- Marjorie Greyback
Don’t you see the starlight, starlight? Don’t you dream impossible things? | P.S. & A.M.
Sob Sie 26, 2017 6:42 pm
Czas akcji w rozpiętości: od 1974 do 1978 roku
Miejsce akcji: -
Uczestnicy: Pandora Sayre, Alyssa Meadowes
- Marjorie Greyback
Re: Don’t you see the starlight, starlight? Don’t you dream impossible things? | P.S. & A.M.
Sob Sie 26, 2017 7:04 pm
Musiała wreszcie spojrzeć prawdzie w oczy. Choć samo odejście z Hogwartu nie przyczyniło się bezpośrednio do utraty kontaktu z najbliższymi przyjaciółmi, bowiem pisała z nimi wtedy dosyć regularnie - z początku od niektórych nie otrzymując nawet najkrótszej odpowiedzi; zupełnie tak, jakby słała słowa w eter - przez naprawdę długi czas... No... Cóż, praktycznie do pamiętnego grudniowego dnia, kiedy to opuściła miejsce zamieszkania, wpadając w naprawdę głębokie bagno emocjonalne. Wtedy to przestała też zwracać uwagę na kolejne sowy dobijające się do szyby jej pokoju, bez zastanowienia odsyłając je wszystkie tam, skąd do niej przybyły. Na tamten moment zdecydowanie wystarczała jej ta cholernie trudna korespondencja z własnym ojcem, który nie chciał odpuścić i dać jej po prostu przesypiać dzień za dniem. Nie była w stanie zmierzyć się z nikim innym, ba!, poniekąd unikając nawet przyjaciela, u którego mieszkała.
Tak czy siak, dopiero ostatnie dni uświadomiły jej bolesną prawdę... Mało kto jeszcze w ogóle do niej pisał, a jeśli już, cóż, nieczęsto i w bardzo lakonicznych słowach. Przeprowadziła się, znalazła w miarę satysfakcjonującą pracę, zaczęła stawać na nogi, ale... Właśnie, istniało przeogromne ale, bo nie miała już praktycznie nikogo, z kim mogłaby się tym podzielić. I być może była w tym więcej niż nuta egoizmu, znaczne ilości hipokryzji oraz inne podobne przyjemności, jednakże Alyssa poczuła przeogromną chęć porozmawiania z kimś tak, jak nie mogła tego zrobić z męczącym ją Thomasem, od którego wciąż jeszcze chciała wyłącznie świętego spokoju. Tym kimś była zaś osoba, która poddała się prawdopodobnie jako ostatnia, nadal raz na jakiś czas śląc jej wyjątkowo długie listy przepełnione tym wszystkim, czego Meadowes teraz nie odczuwała. Marzeniami, pięknymi snami, delikatnym bajaniem...
Mimo że nie miała Pandorze do zaoferowania dokładnie tego samego, bo jej życie wciąż było szare, ponure i odrobinę zbyt przytłaczające, Aly wzięła pióro, zaczynając powoli bazgrolić słowa na papierze.
Droga Pandoro,
mam nadzieję, że wybaczysz mi ten brak odezwu.
Jak się miewasz? Jak się czujesz? Wszystko w porządku? Co słychać u cioci?
To było... Krótkie, bliżej nieokreślone i być może bezcelowe, a jednak postanowiła posłać sowę wprost do Hogwartu, mając cichutką nadzieję na otrzymanie listu zwrotnego.
Tak czy siak, dopiero ostatnie dni uświadomiły jej bolesną prawdę... Mało kto jeszcze w ogóle do niej pisał, a jeśli już, cóż, nieczęsto i w bardzo lakonicznych słowach. Przeprowadziła się, znalazła w miarę satysfakcjonującą pracę, zaczęła stawać na nogi, ale... Właśnie, istniało przeogromne ale, bo nie miała już praktycznie nikogo, z kim mogłaby się tym podzielić. I być może była w tym więcej niż nuta egoizmu, znaczne ilości hipokryzji oraz inne podobne przyjemności, jednakże Alyssa poczuła przeogromną chęć porozmawiania z kimś tak, jak nie mogła tego zrobić z męczącym ją Thomasem, od którego wciąż jeszcze chciała wyłącznie świętego spokoju. Tym kimś była zaś osoba, która poddała się prawdopodobnie jako ostatnia, nadal raz na jakiś czas śląc jej wyjątkowo długie listy przepełnione tym wszystkim, czego Meadowes teraz nie odczuwała. Marzeniami, pięknymi snami, delikatnym bajaniem...
Mimo że nie miała Pandorze do zaoferowania dokładnie tego samego, bo jej życie wciąż było szare, ponure i odrobinę zbyt przytłaczające, Aly wzięła pióro, zaczynając powoli bazgrolić słowa na papierze.
17.02.1974 roku
Droga Pandoro,
mam nadzieję, że wybaczysz mi ten brak odezwu.
Jak się miewasz? Jak się czujesz? Wszystko w porządku? Co słychać u cioci?
Alyssa
To było... Krótkie, bliżej nieokreślone i być może bezcelowe, a jednak postanowiła posłać sowę wprost do Hogwartu, mając cichutką nadzieję na otrzymanie listu zwrotnego.
- Pandora Sayre
Re: Don’t you see the starlight, starlight? Don’t you dream impossible things? | P.S. & A.M.
Sob Sie 26, 2017 7:25 pm
Nie miałam za złe mojej kuzynce, że się nie odzywała. Choć nie do końca wiedziałam, co się z nią dzieje, to mój duch był wyjątkowo spokojny. Czułam, że z nią jest wszystko w porządku. Dlatego słałam listy, a gdy sówka wracała po kolejne, wiedziałam, że moje pismo jest niczym pokarm dla potrzebującej duszy. Być może karmiłam ją nadzieją, a być może po prostu dołowałam - ale czasem człowiek tego potrzebował, prawda? Ja też tego potrzebowałam, zwłaszcza, że jeden z moich nielicznych przyjaciół się na mnie wypiął, a ja zostałam całkiem sama, słysząc za sobą echo nieprzyjemnych śmiechów..
Odpisałam prędko, bez żadnych wyrzutów - które nie gościły w moim sercu, bo najważniejsza była nirvana, bo przecież nic się nie stało, prawda? Miałam wrażenie, jakbyśmy się widziały zaledwie wczoraj.
Mama? Mama znowu została mamą! Dołączę Ci zdjęcie mojego nowego braciszka, czyż nie jest cudowny? Nazwałam go Majerankiem, z myślą o Tobie, mam nadzieję, że się nie pogniewasz.
Ostatnio czułam się wyjątkowo senna, pewnie mój organizm walczy, by nie zapaść w sen zimowy. Podejrzewam, że Tobie przytrafiło się to samo? Merlinie, to paskudne schorzenie. Ostatnio usnęłam - o zgrozo! - na lekcji eliksirów i spałam dobrych kilka godzin, póki ktoś nie domalował mi wąsów. Haha! To była dopiero zabawa!
Odpisałam prędko, bez żadnych wyrzutów - które nie gościły w moim sercu, bo najważniejsza była nirvana, bo przecież nic się nie stało, prawda? Miałam wrażenie, jakbyśmy się widziały zaledwie wczoraj.
17.02.1974
Oh Alysso! Codziennie składam kwiaty na skraju Zakazanego Lasu w ofierze za szybkie odejście mroczków z Twojego serca! Choć żadnych teraz nie ma i pozostało mi jedynie wykradanie sadzonek mandragor ze szklarni pani Kwiatek, otrzymałam słowo, że ta zima powoli dobiega końca.Mama? Mama znowu została mamą! Dołączę Ci zdjęcie mojego nowego braciszka, czyż nie jest cudowny? Nazwałam go Majerankiem, z myślą o Tobie, mam nadzieję, że się nie pogniewasz.
Ostatnio czułam się wyjątkowo senna, pewnie mój organizm walczy, by nie zapaść w sen zimowy. Podejrzewam, że Tobie przytrafiło się to samo? Merlinie, to paskudne schorzenie. Ostatnio usnęłam - o zgrozo! - na lekcji eliksirów i spałam dobrych kilka godzin, póki ktoś nie domalował mi wąsów. Haha! To była dopiero zabawa!
- Marjorie Greyback
Re: Don’t you see the starlight, starlight? Don’t you dream impossible things? | P.S. & A.M.
Sob Sie 26, 2017 7:44 pm
Chociaż nigdy jakoś specjalnie się nad tym nie zastanawiała, sowy musiały być dosyć szybkie w swym locie, ponieważ dystans pomiędzy Londynem a Hogwartem nie był przecież zbyt mały, a ona jednak otrzymała wyjątkowo sprawną odpowiedź. Co prawda, samej śląc list tuż przed południem, miała możliwość odczytania odpowiedzi dopiero na krótko przed północą - co zresztą wywołało u niej leciutki uśmiech; niemal dwanaście godzin różnicy - i odpisania dosyć grubo po niej, bo koty nagle zażądały jedzenia. Nim zabrała się do listu, minęła pierwsza w nocy, więc postanowiła wysłać go dopiero następnego dnia rano. Nie chciała w końcu budzić Pandory ani męczyć biednej sowy. Niezmiernie cieszyła się jednak z nawiązania tej nici kontaktu. Tylko ona wiedziała, na ile było to dla niej ważne.
Mamą? Nie wiedziałam, że kogoś sobie znalazła, to wspaniale. Zawsze liczyłam na to, że znajdzie jeszcze odrobinę szczęścia w życiu. Zasłużyła na to. Pamiętaj, by dosłać zdjęcie. Muszę w końcu wiedzieć, jak wygląda mój imiennik. To nieszczęsne imię, ale może on odrobinę osłodzi tę udrękę.
Dziękuję za kwiaty, naprawdę nie musiałaś tego robić. Aczkolwiek myślę, że zadziałały. Być może to mandragory odpędziły bolączki swoim krzykiem. Jest... Odrobinę lepiej.
Faktycznie, przez ostatnie miesiące chciałam tylko spać i spać. Myślę, że sen zimowy też ma z tym coś wspólnego, choć to nie o niego chodziło.
Śniły Ci się te wszystkie mikstury? Ponoć w trakcie snu wszystko lepiej wchodzi do głowy. Być może będziesz wiedzieć więcej niż niejeden z tych śmieszków. Sami nie mają jeszcze wąsów, więc próbują to sobie zrekompensować. Taka jest prawda.
PS M.A.G.M. Nie kochał mnie, Pando.
18.02.1994 roku
Mamą? Nie wiedziałam, że kogoś sobie znalazła, to wspaniale. Zawsze liczyłam na to, że znajdzie jeszcze odrobinę szczęścia w życiu. Zasłużyła na to. Pamiętaj, by dosłać zdjęcie. Muszę w końcu wiedzieć, jak wygląda mój imiennik. To nieszczęsne imię, ale może on odrobinę osłodzi tę udrękę.
Dziękuję za kwiaty, naprawdę nie musiałaś tego robić. Aczkolwiek myślę, że zadziałały. Być może to mandragory odpędziły bolączki swoim krzykiem. Jest... Odrobinę lepiej.
Faktycznie, przez ostatnie miesiące chciałam tylko spać i spać. Myślę, że sen zimowy też ma z tym coś wspólnego, choć to nie o niego chodziło.
Śniły Ci się te wszystkie mikstury? Ponoć w trakcie snu wszystko lepiej wchodzi do głowy. Być może będziesz wiedzieć więcej niż niejeden z tych śmieszków. Sami nie mają jeszcze wąsów, więc próbują to sobie zrekompensować. Taka jest prawda.
Aly
PS M.A.
- Pandora Sayre
Re: Don’t you see the starlight, starlight? Don’t you dream impossible things? | P.S. & A.M.
Sob Sie 26, 2017 8:01 pm
Uwielbiałam listy, choć.. do przesady. Dość szybko zaczynały mnie męczyć, bo odzwierciedlały tylko kawałek duszy. Ja.. wolałam patrzeć w oczy i słyszeć drżący głos, który zwracał się do mnie - zazwyczaj - z brakiem cierpliwości. Mimo wszystko zabrałam się za odpisanie na list niemal od razu, nawet nie zważając, że sama tkwię w dormitorium Krukonów, przy wygasającym już kominku. Wszyscy smacznie chrapali, ale nie ja. Przeczuwałam coś nie dobrego.
Nie musisz dziękować, doskonale wiesz, że zawsze to robię, teraz wreszcie miałam jasny cel. Swoją drogą, myślałam, by opatentować ten rytuał! Moje wiązanki nawet zaczęły znikać, a ostatnio znalazłam je zawieszone w lochach, nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, że te stare mury na moment rozpromieniały.
Oh, być może masz rację, nie pomyślałam o tym w taki sposób! Jedyne, co mi przyszło do głowy, to to jak dobrze wyglądałam w tych wąsach!
Nie będzie G? Jak to... Jesteś pewna, Alysso? Jesteś pewna, że nie zostałaś uwięziona na jawie? Może zrobiłaś komuś coś złego i teraz nie możesz się wybudzić?
I tym razem dołączyłam zdjęcie ukraińskiego smoka, tak jak wcześniej obiecałam. Choć fotografia została wcześniej zalana dyniowym sokiem przez jednego ze Ślizgonów, to wciąż rozczulałam się na widok tego pięknego pyszczka...
19.02.1974
Tak, to wspaniałe, że GO znaleźli. Podobno pochodzi z Albanii i miał wiele obrażeń na łuskach. To straszne, prawda? Oh, jestem taka zapominalska - kiedyś zapomniałabym głowy, już dołączam to zdjęcie, w nadziei, że docenisz jego przystojne skrzydła. Nie musisz dziękować, doskonale wiesz, że zawsze to robię, teraz wreszcie miałam jasny cel. Swoją drogą, myślałam, by opatentować ten rytuał! Moje wiązanki nawet zaczęły znikać, a ostatnio znalazłam je zawieszone w lochach, nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, że te stare mury na moment rozpromieniały.
Oh, być może masz rację, nie pomyślałam o tym w taki sposób! Jedyne, co mi przyszło do głowy, to to jak dobrze wyglądałam w tych wąsach!
Nie będzie G? Jak to... Jesteś pewna, Alysso? Jesteś pewna, że nie zostałaś uwięziona na jawie? Może zrobiłaś komuś coś złego i teraz nie możesz się wybudzić?
I tym razem dołączyłam zdjęcie ukraińskiego smoka, tak jak wcześniej obiecałam. Choć fotografia została wcześniej zalana dyniowym sokiem przez jednego ze Ślizgonów, to wciąż rozczulałam się na widok tego pięknego pyszczka...
- Marjorie Greyback
Re: Don’t you see the starlight, starlight? Don’t you dream impossible things? | P.S. & A.M.
Sob Sie 26, 2017 8:24 pm
Kiedy przeczytała wspomnienie o braciszku, była naprawdę święcie przekonana, iż jej ciotka doczekała się wreszcie zarówno dziecka, jak i kochającego ją partnera. Nie mogła powiedzieć, by się na to nie ucieszyła. Przynajmniej jedna kobieta w tej rodzinie miała w końcu mieć kogoś, kto autentycznie by ją adorował, miała być tak po prostu szczęśliwa. Było to na swój sposób pocieszające, ponieważ w ostatnim czasie, cóż, Alyssa zaczęła powoli zastanawiać się nad tym, czy na kobietach z jej rodziny nie ciążyła przypadkiem jakaś klątwa. Jej nigdy niepoznana babka przeżyła dwóch swoich mężów, z którymi ponoć nie żyła w całkowitym spokoju. Matka odeszła podczas porodu, zabierając ze sobą młodszą bliźniaczkę Aly - Frances. Ciotka nigdy nie wyszła za mąż, mając nieślubną Pandorę. Pandora natomiast wciąż jeszcze nie odnalazła swego księcia. O sobie zaś Aly nie chciała już nawet wspominać.
Gdy zatem usłyszała o nowym bracie kuzynki, autentycznie się uśmiechnęła, choć nie robiła tego ostatnio zbyt często. Wszystko trwało jednak do czasu, gdy nie otrzymała drugiego listu - przez jeden dzień łudząc się, że miała prawdziwego drobniutkiego kuzyna, którego mogłaby przytulać, nosić na rękach i ukochiwać - otwierając go i... Praktycznie od razu natrafiając na zdjęcie smoka. Uroczego, choć najwyraźniej dosyć umęczonego, ale wciąż smoka, nie małego człowieczka. Profilaktycznie upewniła się jeszcze, że to właśnie o nim pisała Pandora... Dochodząc do tego fragmentu i czując zatrważająco mocne przybicie. Reszta listu nieco ją rozpogodziła - przynajmniej do momentu, gdy nie zaczęła pisać o Alecu - ale ta jedna myśl prześladowała Alyssę przez cały odpis. Może jednak wszystkie faktycznie były przeklęte?
Jest naprawdę przystojnym... Smokiem. Ciocia musi czuć straszną ulgę, że udało im się go znaleźć.
Inaczej mogłoby mu się coś stać. Oby jak najszybciej wydobrzał i zaczął jak najpiękniej rozkładać swoje barwne skrzydła. Chciałabym kiedyś zobaczyć, jak lata. To musi być naprawdę majestatyczne,
nie sądzisz?
Rejony Ślizgonów zawsze były równie lodowato zimne, co oni sami. Wątpię, by kwiatki pomogły im na dłuższą metę, jednak może chociaż na chwilę zaczną zachowywać się jak ludzie, doceniając piękno Twoich wiązanek. Kiedy skończysz szkołę, może powinnaś udać się na staż do magicznej zielarni albo kwiaciarni? Przynajmniej na próbę, bo zdecydowanie masz do tego talent. Mało kto potrafi tworzyć takie cuda.
Ładnemu we wszystkim ładnie, to jasne.
On zrobił coś bardzo nie w porządku... W rzeczywistości. Najgorszy twórca koszmarów nie byłby w stanie tego wymyślić. Pokłóciliśmy się i ja... Odeszłam. Nie jesteśmy już razem. Chciałabym się wybudzić, mogłabym odpokutować za te złe rzeczy, ale to jest aż za bardzo prawdziwe. Boli mnie, gdy o tym piszę. Nie potrafię.
Upuszczając jedną czy dwie łzy, które zebrały się w kącikach jej oczu i na czubku nosa, wprost na papier... Gniewnie starła je z niego, pozostawiając ślady rozwodnionego atramentu, odciski palców i nieco nieczytelne ostatnie zdania. A potem zwyczajnie to odesłała.
Gdy zatem usłyszała o nowym bracie kuzynki, autentycznie się uśmiechnęła, choć nie robiła tego ostatnio zbyt często. Wszystko trwało jednak do czasu, gdy nie otrzymała drugiego listu - przez jeden dzień łudząc się, że miała prawdziwego drobniutkiego kuzyna, którego mogłaby przytulać, nosić na rękach i ukochiwać - otwierając go i... Praktycznie od razu natrafiając na zdjęcie smoka. Uroczego, choć najwyraźniej dosyć umęczonego, ale wciąż smoka, nie małego człowieczka. Profilaktycznie upewniła się jeszcze, że to właśnie o nim pisała Pandora... Dochodząc do tego fragmentu i czując zatrważająco mocne przybicie. Reszta listu nieco ją rozpogodziła - przynajmniej do momentu, gdy nie zaczęła pisać o Alecu - ale ta jedna myśl prześladowała Alyssę przez cały odpis. Może jednak wszystkie faktycznie były przeklęte?
20.02.1994 roku
Jest naprawdę przystojnym... Smokiem. Ciocia musi czuć straszną ulgę, że udało im się go znaleźć.
Inaczej mogłoby mu się coś stać. Oby jak najszybciej wydobrzał i zaczął jak najpiękniej rozkładać swoje barwne skrzydła. Chciałabym kiedyś zobaczyć, jak lata. To musi być naprawdę majestatyczne,
nie sądzisz?
Rejony Ślizgonów zawsze były równie lodowato zimne, co oni sami. Wątpię, by kwiatki pomogły im na dłuższą metę, jednak może chociaż na chwilę zaczną zachowywać się jak ludzie, doceniając piękno Twoich wiązanek. Kiedy skończysz szkołę, może powinnaś udać się na staż do magicznej zielarni albo kwiaciarni? Przynajmniej na próbę, bo zdecydowanie masz do tego talent. Mało kto potrafi tworzyć takie cuda.
Ładnemu we wszystkim ładnie, to jasne.
Upuszczając jedną czy dwie łzy, które zebrały się w kącikach jej oczu i na czubku nosa, wprost na papier... Gniewnie starła je z niego, pozostawiając ślady rozwodnionego atramentu, odciski palców i nieco nieczytelne ostatnie zdania. A potem zwyczajnie to odesłała.
- Pandora Sayre
Re: Don’t you see the starlight, starlight? Don’t you dream impossible things? | P.S. & A.M.
Sob Sie 26, 2017 9:08 pm
Wierzyłam w romanse, w książęta na białych miotłach, walczącymi ze smokami z trollami, dlatego ilekroć dowiadywałam się o rozstaniach to jakbym odnosiła wewnętrzną klęskę, a moja dusza kurczyła się niczym gąbka, z której odpłynęła woda.. Odpisałam wyjątkowo szybko, nie mogąc zignorować wypukłego pergaminu, który wsiąkł najprawdopodobniej krople łez. Najwidoczniej mężczyźni mieli o wiele więcej z żab niż z książąt.
Myślę, że gdyby pozwolono nam zmienić tego surowego węża na takiego zbudowanego z pięknych piwonii, Ślizgoni odczuliby tę pożądaną Nirvanę. Jest mi ich szkoda, Alysso, mają tak ograniczone umysły... Czy powinnam złożyć ich sprawę istotom żyjącym w Zakazanym Lesie?
Kwiaciarka? To wspaniały pomysł. Zaraz po strażaczce i kapłance.
Tylko nie płacz, proszę, bo nikt nie jest wart byś marszczyła brwi. Znam idealny sposób na chwilowe wybudzenie, ale będziesz potrzebowała do tego dużej ilości czekoladek i czosnek, by wysuszył Ci oczy - możliwe, że nie należy to do najbezpieczniejszych metod, ale na pewno skutecznie zatrzyma tę ohydną wodę!
Gdzie teraz mieszkasz? Potrzebujesz się gdzieś zatrzymać? Mama na pewno się zgodzi, byś zamieszkała u nas...
21.02.1974
Powiedz tylko słowo, wyślij promyczek w niebo, a wybłagam mamę, byśmy mogli się zaprzyjaźnić z najnowszym członkiem rodziny. Alysso! Czy kiedykolwiek wyobrażałaś sobie trzepanie skrzydeł, które powoduje wibracje na całej ziemi? Czy wyobraziłaś sobie, jak takie gwałtowne ruchy powietrza sprawiają, że będąc w Anglii czujesz zapach palem z gorącej Hiszpanii? Myślę, że gdyby pozwolono nam zmienić tego surowego węża na takiego zbudowanego z pięknych piwonii, Ślizgoni odczuliby tę pożądaną Nirvanę. Jest mi ich szkoda, Alysso, mają tak ograniczone umysły... Czy powinnam złożyć ich sprawę istotom żyjącym w Zakazanym Lesie?
Kwiaciarka? To wspaniały pomysł. Zaraz po strażaczce i kapłance.
Tylko nie płacz, proszę, bo nikt nie jest wart byś marszczyła brwi. Znam idealny sposób na chwilowe wybudzenie, ale będziesz potrzebowała do tego dużej ilości czekoladek i czosnek, by wysuszył Ci oczy - możliwe, że nie należy to do najbezpieczniejszych metod, ale na pewno skutecznie zatrzyma tę ohydną wodę!
Gdzie teraz mieszkasz? Potrzebujesz się gdzieś zatrzymać? Mama na pewno się zgodzi, byś zamieszkała u nas...
- Marjorie Greyback
Re: Don’t you see the starlight, starlight? Don’t you dream impossible things? | P.S. & A.M.
Sob Sie 26, 2017 9:34 pm
Skupianie się na tym, by jak najładniej odpisać Pandorze - zarówno w treści, jak i w piśmie, które ostatnio znacznie jej się pogorszyło; dłonie samoistnie drżały dziewczynie jak w febrze, ukazując praktycznie ciągłe władanie nią emocji - samo w sobie stanowiło swoisty lek na wszelkie zło. Przynajmniej przez chwilę... Gdy czytała i pisała, posyłając kolejne listy. Tak samo wcześniej, jak i później, cóż, nie było dobrze. Kiedy zostawała sama ze swoimi myślami, czuła się nimi wręcz przytłoczona, przygnieciona aż do braku tchu.
I choć nie było to już uczucie tak złe jak jeszcze kilka tygodni wcześniej, nadal nie mogła sobie na nie pozwalać. Pracowała... Pracowała naprawdę dużo. A kiedy już nie mogła, powracając do pustych czterech ścian, pisała. W pamiętniku, na luźnych kartkach, notatki, spisy, listy... Większość z nich nigdy nie miała opuścić szuflady Meadowes, ale to jej pomagało. No i mogła palić tym w kominku, czytając gdzieś kiedyś, że było to całkiem niezłą terapią. Odpowiedzi na sowy Pandory zawsze trafiały i miały trafiać jednak do adresatki, przynajmniej w założeniu Alyssy. Nie odpowiadała bowiem za lot ptaka, którego znowu wysłała w drogę.
Możemy to spróbować to zrobić we dwie. Tak dawno jej nie widziałam... Jak wszystkich, na których mi zależy. To aż smutne, wybaczcie.
Ten widok na pewno byłby przepiękny. Sama nie wiem, co jest piękniejsze... Szybujący smok czy hipogryf z rozpostartymi skrzydłami... Albo testrale. Nie rozumiem, jak można nie doceniać tych stworzeń, choć mają takie piękne wnętrza. Piękne i zarazem pełne tej rozpaczy, melancholii. Tak bardzo brakuje mi ich widoku, wiesz? Myślę, że ma działanie oczyszczające. Patrząc na nie, widzisz jakby oblicze śmierci... Albo raczej to, co śmierć robi z poddanymi jej istotami. I zaczynasz doceniać te promyki słońca w Twoim własnym życiu, bo przecież inni naprawdę mają gorzej.Chciałabym w to teraz uwierzyć.
Piwonie są takie śliczne, chociaż myślę, że osoby o równie kamiennych sercach nie są w stanie docenić ich zapachu czy kruchości, ulotności jasnoróżowych płatków tworzących pełną, misternie utkaną koronę.Osobiście złożyłabym ich... Wybacz, nie potrafię uwierzyć już chociażby nawet w iskierkę dobra w tych zatwardziałych wnętrzach obleczonych łuskami i zawiścią.
Możesz zostać wszystkimi. Kapłanką tworzącą wianki i broniącą niewinnych połaci lasów i łąk przed brutalną siłą ognia. To byłoby coś, nie uważasz?
Próbuję nie płakać, naprawdę się staram. Czekolada nie przechodzi mi już przez gardło. Nie chcę być smutna i samotna. Znowu. Dlaczego ten świat jest tak okropny?
Dziękuję. Nie będę Was męczyć, wystarczyłoby mi chociaż spotkanie z Tobą lub ciocią. Może w Hogsmeade? Wynajęłam mieszkanie w Londynie. Nie jest duże i miało swojego bogina, ale to zawsze dobry początek. Przynajmniej mam taką nadzieję.
I choć nie było to już uczucie tak złe jak jeszcze kilka tygodni wcześniej, nadal nie mogła sobie na nie pozwalać. Pracowała... Pracowała naprawdę dużo. A kiedy już nie mogła, powracając do pustych czterech ścian, pisała. W pamiętniku, na luźnych kartkach, notatki, spisy, listy... Większość z nich nigdy nie miała opuścić szuflady Meadowes, ale to jej pomagało. No i mogła palić tym w kominku, czytając gdzieś kiedyś, że było to całkiem niezłą terapią. Odpowiedzi na sowy Pandory zawsze trafiały i miały trafiać jednak do adresatki, przynajmniej w założeniu Alyssy. Nie odpowiadała bowiem za lot ptaka, którego znowu wysłała w drogę.
21.02.1974 roku
Możemy to spróbować to zrobić we dwie. Tak dawno jej nie widziałam... Jak wszystkich, na których mi zależy. To aż smutne, wybaczcie.
Ten widok na pewno byłby przepiękny. Sama nie wiem, co jest piękniejsze... Szybujący smok czy hipogryf z rozpostartymi skrzydłami... Albo testrale. Nie rozumiem, jak można nie doceniać tych stworzeń, choć mają takie piękne wnętrza. Piękne i zarazem pełne tej rozpaczy, melancholii. Tak bardzo brakuje mi ich widoku, wiesz? Myślę, że ma działanie oczyszczające. Patrząc na nie, widzisz jakby oblicze śmierci... Albo raczej to, co śmierć robi z poddanymi jej istotami. I zaczynasz doceniać te promyki słońca w Twoim własnym życiu, bo przecież inni naprawdę mają gorzej.
Piwonie są takie śliczne, chociaż myślę, że osoby o równie kamiennych sercach nie są w stanie docenić ich zapachu czy kruchości, ulotności jasnoróżowych płatków tworzących pełną, misternie utkaną koronę.
Możesz zostać wszystkimi. Kapłanką tworzącą wianki i broniącą niewinnych połaci lasów i łąk przed brutalną siłą ognia. To byłoby coś, nie uważasz?
Próbuję nie płakać, naprawdę się staram. Czekolada nie przechodzi mi już przez gardło. Nie chcę być smutna i samotna. Znowu. Dlaczego ten świat jest tak okropny?
Dziękuję. Nie będę Was męczyć, wystarczyłoby mi chociaż spotkanie z Tobą lub ciocią. Może w Hogsmeade? Wynajęłam mieszkanie w Londynie. Nie jest duże i miało swojego bogina, ale to zawsze dobry początek. Przynajmniej mam taką nadzieję.
- Pandora Sayre
Re: Don’t you see the starlight, starlight? Don’t you dream impossible things? | P.S. & A.M.
Nie Sie 27, 2017 8:12 pm
22.02.1974
Nie przejmuj się, Aly! Każdy potrzebuje trochę czasu sam na sam ze swoją głową, zresztą… sama nie widziałam mamy od… odkąd nie wysłała mi zdjęcia z hodowli. Zazdroszczę Ci, że widujesz testrale… To znaczy, nie chciałabym widzieć czyjejś śmierci, ale gdy myślę o tych legendarnych stworzeniach, to aż mam ochotę ugodzić kogoś Avadą… Najlepiej Syriusza, każdemu byłoby lepiej bez niego. To okropne, prawda? To o czym myślę… jest mi wstyd, ale z drugiej strony poświęciłabym jego potępioną duszę w mgnieniu oka. Oh Alysso! Czuję taką Z Ł O Ś Ć. Nie poznaję samej siebie.
Nie możesz o tym wiedzieć, śmierć duszy jest gorsza niż jakakolwiek krzywda fizyczna.. dlatego podlewają ją często, obiecaj mi to! Może wtedy ponownie pokochasz nadzieję. Niegdyś była Twoją najlepszą przyjaciółką. Na pewno odnajdziecie się z powrotem.
Chyba muszę to przemyśleć.
Załóż swoje okulary a ponownie zobaczysz przepiękne, soczyste barwy tego świata. Czasami nie jest nam dane… po prostu… ale nic nie dzieje się bez przyczyny. Wierzę, że czeka na Ciebie książe, który odgoni wszystkie paskudne koszmary. Prawdopodobnie teraz pomyliłyśmy żabę z księciem, ale to się zdarza. I nawet lepiej, że odszedł, bo nie chciałabyś chyba słyszeć skrzeku do końca życia…? Aż drżę, myśląc o tym śluzie.
Mogę się z Tobą zobaczyć w przyszły weekend, co ty na to?
- Marjorie Greyback
Re: Don’t you see the starlight, starlight? Don’t you dream impossible things? | P.S. & A.M.
Nie Sie 27, 2017 8:37 pm
Siedząc na kanapie i smarkając w chusteczki - nie, tym razem nie od płaczu, a od łapiącego ją przeziębienia - chwyciła pióro wraz z pergaminem, popijając jeszcze łyk pieprzowego eliksiru na wszelkie zimowo-jesienne choróbska i zaczynając pisać. Poszło jej wyjątkowo szybko, choć z wysyłką poczekała do następnego dnia rano. Tego dnia było już za późno.
To prawda, choć teraz sama mam jej serdecznie dość... Swojej głowy i siebie samej też. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak paskudnie głośne mogą być myśli, gdy dookoła panuje praktycznie całkowita cisza. Coś okropnego, nie uwierzyłabyś nawet, jak to może wpłynąć na człowieka. Boję się, że nawet aż nazbyt fatalnie. Nawet teraz nie jestem w stanie powstrzymać drżenia rąk. Moje ciało chyba zapomniało, jak powinno funkcjonować. Przespałam życie. Dlatego koniecznie musimy się z nią zobaczyć. Jest taką wspaniałą osobą, najlepszą ciocią mamą pod słońcem, nie uważasz? Wychowała Cię na tak pogodną osobę. Żałuję, że ojciec nie utrzymywał z nią zbytniego kontaktu. On sam potrzebowałby kogoś właśnie takiego. Może byłby wtedy inny.
Syriusz Black jest idiotą, któremu woda sodowa uderzyła do głowy. Zamiast go zabijać, może weź szklankę i wylej mu ją słomką przez ucho. Najwyżej ucieknie mu trochę mózgu, którego i tak ma dosyć mało, skoro sprawia Ci taką przykrość. Przecież się przyjaźniliście. Nadal nie rozumiem, jak można być takim bałwanem. Poczekaj na pierwszą lepszą okazję i postaw go na błoniach. Niech topnieje do wiosny.
Nie mam nawozu, wiesz? A przynajmniej tak się czuję. Kupiłam za to dużo kwiatków do mojego mieszkania, one napełniają je kolorami i nadzieją. Zawsze chciałam mieć ich dużo, alew moim poprzednim życiu nie mogłam. Teraz umówiłam się z sąsiadem, że posadzę je też w ogródku. Zechcesz mi pomóc, gdy wrócisz do domu na wakacje? Wiem, że to jeszcze bardzo długo, ale... Przydałaby mi się pomoc. Nie znam lepszej zielarki.
Kiedyś o nim zapomnę.
Byłoby naprawdę wspaniale. W sobotę? Kupię watę cukrową, grzane piwo kremowe i bezy w Miodowym Królestwie, a potem pójdziemy na zimowy spacer, co Ty na to?
23.02.1994 roku
To prawda
Syriusz Black jest idiotą, któremu woda sodowa uderzyła do głowy. Zamiast go zabijać, może weź szklankę i wylej mu ją słomką przez ucho. Najwyżej ucieknie mu trochę mózgu, którego i tak ma dosyć mało, skoro sprawia Ci taką przykrość. Przecież się przyjaźniliście. Nadal nie rozumiem, jak można być takim bałwanem. Poczekaj na pierwszą lepszą okazję i postaw go na błoniach. Niech topnieje do wiosny.
Nie mam nawozu, wiesz? A przynajmniej tak się czuję. Kupiłam za to dużo kwiatków do mojego mieszkania, one napełniają je kolorami i nadzieją. Zawsze chciałam mieć ich dużo, ale
Byłoby naprawdę wspaniale. W sobotę? Kupię watę cukrową, grzane piwo kremowe i bezy w Miodowym Królestwie, a potem pójdziemy na zimowy spacer, co Ty na to?
- Pandora Sayre
Re: Don’t you see the starlight, starlight? Don’t you dream impossible things? | P.S. & A.M.
Pią Wrz 01, 2017 3:38 pm
Ostatnimi czasy byłam niezwykle samotna. Choć moi przyjaciele z dormitorium nie dawali mi odczuć, że jestem inna, to jednak zima zawsze napawała mnie nostalgią. To właśnie dlatego wszelkie listy od mojej kuzynki poprawiały mi humor. Nawet jeśli musiałam użyć swoich narzędzi, by ją podreperować. Nie miałam temu nic przeciwko, ba! Wreszcie mogłam się na coś przydać.
Jak tak o tym mówisz... jakoś nie moge przestać myśleć, o tym że Helios jest równie wspaniały, a ona nie pozwala mi się z nim skontaktować. Wystarczyłoby imię... wiem, że nie powinnam tak myśleć, ale jest najgorszą z możliwych egoistek.
Twój pomysł jest genialny, Alysso. Obawiam się jednak, że wtedy stanę na drodze wojennej z całą paczką tych tłuczków. Muszę się zemścić po mojemu. Z dużą ilością brokatu, kwiatów i oleistych farb.
Nie sądzisz, że powinnam Cię zostawić z tym sąsiadem sam na sam? Być może on ma trochę tego nawozu? Być może jego nawóz użyźni Twoją duszę? Mimo wszystko chętnie pomogę.
Najlepiej, by to kiedyś nastąpiło już dzisiaj, Łąkowska. Jesteś zbyt kolorowa, by zadawać się z Ponurakiem, który tłamsi Twoją osobowość.
NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ!
25.02.1974
Alysso, Marjorie Alysso na jaskrawe niebo i polnych przodków - nie możesz zamazywać swoich wypowiedzi bo nie jestem w stanie przeczytać, co napisałaś. I choć Twoja czcionka jest o stokroć ładniejsza od pisma górskiego trolla, gdy ten skrobie zdania pazurami - to nie mam trzeciego oka! Jak tak o tym mówisz... jakoś nie moge przestać myśleć, o tym że Helios jest równie wspaniały, a ona nie pozwala mi się z nim skontaktować. Wystarczyłoby imię... wiem, że nie powinnam tak myśleć, ale jest najgorszą z możliwych egoistek.
Twój pomysł jest genialny, Alysso. Obawiam się jednak, że wtedy stanę na drodze wojennej z całą paczką tych tłuczków. Muszę się zemścić po mojemu. Z dużą ilością brokatu, kwiatów i oleistych farb.
Nie sądzisz, że powinnam Cię zostawić z tym sąsiadem sam na sam? Być może on ma trochę tego nawozu? Być może jego nawóz użyźni Twoją duszę? Mimo wszystko chętnie pomogę.
Najlepiej, by to kiedyś nastąpiło już dzisiaj, Łąkowska. Jesteś zbyt kolorowa, by zadawać się z Ponurakiem, który tłamsi Twoją osobowość.
NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ!
- Marjorie Greyback
Re: Don’t you see the starlight, starlight? Don’t you dream impossible things? | P.S. & A.M.
Pią Wrz 01, 2017 5:12 pm
Na każdy kolejny list czekała z coraz większym pragnieniem zdobycia go - teraz! już! - w swoje kruche i drżące ręce, pragnąc odczytać słowa naskrobane do niej przez cienką końcówkę pióra Pandory. Nie spodziewała się, iż na myśl o potencjalnym spotkaniu mogła ogarnąć ją taka ekscytacja. Przez tyle czasu było to dla niej czymś praktycznie niemożliwym, jednakże Sayre choć trochę wypełniała sobą pustkę w sercu Alyssy. Dlatego blondynka odpisała jej możliwie jak najszybciej.
Właśnie o to chodzi, Pando. W jednej chwili coś piszę, bo potrzebuję to z siebie wyrzucić, a w drugiej nie chcę, by było wystawione na światło dzienne i obrzydzało sobą ludzi. To takie strasznie skomplikowane. Zarazem chcę coś powiedzieć, ale równie mocno pragnę milczeć. Czy jesteś w stanie cokolwiek z tego zrozumieć? Bo ja już chyba nie pojmuję samej siebie.
Jeśli jest tak wspaniały jak mówisz, być może sam kiedyś cię odnajdzie. Czy nie uważasz, że to byłoby warte wszelkiego oczekiwania? Poza tym Helios to takie piękne imię... Delikatne, ciepłe, a zarazem tak bardzo pasujące mężczyźnie mogącemu być Twoim ojcem. Pomyśl, co byś zrobiła, gdyby nazywał się Gargamel, tak naprawdę byłby właścicielem kota - takiego jak ta wredna kotka Filcha, której nawet ja nie byłam w stanie polubić; co za wredne zwierzę - i prowadziłby firmę pozbywającą się szczurów... Samemu będąc od nich gorszym i bardziej nieprzyjemnym. Albo gorzej! Byłby jakimś czystokrwistym ropuchem, który twierdziłby, że nie możesz się już zadawać z naszymi dobrymi znajomymi, bo nie są czystej krwi. Albo... Sama nie wiem. Twój Helios to taka dobra osoba. Pasuje do cioci i do Twoich marzeń.
Co za wredne pałki, można byłoby nimi grać w Quidditcha. Pomaluj ich farbą, posyp brokatem i wetknij im stokrotki w uszy. Wtedy przynajmniej będą ładni.
Pandziu, na gatki Merlina! On ma siedemdziesiąt lat, jeśli nie więcej! Jest miły, ale nie ma równie miłego syna albo wnuka, odwiedza go tylko hydraulik z piwnym brzuszkiem. Miło spędza się z nim czas, ale nie wprowadzi mojego serca ponownie w rozkwit. Obawiam się, że Pan Ropuch mógł oblać je bardzo żrącym eliksirem. Tak bardzo mnie to wszystko pali. A skubaniec był w tym dobry.
Ja tylko chciałam go odponuraczyć...
Czekam, czekam, czekam i ściskam bardzo mocno.
26.02.1974 roku
Właśnie o to chodzi, Pando. W jednej chwili coś piszę, bo potrzebuję to z siebie wyrzucić, a w drugiej nie chcę, by było wystawione na światło dzienne i obrzydzało sobą ludzi. To takie strasznie skomplikowane. Zarazem chcę coś powiedzieć, ale równie mocno pragnę milczeć. Czy jesteś w stanie cokolwiek z tego zrozumieć? Bo ja już chyba nie pojmuję samej siebie.
Jeśli jest tak wspaniały jak mówisz, być może sam kiedyś cię odnajdzie. Czy nie uważasz, że to byłoby warte wszelkiego oczekiwania? Poza tym Helios to takie piękne imię... Delikatne, ciepłe, a zarazem tak bardzo pasujące mężczyźnie mogącemu być Twoim ojcem. Pomyśl, co byś zrobiła, gdyby nazywał się Gargamel, tak naprawdę byłby właścicielem kota - takiego jak ta wredna kotka Filcha, której nawet ja nie byłam w stanie polubić; co za wredne zwierzę - i prowadziłby firmę pozbywającą się szczurów... Samemu będąc od nich gorszym i bardziej nieprzyjemnym. Albo gorzej! Byłby jakimś czystokrwistym ropuchem, który twierdziłby, że nie możesz się już zadawać z naszymi dobrymi znajomymi, bo nie są czystej krwi. Albo... Sama nie wiem. Twój Helios to taka dobra osoba. Pasuje do cioci i do Twoich marzeń.
Co za wredne pałki, można byłoby nimi grać w Quidditcha. Pomaluj ich farbą, posyp brokatem i wetknij im stokrotki w uszy. Wtedy przynajmniej będą ładni.
Pandziu, na gatki Merlina! On ma siedemdziesiąt lat, jeśli nie więcej! Jest miły, ale nie ma równie miłego syna albo wnuka, odwiedza go tylko hydraulik z piwnym brzuszkiem. Miło spędza się z nim czas, ale nie wprowadzi mojego serca ponownie w rozkwit. Obawiam się, że Pan Ropuch mógł oblać je bardzo żrącym eliksirem. Tak bardzo mnie to wszystko pali. A skubaniec był w tym dobry.
Ja tylko chciałam go odponuraczyć...
Czekam, czekam, czekam i ściskam bardzo mocno.
- Pandora Sayre
Re: Don’t you see the starlight, starlight? Don’t you dream impossible things? | P.S. & A.M.
Pią Wrz 01, 2017 5:50 pm
Nie potrafiłam dłużej ukrywać szczęścia spowodowanego spotkaniem z Alyssą. Chodziłam cała w skowronkach, ponownie malując się różowo-brokatowym błyszczykiem i zaplatając na szyi apaszkę w motyle. Skocznym krokiem podążałam do sowiarni, by jak najszybciej odesłać wiadomość. Wcześniej jeszcze dołączyłam do sówki zaschnięty bukiecik lawendy.
Oh Alysso stworzyłam go ideałem, ale jednak co to za ojciec, który istnieje tylko w wyobraźni? Czasem myślę, że wolałabym starego Filcha, który istnieje i pogoni mnie do lochów, bym przemyślała swoje zachowanie, niż takiego o którym będę myśleć tylko wtedy gdy wyjdzie słońce… Obie jesteśmy sierotkami, zagubionymi… ale czas się odnaleźć. Pomożesz mi odnaleźć mojego tatę?
Obawiam się, kochana, że nawet to nie pomogłoby ich kulfoniastym nosom.
Tyle razy powtarzałam Ci, ze prawdziwa miłość nie ma limitu wieku. Haha. Oj Alko, mogę poszukać w aptece czegoś zmieniającego tą żrącą substancję w najsłodsze wino.
Odponuraczanie jest zdecydowanie gorsze od odrobaczywiania. A może? Powinnaś najpierw spróbować tego drugiego?
To już pojutrze!!!
27.02.1974
To nie Ty przez siebie przemawiasz, to okropna niepewność miesza Ci w głowie. Odrzuć ją, a chmury znikną z Twojego nieba, które jest przepiękne… sama wiesz. Bądź wolna! Daj tym chmurom skarpetkę, uczyń je szczęśliwymi, pozwól im odpłynąć.Oh Alysso stworzyłam go ideałem, ale jednak co to za ojciec, który istnieje tylko w wyobraźni? Czasem myślę, że wolałabym starego Filcha, który istnieje i pogoni mnie do lochów, bym przemyślała swoje zachowanie, niż takiego o którym będę myśleć tylko wtedy gdy wyjdzie słońce… Obie jesteśmy sierotkami, zagubionymi… ale czas się odnaleźć. Pomożesz mi odnaleźć mojego tatę?
Obawiam się, kochana, że nawet to nie pomogłoby ich kulfoniastym nosom.
Tyle razy powtarzałam Ci, ze prawdziwa miłość nie ma limitu wieku. Haha. Oj Alko, mogę poszukać w aptece czegoś zmieniającego tą żrącą substancję w najsłodsze wino.
Odponuraczanie jest zdecydowanie gorsze od odrobaczywiania. A może? Powinnaś najpierw spróbować tego drugiego?
To już pojutrze!!!
- Marjorie Greyback
Re: Don’t you see the starlight, starlight? Don’t you dream impossible things? | P.S. & A.M.
Pią Wrz 01, 2017 7:46 pm
Poprawiając laboratoryjny fartuch, który był na nią nieco za duży - co się zresztą dziwić, skoro dyrekcja Munga niespecjalnie inwestowała w te niezbyt widoczne części szpitala - przez co nieustannie zsuwał jej się z jednego ramienia, bardzo delikatnie uśmiechnęła się sama do siebie, gdy już przeczytała list dostarczony jej z rana. Zbliżało się właśnie południe, a wraz z nim także półgodzinna przerwa na lunch, którą Meadowes postanowiła spędzić na pisaniu odpowiedzi w szpitalnej kafeterii. Odwieszając okrycie i zmieniając buty na takie, które mogły mieć na sobie potencjalnie więcej szczepów bakterii znanych na górze, a mniej tych z laboratorium, zamknęła za sobą drzwi i ruszyła schodami na ostatnie piętro, aby znaleźć sobie wolny stolik, zakupić ładnie wyglądające ciastko i rozpocząć odpisywanie.
Ostatnio, gdy wieszałam pranie na sznurku zaczepionym pomiędzy dwoma drzewami, jakie rosną w naszym ogródku, wiatr zerwał jedną ze skarpetek. Czy uważasz to za znak? Biedna odleciała tak wysoko, że nie byłam w stanie jej złapać. Zresztą... Sama wiesz, jak to jest z niskimi ludźmi, cóż. Tak czy inaczej, musiała odlecieć w gdzieś tam w chmury. Wzięły ją sobie samą. Nie wiem, czy w takim wypadku szybko się od nich uwolnię, choć czuję, że robię to coraz bardziej i bardziej. Lepiej mi. Gdybym tylko była w stanie do końca zapomnieć o przeszłości... I o tym, że nienawidzę robić prania.
Uwierz mi, akurat od Filcha byłby lepszy każdy ojciec - wymyślony czy nie - więc nawet nie myśl o tym, że ktoś podobny do niego mógłby być twoim ojcem dla samego bycia nim. Czy to brzmi chociaż trochę logicznie? Tak czy siak, Twój ojciec na pewno jest lepszy. Niepotrzebnie pisałam o czymś innym. W końcu to bóg słońca, czyż nie? Musi być wspaniały.
Oczywiście, że go znajdziemy. Na pewno został po nim jakikolwiek ślad. Nie mógł przecież wyparować w powietrzu. Nawet sam Helios by tego nie umiał. Obiecuję, że będziemy go szukać.
Nie, wszystko, tylko nie wino. Co powiesz na zamianę tego w miód pitny? Dużo miodu pitnego? W gospodzie w Hogsmeade? Wiem, że to nie do końca legalne, bo podczas roku szkolnego, ale zawsze możesz zamówić sobie sok dyniowy. Ja potrzebuję miodu.
Sugerujesz, że miał wszy albo pchły?
Niech mija szybciej.
27.02.1954 roku
Ostatnio, gdy wieszałam pranie na sznurku zaczepionym pomiędzy dwoma drzewami, jakie rosną w naszym ogródku, wiatr zerwał jedną ze skarpetek. Czy uważasz to za znak? Biedna odleciała tak wysoko, że nie byłam w stanie jej złapać. Zresztą... Sama wiesz, jak to jest z niskimi ludźmi, cóż. Tak czy inaczej, musiała odlecieć w gdzieś tam w chmury. Wzięły ją sobie samą. Nie wiem, czy w takim wypadku szybko się od nich uwolnię, choć czuję, że robię to coraz bardziej i bardziej. Lepiej mi. Gdybym tylko była w stanie do końca zapomnieć o przeszłości... I o tym, że nienawidzę robić prania.
Uwierz mi, akurat od Filcha byłby lepszy każdy ojciec - wymyślony czy nie - więc nawet nie myśl o tym, że ktoś podobny do niego mógłby być twoim ojcem dla samego bycia nim. Czy to brzmi chociaż trochę logicznie? Tak czy siak, Twój ojciec na pewno jest lepszy. Niepotrzebnie pisałam o czymś innym. W końcu to bóg słońca, czyż nie? Musi być wspaniały.
Oczywiście, że go znajdziemy. Na pewno został po nim jakikolwiek ślad. Nie mógł przecież wyparować w powietrzu. Nawet sam Helios by tego nie umiał. Obiecuję, że będziemy go szukać.
Nie, wszystko, tylko nie wino. Co powiesz na zamianę tego w miód pitny? Dużo miodu pitnego? W gospodzie w Hogsmeade? Wiem, że to nie do końca legalne, bo podczas roku szkolnego, ale zawsze możesz zamówić sobie sok dyniowy. Ja potrzebuję miodu.
Sugerujesz, że miał wszy albo pchły?
Niech mija szybciej.
- Sponsored content
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|