- Kaylin Wittermore
Pamiętnik Kaylin.
Sob Sie 08, 2015 5:42 am
[...]
Pamiętnik Kaylin jest jedynym słuchaczem opowieść z jej życia. Dziewczyna zawsze ma więc go pod ręką, ukrytego gdzieś na dnie torby, by móc w każdej chwili coś w nim zanotować. Inną sprawą jest fakt, że w jej mało aktywnym towarzysko życiu nie wiele się dzieje i nie wiele ciekawych zjawisk można opisać.
Sam notes nie jest zbyt duży, ale i nie jest mały. Typowy rozmiar zeszytu chowanego w torbie uczniowskiej. Okładkę ma zrobioną z ciemno-brązowej, solidnej skóry, a przepasany jest czarnym rzemieniem. Na przodzie ma wyciśnięty symbol Ravelclawu, któremu dziewczyna jest bardzo wierna.
Na pierwszej stronie nie było zbyt wiele tekstu - praktycznie w ogóle. Resztki zabazgrane były nie brzydkim, lecz pośpiesznie stawianym pismem. W prawym, dolnym rogu jednak widniały inicjały, po których można było dotrzeć do właścicielki.
K.W.
- Kaylin Wittermore
Re: Pamiętnik Kaylin.
Pon Sie 10, 2015 12:32 am
1978/04/11
11:35 pm
11:35 pm
Sobota
Dzień zapowiadał się całkowicie normalnie. Znowu wstałam przed wszystkimi i nim oni podnieśli się z łóżek, ja już dawno buszowałam po Hogwarcie. Czasem zastanawiam się, co jest z nimi nie tak. I czy na pewno z nimi, a nie ze mną. Jestem Krukonką, i choć Ravenclaw jest dla mnie ważny, nie potrafię dogadać się z nikim. Rozumiem, gdyby chodziło o członków innych domów, ale brak porozumienia z Krukonami?
Nie to jednak jest ważne. Standardowo, przez cały dzień nie działo się nic wartego zapisywania. Do czasu, aż wybrałam się późnym wieczorem do biblioteki. Chciałam poczytać trochę o magicznych stworzeniach i porobić dodatkowe notatki, gdy natknęłam się na nowego nauczyciela Numerologii. Prawdę mówiąc, nie byłam zbyt zachwycona. W końcu to nie jest mój ulubiony przedmiot i idzie mi z niego koszmarnie.
Skończyłam jednak bardzo pozytywnie zaskoczona. Profesor Bułhakow okazał się bardzo sympatycznym i dobrze wykwalifikowanym nauczycielem. Mam nadzieję, że nie zraziłam go niczym do siebie, w końcu nie nawiązuję zbyt łatwo znajomości z innymi.
Najważniejsze jednak jest to, że pierwszy raz w życiu zrozumiałam Numerologię. Nie wiem, jak mu się odwdzięczę, ale wreszcie wiem, o co w tym chodzi. Dostałam zadanie do wykonania, którym zajmę się jutro z rana, żeby nie zapomnieć tego, czego mnie nauczył.
Jakiś czas temu myślałam o przystąpieniu do Kółka Korepetycji. Profesor Bułhakow sam mi to zaproponował, dając do zrozumienia, że nadawałabym się do tego. Nie jestem pewna, w końcu musiałabym rozmawiać z innymi. Może jednak spróbuję?
PS Podobno profesor Slughorn krztusił się herbatnikiem.
K.W.
- Doklejona kartka:
- K A Y L I N
2 1 8 3 9 5
W I T T E R M O R E
5 9 2 2 5 9 4 6 9 5
A Y I I E O E
1 8 9 9 5 6 5
K L N W T T R M R
2 3 5 5 2 2 9 4 9
1 2 3 4 5 6 7 8 9
A B C D E F G H I
J K L M N O P Q R
S T U V W X Y Z
V A K E L
4 1 2 5 3
B A R O N
2 1 9 6 5
B U Ł H A K O W
2 3 3 8 1 2 6 5
A E A O U A O
1 5 1 6 3 1 6
V K L B R N B Ł H K W
4 2 3 2 9 5 2 3 8 2 5
- Kaylin Wittermore
Re: Pamiętnik Kaylin.
Wto Wrz 01, 2015 9:31 am
1978/04/12
11:00 am
11:00 am
Niedziela
Poprzedni dzień należał do raczej spokojnych, podobnie jak dzisiaj. Wstałam skoro świt i powróciłam do zadania z Numerologii nie mogąc się powstrzymać przed rozwiązaniem go jak najszybciej. Sama nie wiem czemu tak się właśnie stało, ale gdy wszystko było skończone popatrzyłam na pracę i wiedziałam, że powinnam ją oddać jak najszybciej. Nie lubię zaległości, może to dlatego.
Wybrałam się do gabinetu profesora Bułhakowa, którego szukałam przez dłuższą chwilę. Spędziłam tam trochę czasu, a z pracy uzyskałam ocenę Zadowalającą. Całkiem nieźle, biorąc pod uwagę, że jeszcze wczoraj nie umiałam absolutnie nic.
A tak zmieniając całkowicie temat, odniosłam wrażenie, że profesor czuje się w moim towarzystwie dosyć nieswojo i nie wiem, czego to wina. Prawdę mówiąc, trochę się zawiodłam. Po wczoraj liczyłam na to, że chociaż on będzie w stanie znieść moją bezpośredniość. Wychodzi jednak na to, że i tym razem będę musiała baczyć na słowa. Nadal nie rozumiem, co było złego w mojej szczerości, ale jeżeli sobie tego nie życzy, będę musiała się dostosować. Nie chcę, by Ravenclaw stracił punkty przez niewyparzony język takiego odludka, jak ja.
To jednak uświadomiło mi, że nie powinnam próbować swoich sił w kontaktach z innymi. Najprawdopodobniej daruję sobie to Koło Korepetycji. I tak nic dobrego by z tego nie wynikło.
Prawda?
K.W.
- Kaylin Wittermore
Re: Pamiętnik Kaylin.
Nie Wrz 13, 2015 6:21 pm
1978/04/16
6:30 pm
6:30 pm
Czwartek
Mam w sercu tak wiele myśli i uczuć, które chciałabym z siebie wyrzucić. Sądziłam, że zapisanie tego na kartce pamiętnika będzie najlepszym rozwiązaniem. Okazało się jednak, że sama nie wiem od czego zacząć. Wpatruję się w kartkę już od dłuższego czasu i jeszcze nawet nie dotknęłam jej piórem.
Do tej pory prowadziłam monotonne życie, które choć zdawało się być nudne, mnie odpowiadało całkowicie. Byłam samotna, ale mogłam się uczyć, więc czułam satysfakcję. Ostatnio jednak coraz mniej czasu poświęcam na pogłębianie wiedzy. Zbliżają się SUMy, a ja błądzę myślami gdzieś daleko, zdecydowanie nie skupiając się na notatkach, które cały czas staram się czytać.
Co w czasoprzestrzeni przestawiło się niespodziewanie, że tak nagle moje życie ruszyło do przodu? Czy to wszystko nie zaczęło się od pierwszej rozmowy z profesorem Bułhakowem? Ach, na samo wspomnienie jego nazwiska czuję dziwny ucisk w klatce piersiowej. Nigdy wcześniej takiego nie doświadczyłam i nie wiem, co ze sobą zrobić.
Poza tym, jestem też bardzo szczęśliwa. Po tylu latach znalazłam kogoś, kto tak jak ja woli siedzieć w bibliotece i czytać coraz to nowsze księgi. Pogłębianie tajemnic świata sprawiło, że znalazłam kogoś, kogo mogłabym nazwać bratnią duszą. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się porozmawiać z Remusem.
A tak poza tym, ciągle jestem zmęczona. Zamiast wysypiać się porządnie siedzę po nocach z Irytkiem i gram z nim w karty, bądź po prostu rozmawiam. Zawsze wiedziałam, że w towarzystwie ludzi ciężej mi się odnaleźć. Czy jest więc dziwne, że dogaduję się właśnie z tym najbardziej psotliwym mieszkańcem Hogwartu? Chciałabym się z nim zaprzyjaźnić. Choć powiedział mi, że nie czuje się samotny... Ciężko mi w to uwierzyć. Spędził wiele lat pośród murów tego zamku, patrząc jak czas płynie obok niego.
Powoli zbliżają się też wakacje. Na samą myśl o powrocie do domu robi mi się słabo. Chciałabym zobaczyć się z rodzicami, ale dwa miesiące słuchania o tym, co powinnam a czego nie wcale mnie nie przekonują.
K.W.
- Kaylin Wittermore
Re: Pamiętnik Kaylin.
Czw Paź 15, 2015 6:45 pm
1978/04/17
11:06 pm
11:06 pm
Piątek
Ostatnio coraz więcej myślę i użalam się nad sobą. Przez chwilę nawet poczułam się tak, jakbym miała na barkach cały ciężar świata, a przecież to tylko moje życie. Nie jest to nic, z czym mogłabym sobie nie poradzić. Wydawało mi się jednak, że troche o tym zapomniałam, dlatego lekcja ONMS okazała się zbawienna. Już dawno nie mieliśmy zajęć z mojego ukochanego przedmiotu i muszę przyznać, że jestem zadowolona. Spędziłam sporo czasu w towarzystwie całkiem przyjaznego (choć na początku bardzo wsytraszonego! - ten szał nie był bowiem ze złośliwości, powiadam) Dwuroga. Profesor Lataner poprosił nas o pielęgnację, karmienie i przede wszystkim - zdobycie rogów tych stworzeń. Niestety mielismy pracować w podziałach na domy, więc nie było mowy o mojej stałej umowie z Mercedes - ona robi za moją parę, a ja robię wszystko po swojemu. Na szczęście jednak nie było większych problemów i, tak jestem z siebie dumna, sama zdobyłam całe poroże. W takich chwilach czuję się zdecydowanie lepiej i pewniej. Coraz bardziej upewniam się w przekonaniu, że to własnie tą drogę chcę obrać. Opiekę nad stworzeniami.
Przesadziłam pisząc o tym, że nie było problemów. Tak naprawdę cała lekcja była jakimś totalnymf fatum. Współczuję profesorowi, bo miał sporo na głowie.
Poznałam jego
K.W.
PS Berry nadal nie dogaduje się z Artemisem. Nie poddam się jednak, powiedziałam Gallowi, że da się ją wychować i mam taki zamiar. Mam nadzieję, że zdążę nim rok szkolny się skończy.
- Kaylin Wittermore
Re: Pamiętnik Kaylin.
Pon Lis 30, 2015 10:54 pm
[Wsadzona między strony kartka, która wyglądem i fakturą nie różni się od całości dziennika.]
Słowa też nie zawsze wystarczają. Nie zawsze da się wyrazić nimi to, co się czuje. Łatwiej spisać to na kartce, niż wypowiedzieć. Tak wiele rzeczy nie przechodzi nam przez gardło. Mimo tego, że potrafimy mówić, często cierpimy w ciszy, bo jednak nie umiemy się odezwać. Nie mam zamiaru prowadzić debaty o tym, co jest gorsze. Po prostu obie te pozycje mają swoje wady i zalety. Każdy z nas musi jednak żyć dalej i korzystać z tego, co jest nam dane. Tak przynajmniej uważam. Choć wielu rzeczy nie wiem. Ku memu niezadowoleniu jest jeszcze wiele pytań, na które nie znam odpowiedzi.
Moja droga, podsumuję to dla Ciebie tylko w taki sposób, kończąc niezaczętą debatę: Może czasami nie wiesz, co powiedzieć, ale zawsze masz wybór, czy pragniesz coś powiedzieć, czy napisać. Masz prawo do wyboru, a ja już nie mam takiej możliwości. Tylko tyle. Idąc dalej... cóż, nikt nie wie wszystkiego. Istnieją przecież pytania bez żadnych odpowiedzi i szukanie ich jest marnowaniem czasu.
Chciałabym wiedzieć wszystko. Po to czytam książki, obserwuję, uczę się. Wiem, że nigdy nie zdobędę wiedzy absolutnej, jednak cały czas próbuję. Czy to głupie?
Z drugiej strony, są rzeczy których nie mogę nauczyć się z książek. Rzeczy, sytuacje, emocje... Niektóre z nich mnie po prostu przerastają. Chciałabym już być dorosła, by część z nich była dla mnie łatwiejsza.
Uczucia nigdy nie są łatwiejsze, a wiedza tylko unieszczęśliwia.
Słowa też nie zawsze wystarczają. Nie zawsze da się wyrazić nimi to, co się czuje. Łatwiej spisać to na kartce, niż wypowiedzieć. Tak wiele rzeczy nie przechodzi nam przez gardło. Mimo tego, że potrafimy mówić, często cierpimy w ciszy, bo jednak nie umiemy się odezwać. Nie mam zamiaru prowadzić debaty o tym, co jest gorsze. Po prostu obie te pozycje mają swoje wady i zalety. Każdy z nas musi jednak żyć dalej i korzystać z tego, co jest nam dane. Tak przynajmniej uważam. Choć wielu rzeczy nie wiem. Ku memu niezadowoleniu jest jeszcze wiele pytań, na które nie znam odpowiedzi.
Moja droga, podsumuję to dla Ciebie tylko w taki sposób, kończąc niezaczętą debatę: Może czasami nie wiesz, co powiedzieć, ale zawsze masz wybór, czy pragniesz coś powiedzieć, czy napisać. Masz prawo do wyboru, a ja już nie mam takiej możliwości. Tylko tyle. Idąc dalej... cóż, nikt nie wie wszystkiego. Istnieją przecież pytania bez żadnych odpowiedzi i szukanie ich jest marnowaniem czasu.
Chciałabym wiedzieć wszystko. Po to czytam książki, obserwuję, uczę się. Wiem, że nigdy nie zdobędę wiedzy absolutnej, jednak cały czas próbuję. Czy to głupie?
Z drugiej strony, są rzeczy których nie mogę nauczyć się z książek. Rzeczy, sytuacje, emocje... Niektóre z nich mnie po prostu przerastają. Chciałabym już być dorosła, by część z nich była dla mnie łatwiejsza.
Uczucia nigdy nie są łatwiejsze, a wiedza tylko unieszczęśliwia.
- Kaylin Wittermore
Re: Pamiętnik Kaylin.
Pon Lis 30, 2015 11:38 pm
1978/04/18
7:00 pm
7:00 pm
Sobota
Ten dzień był bardzo długi. Dłuższy niż mogłabym się spodziewać. Od samego rana nie miałam na nic siły i byłam zmęczona (co zapewne zawdzięczałam wieczornej 'rozmowie' z Sahirem) i ledwo się podniosłam. Nie miałam też najlepszego humoru - zdążyłam się ostatnio pokłócić z Irytkiem, który po prostu zniknął. Lupin pokazał mi, jak głupie są moje nadzieje i marzenia. Ku mojemu zdziwieniu, choć przecież zdawałam sobie z tego sprawę, zabolało mnie to na tyle, bym rozpłakała się przy nim jak
Kiedy jednak wstałam rano miałam w sobie całkiem sporo optymizmu. Nadszedł dzień spotkania z profesorem B. i miałam zamiar cieszyć się ze spędzonego z nim czasu. Sama nie wiem kiedy zaczęłam się szykować. Nigdy wcześniej nie zależało mi na tym, żeby wyglądać aż tak ładnie. To znaczy, zawsze się starałam - mama odkąd pamiętam powtarzała, że jak nas widzą, tak nas piszą. Ale dzisiaj miało to jakiś taki inny wymiar. Jakbym chciała wyglądać ładnie nie dla ogólnego, przyjętego wzoru tylko dla siebie.
Standardowo wyszykowałam się za wcześnie, więc postanowiłam poświęcić czas na naukę Starożytnych Run. Zawsze lubiłam ten przedmiot, jak każdy inny związany z odczytywaniem znaczeń (no może poza Numerologią, którą polubiłam dopiero odkąd pojawił się w szkole profesor Bułhakow i wszystko mi wyjaśnił). Nie dane jednak było mi się uczyć zbyt długo. Nie wiem, czy to jakieś fatum, ale ciągle gdy zaczynam powtarzać do egzaminów pojawia się ktoś i mi przerywa. Tym razem do pustej sali, którą uznałam za idealne miejsce w przeciwieństwie do zatłoczonej biblioteki, weszła profesor Grisham. Nigdy wcześniej nie miałam okazji z nią rozmawiać (o ile mogę użyć tego słowa), ale zawsze wydawała mi się sympatyczna. Myślę, że mogłabym ją polubić. To taki spokojny, ciepły typ o bardzo ładnej twarzy, której mogłaby jej zazdrościć nie jedna dziewczyna. I zapewne podoba się nie jednemu mężczyźnie.
Wstyd się przyznać, ale znalazłam w rzeczach profesora B. liściki, jakie pisała mu właśnie profesor Grisham. Poznałam po piśmie prawie od razu i poczułam dziwny ucisk na sercu. Sama nie wiem czemu mnie to tak bardzo zabolało. Jakbym wcześniej nie domyślała się, że wiele kobiet może być nim zainteresowanych.
Ale nie powinnam narzekać. Czas spędzony w gabinecie był bardzo miły i naprawdę dobrze się bawiłam. Herbata i babeczki, jakie przygotował profesor B. były świetne. No i przede wszystkim, bardzo dużo rozmawialiśmy. Ośmieliłam się nawet wyznać profesorowi, że bardzo chciałabym w przyszłości badać magiczne stworzenia i pisać o nich książki. Co prawda, zostałam odrobinę sprowadzona na ziemię, ale chyba tak jest lepiej. Może właśnie powinnam spróbować tego, co mi powiedział? Zgodzić się z rodzicami i powoli zapracowywać sobie na sukces?
K.W.
PS Dowiedziałam się (w podobny sposób do tej całej sytuacji z profesor Grisham), że profesor Bułhakow ma brata o bardzo dziwnym imieniu. Niestety nie byłam w stanie go zapamiętać, chociaż mam dobrą pamięć do imion i nazwisk.
„Stałe punkty w czasie” - V.B. Bułhakow
♡ 16.02.1941 ♡
1+6+2+1+9+4+1 = 6
♡ 16.02.1941 ♡
1+6+2+1+9+4+1 = 6
- Przyklejony skrawek pergaminu z dodatkową notatką:
- Szóstki ponad wszystko cenią sobie udane życie rodzinne. Są zdolne do największych poświęceń dla najbliższych. Numerologiczne szóstki są osobami uczynnymi, pomocnymi, na których można polegać. Uwielbiają czuć się potrzebni i ważni. Szóstki to urodzeni esteci, z dużym zamiłowaniem do sztuki i życia w komforcie. Są to osoby, które nie boją się zaangażowania uczuciowego, ale czują dosyć duży lęk przed odrzuceniem. Ich słabą stroną jest obwinianie się za niepowodzenia, problemy z podjemowaniem decyzji. Szóstki godzinami potrafią rozstrząsać wszystkie za i przeciw, podejmować decyzję, by za chwilę znów zmienić zdanie. Stać je na surową krytykę i osądy. Uwielbiają wymieniać poglądy, słuchać i doradzać. Szóstki dla dobra swojej rodziny, są w stanie poświęcić naprawdę wiele. Są to osoby także wrażliwe, posiadające dar analizowania i trafnych osądów.
Problemem szóstek jest ich niepewność, lęk przed zranieniem, brak osoby, która jest dla nich oparciem i daje poczucie bezpieczeństwa. Szóstki za wszelką cenę pragną kochać i być kochane, jeśli brakuje im takiej osoby, stają się nadwrażliwe, marudne, zniechęcone i mogą odczuwać straszny pesymizm, bezcelowość życia, brak sensu.
W pracy są odpowiedzialne, sumienne i starają się jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki. Świetnie sprawdzają się w zawodach, które mają powiązanie z życiem rodzinnym, w których mogą spełniać rolę opiekuna, doradcy, osoby, która wspiera i pomaga.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach