Go down
Lex Knightly
Oczekujący
Lex Knightly

Lex Knightly [uczeń]  Empty Lex Knightly [uczeń]

Pon Cze 29, 2015 8:25 am
Imię i nazwisko:
Lexus 'Lex' Knightly
Jego imię dosłownie oznacza Obrońcę Ludzi, natomiast nazwisko jest wariantem Rycerskości - nie lubi jednak, jak ludzie zwracają się do niego pełnym imieniem.
Data urodzenia:
16.07.1961 r.
Czystość krwi:
Półkrwi
Dom w Hogwarcie:
Ravenclaw
Różdżka:
Tarnina, Włos Północnicy, 12 cali, giętka
Widok z Ain Eingarp:
Gdyby kiedykolwiek Lex znalazłby się w jednym pomieszczeniu ze zwierciadłem nie musiałby w nie zaglądać, aby wiedzieć co ujrzy. Odczuwał jego piętno każdego dnia i był zdeterminowany, aby pewnego dnia osiągnąć swój cel. Pragnąłby bowiem wyrwać swoją młodszą siostrę Harlow ze szponów własnego ojca i uciec jak najdalej poniósłby ich pył Fiuu. W ten sposób uwolniłby się spod wpływu jego okrucieństw i manipulacji, dłużej nie będąc zależnym od pieniędzy i władzy, jaką miał nad ich dwójką. Nie obawiał się ucieczki w nieznane, nie przerażała go idea samodzielności i stałe zapewnianie ochrony Low, a czające się za rogiem niebezpieczeństwo nie odwodziło go od tej myśli. Nie łatwo dawał się omotać lękom i trudno było go zniechęcić, jeśli już się na coś uparł. W końcu i tak od zawsze był zdany tylko na siebie. Musiał nauczyć się walczyć o swoje. I tak też zamierzał zrobić. Dlatego, kiedy spotyka się oko w oko ze zwierciadłem, nie obawia się, a tym bardziej nie zaskakuje go widok ukazany w iluzji; widzi to co formuje mu się w każdym śnie.
Porażka jego ojca.

Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie:
Nigdy nie preferował ślęczenia nad książkami, nie było to zajęcie, jakie go satysfakcjonowało. Zdecydowanie bardziej za ujmujące uważał grę w Quidditcha oraz pojedynki czarodziejów - priorytetowo. Nigdy nie zabierał się za Zielarstwo, Starożytne Runy czy Astronomię, gdyż od początku wiedział, że albo zacznie na tym usypiać, albo wcale nie będzie na takowe lekcje uczęszczać. Dlaczego więc wybrał Eliksiry? Nimi też nigdy nie umiał się posługiwać, zawsze dodał czegoś zbyt dużo, zbyt mało albo źle zamieszał i pokręcił składniki. Profesor przyzwyczaił się, że Lexowi często wybucha coś w twarz, powodując na ciele smoliste plamy, które ciężko domyć. Raz nawet udało mu się spalić własne włosy, nie mówiąc już o bałaganie jaki zostawia po sobie w sali.  Brakuje mu delikatności i wyczucia, a przede wszystkim cierpliwości i rozwagi. Niejednokrotnie określano go jako stwarzającego problemy, o wybuchowym, trudnym charakterze oraz opisywano go mianem tajemniczego i trudnego do zrozumienia. Nigdy natomiast nie miał problemu z rzucaniem zaklęć i uroków. Kilkukrotnie ciągnęło go do czarnej magii, ale zawsze odsyłał te myśli w najodleglejsze zakamarki umysłu. Nie mogę przecież dać się wywalić ze szkoły - powtarzał sobie lecz wiedział czego naprawdę się obawia. Nie chcę stać się własnym ojcem. Obrona Przed Czarną Magią to jedno z zajęć, na które Lex uczęszcza chętnie i wcale niesporadycznie. Może, dlatego że zawsze wykazywał się zwinnością i sprytem? W końcu musiał wymykać się z domu i majstrować przy planach jego ojca, aby móc w spokoju napawać się swoim dzieciństwem. Inaczej siedziałby zamknięty pod kloszem, żywiąc się sucharkami i myszami. Uważa, że OPCM zalicza się do jednego z najbardziej przydatnych przedmiotów i to właśnie w tych dziedzinach magii czuje się najpewniej, dominując zręcznością i skutecznością w rzucaniu zaklęć. To samo mógłby powiedzieć o Transmutacji. Przykłada się, jeśli coś go fascynuje, jeśli nie - można się spodziewać po nim najgorszego. Dlatego również Wróżbiarstwo, chociaż bywa ciekawe, to Lex nie spełnia się jako jasnowidz. Bynajmniej nie próbuje. Mugoloznastwo wybrał ze względu na brak "ciekawszych" wyborów w spisie zajęć w Hogwarcie. Uznał też, że przyda mu się, jeśli kiedykolwiek miałby ukrywać się w świecie mugoli - znajomość ich kultury, zachowań, obyczajów. Sztuka wpasowania  i kamuflowania się rzeczywiście byłaby w tym wypadku niezastąpiona. Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami to ostatnie zajęcie, które góruje na liście klas uczęszczanych przez Lexa. Zawsze dogadywał się z nimi lepiej niż z ludźmi, a one same lgnęły do niego z ufnością. Jakby starały się go pocieszyć, jak gdyby go rozumiały. Oczywiście jego pierwsze spotkania ze zwierzętami, a zdarzało się, że i niebezpiecznymi, dzikimi 'potworami', nie były najprzyjemniejsze. Jako mały chłopiec lubił błąkać się po lesie czy też po polanach, od tak zaczerpnąć spokoju, którego brakowało mu w domu. Natknął się w wyprawach na różne gatunki zwierząt, a jeden zostawił mu nawet pamiątkę w postaci blizny na czole odciśniętej pazurem. Na szczęście rana była płytka i niewielka, pamięta jak wąska stróżka krwi spłynęła mu do oka. Lubi tę bliznę. Sądzi, że dodaje mu powagi i aparycji niebezpiecznego, dojrzałego 'mężczyzny'.
W poprzednim roku jego oceny wyglądały następująco:
Obrona Przed Czarną Magią - PO
Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami - PO
Zaklęcia I Uroki - PO
Transmutacja - Z
Mugoloznastwo - N
Eliksiry - O
Wróżbiarstwo - N



Przykładowy Post:
- Mam dość mojego bękarciego syna! Żałuje, że kiedykolwiek wdałem się w romans z tą mugolką - Lex stał po drugiej stronie mosiężnych drzwi od gabinetu swojego ojca. Mógł usłyszeć każde pojedyncze przekleństwo i obelgę wypowiadaną z jego spierzchniętych, pomarszczonych ust. Po drugiej stronie ściany słyszał spadające z ust kropelki śliny. Skłamałby gdyby stwierdził, że nie poczuł się urażony. Normalne dziecko zaczęłoby ryczeć i wić się pod spódnice swojej matki. Ale Lex? Lex przegryzł wewnętrzną część policzka i przyjął cios w brzuch z wyprostowanymi łopatkami. Aczkolwiek przywykł do gorszych wyzwisk ze strony rodziciela. Zdarzało się, że wyrzekał się go niejednokrotnie. Lex spodziewał się, że lada chwila jego łachy zostaną zrzucone z balkonu, a on razem z nimi. Rozproszył się. Znów zaczął nasłuchiwać.
- Nie zdziwiłbym się, gdyby Lexus nie należał do mnie. Jego matka to była zwykła... - Zza jego pleców o bosych stopach, w różowej piżamie z kucykami zjawiła się niespodziewanie jego młodsza, przyrodnia siostra Harlow.
- Dlaczego tatuś krzyczy i używa niedozwolonych słów? - Spytała delikatnym głosem, miękkim niczym puch od poduszki, w którą chciałoby się zatopić. Z początku chciał wyważyć zamek kopniakiem i stanąć w obronie własnej matki. Stanąć w obronie Harlow i swojego własnego honoru. Jak on mógł się o niej tak wyrażać? W obecności sześciolatki, która nie pojmuje percepcji całego zachowania Herberta. Zabrakło mu jednak odwagi. Zabrakło mu bagażu doświadczeń, czarodziejskiej różdżki i siły mentalnej. Tego bojowego ducha, którym kipiał dopóki nie stawał przed Herbertem. Był tylko przeciętnym, niezbyt niskim chłopcem o kasztanowych długich włosach. A mierzył się z przeciwnikiem osiwiałym, przewyższającym go trzy razy o głowę, szerszym w ramionach, bezwzględnym i nie zawierającym w sobie krzty sumienia. Dokładnie tak jakby jego ojciec urodził się wadliwy.
Miał skazę, uraz wewnętrzny przytwierdzony do cząstki jego duszy. Niczym socjopatyczny psychopata. Lecz Lex wiedział, że te cechy, których tak nienawidził w Herbercie stanowiły część jego emocjonalnego fundamentu. Trudno było mu wyrzec się swojego pochodzenia. Od zawsze był bękartem Herberta Knightly, który po uwiedzeniu mugolki zrzekł się jej na łożu śmierci - miała na imię Primrose. Jak bardzo by w sobie tego nienawidził urodził się z identycznymi jak on brązowymi, przechodzonymi w czerń oczami i barczystą posturą. Po matce zaś bujne, gęste włosy w kolorze ciemnego brązu. Przynajmniej z tego co mógł orzec widząc kobietę jedynie na czarno-białej fotografii i z opowiadań wuja Gilberta.
***
Tej nocy znów się wymknie. Może tym razem zatrzaśnie za sobą bramę pozostawiając w tyle swoją przeszłość i nie powróci? Marzył o tym. Każdego pojedynczego dnia. Nie mógłby zostawić swojej siostry. W jego oczach była jedynie niewinną, czystą duszą z całym światem do odkrycia. Ona nie była taka jak on. Była jak łza. A on już zwiędły i zwiotczały. Uschły jak trawa na polanie w zimowe przesilenie. Rówieśnicy z początku nazywali go Lexer (takie niby zabawne zdrobnienie) jednak szybko ewoluował i zaczęli wołać na niego Shadow albo Demon zależnie od tego jaki charakter ujawniał. Popadał ze skrajności w skrajność. Sytuacja domowa zaczęła odbijać się na jego statucie społecznym aż w końcu odizolował się i zamknął we własnym umyśle. Uciekał do sportu, do fauny i flory oraz magii. Wykreował sobie swój własny świat, w którym czuł się bezpieczny. Potem już przestał odczuwać strach. Był zaciekły, aby stać się silnym i wykazać się męstwem. Raz był wybuchowy, agresywny i poirytowany, a innym razem niczym cień - enigmatyczny, jakby go w ogóle w świecie żywych nie było. Aż w końcu przystało na zdrobnieniu - Lex. Lecz tego dnia znów był Shadow'em - sprytnym, zaradczym, przebiegłym. Chował się w cieniu. Stawał się nim. Wymknąć się z wielkiej posiadłości ogrodzonej trzymetrową, żelazną bramą nie było łatwo. Herbert mimo wiecznego zapracowania, miał oczy dookoła głowy. Taki szósty zmysł. Zresztą Lex nie zdziwiłby się, gdyby ten nielegalnie używał magii. Uważał się za bezkarnego i niezwyciężonego. Te cechy też przejął po nim Lex, ale w mniejszym stopniu. Każdy szmer, każde miauknięcie kota oraz wszystkie świerszcze na dworze słyszał zamknięty w swoich czterech ścianach. Zawsze miał przy sobie ozdobny kufel, wyrobiony w grubym szkle z jakimś alkoholem lub rozpuszczonym, kolorowym specyfikiem o niecodziennym zapachu, którego Lex nie potrafił zidentyfikować. Dziwne, że od tych mieszanek nie szedł spać na siedemnaście godzin lub po prostu nie przewrócił się na drugi bok i nie spuścił z siebie powietrza. Wtedy zapewne byłoby łatwiej. Nie życzył mu śmierci, nie życzył jej nikomu, nie odważyłby się. Akurat tego po swym ojczulku nie przejął. Więc wziął ze sobą pod pachę latarkę skoro świt go szybko nie przywita. Północ bębniła na zabytkowym zegarze z wahadłem ozdabiającym korytarz graniczący z gabinetem i salonem.Wykradł klucz, kiedy Herbert znów wrzeszczał wniebogłosy lecz tym razem po prostu kłócił się z powietrzem. Wszystkie klucze miał zawieszone w gabinecie. Znajdował się tam miedzy innymi klucz od skrytki bankowej, garażu, drzwi od pokoju, frontowe i od furtki. Każdy wyglądał identycznie, jednak Lex nauczył się którą pełnią funkcje. Nie wiedział skąd zawsze bez omyłkowo brał ten właściwy, zwyczajnie rozumiał po który ma sięgnąć, mimo że zawsze Herbert układał je w innej kolejności. Był pewny, że zdoła wyjść niezauważony. Skrzypnięcie drzwi rozległo się za jego plecami i wytrąciło go z równowagi. Teraz był pewny. Ojciec go wydziedziczy i zakopie pod garażem. Zdziwił się, gdy w rzeczywistości za sobą ujrzał Harlow.
- Dlaczego nie śpisz? - Spytała.
- Dlaczego Ty nie śpisz? przyjdzie Bazyliszek i pożre Ci całą kolekcje lalek - oznajmił poważnym, głębokim (udawanym) głosem. Zaprowadził ja za rękę do pokoju wciąż oglądając się za siebie. Położył ja do łóżka i już znów chciał kontynuować swoje skradanie, ale w pewnej chwili Harlow złapała go za ramię i wyszeptała:
- Wiem, że wymykasz się z domu jak tatuś nie widzi. Myślisz, że ja też nie widzę, ale spoglądam przez okno jak biegniesz przez polanę.
- Low, posłuchaj mnie uważnie - zniżył głos. - Obiecaj mi na łuski smoka, że zostanie to naszą tajemnicą - wyciągnął do niej mały palec i zacisnął na jej dłoni. I od tamtej pory już zawsze obiecywali sobie wszystko na łuski smoka. Tak samo jak obiecał jej, że uratuje ją od Herberta i będą razem wolni podróżując po świecie magii.


 


Ostatnio zmieniony przez Lex Knightly dnia Czw Lip 02, 2015 11:46 am, w całości zmieniany 1 raz
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Lex Knightly [uczeń]  Empty Re: Lex Knightly [uczeń]

Czw Lip 02, 2015 2:32 am
* „Ślęczenie nad książkami nigdy nie było jego preferencją...” - słowo „preferencja” jest (przynajmniej moim zdaniem) odrobinę niepoprawnie użyte w tym zdaniu, ponieważ w tym przypadku w formie przymiotnika dosłownie znaczy „nigdy nie było jego przedkładaniem czegoś wyżej w hierarchii czegoś”. Dlatego ze swojej strony sugerowałbym zamianę tego zdania na: „Nigdy nie preferował ślęczenia nad książkami, nie było to zajęcie, jakie go satysfakcjonowało”.

* „Z nimi też nigdy nie umiał się posługiwać, zawsze dodał czegoś zbyt dużo, zbyt mało albo źle zamieszał i pokręcił składniki.” - tu jedynie maleńki błąd z nadprogramowym 'z' na początku.

* „Profesor przyzwyczaił się, że często wybucha mu coś w twarz powodując na ciele smoliste plamy, które ciężko domyć.” - tutaj zdanie brzmi, jakby to profesorowi coś wybuchało w twarz. Wciśnij proszę gdzieś ładnie po przecinku, że chodzi o Lexa.

* „Niejednokrotnie określano go jako stwarzającego problemy, o wybuchowym, trudnym charakterze oraz określano go mianem tajemniczego i trudnego do zrozumienia.” - powtórzenie z „określaniem go”.

*„Bynajmniej próbuje.” - „bynajmniej” jest jedynie wzmocnieniem zaprzeczenia, a nie samym zaprzeczeniem w przypadku pełnego zdania, dlatego pomiędzy tymi słowami powinno pojawić się jeszcze słowo „nie”.

*„Opieka nad magicznymi stworzeniami” - nazwa własna wymaga w tym przypadku wypisania wszystkich słów z dużej litery.  Jak np. w przypadku Obrony Przed Czarną Magią, jakie napisałeś poprawnie. Najlepiej zdecydować się zresztą czy pisać później przedmioty z małej, czy też z dużej litery. To lepiej wygląda.

*„Natknął się w wyprawach na różne gatunki zwierząt, a jeden zostawił mu nawet pamiątkę w postaci blizny na czole odciśnięty pazurem.” - „odciśniętej”.

*„Zabrakło mu jednak odwagi. Zabrakło mu bagażu doświadczeń, czarodziejskiej różczki i siły mentalnej.” - „różdżki”.

* „Był tylko przeciętnym, niezbyt niskim chłopcem o kasztanowych długich włosach.” - niezbyt niskim czy niezbyt wysokim? Tutaj tylko dopytuje dla zasady i zobaczenie ewentualnego błędu.

*„Popadał z skrajności w skrajność.” - „ze” skrajności w skrajność.

* „Wymknąć się z wielkiej posiadłości ogrodzonej trzymetrową, żelazną bramą nie było bynajmniej łatwo” - „...bynajmniej nie było łatwo.” Niby się czepiam, ale w tym przypadku umiejscowienie tego wzmocnienia może nawet zmienić sens zdania.

*„Wykradł klucz, kiedy Herbert znów wrzeszczał w niebogłosy lecz tym razem po prostu kłócił się z powietrzem.” - „wniebogłosy” razem.

* Prosiłabym też o zmianę avatara na zgodnego z regulaminem - poza tym wydaje się trochę za stary na 16-latka; zresztą ten aktor ma lepiej nadające się zdjęcia na ucznia ;)
Lex Knightly
Oczekujący
Lex Knightly

Lex Knightly [uczeń]  Empty Re: Lex Knightly [uczeń]

Czw Lip 02, 2015 11:35 am
Pewnie już poprawiam. Wybacz, ale pisałem to w bezsenną noc i dziwie się, że ma to jakikolwiek sens.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Lex Knightly [uczeń]  Empty Re: Lex Knightly [uczeń]

Nie Lip 05, 2015 9:16 pm
Lex Knightly [uczeń]  Beq
Poprawiłam jeszcze kilka błędów, teraz moim zdaniem jest dobrze - pamiętaj jednak o zmianie ava na zgodny z regulaminem. Trochę się zastanawiałam nad domem, ale uważam, że właśnie tam będzie Ci dobrze. Akcept!
Sponsored content

Lex Knightly [uczeń]  Empty Re: Lex Knightly [uczeń]

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach