Strona 2 z 2 • 1, 2
- Nathalie Powell
Re: Gabinet profesora Slughorn'a
Czw Sty 26, 2017 6:23 pm
Dziewczyna szła razem z Krukonem po schodach by dostać się do gabinetu profesora Slughorn'a. Dzięki temu będą mogli się dowiedzieć nieco o tym jaki eliksir prawdopodobnie mógł sprawić takie skutki. Nie wiedziała dokładnie czy profesor da im wystarczające wskazówki, ale co im szkodzi właściwie. Nath nie czuła się dobrze w tym ciele. Mimo już nieco lepszego humoru, wciąż można było dostrzec zmieszanie tą sytuacją. Było jej głupio, że Nathaniel poznaje ją w takich okolicznościach. Zrozpaczona, załamana i w rozsypce, lecz codziennie pełna energii i pogodna osoba. Nie miała pojęcia co właściwie o niej pomyśli jak zobaczy w tej prawdziwej postaci - o ile uda jej się to wszystko odzyskać.
Szli przez ten cały czas w grobowej ciszy, lecz nie było to nic niezręcznego. Puchonka miała w głowie wypełnienie celu, który sobie obrali, a właściwie ona. Greed jedynie wyciągnął do niej pomocną dłoń za co była ogromnie wdzięczna. Nie miała pojęcia jak mu to wszystko wynagrodzi jeśli poradzą sobie z tym. Jednak to nie czas na to, potem się nad tym zastanowi...
- Myślisz, że jest w gabinecie? - zwróciła się do swojego towarzysza przyciszonym głosem.
Często widywała Horacego jak wędrował po Hogwarcie w celu znalezienia jakiś nowych składników, bo co on biedak może innego robić?
Zapukała dwa razy do drzwi gabinetu i czekała cierpliwie na odpowiedź czy mogą wejść do środka.
Szli przez ten cały czas w grobowej ciszy, lecz nie było to nic niezręcznego. Puchonka miała w głowie wypełnienie celu, który sobie obrali, a właściwie ona. Greed jedynie wyciągnął do niej pomocną dłoń za co była ogromnie wdzięczna. Nie miała pojęcia jak mu to wszystko wynagrodzi jeśli poradzą sobie z tym. Jednak to nie czas na to, potem się nad tym zastanowi...
- Myślisz, że jest w gabinecie? - zwróciła się do swojego towarzysza przyciszonym głosem.
Często widywała Horacego jak wędrował po Hogwarcie w celu znalezienia jakiś nowych składników, bo co on biedak może innego robić?
Zapukała dwa razy do drzwi gabinetu i czekała cierpliwie na odpowiedź czy mogą wejść do środka.
- Nathaniel Greed
Re: Gabinet profesora Slughorn'a
Czw Sty 26, 2017 11:18 pm
Nathaniel sam do końca nie wiedział dlaczego wierzył Puchonce. Zazwyczaj podchodził do ludzi z dużym dystansem, tym razem jednak było inaczej. Nathan, czy raczej Nathalie, miała to coś w oczach, coś spokojnego, kobiecego. Coś co dawało poczucie, że można zaufać słowom.
Cała droga do gabinetu przebiegła w milczeniu i dopiero dziewczyna ośmieliła się ją przerwać. Odwracając głowę w jej stronę powiedział powoli:
- Nigdy nie można mieć w tym temacie pewności. Niemniej jednak od tego miejsca powinniśmy zacząć rozwiązywać naszą zagadkę, a co za tym idzie rozpocząć poszukiwania profesora. Bądźmy szczerzy - znalezienie go w tak ogromnym budynku graniczyłoby z cudem. W tym miejscu mamy największe prawdopodobieństwo natknięcia się na niego.
Widział speszenie, a także brak wewnętrznej akceptacji swojego wyglądu w wykonaniu dziewczyny. Lekko uśmiechając się rzucił:
- Nie martw się. Na pewno niedługo wrócisz do swojej kobiecej formy, a wtedy pozwolę Ci zaprosić mnie na bal.
Z uśmiechem na twarzy czekał na odpowiedź profesora.
Cała droga do gabinetu przebiegła w milczeniu i dopiero dziewczyna ośmieliła się ją przerwać. Odwracając głowę w jej stronę powiedział powoli:
- Nigdy nie można mieć w tym temacie pewności. Niemniej jednak od tego miejsca powinniśmy zacząć rozwiązywać naszą zagadkę, a co za tym idzie rozpocząć poszukiwania profesora. Bądźmy szczerzy - znalezienie go w tak ogromnym budynku graniczyłoby z cudem. W tym miejscu mamy największe prawdopodobieństwo natknięcia się na niego.
Widział speszenie, a także brak wewnętrznej akceptacji swojego wyglądu w wykonaniu dziewczyny. Lekko uśmiechając się rzucił:
- Nie martw się. Na pewno niedługo wrócisz do swojej kobiecej formy, a wtedy pozwolę Ci zaprosić mnie na bal.
Z uśmiechem na twarzy czekał na odpowiedź profesora.
- Mistrz Gry
Re: Gabinet profesora Slughorn'a
Nie Sty 29, 2017 3:46 am
Stanęli więc przed odpowiednimi drzwiami i choć oboje się wahali, w końcu przemieniona Puchonka, znana od niedawna jako Nathan, postanowiła zapukać. Z początku nauczyciel nie odpowiedział, mogli jednak usłyszeć dość głośny odgłos spadającego przedmiotu.
- Już, już, momencik - odezwał się głośno zatroskany głos profesora Slughorna. - Już otwieram!
W końcu drzwi się otworzyły i stanął w nich, wyglądający na nieco zmęczonego, nauczyciel Eliksirów z przekrzywioną tiarą w ciemnozielonym kolorze, która pasowała do reszty dzisiejszego stroju mężczyzny. Posłał im nieco roztargnione spojrzenie, siląc się na uprzejmy uśmiech.
- Dzień dobry chłopcy! Co Was do mnie sprowadza? Taka piękna pogoda, aż szkoda z niej nie skorzystać, nieprawdaż?
Nawet jeśli niekoniecznie kojarzył Nathana i Nathaniela, starał się nie dać po sobie tego poznać, bo w końcu w Hogwarcie było wielu uczniów. Nie wszystkich musiał znać, prawda? Co prawda, co do pogody również nie trafił, zważywszy, że mimo pięknie świecącego słońca padał przecież deszcz. Kto by się tym jednak przejmował.
- Już, już, momencik - odezwał się głośno zatroskany głos profesora Slughorna. - Już otwieram!
W końcu drzwi się otworzyły i stanął w nich, wyglądający na nieco zmęczonego, nauczyciel Eliksirów z przekrzywioną tiarą w ciemnozielonym kolorze, która pasowała do reszty dzisiejszego stroju mężczyzny. Posłał im nieco roztargnione spojrzenie, siląc się na uprzejmy uśmiech.
- Dzień dobry chłopcy! Co Was do mnie sprowadza? Taka piękna pogoda, aż szkoda z niej nie skorzystać, nieprawdaż?
Nawet jeśli niekoniecznie kojarzył Nathana i Nathaniela, starał się nie dać po sobie tego poznać, bo w końcu w Hogwarcie było wielu uczniów. Nie wszystkich musiał znać, prawda? Co prawda, co do pogody również nie trafił, zważywszy, że mimo pięknie świecącego słońca padał przecież deszcz. Kto by się tym jednak przejmował.
- Nathalie Powell
Re: Gabinet profesora Slughorn'a
Nie Sty 29, 2017 1:28 pm
Przez chwilę Powell stałą wpatrzona w drzwi. Starała się nasłuchiwać czy profesor w ogóle jest w środku, czy mają jakąkolwiek szansę by się z nim dzisiaj zobaczyć. Nie byłaby nawet zdziwiona gdyby nie udało im się go zastać, jednak może...
W tym momencie dotarły do niej słowa Krukona. Spojrzała na jego rozbawiony uśmiech, który był na tyle zaraźliwy, że nie mogła się powstrzymać i odwzajemniła gest. Widziała, że chłopak chciał ją pocieszyć, bo nie dało się ukryć w jakim jest stanie. Może nie była już aż tak przerażona jak na początku, ale właściwie jak ma się czuć w tej sytuacji. Nagle stajesz się facetem i nie masz na to wpływu.
- Chyba w twoich snach. - skomentowała rozbawiona.
Dosłownie w tym momencie otworzyły się drzwi do gabinetu. Horacy nie wyglądał jakby dzisiaj był jego najlepszy dzień, lecz starał się jak mógł tego nie okazać.
Nath spojrzała na swojego towarzysza nieco przerażona. Tłumaczenie wszystkiego nauczycielowi nie należało do najprzyjemniejszych rzeczy. Szczerze mówiąc nawet w jej głowie pojawiły się myśli by uciec z tego miejsca.
Może to nie jest konieczne? Może samo minie? Może to tylko chwilowe?
Myślała intensywnie.
- Dzień dobry panie profesorze. - odpowiedziała słabym głosem - Chcieliśmy... - zaczęła nieco nerwowo.
Znów jej wzrok wbił się w Nathaniela, u którego szukała wsparcia. Sama nie wiedziała jak ma to zrobić, co powiedzieć, jak wyjaśnić. W głębi duszy liczyła na to, że Krukon zrobi to za nią...
W tym momencie dotarły do niej słowa Krukona. Spojrzała na jego rozbawiony uśmiech, który był na tyle zaraźliwy, że nie mogła się powstrzymać i odwzajemniła gest. Widziała, że chłopak chciał ją pocieszyć, bo nie dało się ukryć w jakim jest stanie. Może nie była już aż tak przerażona jak na początku, ale właściwie jak ma się czuć w tej sytuacji. Nagle stajesz się facetem i nie masz na to wpływu.
- Chyba w twoich snach. - skomentowała rozbawiona.
Dosłownie w tym momencie otworzyły się drzwi do gabinetu. Horacy nie wyglądał jakby dzisiaj był jego najlepszy dzień, lecz starał się jak mógł tego nie okazać.
Nath spojrzała na swojego towarzysza nieco przerażona. Tłumaczenie wszystkiego nauczycielowi nie należało do najprzyjemniejszych rzeczy. Szczerze mówiąc nawet w jej głowie pojawiły się myśli by uciec z tego miejsca.
Może to nie jest konieczne? Może samo minie? Może to tylko chwilowe?
Myślała intensywnie.
- Dzień dobry panie profesorze. - odpowiedziała słabym głosem - Chcieliśmy... - zaczęła nieco nerwowo.
Znów jej wzrok wbił się w Nathaniela, u którego szukała wsparcia. Sama nie wiedziała jak ma to zrobić, co powiedzieć, jak wyjaśnić. W głębi duszy liczyła na to, że Krukon zrobi to za nią...
- Nathaniel Greed
Re: Gabinet profesora Slughorn'a
Wto Sty 31, 2017 1:40 am
Profesor jak zwykle przejawiał ogromne pokłady nierozgarnięcia. Czego jednak można było się spodziewać po tak zakręconym człowieku. Nathaniel w pewien sposób podziwiał Slughorna, który w pełni poświęcał się swojej pasji jaką były eliksiry. Wiedział również, że jest on jedna z niewielu osób w całym świadku magicznym, która może udzielić rzetelnych informacji w sprawie Nathalii. Nate uważał, że jego stosunki z profesorem można uznać raczej za ciepłe. Slughorn zawsze miał większe względy w stosunku do uczniów, którzy dobrze radzili sobie na jego zajęciach, a Nathaniel był w nich, jak sama jego ocena mówiła, wybitny.
Słysząc łamliwy głos swojej partnerki zrozumiał, że nie da ona rady przedstawić profesorowi sytuacji w takim stopniu jak by chciała, a tym bardziej jak powinna. W momencie kiedy dziewczyna zająknęła się, chłopak postanowił przejąć inicjatywę. Lekko uśmiechając się do profesora rzekł:
- Witam profesorze. Proszę wybaczyć nam najście, ale chcielibyśmy zadać Panu pewne pytanie. Możemy wejść do środka?
Nie czekając na odpowiedź profesora przecisnął się w szparze między nim, a framuga drzwi ciągnąc za sobą swoją partnerkę. Nathaniel wiedział, że Slughorn jest człowiekiem typu "do rany przyłóż", a lekkie wproszenie się do jego gabinetu nie będzie przez niego źle odebrane, zwłaszcza, że Nate i tak spodziewał się pozytywnej odpowiedzi.
Kiedy już znalazł się w środku postanowił zacząć badać całą sytuację. Patrząc na profesora powiedział:
- Profesorze. Jak wiemy istnieje eliksir wielosokowy, który potrafi przemienić każdą osobę w kogoś innego jeśli zostaną spełnione warunki w postaci posiadania włosa tejże osoby. Czy istnieje jednak eliksir, który mógłby przemienić czyjąś płeć w przeciwną? Stworzyć jego odpowiednik? Dla przykładu czy możliwe jest żebym ja mógł zmienić się w mój żeński odpowiednik?
Nathaniel wiedział, że cała sytuacja jest bardzo stresująca dla Nath dlatego też postanowił nie wykładać kart na ławę póki nie będzie to konieczne.
Słysząc łamliwy głos swojej partnerki zrozumiał, że nie da ona rady przedstawić profesorowi sytuacji w takim stopniu jak by chciała, a tym bardziej jak powinna. W momencie kiedy dziewczyna zająknęła się, chłopak postanowił przejąć inicjatywę. Lekko uśmiechając się do profesora rzekł:
- Witam profesorze. Proszę wybaczyć nam najście, ale chcielibyśmy zadać Panu pewne pytanie. Możemy wejść do środka?
Nie czekając na odpowiedź profesora przecisnął się w szparze między nim, a framuga drzwi ciągnąc za sobą swoją partnerkę. Nathaniel wiedział, że Slughorn jest człowiekiem typu "do rany przyłóż", a lekkie wproszenie się do jego gabinetu nie będzie przez niego źle odebrane, zwłaszcza, że Nate i tak spodziewał się pozytywnej odpowiedzi.
Kiedy już znalazł się w środku postanowił zacząć badać całą sytuację. Patrząc na profesora powiedział:
- Profesorze. Jak wiemy istnieje eliksir wielosokowy, który potrafi przemienić każdą osobę w kogoś innego jeśli zostaną spełnione warunki w postaci posiadania włosa tejże osoby. Czy istnieje jednak eliksir, który mógłby przemienić czyjąś płeć w przeciwną? Stworzyć jego odpowiednik? Dla przykładu czy możliwe jest żebym ja mógł zmienić się w mój żeński odpowiednik?
Nathaniel wiedział, że cała sytuacja jest bardzo stresująca dla Nath dlatego też postanowił nie wykładać kart na ławę póki nie będzie to konieczne.
- Mistrz Gry
Re: Gabinet profesora Slughorn'a
Sob Lut 04, 2017 11:34 pm
Zwrócił najpierw swoje spojrzenie na bardziej nieśmiałego chłopaka, który zupełnie nie mógł rozpoznać, choć zdawało mu się, że gdzieś mu ta twarz kiedyś mignęła. No ale cóż, nic się nie stało, jak już zostało wcześniej wspomniane w Hogwarcie było wielu uczniów. Różnych należało dodać. Jedni bardziej rzucali się w oczy, drudzy zdecydowanie mniej. Widząc, że zachowuje się on nerwowo, posłał mu nieco pokrzepiający uśmiech by jednak jakoś do zachęcić do powiedzenia o tym, co go dręczy.
Profesor zazwyczaj nie był w takim stanie, co każdy dobry obserwator byłby w stanie wyłapać, jako że opiekun Slytherinu starał się wykonywać swoje obowiązki należycie. Owszem, jak na byłego Ślizgona był miły i uprzejmy, a także wykazywał pokłady dużej cierpliwości, ale warto pamiętać, że wszak nie wszyscy z tego domu wpisywali się w ogólnie przyjęty stereotyp. Horacy był jedną z takich osób, co jednak nie zmieniało faktu, że swoje za skórą miał. Drugiego z chłopców już bardziej kojarzył, lecz ich stosunków raczej by nie nazywał, zwłaszcza, że nie wszystkich osób z Wybitnym z Eliksirów wywyższał - to jeszcze zależało od innych kryteriów, czasami ciężko było stwierdzić, czym czarodziej się kierował wybierając swoje "trofea".
Trochę zdezorientowany zmarszczył czoło, słysząc słowo "witam", które mogłoby wskazywać, że to Krukon był gospodarzem a Horacy gościem. No cóż, jednakże każdemu pomyłki się zdarzały, prawda? Dlatego pozwolił sobie na puszczenie tego mimo uszu. Kiedy zamierzał się zastanowić, czy rzeczywiście może sobie pozwolić na wpuszczenie ich do środka, chłopak ciągnąc za sobą drugiego kolegę przepchnął się obok niego gwałtownie, a że miejsca wcale nie było dużo, nauczyciel nieomal wpadł na otwarte drzwi. Zdarzało się, że i owszem był człowiekiem "do rany przyłóż", ale nie pozostawał obojętny na brak manier i odpowiedniej ogłady, nawet u osób, które cenił lub mógłby cenić. Na dodatek, należało dodać również dodać, że zasady były dla niego istotne, nawet jeśli czasami było tak, że "delikatnie" je łamał by mieć z tego pewne określone korzyści. W gabinecie miał wiele istotnych rzeczy, takich jak eliksiry, różne notatki, listy, przedmioty od swoich uczniów, a nawet dobrze schowany alkohol, który jednak mógłby zbytnio kusić młodych ludzi, dlatego nawet o nim nie wspominał. O tyle dobrze, że nie poszli wgłąb pomieszczenia, lecz kolejne słowa chłopaka sprawiły, że nauczyciel pobladł na twarzy i reszta jego uśmiechu wyparowała.
- Panie... - zapomniał nazwiska z tego wszystkiego, ale postanowił i tak kontynuować. Pamiętał jednak dom, zresztą szata ucznia jasno na ten dom wskazywała. - To doprawdy wysoko nieodpowiednie tak się zachowywać. Powinien się pan wstydzić! -10 punktów dla Ravenclawu za przejaw takiej bezczelności. Mimo, że zwykle nie odejmuję punktów na koniec roku to nie widzę innego wyjścia. Mam nadzieję, że dobrze pan sobie to przemyśli. I o niczym takim nie wiem, proszę Was byście natychmiast opuścili mój gabinet - odparł wyraźnie zdenerwowany, nie mogąc się nadziwić jak można okazać taki jawny brak szacunku i nawet nie poczekać na odpowiedź! A gdyby ktoś w środku był? Albo miałby wyjątkowo cenny eliksir na który chłopak mógłby niechcący nadepnąć? Horacy bardzo się rozczarował i zapewne dlatego od razu stwierdził, że żadnych informacji o takim "potencjalnym" eliksirze o którym mówił Nathaniel nie udzieli.
Urok Nathaniela najwyraźniej nie zadziałał.
Profesor zazwyczaj nie był w takim stanie, co każdy dobry obserwator byłby w stanie wyłapać, jako że opiekun Slytherinu starał się wykonywać swoje obowiązki należycie. Owszem, jak na byłego Ślizgona był miły i uprzejmy, a także wykazywał pokłady dużej cierpliwości, ale warto pamiętać, że wszak nie wszyscy z tego domu wpisywali się w ogólnie przyjęty stereotyp. Horacy był jedną z takich osób, co jednak nie zmieniało faktu, że swoje za skórą miał. Drugiego z chłopców już bardziej kojarzył, lecz ich stosunków raczej by nie nazywał, zwłaszcza, że nie wszystkich osób z Wybitnym z Eliksirów wywyższał - to jeszcze zależało od innych kryteriów, czasami ciężko było stwierdzić, czym czarodziej się kierował wybierając swoje "trofea".
Trochę zdezorientowany zmarszczył czoło, słysząc słowo "witam", które mogłoby wskazywać, że to Krukon był gospodarzem a Horacy gościem. No cóż, jednakże każdemu pomyłki się zdarzały, prawda? Dlatego pozwolił sobie na puszczenie tego mimo uszu. Kiedy zamierzał się zastanowić, czy rzeczywiście może sobie pozwolić na wpuszczenie ich do środka, chłopak ciągnąc za sobą drugiego kolegę przepchnął się obok niego gwałtownie, a że miejsca wcale nie było dużo, nauczyciel nieomal wpadł na otwarte drzwi. Zdarzało się, że i owszem był człowiekiem "do rany przyłóż", ale nie pozostawał obojętny na brak manier i odpowiedniej ogłady, nawet u osób, które cenił lub mógłby cenić. Na dodatek, należało dodać również dodać, że zasady były dla niego istotne, nawet jeśli czasami było tak, że "delikatnie" je łamał by mieć z tego pewne określone korzyści. W gabinecie miał wiele istotnych rzeczy, takich jak eliksiry, różne notatki, listy, przedmioty od swoich uczniów, a nawet dobrze schowany alkohol, który jednak mógłby zbytnio kusić młodych ludzi, dlatego nawet o nim nie wspominał. O tyle dobrze, że nie poszli wgłąb pomieszczenia, lecz kolejne słowa chłopaka sprawiły, że nauczyciel pobladł na twarzy i reszta jego uśmiechu wyparowała.
- Panie... - zapomniał nazwiska z tego wszystkiego, ale postanowił i tak kontynuować. Pamiętał jednak dom, zresztą szata ucznia jasno na ten dom wskazywała. - To doprawdy wysoko nieodpowiednie tak się zachowywać. Powinien się pan wstydzić! -10 punktów dla Ravenclawu za przejaw takiej bezczelności. Mimo, że zwykle nie odejmuję punktów na koniec roku to nie widzę innego wyjścia. Mam nadzieję, że dobrze pan sobie to przemyśli. I o niczym takim nie wiem, proszę Was byście natychmiast opuścili mój gabinet - odparł wyraźnie zdenerwowany, nie mogąc się nadziwić jak można okazać taki jawny brak szacunku i nawet nie poczekać na odpowiedź! A gdyby ktoś w środku był? Albo miałby wyjątkowo cenny eliksir na który chłopak mógłby niechcący nadepnąć? Horacy bardzo się rozczarował i zapewne dlatego od razu stwierdził, że żadnych informacji o takim "potencjalnym" eliksirze o którym mówił Nathaniel nie udzieli.
Urok Nathaniela najwyraźniej nie zadziałał.
- Nathalie Powell
Re: Gabinet profesora Slughorn'a
Nie Lut 05, 2017 12:36 am
Dziewczyna była bardzo skrępowana zaistniałą sytuacją. Nie wiedziała co ma powiedzieć nauczycielowi i jak to wszystko przedstawić. Czuła jedynie wstyd, że jest tak bezradna i przez to nie potrafiła się otworzyć. Taki już miała charakter. Mimo swojej gadatliwości i uprzejmości, była po prostu dziewczyną, która miewała gorsze dni. To właśnie jeden z nich, tylko jeszcze gorszy niż się spodziewała.
Nagle odezwał się Nathaniel, co w pewien sposób uradowało Puchonkę. Odetchnęła z ulgą, bo potrzebowała teraz wsparcia. Widziała wielkie zaangażowanie chłopaka w tej misji. Nie obchodziło go to, że właściwie nie musi tego robić. Tak bezinteresownej osoby dawno nie spotkała. Nie spodziewała się jednak tego co za chwilę nastąpiło. Krukon po przywitaniu profesora, przecisnął się obok niego by wejść do środka i na domiar złego, pociągnął ją za sobą. Ukradkiem zobaczyła zaskoczoną minę profesora, który widocznie nie spodziewał się takiego obrotu spraw i o mało co nie wylądował na drzwiach. Sama z resztą była jak manekin. Nie wiedziała co się właśnie stało i dlaczego.
Wszystko już potoczyło się bardzo szybko. Blondyn zaczął mówić to co miał przekazać, a raczej wyjaśnić, lecz przy tym kompletnie nie zwracając uwagi na minę nauczyciela czy zachowanie Nathalie. Dziewczyna była jak w jakimś amoku. Nieświadomie zasłoniła usta dłonią z przerażenia. Dopiero jak Horacy Slughorn przemówił, zrozumiała co się właściwie stało.
- Panie profesorze... - powiedziała płaczliwym tonem - On nie chciał pana urazić. On chciał dobrze...
Zaczęła tłumaczyć swojego kolegę z takim przejęciem i błaganiem w głosie. Wiedziała dokładnie o tym, że nie powinno się tak postępować. Nieważne jaką osobą był nauczyciel, to jednak osoba starsza i mądrzejsza. Trzeba okazać należyty szacunek, a szczególnie w wypadku jak potrzebuje się jego pomocy.
- Nathaniel mi pomaga. - zaczęła łamliwym głosem - Ma pan rację, nie powinniśmy się tak wpraszać. To jest całkowity brak kultury i bardzo przepraszamy za tą sytuację. To nigdy więcej się nie powtórzy, prawda? - w tym momencie spojrzała na swoje towarzysza wyczekująco.
Bała się, bała się tego co właściwie może się stać. Nie chciała zdradzać nauczycielowi, że to ona jest tym przypadkiem. Nie wiedziała czy to cokolwiek zmieni, bo jednak w tym momencie narazili się na jego gniew. Miał całkowite prawo wywalić ich ze swojego gabinetu. Rozumiała to zachowanie, lecz chyba nie ma innego wyjścia by zostać w środku i dowiedzieć się czegoś. Nie wytrzyma w tym ciele długo.
Westchnęła ciężko i spojrzała prosto na profesora, który nie wyglądał raczej na przekonanego jej zapewnieniami poprawy.
- Jestem Nathalie Powell - oznajmiła przyciszonym głosem - I to mi się właśnie przytrafiła taka sytuacja. - dodała spuszczając głowę w dół z zawstydzenia.
Potrzebowała chwili by zebrać ponownie myśli i zdobyć się na odwagę ponownego skrzyżowania spojrzeń z nauczycielem.
- Obudziłam się rano w tym ciele i nie wiem dlaczego. Analizowałam wszystkie opcje i możliwości jak mogło do tego dość, lecz nie mam pojęcia co się stało. Nawet nie jesteśmy pewni czy to właściwie był eliksir, czy może zaklęcie... Kto to w ogóle zrobił i jaki był zamiar tej osoby... - mówiła już coraz szybciej - To właśnie dlatego przyszliśmy do pana, bo jest pan jedyną osobą, która tak dobrze zna się na eliksirach. Potrzebujemy pana pomocy. - ostatnie zdanie wypowiedziała wręcz błagając o to by nie zostawiał jej w takiej sytuacji samej.
Stała skulona wyczekując kolejnej fali złości profesora. Bała się, że znów wybuchnie i wygoni ich mimo wszystko.
Gdy poczuła jak do jej oczu napływają łzy, spuściła szybko głowę w dół. Nie chciała pokazywać jak bardzo nie pasuje jej ta sytuacja i jak ciężko przechodzi zamianę płci.
Nagle odezwał się Nathaniel, co w pewien sposób uradowało Puchonkę. Odetchnęła z ulgą, bo potrzebowała teraz wsparcia. Widziała wielkie zaangażowanie chłopaka w tej misji. Nie obchodziło go to, że właściwie nie musi tego robić. Tak bezinteresownej osoby dawno nie spotkała. Nie spodziewała się jednak tego co za chwilę nastąpiło. Krukon po przywitaniu profesora, przecisnął się obok niego by wejść do środka i na domiar złego, pociągnął ją za sobą. Ukradkiem zobaczyła zaskoczoną minę profesora, który widocznie nie spodziewał się takiego obrotu spraw i o mało co nie wylądował na drzwiach. Sama z resztą była jak manekin. Nie wiedziała co się właśnie stało i dlaczego.
Wszystko już potoczyło się bardzo szybko. Blondyn zaczął mówić to co miał przekazać, a raczej wyjaśnić, lecz przy tym kompletnie nie zwracając uwagi na minę nauczyciela czy zachowanie Nathalie. Dziewczyna była jak w jakimś amoku. Nieświadomie zasłoniła usta dłonią z przerażenia. Dopiero jak Horacy Slughorn przemówił, zrozumiała co się właściwie stało.
- Panie profesorze... - powiedziała płaczliwym tonem - On nie chciał pana urazić. On chciał dobrze...
Zaczęła tłumaczyć swojego kolegę z takim przejęciem i błaganiem w głosie. Wiedziała dokładnie o tym, że nie powinno się tak postępować. Nieważne jaką osobą był nauczyciel, to jednak osoba starsza i mądrzejsza. Trzeba okazać należyty szacunek, a szczególnie w wypadku jak potrzebuje się jego pomocy.
- Nathaniel mi pomaga. - zaczęła łamliwym głosem - Ma pan rację, nie powinniśmy się tak wpraszać. To jest całkowity brak kultury i bardzo przepraszamy za tą sytuację. To nigdy więcej się nie powtórzy, prawda? - w tym momencie spojrzała na swoje towarzysza wyczekująco.
Bała się, bała się tego co właściwie może się stać. Nie chciała zdradzać nauczycielowi, że to ona jest tym przypadkiem. Nie wiedziała czy to cokolwiek zmieni, bo jednak w tym momencie narazili się na jego gniew. Miał całkowite prawo wywalić ich ze swojego gabinetu. Rozumiała to zachowanie, lecz chyba nie ma innego wyjścia by zostać w środku i dowiedzieć się czegoś. Nie wytrzyma w tym ciele długo.
Westchnęła ciężko i spojrzała prosto na profesora, który nie wyglądał raczej na przekonanego jej zapewnieniami poprawy.
- Jestem Nathalie Powell - oznajmiła przyciszonym głosem - I to mi się właśnie przytrafiła taka sytuacja. - dodała spuszczając głowę w dół z zawstydzenia.
Potrzebowała chwili by zebrać ponownie myśli i zdobyć się na odwagę ponownego skrzyżowania spojrzeń z nauczycielem.
- Obudziłam się rano w tym ciele i nie wiem dlaczego. Analizowałam wszystkie opcje i możliwości jak mogło do tego dość, lecz nie mam pojęcia co się stało. Nawet nie jesteśmy pewni czy to właściwie był eliksir, czy może zaklęcie... Kto to w ogóle zrobił i jaki był zamiar tej osoby... - mówiła już coraz szybciej - To właśnie dlatego przyszliśmy do pana, bo jest pan jedyną osobą, która tak dobrze zna się na eliksirach. Potrzebujemy pana pomocy. - ostatnie zdanie wypowiedziała wręcz błagając o to by nie zostawiał jej w takiej sytuacji samej.
Stała skulona wyczekując kolejnej fali złości profesora. Bała się, że znów wybuchnie i wygoni ich mimo wszystko.
Gdy poczuła jak do jej oczu napływają łzy, spuściła szybko głowę w dół. Nie chciała pokazywać jak bardzo nie pasuje jej ta sytuacja i jak ciężko przechodzi zamianę płci.
- Nathaniel Greed
Re: Gabinet profesora Slughorn'a
Wto Lut 21, 2017 10:11 pm
Ujemne punkty nie zdziwiły Nathaniela, ani w żaden sposób nie wywarły na nim potencjalnego posłuszeństwa. Poprzez zbytnią pewność siebie chłopak często zgarniał minusowe punkty dla swojego domu i szczerze? - Nie obchodziło go to w ogóle.
Z początku miał zamiar odpowiedzieć profesorowi zdanie czy dwa, jednakże w końcu Nathalie postanowiła przejąc inicjatywę. Delikatnie się uśmiechając założył ręce na klatce piersiowej i wsłuchując się w pomrukiwania Bąbla spokojnie czekał na dalszy rozwój wydarzeń.
Z początku miał zamiar odpowiedzieć profesorowi zdanie czy dwa, jednakże w końcu Nathalie postanowiła przejąc inicjatywę. Delikatnie się uśmiechając założył ręce na klatce piersiowej i wsłuchując się w pomrukiwania Bąbla spokojnie czekał na dalszy rozwój wydarzeń.
- Mistrz Gry
Re: Gabinet profesora Slughorn'a
Pią Lut 24, 2017 7:51 pm
Zwrócił swoje spojrzenie na drugiego chłopaka, który postanowił się odezwać. Zmarszczył czoło już mniej zdenerwowany, ale jego postawa nadal była nieprzejednana. Nauczyciel zupełnie nie rozumiał, dlaczego tłumaczył on swojego kolegę, który powinien sam wyrazić skruchę i przeprosić za to jak postąpił. Nie odzywał się, zwracając swoje spojrzenie na Nathaniela, ten jednak nie wyglądał w żaden sposób na świadomego swojej winy, wręcz przeciwnie. Nawet jeśli profesor Slughorn miewał nieraz skłonności do dramatyzmu to świadomość, że uczeń, który jest przecież dobry z Eliksirów a tak się zachowuje zupełnie nie poprawiała obecnej sytuacji. Ponownie więc skupił się na Puchonie, który zdradził swoją tożsamość, co niesamowicie zdziwiło nauczyciela.
Nieco pobladł, zupełnie już nie czując złości, przez chwilę nawet zapominając, że w pomieszczeniu jest również Greed.
- Nathalie...? - Wymówił to imię zaskoczony, po czym westchnął niemalże zrezygnowany, chcąc czy nie chcąc słuchając tej nietypowej opowieści. Spojrzenie Horacy'ego było pełne współczucia, może odrobinę zatroskane - nie wiadomo jednak czy z powodu stanu Powell czy też z zupełnie innych, nieznanych nikomu pobudek.
Zapewne słabość do płaczących kobiet również zrobiła swoje. Nie byłby sobą, gdyby nadal czuł złość. Niemniej miał zamiar trzymać się swojej decyzji. Przynajmniej częściowo.
- Dobrze, panno Powell. Pani może zostać, spróbuję pani pomóc na tyle na ile mogę. Niemniej pan Greed nie może zostać - o dziwo stanowczy głos nauczyciela Eliksirów rozległ się w jego gabinecie, gdzie w rogu wiszący nad paleniskiem kociołek. Wyciągnął też czystą chustkę z wyhaftowanymi jego inicjałami i podał ją przemienionej Nathalie.
Nieco pobladł, zupełnie już nie czując złości, przez chwilę nawet zapominając, że w pomieszczeniu jest również Greed.
- Nathalie...? - Wymówił to imię zaskoczony, po czym westchnął niemalże zrezygnowany, chcąc czy nie chcąc słuchając tej nietypowej opowieści. Spojrzenie Horacy'ego było pełne współczucia, może odrobinę zatroskane - nie wiadomo jednak czy z powodu stanu Powell czy też z zupełnie innych, nieznanych nikomu pobudek.
Zapewne słabość do płaczących kobiet również zrobiła swoje. Nie byłby sobą, gdyby nadal czuł złość. Niemniej miał zamiar trzymać się swojej decyzji. Przynajmniej częściowo.
- Dobrze, panno Powell. Pani może zostać, spróbuję pani pomóc na tyle na ile mogę. Niemniej pan Greed nie może zostać - o dziwo stanowczy głos nauczyciela Eliksirów rozległ się w jego gabinecie, gdzie w rogu wiszący nad paleniskiem kociołek. Wyciągnął też czystą chustkę z wyhaftowanymi jego inicjałami i podał ją przemienionej Nathalie.
- Nathaniel Greed
Re: Gabinet profesora Slughorn'a
Pon Lut 27, 2017 4:33 am
Po wysłuchaniu tego co Szlughorn miał do powiedzenia Nathaniel delikatnie uśmiechnął się. Nie zależało mu na dobrych kontaktach z nauczycielami czy na opinii dobrego chłopca. Ruszając spokojnie ze swojego miejsca podszedł do Nathalie. Następnie patrząc jej prosto w oczy rzekł:
- Wszystko będzie dobrze. Zostawiam Cię teraz w profesjonalnych rękach Profesora.
Następnie udał się w stronę drzwi. Otwierając je rzucił:
- Pamiętaj, że jesteś moją parą na bal Nathalie Powell. Będę czekał na Ciebie przy Gwiezdnym Wejściu. Do zobaczenia. Żegnam profesorze.
Po tych słowach opuścił gabinet.
z/t - do nikąd xD
- Wszystko będzie dobrze. Zostawiam Cię teraz w profesjonalnych rękach Profesora.
Następnie udał się w stronę drzwi. Otwierając je rzucił:
- Pamiętaj, że jesteś moją parą na bal Nathalie Powell. Będę czekał na Ciebie przy Gwiezdnym Wejściu. Do zobaczenia. Żegnam profesorze.
Po tych słowach opuścił gabinet.
z/t - do nikąd xD
- Nathalie Powell
Re: Gabinet profesora Slughorn'a
Sob Mar 04, 2017 1:25 pm
Dziewczyna czekała na jakąś reakcję ze strony profesora. Obawiała się tego co może właściwie nastąpić. Obawiała się, że Slughorn będzie za bardzo negatywnie nastawiony do Nate'a by w ogóle pozwolić na to by zostali. Przyszli do niego z zamiarem wybadania jakiejś pomocy, ale jak to się skończy było wielką zagadką.
Po tym jak zauważyła zaskoczenie w oczach nauczyciela, wiedziała, że jest szansa. Nie spodziewała się jednak takiej reakcji jaką usłyszała.
"Pani może zostać, spróbuję pani pomóc na tyle na ile mogę. Niemniej pan Greed nie może zostać"
Jak to?
Otworzyła szerzej usta by już spróbować zaprotestować, jednak chłopak był szybszy. Próbował ją uspokoić i dać do zrozumienia, że nie powinna się obawiać. Następnie powiedział coś, co dotarło do niej nieco później i chłopak zdążył już wyjść.
- Do zobaczenia - szepnęła tylko gdy drzwi do gabinetu się zamknęły.
Zwróciła w końcu swój wzrok na profesora i zaczęła nerwowo zaciskać swoje dłonie. Nie wiedziała co ma właściwie jeszcze dodać do tego. Wyjaśniła jak się sprawy mają. No może trochę za bardzo chaotycznie, ale wystarczająco dosadnie by nauczyciel zrozumiał. Nie wiedziała co ma teraz zrobić. Stała tak podenerwowana i czekała co ma dla niej Horacy.
Po tym jak zauważyła zaskoczenie w oczach nauczyciela, wiedziała, że jest szansa. Nie spodziewała się jednak takiej reakcji jaką usłyszała.
"Pani może zostać, spróbuję pani pomóc na tyle na ile mogę. Niemniej pan Greed nie może zostać"
Jak to?
Otworzyła szerzej usta by już spróbować zaprotestować, jednak chłopak był szybszy. Próbował ją uspokoić i dać do zrozumienia, że nie powinna się obawiać. Następnie powiedział coś, co dotarło do niej nieco później i chłopak zdążył już wyjść.
- Do zobaczenia - szepnęła tylko gdy drzwi do gabinetu się zamknęły.
Zwróciła w końcu swój wzrok na profesora i zaczęła nerwowo zaciskać swoje dłonie. Nie wiedziała co ma właściwie jeszcze dodać do tego. Wyjaśniła jak się sprawy mają. No może trochę za bardzo chaotycznie, ale wystarczająco dosadnie by nauczyciel zrozumiał. Nie wiedziała co ma teraz zrobić. Stała tak podenerwowana i czekała co ma dla niej Horacy.
- Mistrz Gry
Re: Gabinet profesora Slughorn'a
Sob Mar 25, 2017 8:51 pm
Najwyraźniej nie znała nauczyciela Eliksirów tak jak myślała. Profesor Slughorn nie mógł przecież pozwolić by ktoś bez kultury, manier został i by dorosły miał udawać, że nic takiego się nie stało, bo przecież jasne było, że stało się a żeby tego było mało, chłopak nawet nie przeprosił za swą bezczelność i arogancję. Choć często mówiło się, że to Ślizgoni zachowują się najczęściej nieodpowiednio, jego obserwacje mówiły coś innego i nawet teraz mógł dostrzec w oczach Greeda brak szacunku i pokory. Nie, zdecydowanie nie mógł zostać. Horacy znał się na ludziach, przynajmniej na tyle na ile mógł - przez sytuację sprzed kilkunastu lat, nauczył się by być bardziej ostrożnym. Pożegnał krótko Krukona i po chwili zajął miejsce w swoim fotelu przy wspaniale wysłużonym biurku, który pomimo upływu lat nadal prezentował się imponująco. Zapewne przez rodzaj drewna, a już przy połączeniu z odpowiednimi zaklęciami i olejami stało się istną perełką. Wskazał dziewczynie, a właściwie chłopakowi krzesło i uśmiechnął się lekko.
- Proszę się nie obawiać. Rozmowa nie potrwa długo, ja zaś postaram się treściwie przedstawić najlepsze, moim zdaniem, rozwiązanie na ten moment - odparł spokojnie, układając pergaminy wedle odpowiedniej kolejności. Następnie opowiedział jej w dużym skrócie o tym, że podejrzewa jaki to eliksir, że niestety nie wie, kto może być odpowiedzialny za takie wykorzystanie, ale że to pewnie robota jakichś dowcipnisiów, o odwróceniu skutków nic na ten moment nie wiadomo, tak jak i o czasie trwania. Dodał jeszcze by spróbowała pić napar z tymianku, gruszy i z kroplą lnu, a jeśli po upływie kilku dni samo nie przestanie działać, niech zgłosi się ponownie do niego. Podziękował jej i pożegnał się, czekając aż Nathalie opuści jego gabinet.
[z/t dla Nathalie]
Nathalie Powell: +1 PD, +3 galeony, które znikąd pojawiły się w twej kieszeni
- Proszę się nie obawiać. Rozmowa nie potrwa długo, ja zaś postaram się treściwie przedstawić najlepsze, moim zdaniem, rozwiązanie na ten moment - odparł spokojnie, układając pergaminy wedle odpowiedniej kolejności. Następnie opowiedział jej w dużym skrócie o tym, że podejrzewa jaki to eliksir, że niestety nie wie, kto może być odpowiedzialny za takie wykorzystanie, ale że to pewnie robota jakichś dowcipnisiów, o odwróceniu skutków nic na ten moment nie wiadomo, tak jak i o czasie trwania. Dodał jeszcze by spróbowała pić napar z tymianku, gruszy i z kroplą lnu, a jeśli po upływie kilku dni samo nie przestanie działać, niech zgłosi się ponownie do niego. Podziękował jej i pożegnał się, czekając aż Nathalie opuści jego gabinet.
[z/t dla Nathalie]
Nathalie Powell: +1 PD, +3 galeony, które znikąd pojawiły się w twej kieszeni
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach