Strona 4 z 4 • 1, 2, 3, 4
- Szalony Kapelusznik
Re: Las
Nie Kwi 05, 2015 11:50 am
Te...istoty, czy jak się tam zwali, byli naprawdę ciekawi i intrygujący dla Kapelusznika! Przyglądał im się z żywym zainteresowaniem i tym im cudacznym ruchom, zastanawiając się, czy to być może nie jest jakiś egzotyczny taniec. Bo jeśli tak...to będzie musiał koniecznie go przestawić Marcowemu i Susłowi by nauczyli się zupełnie nowej, a przy tym szalonej choreografii. Byłby to fantastyczne połączenie, oj tak. Tylko te ubranka, co niektórych wyglądały jakoś smutnie i szaro. Zwłaszcza te paseczki pirata, który stał niedaleko jego. Szalony zacmokał i zaczął pstrykać palcami w geście jakieś tylko sobie znanej melodyjki. W jego głowie malował się bowiem iście kolorowy nieidealnie idealny plan, który miał zamiar zrealizować!
- Angielski elegant? A któż to? - Zapytał zaintrygowany, a jego czerwonawe wargi ułożyły się w doprawdy dziwne zero by przejść w znak jedynki. Nie. Nie pytajcie mnie, jak to się mu udało. - No nieważne! Liczy się bal, oj tak! Skarby? Mamy bogactwo barw! Fantastyczny wystrój! Wielkii zamek z wielką głooową władczyni - machnął ręką i zachichotał tak, że aż jakiś ptaszek zerwał się z drzewa i przyleciał do niego, siadając mu na ramieniu. Szalony pacnął go kciukiem w główkę, a ten szturchnął go swoim dziobem, na co Kapelusznik zareagował stuknięciem swoich bucików. Po chwili zwrócił się w stronę cudacznego stwora, który wyglądał fantastycznie! Te wielkie zębiska robiły ogromne wrażenie na Szalonym i z zachwytem stwierdził, że za takiego gościa sama Królowa Kier dałaby się ściąć.
No i jeszcze mówi! Patrzcie państwo! Przedstawiał się nawet lepiej od Gąsienicy z jej długą fajką.
- Ach! Ach! Na balu pełno jest jedzenia zapewniam! I nawet kolorowy poncz; smakuje nieidealnie idealnie. Kulturalnie bez kultury, rzekłbym Ci szczerze! - Zaśmiał się Kapelusznik i zrobił jeden długi obrót wokół własnej osi, by móc ujrzeć ten świat w swoim rytmie.
Bardzo, ale to bardzo mu się to spodobało, jednakże wiedział, że musi przecież w końcu wrócić na czerwone przyjęcie.
I nagle jego kolorowe oczy zarejestrowały coś jeszcze ciekawszego od tego dziwnego gada i grubego gagatka! Cień! Dawno takich rzeczy nie widział! Takich bajecznych! Szalony otworzył szerzej oczy, po czym uśmiechnął się tak szeroko, ukazując swoje dziwaczne zęby, że sam Kot z Cheshire mógłby mu pozazdrościć.
- Ach witam, witam! - Powiedział kulturalnie i ukłonił się nisko, że jego nos sięgnął ziemi. A kapelusz nadal trzymał się na swoim miejscu, o dziwo. Po chwili jego tułów zaczął sam cofać się do tyłu; do pozycji pionowej. Był zachwycony całym tym towarzystwem - nawet napiłby się z nimi herbatki. Więc może by tak..? Otrzepał się nagle, wracając do 'tej' rzeczywistości i położył swój kapelusz na ziemi. Potarł dłonie o siebie i przymknął powieki, myśląc o Krainie Czarów. To wręcz znowu do niego samo przyszło! Ta gorączkowa myśl! Musiał więc z niej skorzystać.
Jakoś czuł, że to mu się uda...
I po chwili wnętrze kapelusza dziwacznie zalśniło i Szalony wiedział, że mu się udało. Posłał więc wszystkim szaleńcze spojrzenie i gestem dłoni zaprosił by śmiało skorzystali z jego zaproszenia.
- Wskakujcie! Wskakujcie! Czasu nie ma, choć wydawać się by mogło, że jest! Ale chodźcie wszyscy na królewski bal! Wszystko zniknie wraz z nami po czasie!
W ten sposób chciał im dać im do zrozumienia, żeby się sprężali, bo to nie będzie trwało długo. Kapelusz bowiem po 5 minutach miał zniknąć sam i pojawić się wraz z Szalonym na balu. Kiedy wszyscy już wskoczyli, Kapelusznik również to uczynił i po chwili cała gromadka zniknęła.
[z/t dla wszystkich tych, którzy postanowili wraz ze mną udać się do Krainy Czarów]
Możecie napisać tutaj jeszcze jakiegoś posta, albo od razu pisać w 'Alicji w Krainie Czarów' w 'Zamku Królowej Kier'. Decyzja należy do Was. Wszyscy jednak, zarówno Ci co wskoczyli, jak i nie, podsumowanie otrzymają wraz z bohaterami Alicji.
- Angielski elegant? A któż to? - Zapytał zaintrygowany, a jego czerwonawe wargi ułożyły się w doprawdy dziwne zero by przejść w znak jedynki. Nie. Nie pytajcie mnie, jak to się mu udało. - No nieważne! Liczy się bal, oj tak! Skarby? Mamy bogactwo barw! Fantastyczny wystrój! Wielkii zamek z wielką głooową władczyni - machnął ręką i zachichotał tak, że aż jakiś ptaszek zerwał się z drzewa i przyleciał do niego, siadając mu na ramieniu. Szalony pacnął go kciukiem w główkę, a ten szturchnął go swoim dziobem, na co Kapelusznik zareagował stuknięciem swoich bucików. Po chwili zwrócił się w stronę cudacznego stwora, który wyglądał fantastycznie! Te wielkie zębiska robiły ogromne wrażenie na Szalonym i z zachwytem stwierdził, że za takiego gościa sama Królowa Kier dałaby się ściąć.
No i jeszcze mówi! Patrzcie państwo! Przedstawiał się nawet lepiej od Gąsienicy z jej długą fajką.
- Ach! Ach! Na balu pełno jest jedzenia zapewniam! I nawet kolorowy poncz; smakuje nieidealnie idealnie. Kulturalnie bez kultury, rzekłbym Ci szczerze! - Zaśmiał się Kapelusznik i zrobił jeden długi obrót wokół własnej osi, by móc ujrzeć ten świat w swoim rytmie.
Bardzo, ale to bardzo mu się to spodobało, jednakże wiedział, że musi przecież w końcu wrócić na czerwone przyjęcie.
I nagle jego kolorowe oczy zarejestrowały coś jeszcze ciekawszego od tego dziwnego gada i grubego gagatka! Cień! Dawno takich rzeczy nie widział! Takich bajecznych! Szalony otworzył szerzej oczy, po czym uśmiechnął się tak szeroko, ukazując swoje dziwaczne zęby, że sam Kot z Cheshire mógłby mu pozazdrościć.
- Ach witam, witam! - Powiedział kulturalnie i ukłonił się nisko, że jego nos sięgnął ziemi. A kapelusz nadal trzymał się na swoim miejscu, o dziwo. Po chwili jego tułów zaczął sam cofać się do tyłu; do pozycji pionowej. Był zachwycony całym tym towarzystwem - nawet napiłby się z nimi herbatki. Więc może by tak..? Otrzepał się nagle, wracając do 'tej' rzeczywistości i położył swój kapelusz na ziemi. Potarł dłonie o siebie i przymknął powieki, myśląc o Krainie Czarów. To wręcz znowu do niego samo przyszło! Ta gorączkowa myśl! Musiał więc z niej skorzystać.
Jakoś czuł, że to mu się uda...
I po chwili wnętrze kapelusza dziwacznie zalśniło i Szalony wiedział, że mu się udało. Posłał więc wszystkim szaleńcze spojrzenie i gestem dłoni zaprosił by śmiało skorzystali z jego zaproszenia.
- Wskakujcie! Wskakujcie! Czasu nie ma, choć wydawać się by mogło, że jest! Ale chodźcie wszyscy na królewski bal! Wszystko zniknie wraz z nami po czasie!
W ten sposób chciał im dać im do zrozumienia, żeby się sprężali, bo to nie będzie trwało długo. Kapelusz bowiem po 5 minutach miał zniknąć sam i pojawić się wraz z Szalonym na balu. Kiedy wszyscy już wskoczyli, Kapelusznik również to uczynił i po chwili cała gromadka zniknęła.
[z/t dla wszystkich tych, którzy postanowili wraz ze mną udać się do Krainy Czarów]
Możecie napisać tutaj jeszcze jakiegoś posta, albo od razu pisać w 'Alicji w Krainie Czarów' w 'Zamku Królowej Kier'. Decyzja należy do Was. Wszyscy jednak, zarówno Ci co wskoczyli, jak i nie, podsumowanie otrzymają wraz z bohaterami Alicji.
- Krokodyl
Re: Las
Nie Kwi 05, 2015 12:07 pm
Krokodyl nie był dużo myślącym stworzeniem; przeżycie przygód (o których to mówił Piotruś) zapewniał mu jego dziki instynkt, który podpowiadał, że nawet w towarzystwie przewrażliwionego na punkcie czapki pirata, oraz dzikiego, latającego chłopca; wytrwa na ten... bal. I zje ten nieidealny poncz, o którym prawił śmiesznie tańcujący ptak bez piór. Tak, Szalony Kapelusznik skojarzył się Krokodylowi z rajskim ptakiem, których czołowy drapieżnik Nibylandii za żadne skarby nie mógł dosięgnąć. Choć chyba nawet i tak nie chciał, za małe były a ich barwne pióra wchodziły między kły i łaskotały podniebienie.
Siedział wiec na ziemi obolały wpatrując się w tę dziwnie mówiącą personifikacje tęczy jak zahipnotyzowany - chyba pierwszy raz w życiu nie myślał czołowo o żarciu, zbyt zaciekawiony przedsięwzięciem, jakie miało tu miejsce. Do Nibylandii kogoś nowego ściągał Piotruś. I TYLKO on. Jeśli Pan nie znał tego patykowatego... kolorowego... argh, to znaczy, że ten dostał się tu w inny sposób. I chyba chciał pokazać w jaki. To mogła być pułapka, oczywiście, że mogła, ale przecież cała Nibylandia wie, że nie ma takiej broni, co zabiłaby wielkiego, tykającego Krokodyla! Dlatego ten podniósł swój tyłek i wskoczył na główkę do kapelusza!
z/t
Siedział wiec na ziemi obolały wpatrując się w tę dziwnie mówiącą personifikacje tęczy jak zahipnotyzowany - chyba pierwszy raz w życiu nie myślał czołowo o żarciu, zbyt zaciekawiony przedsięwzięciem, jakie miało tu miejsce. Do Nibylandii kogoś nowego ściągał Piotruś. I TYLKO on. Jeśli Pan nie znał tego patykowatego... kolorowego... argh, to znaczy, że ten dostał się tu w inny sposób. I chyba chciał pokazać w jaki. To mogła być pułapka, oczywiście, że mogła, ale przecież cała Nibylandia wie, że nie ma takiej broni, co zabiłaby wielkiego, tykającego Krokodyla! Dlatego ten podniósł swój tyłek i wskoczył na główkę do kapelusza!
z/t
- Piotruś Pan
Re: Las
Nie Kwi 05, 2015 2:32 pm
Piotruś może i był myślącym stworzeniem, co za tym idzie, zajmował się planowaniem i układaniem strategii na różne przedsięwzięcia Zagubionych Chłopców oraz na ataki na piratów. Jednak w parze z jego inteligencją i pomysłowością nie szło coś, co akurat powinien posiadać - instynkt samozachowawczy. Pan wpychał się po prostu w sam środek akcji, nie bacząc na konsekwencje i tak też było i tym razem gdy zobaczył, że w jego krainie znalazł się jakiś nieproszony ale też zdumiewający gość. Do tego stopnia zdumiewający, że Panowi nie przyszło nawet przez myśl, że mogła być to pułapka. Jednak odrobinę odpowiedzialności zachował i wysłał najpierw swój cień na przeszpiegi. Z drugiej jednak strony ten dziwaczny, pstrokatny facet wyrażał się tak zabawnie, że chyba nie mógł być niebezpieczny. Piotruś miał zamiar skończyć szybko walkę z panią Kapitan, ta jednak nie dawała za wygraną i cięła mieczem na prawo i lewo. Piotruś przesuwał się tak, że mimowolnie zmuszał ją do wycofywania się w stronę przepaści. Gdy wreszcie uznał, że na dzisiaj wystarczy tych zabaw z panią stokfisz, sfrunął we własnej osobie do Krokodyla, pana Smee i dziwaka z kapeluszem na głowie. Piotruś oczywiście zobaczył ukłon i przyjął go ze znajomą dla siebie galanterią.
- Witaj dziwny przybyszu z odległych krain, czyżbyś przybył tu w poszukiwaniu młodości? - Spytał zaglądając Kapelusznikowi prosto w oczy, jakby chciał wykryć w nich nieszczerość. Ten wydał się jednak niegroźny, co więcej, ciągle nawoływał do tego, by poszli za nim. Piotruś nie musiał się dwa razy zastanawiać. Co prawda Krokodyl go uprzedził, ale Pan wskoczył do kapelusza zaraz za gadem. No to teraz pokażą im jak się robi bal!
/zt
- Witaj dziwny przybyszu z odległych krain, czyżbyś przybył tu w poszukiwaniu młodości? - Spytał zaglądając Kapelusznikowi prosto w oczy, jakby chciał wykryć w nich nieszczerość. Ten wydał się jednak niegroźny, co więcej, ciągle nawoływał do tego, by poszli za nim. Piotruś nie musiał się dwa razy zastanawiać. Co prawda Krokodyl go uprzedził, ale Pan wskoczył do kapelusza zaraz za gadem. No to teraz pokażą im jak się robi bal!
/zt
- Dzwoneczek
Re: Las
Nie Kwi 05, 2015 5:34 pm
Dzwoneczek widząc tego dziwnego przybysza przechyliła lekko swoją malutką główkę w bok przyglądając mu się uważnie. Wyglądał na kogoś zdrowo stukniętego, a takim osobom lepiej nie ufać, przynajmniej ona by tak zrobiła, ale oczywiście ta banda smarkaczów postanowiła iść za nim, nie widząc w tym żadnego zagrożenia. Kiedy i Piotruś zechciał iść za nim, malutka wróżka podleciała do niego i zaczęła lekko ciągnąć za jego bluzkę, ale niestety ile taka wróżka miała w sobie siły, tyle co nic, ledwo udawało się jej podnieść jakiś malutki patyczek, a co dopiero mowa o zatrzymaniu tak wielkiego (z jej perspektywy) chłopaka. Ostatecznie zrezygnowała z tego pomysłu i po prostu ustała na najbliższym liściu, skrzyżowała ręce na klatce piersiowej wyraźnie obrażona na cały świat. Niestety, zdawała sobie sprawę, że nie może Piotrusia zostawić tak samego. Może będą potrzebować jej pyłku. Westchnęła tylko cicho przez co w powietrzu rozległo się ciche dzwonienie. Wprawiła w ruch swoje malutkie skrzydełka i zbierając w sobie całą odwagę wleciała przez portal przenosząc się nie wiadomo gdzie.
z/t
z/t
- John
Re: Las
Nie Kwi 05, 2015 7:26 pm
John trochę się denerwował. Nawet bardziej niż trochę, kiedy ujrzał tego dziwacznego przybysza. No ale przygoda! I Piotruś! A tam, gdzie te dwie rzeczy, tam powinni być i Zagubieni Chłopcy. Tam powinien być on! A wyraźnie to jego Pan wybrał, także...ruszył szybciej widząc te dziwaczne zamieszanie wokół tego tajemniczego jegomościa. Nie odezwał się ani słowem - jedynie wykorzystując okazję, zniknął zaraz po Dzwoneczku w tym kapeluszu. Miał nadzieję, że dobrze czyni. John zawsze był przecież rozsądnym chłopcem i choć tym razem wyraźnie jego głowa go ostrzegała, to nie wypadałoby, żeby nie ruszył za swoim przywódcą. Bardzo chciał dołączyć do tej przygody!
[z/t]
[z/t]
Strona 4 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|