- Caroline Rockers
Sala Tronowa
Nie Lut 01, 2015 9:19 pm
Miejsce, w którym można spotkać Królową Kier - ogromna sala, zadbana i piękna. W oczy rzuca się najbardziej wszechobecna czerwień i pokaźny tron.
- Królowa Kier
Re: Sala Tronowa
Wto Lut 03, 2015 4:30 am
Była Królową. Najwyższą władzą w tym świecie i nikt nie miał prawa okazywać wobec niej nieposłuszeństwa. Nikt. A gdyby ktoś tylko ośmielił się na taki wyczyn, wtedy musiałby ponieść srogą karę, bowiem ona była bezlitosna. Nie było tu miejsca dla zdrajców, którzy podważają ustanowione przez nią zasady! Jej słowa były świętością i za każde z nich powinni przed nią klękać, oddając jej należny jej hołd. Przecież nie prosiła o zbyt wiele, to była...ot taka drobnostka! W każdym razie, kobieta jak to miała w zwyczaju, zajęła tron w swoim olbrzymim zamku do którego nieliczni mieli wstęp. Z satysfakcją odnotowała, że jej posłuszni na jej widok drżą ze strachu, obawiając się o swe marne życia. Uwielbiała te uczucie. Uwielbiała czuć kontrolę nad całym królestwem, chociaż przecież nie wszyscy zdawali się żyć zgodnie z jej oczekiwaniami...
No ale cóż i ich w końcu dopadnie w swoim czasie. Teraz jednak mogła bez przeszkód poświęcić swój czas na planowaniu kolejnego wystawnego balu maskowego, dzięki któremu będzie mogła udowodnić, jak wielka jest jej łaskawość i troska o rozrywki dla jej poddanych.
Cóż za pięknie zapakowane w czerwień kłamstwo!
No ale cóż i ich w końcu dopadnie w swoim czasie. Teraz jednak mogła bez przeszkód poświęcić swój czas na planowaniu kolejnego wystawnego balu maskowego, dzięki któremu będzie mogła udowodnić, jak wielka jest jej łaskawość i troska o rozrywki dla jej poddanych.
Cóż za pięknie zapakowane w czerwień kłamstwo!
- Walet Kier
Re: Sala Tronowa
Nie Lut 15, 2015 11:47 am
Walet Kier ponownie został wezwany do czerwonej królowej. W głębi duszy to najchętniej by dosypał tej czerwonej jędzy do tych jej ciasteczek jakiegoś arszeniku. Z drugiej, jednak strony trafiła mu się naprawdę wygodna posadka. Miał stosunkowo spokojne życie, bo królowa zbyt sobie ceniła jego osobę, dlatego też jak na razie nie zapowiadało się, że straci swoją cenną głowę. I póki co pragnął jak najdłużej odgrywać rolę tego wiernego pieska który jest na każde wezwanie królowej. Chociaż wcale to nie oznacza, że w końcu wkurzą go te bezsensowne rozkazy. Nie ukrywajmy w zamku było sporo osób które bardzo zdetronizowały by królową. Poddani wymagali tylko pewnego czynnika, pewnej osóbki która naprowadziła by ich na właściwy trop.
Walet wparował do sali tronowej dumnie i pokornie. Może właśnie dlatego królowa tak bardzo go ceniła, że nie trząsł portkami za każdym razem kiedy musiał iść do królowej.
-Witaj moja Pani- Wyszeptał cicho, a pomimo tego jego głos odbił się echem po ścianach sali tronowej. Kier ukląkł przed królową schylając pokornie głowę i wbił wzrok w ziemię. Oj, żeby jego myśli były tak samo oddane jak jego ciało to było by bardzo dobrze.
-Co mógł bym dla Pani uczynić tym razem- Jeżeli będzie musiał ponownie przemalować róże to po prostu chyba coś go trafi, ale znając życie będzie musiał to zrobić, albo spróbuje jakoś wyperswadować królowej to, że białe róże też są bardzo łądne.
Walet wparował do sali tronowej dumnie i pokornie. Może właśnie dlatego królowa tak bardzo go ceniła, że nie trząsł portkami za każdym razem kiedy musiał iść do królowej.
-Witaj moja Pani- Wyszeptał cicho, a pomimo tego jego głos odbił się echem po ścianach sali tronowej. Kier ukląkł przed królową schylając pokornie głowę i wbił wzrok w ziemię. Oj, żeby jego myśli były tak samo oddane jak jego ciało to było by bardzo dobrze.
-Co mógł bym dla Pani uczynić tym razem- Jeżeli będzie musiał ponownie przemalować róże to po prostu chyba coś go trafi, ale znając życie będzie musiał to zrobić, albo spróbuje jakoś wyperswadować królowej to, że białe róże też są bardzo łądne.
- Królowa Kier
Re: Sala Tronowa
Wto Lut 17, 2015 8:00 pm
Czerwona była niszczycielskim żywiołem. Każdy, kto stawał jej na drodze obrywał z całą mocą, na jaką było ją stać. Oddawała się takim destrukcyjnym pasjom, czerpiąc przyjemność z bycia najwyższą koronowaną głową w Krainie Czarów.
Jedyną koronowaną głową.
Co Wy mogliście o tym wiedzieć? Nie stać Was było na odrobinę poświęcenia i uwagi, które były niezbędne dla takiej osoby, jak ona. Tworzyła istną mieszankę wybuchową - czerwień krwawej władzy.
Skrócić Was wszystkich o głowę!
Wszędzie czaili się zdrajcy, którzy spiskowali przeciw niej. Co oni mogli wiedzieć o rządzeniu? Byli głupcami, którzy błądzili po omacku. A dla takich, jak oni nie byli tutaj miejsca. Nie w jej świecie. Musiała więc być bezwzględna by nauczyć ich szacunku, oraz strachu. To stanowiło jej potęgę i bez tego nie osiągnęłaby takich efektów! Jeden fałszywy ruch, jedno zdradzieckie słowo, a berło od razu wskazywało bezużyteczną istotę zasługującą na śmierć. A ona...ona wirowała niczym kująca róża wśród trucheł.
Poprosiła jedną z kart o przyniesienie jej lustra, w którym mogłaby się przeglądać z każdej strony. Gdy już wreszcie ujrzała swe odbicie zaczęła ostrymi, pomalowanymi na czerwono paznokciami przejeżdżać po swojej twarzy, wbijając je sobie rozkosznie w skórę.
Ból był wyzwalający i pozwalał zapomnieć.
Wiecznie opanowana szaleńcza Królowa Kier, pieszczotliwie nazywana nieraz Królową Serc. Krwawych Serc. Przekrzywiła dużą głowę na bok, mrużąc swoje ciemne oczy. Usłyszała, jak ktoś wchodzi do Sali. Druga dłoń zacisnęła więc na berle, a na jej twarzy pojawił się chłodny uśmiech.
Najwięksi szaleńcy potrafią się najlepiej maskować.
- Witaj Walecie Kier! Jakie wieści z królestwa przynosisz, hm? – Spytała pozornie opanowanym głosem, po czym oderwała dłoń od swojej twarzy i machnęła na jedną z kart.
- PRZYNIEŚĆ MI ŚWINIĘ NA PODNÓŻEK! NATYCHMIAST! – Krzyknęła zirytowana, po czym na jej twarz wstąpił ponownie ten specyficzny uśmieszek, kiedy zwróciła się w stronę swojej najwierniejszej Karty. Nie zamierzała jeszcze zdradzać się z tym, jakie zadanie miała dla niego przygotowane. Zwyczajnie lubiła przeciągać takie chwile.
- Co sądzisz o balu maskowym? Tylko szczerze, bo za kłamstwo Cię skrócę.
Jedyną koronowaną głową.
Co Wy mogliście o tym wiedzieć? Nie stać Was było na odrobinę poświęcenia i uwagi, które były niezbędne dla takiej osoby, jak ona. Tworzyła istną mieszankę wybuchową - czerwień krwawej władzy.
Skrócić Was wszystkich o głowę!
Wszędzie czaili się zdrajcy, którzy spiskowali przeciw niej. Co oni mogli wiedzieć o rządzeniu? Byli głupcami, którzy błądzili po omacku. A dla takich, jak oni nie byli tutaj miejsca. Nie w jej świecie. Musiała więc być bezwzględna by nauczyć ich szacunku, oraz strachu. To stanowiło jej potęgę i bez tego nie osiągnęłaby takich efektów! Jeden fałszywy ruch, jedno zdradzieckie słowo, a berło od razu wskazywało bezużyteczną istotę zasługującą na śmierć. A ona...ona wirowała niczym kująca róża wśród trucheł.
Poprosiła jedną z kart o przyniesienie jej lustra, w którym mogłaby się przeglądać z każdej strony. Gdy już wreszcie ujrzała swe odbicie zaczęła ostrymi, pomalowanymi na czerwono paznokciami przejeżdżać po swojej twarzy, wbijając je sobie rozkosznie w skórę.
Ból był wyzwalający i pozwalał zapomnieć.
Wiecznie opanowana szaleńcza Królowa Kier, pieszczotliwie nazywana nieraz Królową Serc. Krwawych Serc. Przekrzywiła dużą głowę na bok, mrużąc swoje ciemne oczy. Usłyszała, jak ktoś wchodzi do Sali. Druga dłoń zacisnęła więc na berle, a na jej twarzy pojawił się chłodny uśmiech.
Najwięksi szaleńcy potrafią się najlepiej maskować.
- Witaj Walecie Kier! Jakie wieści z królestwa przynosisz, hm? – Spytała pozornie opanowanym głosem, po czym oderwała dłoń od swojej twarzy i machnęła na jedną z kart.
- PRZYNIEŚĆ MI ŚWINIĘ NA PODNÓŻEK! NATYCHMIAST! – Krzyknęła zirytowana, po czym na jej twarz wstąpił ponownie ten specyficzny uśmieszek, kiedy zwróciła się w stronę swojej najwierniejszej Karty. Nie zamierzała jeszcze zdradzać się z tym, jakie zadanie miała dla niego przygotowane. Zwyczajnie lubiła przeciągać takie chwile.
- Co sądzisz o balu maskowym? Tylko szczerze, bo za kłamstwo Cię skrócę.
- Walet Kier
Re: Sala Tronowa
Wto Lut 17, 2015 8:45 pm
Co królowa tak bardzo ceniła sobie w osobie Waleta, ten sam nie potrafił tego rozszyfrować. W końcu zyskał uznanie stosunkowo szybko i w sumie nie musiał się nawet bardzo wysilać. Podejrzewał, że może to być spowodowane tym, że nigdy nie owijał w bawełnę. Nie był jak ci wszyscy lizusi którzy próbowali tylko przypodobać się królowej przytakując na każdy jej pomysł. Kier... miał w tym swój interes. Miał dosyć już rządów królowej. Była przekleństwem całej Krainy Czarów. Niestety jak na razie musi posłusznie odgrywać rolę wiernego pieska i czekać na odpowiedni moment.
-W krainie spokojnie jak zawsze. Wszyscy mają ten sam poziom zwariowania co wcześniej- Mruknął spokojnie. Przynajmniej to wywnioskował po spotkaniu z Marcowym Zającem. Każdy tutaj żył swoim życiem i nie przejmował się za bardzo niczym. A tym bardziej królową... no fakt jeżeli nie miało się u niej na pieńku to w sumie nie było powodem aby się przejmować, ale jeżeli zalazło się jej za skórę. Najlepiej było odejść z Krainy Czarów, ale w ich wypadku było to niestety nie możliwe. Nie mieli gdzie pójść. Nie posiadali możliwości przeniesienia się do jakiegoś innego wymiaru. Więc tak naprawdę rządy Królowej Kier sięgały wszędzie i dosłownie w każdym miejscu w tym pozbawionym piątej klepki miejscu mogły by nagle otoczyć jakiegoś nieszczęśnika te czerwone wojska.
-Bal maskowy...- Powtórzył cicho wstając z klęczek. Obserwował uważnie swoją władczynię i jej wielką głowę. Zaiste był to olbrzymi czerep i w jego wypadku raczej był powodem do śmiechu niż zachwytu.
-Zna Wasza Wysokość moje podejście do tego typu zabaw. Nie jestem raczej kimś przesadnie rozrywkowym, ale muszę przyznać, że w twym królestwie zapanowała ostatnio nuda. Co więcej, ty jako królowa powinnaś była dbać o stosunki z mieszkańcami tej krainy. Pomimo tego, że szaleni, niektórzy mogą okazać się być przydani kiedy zaszła by taka potrzeba- Odpowiedział spokojnie poprawiając swój rapier który oczywiście wiernie mu towarzyszył. Co miał na myśli mówiąc "niektórzy mogą okazać się być przydatni". Cóż Szalony Kapelusznik nigdy nie wydawał mu się być do końca tak szalony jak mówił, a nawet jeżeli był to w tej krainie było to zapisywane jako na plus. Tylko ktoś naprawdę zwariowany był tutaj przydatny.
-W krainie spokojnie jak zawsze. Wszyscy mają ten sam poziom zwariowania co wcześniej- Mruknął spokojnie. Przynajmniej to wywnioskował po spotkaniu z Marcowym Zającem. Każdy tutaj żył swoim życiem i nie przejmował się za bardzo niczym. A tym bardziej królową... no fakt jeżeli nie miało się u niej na pieńku to w sumie nie było powodem aby się przejmować, ale jeżeli zalazło się jej za skórę. Najlepiej było odejść z Krainy Czarów, ale w ich wypadku było to niestety nie możliwe. Nie mieli gdzie pójść. Nie posiadali możliwości przeniesienia się do jakiegoś innego wymiaru. Więc tak naprawdę rządy Królowej Kier sięgały wszędzie i dosłownie w każdym miejscu w tym pozbawionym piątej klepki miejscu mogły by nagle otoczyć jakiegoś nieszczęśnika te czerwone wojska.
-Bal maskowy...- Powtórzył cicho wstając z klęczek. Obserwował uważnie swoją władczynię i jej wielką głowę. Zaiste był to olbrzymi czerep i w jego wypadku raczej był powodem do śmiechu niż zachwytu.
-Zna Wasza Wysokość moje podejście do tego typu zabaw. Nie jestem raczej kimś przesadnie rozrywkowym, ale muszę przyznać, że w twym królestwie zapanowała ostatnio nuda. Co więcej, ty jako królowa powinnaś była dbać o stosunki z mieszkańcami tej krainy. Pomimo tego, że szaleni, niektórzy mogą okazać się być przydani kiedy zaszła by taka potrzeba- Odpowiedział spokojnie poprawiając swój rapier który oczywiście wiernie mu towarzyszył. Co miał na myśli mówiąc "niektórzy mogą okazać się być przydatni". Cóż Szalony Kapelusznik nigdy nie wydawał mu się być do końca tak szalony jak mówił, a nawet jeżeli był to w tej krainie było to zapisywane jako na plus. Tylko ktoś naprawdę zwariowany był tutaj przydatny.
- Królowa Kier
Re: Sala Tronowa
Sro Lut 18, 2015 7:16 am
Czy było w nim coś szczególnie godnego uwagi? Wątpliwe. W większej części skupiała się na tym, że w Walecie Kier dostrzegła coś, co wyróżniało go na tle innych kart. Wolę ducha. Kogoś kto, kto jej zdaniem był do reszty oddany i gotowy do ostatecznego poświęcenia z jej imieniem zastygłym na drwiących wargach. Był szczery i dumny, a zarazem na tyle lekkomyślny, żeby niemo ją wyzywać na pojedynek.
A ona oczywiście się tego wyzwania podjęła.
Stawka była bowiem bardzo obiecująca dla jej osoby.
Przekleństwem..? Ależ mój drogi! Ja byłam dla niej cudownym lekarstwem! Niezastąpionym elementem, który sprawiał, że ta Kraina w ogóle nadal istniała. Śmiesz wątpić?
Zaryzykuj i przekonaj się, kto byłby górą w tej turze. Nawet gdyby została bez ani jednej karty przy sobie, to była na tyle nieprzewidywalna by móc nagle znikąd wyciągnąć Asa. I nie mógłbyś jej niczego udowodnić. Ona? Ona przecież nigdy nie oszukiwała!
Rozkoszna czerwień jednak nie pokryła jej zimnego białego oblicza, jakby nawet ona nie miała wystarczającej ilości koloru by mogło wystarczyć.
- Doprawdy? A komuś nie odbiło bardziej? Albo mniej? A może jest ktoś NORMALNY? - Wycedziła ostatnie słowo, jakby było samo w sobie paskudne. Jej chłodne oczy błysnęły, a ciało zakończone sporą głową wysunęło się do przodu. Jedna z rąk zakończona dłonią z długimi ostrymi paznokciami, wbiła się w ramię tronu.
- Zupełnie niczego nie zauważyłeś, Walecie? - Spytała, siląc się na spokojny ton, ale niezdrowo błyszczące tęczówki mówiły coś zupełnie innego. Od środka pochłaniał ją ogień szaleństwa, który każdego dnia nabierał coraz większej mocy. Inne wymiary... nawet jeśli rzeczywiście istniały, to co ją to obchodziło? Miała tutaj wszystko, czego potrzebowała! A niedługo zrobi się jeszcze lepiej! Po chwili do sali tronowej wbiegła karta z kwiczącą dziko świnią.
Królowa Kier zmarszczyła nos, a na jej twarzy pojawił się nieprzyjemny grymas.
- Ucisz te zwierzę! POŁÓŻ SIĘ NA ZIEMI I NIECH ŚWINIA STANIE NA TOBIE! - Warknęła i klasnęła pewnie w dłonie. Sługa momentalnie pobladł, jednakże spełnił jej rozkaz, a jej nogi zostały oparte o prosiaka, który się natychmiast uspokoił. Po chwili zaczęła zakręcać kosmyk na swój palec, nie spuszczając wzroku z Waleta Kier.
- Szaleńcy potrzebni...powiadasz? - Zaczęła cichym, ale wyraźnym głosem, a twarz stała się idealną maską z której jej poddany nie mógł nic wyczytać. Nawet i jej czasem się zdarzało, nie oddawać się całkowicie emocjom.
Ale pozory tak bardzo ją bawiły.
- Zastanowię się. Skoro i Tobie się podoba to, powiedzmy że Ci wierzę. I przeżyjesz. Potrzebuję stroju. I dobrze przygotowanego ogrodu, rozumiesz? A teraz tańcz, Walecie. A pomyl kroki to...
I przejechała palcem po szyi, a jej oczy zabłyszczały ostrzegawczo.
Odważysz się sprzeciwić swej Królowej, Karto?
A ona oczywiście się tego wyzwania podjęła.
Stawka była bowiem bardzo obiecująca dla jej osoby.
Przekleństwem..? Ależ mój drogi! Ja byłam dla niej cudownym lekarstwem! Niezastąpionym elementem, który sprawiał, że ta Kraina w ogóle nadal istniała. Śmiesz wątpić?
Zaryzykuj i przekonaj się, kto byłby górą w tej turze. Nawet gdyby została bez ani jednej karty przy sobie, to była na tyle nieprzewidywalna by móc nagle znikąd wyciągnąć Asa. I nie mógłbyś jej niczego udowodnić. Ona? Ona przecież nigdy nie oszukiwała!
Rozkoszna czerwień jednak nie pokryła jej zimnego białego oblicza, jakby nawet ona nie miała wystarczającej ilości koloru by mogło wystarczyć.
- Doprawdy? A komuś nie odbiło bardziej? Albo mniej? A może jest ktoś NORMALNY? - Wycedziła ostatnie słowo, jakby było samo w sobie paskudne. Jej chłodne oczy błysnęły, a ciało zakończone sporą głową wysunęło się do przodu. Jedna z rąk zakończona dłonią z długimi ostrymi paznokciami, wbiła się w ramię tronu.
- Zupełnie niczego nie zauważyłeś, Walecie? - Spytała, siląc się na spokojny ton, ale niezdrowo błyszczące tęczówki mówiły coś zupełnie innego. Od środka pochłaniał ją ogień szaleństwa, który każdego dnia nabierał coraz większej mocy. Inne wymiary... nawet jeśli rzeczywiście istniały, to co ją to obchodziło? Miała tutaj wszystko, czego potrzebowała! A niedługo zrobi się jeszcze lepiej! Po chwili do sali tronowej wbiegła karta z kwiczącą dziko świnią.
Królowa Kier zmarszczyła nos, a na jej twarzy pojawił się nieprzyjemny grymas.
- Ucisz te zwierzę! POŁÓŻ SIĘ NA ZIEMI I NIECH ŚWINIA STANIE NA TOBIE! - Warknęła i klasnęła pewnie w dłonie. Sługa momentalnie pobladł, jednakże spełnił jej rozkaz, a jej nogi zostały oparte o prosiaka, który się natychmiast uspokoił. Po chwili zaczęła zakręcać kosmyk na swój palec, nie spuszczając wzroku z Waleta Kier.
- Szaleńcy potrzebni...powiadasz? - Zaczęła cichym, ale wyraźnym głosem, a twarz stała się idealną maską z której jej poddany nie mógł nic wyczytać. Nawet i jej czasem się zdarzało, nie oddawać się całkowicie emocjom.
Ale pozory tak bardzo ją bawiły.
- Zastanowię się. Skoro i Tobie się podoba to, powiedzmy że Ci wierzę. I przeżyjesz. Potrzebuję stroju. I dobrze przygotowanego ogrodu, rozumiesz? A teraz tańcz, Walecie. A pomyl kroki to...
I przejechała palcem po szyi, a jej oczy zabłyszczały ostrzegawczo.
Odważysz się sprzeciwić swej Królowej, Karto?
- Walet Kier
Re: Sala Tronowa
Pią Lut 20, 2015 2:12 pm
I tak jego życie wyglądało zawsze. Musiał na kolanach wypełniać jej bezsensowne rozkazy. Cenił sobie swoje życie, ale co to było za życie. Bezsensowne, pozbawione jakiego kolwiek celu. Nigdy nie myślał o tym bardziej bo po prostu nie widział w tym sensu... nie, to nie tak. Widział w tym sens, ale tak naprawdę bał się zagłębić się w ten temat bo doskonale wiedział do jakiego wniosku by doszedł. Był nikim, kimś kto był kompletnie bezużytecznym. Chciał wierzyć, że to nie prawda, że może jednak jest jakaś osoba na tym świecie której był by potrzebny, ale jedno było pewne. W tym zamku na pewno tego nie odkryje. W tej chwili postanowił postawić wszystko na jedną kartę. Nie ma nic do stracenia. Nic oprócz swojego życia.
-Wybaczy mi Wasza Wysokość, ale nie mam zamiaru wykonywać tego bezsensownego rozkazu- Mruknął cicho wsadzając sobie spokojnie ręce do swoich spodni. Uniósł wzrok do góry i westchnął cicho. Poczuł nagły przypływ odwagi. Albo teraz postawi się jej, albo do końca życia będzie traktowany jak ścierka po której można jeździć do woli. Otóż nie moja Królowo. Trafiła ci się buntownicza szmata, która do tej pory wykonywała twoje polecenia bez słowa sprzeciwu, ale gdybyś tylko umiała czytać w myślach.
-Nie wydaje mi się abym został powołany do zabawiania ciebie. Od tego masz swoich nadwornych błaznów- Dodała jego brązowe kosmyki włosów nasunęły mu się na oczy, on jednak szybkim ruchem głowy odgarnął ją. Wpatrywał się teraz spokojnie w postać królową. W sumie czekał teraz na to magiczne zdanie "skrócić o głowę"... pytanie tylko czy je usłyszy czy może raczej szczęście mu dopisze?
-Wybaczy mi Wasza Wysokość, ale nie mam zamiaru wykonywać tego bezsensownego rozkazu- Mruknął cicho wsadzając sobie spokojnie ręce do swoich spodni. Uniósł wzrok do góry i westchnął cicho. Poczuł nagły przypływ odwagi. Albo teraz postawi się jej, albo do końca życia będzie traktowany jak ścierka po której można jeździć do woli. Otóż nie moja Królowo. Trafiła ci się buntownicza szmata, która do tej pory wykonywała twoje polecenia bez słowa sprzeciwu, ale gdybyś tylko umiała czytać w myślach.
-Nie wydaje mi się abym został powołany do zabawiania ciebie. Od tego masz swoich nadwornych błaznów- Dodała jego brązowe kosmyki włosów nasunęły mu się na oczy, on jednak szybkim ruchem głowy odgarnął ją. Wpatrywał się teraz spokojnie w postać królową. W sumie czekał teraz na to magiczne zdanie "skrócić o głowę"... pytanie tylko czy je usłyszy czy może raczej szczęście mu dopisze?
- Królowa Kier
Re: Sala Tronowa
Nie Lut 22, 2015 8:40 am
Jakby rzeczywiście miał doprawdy na co narzekać.
Czego oczekujesz marny pionku? Zrozumienia? Od niej tego nie otrzymasz, nawet nie masz, co się łudzić. Rozkazy są rozkazami, które należało wypełnić. Przecież zależało Ci na własnym życiu, czyż nie tak?
Walecie Kier, Ty zwyczajnie lubiłeś pławić się w tych luksusach i łaskach Czerwonej.
Sam decydujesz o własnej wartości? Karty i tak miały przecież dobrze! Zwłaszcza taka karta, jak on.
Czego niby mu brakowało? Celu w życiu? Nie rozśmieszaj mnie, proszę.
Nie był ani jej potrzebny, ani też niepotrzebny. Nie rozpatrywała go w takich kategoriach; jakoś nie miała ochoty, ani czasu by zajmować się takimi bzdurami. A takie drażnienie się z cierpliwością Królowej Kier mogło jedynie pogorszyć całą sytuację. Szachownica była doprawdy wielka w Krainie Czarów, a ona odziana w swą czerwień i z berłem w ręku nie zamierzała się poddać bez walki. Zresztą żyła w przekonaniu, że tylko ona jest w stanie wygrać każdą potyczkę.
A Ty? Nie brak Ci bezczelności, żeby z taką zuchwałością przemawiać do najwyższej władzy w tym świecie! Głupcze!
Na jego słowa, jej ciemne brwi uniosły się automatycznie do góry, a w oczach pojawiły się dzikie błyski, które mogły świadczyć tylko o jednym - o rychłym kontrataku. Czy zakończy się to dla niego dobrze? Tego pewnym być nie można było!
Uderzyła nogami w swój podnóżek, a on cicho zakwiczał. Czerwona nie zwróciła jednak na to uwagi, bo była zbyt zajęta obserwowaniem Waleta.
- Śmiesz...mi...się...SPRZECIWIAĆ?! - Zaczęła cicho, robiąc pauzy by na sam koniec podnieść głos. Iskra zwyczajnie rozpaliła łatwopalny materiał. Machnęła berłem, a na jej czole pojawiła się żyłka, która z każdą chwilą robiła się większa.
- Nie obchodzi mnie, co masz w tej kwestii do powiedzenia, Walecie. Kiedy mówię, że masz coś zrobić, to MASZ to zrobić! - Warknęła, a na jej twarz wstąpił paskudny uśmieszek. Poruszyła berłem tak, że nagle na sali pojawiła się dziwna mgła, która zaczęła zmierzać w stronę Waleta Kiera.
- Teraz oddaj mi hołd, Walecie. Masz jeszcze szansę. Chyba nie chcesz stracić głowy?
Czego oczekujesz marny pionku? Zrozumienia? Od niej tego nie otrzymasz, nawet nie masz, co się łudzić. Rozkazy są rozkazami, które należało wypełnić. Przecież zależało Ci na własnym życiu, czyż nie tak?
Walecie Kier, Ty zwyczajnie lubiłeś pławić się w tych luksusach i łaskach Czerwonej.
Sam decydujesz o własnej wartości? Karty i tak miały przecież dobrze! Zwłaszcza taka karta, jak on.
Czego niby mu brakowało? Celu w życiu? Nie rozśmieszaj mnie, proszę.
Nie był ani jej potrzebny, ani też niepotrzebny. Nie rozpatrywała go w takich kategoriach; jakoś nie miała ochoty, ani czasu by zajmować się takimi bzdurami. A takie drażnienie się z cierpliwością Królowej Kier mogło jedynie pogorszyć całą sytuację. Szachownica była doprawdy wielka w Krainie Czarów, a ona odziana w swą czerwień i z berłem w ręku nie zamierzała się poddać bez walki. Zresztą żyła w przekonaniu, że tylko ona jest w stanie wygrać każdą potyczkę.
A Ty? Nie brak Ci bezczelności, żeby z taką zuchwałością przemawiać do najwyższej władzy w tym świecie! Głupcze!
Na jego słowa, jej ciemne brwi uniosły się automatycznie do góry, a w oczach pojawiły się dzikie błyski, które mogły świadczyć tylko o jednym - o rychłym kontrataku. Czy zakończy się to dla niego dobrze? Tego pewnym być nie można było!
Uderzyła nogami w swój podnóżek, a on cicho zakwiczał. Czerwona nie zwróciła jednak na to uwagi, bo była zbyt zajęta obserwowaniem Waleta.
- Śmiesz...mi...się...SPRZECIWIAĆ?! - Zaczęła cicho, robiąc pauzy by na sam koniec podnieść głos. Iskra zwyczajnie rozpaliła łatwopalny materiał. Machnęła berłem, a na jej czole pojawiła się żyłka, która z każdą chwilą robiła się większa.
- Nie obchodzi mnie, co masz w tej kwestii do powiedzenia, Walecie. Kiedy mówię, że masz coś zrobić, to MASZ to zrobić! - Warknęła, a na jej twarz wstąpił paskudny uśmieszek. Poruszyła berłem tak, że nagle na sali pojawiła się dziwna mgła, która zaczęła zmierzać w stronę Waleta Kiera.
- Teraz oddaj mi hołd, Walecie. Masz jeszcze szansę. Chyba nie chcesz stracić głowy?
- Walet Kier
Re: Sala Tronowa
Pon Lut 23, 2015 10:16 pm
Cóż Walecie byłeś kartą iście buntowniczą. I każdy w tym królestwie o tym wiedział. I cóż... pewnie każdy by to pochwalił, ale był jeden podstawowy problem. Gdzie ciekniesz przed gniewem królowej... w sumie nigdzie. Jej słudzy znali każdy zakamarek tej krainy... ty z resztą też. Pomyśl Walecie... przez tą jedną chwilę POMYŚL... czy warto w tej chwili narażać swoje życie. Przyjdzie jeszcze czas kiedy będziesz mógł pokazać na co ciebie stać, w tej chwili najlepsze co możesz zrobić dla siebie to zgrywać dobrego pieska... i zmówić się z innymi mieszkańcami.
Walet przymrużył swoje oczy. Widział tą mgłę która zbliżała się coraz bardziej i bardziej do niego. Musisz teraz bardzo szybko wykombinować jakąś naprawdę dobrą wymówkę. Dlatego też niechętnie karta schyliła przed królową kar, a jego brązowe kosmyki włosów opadły na oczy, które z resztą były utkwione w czerwonej posadzce.
-Wybaczy mi Wasza Wysokość... to nie miało zabrzmieć w ten sposób. Po prostu nie wydaje mi się abym był najlepszą kartą do zabawiania. Polecam Szóstkę... ona jest bardzo dowcipną kartą... i umie tańczyć. Gdzie ja... taka zwykła karta mógł bym Panią zabawić... nie jestem godzień- I Schylił się jeszcze niżej czując jak kręgi w kręgosłupie zaczynają mu strzelać i krzyczeć wręcz "Zdrajca, zdrajca". Tak w tej chwili zdradzał swoje przekonania, ale czasami trzeba coś poświęcić aby coś zyskać, taka była kolej tego świata. A Kier jedyne czego pragnął w tej chwili to po prostu świętego spokoju. Jeszcze tego mu brakowało aby całe wojsko królowej za nim się uganiało... chociaż pewnie tak by nie było. Wysłała by dwie karty które by bardzo szybko go znalazły, bo jak było powiedziane... nie miał gdzie się ukryć... a i też na chwilę obecną nikt nie chciał uwierzyć w to, że przynajmniej on nie ma złych zamiarów.
Walet przymrużył swoje oczy. Widział tą mgłę która zbliżała się coraz bardziej i bardziej do niego. Musisz teraz bardzo szybko wykombinować jakąś naprawdę dobrą wymówkę. Dlatego też niechętnie karta schyliła przed królową kar, a jego brązowe kosmyki włosów opadły na oczy, które z resztą były utkwione w czerwonej posadzce.
-Wybaczy mi Wasza Wysokość... to nie miało zabrzmieć w ten sposób. Po prostu nie wydaje mi się abym był najlepszą kartą do zabawiania. Polecam Szóstkę... ona jest bardzo dowcipną kartą... i umie tańczyć. Gdzie ja... taka zwykła karta mógł bym Panią zabawić... nie jestem godzień- I Schylił się jeszcze niżej czując jak kręgi w kręgosłupie zaczynają mu strzelać i krzyczeć wręcz "Zdrajca, zdrajca". Tak w tej chwili zdradzał swoje przekonania, ale czasami trzeba coś poświęcić aby coś zyskać, taka była kolej tego świata. A Kier jedyne czego pragnął w tej chwili to po prostu świętego spokoju. Jeszcze tego mu brakowało aby całe wojsko królowej za nim się uganiało... chociaż pewnie tak by nie było. Wysłała by dwie karty które by bardzo szybko go znalazły, bo jak było powiedziane... nie miał gdzie się ukryć... a i też na chwilę obecną nikt nie chciał uwierzyć w to, że przynajmniej on nie ma złych zamiarów.
- Królowa Kier
Re: Sala Tronowa
Sro Lut 25, 2015 1:40 pm
Wiedział każdy łącznie z nią, ale to właśnie dzięki temu cała zabawa zyskiwała na wartości i na tym dreszczyku emocji, kiedy zmuszała go do takich upokarzających czynności. A w momencie, kiedy Walet Kier pokazywał pazurki, ona zmuszała go do tego by je schował. Była Królową i miała do tego pełne prawo. Uwielbiała tę rolę. Uwielbiała dzierżyć w swoich dłoniach taką władzę!
A przed jej gniewem nie uciekniesz nigdzie, o nie. Przynajmniej nie w tej krainie.
Jesteś pewien, że nadejdzie taki czas? Nie uważasz, że to nieco zbyt...naiwne myślenie? Mój drogi! Karto ma najwierniejsza! Z tego zamku nie ma ucieczki.
Kto już raz obiecał wierność, ten już na zawsze wiernym być musi. A zdrajcy...zdrajcy płacili najwyższą cenę. Przecież sam nieraz byłeś tego świadkiem, jak głowy toczyły się czy to po sali, czy po ogrodzie. A wszyscy mieszkańcy musieli być przy tym obecni by zdawać sobie sprawę z tego, czym grozi nieposłuszeństwo wobec Czerwonej.
Kombinuj póki Cię nie przejrzałam, póki moje berło nie pokazało mi więcej, niż mogłeś przewidzieć w swych knuciach.
Uśmiech pełny chorej satysfakcji rozjaśnił jej oblicze, a po czerwieni na twarzy nie zostało ani śladu. Wróciła do swojego łagodniejszego oblicza.
- I widzisz, Walecie? Czy to rzeczywiście było takie trudne? Odrobina pokory i już możemy inaczej rozmawiać... - odparła sztucznie uprzejmym głosem, przyglądając się karcie z dziką radością w oczach. - Nie bądź już taki skromny! Ale rzeczywiście Szóstka...no cóż, to może być lepsze rozwiązanie. W takim razie, Twoim zadaniem będzie mi towarzyszyć w moim pięknym ogrodzie. Dziesiątko i Trójko - skinęła władczo głową w stronę odpowiednich kart, które natychmiast do niej podbiegły. - Zanieście mnie wraz z tronem do ogrodu, po czym przynieście mi mój zestaw obiadowy. Czy to zrozumiałe? A i nie zapomnijcie znaleźć Szóstki. Ktoś musi Nas zabawiać. Podnóżek i Dwójka niech zostaną tutaj...
Wydała rozkazy, po czym posłała sztuczny uśmiech w stronę Waleta Kiera. Ufała mu, czy też nie? Ciężko było to stwierdzić. Ciężko było w ogóle stwierdzić, czy komukolwiek była w stanie zaufać. Królowa Kier przejechała palcami po swoich dziwnie ułożonych włosach, czekając aż karty ją zaniosą do jej wspaniałego ogrodu.
Czyż to nie było cudowne, Walecie? Ona miała dla Ciebie tyle...łagodności! Przecież Ty wiedziałeś to najlepiej z tych wszystkich kart!
[z/t x 2 - zacznij w ogrodzie, możesz jak najbardziej odnieść się do mojego postu]
A przed jej gniewem nie uciekniesz nigdzie, o nie. Przynajmniej nie w tej krainie.
Jesteś pewien, że nadejdzie taki czas? Nie uważasz, że to nieco zbyt...naiwne myślenie? Mój drogi! Karto ma najwierniejsza! Z tego zamku nie ma ucieczki.
Kto już raz obiecał wierność, ten już na zawsze wiernym być musi. A zdrajcy...zdrajcy płacili najwyższą cenę. Przecież sam nieraz byłeś tego świadkiem, jak głowy toczyły się czy to po sali, czy po ogrodzie. A wszyscy mieszkańcy musieli być przy tym obecni by zdawać sobie sprawę z tego, czym grozi nieposłuszeństwo wobec Czerwonej.
Kombinuj póki Cię nie przejrzałam, póki moje berło nie pokazało mi więcej, niż mogłeś przewidzieć w swych knuciach.
Uśmiech pełny chorej satysfakcji rozjaśnił jej oblicze, a po czerwieni na twarzy nie zostało ani śladu. Wróciła do swojego łagodniejszego oblicza.
- I widzisz, Walecie? Czy to rzeczywiście było takie trudne? Odrobina pokory i już możemy inaczej rozmawiać... - odparła sztucznie uprzejmym głosem, przyglądając się karcie z dziką radością w oczach. - Nie bądź już taki skromny! Ale rzeczywiście Szóstka...no cóż, to może być lepsze rozwiązanie. W takim razie, Twoim zadaniem będzie mi towarzyszyć w moim pięknym ogrodzie. Dziesiątko i Trójko - skinęła władczo głową w stronę odpowiednich kart, które natychmiast do niej podbiegły. - Zanieście mnie wraz z tronem do ogrodu, po czym przynieście mi mój zestaw obiadowy. Czy to zrozumiałe? A i nie zapomnijcie znaleźć Szóstki. Ktoś musi Nas zabawiać. Podnóżek i Dwójka niech zostaną tutaj...
Wydała rozkazy, po czym posłała sztuczny uśmiech w stronę Waleta Kiera. Ufała mu, czy też nie? Ciężko było to stwierdzić. Ciężko było w ogóle stwierdzić, czy komukolwiek była w stanie zaufać. Królowa Kier przejechała palcami po swoich dziwnie ułożonych włosach, czekając aż karty ją zaniosą do jej wspaniałego ogrodu.
Czyż to nie było cudowne, Walecie? Ona miała dla Ciebie tyle...łagodności! Przecież Ty wiedziałeś to najlepiej z tych wszystkich kart!
[z/t x 2 - zacznij w ogrodzie, możesz jak najbardziej odnieść się do mojego postu]
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach