Go down
Benjamin Noregaard
Oczekujący
Benjamin Noregaard

Benjamin Noregaard [uczeń] Empty Benjamin Noregaard [uczeń]

Czw Sie 13, 2015 1:09 pm
Imię i nazwisko: Benjamin Noregaard
Data urodzenia: 14 marca 1960 roku
Czystość krwi: Bardziej nieczystość – ojciec mugol, mama czarownica
Dom w Hogwarcie: Ravenclaw
Różdżka: Osika, łuska wywerny, 13 cali

Widok z Ain Eingarp: Czym jest pragnienie? Źródłem dążenia do osiągnięcia czegoś, co da nam szczęście i radość. Upór i niecierpliwość niejednokrotnie przysłużyły się Benjaminowi do sięgnięcia po to, czego w danej chwili sobie zażyczył, nie potrafiąc odkładać na później swoich zachcianek. Każdy jest kowalem swojego losu, czyż nie? Wszelkie oczekiwania powinniśmy na bieżąco wcielać w życie, zamiast skrywać w głębi duszy i unaoczniać wyłącznie stojąc przez gładką powierzchnią lustra. Może jednak jest coś drobnego, czego w danej chwili brakuje Noregaardowi - ah tak, butelka kremowego piwa, po którą jest zbyt zmęczony, by sięgnąć samodzielnie.

Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie: Zdolny, ale leniwy. Ile to już razy zdążył słyszeć te słowa w przeciągu tych kilku lat spędzonych w Hogwarcie? Stanowczo zbyt wiele, choć wrodzony perfekcjonizm oraz ambicja nie pozwalają młodzieńcowi całkowicie spocząć na laurach. Zwłaszcza, jeśli komuś lub czemuś uda się przyciągnąć jego uwagę. Zakochany po uszy w historii magii, a zwłaszcza jej odległych starożytnych czasach, biegle porusza się między zawiłymi wątkami, potrafiąc w mgnieniu oka przywołać z pamięci konkretną datę, czy też najbardziej wymyślne i karykaturalnie brzmiące imię przywódcy goblinów. Tak samo zresztą jeśli mowa o eliksirach, z którymi przyszło mu obcować już od samych narodzin, co nie powinno nikogo dziwić, jeśli doda się fakt, iż ma matkę alchemika. Niestety cała reszta nie przedstawia się tak kolorowo, o czym niewątpliwie świadczą liczne litery „N”, naniesione na pergamin z wynikami SUM-ów. Astronomia, numerologia, starożytne runy – ile to wymówek potrafiło przyjść do głowy Benjaminowi, byle tylko przełożyć na później sięgnięcie  po którykolwiek z opasłych podręczników. Całe szczęście ukończenie piątej klasy pozwoliło mu zrezygnować z dalszego odczytywania zawiłych hieroglifów, tudzież spoglądania w rozgwieżdżone niebo, będące być może doskonałą rozrywką dla bardziej romantycznych i emocjonalnych dusz, do których on sam stanowczo nie należał.

Przykładowy Post: Przeciągnął się w fotelu, utkwiwszy nieobecny wzrok w jasnym punkcie światła na ścianie, odbijanego przez tarczę spoczywającego na przegubie dłoni zegarka. Pogrążony w letargu, jakby wszelkie bodźce płynące z otoczenia w ogóle do niego nie docierały, nie zwracał większej uwagi na to, co działo się wokół. Niektórzy zwykli nazywać to zobojętnieniem, przyszywając młodzieńcowi metkę chłodnego i zdystansowanego wielbiciela własnego „ja” – egocentryka i egoisty. On sam wychodził jednak z założenia, że nie warto zaprzątać sobie głowy sprawami, które nie dotyczą nas bezpośrednio, głęboko w duchu potępiając te wszystkie rozentuzjazmowane trzecioklasistki, skupiające się w pokaźnymi grupkach na szkolnych korytarzach i wymieniające coraz to nowszymi wytworami barwnej wyobraźni o którymś z - będącym obecnie na świeczniku - uczniów. Silnie ufając swojej intuicji i podążając zgodnie z myślą niezależności, o wiele bardziej wolał poznawać się na ludziach sam, bez względu na to kim ostatecznie się okazywali. Zwykle jednak niełatwo było jednoznacznie sprecyzować czyjś charakter, bowiem powszechnie wiadomo, że „nikt nie jest tylko dobry albo zły”. Cechy osobowości potrafią przeplatać się nierzadko w kuriozalny sposób, tworząc osobowości barwne niczym pudełka fasolek wszystkich smaków Bertiego Botta, po których nigdy nie wiesz czego się spodziewać. Początkowo rozkoszujesz się słodkim smakiem opiekanych pianek, by już za chwile natrafić na gorycz spleśniałego sera. Sam zdawał sobie sprawę jak jego opanowanie potrafi wprawić w mylne wrażenie potencjalnych rozmówców, nie spodziewających się nieco zbyt dużej pewności siebie i arogancji. Patrzenie na ludzi z góry było częścią jego kodu genetycznego i mowa tu także o dosłownym  znaczeniu tego stwierdzenia. Nie potrzeba wnikliwego obserwatora, aby stwierdzić, że Matka Natura nie poskąpiła mu centymetrów. Dokładnie sto dziewięćdziesiąt cztery centymetry wzrostu pozwalały znacznie górować mu nad większością rówieśników - a już z pewnością ich żeńską częścią - i choć nie zwykł przywiązywać wagi do powierzchowności, uważał to bez wątpienia za swój atut. Nie przepadał jednak za zbytecznym przykuwaniem wzroku do swojej osoby, być może stąd też zapadnięty w wyświechtanym fotelu Pokoju Wspólnego doskonale zgrywał się z otoczeniem niczym kameleon. Lubując się w stonowanych barwach i jednolitych materiałach, cały kufer Benjamina wypełniały odcieni bieli, czerni i szarości, z małym wyjątkiem na kraciaste koszule, do których niewątpliwie miał słabość. Niedbały wizerunek stwarzany przez podwinięte naprędce rękawy doskonale dopełniały pozostające w wiecznym nieładzie brązowe włosy. Ich ułożenie pozostawało zależne wyłącznie od częstego przeczesywania palcami, co przez kilkanaście lat życia zdążyło już wejść mu w nawyk. Tak samo zresztą jak przygryzanie dolnej wargi  ust, nie będące bynajmniej oznaką podenerwowania. Wskazywało bardziej na skupienie, które także teraz nawiedziło umysł Benjamina. Ściągnął w grymasie gęste brwi osadzone tuż nad niebieskimi oczami. Nie różniły się jednak znacząco odcieniem od innych niebieskich tęczówek – nikt nie przyrównał ich do błękitu letniego nieba o poranku ani lazuru morskiej wody u wybrzeży kraju.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Benjamin Noregaard [uczeń] Empty Re: Benjamin Noregaard [uczeń]

Czw Sie 13, 2015 3:02 pm
Benjamin Noregaard [uczeń] Beq
Bardzo podobała mi się Twoja Karta Postaci, więc otrzymujesz ode mnie 10 fasolek. Nie zauważyłam żadnych błędów, na dodatek przyjemnie i szybko się ją czytało. Twój Benjamin jest po prostu z krwi i z kości - czuć to na kilometr! Akcept!
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach