- Trevor MacDougall
[uczeń] Trevor MacDougall
Sro Sty 21, 2015 4:27 pm
Imię i nazwisko: Trevor MacDougall
Data urodzenia: 18.10.1962
Czystość krwi: Mugolak
Dom w Hogwarcie: Ravenclaw
Różdżka: Świerk, 13 cali, rdzeń z kła widłowęża. Czym wyglądem różni się od gałęzi nie wie nikt.
Widok z Ain Eingarp:
Trevor nie jest typem człowieka, który zainteresowałby się takim lustrem. Wychowany na twardo stąpającego po ziemi mugola wie, że obraz-ułuda nic mu nie da, więc po co zaglądać? Ale gdyby jednak skusił się i zajrzał to zobaczyłby...
Przestronne biuro należące do przewodniczącego komisji eksperymentalnych zaklęć. Za drzwiami, na wieszaku wiszą ubłocone buty do rugby i przepocona koszulka. Na eleganckim biurku z ciężkiego, pociemniałego ze starości dębu stoi kilka zdjęć. Pierwsze przedstawia Trevora w białym kombinezonie trzymającego pod pachą biały hełm z przezroczystą przesłoną. Nie ulega wątpliwości, że zdjęcie zrobiono po jego udanym powrocie z Marsa. Na kolejnym mała dziewczynka zdmuchuje świeczki na urodzinowym torcie. Następne przedstawia czteroosobową rodzinę stojącą przed niewielkim domem. Niezbyt to oryginalne? No cóż, przepraszam za to.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie:
Teraz Trevor nie zamieniłby Hogwartu na żadną inną szkołę, ale nie zawsze tak było. Pierwszy rok był katastrofą. Dla z trudem klimatyzującego się mugolaka nawet pojęcie, że można zamienić igłę w zapałkę i vice versa było tak problematyczne, że o wykonywaniu już nie warto wspominać. Były momenty w których przeklinał sowę, która zmieniła jego zwyczajne życie w ten koszmar, ale po przetrwaniu dwóch semestrów, wrócił jakby chętniej. Druga i trzecia klasa były nadal ciężkie, ale przynajmniej nie budził się w środku nocy przerażony wizją zbliżającej się lekcji Eliksirów lub zajęciami z Zielarstwa. Trzy lata na przyzwyczajenie się do bycia czarodziejem nie mogło wpłynąć pozytywnie na jego wyniki trzymające się gdzieś w okolicy Zadowalających, ale nie wyżej. W czwartej klasie zaliczył ogromny skok w górę. Odkrył w sobie pasję do Astronomii, a inne przedmioty przestały być takim problemem. Zwłaszcza Transmutacja i Zaklęcia stały się jeśli nie ulubionymi to traktowanymi bardzo poważnie. Trevor ma też własną metodę "minimalizacji" mającą prowadzić do maksymalnego uproszczenia niektórych zaklęć z zachowaniem ich skuteczności. Do tej pory udało się jedynie transmutować swoją rękę w kawał skały, ale nie traci nadziei. Teraz presja zbliżających się SUM-ów zmusza go do podkręcenia tempa i poprawę nadal przeciętnych wyników z Obrony Przed Czarną Magią i Eliksirów.
Przykładowy Post:
- O której odjeżdża twój pociąg? - MacDougall senior z prawdziwie patriarchalną miną przyjrzał się synowi rozpalającego ogień w komiku. Kompletnie zbyteczny wysiłek zdaniem Trevora, ale ojca mało obchodziło, że jest koniec sierpnia i temperatura sięga dwudziestu dwóch stopni. Jak chciał mieć ogień to tak marginalna sprawa jak pogoda nie miała kompletnie znaczenia. Parząc zapałką palce Trevor zastanawiał się czy ojciec zdaje sobie sprawę, że zachowuje się tak jakby żył we własnej skali czasu, dla wygody cofniętej względem tej używanej przez wszystkich o jakieś trzydzieści pięć lat. Pewnie doskonale o tym wiedział, ale to że potrafił cały budynek w kompletnie pokojowy sposób przekształcić na swój pomysł było magią równie prawdziwą jak ta uczona w Hogwarcie.
- O dwudziestej piętnaście wyjeżdżam z Glasgow, w Londynie jestem po drugiej, noc spędzam u wuja Andrew i o jedenastej na peronie 9 i 3/4 mam pociąg do Hogwartu.
Trevor mówił spokojnie i powtórzył to samo co mówił w zeszłym roku i wszystkich poprzednich. Dokładnie z tą samą rutyną ojciec skrzywił się słysząc "trzy czwarte" i pokręcił głową z dezaprobatą. No tak za jego czasów radzono sobie bez ułamków.
- Doskonale - powiedział nie wiadomo odnośnie czego - W tym roku zwiększę twoje środki o pięć funtów miesięcznie. Pamiętaj, żeby pozdrowić wuja, uważaj na zdrowie i widzimy się w ferie zimowe. - Ojciec wysunął rękę w stronę syna, a ten uścisnął ją mocno, dwa galeony i parę sykli to więcej niż się spodziewał, ale nie o to chodziło, jakiekolwiek gesty tak zbliżone do życzliwości ze strony ojca były tak samo zaskakujące jak pomnik Roberta Bruce'a schodzący z cokołu, żeby poklepać cię po ramieniu. Wiedział, że wieczorem ojciec jak co wtorek idzie grać w brydża w pubie "Lizzie's" więc go nie odprowadzi, a matka miała służbowy wyjazd i musiał pożegnać się z nią już trzy dni temu. Wtedy były łzy, teraz był ten zimny spokój. Trevor matkę kochał, ale to ojciec był opoką, która utrzymywała wszystko w niezruszonym spokoju, no i trzydziestoletnim zacofaniu.
Bagaż miał przygotowany już od trzech dni, taksówkę zamówioną na konkretną godzinę, więc mógł tylko czekać, aż zamieni ustalony, uporządkowany świat na inny groźniejszy i nieporównanie bardziej interesujący.
Data urodzenia: 18.10.1962
Czystość krwi: Mugolak
Dom w Hogwarcie: Ravenclaw
Różdżka: Świerk, 13 cali, rdzeń z kła widłowęża. Czym wyglądem różni się od gałęzi nie wie nikt.
Widok z Ain Eingarp:
Trevor nie jest typem człowieka, który zainteresowałby się takim lustrem. Wychowany na twardo stąpającego po ziemi mugola wie, że obraz-ułuda nic mu nie da, więc po co zaglądać? Ale gdyby jednak skusił się i zajrzał to zobaczyłby...
Przestronne biuro należące do przewodniczącego komisji eksperymentalnych zaklęć. Za drzwiami, na wieszaku wiszą ubłocone buty do rugby i przepocona koszulka. Na eleganckim biurku z ciężkiego, pociemniałego ze starości dębu stoi kilka zdjęć. Pierwsze przedstawia Trevora w białym kombinezonie trzymającego pod pachą biały hełm z przezroczystą przesłoną. Nie ulega wątpliwości, że zdjęcie zrobiono po jego udanym powrocie z Marsa. Na kolejnym mała dziewczynka zdmuchuje świeczki na urodzinowym torcie. Następne przedstawia czteroosobową rodzinę stojącą przed niewielkim domem. Niezbyt to oryginalne? No cóż, przepraszam za to.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie:
Teraz Trevor nie zamieniłby Hogwartu na żadną inną szkołę, ale nie zawsze tak było. Pierwszy rok był katastrofą. Dla z trudem klimatyzującego się mugolaka nawet pojęcie, że można zamienić igłę w zapałkę i vice versa było tak problematyczne, że o wykonywaniu już nie warto wspominać. Były momenty w których przeklinał sowę, która zmieniła jego zwyczajne życie w ten koszmar, ale po przetrwaniu dwóch semestrów, wrócił jakby chętniej. Druga i trzecia klasa były nadal ciężkie, ale przynajmniej nie budził się w środku nocy przerażony wizją zbliżającej się lekcji Eliksirów lub zajęciami z Zielarstwa. Trzy lata na przyzwyczajenie się do bycia czarodziejem nie mogło wpłynąć pozytywnie na jego wyniki trzymające się gdzieś w okolicy Zadowalających, ale nie wyżej. W czwartej klasie zaliczył ogromny skok w górę. Odkrył w sobie pasję do Astronomii, a inne przedmioty przestały być takim problemem. Zwłaszcza Transmutacja i Zaklęcia stały się jeśli nie ulubionymi to traktowanymi bardzo poważnie. Trevor ma też własną metodę "minimalizacji" mającą prowadzić do maksymalnego uproszczenia niektórych zaklęć z zachowaniem ich skuteczności. Do tej pory udało się jedynie transmutować swoją rękę w kawał skały, ale nie traci nadziei. Teraz presja zbliżających się SUM-ów zmusza go do podkręcenia tempa i poprawę nadal przeciętnych wyników z Obrony Przed Czarną Magią i Eliksirów.
Przykładowy Post:
- O której odjeżdża twój pociąg? - MacDougall senior z prawdziwie patriarchalną miną przyjrzał się synowi rozpalającego ogień w komiku. Kompletnie zbyteczny wysiłek zdaniem Trevora, ale ojca mało obchodziło, że jest koniec sierpnia i temperatura sięga dwudziestu dwóch stopni. Jak chciał mieć ogień to tak marginalna sprawa jak pogoda nie miała kompletnie znaczenia. Parząc zapałką palce Trevor zastanawiał się czy ojciec zdaje sobie sprawę, że zachowuje się tak jakby żył we własnej skali czasu, dla wygody cofniętej względem tej używanej przez wszystkich o jakieś trzydzieści pięć lat. Pewnie doskonale o tym wiedział, ale to że potrafił cały budynek w kompletnie pokojowy sposób przekształcić na swój pomysł było magią równie prawdziwą jak ta uczona w Hogwarcie.
- O dwudziestej piętnaście wyjeżdżam z Glasgow, w Londynie jestem po drugiej, noc spędzam u wuja Andrew i o jedenastej na peronie 9 i 3/4 mam pociąg do Hogwartu.
Trevor mówił spokojnie i powtórzył to samo co mówił w zeszłym roku i wszystkich poprzednich. Dokładnie z tą samą rutyną ojciec skrzywił się słysząc "trzy czwarte" i pokręcił głową z dezaprobatą. No tak za jego czasów radzono sobie bez ułamków.
- Doskonale - powiedział nie wiadomo odnośnie czego - W tym roku zwiększę twoje środki o pięć funtów miesięcznie. Pamiętaj, żeby pozdrowić wuja, uważaj na zdrowie i widzimy się w ferie zimowe. - Ojciec wysunął rękę w stronę syna, a ten uścisnął ją mocno, dwa galeony i parę sykli to więcej niż się spodziewał, ale nie o to chodziło, jakiekolwiek gesty tak zbliżone do życzliwości ze strony ojca były tak samo zaskakujące jak pomnik Roberta Bruce'a schodzący z cokołu, żeby poklepać cię po ramieniu. Wiedział, że wieczorem ojciec jak co wtorek idzie grać w brydża w pubie "Lizzie's" więc go nie odprowadzi, a matka miała służbowy wyjazd i musiał pożegnać się z nią już trzy dni temu. Wtedy były łzy, teraz był ten zimny spokój. Trevor matkę kochał, ale to ojciec był opoką, która utrzymywała wszystko w niezruszonym spokoju, no i trzydziestoletnim zacofaniu.
Bagaż miał przygotowany już od trzech dni, taksówkę zamówioną na konkretną godzinę, więc mógł tylko czekać, aż zamieni ustalony, uporządkowany świat na inny groźniejszy i nieporównanie bardziej interesujący.
- Caroline Rockers
Re: [uczeń] Trevor MacDougall
Sro Sty 21, 2015 6:25 pm
Poprawiłam kilka Twoich błędów. Ogólnie Karta Postaci bardzo mi się podobała i mam nadzieję, że spodoba Ci się u Nas na forum!
Akcept!
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach