- Victoria Atterbury
Victoria Atterbury [uczennica]
Sob Sty 04, 2014 7:20 pm
Imię i nazwisko: Victoria ‘Rory’ Atterbury
Data urodzenia: 3 marca 1961 roku
Czystość krwi: półkrwi
Dom w Hogwarcie: Gryffindor
Różdżka: Osika, Pióro Feniksa, 12 cali
Widok z Ain Eingarp: Gdyby Victoria kiedykolwiek miała okazję stanąć przed lustrem, odczytanie i ukazanie jej marzenia byłoby nie lada problemem. Dlaczego? Miała pełną szczęśliwą rodzinę, która nie żałowała jej niczego, grono prawdziwych przyjaciół i świetne stopnie. W takim razie czego jeszcze mogłoby jej brakować?
Z pewnością tafla nie od razu odsłoniłaby prawdę. Na początku musiałaby zajrzeć w głąb duszy dziewczyny, do jej najgłębszej warstwy, której właścicielka nie odsłoniłaby przed byle kim. Dopiero po chwili odbicie rozmyłoby obraz, aby po chwili pokazać to samo – stojącą przed nim Victorię. Ktoś, kto jej nie zna, pomyślałby, że to tylko dowód, że ma już wszystko, czego można by chcieć. Nieprawda. Coś, czego podświadomie jej brakuje to prawdziwe szczęście, którym mogłaby się dzielić z innymi. Dlatego właśnie dziewczyna po drugiej stronie uśmiecha się, lecz dopiero ten uśmiech jest szczery, płynący prosto z serca.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie: Początki nigdy nie należały do najłatwiejszych i każdy uczeń doskonale to wie. Rory również na początku trudno było się przestawić na te wszystkie magiczne przedmioty, lekcje i przez to czuła się przytłoczona ilością nowych informacji. Na szczęście z czasem przyzwyczaiła się, a tym samym jej wyniki znacznie wzrosły. Od zawsze była ambitna i pracowita, a do tego posiadła niezwykłą umiejętność pojmowania i przyjmowania przekazywanej wiedzy bez żadnego problemu, co podczas nauki było sporą pomocą. Do tego doszedł jeszcze wrodzony upór i tym sposobem osiągała wymarzone wyniki na koniec każdej z klas. Oczywiście raz jest lepiej, a raz gorzej, jednak dziewczyna zawsze stara się, aby rodzice mogliby być z niej dumni.
Najlepiej szły jej przedmioty, gdzie można było używać praktyczniej magii. Jej ulubionymi były zresztą transmutacja i eliksiry. Lubiła też obronę przed czarną magią i opiekę nad magicznymi stworzeniami. Nie czuła się jednak pewnie w historii magii czy też w wróżbiarstwie, choć nie do końca umiała sprecyzować dlaczego. Doskonale zdaje sobie sprawę, że nie są one zbyt trudne, ale wymagały jednak więcej poświęcenia i czasu, na co nie mogła sobie pozwolić.
Przykładowy Post:
Było dopiero późne popołudnie, jednak za oknami już od kilku godzin panował zmrok.
Victoria szarpnęła za klamkę od damskiej toalety na pierwszym piętrze i powoli przekroczyła próg. Starsi uczniowie już nie raz opowiadali jej o mieszkance tego miejsca, jednak ona nadal uparcie tu przychodziła.
Teraz przez chwilę nasłuchiwała, gdzie jest Marta, a kiedy nic nie usłyszała, podeszła do umywalek. Nie żeby się jej bała – po prostu dziś wyjątkowo nie miała ochoty na jej towarzystwo. Nie, nie miała ochoty na niczyje towarzystwo.
Mimowolnie zerknęła w wiszące naprzeciw lustro. Nie ujrzała w nim nic nowego – zbyt niska, szczupła brunetka o nienaturalnie mlecznej cerze spoglądała prosto na nią swoimi jasnozielonymi oczami.
Tak właśnie powinno być - jasne, odważne spojrzenie. Od zawsze uchodziła za pewną siebie, zdeterminowaną, potrafiącą znaleźć logiczne wyjście z każdej sytuacji osobę. A teraz? Gdzie się podział ten jej cały słynny spryt? Czyżby nie potrafiła pomóc samej sobie?
Zacisnęła dłonie na owalnej porcelanie aż zbielały jej knykcie. Nadal patrzyła się przed siebie, jakby miało to jej pomóc. Myśl, Rory, myśl - ponaglała samą siebie. Przecież nikt nie podejmie za ciebie decyzji.
Zrobiła kilka kroków w tył i podeszła do okna. Oparła bolącą głowę o chłodną ramę i wzięła kilka głębokich oddechów.
Dlaczego w ogóle musi zastanawiać się nad takimi rzeczami? Gdyby kierowała się wyłącznie własnymi uczuciami, odpowiedziałaby bez zawahania, że zostaje w Hogwarcie. Niestety, nie jest egoistką i znaczenie słowa "empatia" jest jej doskonale znane. Nie byłaby sobą, jeśli nie pomyślałaby, jak po tym wszystkim poczuje się jej ojciec, który, choć to głęboko ukrywa, wolałby, aby córka wiodła jak najzwyklejsze i bezpieczne życie. Z drugiej strony była w pewnym sensie zdecydowana - chciała zostać prawdziwą czarownicą i kontynuować swoją magiczną edukację. Zresztą znała tu już wszystkich - uczniów, nauczycieli, duchy, zna rozkład sal, co i gdzie się znajduje. Odchodząc musiałaby jednocześnie skazać się na zaczynanie wszystkiego od nowa.
Zresztą - jak ona miałaby teraz normalne żyć? Wiedziała o wielu rzeczach, o jakich nie znali zwykli ludzie. Do tego musiałaby zrezygnować z codziennej magii i wszystkich przywilejów, jakie ze sobą niosła.
- Co ty tutaj robisz? - zaskrzeczał dziewczęcy głos tuż za jej plecami. Obróciła się i ujrzała Martę, a raczej jej ducha unoszącego się kilka centymetrów nad ziemią. Widać było, że ona też nie jest w nastroju - zaplotła ręce na klatce piersiowej i patrzyła na nią ze zmarszczonymi brwiami. Jednak różnica między nimi polegała na tym, że ta druga częściej była nachmurzona.
- Myślę, ale jeśli chcesz pobyć sama to już wychodzę - powiedziała, pokazując jej dłonie w geście pojednania. Wystarczająco dużo napięcia czuć było między nimi i Rory nie chciała pogarszać sprawy. Ruszyła się z miejsca, a zaraz za jej plecami trzasnęły drzwi.
***
Długo nie mogła spać - nawet, kiedy głosy ucichły w całym dormitorium, ona nadal leżała i wpatrywała się w sufit. Irytowało ją to, że wszystko po niej widać - wystarczyło, że przez kilka minut nie odezwała się ani słowem, aby reszta zauważyła, że coś ją dręczy. Do tego nie odrobiła dziś żadnych lekcji. A na dokładkę zostaje fakt, że nie umie podjąć decyzji, nie niszcząc przy tym czyiś marzeń.
Sięgnęła dłonią na prawo, gdzie stał stolik wraz z lampką. Sięgnęła po skrawek papieru, różdżkę i schowała się pod kołdrą. Wyszeptała "Lumos!" i jeszcze raz uważnie przeczytała list, który jutro z samego rana wyśle. Zaraz potem odłożyła to wszystko i zamknęła oczy. Zdążyła jeszcze pomyśleć, że musi się nauczyć być bardziej asertywną, zanim odpłynęła.
Data urodzenia: 3 marca 1961 roku
Czystość krwi: półkrwi
Dom w Hogwarcie: Gryffindor
Różdżka: Osika, Pióro Feniksa, 12 cali
Widok z Ain Eingarp: Gdyby Victoria kiedykolwiek miała okazję stanąć przed lustrem, odczytanie i ukazanie jej marzenia byłoby nie lada problemem. Dlaczego? Miała pełną szczęśliwą rodzinę, która nie żałowała jej niczego, grono prawdziwych przyjaciół i świetne stopnie. W takim razie czego jeszcze mogłoby jej brakować?
Z pewnością tafla nie od razu odsłoniłaby prawdę. Na początku musiałaby zajrzeć w głąb duszy dziewczyny, do jej najgłębszej warstwy, której właścicielka nie odsłoniłaby przed byle kim. Dopiero po chwili odbicie rozmyłoby obraz, aby po chwili pokazać to samo – stojącą przed nim Victorię. Ktoś, kto jej nie zna, pomyślałby, że to tylko dowód, że ma już wszystko, czego można by chcieć. Nieprawda. Coś, czego podświadomie jej brakuje to prawdziwe szczęście, którym mogłaby się dzielić z innymi. Dlatego właśnie dziewczyna po drugiej stronie uśmiecha się, lecz dopiero ten uśmiech jest szczery, płynący prosto z serca.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie: Początki nigdy nie należały do najłatwiejszych i każdy uczeń doskonale to wie. Rory również na początku trudno było się przestawić na te wszystkie magiczne przedmioty, lekcje i przez to czuła się przytłoczona ilością nowych informacji. Na szczęście z czasem przyzwyczaiła się, a tym samym jej wyniki znacznie wzrosły. Od zawsze była ambitna i pracowita, a do tego posiadła niezwykłą umiejętność pojmowania i przyjmowania przekazywanej wiedzy bez żadnego problemu, co podczas nauki było sporą pomocą. Do tego doszedł jeszcze wrodzony upór i tym sposobem osiągała wymarzone wyniki na koniec każdej z klas. Oczywiście raz jest lepiej, a raz gorzej, jednak dziewczyna zawsze stara się, aby rodzice mogliby być z niej dumni.
Najlepiej szły jej przedmioty, gdzie można było używać praktyczniej magii. Jej ulubionymi były zresztą transmutacja i eliksiry. Lubiła też obronę przed czarną magią i opiekę nad magicznymi stworzeniami. Nie czuła się jednak pewnie w historii magii czy też w wróżbiarstwie, choć nie do końca umiała sprecyzować dlaczego. Doskonale zdaje sobie sprawę, że nie są one zbyt trudne, ale wymagały jednak więcej poświęcenia i czasu, na co nie mogła sobie pozwolić.
Przykładowy Post:
Było dopiero późne popołudnie, jednak za oknami już od kilku godzin panował zmrok.
Victoria szarpnęła za klamkę od damskiej toalety na pierwszym piętrze i powoli przekroczyła próg. Starsi uczniowie już nie raz opowiadali jej o mieszkance tego miejsca, jednak ona nadal uparcie tu przychodziła.
Teraz przez chwilę nasłuchiwała, gdzie jest Marta, a kiedy nic nie usłyszała, podeszła do umywalek. Nie żeby się jej bała – po prostu dziś wyjątkowo nie miała ochoty na jej towarzystwo. Nie, nie miała ochoty na niczyje towarzystwo.
Mimowolnie zerknęła w wiszące naprzeciw lustro. Nie ujrzała w nim nic nowego – zbyt niska, szczupła brunetka o nienaturalnie mlecznej cerze spoglądała prosto na nią swoimi jasnozielonymi oczami.
Tak właśnie powinno być - jasne, odważne spojrzenie. Od zawsze uchodziła za pewną siebie, zdeterminowaną, potrafiącą znaleźć logiczne wyjście z każdej sytuacji osobę. A teraz? Gdzie się podział ten jej cały słynny spryt? Czyżby nie potrafiła pomóc samej sobie?
Zacisnęła dłonie na owalnej porcelanie aż zbielały jej knykcie. Nadal patrzyła się przed siebie, jakby miało to jej pomóc. Myśl, Rory, myśl - ponaglała samą siebie. Przecież nikt nie podejmie za ciebie decyzji.
Zrobiła kilka kroków w tył i podeszła do okna. Oparła bolącą głowę o chłodną ramę i wzięła kilka głębokich oddechów.
Dlaczego w ogóle musi zastanawiać się nad takimi rzeczami? Gdyby kierowała się wyłącznie własnymi uczuciami, odpowiedziałaby bez zawahania, że zostaje w Hogwarcie. Niestety, nie jest egoistką i znaczenie słowa "empatia" jest jej doskonale znane. Nie byłaby sobą, jeśli nie pomyślałaby, jak po tym wszystkim poczuje się jej ojciec, który, choć to głęboko ukrywa, wolałby, aby córka wiodła jak najzwyklejsze i bezpieczne życie. Z drugiej strony była w pewnym sensie zdecydowana - chciała zostać prawdziwą czarownicą i kontynuować swoją magiczną edukację. Zresztą znała tu już wszystkich - uczniów, nauczycieli, duchy, zna rozkład sal, co i gdzie się znajduje. Odchodząc musiałaby jednocześnie skazać się na zaczynanie wszystkiego od nowa.
Zresztą - jak ona miałaby teraz normalne żyć? Wiedziała o wielu rzeczach, o jakich nie znali zwykli ludzie. Do tego musiałaby zrezygnować z codziennej magii i wszystkich przywilejów, jakie ze sobą niosła.
- Co ty tutaj robisz? - zaskrzeczał dziewczęcy głos tuż za jej plecami. Obróciła się i ujrzała Martę, a raczej jej ducha unoszącego się kilka centymetrów nad ziemią. Widać było, że ona też nie jest w nastroju - zaplotła ręce na klatce piersiowej i patrzyła na nią ze zmarszczonymi brwiami. Jednak różnica między nimi polegała na tym, że ta druga częściej była nachmurzona.
- Myślę, ale jeśli chcesz pobyć sama to już wychodzę - powiedziała, pokazując jej dłonie w geście pojednania. Wystarczająco dużo napięcia czuć było między nimi i Rory nie chciała pogarszać sprawy. Ruszyła się z miejsca, a zaraz za jej plecami trzasnęły drzwi.
***
Długo nie mogła spać - nawet, kiedy głosy ucichły w całym dormitorium, ona nadal leżała i wpatrywała się w sufit. Irytowało ją to, że wszystko po niej widać - wystarczyło, że przez kilka minut nie odezwała się ani słowem, aby reszta zauważyła, że coś ją dręczy. Do tego nie odrobiła dziś żadnych lekcji. A na dokładkę zostaje fakt, że nie umie podjąć decyzji, nie niszcząc przy tym czyiś marzeń.
Sięgnęła dłonią na prawo, gdzie stał stolik wraz z lampką. Sięgnęła po skrawek papieru, różdżkę i schowała się pod kołdrą. Wyszeptała "Lumos!" i jeszcze raz uważnie przeczytała list, który jutro z samego rana wyśle. Zaraz potem odłożyła to wszystko i zamknęła oczy. Zdążyła jeszcze pomyśleć, że musi się nauczyć być bardziej asertywną, zanim odpłynęła.
- Caroline Rockers
Re: Victoria Atterbury [uczennica]
Sob Sty 04, 2014 10:06 pm
"Najlepiej szły jej przedmioty, gdzie można praktycznie używać magii, dlatego jej ulubione to transmutacja oraz eliksiry. Lubi też naukę przed czarną magię i opiekę nad magicznymi zwierzętami. Natomiast nie czuje się zbyt pewna historii magii czy wróżbiarstwie, choć nie do końca potrafi sprecyzować dlaczego. Doskonale zdaje sobie sprawę, że nie są one zbyt trudne, ale wymagają poświęcenia większej ilości czasu, na co nie zawsze można sobie pozwolić. Mimo to stara się, choć wolałaby skupić się na tym, co dobrze jej idzie. " - Najlepiej szły jej przedmioty, gdzie można było używać praktyczniej magii. Jej ulubionymi były zresztą transmutacja i eliksiry. Lubiła też obronę przed czarną magią i opiekę nad magicznymi stworzeniami. Nie czuła się jednak pewnie w historii magii czy też w wróżbiarstwie, choć nie do końca umiała sprecyzować dlaczego. Doskonale zdaje sobie sprawę, że nie są one zbyt trudne, ale wymagały jednak więcej poświęcenia i czasu, na co nie mogła sobie pozwolić. "
Popraw to, a także pamiętaj o dodaniu avatara, uzupełnieniu pól w profilu i nie przesadzaniu z przedmiotami ;). Najlepiej wybrać mniej, niż potem się z tym wszystkim męczyć.
Popraw to, a także pamiętaj o dodaniu avatara, uzupełnieniu pól w profilu i nie przesadzaniu z przedmiotami ;). Najlepiej wybrać mniej, niż potem się z tym wszystkim męczyć.
- Victoria Atterbury
Re: Victoria Atterbury [uczennica]
Sob Sty 04, 2014 10:58 pm
Okay, myślę, że teraz wszystko gra :3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach