Go down
Viviene Woolf
Hufflepuff
Viviene Woolf

Poszukuję... - Page 2 Empty Re: Poszukuję...

Czw Sty 24, 2019 2:51 pm
Ja: Viviene
Szukam: Bratniej duszy, najlepszej przyjaciółki/przyjaciela i kogoś kto nie znosi Vivi, jej dziwnego podejście do różnych rzeczy i dziecinności.
Informacje dodatkowe:  Chętne osóbki zapraszam na PW

Aktualne
Cheyenne Collins
Ministerstwo Magii
Cheyenne Collins

Poszukuję... - Page 2 Empty Re: Poszukuję...

Sob Sty 26, 2019 7:29 pm

W życiu ma jeden cel — tropić.

Dotknąć palcami Twoich śladów zostawionych w miękkiej leśnej ściółce. Wyłapać zapach perfum, które dostałaś na urodziny. Musi wciąż szukać. Ze wzrokiem wyławiającym Cię z tłumu. Z umysłem pogrążonym w planach, w setkach obieranych scenariuszy na to, co zrobić, gdy wreszcie Cię spotka. Co powiedzieć. Jakich gestów użyć. Wcześniej nie musiał się zastanawiać; rozmawialiście jakbyście się znali od lat. Szum drzew zagłuszał szept waszych sekretów. Na środku polany reagował uśmiechem na Twoje wybuchy radości i przewracał oczami, gdy chciałaś, aby raz jeszcze opowiedział historię o kocie znikającym w cieniu. Byliście sobie tak bliscy, że gdy zniknęłaś, całe życie ułożył pod to, aby Cię odnaleźć.
Teraz w rękach trzyma nóż.
W ustach setki obelg.
Jest krok za Tobą,
uciekaj.

Cheyenne Collins to prosty chłopak; jego priorytety nigdy nie sięgały nieba. Starczał las, zapach zieleni, zimno strumienia obmywającego ręce. Tym sposobem poznał dziewczynę — ich spojrzenia spotkały się, gdy oboje wypadli na polanę skąpaną w blasku trupiego księżyca. Jest mi wszystko jedno jak wyglądała i ile miała lat, choć sam Chey był młody — prawdopodobnie dwunasto- lub trzynastoletni.
Mieszkała nie tak daleko — ich rezydencje dzieliło kilka kilometrów gęstego lasu. To, z jakich powodów Dziewczyna uciekała z domu pozostawiam drugiemu userowi. Może też czuła nacisk, zbyt wielki bagaż wymagań. Albo pragnęła zacisznego miejsca, aby przeczytać księgi, które wyrywano jej z rąk uważając je za zbyt trywialne?
Jedyne wymaganie jakie narzucam to krew na rękach.
U niej.

Ojciec Collinsa bez krępacji głosi swoje zdanie, że wszystko, co nie jest nim, musi znaleźć się w piachu. Szczególnie nienawidzi psów. Wilkołaki wybijał profesjonalnie — i być może Dziewczyna, w obawie przed tym, że Cheyenne mógł przesiąknąć chorą nienawiścią wobec każdego, kto nie jest czarodziejem, nie wyjawiła mu swojej tajemnicy. Potem wszystko wymknęło się z rąk.

W wielkim skrócie: poszukuję kobiecej postaci, wilkołaka, który nieumyślnie (pod wpływem pełni księżyca; w szale, być może także w przerażeniu) spowodował śmierć starszej siostry Cheyenne'a i Rhe.

Niedługo później Dziewczyna zniknęła. Od tego czasu minęło kilka ładnych lat, w czasie których Collins utorował sobie drogę do Ministerstwa Magii. Polowanie na wilkołaki to jego profesja, ale prawdę mówiąc, zależy mu tylko na jednym z nich.

Kobieta jak najbardziej może się go spodziewać i mieć świadomość, że jakiś czas temu złapał jej trop.

Szczegóły do omówienia na PW, jestem elastyczny.

AKTUALNE


Szukam także informatora i/lub zleceniodawcy. Jego Podręcznej-Nawigacji-Która-Wszystko-Wie.
Chey jest ostatnią osobą, z którą powinno się zawierać jakiekolwiek układy, ale w tym przypadku relacja działa. Dostosuję się co do zapłaty (przynajmniej mam nadzieję, słabo układam te klocki), a moim jedynym wymaganiem jest obycie w fabule, w wydarzeniach rozgrywanych na ML lub po prostu duża wyobraźnia, żebyśmy się nie nudzili. A ponieważ Collins nie boi się ubrudzić, wykona każdą robotę w zamian za informacje o Dziewczynie-Wilkołaku (której szukam wyżej).

AKTUALNE

CO DO MNIE
— Odpisuję różnie. Czasami szybko. Czasami zwlekam. Wszystko zależy od tego, jaki zajeb mam akurat w robocie.
— Nie znam uniwersum HP, więc trzeba mnie głaskać po głowie i czasami poczekać, aż nie wycisnę z Rockers wszystkich możliwych wytłumaczeń. Nie jest łatwo krakać tak jak wy.
— Kontakt tylko przez PW.
— Aktualne. Edit: 08/03.




Ostatnio zmieniony przez Cheyenne Collins dnia Pią Mar 08, 2019 11:17 am, w całości zmieniany 1 raz
Erin Potter
Oczekujący
Erin Potter

Poszukuję... - Page 2 Empty Re: Poszukuję...

Czw Lut 07, 2019 1:26 pm

Odrobina syndromu sztokholmskiego


Poszukuję... - Page 2 BDMq05R


...a właściwie nie do końca.
Poszukuję postaci młodego mężczyzny, który porwał moją postać podczas ataku śmierciożerców na Hogsmeade. Wydarzenie to miało miejsce, gdy Potter znajdowała się na VII roku nauki w Hogwarcie. Mężczyzna uchronił ją przed niechybną śmiercią z rąk Greybacka, a następnie uwięził w swojej posiadłości na kolejne dziewięć miesięcy.
Jego wygląd, imię i nazwisko, wiek mogą być dowolne. Posługuje się jednak pseudonimem Wolfgang, którym przedstawił się Erin. Dziewczyna zna go tylko i wyłącznie pod tą ksywą.

Podczas pamiętnego ataku na Hogsmeade Fenrir Greyback uwięził ją, zostawiając sobie zabicie jej na później. Świadkiem tej sytuacji był młody czarodziej, który całkiem niedawno dołączył do Śmierciożerców, będąc zafascynowanym ich dotychczasowymi osiągnięciami. Nigdy nie dowiedziała się, dlaczego wybrał akurat ją, dlaczego to właśnie z jej powodu zdecydował się na podążenie za wilkołakiem. Kiedy pytała - odpowiadał lakonicznie, albo i wcale. Po pewnym czasie nauczyła się, by nie drążyć tego tematu.

Niemniej jednak wciąż pamiętała jego pełnie zdziwienia i lęku oczy, którymi spoglądał na nią, kiedy, zupełnie przerażona i pozbawiona jakiejkolwiek możliwości decydowania o samej sobie, siedziała skulona na chłodnej posadzce starego, opuszczonego budynku, w którym ją zastał. Nachylał się nad nią, gdy drżała z zimna i przerażenia, przyglądając się jej bez słowa przez dobre parę sekund. A potem, gdy w jej głowie pojawiły się najczarniejsze scenariusze, po prostu pozbawił ją jednego z jej włosów, następnie dorzucając go do eliksiru wielosokowego, z którego często korzystał jako poplecznik Czarnego Pana. Tak przygotowaną miksturę bez większych skrupułów użył na jednym z okolicznych bezdomnych cywilów, korzystając z okazji, że był on całkowicie nietrzeźwy, a sam, z Erin niekryjącą szoku, teleportował się do swojej posiadłości oddalonej o wiele kilometrów.


Relacja między nimi z pewnością jest dość skomplikowana. Z jednej strony porywacz pozbawił ją wolności, a także podtruwał (o czym zaraz), ale z drugiej nigdy nie zachowywał się w stosunku do niej agresywnie. Nie krzywdził jej. Wręcz przeciwnie - zwracał się do niej z szacunkiem, dążył do bliskości, zdobycia jej zaufania. Wyobrażam go sobie jako osobę ze sporymi problemami psychicznymi. To ktoś na tyle samotny, że zdecydował się na dołączenie do armii Czarnego Pana, byleby tylko zrobić coś ze sobą, a później uwięził młodą, bogu ducha winną dziewczynę, tylko po to, aby mieć kogoś blisko siebie.
To tylko wstępny zarys - coś, co rozrysowało się w mojej głowie, ale może być przecież dowolnie modyfikowane. Wolfgang - bo tak zresztą kazał Erin określać samego siebie (jeśli ktoś interesował się kiedykolwiek sprawą Natashy Kampusch, to tak, stąd pomysł) -  mógł mieć o wiele bardziej skomplikowaną przeszłość, zdecydować się na taki czyn z kompletnie innych powodów.

Nie krzywdził jej. Nie głodził. Prawdę mówiąc, cały czas pozostawał dla niej miły – nawet wówczas, gdy po raz kolejny rzucała się na niego z pięściami. To była jej jedyna linia obrony – zabierając ją do siebie, oczywiście całkowicie pominął jej różdżkę.

Nigdy do końca nie rozumiała motywów jego postępowania. Mówił jej setki ciepłych słów, komplementów, gładził po głowie zupełnie tak, jakby była jego najcenniejszym darem, kimś, na kogo czekał całe wieki, a przecież nawet się nie znali.


Nie do końca syndrom sztokholmski, bo Erin nigdy nie zaczęła darzyć go głębszym uczuciem - jej ukochaną osobą zawsze był Remus Lupin, z którym zresztą łączyła ją dość bliska więź przed porwaniem. Niemniej jednak chcę, aby wkrótce uświadomiła sobie, jak szybko przyzwyczaiła się do obecności porywacza, jak odpowiadała na jego dotyk, wyrażała milczącą zgodę na wszystko, co czynił. Pragnę zawrzeć na fabule przebitki wspomnień z chwil, kiedy to właśnie Wolfgang był obok, a nie Remus, nie nikt, komu dotychczas ufała - to ma jej nieźle namieszać w głowie, spowodować niemały rozstrój emocjonalny. Na pewno często będzie mimowolnie wracała myślami do tych wszystkich chwil, kiedy znajdowała się w ogromnej odległości od domu, zdana na łaskę nieznajomego.

Początkowo strach paraliżował ją w chwilach, kiedy obchodził się z nią w tak delikatny sposób. Gdy siedziała nieruchomo przy stole, a on podchodził do niej, muskając palcami kosmyki jej włosów.

Ale ten strach nie był najgorszy.

Najgorzej było wtedy, gdy uświadomiła sobie, że sama wyciągała głowę pod wpływem jego dotyku.


Wolfgang znakomicie radził sobie z eliksirami. Był także mistrzem trucizn. Jedną z nich podawał Erin. Była to mikstura powodująca osłabienie mocy magicznej. Dodawał ją do pożywienia dziewczyny, chcąc sprawić, aby ta nigdy nie była w stanie - nawet bez różdżki, której ją pozbawił - uwolnić się z jego bogatej posiadłości.

Nie mogła po prostu przemienić się w kruka i uciec. Podawał jej eliksir, który blokował jej zdolności magiczne. Uświadomiła sobie to dopiero po pewnym czasie, gdy zorientowała się, że nieustannie dodawał go do spożywanego przez nią pożywienia – wówczas zaczęła je sobie dawkować, po kryjomu ćwicząc przemianę w kruka bez różdżki. Jej oprawca w końcu nie mógł wiedzieć, że była animagiem – to była jej jedyna nadzieja. Wyraźnie zmarniała, schudła, ale nie zamierzała się poddać.

I w końcu się udało.

Uciekła pod swą zwierzęcą postacią, w której jednak, po długotrwałym spożywaniu eliksiru blokującego umiejętności magiczne, nie zdołała utrzymać się za długo. Przez wiele dni błąkała się samotnie po całkowicie obcym terenie, starając się dotrzeć do jakiegokolwiek czarodzieja. Po wielu tygodniach udało jej się napotkać na swej drodze starszą kobietę, która okazała się być czarownicą. Poprosiła ją o pomoc w dostaniu się do Doliny Godryka.


Wolfgang jednak wciąż żyje - i najpewniej będzie próbował ją wkrótce odnaleźć.


Jakby co, na wszystkie pytania mogę odpowiedzieć na PW albo na discordzie. och myłość  

aktualne

Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Poszukuję... - Page 2 Empty Re: Poszukuję...

Pią Lut 22, 2019 12:07 am
Ja: Alexandra Grace
Szukam: Przyszedł czas, żeby się pożegnać z postacią, którą się zaczynało.
Nie mam już radości z grania Alexandrą, ale nie zasłużyła po swoim bujnym w zdarzenia życiu na bycie dezaktywowaną, czy zwyczajną śmierć przez wypadnięcie z okna. Z sentymentu do postaci poszukuję kogoś kto zechce uczestniczyć w jej odejściu czynnie. Możesz zapragnąć jej śmierci konkretnie z jakiegoś powodu. Może to być Twoja ofiara wybrana przypadkowo. Możesz też być osobą, która zastała umierającą z jakiegoś powodu w pewnym miejscu i czasie. Jestem otwarta na propozycję, bo tak naprawdę sama nie wiem, jak umrzeć powinna, ale jestem przekonana, że samotna śmierć w toalecie nie jest tym, czego bym chciała dla niej po tym całym czasie i jak już mi opowiesz o swoim pomyśle to będę wiedziała, czy "to jest to". Może zrobiła się denerwująca, ale zawsze będzie tą pierwszą postacią na ML i to taką... ech, nie wiem. Po prostu zawsze była, więc chyba coś jej się należy od życia skoro ma tak bogaty dorobek bardzo żałosnych sytuacji? Było miło, ale się skończyło, więc
czas się rozstać - pytanie tylko w jakim stylu, gdzie i z kim? Pomóż mi odpowiedzieć na to pytanie.
Informacje dodatkowe: Kontakt na pw - preferuje wiadomości na innym koncie (Emmelina Vance).
Aktualne: Nawet bardzo tak
Moira Dearborn
Ministerstwo Magii
Moira Dearborn

Poszukuję... - Page 2 Empty Re: Poszukuję...

Czw Mar 07, 2019 11:11 pm
you'll keep me wild i'll keep you safe


Jedyna osoba, która zdaje się doskonale rozumieć Moirę. Jej bratnia dusza, ying dla jej yang. Ona to ogień, a Moira to woda.
Przyjaciółka od pierwszego roku nauki - preferowany Ravenclaw/Gryffindor, najlepiej rówieśniczka (na plus/minus rok różnicy można przymknąć oko). Koniecznie Zakon Feniksa, ale status krwi jest mi absolutnie obojętny. Zależy mi na relacji "one dwie przeciw całemu światu". Rozumieją się bez słów, ufają sobie bezgranicznie, jedna za drugą oddałaby życie. Przyjaciółka powinna być przeciwieństwem Moiry czyli ekstrawertyczną, energiczną osobą z dużą świadomością swoich uczuć.  


Caradoc Dearborn, disappeared six months after the photograph, we didn't ever find his body...


Kanonicznie jeden z członków pierwszej generacji Zakonu Feniksa. Starszy brat Moiry. Nie mam zbyt wielu wymagań poza tym by był. W karcie wspomniane mam, że nie dogadują się najlepiej. Dlaczego? To już jest do ustalenia! Może to kwestia różnicy charakterów lub poglądów? A może jest między nimi jakiś sekret?
Jedno jest pewne - Moira kocha swojego brata, nawet jeśli nie umie mu tego okazać.


A sister is both your mirror – and your opposite.


Młodsza panna Dearborn. Może właśnie kończy Hogwart, a może opuściła już jego progi? To się okaże. W oczach Moiry wciąż jest małą dziewczynką, którą trzeba chronić przed wszelkim złem tego świata. Musi być przynajmniej rok młodsza, ale najchętniej widziałabym ją w roczniku 1960. Ich relacje mogą być mniej lub bardziej napięte. Jeśli będzie chciała dołączyć do Zakonu, Moira nie będzie z tego powodu zadowolona.


love me tender love me true never let me go  


Wpatrywała się w niego cielęcym wzrokiem od czasu szkoły i nie przeszło jej do dziś (ale prędzej umrze niż się do tego przyzna!). Może ją traktować jak przyjaciółkę albo młodszą siostrę, może też się w niej kochać. Powinien być kilka lat starszy i podzielać jej poglądy (nie ukrywam marzy mi się któryś z braci Prewett #fangirl4ever). Totalnie slow burn albo w ogóle jakaś drama jeśli on nie będzie odwzajemniał jej uczuć. Jestem otwarta na dużo dyskusji w tym temacie!

Ogólnie wszystkie pomysły można doszlifować pod ideę gracza - specjalnie staram się nie narzucać zbyt dużo szczegółów.
Do obgadywania szczegółów polecam się na PW.

Wszystko Aktualne.

Milda Borgouis
Ministerstwo Magii
Milda Borgouis

Poszukuję... - Page 2 Empty Re: Poszukuję...

Wto Mar 12, 2019 10:09 am

Milda Borgouis



Francuski potomek rodu Borgouis


Poszukuję... - Page 2 Tenor

Otóż, szukam męskiego lub żeńskiego przedstawiciela obumarłego rodu. I choć Milda liczy sobie około stu lat, pojawiłby się praprawnuk brata jej ojca, który poznałby Mildę jako osobę, która opowiedziałaby mu o upadłym rodzie. Mógłby się odrodzić, jeśli pojawiłby się ktoś chętny przewodzenia nim jako głowa rodu. Czystość krwi obowiązkowa, w miarę rozbudowana historia i przede wszystkim mam pomysł na rozrysowanie tego rodu, ale potrzebuję kogoś kto pomoże podjąć się tego zadania. Z racji tego, że każdy ma różne wyobrażenia, chętnie przystanę na wyobraźnię kogoś kto chce stworzyć niezależną postać o innym nazwisku, innej aparycji, bądź po prostu kogoś z zewnątrz kto okaże się potomkiem rodu i nadzieją na jej odrodzenie.

Wskazówki:

Wampirzy towarzysz


Poszukuję... - Page 2 Tumblr_phcqki5w5n1tcvan1o1_400

Z wampirami jest tak, że albo trzymają się razem, albo się nienawidzą. W tym przypadku chciałabym poznać kogoś mniej więcej tego samego wieku co Milda, kto okaże się jej bliższy niż ona sama. Może ją zrozumieć? Może jej pomóc? Może po prostu jej towarzyszyć przy tej wieczności? Wampiry są ciekawą odmianą na potterowskim forum, a że ich tutaj mało jest to przyjemna propozycja dla kogoś, kto nie ma pomysłu na tworzenie postaci. Mówię tu również o wątku miłosnym, bowiem Milda jako pracoholiczka i osoba samotna potrzebuje kogoś w swoim życiu kto dałby jej odczuć tę równowagę i okazać się takim samym potworem jak ona. Poznanie się przez przypadek, a może pracę? To wszystko już raczej jest do omówienia.

Wskazówki:

Wszystko aktualne
Sponsored content

Poszukuję... - Page 2 Empty Re: Poszukuję...

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach