- Miriam Rovenley
Miriam Rovenley [uczennica]
Pią Paź 17, 2014 8:33 pm
Imię i nazwisko: Miriam Rovenley
Data urodzenia: 11 lipca 1961r.
Czystość krwi: półkrwi
Dom w Hogwarcie: Gryffindor
Różdżka: Sekwoja, pióro pegaza, 11 cali
Widok z Ain Eingarp: Stając przed tym niezwykłym zwierciadłem, sama nie była w pełni pewna co do tego, co miała niebawem ujrzeć. Może niezliczone bogactwa, luksusy, jakich nawet nie jest w stanie sobie wyobrazić, a może wieczne, młode życie? Nie. Na pewno nic z tych rzeczy. Miriam tylko jednego pragnęła najbardziej całym swoim sercem. I tylko o tym, a właściwie o tej osobie, myślała w każdych wolnych chwilach. I tak jak przeczuwała. Ze zwierciadła, jak żywa, uśmiechała się czule, tuż obok jej odbicia, Beatrice. Jej zmarła starsza siostra. Miriam wydała z siebie stłumiony okrzyk, szczerze zaskoczona. Już bowiem zupełnie zapomniała, że siostra była do niej taka podobna (choć, jej zdaniem, o wiele piękniejsza). Długie, kasztanowe włosy okalały jej ramiona, a szmaragdowe, lśniące oczy wpatrzone były prosto w Miriam. Piegowate policzki pokrywał delikatny rumieniec, a smukłe palce u prawej dłoni lekko trzymały ją na ramieniu. Dziewczyna uśmiechnęła się do siostry, przez chwilę starając się nie myśleć, że to nie dzieje się naprawdę. Wiedziała jednak, że wkrótce musi powrócić do rzeczywistości. Najchętniej siedziałaby tu godzinami, przy Beatrice, ale wiedziała, że nikt, nawet to lustro nie przywróci tchnienia życia w jej siostrę. To jedynie złudzenie, a tak naprawdę jej tu wcale nie ma... Miriam nagle odwróciła się gwałtownym ruchem od Ain Eingarp. Ogarnęła ją fala bezsilnej złości i cierpienia. Nie mogła nic zrobić... Ścierając rękawem niewielką łzę z policzka, opuściła opustoszałą klasę.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie: Pierwszy rok nauki poszedł jej bardzo dobrze. Szybko odnalazła się w nowym miejscu, a nauka szła jej nienagannie. Jedynym przedmiotem, z którym to zazwyczaj nie szło jej najlepiej była historia magii.
W drugim roku poprzeczka nieco się podniosła. Miriam najlepiej szło z zielarstwa, choć i transmutacja nie wychodziła jej najgorzej. Pozostałe przedmioty także nie szły jej źle, lecz na pewno nie tak dobrze. Dziewczynka starała się pilnie uczyć.
Trzeci rok był najgorszym spośród wszystkich spędzonych lat w Hogwarcie. Z początku szło jej z nauką bardzo dobrze, lecz już w listopadzie czekała ją niemiła niespodzianka. Śmierć siostry w niewyjaśnionych okolicznościach. Ta wieść mocno ją zraniła, a chęć do nauki była bliska zeru. Cała była w rozsypce, do końca roku dostawała nie najlepsze oceny.
Czwarty rok. Nieco ochłonęła po zdarzeniach mających miejsce rok temu. Wiązało się to także z powrotem do szkolnej rzeczywistości. Pilnie się uczyła, otrzymywała bardzo dobre oceny. Nie było to jednak na korzyść jej przyjaciół. Miriam cały rok siedziała nad książkami i z nikim nie rozmawiała.
W piątym roku nauki w Hogwarcie, Miriam zdawała się wrócić do normalności. Rozmawiała z innymi, lecz nadal poświęcała dość sporo czasu na naukę. Także w tym roku jej oceny były wzorowe. Nieco się speszyła podczas egzaminów, lecz i tak poszło jej dobrze.
Przykładowy Post:
Była w domu. Nareszcie. Obraz tamtego miejsca, nadal jeszcze widniał jej przed jasnymi, lazurowymi oczami, nasuwając niemiłe wspomnienia owego poranka, gdy wszystko się zmieniło. Miriam drgnęła, a po jej piegowatym policzku spłynęła kolejna słona łza. Bezładnym ruchem odrzuciła kasztanowe włosy z oczu, które i tak po chwili zamknęła. Hogwart. To tam właśnie była, gdy się o tym dowiedziała. Śmierć Beatrice nie mogła być przecież dla niej tajemnicą i jej rodzice byli tego świadomi. List. Z początku zdawało się, iż jest to zwiastun czegoś radosnego, jakiejś miłej niespodzianki. Miriam zerknęła na podpis. Od rodziców. Ucieszyła się w duchu i zaczęła czytać jego treść. Z każdą następną linijką jej radość powoli nikła, aż w końcu całkowicie zastąpił ją strach i smutek. Zgniotła list, rzuciła nim z impetem, i z płaczem wybiegła z Wielkiej Sali. Tego dnia nie zjawiła się na ani jednej lekcji. Była zła. Zła na wszystkich. Nie rozumiała tego, nie chciała w to uwierzyć. Unikała każdego, kto choćby próbował z nią nawiązać kontakt. Chciała być sama. I teraz, w domu miała tą sposobność.
Wakacje upływały Miriam całkiem mozolnie i niemalże bez kontaktu z nikim. Nawet w domu nie miała ochoty na rozmowę z rodzicami. Nieobecność Beatrice przepełniła ją dziwną pustką i obojętnością wobec wszystkiego. Całymi dniami leżała na łóżku, wlepiając wzrok w sufit. Nie myślała o niczym innym, niż o siostrze.
Pewnego dnia do Miriam przyleciała sowa. Z początku nawet nie przejmowała się tym, że ptak stuka w jej okno, lecz w końcu się poddała. Otworzyła je, a gdy tylko odwiązała list od nóżki sowy, ta odleciała. List nie był podpisany. Miriam nie była pewna, czy chce go otworzyć. W końcu jednak, za sprawą ciekawości, zrobiła to. Ku jej zdumieniu, na kartce nie było napisane nic, prócz jednego, krótkiego zdania: Ona zawsze będzie przy Tobie. I nic więcej. Mimo to, dziewczyna, po raz pierwszy od kilku miesięcy, naprawdę się uśmiechnęła. Nie był to uśmiech wymuszony, sztuczny, ale jej najprawdziwszy. Nie wiedziała kto to napisał. To jedno zdanie zadziałało jak magia, jakby ktoś rzucił jakiś urok. Wystarczyło, by Miriam naprawdę poczuła, że siostra jest tuż obok.
Data urodzenia: 11 lipca 1961r.
Czystość krwi: półkrwi
Dom w Hogwarcie: Gryffindor
Różdżka: Sekwoja, pióro pegaza, 11 cali
Widok z Ain Eingarp: Stając przed tym niezwykłym zwierciadłem, sama nie była w pełni pewna co do tego, co miała niebawem ujrzeć. Może niezliczone bogactwa, luksusy, jakich nawet nie jest w stanie sobie wyobrazić, a może wieczne, młode życie? Nie. Na pewno nic z tych rzeczy. Miriam tylko jednego pragnęła najbardziej całym swoim sercem. I tylko o tym, a właściwie o tej osobie, myślała w każdych wolnych chwilach. I tak jak przeczuwała. Ze zwierciadła, jak żywa, uśmiechała się czule, tuż obok jej odbicia, Beatrice. Jej zmarła starsza siostra. Miriam wydała z siebie stłumiony okrzyk, szczerze zaskoczona. Już bowiem zupełnie zapomniała, że siostra była do niej taka podobna (choć, jej zdaniem, o wiele piękniejsza). Długie, kasztanowe włosy okalały jej ramiona, a szmaragdowe, lśniące oczy wpatrzone były prosto w Miriam. Piegowate policzki pokrywał delikatny rumieniec, a smukłe palce u prawej dłoni lekko trzymały ją na ramieniu. Dziewczyna uśmiechnęła się do siostry, przez chwilę starając się nie myśleć, że to nie dzieje się naprawdę. Wiedziała jednak, że wkrótce musi powrócić do rzeczywistości. Najchętniej siedziałaby tu godzinami, przy Beatrice, ale wiedziała, że nikt, nawet to lustro nie przywróci tchnienia życia w jej siostrę. To jedynie złudzenie, a tak naprawdę jej tu wcale nie ma... Miriam nagle odwróciła się gwałtownym ruchem od Ain Eingarp. Ogarnęła ją fala bezsilnej złości i cierpienia. Nie mogła nic zrobić... Ścierając rękawem niewielką łzę z policzka, opuściła opustoszałą klasę.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie: Pierwszy rok nauki poszedł jej bardzo dobrze. Szybko odnalazła się w nowym miejscu, a nauka szła jej nienagannie. Jedynym przedmiotem, z którym to zazwyczaj nie szło jej najlepiej była historia magii.
W drugim roku poprzeczka nieco się podniosła. Miriam najlepiej szło z zielarstwa, choć i transmutacja nie wychodziła jej najgorzej. Pozostałe przedmioty także nie szły jej źle, lecz na pewno nie tak dobrze. Dziewczynka starała się pilnie uczyć.
Trzeci rok był najgorszym spośród wszystkich spędzonych lat w Hogwarcie. Z początku szło jej z nauką bardzo dobrze, lecz już w listopadzie czekała ją niemiła niespodzianka. Śmierć siostry w niewyjaśnionych okolicznościach. Ta wieść mocno ją zraniła, a chęć do nauki była bliska zeru. Cała była w rozsypce, do końca roku dostawała nie najlepsze oceny.
Czwarty rok. Nieco ochłonęła po zdarzeniach mających miejsce rok temu. Wiązało się to także z powrotem do szkolnej rzeczywistości. Pilnie się uczyła, otrzymywała bardzo dobre oceny. Nie było to jednak na korzyść jej przyjaciół. Miriam cały rok siedziała nad książkami i z nikim nie rozmawiała.
W piątym roku nauki w Hogwarcie, Miriam zdawała się wrócić do normalności. Rozmawiała z innymi, lecz nadal poświęcała dość sporo czasu na naukę. Także w tym roku jej oceny były wzorowe. Nieco się speszyła podczas egzaminów, lecz i tak poszło jej dobrze.
Przykładowy Post:
Była w domu. Nareszcie. Obraz tamtego miejsca, nadal jeszcze widniał jej przed jasnymi, lazurowymi oczami, nasuwając niemiłe wspomnienia owego poranka, gdy wszystko się zmieniło. Miriam drgnęła, a po jej piegowatym policzku spłynęła kolejna słona łza. Bezładnym ruchem odrzuciła kasztanowe włosy z oczu, które i tak po chwili zamknęła. Hogwart. To tam właśnie była, gdy się o tym dowiedziała. Śmierć Beatrice nie mogła być przecież dla niej tajemnicą i jej rodzice byli tego świadomi. List. Z początku zdawało się, iż jest to zwiastun czegoś radosnego, jakiejś miłej niespodzianki. Miriam zerknęła na podpis. Od rodziców. Ucieszyła się w duchu i zaczęła czytać jego treść. Z każdą następną linijką jej radość powoli nikła, aż w końcu całkowicie zastąpił ją strach i smutek. Zgniotła list, rzuciła nim z impetem, i z płaczem wybiegła z Wielkiej Sali. Tego dnia nie zjawiła się na ani jednej lekcji. Była zła. Zła na wszystkich. Nie rozumiała tego, nie chciała w to uwierzyć. Unikała każdego, kto choćby próbował z nią nawiązać kontakt. Chciała być sama. I teraz, w domu miała tą sposobność.
Wakacje upływały Miriam całkiem mozolnie i niemalże bez kontaktu z nikim. Nawet w domu nie miała ochoty na rozmowę z rodzicami. Nieobecność Beatrice przepełniła ją dziwną pustką i obojętnością wobec wszystkiego. Całymi dniami leżała na łóżku, wlepiając wzrok w sufit. Nie myślała o niczym innym, niż o siostrze.
Pewnego dnia do Miriam przyleciała sowa. Z początku nawet nie przejmowała się tym, że ptak stuka w jej okno, lecz w końcu się poddała. Otworzyła je, a gdy tylko odwiązała list od nóżki sowy, ta odleciała. List nie był podpisany. Miriam nie była pewna, czy chce go otworzyć. W końcu jednak, za sprawą ciekawości, zrobiła to. Ku jej zdumieniu, na kartce nie było napisane nic, prócz jednego, krótkiego zdania: Ona zawsze będzie przy Tobie. I nic więcej. Mimo to, dziewczyna, po raz pierwszy od kilku miesięcy, naprawdę się uśmiechnęła. Nie był to uśmiech wymuszony, sztuczny, ale jej najprawdziwszy. Nie wiedziała kto to napisał. To jedno zdanie zadziałało jak magia, jakby ktoś rzucił jakiś urok. Wystarczyło, by Miriam naprawdę poczuła, że siostra jest tuż obok.
- Caroline Rockers
Re: Miriam Rovenley [uczennica]
Pią Paź 17, 2014 9:22 pm
Data urodzenia. Skoro Twoja postać ma być na VI roku to powinna być z 1961, chyba że jest na V roku, wtedy musisz edytować dotychczasową naukę w Hogwarcie.
Masz kilka drobnych błędów; w niektórych miejscach brakuje przecinka, lub kropki, albo jakieś literki. Więc przejrzyj jeszcze raz swą KP.
Ogólnie jednak jest w porządku, jak posprawdzasz i pozmieniasz to będzie Akcept.
Masz kilka drobnych błędów; w niektórych miejscach brakuje przecinka, lub kropki, albo jakieś literki. Więc przejrzyj jeszcze raz swą KP.
Ogólnie jednak jest w porządku, jak posprawdzasz i pozmieniasz to będzie Akcept.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach