Go down
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Wejście na strych Empty Wejście na strych

Pią Gru 12, 2014 6:59 pm
Wejście na strych
Czasami warto podnieść głowę do góry, a nie wpatrywać się cały czas tylko w to, co znajduje się na linii naszego wzroku. Jeżeli ktoś tak w końcu postąpił, miał okazję odkryć coś, obok czego obojętnie przechodziła już masa uczniów - pewną klapę w suficie, którą za pomocą łatwego zaklęcia da się otworzyć. Kiedy już się tak uczyni, opuszczona zostanie drabina, prowadząca na strych.
Poddasze szkoły jest duże, ale jednocześnie stosunkowo niskie - z tego powodu wysocy uczniowie mają sporą szansę na uderzenie się głową o jakąś wystającą belkę. Prócz kurzu i niezliczonej ilości pajęczyn w pomieszczeniu znajdują się jakieś stare książki, popsute kociołki oraz wiele innych magicznych przedmiotów. Poza tym wszędzie dookoła pełno drewnianych skrzynek, w których nie do końca wiadomo, co się może kryć.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Wejście na strych Empty Wejście na strych

Sob Gru 13, 2014 7:34 pm
Romka na czworaka przemierzała poddasze. Nie przejmowała się kompletnie tym, że w jej kolorową suknię wgryza się kurz, a jej czarne włosy nagle zmieniły kolor. Ciekawość jak zwykle wygrywała przez co Esmeralda nie brała pod uwagę, że coś może się jej stać. W końcu ostatnia wodna przygoda powinna była ją nauczyć paru całkiem ważnych rzeczy. Niestety jej cygańska natura nie pozwoliła jej o tym pamiętać. Przez co to wydarzenie stało się tylko mglistym wspomnieniem które zostało dołączone do jej umysłu. Jedyne rzeczy które nie pozwalały jej o tym zapomnieć na dobre to starannie złożone ubrania na jej łóżku należące do czarnowłosego chłopaka. Do tego u którego tak bardzo chciała zobaczyć uśmiech. Chciała aby uwierzył w jej obietnice, że pomoże mu spojrzeć ponownie z nadzieją w nowy nadchodzący dzień. Niestety musiała przyznać, że chłopak skutecznie się przed tym bronił, ale w końcu i on będzie musiał się poddać. Nie można w końcu walczyć cały czas.
Mały łańcuszek z monetkami zabrzęczał cicho kiedy dziewczyna odwróciła głowę aby spojrzeć w jeden z kątów. Podczołgała się do niego i ukucnęła przy jednej skrzynce na której znajdowało się kilka książek. Chwyciła jedną z nich i dmuchnęła delikatnie aby pozbyć się grubej warstwy kurzu. Musiała tutaj leżeć naprawdę długo jeżeli wyglądała w ten sposób. Przejechała swoimi szczupłymi paluszkami po okładce wbijając swoje zielone oczy w złote litery które najpewniej były tytułem, ale dla Romki był niestety niedostępny. Bowiem nie umiała tego rozszyfrować, pewnie każdy dzieciak tutaj by to potrafił, ale nie ona. Dziewczyna była na tyle prosta, że nie posiadła tej umiejętności czytania i pisania. Dlatego nie mogła przelać swoich myśli na papier, musiała nauczyć się je wymawiać na głos. A to było o wiele trudniejsze.
Otworzyła książkę na pierwszej stronie a jej oczom ukazała się piękna ilustracja. Ciało półprzytomnej kobiety w ramionach pięknego niczym poranek mężczyzny. Końce jej palców dotknęły delikatnie jego twarzy.
-Czym jest w zasadzie miłość?- Zaczęła się zastanawiać nad tym. Nie poznała nigdy tego uczucia, ani przyjaźni. Niby tyle przeszła w swoim życiu, ale jej umysł był niczym umysł dziecka który dopiero co poznawał ten świat.
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Wejście na strych Empty Re: Wejście na strych

Sob Gru 13, 2014 8:11 pm
Ventus skradał się w stronę strychu, dzisiaj chciał pobawić się w ninja, bo czemu nie? kto mu zabroni? Gdy nie ma wokół niego ludzi, jego cholernej i przeklętej przez miłość ojca siostry, on może pobawić się w dziecko, w końcu ma tylko 15 lat. Jest osobą, która wbrew pozorom wiele widziała, jego ojciec nigdy nie zauważał, że znikał z domu, więc często przebywał wśród mugoli. Nikt go nie widział, on był cieniem swojej idealnej siostrzyczki, która według niego była najgorszym stworzeniem na świecie. Chciałby mieć siostrę, przyjaciółkę, z którą mógłby się wygłupiać lub po prostu pokochać - tak bez zobowiązań, bo on nie chce się z nikim wiązać broń go Boże przed miłością jakiejś kobiety.
Wcisnął papierosa do usta i w tej swojej kochanej skórzanej kurtce, ciemnych dżinsach i ciężkich glanach zaczął wspinać się po drabince. Oczywiście nie zapalił jeszcze papierosa. W tym miejscu często przebywał i zdziwił się, gdy klapa była otwarta. Wszedł do środka i zaczął się przedzierać przez kurz i pajęczyny. W następnej chwili zobaczył piękną dziewczynę z książką w dłoni. Mimo, że nie chciał się zakochać, to nadal mu się podobały dziewczyny. Uwielbiał ich oczy, kształty i tą delikatność. Chwilę wpatrywał się w nastolatkę. Wiedział, że była starsza i cieszył się, że jego wygląd to przeciwieństwo jego wieku. Czarne potargane włosy i te uwodzicielskie ogniki w jasno brązowych oczach, które tak przenikliwie wpatrywały się w dziewczynę. Szybko wyciągnął papierosa z ust i wrzucił go do kieszeni. Jego męski zapach rozniósł się po pomieszczeniu szybko, nie był on mocny, gryzący w w nozdrza, a lekki i przyjemny sprawiający, że chciało się go zapamiętać do końca życia. On nienawidził czegoś, co gryzło i paliło jego nos. Zaczynał szybko kichać, dlatego ledwo powstrzymał się przed kichnięciem przez kurz wokół ich. Z jego ust nie schodził mu uśmiech. Podczołgał się do dziewczyny.
- Cześć, jestem Ven - przedstawił się siadając niedaleko piękności. Spojrzał na książkę w jej dłoniach.- Co czytasz?- mówił przyciszonym głosem, który był głęboki. Świetny do śpiewania rockowych utworów.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Wejście na strych Empty Re: Wejście na strych

Sob Gru 13, 2014 8:22 pm
Czy ona... wila która używa swojego czaru bardzo często nieświadomie może pokochać, czy ją kto kolwiek pokocha prawdziwą szczerą miłością a nie tą wynikającą z jej urody. Im dłużej żyła tym bardziej zaczęła w to wątpić. Z drugiej strony nie miała pojęcia, że coś takiego jak miłość jest potrzebne do życia. Jej ten świat przedstawiono trochę inaczej. Uczono jej miłości do lasu, i do wolności, nie do drugiego człowieka. Z resztą u cyganów śluby z prawdziwej miłości były rzadkością. Ubijano wtedy po prostu dobry interes i zapewniano takiej wiosce przetrwanie dzięki nowym pokoleniom które przychodziły na świat.
Kiedy usłyszała za swoimi plecami czyiś głos podskoczyła delikatnie na skutek czego książka wyleciała jej z rączek spadając z hukiem na ziemię. Nie spodziewała się tutaj nikogo, w końcu nie wiele osób lubi gnieść się w takich klitkach i jeszcze tarzać się w kurzu i pajęczynach.
-Przestraszyłeś mnie- Odpowiedziała mu bardzo podobnym szeptem, ale jej był bardziej miękki i delikatny. Przynosił swego rodzaju ukojenie którego człowiek tak bardzo pragnął. Chwyciła się delikatnie za klatkę piersiową która zaczęła się unosić szybciej na skutek podniesienia się adrenaliny w jej organizmie.
-A ja Esmeralda- Przedstawiła się. Skierowała swoją twarz w kierunku przybysza aby go lepiej widzieć. Chociaż było to stosunkowo utrudnione, bo w końcu było tutaj znacznie ciemniej niż na dole. Pomimo tego przyciemnienia które tutaj panowało nie dało się przeoczyć jej soczysto-zielonych oczu które pobłyskiwały raz po raz w ciemności.
-Ja... nie nic, tylko tak sobie otworzyłam z ciekawości- Powiedziała cicho i podała chłopakowi książkę aby sam sobie przeczytał tytuł... może on jej powie co to za książka z tak pięknymi ilustracjami.
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Wejście na strych Empty Re: Wejście na strych

Nie Gru 14, 2014 1:46 pm
On też nie jest zdolny do miłości. Przynajmniej on tak twierdzi. Wiele razy był blisko tego, że prawie wpadł w sidła miłości jakiejś kobiety, ale szybko uciekła. Jego rodzice też się nie kochają. Jego ojciec zamiast matkę kochał siostrę, nikogo więcej. A on uciekła, żył w swoim świecie, w którym były imprezy wśród mugoli. Przyznać może śmiało, że oni naprawdę dobre imprezy robią. Patrzył uważnie na dziewczynę i uśmiechnął się, gdy dziewczyna się przestraszyła. Nie chciał jej przestraszyć, ale to naprawdę było urocze. Usiadł dosyć blisko nastolatki. Nie krępowała go bliskość drugiej osoby.
- Wybacz nie chciałem - uśmiechnął się do niej łobuzersko. Jej głos był naprawdę cudowny. Zastanawiał się, czy ta dziewczyna potrafiła śpiewać. Przysunął się na tyle blisko, aby widzieć jej oczy. Co jak co, ale uwielbiał patrzeć w oczy innych. Każde wyrażały coś innego. Każde były piękne i wyjątkowe, a oczy tej dziewczyny były niesamowite. Magiczne
- Miło cię poznać - szepnął, a jego oczy były lekko zmrużone i w tym świetle dawały wrażenie czarnych jak u jakiegoś demona.
Przez moment zastanawiał się o czym dziewczyna mówi, ale zaraz przypomniał sobie, że zapytał o książkę. Obudził się z amoku i spojrzał na okładkę obierając od niej przedmiot. Zaczął się na nią patrzeć. Tandetny tytuł tak samo jak treść książki. Jego matka kiedyś ciągle o tym trąbiła. Chociaż jedna scena na końcu mu się podobała, gdzie wszyscy ginęli, tylko szkoda, że z tak głupiego powodu jak miłość.
- Od śmierci do miłości - szepnął.- Beznadziejna, ale jestem facetem, więc każda książka o miłości jest głupia. Chociaż końcówka była fajna. Jeśli chcesz ją przeczytać to nie zdradzam - uśmiechnął i oddał jej książkę.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Wejście na strych Empty Re: Wejście na strych

Nie Gru 14, 2014 2:03 pm
Kiedy ten usiadł tak blisko niej dziewczyna poczuła jak jej małe serduszko zabiło troszkę szybciej. Nie przywykła do takiej bliskości z drugą osobą. Chociaż wbrew pozorom powinna była. W końcu wile z reguły są otaczane przez różne osoby. Wbiła dwa swoje zielone szkiełka w jego wręcz czarne oczy. Ona nie miała nic do ukrycia, nie bała się niczego przez co spojrzenie drugiej osoby nie wyrządzało jej żadnej krzywdy. Do jej nozdrzy dochodził zapach jego perfum co spowodowało, że na jej usteczkach pojawił się delikatny uśmiech.
Cyganka odebrała od niego książkę i przejechała palcami po okładce.
-Mi najbardziej spodobała się ta ilustracja- Wyszeptała i przekartkowała książkę aby w końcu zatrzymać się na tej cudownej ilustracji.
-To musi być cudowne uczucie kiedy umie się przelać własną wyobraźnię na papier- Zamknęła delikatnie książkę i przycisnęła ją do swojej klatki piersiowej. Nawet jeżeli jej i tak nigdy nie przeczyta (bo z resztą było oczywiste) to z chęcią weźmie ją ze sobą aby towarzyszyła jej w każdej chwili.
-Co ciebie tutaj sprowadza... lubisz takie ciasne miejsca jak to?- Zapytała się zaciekawiona i rozejrzała się uważniej po tym miejscu. Ciężko było jej sobie wyobrazić osobę która by tutaj chętnie przesiadywała. No chyba, że ona, ale też była szansa, że pojawiła się tutaj tylko jeden jedyny raz i więcej nie zajrzy tutaj tylko skupi się na szukaniu jakiś innych ciekawych miejsc.
-Jestem bardzo ciekawa co tutaj by jeszcze można było znaleźć- Pomyślała na głos i podczołgała się trochę dalej aby przyjrzeć się innym rzeczom. Jej zielone oczy wylądowały na potłuczonym lusterku. Było ładne z tyłu miało wyrzeźbione róże.
-Komuś chyba nie podobało się własne odbicie- Powiedziała pokazując chłopakowi potłuczone szkło. Kiedy je odkładała pech chciał, że musiała końcem palca przejechać po ostrej krawędzi szkła.
-Auć...- Jęknęła cicho a na ziemię zaczęły spadać małe czerwone krople krwi
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Wejście na strych Empty Re: Wejście na strych

Nie Gru 14, 2014 2:25 pm
Spojrzał uważnie na obrazek i uśmiechnął się lekko patrząc na dziewczynę. Czyżby taka ładna istota jak Esme nigdy nie była w objęciach drugiej osoby? Znowu zaczął patrzeć w jej oczy. Może i był chamem, który nie patrzył na uczucia innych, ale najbardziej dbał o kobiety. Może i lubił ich ciało, a szczególnie w tańcu bo były wtedy takie lekkie, delikatne i pewne. taniec wyzwalał w nich ich prawdziwe uczucia. Zapominały o problemach.
- Ja przelewam je w tekst piosenek - odpowiedział patrząc na jej drobne dłonie, które tuliły książkę.
Spojrzał na jej ciało, gdy pełzła w inne miejsce. Jej ciało było piękne, ale ciekawość była dziecinna i sprawiała, że mimowolnie się uśmiechał. Niektóre osoby były zaskakujące, ale najgorsze jak trafiło się na jakąś lafiryndę, a najwięcej jest ich w jego własnym domie. Większość myśli o korzyściach, a nie o uczuciach. On lubi śpiewać o tym co widział i kogo spotkał, a szczególnie grać na gitarze.
Zaśmiał się z jej stwierdzenia, a gdy zobaczył, że się skaleczyła podsunął się do niej i chwilę zastanawiał się czym jej to zawinąć, aby nie zabrudziła sobie ubrania. Bez dłuższego myślenia urwał kawałek swojej koszulki, miał ułatwione zadanie, bo i tak była lekko porwana. Wziął jej dłoń i zawinął jej palec w materiał. Ścisnął odrobinę za mocno, ale tego nie zauważył, mimo to zapytał:
- Nie za mocno?- nachylił się do jej twarzy i mogła wyczuć zapach pasty do zębów, ponieważ jeszcze dzisiaj nie palił już nie mówiąc o jedzeniu. Odgarnął z jej twarzy włosy, które spadły na oczy.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Wejście na strych Empty Re: Wejście na strych

Nie Gru 14, 2014 2:39 pm
Przeklęty bądź ty duchu nieczysty który próbujesz skalać tą białą i niewinną istotkę, usiłujesz wepchnąć ją na szlak na którym zabrudzi sobie swoją białą wełnę. Bezczelnie wykorzystujesz jej niewinność i osobowość dziecka. Cyganka nie miała pojęcia jacy są mężczyźni... jacy potrafią być. Żyła wśród baśni cygańskich które opowiadały o pięknych cygankach które zawracały w głowach pięknych mężczyzn a oni z prawdziwej miłości brali sobie je za żony, dając im wieczne szczęście. Nie miała pojęcia, że tak wcale nie jest. Nie przeszło jej przez myśl, że ktoś mógł by chcieć ją wykorzystać. Dlatego też ufała wszystkim jak idzie.
Wpatrywała się przez chwilę w te czerwone krople które spływały po jej dłoni, ale nie długo było jej dane zachwycać się tym widokiem. Usłyszała dźwięk rwanych ubrań i zaraz skrawek materiału owinął się wokół jej palca. Syknęła cicho kiedy chłopak za mocno docisnął.
-Trochę... ten palec jeszcze mi się przyda- Zażartowała cicho a jej delikatny śmiech uniósł się w powietrzu. Wydawało się nawet, że w chwili kiedy dziewczyna zamilkła to jej śmiech cały czas unosił się gdzieś w przestrzeni. Kiedy ten odgarnął włosy z jej oczu na jej twarz wpełzł delikatny rumieniec. Chcesz skrzywdzić ten piękny kwiat? ten który jest największą ozdobą tego świata. Czy był byś w stanie skrzywdzić tą tak niewinną istotkę? zabić to dziecko które cały czas żyje gdzieś w niej. Jeżeli tak, to wiedz, że dopuścisz się największego grzechu i nikt ci tego nie wybaczy... nawet sam Bóg, a może to diabeł ją stworzył. W końcu tylko siły złe mogą być odpowiedzialne za takie piękne które ma zwodzić i porywać duszę. Chociaż, umrzeć przy niej to sam zaszczyt.
Dziewczyna drgnęła delikatnie a cienki łańcuszek na jej głowie zadzwonił cicho.
-Szkoda trochę twojej bluzki... ale jeszcze nikt nie podarł dla mnie swoich rzeczy- To był fakt, nie była jeszcze w takiej sytuacji. To ona pomagała innym. Czyżby drapieżnik dał się omamić zdobyczy?
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Wejście na strych Empty Re: Wejście na strych

Nie Gru 14, 2014 3:39 pm
Gdy powiedziała, że za mocno jej to związał szybko rozluźnił węzeł. W końcu jest facetem, który ma dosyć siły i nie wie jak bardzo dziewczyny mogą być delikatne. Wprawdzie bawił się na różne sposoby z dziewczynami, ale tylko wtedy, kiedy tego chciały. Słuchał jej śmiechu i sam znowu się uśmiechnął. Była niesamowicie urocza. Westchnął w duchu. Wiedział, że jej nie mógłby wykorzystać, ale poderwać zawsze można, bo czemu nie? Przecież jej nie skrzywdzi, ale w jej wyglądzie było coś niesamowitego, coś co go hipnotyzowało, a nie chciał wpaść w jej pułapkę. Nie mógł o niej myśleć. To miało być jednorazowe spotkanie.
- Już lepiej?- zapytał, gdy poprawił materiał na jej palcu.
Patrzyła na jej rumieńce, nie bardzo wiedząc dlaczego tak mu się ta osoba podoba. W końcu jest zwykłą dziewczyną - prawda? Co może być takiego, że nie może jej oprzeć, że ma dziwne uczucie, które mówi mu, że nie może jej skrzywdzić? Cofnął dłoń i położył ją na swoim udzie.
- I tak była porwana - wzruszył ramionami patrząc na podarty materiał na sobie.
W każdym razie mógł to zrobić, aby zabłysnąć w jej oczach, aby pomyślała, że jest miły, że lubi pomagać. Idealny przykład człowieka, komuś, komu można zaufać.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Wejście na strych Empty Re: Wejście na strych

Nie Gru 14, 2014 3:55 pm
Zaufać? jak na razie to on popełnia jeden z podstawowych błędów... bo w końcu kto to słyszał aby wierzyć cygance. Przecież nie ma chyba lepszych oszustek niż Romki, ale w Esmeraldzie było coś takiego co nie pozwalało wierzyć w to, że była by zdolna do jakich kolwiek obrzydliwych czynów. Nawet każdy ruch jej ciała wydawał się być czysty i pozbawiony jakich kolwiek podtekstów. Czy to anioł czy człowiek... cóż na to odpowiedzieć musi sobie człowiek sam.
Nie chcesz wpaść w jej sidła, a jednak nawet teraz nie możesz oderwać od niej wzroku. Ten mały chochlik zaczyna wkradać się do twojego umysłu. Obiecuje ci spokój pod warunkiem, że ją wpuścisz... jeżeli tak zrobisz cóż efekty tego mogą być różne. Może naprawdę wypełnić ciebie spokojem, albo będzie patrzeć jak powolnie umierasz, aż w końcu odwróci się zostawiając za sobą tylko zgliszcza. Czy takie piękno może naprawdę okazać się zabójcze? Zaryzykuj to się dowiesz.
-Wspomniałeś, że układasz piosenki- Wspomniała i popatrzyła na niego z nie małym podziwem w oczach.
-Opowiadali mi, że to syreny układają pieśni...ale ty w żaden sposób ich nie przypominasz- Usiadła na ziemi opierając się plecami o drewnianą ściankę za sobą nie przejmując się kompletnie kurzem który zaczął zasłaniać piękne kolory jej sukni. Ona tylko powtarzała te pieśni które usłyszała, nie umiała bowiem ani pisać ani czytać przez co nie mogła stworzyć niczego pięknego. Chociaż, kiedy tańczyła potrafiła tworzyć niesowitą atmosferę która przenosiła każdego człowieka do innego świata.
-Zaśpiewaj mi coś- Poprosiła i uśmiechnęła się uroczo. Lubiła słuchać piosenek, ogólnie muzyka to był cały jej świat, ona była muzyką.
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Wejście na strych Empty Re: Wejście na strych

Sro Gru 17, 2014 4:27 pm
W prawdzie był człowiekiem spod ciemnej gwiazdy, dzieciakiem, który spotkał już różnego rodzaju osoby, a nawet spał z jakąś kobietą  wprawdzie była to osoba, której nie znał, a którą zobaczył dopiero rano po obudzeniu, ale wiedział jedno, że ludzie uwierzą we wszystko, ale nie zaufają. Do tego człowiek już nie jest zdolny - on też. Patrzył na jej delikatną twarzyczkę, oczy, które świeciły się jak u kota, ale były piękniejsze - jak oszlifowany i zadbany klejnot, lecz taki niewinny, który jeszcze nigdy nie został założony. Wyciągnął zapalniczkę, bo już czuł głód nikotynowy. Zaczął ją obracać w dłoni i co jakiś czas podpalać tym samym sprawiając, że dziewczyna w świetle ognia jeszcze bardziej imponowała mu wyglądem. Usiadł obok niej i oparł się o ściankę. Zaczął wpatrywać się w ogień nie odzywając się. Słuchał jej glosy, który mamił jego umysł. Wiedział, że pogrąży się jeszcze gorzej jeśli pozwoli jej wedrzeć się do jego serca, jego uczuć. Znał kobiety, były podstępne, omamiały umysł, zmysły. Wystarczyło jedno spojrzenie, jeden ruch dłonią, a wielu mężczyzn skakało za nimi w ogień, lecz one potrafi uskoczyć w bok, a ty płonąłeś żywcem patrząc jak oddala się w swoją stronę. Zastanawiałeś się co zrobiłeś nie tak, dlaczego cię zostawiła, czy to była twoja, a może jej wina? Mimo to, nadal ją kochałeś, ale to historia nie jego, a znajomego, który mu się zwierzał. Nie potrafił tego zrozumieć, ale wiedział, że nie chciał tak skończyć jak tamten.
Co miał jej zaśpiewać? Może coś wymyślić na poczekaniu, a może po prostu przypomnieć sobie refren, czegoś co nie dawno ułożyłeś? Coś co pokarze, co masz w sercu, ale ni zdradzi niczego?
Sekrety i kłamstwa, opowieści i historie, te prawdziwe i zmyślone. Nic nie miałeś, a jednak - budziło się w tobie. W końcu muzyka to coś co kochasz. Zaczął lekko i powoli wystukiwać rytm o drewnianą podłogę, nie mówiąc zbędnych słów, zaczął śpiewać słowa, ciepłym, głębokim i męskim głosem, który wkradał się w twoje żyły, serce i umysł. Czułaś to sobą. Nie słyszałaś, a czułaś.
- Tell me what you want to hear* - zaśpiewał cicho. Idealnie wpasowując się w otoczenie.- Something that will light those years, Sick of all the insincere, So I'm gonna give all my secrets away, This time, don't need another perfect lie, Don't care if critics never jump in line, I'm gonna give all my secrets away - co miał za sekret, czym chciał się podzielić ze światem? To była piosenka, którą ty pierwsza i ostatnia usłyszałaś, bo nie potrafił, nie był gotowy, aby podzielić się z innymi tym co miał w sercu.

*tekst piosenki One Republic - Secrets - nie chciało mi się wymyślać piosenki, a chciałam coś dać, bo ta piosenka akurat pasowała ^.^
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Wejście na strych Empty Re: Wejście na strych

Sro Gru 17, 2014 10:35 pm
Kiedy ten tak zaczął się bawić zapalniczką, Romka ukradkiem podkradła mu papierosa i włożyła go między wargi. Przystawiła do płomienia który radośnie tańczył w jej oczach. Wciągnęła w swoje płuca trochę tego trującego dymu przetrzymują go tam przez chwilę. Odchyliła delikatnie swoją główkę do tyłu, a jej czarne włosy spłynęły kaskadą po jej plecach, aby kołysać się delikatnie nad ziemią. Po chwilce wypuściła z ust smugę tego białego dymu który unosił się przez chwilę w powietrzu, po czym po prostu zniknął.
Przymknęła delikatnie oczy kiedy ten zaczął śpiewać. Nie potrzebowała teraz wzroku. Nie chciała widzieć tego świata w którym teraz się znalazła. Pozwoliła się mu chwycić za rękę i poprowadzić tam gdzie on chciał. Pozwoliła mu stworzyć wokół niej swój świat. Próbowała odczytać uczucia które on chciał jej przekazać, ale nie było to wcale takie łatwe. On je bardzo sprytnie ukrył wśród tych słów które wyciekały z jego ust. Z resztą... jakie uczucia są proste. Człowiek mówi "jestem zły", ale czy tak naprawdę zastanawiał się nad sensem tej emocji. Przecież to nie jest coś pojedynczego, na to co czujemy składa się szereg innych uczuć. Przecież złość może być zlepkiem, rozgoryczenia, strachu, smutku i wielu innych. A aby prawidłowo odczytać te wszystkie ukryte emocje trzeba być naprawdę dobrym w swoim fachu. Emocje cyganki były tak naprawdę proste jak drut, ale czy właśnie nie przez to były jednocześnie zaszyfrowane. Tak naprawdę tylko dziecko by je zrozumiało. Bo były tak czyste, bez żadnego drugiego dna, którego dorosły człowiek tak usilnie próbuje się doszukać.
Kiedy ten skończył śpiewać wyprostowała głowę aby na niego popatrzeć swoimi dużymi zielonymi oczyskami które za każdym razem zdawały się przewiercać duszę na wylot.
-Masz talent... naprawdę- Wyszeptała i wyciągnęła w jego kierunku rękę w której tlił się delikatnie papieros. Sekrety w oczach cyganki były czymś niezwykłym, to one sprawiały, że ten świat był tak bardzo kolorowy. I pewnie gdyby wszystkie odkryć stał by się nudny. Całe szczęście, że to było niemożliwe, a ludzi mimo wszystko cały czas próbowali.
Kiedy ten w końcu odebrał od niej papierosa przybliżyła się trochę i uklękła naprzeciwko niego. Popatrzył mu w oczy i wyciągnęła powoli swoje małe rączki w kierunku jego skroni.
-Spokojnie... to nie boli- Wyszeptała i przystawiła swoje palce do jego skroni po czym zaczęła je delikatnie rozmasowywać. Cygańskie czary? można tak powiedzieć. Dziewczyna nauczyła się tego od jednej cyganki która była w ich wspólnocie. Kiedy dziewczyna była spięta, albo smutna, albo po prostu miała w swojej głowie natłok myśli, taki zabieg bardzo jej pomagał. W między czasie nuciła spokojnieTAKĄ melodię. Czuła, że go coś dręczy, że coś nie daje mu spokoju. Jeżeli chociaż przez dotyk ulży mu trochę... to może już nie odrywać swoich dłoni od jego skroni.
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Wejście na strych Empty Re: Wejście na strych

Sob Gru 20, 2014 11:42 am
Spojrzał na nią zaskoczony widząc w jej dłoni papierosa. Tak się zamyślił, że nie zauważył kiedy zabrała mu jego truciznę. Wsunął dłoń do kieszeni i uśmiechnął się. Położył głowę na jej udach zginając nogi w kolanach, uśmiechnął się zadziornie i spojrzał na nią mrużąc lekko oczy. Następnie sięgnął po papierosa zabierając go jej i sam zaciągając się dymem. Patrzył na sufit znowu zapominając o niej i o miejscu. Nie interesowało go, czy ona go zrozumie. Teraz tego nie potrzebował. Chciał być sobą nie przejmując się innymi. Po co mu uczucia tych pluskw, które ciągle oszukują? Winią cię i nawet nie wiesz za co? Wolał żyć swoim życiem, a nie innych. Tak jak jego matka, która zawsze wiedziała o wszystkich najwięcej, ojciec wiedział kto jest czysty, a kto nie. Siostra? Ona nie jest ważna. Tylko jest jego lepszą wersją.
Słowa mamią, słowa kłamią, ale nie wiesz co mogą oznaczać, nie wiesz, że tak łatwo jest kogoś zranić? Nie ważne. Spojrzał na nią jeszcze raz. Słowa zostały wypowiedziane. Uśmiechnąłeś się lekko.
Nie słyszał, że go pochwaliła. Nie potrzebował tego, ale widział te oczy. Te szmaragdowe zwierciadła jej duszy. Tylko czemu są zagadką? Jego muza Aoede mu nie odpowie. Nikt mu nie odpowie. Nawet ta, która jest teraz dla niego intrygująca.
- Oczy jak szmaragdy, mamią mnie swym blaskiem, pojawiły się z trzaskiem, nie wiem jak się tego pozbyć - szepnął i szybko się podniósł. Wyciągnął z tylnej kieszeni mały notesik i zaczął pisać w nim ołówkiem, który był w kieszeni z przodu. Będzie miał następny tekst może.
- Nie słuchaj mnie - uśmiechnął się do niej zadziornie i zbliżył twarz do jej. Bardzo, bardzo blisko. Jego zmrużone oczy cały czas na nią patrzyły. Próbował odczytać cokolwiek z jej oczu, ale nie potrafił i wtedy zrobiła coś dziwnego.
Rozszerzył mocno oczy w zaskoczeniu. Nagle jego myśli gdzieś uciekły. Nawet teksty piosenek wyleciały, a miał w nich wszystko. Swoje marzenia, swoje pragnienia. Zawsze chciał spotkać Aoede. Myślał, że wtedy jego muzyka będzie czymś więcej niż zwykłym tekstem, który nie ma sensu. Zamknął oczy i odetchnął lekko. W dłoni nadal trzymał ten papieros.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Wejście na strych Empty Re: Wejście na strych

Sob Gru 20, 2014 8:13 pm
Czyżby coś zaczynało ci się wymykać spod kontroli. Przecież do tej pory to pod wpływem twojego spojrzenia inni się gubili... teraz nagle okazało się, że wystarczyło jedno jej spojrzenie abyś zagubił się w tej grze w którą chciałeś zagrać. A przecież jej intencje były naprawdę czyste i dziecinnie proste. Dziewczyna w końcu zabrała swoje dłonie i odsunęła się trochę od niego uśmiechając się przyjaźnie.
-To nie są żadne czary...- Wyjaśniła spokojnie przekładając sobie swoje kruczoczarne włosy przez ramię. Chociaż kto tam wie... cyganie nadal są bardzo tajemniczą grupą z nimi nigdy nic nie wiadomo.
-Chociaż... moc dotyku do tej pory jest nie odkryta- Przecież tak naprawdę wystarczył jeden gest aby kogoś zranić, albo aby komuś pomóc. Szkoda, że ludzie tego nie doceniali i nie zwracali na to większej uwagi. Uważali, że mogą machać rękami na lewo i prawo i nic nikomu nie zrobią. Niestety nie tylko słowa potrafią zranić.
-Jeżeli chcesz pozbyć się szmaragdowych oczu... najlepiej zabić właścicielkę- Okrutne owszem... ale na tym świecie znalazło by się sporo osób które chciało by zgasić blask w jej oczach... tylko dlatego, że ta głębia jej spojrzenia niektórych napawała strachem, ale tylko tych którzy mieli coś do ukrycia. Jej oczy były zwierciadłem... ale nie jej duszy, a duszy drugiej osoby. Sama postać Esmeraldy była tak bardzo tajemnicza i niezrozumiała, że tylko wielki szczęśliwiec pozna wszystkie jej sekrety. Chociaż jak na razie się zanosiło na to, że dziewczyna umrze anonimowo... i żadnej wzmianki o niej nigdzie nie będzie.
-Ale nie próbuj ufać tym oczom...- W końcu kto to słyszał aby ufać cygance? Ona była tutaj, ale wydawała się być tak bardzo nieuchwytna. Mogłeś ją objąć, dotknąć jej porcelanowej skóry, poczuć jaśminowy zapach włosów, który tak bardzo pasował do jej pochodzenia, ale mimo to nadal czułeś, że nigdy nie zatrzymasz jej przy sobie. Jeszcze dzisiaj cyganka zniknie niczym piękny sen pozostawiając po sobie tylko pustkę. Jej ramiona obiecują raj dla tego który w nich się znajdzie, ale jeszcze nie trafił się taki który mógł tego doświadczyć. Jak to możliwe, że taka dziewczyna nadal była czysta, że nikt nie skalał jej swoim ciałem.
Uśmiechnęła się delikatnie w jego kierunku i usiadła obok opierając swoją głowę o jego ramię. Niczym ten ptak który zmęczył się swoim tańcem w przestworzach i szukał jakiejś ostoi w której będzie mógł odpocząć.
A ile ty oddasz za to aby móc być tym jedynym w jej sercu... wydawało się to być wielkim zaszczytem. Zdarzały się osoby które oddawały swoje dusze... masz coś do zaoferowania?
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Wejście na strych Empty Re: Wejście na strych

Pon Gru 22, 2014 3:37 pm
Nic nie mówił, oparł się o ścianę, spuścił głowę i spalił do końca papierosa. Nie mógł się ogarnąć. Nie mógł się pozbierać. Ty dziewczyno, która pojawiłaś się znikąd, odejdź i nie wracaj. Ma dosyć tego, że nie potrafi nad sobą panować, a ty jeszcze mu to udowadniasz, że w każdej chwili może pojawić się ktoś, kto go omami i odejdzie. To on powinien być tym, który odejdzie, który zapadnie ci w umysł. To on powinien ranić, nie ty. Wiem, że tego nie chcesz, ale to robisz. A on tego chce, a nie potrafi. Kim on się stał, że nic mu nie wychodzi.
- Ale czy warto zabijać to światło w tych szmaragdach?- zapytał zapalając drugiego papierosa i zaciągając się jego trucizną.- Moim zdaniem nie - szepnął jej na ucho odsuwając zimnymi palcami jej włosy przy okazji dotykając jej szyi.- Powinny jeszcze być - uśmiechnął się chytrze, nie odsunął się. Trwał w tej pozycji dłuższą chwilę.
- Nikomu nie ufam - jego dłoń zawędrowała na jej plecy, muskał je powoli i delikatnie.
Co chciał przez to osiągnąć? Nie wiadomo, ale lubił dręczyć swoje zmysły i myśli. Wiedział, że nie może jej mieć, a jednak robił wszystko, aby o niej myśleć i nigdy nie zapomnieć. On będzie znał i pamiętał te oczy do końca, będzie miał świadomość, że nigdy nie skosztuje Zakazanego owocu. na jego ustach tańczył chytry i pewny siebie uśmiech. Dłoń, która nadal dotykała jej plecy znalazła się na jej drugim ramieniu blisko szyi. Usta chłopaka były blisko jej ucha i dziewczyna mogła czuć jego oddech.
- Kim jesteś?- zapytał nie spodziewając się żadnej odpowiedzi. Bo po co miałaby odpowiadać na takie absurdalne pytanie? był kolejną osobą, która pewnie się tak zachowywała w stosunku do niej. Mogła w każdej chwili wstać i zostawić go nienasyconego wiedzą o niej.
* * * *
Gdy dziewczyna wyszła z pomieszczenia siedział jeszcze jakiś czas i patrzył w przestrzeń. Zapalił jeszcze jednego papierosa i wyszedł dopiero, gdy go spalił. Wiedział, że nie zapomni tej dziewczyny, która utkwiła w jego pamięci już do końca życia. Wiedzial też jedno, jest dla niego nieosiągalna.
- Zakazany Owoc - szepnął i wyszedł z pomieszczenia jak najszybciej. Nigdy już tu nie wróci, nie ma takiej opcji.

[z/t]


Ostatnio zmieniony przez Ventus Zabini dnia Nie Gru 28, 2014 7:41 pm, w całości zmieniany 1 raz
Sponsored content

Wejście na strych Empty Re: Wejście na strych

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach