytanie. Które przy okazji wiele uświadomiło Amelii. Miała jedną większą doniczkę, konewkę, zatyczki i mandragorę. Czego nie miała? Ano ziemi, jaką Sharon sobie przyniosła rozsądnie. Głupia, głupia Amelia!
- Ja... tylko jedną ze sobą. Ale proszę, weź ją. Zostawiłam jeszcze jedną w dormitorium, więc to nie problem, a czy ty... masz więcej tej ziemi? Przy-przydałaby mi się jakaś, jak już będę miała do-doniczkę - Czy Sharon będzie miła? Panienka Wright właśnie podała jej doniczkę z ogromną gracją. To była całkiem ładna doniczka. Podobna stoi w oazie bezpieczeństwa puchońskiego, którą sobie załatwi. Tylko co ona z nią zrobi, jak przesypanie ziemi obecnej byłoby bezsensu!
- M-może pójdziemy do nas i tam się tym zajmiemy? - Może czas ruszyć w drogę i w puszkowym raju spróbować ogarnąć te roślinki?
- Musi być całkiem... głośny, czasami - Nie była to ambitna odpowiedź, ale przynajmniej coś powiedziała no, nie? Co z tego, że pewnie już pół Hogwartu odkryło, iż KRZYKLIWY żonkil ma taką oto nazwę nie bez powodu. Ostatecznie jednak roślinka podobała się Amelii mimo hałasu, jaki dookoła siebie robiła. Zresztą teraz jej krzyki były niewielkim problem. Padło istotne pytanie. Które przy okazji wiele uświadomiło Amelii. Miała jedną większą doniczkę, konewkę, zatyczki i mandragorę. Czego nie miała? Ano ziemi, jaką Sharon sobie przyniosła rozsądnie. Głupia, głupia Amelia!
- Ja... tylko jedną ze sobą. Ale proszę, weź ją. Zostawiłam jeszcze jedną w dormitorium, więc to nie problem, a czy ty... masz więcej tej ziemi? Przy-przydałaby mi się jakaś, jak już będę miała do-doniczkę - Czy Sharon będzie miła? Panienka Wright właśnie podała jej doniczkę z ogromną gracją. To była całkiem ładna doniczka. Podobna stoi w oazie bezpieczeństwa puchońskiego, którą sobie załatwi. Tylko co ona z nią zrobi, jak przesypanie ziemi obecnej byłoby bezsensu!
- M-może pójdziemy do nas i tam się tym zajmiemy? - Może czas ruszyć w drogę i w puszkowym raju spróbować ogarnąć te roślinki?
- Sharon Gallagher
Re: Łazienka dziewcząt
Pią Cze 29, 2018 8:37 pm
Od razu dziwne, przecież wcale nie musiało być dziwne. Dlaczego Amelia od razu zakładała, że dziwne? Mogły tak myśleć, w końcu przy każdym dormitorium była łazienka i… no po prostu. Wcale nie musiało być z nimi coś nie tak. Szampon Wspaniały chciała wierzyć, że wszystko było w najlepszym porządku z tym myśleniem. To tylko jedna osoba. Tylko jedna osoba dodatkowo w łazience. Nic się nie stanie. W zamku było wiele innych miejsc takich jak chociażby schowki, opuszczone sale w których kiedyś prowadzono zajęcia i… lochy. Dużo lochów. Tak.
- Mhm… zwłaszcz-a-a w dorm-mitorium - wyszeptała, rumieniąc się jak głupia. Za często się rumieniła. Zdecydowanie za często. Wcale nie była głupia! Sharon na przykład za to nie miała konewki i doniczki, co z tego że resztę posiadała, ale jak miała teraz pracować, skoro okazało się, że nie wszystko ze sobą zabrała?
Rozpromieniła się na propozycję drugiej Puchonki, ale z drugiej strony nieco spochmurniała. No bo jak to? A co zrobi wtedy Amelia?
- A-ale wtedy t-y-y nie będ-dziesz mieć doniczki - powiedziała to cicho z dziwnym poczuciem winy. Przyjęła jednak doniczkę, bo nie potrafiła jej omówić.
- Dziękuję - dodała bez zająknięcia, uśmiechając się nieśmiało. Podała jej ziemię. W sumie po włożeniu zatyczek powinna od razu się zająć przesadzeniem krzykliwego żonkila, ale wtedy Amelia coś zaczęła do niej mówić.
- Nic nie-e ro-zumiem - wyciągnęła zatyczki i zrobiła wielkie oczy. Kiedy Amelia powtórzyła swoją propozycję, Sharon kiwnęła energicznie głową i razem zajęły się sprzątaniem bałaganu. Tak, w Pokoju Wspólnym mogą przecież się tym zająć! Przez przypadek Szampon Wspaniały wysypała trochę ziemi, ale po przeproszeniu koleżanki, udało jej się jakoś to zgarnąć i użyć jakiegoś małego, prostego zaklęcia sprzątającego. Następnie razem opuściły łazienkę ze swoim zadaniem z Zielarstwa.
[z/t dla Sharon i Amelii]
~ Jak coś to zacznij już w Pokoju Wspólnym Hufflepuffu!
- Mhm… zwłaszcz-a-a w dorm-mitorium - wyszeptała, rumieniąc się jak głupia. Za często się rumieniła. Zdecydowanie za często. Wcale nie była głupia! Sharon na przykład za to nie miała konewki i doniczki, co z tego że resztę posiadała, ale jak miała teraz pracować, skoro okazało się, że nie wszystko ze sobą zabrała?
Rozpromieniła się na propozycję drugiej Puchonki, ale z drugiej strony nieco spochmurniała. No bo jak to? A co zrobi wtedy Amelia?
- A-ale wtedy t-y-y nie będ-dziesz mieć doniczki - powiedziała to cicho z dziwnym poczuciem winy. Przyjęła jednak doniczkę, bo nie potrafiła jej omówić.
- Dziękuję - dodała bez zająknięcia, uśmiechając się nieśmiało. Podała jej ziemię. W sumie po włożeniu zatyczek powinna od razu się zająć przesadzeniem krzykliwego żonkila, ale wtedy Amelia coś zaczęła do niej mówić.
- Nic nie-e ro-zumiem - wyciągnęła zatyczki i zrobiła wielkie oczy. Kiedy Amelia powtórzyła swoją propozycję, Sharon kiwnęła energicznie głową i razem zajęły się sprzątaniem bałaganu. Tak, w Pokoju Wspólnym mogą przecież się tym zająć! Przez przypadek Szampon Wspaniały wysypała trochę ziemi, ale po przeproszeniu koleżanki, udało jej się jakoś to zgarnąć i użyć jakiegoś małego, prostego zaklęcia sprzątającego. Następnie razem opuściły łazienkę ze swoim zadaniem z Zielarstwa.
[z/t dla Sharon i Amelii]
~ Jak coś to zacznij już w Pokoju Wspólnym Hufflepuffu!
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach