Go down
Mistrz Labiryntu
Mistrz Gry
Mistrz Labiryntu

Restauracja Meloun Empty Restauracja Meloun

Sro Wrz 21, 2016 12:17 am
Restauracja znajduje się gdzieś pomiędzy Pokątną a Nokturnem. Towarzystwo stołujące się tutaj ma wypchane sakiewki, a do wykwintnych dań podchodzi się w stylowych pomieszczeniach.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Restauracja Meloun Empty Re: Restauracja Meloun

Czw Cze 28, 2018 7:56 pm
W restauracji Meloun panował istny harmider z powodu nieznajomego, który zapłacił za całe pomieszczenie by mieć je na wyłączność. To było bardzo dziwne i podejrzane, bo w życiu żaden pracownik by nie powiedział by kogoś takiego było na to stać. A jednak było, bardzo ładna sakiewka trafiła w ręce szefa i nie można było powiedzieć nie. Miał nietypowe zachcianki, to prawda, ale dopóki płacił to było dobrze. Reszta klientów zdziwiła się, kiedy mężczyzna z potarganą tiarą zaczął rzucać kawałkami dyniowych pasztecików w stronę wejścia, ale nikt nic nie powiedział. Dla własnego bezpieczeństwa.
- Wpuszczę tylko wybranych, proszę mnie informować na bieżąco. Przez drzwi - zwrócił się do kelnera, który stał przy drzwiach głównych, po czym wrócił do wynajmowanego pomieszczenia i zamknął się tam na klucz, zaczynając wciskać pieczone ziemniaki z wykwintnym sosem z kurek i z odrobiną gwiezdnego pyłu.
Jack Sue
Biznes
Jack Sue

Restauracja Meloun Empty Re: Restauracja Meloun

Czw Cze 28, 2018 8:53 pm
Oh, Butcher. Butcher potrafił się zakręcić w odpowiednim środowisku. Niczym pająk tkał sieć swoich kontaktów i pełzł po sufitach niezauważony, chwytając w swe nici wszelkie informacje. Nieuchwytny nie wiedział nawet, że jego zwinne nóżki podświadomie zmierzają do norki pewnego pirata.

Rodzina Sue ma to do siebie, że łatwo jej oczarować niejednego, a szczególnie takiego głupca, jakim był Butcher. Do jego największych zalet z całą pewnością zaliczała się niewidzialność i niepozorność. Gdyby nie to, z pewnością dawno by nie żył - posiadanie niektórych informacji było zdecydowanie zbyt niebezpieczne. Jack poznał jednak dobrego Butchera z opowieści Briana, który to znał się z tym mizernym czarnoksiężnikiem jakiś czas. Oczywiście żyje on w przekonaniu o kontynuacji znajomości z nieboszczykiem, z resztą jak cała reszta Londynu, lecz nie o tym tu mowa.

Cóż takiego zrobił Butcher, że pojawił się w myślach pana Sue? To co zwykle - podał informację. Tym razem brzmiała niezwykle autentycznie i wystarczająco intrygowała, aby przeodziawszy się we własne kaftany udać się do restauracji Meloun. Uczesany ni to na Briana, ni to na siebie, spokojnym krokiem doszedł do drzwi wejściowych. Prostując wygniecenia swego długiego, brunatnego płaszcza, wszedł do środka rzucając ulotne spojrzenie na wnętrze spod ronda standardowego, choć może nieco bardziej eleganckiego, magicznego kapelusza. Czas rozpocząć teatr!

Chociaż wygląda na to, że ten już się rozpoczął. Sugerowały to dziwne miny i szepty parki, którą mijał po drodze, a także jakiś dziwny klimat, jakim ociekało wnętrze restauracji.
Ruszył swobodnym krokiem w stronę kelnera stojącego przy głównych drzwiach.

— Dzień dobry — rozpoczął rozmowę ze swoim rozbrajającym uśmiechem. — Umówiłem się ze swoim przyjacielem... Nie jestem pewien czy już przybył, a to dziwne, gdyż na ogół z daleka czuć jego obecność. Jest dość... charakterystyczny. — Na umocnienie swoich słów rzucił kolejne niewinne spojrzenie wgłąb pomieszczenia. Co prawda nie miał pojęcia, czy osobnik jest aż tak oryginalny, jak to przedstawił Butcher, ale w złapaniu się na ślad dyniowych pasztecików musi coś być.
Edward Tonks
Biznes
Edward Tonks

Restauracja Meloun Empty Re: Restauracja Meloun

Sob Cze 30, 2018 12:37 pm
Informacje, były częścią mej pracy. Czasem coś ciekawego wpadło mi w uszy, a czasem bzdety nie warte funta kłaków, lecz dziś kierując się do restauracji Meloun, nie myślałem o tym, że może to być jakaś zmyłka, choć nie przeczę sprawa ta ma wiele śmierdzących i niejasnych punktów.
Jednakowoż kto nie ryzykuje ten nie zyskuje, a mówiąc szczerze monotonia mego zawodu nieco mnie znużyła tym bardziej mając okazję odwiedzenia Pokątnej w celach biznesowych mogłem pozwolić sobie na utratę tych kilku minut, bądź godzin aby zbadać temat.
Ciekawość, fakt to pierwszy stopień do mugolskiego piekła, lecz nic to! Chętnie poznam i jego zakamarki.
Ubrany dość elegancko wszak załatwiałem biznesowe sprawy i co z tego, że rozmawiałem z rzeźnikami, czy piekarzami odnośnie dostaw jedzenia to wygląd jest rzeczą pierwszorzędną.
Czarna szata płynęła tedy za mną gdy żwawym krokiem przemierzałem ulice. Punktem, który upewnił mnie co do autentyczności informacji, które uzyskałem od pewnego pijanego gnoma była znikająca za drzwiami lokalu persona kapitana Sue. I nim zamknęły się drzwi restauracji niczym cień Jacka wsunąłem się za nim.
– Dzień dobry – lekki uśmiech rozjaśnił me pochmurne lico.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Restauracja Meloun Empty Re: Restauracja Meloun

Sro Lip 04, 2018 3:27 am
Jack pasował zdecydowanie bardziej do klimatu restauracji Meloun niż ekscentryczny czarodziej, który postanowił zająć całe pomieszczenie dla swoich bardzo ważnych interesów. Spodziewał się oczywiście zainteresowanych swoją opowieścią o jednym z najbardziej niezwykłych miejsc Wielkiej Brytanii. To miejsce było w końcu tak niezwykłe, że prowadziło handel nawet z najlepszymi targowiskami magicznymi w Europie! Kto wie, jak jeszcze się rozwinie? Ach, to było takie wspaniałe być jednym z uczestników tak dobrze zapowiadającego się przedsięwzięcia.  Nie mógł się doczekać. Na razie jednak cierpliwie oceniał i sprawdzał śmiałków, którzy odważyli się ruszyć za ścieżką z dyniowych pasztecików. Potrzebował pewności, że zasługują na tak duży zaszczyt. Kelner odwzajemnił uśmiech i wykonał krótki ukłon.
- Dzień dobry, Panie. Tak, oczywiście. Chyba już wiem o jakiego jegomościa chodzi… - i mężczyzna rzucił krótkie spojrzenie Edwardowi. - Panu również dzień dobry.
- Już prowadzę - dodał z należytym szacunkiem i zaprowadził Jacka oraz Edwarda przed odpowiednie drzwi. Zapukał lekko.
- Tak?
- Przyszła do Pana dwójka dżentelmenów.
- To niech mówią o co chodzi.
- Zostawiam wiec Panów, a sam wrócę na swoje miejsce - powiedział cicho i ponownie się ukłonił przed powrotem w okolice drzwi wejściowych.
- To może inaczej. Czego chcecie? Macie jakieś talenty?
Jack Sue
Biznes
Jack Sue

Restauracja Meloun Empty Re: Restauracja Meloun

Sro Lip 04, 2018 6:40 pm
Jack był zadowolony, że tak łatwo zostanie doprowadzony do celu. Przed nim jeszcze potyczka słowna, ale z niecierpliwością oczekiwał każdego zdania od ekscentrycznego czarodzieja. Może był szalony, może miał faktycznie jakieś cenne informacje, a może jedno i drugie? Nazwisko Sue zobowiązywało do troszczenia się o swoje potrzeby, a w przypadku Jacusia należały do tego kręgu przygody i tajemnice.
Na widok Edwarda uniósł nieco brwi, zdumiony jego obecnością tutaj. Chociaż był świadomy zainteresowań czarodzieja, nie mógł przestać patrzeć na niego jak na barmana, gdyż to własnie przy barze pierwszy raz się spotkali.

— Chodźmy — rzucił do niego, jak gdyby to oczekiwał jego przybycia, dołączając do tego poufałe poklepanie po ramieniu. Dostojnym krokiem ruszył za pracownikiem restauracji do zamkniętej sali. Szybki rzut okiem na otoczenie nakreśliło mu nieco wizję gospodarza. Ewidentnie szaleniec. I dobrze.
Jack zrobił dwa pewne kroki wgłąb pomieszczenia, rzucając przychylne spojrzenie czarodziejowi.

— Talentów mam sporo, tak więc ma pan szansę zdobyć moje uznanie, jeśli faktycznie wie pan o miejscu, w którym moja stopa jeszcze nie stanęła — zaczął w odpowiedzi. — Pirat i zdobywca, kapitan Sue z przyjacielem — tu wskazał ręką na Edwarda. — Do pańskich usług, o ile tylko raczą być one odwzajemnione. — Zamachnął się lekko kapeluszem w ukłonie. Bezproblemowe wślizgnięcie się do lokacji z poszukiwanym osobnikiem? Zrobione. Teatralne powitanie obleczone wielkimi słowami? Gotowe. Profity, spadajcie do kapelusza!
Edward Tonks
Biznes
Edward Tonks

Restauracja Meloun Empty Re: Restauracja Meloun

Pią Lip 06, 2018 6:16 pm
Uśmiechnąłem się na widok pogodnej twarzy Jacka. Wyglądał tak jakby się mnie spodziewał, a może rzeczywiście tak było? Cóż to człowiek o wielu tajemnicach i intrygujących zdolnościach więc kto wie może i czyta przyszłość?
Rozglądałem się uważnie po pomieszczeniu idąc za kelnerem. Było tu wystawnie i ładnie, acz mieli dziwną dekorację, ale to już nie moja sprawa. W każdym razie raczej żony bym tu nie zabrał na kolację. (O ile w ogóle pojawi się na forum)
Zachowanie mężczyzny przed którego obliczem się znaleźliśmy nie było delikatnie mówiąc najmilsze. Całe szczęście mój serdeczny przyjaciel wypraktykował radzenie sobie z takimi jegomościami.

Słuchałem z niekrytym optymizmem słów Kapitana Sue, a kiedy przyszła moja kolej na przywitanie się skłoniłem się dwornie.
– Edward Tonks specjalista od tajemnic ludzkich serc, filantrop, podróżnik – leciutki uśmiech zagościł na mej twarzy po dość pewnym siebie przedstawieniu.
Spoglądając to na Jacka, to na zleceniodawcę zastanawiałem się czy da wiarę w wielkie, lecz prawdziwe słowa Pirata i zapozna nas ze swą tajemnicą.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Restauracja Meloun Empty Re: Restauracja Meloun

Pon Lip 09, 2018 2:56 am
Istniało wysokie prawdopodobieństwo, że Jack Sue miał rację, no ale cóż, najpierw należało wejść w paszczę lwa. Drzwi zostały otworzone, więc jak najbardziej oboje mogli wejść. Jakie było wnętrze pomieszczenia w którym się znaleźli? Na pewno stylowe, z widocznym przepychem i jedynym dziwnym, wręcz absurdalnym elementem okazał się tymczasowy gospodarz tego miejsca. Wyglądał jak bezdomny w swoim poszarpanym płaszczu, z dziurawymi spodniami i zielonymi, bardzo zużytymi rękawiczkami. Twarz nosiła ślady zmęczenia, zwłaszcza świadczyły o tym oczy, które mrużył pod wpływem światła wpadającego do środka. Krótkie włosy ledwo wystawały za tiarę, a gdy się uśmiechnął szaleńczo do nich, zęby były niemalże pomarańczowe. Z pewnością robiło to wrażenie, zwłaszcza kiedy nitką z płaszcza zaczął czyścić jedynki po tak znakomitej wyżerce.
- No proszę jaki śmiałek! Jaki pewny gościu - rzucił do Jacka czarodziej, dając nogi na stół by miał świadomość że z byle kim do czynienia nie ma. Nie był w końcu pierwszym lepszym handlowcem!
- Usługi usługami, blablabla, zacząłeś dobrze, ale potem poszło ci nieco gorzej. Ale ćwicz, gadka daje radę, taki pewny Nędzny jak to w Hogwarcie było.  Może i coś tam odwzajemnię, ale skoroś takie talenty posiadasz to z czym przychodzisz do mnie? Prezent jakiś masz? Bo statkiem to mi tutaj raczej nie będziesz pływać - splunął sobie resztkami, które wydobył spomiędzy zębów, a które nadal mu się czaiły w jamie ustnej, do pustego talerza. - He?
No zdziwił go w sumie kolejny ukłon, no ale niech już będzie, przecież nie będzie się czepiał takich szczegółów. A może będzie?
- Specjalista od tajemnic ludzkich serc, no niech mię różdżka w dupę ugryzie! - parsknął niedowierzająco i podrapał się krzywym paznokciem nad wargą. - To potrafisz w moim sercu czytać czy jak to jest? Bo jak dałeś jako talent toż to musi w tym być coś, nie? A może kłamczysz? No co ty mi z filantropią wychodzisz, a co to w ogóle za talent. Taki talent też mam. Dyniowe paszteciki potrzebującym rozdaję. No nie wiem, nie wiem... żonglerka jakaś, pokaz wrotek do tych no, Trollów Gazowych? Taki zespół, jak nie wiecie to szkoda, bo dobry. Porządny no. Wiecie, ja muszę was poznać, zrozumieć, byle jacy to nie przejdą dalej. Kapujecie, nie?
Stworzył z serwetki samolocik, który zaczarował i wysłał do kelnera. Zdecydowanie potrzebował więcej jedzenia i picia.
Jack Sue
Biznes
Jack Sue

Restauracja Meloun Empty Re: Restauracja Meloun

Sob Lip 14, 2018 5:59 pm
Jacka nie zmylił strój jegomościa. Dobrze wiedział, że to nie on świadczy o zawartości skarbca i głowy, a inne czynniki. Na przykład wynajęcie całej sali tylko dla siebie. Istniała jednak pewna nikła szansa, że ów mężczyzna szczęśliwym trafem wykradł drobne kosztowności i pozorując na ważnego właśnie pozbywa się ostatnich knutów.

"Śmiałek" to było dobre słowo na określenie pana Sue. A przynajmniej zazwyczaj. Narzekania czarodzieja zbył mimowolnym machnięciem ręki.
— Statek zostawiłem w porcie, zaś nie sądzę, aby ktoś pańskiego pokroju potrzebował czegoś ponad dobrych towarzyszy — rzekł nie dając obniżyć swojego tytułu. Nie po to wdział tą całkiem elegancką szatę i wyrzucił z siebie tyle znaczących słów.

Zawahał się na moment, kiedy czarodziej rzucał przykładami oczekiwanych talentów, czy aby na pewno ma do czynienia z kimś sobie wartym, lecz postanowił obrócić to w żart i posłał kapkę perlistego, nieco teatralnego śmiechu w stronę obu panów.
— Jak najbardziej, musimy się poznać — odrzekł kładąc nacisk na wspólny udział całej trójki w tym przedsięwzięciu. — Lecz nie chcąc marnować pańskiego, a także naszego czasu, wolałbym uzyskać odrobinę jaśniejsze przesłanki w celu upewnienia się, czy nasze priorytety są ze sobą zgrane.
Niech mówi. Jack nie potrafił się aż tak poświęcać w niewiadomej sprawie, szczególnie że konwersacja z tajemniczym jegomościem nie sprawiała mu żadnej przyjemności, chociaż wyrażał rzecz jasna przeciwne wrażenie.
Edward Tonks
Biznes
Edward Tonks

Restauracja Meloun Empty Re: Restauracja Meloun

Wto Lip 17, 2018 1:19 am
Uśmiechnąłem się pod nosem, cóż nie do końca o taką reakcję mi chodziło, ale nic nie szkodzi.
– Empatia, proszę szanownego pana to nie jakaś tam kuglarska sztuczka, ba powiem więcej to zdolność dzięki, której poznaje się ludzi. Bowiem otwiera ona drogę poprzez zaufanie do ich serc. – Opowiedziałem dość dyplomatycznie oraz miałem świadomość z faktu tytułowania mego rozmówcy nieco wyżej niż sam byłem w hierarchii możnych tego świata, a świat ten nagminnie przypomina mi o mych "brudnych" korzeniach. To też byłem najmniej interesującą osobistością w tym towarzystwie jednakże nie najmniej wartą.
Słuchałem z przyjemnością tego co Jack, ma do powiedzenia, bo gdy on mówi milkną wszyscy. To człowiek wielu talentów o tysiącu twarzy. Niby wydaje ci się że znasz go na wskroś, a jednak zaskoczyć zdoła nie raz, nie dwa, a trzy i więcej...
Rozglądałem się dyskretnie po pomieszczeniu było bogate z klasą jednak brakowało mi tu czegoś co określiłbym "duszą" lokalu. Oddając pole do popisu retorycznego oraz biznesowego memu przyjacielowi widząc iż przed mówca ma jego osobę za równiejszą mu. Nie krępowałem się tą sytuacją zbytnio wszak ufałem Jackowi i wierzyłem, że wyciągnie odpowiednie treści z tej pogawędki.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Restauracja Meloun Empty Re: Restauracja Meloun

Sro Lip 18, 2018 11:47 pm
- Może i potrzebuję, może i racja – rzucił po chwili zastanowienia i złapał się za brodę, by pokazać, że nadal trwa w pewnej zadumie odnośnie tego, co usłyszał. Jedzenie i picie w końcu przyszło. Mnóstwo jedzenia i picia. Jednym machnięciem różdżki tajemniczy jegomość przywołał krzesła. – Siadajcie i częstujcie się. Pusty żołądek nie sprzyja interesom. A co do pana... panie eee Tonks to musi pan wiedzieć, że to może i godne pochwały, ale nie u mnie. Ja cenię prostotę. Prostych ludzi z prostymi talentami. A biznes to jest to, co mnie kręci, rozumiesz mnie pan? A miejsce o którym mówiłem i pewnie słyszeliście ode mnie lub kogoś innego... toż to prawdziwe cudo! Prawdziwe skarby można wyłonić za niezłą kasę, ale... byle kogo nie wezmę!
Uderzył pięścią w stół na potwierdzenie swoich słów, aż mu tiara zakryła na chwilę oczy. Poprawił ją szybko i nalał sobie do kielicha, dla odmiany, wina.
- Musicie mieć jaja, panowie. Bo jak nie, nawet jeśli polubię was mocno to nic was nie uratuje jak tam wejdziecie. Przepadniecie wraz z całą swoją kasą, tak was wycisną. Tam jest dużo pijawek. Wiem, co mówię. Jestem jedną z nich.
I roześmiał się, upijając potężnego łyka. Prawie przez to spadł ze swojego fotela.
- Opowiedzcie mi prosto, bez zbędnych ozdobników, o sobie. Chcę wiedzieć kim naprawdę jesteście Jacku Sue i Edwardzie Tonks. Nie chcę wyuczonych formułek, chcę albo prawdy albo tak dobrego kitu, że byłbym skłonny uwierzyć, że objawił mi się sam cholerny Pseudologos. Jeśli jednak nie interesuje was biznes to możecie od razu spadać. Choć przyznam szczerze, nie wiem jakimi głupcami musielibyście być, żeby sobie pójść. No ale jak kto lubi. Jak was interesuje znajomość ze mną to napełnijcie kielichy i unieście do toastu. To jak?
Reina Q Zabini
Sztuka
Reina Q Zabini

Restauracja Meloun Empty Re: Restauracja Meloun

Pon Wrz 10, 2018 2:50 pm
To był ten dzień. Dzień, w którym mogła bezkarnie przez kilka długich godzin irytować Massimo, prowadzając go po wszystkich mugolskich sklepach zoologicznych, które znajdowały się w sąsiedztwie ulicy Pokątnej. Mieszkała w tych okolicach, była więc dobrze zaznajomiona z większością właścicieli i kiedy w jednym z mniej zadbanych przybytków natknęła się na łysą, klnącą jak stary marynarz papugę, ku przerażeniu Rockersa postanowiła natychmiast ją adoptować. Nie musiała nawet za nią nic płacić. Mężczyzna za ladą wydawał się być zachwycony, że znalazł się chętny na przeklętego ptaka, który odstraszał mu klientów.
Wracali już powoli w kierunku salonu, w którym pracowała Q, musiała bowiem przed zamknięciem zabrać z niego jeszcze kilka rzeczy, kiedy nagle zaczepił ich jakiś podejrzanie wyglądający jegomość, usiłując przekonać ich, żeby zajrzeli do restauracji Meloun, bo czeka tam na nich sława i bogactwo i w ogóle wszystko, co na tym świecie warte jakiegokolwiek wysiłku. Jego wypowiedź została w dużej mierze zagłuszona przez najbardziej imponującą wiązankę przekleństw, jaką Q zdarzyło się w życiu usłyszeć, a która wydobywała się spod zapiętej, skórzanej kurtki dziewczyny. Kiedy nieznajomy znikał w bocznej uliczce, żegnany zduszonym "glinianomózga kiszko, ty tępogłowy głupcze, ty skurwysyńska, plugawa, ociekająca tłuszczem patelnio!", panna Zabini ciągnęła już Massimo za rękaw w kierunku wyżej wspomnianego przybytku. Wiedziała, że przyjaciel zaraz zacznie protestować, że to nierozsądne, absurdalne i w ogóle tylko wariat przystałby na propozycję jakiegoś szumowiny, szukającego gamoni na Śmiertelnym Nokturnie. Musiała więc wykorzystać pozostałe jej kilka sekund, podczas których mogła jeszcze wprawić go w ruch. Jej kieszonkowe gabaryty nie ułatwiały zaciągania gdziekolwiek znacznie większych i bardziej umięśnionych mężczyzn.
Na szczęście byli bardzo blisko rzeczonej restauracji i niezależnie od tego, co postanowił Rockers, Q była zdecydowana zaprezentować swój nowy nabytek światu, dobrze się bawić i może nawet upić. Nie do nieprzytomności, szkoda by było stracić papugę już na starcie. Miała nadzieję, że przyjaciel uzna, że porzucenie jej byłoby w tym momencie czynem niehonorowym i odłoży wyrażanie swej dezaprobaty na trochę później. Weszła dziarskim krokiem do środka i uśmiechnęła się radośnie do wszystkich obecnych, zdając się nie zauważać nastroju poruszenia i ekscytacji.
Nie wdając się w zbędne interackcje społeczne, przy wtórze obelg, które wartkim potokiem wylewały się spod jej odzienia, odwróciła się w kierunku stojącego przy drzwiach kelnera i zmierzyła go wyczekującym wzrokiem.
- No co, nie ma mi Pan nic do zaproponowania? - czyżby nie pasowała do sylwetki typowego klienta tego szacownego lokalu? To co by trzeba powiedzieć o tym łachmaniarzu, który ich tutaj przysłał...
Massimo Rockers
Ministerstwo Magii
Massimo Rockers

Restauracja Meloun Empty Re: Restauracja Meloun

Wto Wrz 11, 2018 11:05 pm
To zdecydowanie nie był jego dzień. Kiedy przystał na propozycję spotkania z Q, nieco naiwnie wierzył, że zamkną salon, wyciągną się przy szklaneczce czegoś mocniejszego i powspominają stare czasy, ewentualnie popsioczą na nowe. Tymczasem większość popołudnia spędzili włócząc się po mugolskich sklepach zoologicznych i oglądając wszystkie te miauczące, skrzeczące i szczekające wypłosze pozamykane w klatkach. Im bardziej były szkaradne, tym większe zainteresowanie wywoływały w Rei. Mugolscy właściciele szybko nauczyli się, że towarzysz panny Zabini nie jest skory do rozmów, a jego spojrzenie wskazuje, że nie ma w planach adopcji tej słodkiej kuleczki szczęścia, którą ktoś podrzucił wczoraj pod sklep, więc roztropnie przestali podejmować próby kontaktu. W zasadzie Massimo nigdy nie należał do wielkich miłośników zwierząt. Wykorzystywał je do testowania swoich umiejętności czarnomagicznych, z czego rzadko wychodziły w jednym kawałku. Kiedy będąc jeszcze uczniem, przyjeżdżał na lato do domu, z sąsiedztwa magicznie zaczynały ginąć bezdomne koty, a okoliczna fauna niespodziewanie uszczuplała się o najbardziej wyszczekane psy.
Kiedy Q wreszcie zaspokoiła swoją potrzebę posiadania nowej zabawki w kolekcji, kupiwszy najbrzydszą, najgłośniejszą i zdecydowanie najbardziej irytującą papugę, jaką w życiu widział, ostatecznie dała mu spokój z tym całym zwierzęcym nonsensem. Papuga sypała przekleństwami spod kurtki Reiny nie gorzej niż portowa dziwka, a choć podświadomie Rockers zastanawiał się już, jak przyrządzi ją na kolację, musiał jej przyznać pewną godną podziwu kreatywność w wymyślaniu niecodziennych obelg. Niezwykle się jednak mylił, jeśli sądził, że to dość atrakcji na jeden dzień, bowiem w drodze powrotnej do salonu zostali zaczepieni przez obszarpanego jegomościa, który nie dał się zbyć krótkim „nie mam knutów” i podążał za nimi, nęcąc ich najpewniej wyssanymi z palca opowieściami o bogactwach i rzadkich artefaktach, które tylko czekają, by je odkryć. Szczęściem zmył się, nim Massimo zdążył stracić cierpliwość, czego był niebezpiecznie bliski, a jeszcze przez kilka minut po jego odejściu papuga wykrzykiwała za nim przekleństwa. „Pies ci mordę lizał, smolipysku, dupku żołędny, żeby ci się żona z rudym puściła!” Nim Rockers zdążył skomentować tę sytuację we właściwy sobie lekko ironiczny sposób, ku swojemu zaskoczeniu poczuł szarpnięcie za rękaw. To Zabini ciągnęła go beztrosko w kierunku wskazanym przez mężczyznę.
Poważnie, Q? ─ zapytał, uniósłszy lekko brwi, jednak nie oparł jej się. ─ Zawsze idziesz za radą przypadkowych dziadów spotkanych na Nokturnie, którzy polecają ci skręcić w jakiś mało uczęszczany, ciemny zaułek? Czasami zastanawiam się, jak to się dzieje, że jeszcze żyjesz.
Co miał jednak do stracenia? Niechże jej będzie. Był znudzony całą tą zabawą w zakupy, odrobina rozrywki nie wydawała się wcale odpychającą opcją, a w rzeczonej restauracji być może uda mu się wreszcie dostać tę cholerną szklankę Ognistej. Cała ta sytuacja miała szansę przerodzić się w coś chociaż szczątkowo interesującego, a naciągaczy i oszustów, których nie brakowało na Nokturnie, w razie potrzeby zawsze można było potraktować klątwą. Przekroczywszy próg restauracji Meloun w ślad za panienką Zabini, Massimo omiótł spojrzeniem jej wnętrze i skinął krótko witającemu ich przy drzwiach kelnerowi. Zobaczmy, co ten chłopak będzie miał na ten temat do powiedzenia.
Jesteśmy tu z polecenia pewnego człowieka.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Restauracja Meloun Empty Re: Restauracja Meloun

Pią Wrz 14, 2018 5:36 pm
Jack Sue i Edward Tonks nie okazali się jednak na tyle wytrzymali by móc kontynuować pogawędkę z poczciwym tajemniczym jegomościem. Kielichy nie zostały wypełnione trunkiem, toast się więc nie odbył. Wyglądający jak bezdomny, gospodarz pomógł im opuścić salę.
- I nie wracajcie, wy aroganccy głupcy! A pfu! - splunął za nimi i odpowiednio poinstruował kelnerów. No nic, może niedługo trafi mu się lepsze towarzystwo?
Uśmiechu Reiny nie odwzajemnił prawie nikt, klientela była zbyt oburzona tym, co miało dzisiaj miejsce w tej szanowanej i drogiej restauracji. Pomieszczenie zajmowane przez podejrzanego czarodzieja było unikane, nikt nie ośmielił się podejść bliżej drzwi niż to było konieczne. A papuga wykrzykująca przekleństwa spod kurtki panny Zabini? Cóż, dwie ubrane w wielkie kapelusze z klejnotami i jedwabne rękawiczki, skomentowały przybycie tej "wieśniaczki pozbawionej kultury" i w pośpiechu opuściły lokal, w akompaniamencie kolejnych wyzwisk "wielkie napompowane świniaki ohydki". Zestresowany kelner, który starał się nadal wyglądać uprzejmie i elegancko, poprosił kobietę by uspokoiła swój przeklinający płaszcz. Choć niewątpliwie byłby zaskoczony tym brakiem manier w każdy inny dzień, dzisiaj już odpuścił. Za dużo absurdalności przeżył. Na zachowanie Massimo niemalże odetchnął z ulgą, bo kompletnie nie miał pomysłu o co mogłoby chodzić kobiecie. Kelner posłał Rockersowi pełne wdzięczności spojrzenie.
- Rozumiem, już państwa prowadzę - ukłonił się i zaczął iść w stronę ładnych, drewnianych drzwi. - To tutaj. Chwileczkę.
Kelner zapukał a po chwili rozległ się niski głos zza drzwi.
- Czego?! Wróciła tamta dwójka patałachów?
- Nie, drogi Panie. Przyszła Pani z Panem.
- No to na co czekają? Niech się przedstawią i mówią czego chcą, ale ostrzegam jak znowu ktoś zmarnuje mój czas to się pogniewam!
- Zostawię więc Państwa - kelner się ukłonił i wrócił na swoje miejsce, drzwi nadal były zamknięte, najpewniej na klucz.
Reina Q Zabini
Sztuka
Reina Q Zabini

Restauracja Meloun Empty Re: Restauracja Meloun

Pią Wrz 14, 2018 9:34 pm
U p s. Najwyraźniej mylnie uznała, że goście restauracji podzielają jej własną ekscytację. Poruszenie, które wyczuła było co prawda realne, ale nie wynikało z niecierpliwego wyczekiwania na jakąś porywającą przygodę. Wręcz przeciwnie, było nierozerwalnie związane z dezaprobatą i cichym protestem. Tak cichym, że Q w ogóle go nie zauważyła albo przynajmniej niezwykle dobrze udawała. Skinęła nawet uprzejmie głową na pożegnanie, kiedy owe dwie damy mijały ją w drzwiach, prawie w nich utkwiwszy — nie mogły się bowiem dogadać, która powinna wyjść pierwsza, a gabaryty ich nakryć głów uniemożliwiły zrealizowanie tego w tym samym momencie.
Ugrzecznioną prośbę kelnera skwitowała bezradnym wzruszeniem ramion, ale powzięła pewne kroki w celu uciszenia papugi, a mianowicie pozwoliła wrednemu ptaszysku zamknąć dziób na własnym palcu. Syknęła i tym razem to ona wymamrotała pod nosem wiązankę przekleństw, choć była zdecydowanie mniej kreatywna od swojego nowego pupilka, który tymczasem przebijał się przez kolejne warstwy skóry, powoli sięgając chyba kości. Massimo musiał w tym samym czasie robić coś użyteczniejszego bowiem kiedy podniosła wzrok, kelner opuszczał właśnie swoje stanowisko przy drzwiach. Ponownie wzruszywszy ramionami, podążyła za pracownikiem, który najwyraźniej również był wtajemniczony w ten cały pasztecikowy precedens.
Tak była pełna energii, tak bardzo chciała dowiedzieć się, kto kryje się za drzwiami, że w ogóle nie dopuściła do siebie możliwości, że odbije się od nich jak piłeczka do ping-ponga. Q była w szoku, ale papuga przeżyła chyba jeszcze większy wstrząs, bo powściągnęła swe krwiożercze instynkty i wypuściła z dzióbka palec Rei, ponownie wyrzucając z siebie potok przekleństw, tym razem chyba kierowanych do nowej właścicielki. Ty skunksie śmierdzący, pluskwo zasuszona, wrzodzie ropiejący… Ty strachu na wróble…
- Czasami też się zastanawiam, jak to się dzieje, że ja jeszcze żyję. – mruknęła pod nosem niezadowolona z obrotu sytuacji, owijając krwawiącą kończynę jakąś materiałową chusteczką drugiej świeżości. – Nazywamy się Q i Massimo. – oświadczyła drzwiom, czując się jak ostetni dureń i zezując przez ramię na Rockersa. Nie przejęła się zbytnio faktem, że podczas gdy ona przedstawiła się za pomocą nadanego sobie przydomka, jego prawdziwa godność została właśnie wyjawiona. A mało prawdopodobne, żeby po Londynie kręciło się wiele osób o tym imieniu.
- Pan od pasztecików, jak mniemam? - Ty diabelskie łajno, ty kurwo sprzedajna, wypierdku Merlina...
Sponsored content

Restauracja Meloun Empty Re: Restauracja Meloun

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach