Go down
Sam Carter
Oczekujący
Sam Carter

Samuel Carter [uczeń] Empty Samuel Carter [uczeń]

Sro Paź 21, 2015 9:08 pm
Imię i nazwisko: Samuel Nicolas Carter, jednak chłopak naprawdę nie toleruje swojej pełnej wersji imienia. Serio, mówcie mu Sam, bo łatwo od niego oberwać z pięści w nos.
Data urodzenia: 19 marca 1961 r.
Czystość krwi: oj nieczysta, nieczysta...
Dom w Hogwarcie: Hufflepuff
Różdżka: Dereń, sierść warga, 11 i pół cala.

Widok z Ain Eingarp: Doskonale wiedział, gdzie znajduje się to lustro (co prawda z plotek, ale jednak!), tak więc spokojnym krokiem postanowił sprawdzić co i jak. No, bo chyba w tym wieku, co jest powinien wiedzieć czego tak właściwie od życia chce, prawda? Kto by nie chciał. W każdym razie...
Gdy w końcu znalazł się przed drzwiami do pokoju, w którym znajdowało się lustro, to przystanął i na chwilkę wstrzymał oddech. Co miał poradzić na to, że bardzo chciał się dowiedzieć do czego właściwie dąży? Nigdy właściwie nie zachowywał się tak jak teraz, ale... To była wyjątkowa sytuacja. Chwycił za klamkę lekko spoconą dłonią i wszedł do pomieszczenia. Znajdowało się w nim to niezwykłe zwierciadło i miało mu zaraz powiedzieć, czego pragnie jego serce. Każdemu by chyba podskoczyła adrenalina! Stanął więc na wprost niego i czekał. Dłuższą chwilę trwało zanim zauważył różnicę pomiędzy nim prawdziwym, a odbiciem.
Nie było tam żadnych smoków, yeti, trolli, mięsożernych drzew, drapieżnych kwiatów, nie było też ani jednego kotła z gotującym się eliksirem do zrewolucjonizowania magicznej medycyny. A więc co było tam innego? Odbicie chłopaka trzymało książkę. Trochę głębiej w zwierciadle dało się dostrzec cały regał książek. Właściwie to całe mnóstwo regałów pełnych książek. Więc co? Jego pragnieniem miało być niby zostanie bibliotekarzem!? Albo księgarzem!?
- Ej, to wcale nie śmieszne! Na pewno nie pragnę skończyć jako sprzedawca ksiąg z zaklęciami!
Jego odbicie uśmiechnęło się tylko i wystawiło przed siebie książkę, trzymaną dotychczas w dłoniach. Widoczne jednak było tylko imię i nazwisko autora: Samuel N. Carter. Reszta była... rozmyta?
- Hej, czyli chce być... pisarzem? - zdziwił się. W sumie, jakie inne życie pozwoliłoby mu na podróże i rozwijanie zainteresowań w tak wielu różnych kierunkach? Od dawna ciągnęło go do pisania... No dobra, ma pamiętnik nawet, ale cicho sza o tym! - No, to mi nawet odpowiada. Nie chciałbym żyć statycznie... - powiedział powoli i wycofał się z pomieszczenia wciąż pochłonięty rozmyśleniami. Właściwie to już planował, jakie magiczne kreatury będzie tropić, byleby to opisać...

Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie: Do powrotu do szkoły został jeszcze miesiąc. Z tego co się orientował Sam, lada moment on i Jess mieli otrzymać sowy z wynikami tegorocznych SUMów. Właściwie to nie wiedział, że już je otrzymał, ale jego ukochana sowa dała się skusić kawałkiem szynki i przekazała wyniki egzaminów matce.
- SAMUEL NICOLAS CARTER, DO MNIE! - rozległ się gniewny głos rodzicielki. Sam zdjął więc kapelusz z wypchaną fretką z głowy i grzecznie (jak przystało na niego w tych okolicznościach) podreptał go kuchni. Owidiusz zajadał się zadowolony wędliną i a matka chłopaka siedziała przy stole z wynikami jego wypocin. Ups?
- Cześć mamuś, czyżbym dostał pocztę? Widzę, że się cieszysz, więc to pewnie moje wyniki SUMów, nieprawdaż?
- Samuel, widzę skalę i nie podobają mi się twoje oceny. Mieszkasz Bóg wie gdzie, przez prawie cały rok, uczysz się nie wiadomo czego i... No mogłeś się bardziej postarać.
- Jak zwykle przesadzasz, mamo, pokaż mi kartkę. - odparł wesoło Sam. Kochał swoją rodzicielkę, ale tak jak każdy mugol, lubiła przesadzać, a on był pewny, że egzaminy dobrze mu poszły.
- To lepiej mi to wszystko wytłumacz!
- No okej, no spójrzmy... Z astronomii mam Zadowalający, no bo serio, to jest praktycznie najłatwiejszy przedmiot w szkole i w ogóle... Tak wiem, mogłem się bardziej postarać, ale nic nie poradzę na to, że oczy mi się tam kleją! Z Eliksirów Powyżej Oczekiwań, bo za bardzo się rozpisałem na pisemnym odnośnie zastosowań pewnego eliksiru i zabrakło mi czasu na inne zadanie... A na praktycznym się po prostu za bardzo zestresowałem i niedokładnie rozdrobniłem... Już nawet nie pamiętam co, ale spodziewałem się P. Zresztą wiesz, że jestem świetny z Eliksirów od pierwszej klasy. Miałem wprawdzie nadzieję, że uda mi się załapać na W, ale i tak przynajmniej mogę kontynuować naukę z tego przedmiotu. U! Mam Wybitny z Zielarstwa i Opieki nad Magicznymi Stworzeniami! Przyznam Ci się, mamo, że radują mnie te oceny wielce, bo zależy mi na tych przedmiotach. Hm... Zadowalający z Historii Magi, ale co poradzę, że tam są najwygodniejsze ławki do spania i na samą myśl o nauce bolą mnie szwy w czaszce... Jak widać technika Zakuć-Zdać-Zapomnieć się sprawdza! Uuu... Z Transmutacji Nędzny. Ale spodziewałem się tego, bo przemieniłem większość przedmiotów na praktycznym tylko połowicznie... Bywa, i tak nigdy tego przedmiotu nie lubiłem. Ale patrz! Z Zaklęć i Obrony Przed Czarną Magią mam P! Pewnie podciągnąłem na teorii, bo wiesz, że jakoś w praktyce za bardzo mi nie idą (zwłaszcza że moja różdżka lubi się buntować), ale udało się! Kamień z serca. Z Wróżbiarstwa P, bo to zawsze można było lepiej interpretować, ale to i tak świetnie! No i P z Run. Wszystko.
- Mogłeś się bar...
- Nie! Uczę się tyle, ile muszę i na to, co muszę, i tyle, co chcę, z tego, co bardzo lubię. A jeszcze muszę znajdować czas dla siebie i znajomych.
- To chociaż popraw w tym roku te N...
- Że co? Za smoka więcej moja noga na Transmutacji nie postanie! I tym, i tym, i zdecydowanie tym! - powiedział, skreślając piórem trzymanym dotychczas za uchem cztery przedmioty. - Do szczęścia i na to, co mnie czeka po szkole, potrzebne mi tylko to, co zostało. No i jeszcze Wróżbiarstwo, ale je lubię.

Przykładowy Post: Ciasno, duszno, a Sam obładowany częścią swoich bagaży postanowił się oczywiście przeciskać przez ten upiorny korytarz w Hogwart Expres, bo wsiadł przez złe drzwi i musiał szukać: raz, że miejsca, a dwa, że siostry. Wolał mieć ją pod ręką na wszelki wypadek gdyby... Oj, na wszelki wypadek. No, ufał jej bezgranicznie, ale szczerze powiedziawszy, to nigdy nie było wiadomo, co może wpaść jej do głowy. Uhhh... Jakby sam był lepszy (wcale nie). A wracając do tematu: czarodziej usilnie starał się przeciskać pomiędzy uczniami na korytarzu, ale ze skrzypcami na plecach (których za żadne skarby nie oddałby do przechowalni bagażu), pająkiem na ramieniu i szatami czarodziejów w niewielkiej torbie w dłoni ciężko było się przeciskać przez ludzi którzy uznawali, że korytarz w tym miejscu jest świetny na pogaduchy po wakacjach. No bezczelne!
W każdym razie przeszedł niecałe pół wagonu, gdy dopadła go... No, właśnie nie wiedział kto.
- O, cześć Sam, jak minęły wakacje? Zrobiłeś coś z włosami? Wiedziałeś że... Blablabla... - obecnie brunet (bo kto wie, kiedy go najdzie ochota na eliksir zmiany koloru włosów) starał się udawać zainteresowanie niższą o jakieś dziesięć centymetrów czarownicą. Realnie jednak, to jego orzechowe oczy szukały jakiejkolwiek drogi ewakuacyjnej. Zazwyczaj nie lubił poznawać nowych ludzi, nie przepadał za tłokiem i jedyne, czego teraz pragnął, to znaleźć Jess i przedział, w którym czekało na niego miejsce.
- Wybacz mi, ale muszę się zbierać, pogadamy później. - przerwał słowotok, którym został zaatakowany i począł się szybciej przeciskać przez ludzi, których stopniowo zaczęło ubywać z tego tłumu.
- Ale to niegrzeczne z twojej strony!
- Nie jestem grzeczny, raczej zaledwie miły i to nie zawsze. - odparł i znikł jej z pola widzenia. Kto to właściwie był!? Nieważne, w oddali chyba słyszał jak jego siostra rozmawiała z kimś innym. Szczerze powiedziawszy, to miał ogromną ochotę wystrzelić tu łajnobombe, byleby mieć tylko jedną prostą drogę do odpowiedniego przedziału. Tam będzie mógł rozmawiać z kimś, kogo imię i twarz znał. Niestety podczas wakacji te użyteczne przedmioty się skończyły i musiał sobie radzić inaczej. Przynajmniej szło mu łatwiej, bo pomimo średniego wzrostu (177 centymetrów), posiadał szczupłą sylwetkę (no dobra chudy był i tyle, a nawet za chudy).
Po dziesięciu bardzo długich minutach udało mu się w końcu doczłapać na odpowiednie miejsce. Szczęście, że byli tam jego znajomi.
- Ludzie potrafią mi serio uprzykrzyć życie niczym nie robiąc... - odparł uchylając okno. Serio było tam duszno.
- Wiemy.
avatar
Oczekujący
Colette Warp

Samuel Carter [uczeń] Empty Re: Samuel Carter [uczeń]

Sro Paź 21, 2015 11:10 pm

Karta bardzo mi się spodobała, zwłaszcza wykorzystanie sceny z omawianiem ocen z SUMów. Masz za to ode mnie prywatnie 10 fasol! I Akcepta oczywiście! Miłej gry.
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach