Go down
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Fontanna - Page 10 Empty Re: Fontanna

Nie Lis 27, 2016 6:40 pm
The member 'Pamela Winston' has done the following action : Rzuć kością


#1 'Pojedynek' :
Fontanna - Page 10 Dice-icon
#1 Result : 2, 3

--------------------------------

#2 'Pojedynek' :
Fontanna - Page 10 Dice-icon
#2 Result : 6, 1
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Fontanna - Page 10 Empty Re: Fontanna

Wto Kwi 04, 2017 10:14 pm
Zakończenie sesji pomiędzy Pamelą a Alice z powodu zbyt długiego zwlekania z odpisami.
[z/t x2]
Quidel Silverarrow
Hufflepuff
Quidel Silverarrow

Fontanna - Page 10 Empty Re: Fontanna

Pon Maj 21, 2018 5:35 pm
To było popołudnie, zajęcia się skończyły, mogli sobie trochę poleniuchować. Dzień był jednak za ładny, by siedzieć we wspólnej sali, tudzież gdzieś po salonach. Z kolei na błonia też nie chciało się iść, a przynajmniej nie chciało się Fergusowi, bo w sumie Qui jak tylko mógł siedzieć na dworze chętnie to robił. A otoczenie dzikiej przyrody było sto razy lepsze niż zimne mury tej szkoły.
Jak na październik było wyjątkowo ciepło, a także na niebie nie widać było nawet najmniejszej chmurki, co uznać można za niesłuchane w tym kraju. A przynajmniej czasem taka pogoda mile zaskakiwała Qui.
Niemniej z tego właśnie powodu szukali miejsca dla siebie. I takim miejscem okazała się być fontanna na dziedzińcu. Miejsce lepsze od dusznej klasy, czy chociażby wspólnej sali. Chociaż Indianiec wciąż nie mógł się pogodzić z tym, że nie wyszli po prostu na błonia, by tam posiedzieć nad jeziorem lub zakręcić się dookoła zakazanego lasu.
-Na błoniach byłoby nam wygodniej, chociaż tutaj też może być – stwierdził z lekkim przekąsem. Mimo to zbliżył się do fontanny, która jeszcze działała. Długo to jednak nie potrwa, bo zima zbliżała się wielkimi krokami. Była to jedyna pora roku, której Qui nie lubił. A właściwie nienawidził. Zimna, szara, mokra i ogólnie taka depresyjna.
-Ferie spędzamy w zamku czy z rodzinką? – Obejrzał się na swojego kuzyna, bo on się w sumie troszkę nie orientował i w sumie jeszcze nawet nie zapytał swoich rodziców, czy coś planują. Często ferie spędzali w Hogwarcie, bo po prostu nie opłacało się im wracać do Cardiff. A bywało, że spędzali te ferie zimowe gdzieś razem.
Fergus Rowle
Slytherin
Fergus Rowle

Fontanna - Page 10 Empty Re: Fontanna

Wto Maj 22, 2018 12:05 am
Lubił ten czas, kiedy zajęcia się kończyły i nie musiał stawać na rzęsach by odrobić to czy inne zadanie domowe. Z pomocą kuzyna szło mu o wiele szybciej. Nie mówiąc już o tym, że dzięki kuzynowi oszczędzał galeony, nie wydając go na usługi jakiegoś ucznia należącego do grona korepetytorów.
Dzięki pomocy Quidela też oddawał wypracowania na przeciętne stopnie i jakoś się ślizgał, nie wzbudzając podejrzeń u profesorów.
Gdyby zawsze oddawał wypracowania na ocenę wybitną lub podobne wzbudziłoby to pewne podejrzenia i uczyniło jego dalszą egzystencję bardzo problematyczną, gdyż profesorowie częściej niż zwykle sprawdzaliby jego wątpliwą wiedzę.
Nie przeszkadzało mu siedzenie na dziedzińcu przy fontannie. W Wielkiej Sali zawsze było więcej osób. Pokój wspólny Puchonów sprawiał wrażenie przytulniejszego niż pokój wspólny Ślizgonów, ale to nie była żadna tajemnica.
Był zdania, że jego kuzyn powinien cieszyć się, że wyszli chociaż na dziedziniec. Do Zakazanego Lasu wolałby się nie zbliżać – pająki można było spotkać wszędzie, ale w tym lesie mogłyby być gorsze, zgodne z jego wyobrażeniami.
Może I byłoby, ale nie za bardzo chce mi się tam iść — odpowiedział od niechcenia i postanowił podążyć za swoim kuzynem w stronę tej fontanny. W zimie nie lubił jedynie zimna. A ponieważ bardzo często zostawał w tym zamku na ferie zimowe to ta pora roku uchodziła za bardzo przyjemną. Hogwart i okolice zimą wyglądają przytulnie i też czuć tego całego ducha świąt oraz błogi spokój.
Jest trochę nudno, ale zostawanie w szkole na ferie zimowe to miła alternatywa w stosunku do powrotu do domu i znoszenia krytycznych uwag, spojrzeń ze strony rodziców, głównie ojca i pytań o to, jak powodzi mu się w szkole, o jego przyszłość. Odrobina nudy zawsze wydawała mu się lepsza niż to wszystko. Nawet jak nadal jest ich synem.
Jest dopiero połowa października, ale jeśli już o to pytasz, to ja pewnie spędzę ferie zimowe w Hogwarcie. A co, twoi rodzice mają jakieś plany? — uświadomił go o tym, że jest dopiero połowa października i że dopiero gdzieś w listopadzie będą spisy tych, którzy pozostają w tym miejscu.
Zapytał jednak o plany rodziców Quidela. Wolał o nich wiedzieć i to zanim się zapisze. Jeśli oni mają jakieś plany będzie bardziej nudno i może powrót do domu nie okaże się takim złym pomysłem.
Quidel Silverarrow
Hufflepuff
Quidel Silverarrow

Fontanna - Page 10 Empty Re: Fontanna

Wto Maj 22, 2018 3:41 pm
Pomagać pomagał, bo wypadało i bo Fergus był jego rodziną. W innym przypadku, może by się poważnie nad tym zastanowił. W końcu to nie jemu powinno zależeć na tym, by w ogóle tę szkołę skończyć. Chociaż może właśnie z tego powodu jego kuzyn wiecznie zawracał mu dupę i starał się razem z nim odrabiać lekcje. Niezależnie od tego, co prowokowało takie zachowanie Gusa, to mimo wszystko… dobra postawa. Nawet jeśli nieco denerwująca.
Cieszyć się cieszył, chociaż jemu i tak było mało. Chciał więcej kontaktu z przyrodą, którą tak uwielbiał. A Zakazany Las był w sumie najciekawszym miejscem w okolicy. Zawsze można było znaleźć tam jakieś interesujące zwierzęta, stworzenia magiczne. A że było tam pełno pająków, to w sumie nawet lepiej. Pozbyłby się na kilka chwil denerwującego ogona, bo był niemalże pewien, że gdyby Ferg zobaczył chociaż jednego z tych wielkich pająków, to spierdalałby równo.
-Ale jakbyśmy mogli lecieć, to pewnie chętnie byś tam poleciał, co? – Było to poniekąd pytanie retoryczne, bo odpowiedź mogła się wydawać oczywista. Obaj bardzo lubili latać, chociaż to wcale nie oznaczało, że cały czas by latali. Zimą to było naprawdę nieprzyjemne, głównie ze względu na lodowate powietrze. Można było sobie płuca odmrozić.
Dla wygody własnej oparł się o brzeg fontanny, by po chwili jednak na nim usiąść. Od czasu do czasu oglądał się za siebie, patrząc na pięknie skrzącą się w ciepłych promieniach słońca wodę. Był to naprawdę cudowny widok.
-Wiem, ale dobrze byłoby coś ustalić lub chociaż rozeznać się w sytuacji. Słyszałem, jak ojciec mówił, że może będzie jechał do Ameryki. Chciałbym jechać z nim, ale pewnie jak zwykle się nie zgodzi. Innych planów nie mam, ani nie wiem czy rodzice jakieś mają, więc pewnie też będę kiblował w Hogwarcie – westchnął ciężko. Od dawna chciał pojechać razem z ojcem do Ameryki. Nigdy tam nie był, ale ciągnęło go tam niemożebnie. Głównie z powodu opowieści ojca, o tym jak wyglądała preria, ich plemię i ogólnie ten cały dziki zachód.
Fergus Rowle
Slytherin
Fergus Rowle

Fontanna - Page 10 Empty Re: Fontanna

Wto Maj 22, 2018 6:54 pm
Są na szóstym roku, potem zostanie tylko ostatni i będą dorośli. Jeśli uda mu się ukończyć Hogwart to może nie zostanie wydziedziczony, chociaż on będzie pełnoletni w pierwszej połowie siódmego roku i tutaj już mógłby rzucić tę szkołę, ale na pół roku mu się przecież nie będzie opłacać. Zapewne odpuści sobie ostatnie egzaminy, na których bardziej widział tutaj obecnego kuzyna.
Nie miał nic przeciwko rozrabianiu i łamaniu statutu tej szkoły, ale do Zakazanego Lasu zdecydowanie nie wejdzie ze względu na całkiem prawdopodobną możliwość wpadnięcia w sidła pająków, które mogły być naprawdę ogromne.
Naprawdę mogło ich tam nie być i w tym lesie nie ma nic strasznego, a konkretnie pająków, ale jakoś nie miał ochoty by się o tym przekonać.
Jego kuzyn zadał mu bardzo dobre pytanie. Można odnieść wrażenie, że zastanawia się nad odpowiedzią na nie, by po chwili szerzej uśmiechnąć, w ten charakterystyczny dla siebie sposób, odsłaniając pierwszy rządek śnieżnobiałych zębów. Zawsze, kiedy szczerzył się w ten sposób, odpowiedź mogła być tylko jedna.
Znasz odpowiedź na to pytanie. Nie polecimy jednak, bo nie mamy przy sobie mioteł. Chociaż i na to dałoby się coś zaradzić — odparł na słowa swojego kuzyna, zdradzając też swoją gotowość do rozrabiania i wprowadzenia tego planu w życie. Zimą latanie również nie było bezpieczne i bynajmniej nie chodzi o możliwość przeziębienia się.
Sam postanowił oprzeć się o brzeg tej fontanny, na którym też w ostateczności usiadł. Swoją torbę z książkami rzucił na ziemię. Była tam bezpieczniejsza. On zaś spoglądał na swojego kuzyna.
Powiedz mu o tym, że chciałbyś z nim tam pojechać i może się zgodzi. U mnie na święta jak zawsze przybędzie cała rodzina, a przynajmniej tak sądzę. Raczej moi rodzice nie mają ciekawszych planów — poradził Quidelowi, jak rzadko nigdy mądrze Jednocześnie odczuwał pewną zazdrość, bo taki wyjazd do Ameryki brzmiał szalenie ciekawie i jakby nie patrzeć, sam chętnie pojechałby na taką wyprawę. Przynajmniej dopóki nie zaczyna myśleć o tym, że tam również są pająki. Jego rodzice jeździli od czasu do czasu w bezpieczne miejsca. A Ameryka do takich nie należała.
Quidel Silverarrow
Hufflepuff
Quidel Silverarrow

Fontanna - Page 10 Empty Re: Fontanna

Wto Maj 22, 2018 8:30 pm
Niby wszyscy dojrzewają, dorastają ale to niestety troszku rozmija się z prawdą. A skończenie szkoły wcale nie oznaczało, że jest się dorosłą i dojrzałą osobą, gotową do samodzielnego życia. Czego chociażby dowodem były plany jego kuzyna, no ale on nie zamierzał – podobnie jak rodzice Gusa – suszyć mu głowy o to, że zamiast się edukować, zapewnić sobie jakąś alternatywę daje nogę. Poza tym Qui podejrzewał, że jego kuzyn nawet nie byłby w stanie zaliczyć tych egzaminów, ale nie zamierzał mówić o tym głośno. Przynajmniej nie w tej chwili. W końcu do ostatniego roku jeszcze trochę im zostało.
Znał ten uśmiech i w sumie nic dobrego on nie zwiastował. Na szczęście w tym przypadku chodziło tylko o odpowiedź na pytanie, a nie o coś poważnego. Wtedy by zdecydowanie nie zdzierżył tego uśmiechu, bo on zwykł zwiastować kłopoty.
-Nie będziemy wykradać mioteł, byś mógł sobie polatać. Ani tym bardziej nie pójdziemy takowych poszukać. Jest zdecydowanie za zimno na latanie – powiedział poważnie. Wiedział, że Gus jest do czegoś takiego zdolny, a teraz musiał mu to wybić z głowy.
Oglądał pluszczącą wodę, chociaż w końcu i to go nieco znudziło. Właśnie dlatego spojrzał na swojego kuzyna, do którego się ciepło uśmiechnął. Chociaż długo to nie trwało, bo zaraz ciężko westchnął. Spojrzał również z lekkim politowaniem na swojego kuzyna.
-Mówiłem mu i to nawet nie wiesz ile razy. Teraz również, jak tylko usłyszałem, że jedzie do Ameryki prosiłem, by mnie ze sobą zabrał – powiedział. Zaczesał za ucho swoje hebanowe włosy. Potem pokiwał ze zrozumieniem głową, bo w sumie święta wszędzie przebiegały tak samo. Zbierała się cała rodzina, gotowali, gromadzili się przy stole, gadali o różnych rzeczach i jedli. Nuda i nic więcej.
-Zatem obaj będziemy gnić w Hogwarcie, super – stwierdził, chociaż entuzjazmu się zdecydowanie nie dało w tym głosie wyczuć.
Fergus Rowle
Slytherin
Fergus Rowle

Fontanna - Page 10 Empty Re: Fontanna

Sro Maj 23, 2018 12:10 am
Jak tak o tym rozmawiali, w jego głowie zaczęły się kłębić pomysły odnośnie tego jak to gadanie wprowadzić w czyn i mogło to oznaczało, że mogło się zrobić poważnie oraz, że mógł w każdej chwili zacząć namawiać go na realizację tego szalonego pomysłu.
Jeśli zapomniałeś, mam swoją miotłę, więc musielibyśmy wykraść tylko jedną z tych szkolnych. Inaczej nie mógłbyś mi towarzyszyć. Świetnie latasz i powtórzę się po raz kolejny, powinieneś dołączyć do drużyny swojego domu. Jeszcze nie jest za późno. Zachowujesz się jakbyś był miękką fają, której przeszkadza odrobina zimna. Zmiękłeś! — przypomniał swojemu kuzynowi, nie przestając uśmiechać się w ten sposób.
Pozornie bez cienia złośliwości pochwalił umiejętności kuzyna w kwestii latania na miotle. W rzeczywistości uważał, że byłoby to wspaniałe uczucie skierować w jego stronę tłuczka czy zdzielić go tym drewnianym kijem podczas meczu, podczas którego nie było dla nikogo żadnej taryfy ulgowej. W jakimś stopniu go też zachęcał.
On też nie przepadał za zimnem, ale jeśli wypadał mecz to nie mógł zasłonić się tym, że jest dla niego za zimno. Użył tego samego argumentu, którego jego kuzyn bardzo używał w rozmowach z nim odnośnie jego długich włosów.
Dla lepszego efektu, demonstracyjnie fuknął również w jego stronę. Lekko szturchnął swojego kuzyna w bark, czemu towarzyszył jego śmiech. Takie szczeniackie zaczepki nie były mu obce.
Nawet jeśli często spotykał się z tym, że niektórzy spoglądają na niego z politowaniem i tym razem spojrzał na kuzyna spode łba, chociaż nic nie zrobił. Gdyby ktoś inny na niego tak spojrzał, mógłby liczyć się z poważniejszymi konsekwencjami swoich czynów.
Bo to się robi sposobem a nie tylko prośbą. Kiedy dostałem się do drużyny Slytherinu i przemęczyłem się na szkolnej miotle do trzeciego roku, udało mi się przekonać ojca, że potrzebuję nowej i porządnej miotły. Nie było to łatwe zadanie, ale on chyba tego nie żałuje. Wiem, że jest dobrze poinformowany w kwestii moich „postępów” w nauce — wytłumaczył kuzynowi z taką miną jakby objawiał mu tajemnicę wszechświata.
Miotła mu była potrzebna dla wygody treningów, samego latania, względnego bezpieczeństwa i dla dobrego pełnienia swojej funkcji. Zdanie ojca niekoniecznie go interesowało, ale jego dalsza egzystencja zależała od tego czarodzieja, przynajmniej do czasu aż spróbuje wyjść na swoje.
Pochodzenie, bycie Rowle’m było też problematyczne, ale też przydatne. Jemu nie zależało na opinii świata czarodziejów, ale jego ojcu i matce jak najbardziej.
A jego rodzina to kwintesencja arystokracji, patrząca na wszystkich z góry i zwracająca uwagę na status krwi, majętność i talent. Może właśnie ta odrobina talentu ratuje mu skórę, bo przecież coś potrafi. Nawet, jeśli to talent do latania na miotle, śpiewania, jakiś słuch muzyczny i radzenie sobie z zaklęciami.
Wymyśl coś… nawet jakieś wypracowanie, cokolwiek. Inaczej wybierzesz się tam dopiero, kiedy skończysz szkołę. A tego chyba nie chcesz, co? — poradził mu by trochę pokombinował i może się uda. W takich rodzinach jak jego gotował skrzat domowy. Wszystko inne było na miejscu.
Ja tam wolę gnić w tym zamku niż na rodzinnych spotkaniach — rzekł, chociaż miał więcej entuzjazmu niż jego kuzyn. Ponownie szturchnął swojego kuzyna w bark, choć teraz zrobił to mocniej, z wyraźnym zamiarem wepchnięcia go do tej fontanny.
Quidel Silverarrow
Hufflepuff
Quidel Silverarrow

Fontanna - Page 10 Empty Re: Fontanna

Sro Maj 23, 2018 6:53 pm
Wywrócił oczyma, gdy Fergus lojalnie mu przypomniał o tym, że ma własną miotłę. Cóż o takich szczegółach nie dało się zapomnieć. Zwłaszcza, gdy się je słyszało parę razy dziennie przez ileś tam pierwszych tygodni czy nawet miesięcy. Potem uniósł w górę jedną z brwi, gdy Gus wspomniał znów o tym, że powinien dołączyć do drużyny.
-Chyba tylko po to, by zarobić na pierwszym meczu, tłuczkiem od ciebie – niby brzmiał na rozbawionego, ale w rzeczywistości nie było mu do śmiechu. Był silnym osobnikiem, czuł się pewnie na miotle, ale ciężko powiedzieć czy tak samo dobrze radziłby sobie na miotle. On w sumie nawet nie chciał się nad tym zastanawiać, bo pewnie Fergus by mu nie dał spokoju. -Nie zmiękłem, tylko w przeciwieństwie do ciebie, nie lubię zimna. W ogóle nie lubię klimatu Anglii i Szkocji i żadnego z tych wyspiarskich krajów – westchnął. Naprawdę nienawidził angielskiej pogody, chociaż nigdy nie miał styczności z inną. Co było w sumie przykre, bo chętnie wygrzewałby się w słońcu cały dzień. I dlatego uwielbiał lato, bo wtedy było ciepło i nie mógł tego popsuć nawet deszcz. Chociaż wtedy ten deszcz mu nawet nie przeszkadzał. Było po prostu cudownie.
Musiał się chwycić krawędzi tego murku, na którym siedzieli, by nie skończył w fontannie. Niemniej uśmiechnął się z politowaniem do swojego kuzyna, bo inaczej nie mógł. Chociaż potem uniósł w górę jedną z brwi.
-Robi się sposobem? Męcząc i trując dupę tak długo, aż mają cię dość i dla świętego spokoju dają ci to, czego chcesz? Jakbym widział te rozkapryszone dzieciaki, których zachowanie wiecznie krytykujesz – rzucił wesoło. On dobrze wiedział, jakiego sposobu użył jego kuzyn. I w sumie to był możliwie najprostszy, a jednocześnie najbardziej denerwujący sposób. Co gorsza Gus sukcesywnie stosował go na wszystkich osobach w swoim otoczeniu. Zaś gdy jego kochany kuzyn wspomniał o tym, że jego ojciec jest dobrze poinformowany o jego wynikach w edukacji lekko wywrócił oczyma.
-Może to nie będzie takie złe, przynajmniej wyjadę na własnych warunkach, bez wiecznego proszenia o pozwolenie – w przeciwieństwie do kuzyna był cierpliwym gnojkiem. Długo umiał czekać na coś, czego chciał. Często sam zbierał pieniądze na różne rzeczy lub po prostu dochodził do czegoś ciężką pracą. A przynajmniej starał się.
Dobrze, że od poprzedniego szturchnięcia trzymał się, bo teraz jak nic wpadłby do fontanny. Zamiast tego, odpowiedział podobnym tylko silniejszym szturchnięciem swojemu kuzynowi. Więc mogło się skończyć na tym, że właśnie on wylądował w wodzie.
Fergus Rowle
Slytherin
Fergus Rowle

Fontanna - Page 10 Empty Re: Fontanna

Sro Maj 23, 2018 11:56 pm
Nie uszło to jego uwadze, że Quidel przewrócił oczyma. Nie lubił, kiedy on to robił. Jego kuzyn robił więcej bardziej denerwujących go rzeczy, ale to wszystko dało się przeżyć. On też denerwował kuzyna, może nawet bardziej.
Tłuczkiem możesz zarobić od każdego innego pałkarza I to niezależnie od drużyny — fuknął na kuzyna słysząc tak niepoważny zarzut. Tkwiło w nim ziarnko prawdy, ale też chodziło o to, że każdy zawodnik może dostać źle odbitym tłuczkiem, znaleźć się na jego celu.
Mogło to mieć miejsce, szczególnie jeśli pałkarz spartoli swoją robotę i skieruje przypadkiem tłuczka w stronę swojej drużyny.
Podczas tych meczów dużo się działo i trzeba mieć oczy dookoła głowy. Jak rzadko nigdy mówił z pewnym doświadczeniem, które zdobył pomagając swojej drużynie wygrać. Na kapitana się nie nadawał, ale jest dobrym pałkarzem.
Wiedział o tym, że jego kuzyn ma więcej siły od niego i to sprawiało, że był dobrym materiałem na pałkarza. Gdyby się zdecydował, mógłby z nim poćwiczyć. W teorii, bo przecież dla tego pięknisia było za zimno i to powstrzyma go przed lataniem na miotle o tej porze roku. Potem nadejdzie zima i nie będą mogli latać aż do wiosny. Być może to ostatnie chwile, w których można to robić.
Tak sobie wmawiaj, kuzynie! A miałeś styczność z innym niż ten typowy dla wysp? — jego słowa oraz mina wskazują na to, że nie do końca w to wierzy. Zadał mu jedno z tych prawdopodobnie podchwytliwych pytań, które czasem pojawiały się w ich rozmowach.
On jest Walijczykiem, wyspiarzem z krwi i kości i ten wyspiarski klimat bardzo mu odpowiadał. Nawet, jeśli sam nie przepadał za skrajnym zimnem, to miał to we krwi. Gdy był zmuszony wrócić na wakacje do domu, niezależnie od pogody włóczył się po okolicy. Gdyby udał się po raz w jakieś cieplejsze miejsce, mógłby narzekać na to, że dla niego tam jest za gorąco.
Dokładnie tak. Przedstawiony przez ciebie sposób jest możliwie najgorszym sposobem na uzyskanie tego, co chciałbyś uzyskać. Bo one są rozkapryszone i rozpuszczone, ale dobrze ci radzę, nie porównuj mnie z nimi. Przypomniałem swojemu ojcu o pewnych wartościach rodziny i zasugerowałem, że jego syn nie może być gorszy od takiego Blacka. To jeden z czułych punktów — potwierdził to i nawet lekko potrząsnął łbem.
O tym sposobie, który przedstawił jego kuzyn mówił z doświadczenia. Jak był młodszy znał tylko ten sposób na uzyskanie czegoś, ale niekoniecznie to działało i bardzo denerwowało jego ojca i w mniejszym stopniu matkę. Kiedy przybyło mu parę lat zdołał w jakimś stopniu zrozumieć, że te żądania nie miały żadnych argumentów i że pewne rzeczy nie były mu potrzebne. Bo tak było.
Poza tym jego rodzice też nie zgadzają na wszystko co wymyśli. Tak było jak wymyślił sobie pójście na koncert mugolskiego zespołu punk rockowego i nawet nie pomogło to, że chciał iść z Quidelem. Chodził zły jak splątka tylnowybuchowa przez  cały następny tydzień.
Zacisnął mocniej szczęki, by wycedzić przez zęby to swoiste ostrzeżenie. Jeśli czegoś nie znosił to porównywanie go do innych, szczególnie do tych nadętych i rozkapryszonych dzieciaków. Nie chciał być taki jak one, ale pewnych rzeczy nie przeskoczy.
A co innego miał zrobić w kwestii uzyskania miotły? Miał odkładać czy może miał ją ukraść? Byłoby to ciekawe, ale pewnie złapaliby go szybciej niż zdążyłby pochwycić wymarzoną miotłę.
Muzyka też kosztowała, nie wspominając też o tych wszystkich rzeczach, które kupował ilekroć wybierał się do Hogsmeade. A najczęściej kupował słodycze, pióra, pergaminy i atrament oraz ubrania do quidditcha. Nie należał do oszczędnych osób.
Wtedy bym się wybrał z tobą. Też chętnie bym zobaczył Amerykę — skomentował w ten sposób słowa kuzyna, dając mu do zrozumienia, że jeśli kiedykolwiek uda się w tamte strony, wyruszy wraz z nim i że Quidel się od niego tak łatwo nie uwolni.
W jakimś stopniu powinien spodziewać się tego, że kuzyn odpowie mu podobnym szturchnięciem, w dodatku używając więcej siły. W przeciwieństwie do tego Puchona, nie zaczął się trzymać tej fontanny i za sprawą tego silniejszego szturchnięcia przechylił się niebezpiecznie do tyłu, zbliżając się do wysokiej tafli wody.
Wpadł w nią z głośnym pluskiem, znajdując się też pod kaskadą wody. Jego ubrania – szata czarodzieja, koszula i spodnie, bielizna oraz krawat zaczęły nasiąkać wodą. Miał też wodę w butach.
Również ta woda zmoczyła jego włosy i twarz, rozmazując też czerń kredki na powiekach. Kiedy wynurzył się z wody, zaczesał do tyłu włosy i otarł twarz, barwiąc obie dłonie na czarno oraz spojrzał na kuzyna z typowym dla siebie uśmiechem. Dołoży wszelkich starań, by ten chłopak znalazł się w tej fontannie.
Quidel Silverarrow
Hufflepuff
Quidel Silverarrow

Fontanna - Page 10 Empty Re: Fontanna

Sob Maj 26, 2018 2:47 pm
Doskonale wiedział, że każdy może oberwać, ale był na niemal 100% pewien, że Fergus by zadbał o to, by na pewno tym tłuczkiem zarobił. Słów kuzyna w żaden sposób nie skomentował, pozwalając mu w ten sposób myśleć o czym sobie chce. Wiedział, jak wygląda gra i wiedział, jak dynamiczna potrafi być i niebezpieczna jednocześnie. Tak samo wiedział, że doskonale nadawałby się na pałkarza, ze względu na to, że miał więcej siły niż Gus. Czemu jednak nie szedł na tego pałkarza? Głównie po to, by denerwować tym faktem swojego kuzyna.
-Nie, ale wiem, że są cieplejsze i bardziej słoneczne miejsca niż Anglia czy Szkocja. W przeciwieństwie do ciebie studiuję mapy i atlasy, by poznać inne krainy – odpowiedział ze spokojem. Może Gus czytywał tylko pisma dla dorosłych, ale Qui czytywał również inne rzeczy. Można by wręcz powiedzieć, że czasem uczył się czegoś więcej, niż oferował Hogwart. Poza tym chętnie słuchał opowieści swojego ojca, o innych krajach. Chociaż ten miał tendencje opowiadać tylko o USA. Nie zmieniało to faktu, że tych opowieści Qui słuchał najchętniej.
Uniósł w górę jedną z brwi, gdy usłyszał, że sposób najczęściej stosowany przez Gusa, jest możliwie najgorszym. A potem pokręcił głową, bo jak widać były rozkapryszone bachory i Gus, który chociaż zaliczał się w ich poczet, to sam się za takowego nie uważał. Niewiele w sumie brakowało, by wybuchł śmiechem, ale ostatecznie się powstrzymał. Potem zaś wysłuchał tej „genialnej” strategii kuzyna.
-Och czyli jeszcze ciekawiej, nie denerwowałeś tylko zagrałeś w innych sposób na delikatnej strunie. Jak dla mnie to zły pomysł na dostawanie tego, czego się chce. Ojciec na pewno ma dobry powód dla którego nie chce mnie brać do Ameryki. Możliwe, że się boi, że nigdy stamtąd nie wrócę – odpowiedział z ciężkim westchnięciem. Jego kuzyn powinien zostać politykiem z takimi „chwytami”. Sam wolał takich nie stosować, bo nigdy nie miał ku temu potrzeby. Poza tym wiedział, że takie odmawianie na pewno ma jakiś powód, w końcu ojciec nie robiłby mu specjalnie na złość. Coś musiało być na rzeczy i chociaż Qui chętnie by się dowiedział, o co chodzi, to mimo wszystko pozwalał swemu ojcu na posiadanie przed nim tajemnic. Miał jednak nadzieję, że nie ma żadnych sekretów przed matką, bo to by mu na pewno nie uszło na sucho.
Zmarszczył lekko brwi.
-Nie sądzę, by ci się tam spodobało – stwierdził, chociaż też uśmiechnął się psotnie. Co innego, że pewnie wahałby się z wzięciem tam swojego kuzyna. Jeszcze tam go brakowało.
Zdecydowanie powinien się trzymać, bo mimo wszystko Qui miał więcej siły. Jego szturchnięcia, niejednego umiały powalić. Poza tym, kuzyn wiecznie mu suszył głowę, że nie wykorzystywał należycie tej siły. On był innego zdania. Wybuchł śmiechem, gdy Gus wylądował w wodzie, we wnętrzu fontanny. Zdecydowanie miał powody do śmichu, ale też do tego, by mocniej się chwycić, bo mimo wszystko w wodzie wylądować nie zamierzał.
-Wyglądasz jak panda – wybuchł jeszcze głośniejszym śmiechem.
Fergus Rowle
Slytherin
Fergus Rowle

Fontanna - Page 10 Empty Re: Fontanna

Nie Maj 27, 2018 1:27 pm
Przechylił nieznacznie głowę, słysząc kolejną wypowiedź kuzyna. Jakby się nad tym zastanowić to miało sens, chociaż z drugiej strony… czy na mapach i atlasach są informacje o klimacie i tym podobnym bzdetach.
Tyle to I ja wiem, nie potrzebuję do tego atlasów I map, o których mówisz. Najlepiej byś je poznał, gdybyś się w nich znalazł — fuknął w odpowiedzi i pokręcił głową z wyraźną dezaprobatą. On miał zamiar w przyszłości trochę powłóczyć się po świecie, może nawet z Quidelem.
Gdyby patrzeć na ich przyjaźń przez czystość krwi to nie powinien zadawać się z kuzynem, szczególnie, że jest czarodziejem półkrwi i jego matka popełniła mezalians. W tej materii nie był jak swój ojciec i niekoniecznie przywiązywał wagę do czystości krwi, co również było przejawem jego buntu przeciwko narzuconym im normom społecznym.
Co więcej, każdemu potrafił dać po równo – czystokrwiści nie byli uprzywilejowani. Nie jest lizusem, by się przed nimi płaszczyć i być przesadnie miłym. Lubi i potrafi być wrednym gnojkiem, który lubi pokazywać wszystkim, tym, którzy mu podskoczą, gdzie jest ich miejsce.
Jeśli coś czytał to gazety świata czarodziejów i o muzyce, także mugoli. Miał do niej dostęp dzięki kuzynowi, bo przecież w domu nie mógł tego trzymać ani o to poprosić rodziców. Z wiadomych względów.
Nie uważał się za rozkapryszonego bachora, bowiem o bardzo mało rzeczy prosił rodziców, mało rzeczy od nich oczekiwał i wiedział, że pewne rzeczy nie są mu potrzebne. To jego starszy brat dostawał praktycznie wszystko o czym zamarzył. Niedługo też będzie mógł wyjść na swoje.
Nawet nie wiesz jak bardzo delikatnej. Oczywiście to stosuję z umiarem. Twój ojciec różni się od mojego i może nie mieć tak czułej struny. Poza tym trudno porównywać zakup miotły z wyprawą do Ameryki. Po prostu go zapytaj o to zamiast gdybać i zastanawiać się nad tym — po raz kolejny się uśmiechnął z wyraźnym zadowoleniem i zarazem psotnie, chociaż tym razem nie chciał wprowadzać potencjalnie niebezpiecznego pomysłu w życie jakim było szukanie drogi do Ameryki.
To, co działało w przypadku jego ojca, mogło nie działać w przypadku Quidela. Dał kuzynowi dobrą radę. Bardzo nie lubił gdybania i zastanawiania się na zasadzie „co byłoby, gdyby…” albo „może…”. Wolał wprowadzać pewne rzeczy w czyn zamiast o nich gadać, tak jak wolał robić coś więcej niż czekać aż spełni się wszystko, co sobie wymarzył. Bo gdy będzie czekać to nigdy nie będzie mieć miejsca.
Tego nie wiesz. Mogłoby mi się bardzo spodobać, ale to tylko gdybanie. Jak sam wiesz, nie znoszę gdybania i dlatego dowiem się tego, gdy już znajdę się w Ameryce — dodał nie przestając uśmiechać się w ten sposób. Ameryka mogła być prawdziwym rajem. Może tam czarodziejom żyło się lepiej.
Jego kuzyn miał powody do śmiechu, w jego przypadku było ich mniej, ale nie będzie rozpaczać.
Dopiero poważnie zrobi się, jeśli zostaną nakryci przez któregoś z nauczycieli. Gdy tylko stąd wyjdzie, będzie musiał się iść przebrać. A to wymagało udania się do pokoju wspólnego Ślizgonów.
Chyba raczej jakbym się rozpłakał, ale dzięki, kuzynie — odpowiedział z pewnym rozbawieniem i podszedł bliżej niego by oprzeć mu ręce na barkach. W ten sposób, ociekając wodą moczył mu ubranie. Na tym się nie skończyło, bo pociągnął go za sobą i może teraz uda mu się wciągnąć tego Indianina do wody. Wtedy on będzie wyglądać jak zmokła kura, a on jak panda. O pandach dowiedział się od kuzyna.
Quidel Silverarrow
Hufflepuff
Quidel Silverarrow

Fontanna - Page 10 Empty Re: Fontanna

Nie Maj 27, 2018 4:20 pm
Z rady mógł skorzystać, a mógł ją po prostu olać. W dodatku nie uważał, by jakiekolwiek rady dawane przez Gusa były dobre. Zwłaszcza, że on sam do tych rozgarniętych osób nie należał. Co nie zmieniało jednak faktu, że bywały momenty, kiedy miał dobre pomysły. Niestety to były naprawdę rzadkie momenty. Przygotowanie się do pewnych rzeczy, to również swoiste dążenie do realizacji marzeń. Poza tym cierpliwość zdecydowanie się w życiu przydawała. Qui miał w planie skończyć tę szkołę i po prostu wtedy wyjechać do Ameryki. Z ojcem lub bez, bo jak widać Gusa się nie pozbędzie.
-Wiem. To czy się znajdziesz w Ameryce, to kwestia sporna. Bo ja cię tam za uszy na pewno ciągnąć nie będę – odpowiedział poważnie, a znaczyło to w sumie tyle, że nie zamierzał za niego płacić, ani tym bardziej załatwiać mu magicznej czy chociażby zwykłej wizy. Sam pomimo faktu, że nigdy nie wyjechał poza granice kraju, doskonale wiedział, jakie obowiązywały prawa i obowiązki, gdy się wylatywało lub wyjeżdżało z ojczyzny, do innego kraju. Poza tym zmuszeni byli podróżować poniekąd jak mugole, no chyba, że chcieli to zrobić czarodziejskimi drogami.
Gus wiedział, że przegra, a mimo to sam się o to prosił. Qui zamierzał się dobrze bawić i w sumie dobrze się bawił, śmiał otwarcie, bo to co miało miejsce było zdecydowanie zabawne. Przynajmniej dla niego. Nie miał powodu do płaczu, a wygląd jego kuzyna sprawiał, że tylko bardziej chciało mu się śmiać. Tak samo, jak jego komentarz.
-Bierz te łapy, pando – rzucił ze śmiechem, ale nic dobrego z tego nie miało wyniknąć, bo w sumie Gus nadal starał się go wciągnąć do wody. Skoro Ślizgon trzymał go za barki i próbował go wciągnąć do wody, to Qui w naturalnym odruchu objął go za kark. A co za tym szło, im bardziej Fergu ciągnął w dół, tym większą czuł presję na swój kark i przymus do pochylenia się. Może więc z tego wyniknąć nie do końca przyjemny uraz, jak tak dalej się będą mocować.
Fergus Rowle
Slytherin
Fergus Rowle

Fontanna - Page 10 Empty Re: Fontanna

Nie Maj 27, 2018 9:52 pm
Był zdania, że kiedyś jego kuzyn wspomni i jego słowa i w jakimś stopniu z nich skorzysta, zwłaszcza, jeśli uświadomi sobie jak bardzo nijakie ma życie. Takie mogło również go czekać, szczególnie, jeśli jego młodzieńcze plany brutalnie zderzą się z rzeczywistością. Chciał zobaczyć trochę świata i na chwilę obecną wydawało mu się, że nie ma nic lepszego od włóczenia się z kuzynem po świecie.
Nie wiesz. Jedno jest pewne, nie będziesz musiał mnie ciągnąć za uszy. Wiele bym oddał za to, by wyrwać się z tego zapyziałego czarodziejskiego zaścianku — obstawał przy swoim i też wyjaśnił mu dlaczego tak bardzo tego chce. Ameryka była dla niego nieodkrytym lądem i miejscem, w którym mogło mu się żyć lepiej.
Pieniądze nie były problemem, tak samo jak wymiana ich na mugolską walutę. Problemem były właśnie przepisy innego państwa. On wolałby się posługiwać magicznymi środkami transportu – jakiś świstoklik, proszek fiuu albo teleportacja. Na siódmym roku miał zamiar spróbować podejść do kursu teleportacji.
Nie przeszkadzało mu to, co miało miejsce i sam w dużej mierze dobrze się bawił. Nie był tak rozpuszczony, by się przejmować tym, że jest cały mokry. Uważał, że czasem trzeba się pobrudzić. Jest jedną z tych osób, które nawet będąc całe mokre, brudne potrafią znaleźć powód do śmiechu.
Ty bierz te łapy, Indiańcu i wskakuj w końcu do wody, chyba, że boisz się pomoczyć! Może tak właśnie jest. Nie bądź jak dziewczyna! — zawołał w odpowiedzi i postanowił nadal się z nim podroczyć. Jednocześnie też został zmuszony do puszczenia barków kuzyna i wymknięcia się z jego silnych objęć, ale to go nie zniechęciło. Może zaprzestał prób wciągnięcia go do wody, ale zamiast tego go ochlapał.
Quidel Silverarrow
Hufflepuff
Quidel Silverarrow

Fontanna - Page 10 Empty Re: Fontanna

Nie Maj 27, 2018 10:28 pm
Póki co, odpowiadał mu stan rzeczy, który miał miejsce. Nie zmienianie wszystkiego na siłę miało swoje dobre strony. Chociażby takie, że nie musiał walczyć z całym światem. Co nieodmiennie robił Fergus, który wydawał się być najbardziej skomplikowaną osobą na świecie, co oczywiście nie było prawdą. Był prostym facetem z marzeniami, które w sumie bardziej pasowałyby na marzenia mugola, a nie czarodzieja. Nie przekreślało to jednak jego szans, na zrealizowanie tych marzeń. Poniekąd czyniło go wyjątkowym.
Poniekąd.
-Jakoś ciężko uwierzyć zważywszy na fakt, że pieniądze się nigdy ciebie nie trzymały – stwierdził na pozór poważnie, ale w rzeczywistości, to nie był jego problem. Między innymi właśnie dlatego, nie zamierzał się tym jakoś wybitnie przejmować. On swoje oszczędności miał,można by wręcz powiedzieć, że w tej kwestii Fortuna mu sprzyjała. W dodatku wierzył, że uda mu się zrealizować wszystkie swoje marzenia, że zacznie spokojne życie w Ameryce, razem z innymi Indianami. Chciał być ich szamanem, wskazywać im drogę życiową, a także dbać o ich interesy, jak to robili jego przodkowie. Po co Fergus wybierał się do Ameryki? Cóż nad tym lepiej się nie zastanawiać, ani tym bardziej rozwodzić. W sumie dobrze jest w nowej miejsce jechać z jakimś planem, ale pewnie nawet tego Ferg nie miał.
-Ja się dziś kąpałem, w przeciwieństwie do ciebie, pando. I drugi raz na razie nie planuję, a przynajmniej nie w fontannie – odpowiedział ze śmiechem. Gdy Gus go puścił, musiał złapać równowagę, co na szczęście trudne nie było. Większym problemem był fakt, że faktycznie udało się temu Ślizgonowi go ochlapać, a to nie było ani trochę przyjemne. Zimna woda szybko znalazła drogę do miejsc, o których istnieniu Qui zapomniał. W dodatku przyprawiła go o dreszcze i potężne wzdrygnięcie się. To również sprawiło, że odwrócił się przodem do swojego kuzyna, usiadł również bokiem i poniekąd okrakiem na murku tej fontanny. Dzięki temu był stabilniejszy, chociaż ceną za to było zamoczenie jednego z butów i nogawki spodni mniej więcej do połowy łydki.
-Wyłaź pando z tej wody, bo się przeziębisz. A nie jesteśmy w tym samym domu, bym mógł cię niańczyć – mówiąc to sięgnął do Fergusa, by tym razem go z wody wyciągnąć, a nie ponownie do niej wepchnąć.
Sponsored content

Fontanna - Page 10 Empty Re: Fontanna

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach