Go down
Clarissa Jonson
Oczekujący
Clarissa Jonson

Clarissa Jonson [uczennica] Empty Clarissa Jonson [uczennica]

Sob Wrz 13, 2014 5:47 pm
Imię i nazwisko: Clarissa Jonson
Data urodzenia: 29.10.1959
Czystość krwi: półkrwi
Dom w Hogwarcie: Ravenclaw
Różdżka: 12 cali, Cedr, Włókno ze smoczego serca  
Widok z Ain Eingarp:
„ODBIJAM NIE TWĄ TWARZ ALE TWEGO SERCA PRAGNIENIA”
Tak głosił napis napisany na zwierciadle, czytany od tyłu. Przeczytała go już któryś raz z kolei w swoim życiu i usiadła przed lustrem. Spojrzała na tafle szkła i owszem zobaczyła tam siebie, lecz nie samą, ale w towarzystwie swoich rodziców. Zaczynając od lewej strony, można było zauważyć, kobietę w wieku mniej więcej 40 lat. Miała długie rude włosy i ciemnobrązowe, niemal czarne oczy. Na jej twarzy było pełno pełno piegów, oraz szeroki uśmiech. Ubrana była w długą czarną suknie, z długimi rękawami. Lewą rękę miała położoną na ramieniu młodej kobiety, która stała obok niej. Natomiast jakby patrzeć od prawej strony lustra, można było ujrzeć wysokiego mężczyznę, w wieku 45 lat. Miał on gęste kruczoczarne włosy, niebieskie oczy. Na jego twarzy można było zauważyć kilka zmarszczek, mężczyzna był równie szeroko uśmiechnięty jak kobieta. Miał ubrany elegancki garnitur. Prawą ręką przytulał do siebie dziewczynę stojącą pomiędzy nim, a rudowłosą kobietą. Tą młodą czarownicą była ona sama, ubrana w suknie, niemal identyczną co jej matka, na jej twarzy jak u dwóch poprzednich postaci również można było zauważyć uśmiech. Ciemnobrązowe włosy sięgające do łopatek były rozpuszczone. Nie można było dostrzec ledwie zauważanych piegów na jej twarzy, a jej oczy tego samego koloru co mężczyzny spoglądały na przemian na niego i kobietę. Clarze spłynęła łza po policzku, ten obraz był tak realistyczny, ale jednoczenie niemożliwy. Przecież jej matka nie żyła, zmarła przy porodzie z nią, no a ojciec szczerze jej nienawidził, za to że odebrała mu miłość jego życia. Było to jej najskrytsze pragnienie, które miało się nigdy nie spełnić.

Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie:
Clarissa uczyła się całkiem nieźle, co prawda nie była orłem ze wszystkich przedmiotów, ale zawsze znalazł się ktoś taki kto jej pomógł i wytłumaczyć to czego nie rozumie jeszcze kilka razy. Zdecydowanie najlepiej szło jej w eliksirach, zielarstwie i zaklęciach. Była z tego powodu zadowolona bo po ukończeniu szkoły chciała zostać uzdrowicielem. Dlatego też bardzo dużo czasu spędzała w bibliotece ucząc się transmutacji, która nie szła jej jakoś najlepiej. Co do reszty przedmiotów, była z nich przeciętna, taka jak reszta.  

Przykładowy Post:

*29.10.1966*


W dzień 7 urodzin dziewczynki, babcia która się nią zajmowała postanowiła zabrać ją na wycieczkę. Clarissa była bardzo podekscytowana, była to jej pierwsza podróż. Skrycie miała nadzieję, że jej opiekunka zabierze ją do ojca. Dziewczynka nie pamiętała jak on wygląda, widziała go tylko kilka razy, dwa lata temu. Ojciec nie chciał z nią utrzymywać kontaktu, nie chciał się nią zajmować, a w stosunkach do niej był oschły i zdystansowany. Nie rozumiała jeszcze wtedy czemu tak jest i pomimo jego zachowania kochała go. Wierzyła, że kiedyś przyjedzie po nią i zabierze do siebie, by móc się nią zajmować i opiekować, patrzeć jak wyrasta na młodą kobietę. Gdy wybiła godzina 12:00 zbiegła na dół po schodach i usiadła na swojej walizce, uważnie obserwowała swą babkę, która pakowała jeszcze ostatnie rzeczy. Clara od czasów w kołysce słuchała o tym że w przyszłości będzie wielką i wspaniałą czarownicą, jak jej matka, a może nawet jak ona zostanie uzdrowicielką. Dziewczynka nie mówiła tego babci, ale to właśnie postanowiła sobie za cel honorowy. Kobieta włożyła płaszcz i podeszła do swej wnuczki. Zaczęła ją ubierać, włożyła na nią gruby wełniany sweter i jesienny płaszczyk. Clariss nie rozumiała po co to wszystko i tak miały się dostać tam za pomocą sieci Fiuu. Ona miała iść pierwsza. Weszła do kominka i wyraźnie wypowiedziała adres zapisany na kartce. Nie bała się, była odważną dziewczynką, jak to miała w zwyczaju mawiać jej babka. Znalazła się w wielkim i ładnie udekorowanym domu. Wyszła z kominka i rozejrzała się dookoła, na kanapie ujrzała kobietę, była to jej ciocia, siostra jej matki, uderzająco do niej podobna. Gdy tylko zobaczyła dziewczynkę wstała i przytuliła ją.
-Clarissa, słonko wszystkiego najlepszego!-powiedziała uradowana, przytulając dziewczynkę.
Na twarzy małej czarownicy można było przez chwilę zauważyć rozczarowanie, lecz szybko starała się je ukryć. No cóż taka była rzeczywistość, musiała się pogodzić z tym, że jej ojciec ma ją gdzieś. Tego dnia to właśnie sobie uświadomiła i równocześnie przestała marzyć, że kiedykolwiek ją weźmie do siebie. Po chwili w kominku pojawiła się jej babcia z ich bagażami. Ciocia Rachel puściła ją i szybko pomogła swej matce. Wyściskała ją równie mocno i długo co Clare.






*04.07.1970r.*


Był ciepły i słoneczny dzień. Clara od samego ranka bawiła się na placu zabaw. Była tam ze swoją babcią. Miała tam dużo koleżanek i kolegów, ale zdarzały się też osoby, za którymi jakoś specjalnie nie przepadała. Należał do niech chłopak o imieniu Samuel. Nie znosiła go i nie rozumiała czemu jest taki nie miły i zarozumiały. Chłopak był nieznośny, zawsze musiał wszystko mieć, uważał że jest najlepszy więc należy mu się wszystko co najlepsze. Nie raz się z nim kłóciła, mówiła co o nim myśli. Najgorsze jednak było to, że jego babcia przyjaźniła się z jej babką i ten często u niej bywał. Nieraz bili się w błocie, ciągnęli za włosy, chłopak nawet próbował ją straszyć żabami, ale ona nie bała się żab. Tego dnia ich opiekunki kazały pójść im do sklepu po coś słodkiego dla niech. Warunkiem było jednak, że mają iść razem. Otóż ich babcie chciały by się zaprzyjaźnili. Szli ramię w ramię, obrzucając się spojrzeniem, które mówiło "nienawidzę cię". Gdy przechodzili przez pasy Clariss ujrzała swojego ojca. Chciała do niego podbiec, przywitać się oraz przypomnieć o swoim istnieniu, kiedy podeszła do niego wysoka kobieta, całując go na przywitanie. Zwątpiła więc, i postanowiła udawać, że wcale go tam nie ma. Jednak gdy podbiegła do nich mała dziewczynka, a jej ojciec wziął ją na ręce, nie wytrzymała. Zaczęła płakać i uciekła, nawet nie widziała że Samuel biegnie za nią. Zatrzymała się w parku i usiadła na ławce, chłopak nieśmiało podszedł i usiadł obok niej. Opowiedziała mu o wszystkim, potrzebowała tego, a chłopak był jedyną osobą którą znała i właśnie w tej chwili znajdowała się obok. Clarissa nie była pewna co czuła rozczarowanie czy może złość, a może to i to? Nie była pewna, lecz tego dnia wmówiła sobie, że nienawidzi ojca i nie chce mieć z nim wspólnego. Ale czy tak było naprawdę? W końcu zwierciadło w Hogwarcie pokazywało co innego.
Jednak tego dnia wydarzyło się coś pozytywnego. Otworzyła się przed Samuelem, a on przed nią. Polubili się i mieli dużo ze sobą wspólnego, czuła że może powiedzieć mu o wszystkim. Stał się jej prawdziwym przyjacielem. Co za ironia prawda, jeszcze kilka chwil wcześniej uważała że go szczerze nienawidzi. A teraz była pewna, że łączy ich coś wspaniałego, co w przyszłości będzie jeszcze bardziej niesamowite. Była pewna że oddałaby za niego życie, tak jak za swoją babcię, w końcu tylko ich miała.


Ostatnio zmieniony przez Clarissa Jonson dnia Sob Wrz 13, 2014 7:28 pm, w całości zmieniany 2 razy
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Clarissa Jonson [uczennica] Empty Re: Clarissa Jonson [uczennica]

Sob Wrz 13, 2014 6:30 pm
Ogólnie KP wydaje się w porządku, ale masz kilka drobnych błędów ;)
* Dodaj pewny napis do tytułu ;) Niby jest zbędny, ale jednak ważny.
*"d siebie" - do siebie
* "Nie raz" - Nieraz
* "jest najlepszy więc należy mu się wszystko co najlepsze." - powtórzenie. "Jest doskonały więc należy mu się wszystko co najlepsze." Czy coś w tym rodzaju, jest dużo synonimów tego słowa ;)
* "Gdy przechodzili przez pasy Clariss ujrzała swojego ojca, chciała do niego podbiec, przywitać się oraz przypomnieć o swoim istnieniu, ale gdy podeszła do niego wysoka kobieta, całując go na przywitanie. Zwątpiła, postanowiła udawać, że wcale go tam nie ma. " - Gdy przechodzili przez pasy Clariss ujrzała swojego ojca. Chciała do niego podbiec, przywitać się oraz przypomnieć o swoim istnieniu, kiedy podeszła do niego wysoka kobieta, całując go na przywitanie. Zwątpiła więc i postanowiła udawać, że wcale go tam nie ma.
* "jeszcze niesamowite" - jeszcze bardziej niesamowite

Popraw to, a będzie w porządku :D
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Clarissa Jonson [uczennica] Empty Re: Clarissa Jonson [uczennica]

Sob Wrz 13, 2014 7:56 pm
Clarissa Jonson [uczennica] Beq
Akcept!
Sponsored content

Clarissa Jonson [uczennica] Empty Re: Clarissa Jonson [uczennica]

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach