- Ienzo Kreshend
Ienzo Kreshend [uczeń]
Sro Wrz 30, 2015 8:54 pm
Imię i nazwisko: Ienzo Kreshend
Data urodzenia: 15 września 1962 r. (panna)
Czystość krwi: nieczysta
Dom w Hogwarcie: Ravenclaw
Różdżka: grab, sierść wilkołaka, 11,5 cala.
Ta różdżka poznała w nim pasję, skrytą za płaszczykiem niechęci i milczenia, które nieuważny obserwator powiązałby mylnie z nieśmiałością. Cierpliwość - aby zyskać potęgę. Miłość do wiedzy - egoistyczną i zazdrosną. Chęć samodoskonalenia - dla dobra siebie samego.
Tego młodego czarodzieja zdają się nie interesować konflikty świata, w końcu i tak najlepiej było mu na jego marginesie. Posiadał cechy sztandarowe dla białej jak i czarnej magii, ale jakby do góry nogami: o sprawiedliwość zawalczyłby brutalnie, zabiłby z miłosierdzia. Z każdym rokiem używania, różdżka Ienzo coraz bardziej zaczynała go przypominać i więź między nimi rosła.
Widok z Ain Eingarp:
Własne odbicie w lustrze jest odwrócone do niego plecami. Pozornie jest tam tą samą osobą, ale liczy się to, co go otacza. Znajduje się w przytulnym pokoju, którego zaokrąglone ściany pną się wysoko, pokryte szufladkami, gablotami i skrytkami. Odległy sufit ginie gdzieś w ciemności ponad nisko zawieszoną lampą. Pokoik wypełniają przedmioty pochodzące z jego wyobraźni z których żaden nie jest dokładnie określony, ale o których wie, że będą mu dobrze znane. Ingrediencje eliksirów, pliki notatek, wysłużone biurko, artefakty, pamiątki, własne wynalazki. Ten pokój jest jego intymnością, miejscem upragnionego stanu umysłu - satysfakcji, weny twórczej i znajomości siebie. To miejsce zawieszone poza światem innych ludzi. Patrząc w taflę lustra Ienzo może sobie wyobrazić zapach papieru, drewna i palonej nafty wewnątrz.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie:
Ienzo myśli o sobie jako o wybitnym uczniu, dlatego zdarza mu się słabszych ocen nie przyjąć do wiadomości. Oglądając dokumenty i prace domowe z dawnymi osiągnięciami nie raz im się dziwił. Wraz z rozpoczęciem czwartego roku nauki postanowił eliminować od końca nagromadzone plany nowych zaklęć i szkice bajecznych urządzeń, które starzały się i wydawały mu się głupie.
Ulubionym przedmiotem Ienzo są eliksiry i podświadomie dostrzega związek między tym przedmiotem, a wszystkimi innymi dziedzinami, które go interesują lub w których jest dobry. Właśnie w ten sposób przekonał się, że lubi zielarstwo, które pomaga mu lepiej rozumieć i gromadzić składniki mikstur. Ma uczulenie na samo słowo "pojedynek" i gardzi tą formą magii - czyli "wymachiwaniem różdżkami". Nie wiadomo nawet, czy byłby w tym dobry, bo bardzo unika konieczności wypróbowania sił, obawiając się wstydu związanego z klęską. Trochę przesadnie jak na chłopaka w jego wieku, bo patrząc wokoło można stwierdzić, że dzień bez kuksańca jest stracony.
Ienzo interesuje się również magicznymi (i zwykłymi) stworzeniami, o dziwo wcale nie w kwestii pozyskiwania magicznych składników. Podczas gdy w kwestii jedzenia lub ubioru nie znosi bylejakości i nieporządku, tak wśród zwierząt i grządek staje się tolerancyjny na nieprzyjemności w rodzaju złych zapachów czy zimna.
To uczeń pracujący powoli, ale bardzo sumiennie. Zdarza mu się nie przeczytać do końca wskazanych fragmentów, bo zainteresuje go rozwinięcie jednego ze wskazanych zagadnień. Stąd jego oceny są zwykle dobre, a najlepsze nie przeważają.
Przykładowy Post:
Napawał się tą chwilą, na którą przygotowywał się od dawna. "TAK właśnie wyglądam. To, co mam zazwyczaj to tylko kostium, dopiero teraz naprawdę mnie widać." Wyobrażał sobie, że co najmniej co piąta osoba potakuje z uznaniem. Ienzo miał na sobie czarny strój, tak intensywnie zabarwiony i gładki, jak może być tylko jeszcze nigdy nie prany prosto ze sklepu. Płaszcz i kapelusz zaakcentował eleganckimi dodatkami, pewnie wyglądało, jakby to były tylko te wybrane, spośród całej skrzyni, którą niewątpliwie miał w domu i że jutro wyjdzie z domu ubrany zupełnie inaczej. Ale nie były.
Ciotka nie powiedziała nic, żeby nie psuć mu niepotrzebnie humoru. Jego niesamowite wrażenie, wyłącznie własne, było pewnie najlepszym, co mógł mu dać ten strój. Dla osoby od niego starszej, jak ona, pocieszną była ważna mina, jaką przybrał, jakby miał zmieść z nóg wszystkie panny. Przy delikatnych rysach 15-latka, praktycznie wciąż dziecka, kostium po prostu do niego nie pasował. Nie do niego.
- Zabrałeś wszystko z samochodu? - zapytała tylko, żeby ukryć uśmiech rozczulenia. Sama miała klatkę z sową, więc jemu pozostał tylko kufer.
- No, zabrałem - przytaknął z typową dla nastolatków niedbałością, graniczącą z impertynencją.
Ienzowi wcale nie było wygodnie nosić cylinder; okazywało się, że kiedy długich po ramiona blond włosów nie miał związanych w kucyk jak zwykle, musiał je co chwila odgarniać z twarzy. Kosmyki smagły go przy każdym pochyleniu się i wciąganiu kufra po schodach.
To będzie najlepsze dotychczasowe wejście, nie, WJAZD, do Hogwartu. W tym roku miał zamiar w końcu zaistnieć, chociażby to oznaczało dołączenie do kółka robótek ręcznych. Miał już dość tego, że nauczycielom umykało jego imię, a dziewczynom talent magiczny i muzyczny. Może tym razem nie będzie szukał pustego przedziału w pociągu, albo nie odmruknie czegoś pustego, kiedy spytają, co czyta? Perspektywa wydawała się straszna, przewidywał sporo dyskomfortu, ale w nowym ubraniu był dzielniejszy od siebie, niemożliwy do zawstydzenia. Szkoda, że już za parę godzin będzie musiał przybrać szaty szkolne, w których straci narzędzie sztucznego dobrego samopoczucia.
Bo wcześniej nigdy nie był ani odważny, ani otwarty. Jego rozwaga i uwielbienie czytania nie były ciekawe, a jego arogancja nie miała podłoża w niczym, co mogłoby faktycznie onieśmielić i zwyczajnie nudził albo irytował kolegów.
Ienzo, jeszcze jedna nieznana twarz, paradował po dworcu King's Cross ze swoimi książkami. Ach tak, towarzyszyła mu ciotka. Mieszkał z nią, jej dziećmi, ojcem i ich wspólnymi dziećmi, chociaż od rozwodu rodziców pragnął samodzielności. Miałby już własne mieszkanie, gdyby nie kwestia finansowa, prawna i... no cóż, był jeszcze zbyt młody.
Nie czuł się dobrze w codziennym tumulcie trzypokojowego kotła pełnego członków rodziny, z którego każdy był dla niego krewnym w innym stopniu. Pobyt w Hogwarcie dawał mu przestrzeń, był miejscem ogromnym i spokojnym. W szkolnym Domu czuł się samodzielny, ponieważ starszy brat ukończył już szkołę, a młodsze siostry jeszcze do niej nie poszły. Nie było też wiadomo, czy w ogóle przejawią magiczne zdolności.
Kiedy w wieku 11 lat Ienzo został przydzielony dzięki Tiarze Przydziału był z początku uradowany. Jednak niedługo potem, kiedy bliżej poznał charakterystykę domów, żałował, że nie otrzymał miejsca w Slytherinie, gdzie przekreślało go jego mało chwalebne pochodzenie.
Data urodzenia: 15 września 1962 r. (panna)
Czystość krwi: nieczysta
Dom w Hogwarcie: Ravenclaw
Różdżka: grab, sierść wilkołaka, 11,5 cala.
Ta różdżka poznała w nim pasję, skrytą za płaszczykiem niechęci i milczenia, które nieuważny obserwator powiązałby mylnie z nieśmiałością. Cierpliwość - aby zyskać potęgę. Miłość do wiedzy - egoistyczną i zazdrosną. Chęć samodoskonalenia - dla dobra siebie samego.
Tego młodego czarodzieja zdają się nie interesować konflikty świata, w końcu i tak najlepiej było mu na jego marginesie. Posiadał cechy sztandarowe dla białej jak i czarnej magii, ale jakby do góry nogami: o sprawiedliwość zawalczyłby brutalnie, zabiłby z miłosierdzia. Z każdym rokiem używania, różdżka Ienzo coraz bardziej zaczynała go przypominać i więź między nimi rosła.
Widok z Ain Eingarp:
Własne odbicie w lustrze jest odwrócone do niego plecami. Pozornie jest tam tą samą osobą, ale liczy się to, co go otacza. Znajduje się w przytulnym pokoju, którego zaokrąglone ściany pną się wysoko, pokryte szufladkami, gablotami i skrytkami. Odległy sufit ginie gdzieś w ciemności ponad nisko zawieszoną lampą. Pokoik wypełniają przedmioty pochodzące z jego wyobraźni z których żaden nie jest dokładnie określony, ale o których wie, że będą mu dobrze znane. Ingrediencje eliksirów, pliki notatek, wysłużone biurko, artefakty, pamiątki, własne wynalazki. Ten pokój jest jego intymnością, miejscem upragnionego stanu umysłu - satysfakcji, weny twórczej i znajomości siebie. To miejsce zawieszone poza światem innych ludzi. Patrząc w taflę lustra Ienzo może sobie wyobrazić zapach papieru, drewna i palonej nafty wewnątrz.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie:
Ienzo myśli o sobie jako o wybitnym uczniu, dlatego zdarza mu się słabszych ocen nie przyjąć do wiadomości. Oglądając dokumenty i prace domowe z dawnymi osiągnięciami nie raz im się dziwił. Wraz z rozpoczęciem czwartego roku nauki postanowił eliminować od końca nagromadzone plany nowych zaklęć i szkice bajecznych urządzeń, które starzały się i wydawały mu się głupie.
Ulubionym przedmiotem Ienzo są eliksiry i podświadomie dostrzega związek między tym przedmiotem, a wszystkimi innymi dziedzinami, które go interesują lub w których jest dobry. Właśnie w ten sposób przekonał się, że lubi zielarstwo, które pomaga mu lepiej rozumieć i gromadzić składniki mikstur. Ma uczulenie na samo słowo "pojedynek" i gardzi tą formą magii - czyli "wymachiwaniem różdżkami". Nie wiadomo nawet, czy byłby w tym dobry, bo bardzo unika konieczności wypróbowania sił, obawiając się wstydu związanego z klęską. Trochę przesadnie jak na chłopaka w jego wieku, bo patrząc wokoło można stwierdzić, że dzień bez kuksańca jest stracony.
Ienzo interesuje się również magicznymi (i zwykłymi) stworzeniami, o dziwo wcale nie w kwestii pozyskiwania magicznych składników. Podczas gdy w kwestii jedzenia lub ubioru nie znosi bylejakości i nieporządku, tak wśród zwierząt i grządek staje się tolerancyjny na nieprzyjemności w rodzaju złych zapachów czy zimna.
To uczeń pracujący powoli, ale bardzo sumiennie. Zdarza mu się nie przeczytać do końca wskazanych fragmentów, bo zainteresuje go rozwinięcie jednego ze wskazanych zagadnień. Stąd jego oceny są zwykle dobre, a najlepsze nie przeważają.
Przykładowy Post:
Napawał się tą chwilą, na którą przygotowywał się od dawna. "TAK właśnie wyglądam. To, co mam zazwyczaj to tylko kostium, dopiero teraz naprawdę mnie widać." Wyobrażał sobie, że co najmniej co piąta osoba potakuje z uznaniem. Ienzo miał na sobie czarny strój, tak intensywnie zabarwiony i gładki, jak może być tylko jeszcze nigdy nie prany prosto ze sklepu. Płaszcz i kapelusz zaakcentował eleganckimi dodatkami, pewnie wyglądało, jakby to były tylko te wybrane, spośród całej skrzyni, którą niewątpliwie miał w domu i że jutro wyjdzie z domu ubrany zupełnie inaczej. Ale nie były.
Ciotka nie powiedziała nic, żeby nie psuć mu niepotrzebnie humoru. Jego niesamowite wrażenie, wyłącznie własne, było pewnie najlepszym, co mógł mu dać ten strój. Dla osoby od niego starszej, jak ona, pocieszną była ważna mina, jaką przybrał, jakby miał zmieść z nóg wszystkie panny. Przy delikatnych rysach 15-latka, praktycznie wciąż dziecka, kostium po prostu do niego nie pasował. Nie do niego.
- Zabrałeś wszystko z samochodu? - zapytała tylko, żeby ukryć uśmiech rozczulenia. Sama miała klatkę z sową, więc jemu pozostał tylko kufer.
- No, zabrałem - przytaknął z typową dla nastolatków niedbałością, graniczącą z impertynencją.
Ienzowi wcale nie było wygodnie nosić cylinder; okazywało się, że kiedy długich po ramiona blond włosów nie miał związanych w kucyk jak zwykle, musiał je co chwila odgarniać z twarzy. Kosmyki smagły go przy każdym pochyleniu się i wciąganiu kufra po schodach.
To będzie najlepsze dotychczasowe wejście, nie, WJAZD, do Hogwartu. W tym roku miał zamiar w końcu zaistnieć, chociażby to oznaczało dołączenie do kółka robótek ręcznych. Miał już dość tego, że nauczycielom umykało jego imię, a dziewczynom talent magiczny i muzyczny. Może tym razem nie będzie szukał pustego przedziału w pociągu, albo nie odmruknie czegoś pustego, kiedy spytają, co czyta? Perspektywa wydawała się straszna, przewidywał sporo dyskomfortu, ale w nowym ubraniu był dzielniejszy od siebie, niemożliwy do zawstydzenia. Szkoda, że już za parę godzin będzie musiał przybrać szaty szkolne, w których straci narzędzie sztucznego dobrego samopoczucia.
Bo wcześniej nigdy nie był ani odważny, ani otwarty. Jego rozwaga i uwielbienie czytania nie były ciekawe, a jego arogancja nie miała podłoża w niczym, co mogłoby faktycznie onieśmielić i zwyczajnie nudził albo irytował kolegów.
Ienzo, jeszcze jedna nieznana twarz, paradował po dworcu King's Cross ze swoimi książkami. Ach tak, towarzyszyła mu ciotka. Mieszkał z nią, jej dziećmi, ojcem i ich wspólnymi dziećmi, chociaż od rozwodu rodziców pragnął samodzielności. Miałby już własne mieszkanie, gdyby nie kwestia finansowa, prawna i... no cóż, był jeszcze zbyt młody.
Nie czuł się dobrze w codziennym tumulcie trzypokojowego kotła pełnego członków rodziny, z którego każdy był dla niego krewnym w innym stopniu. Pobyt w Hogwarcie dawał mu przestrzeń, był miejscem ogromnym i spokojnym. W szkolnym Domu czuł się samodzielny, ponieważ starszy brat ukończył już szkołę, a młodsze siostry jeszcze do niej nie poszły. Nie było też wiadomo, czy w ogóle przejawią magiczne zdolności.
Kiedy w wieku 11 lat Ienzo został przydzielony dzięki Tiarze Przydziału był z początku uradowany. Jednak niedługo potem, kiedy bliżej poznał charakterystykę domów, żałował, że nie otrzymał miejsca w Slytherinie, gdzie przekreślało go jego mało chwalebne pochodzenie.
- Sahir Nailah
Re: Ienzo Kreshend [uczeń]
Czw Paź 01, 2015 10:47 am
Bardzo podoba mi się zamysł na postać i sama Karta - Wybitna.
Ład dodatkowe 20 fasolek na start.
Życzę miłej gry!
Ład dodatkowe 20 fasolek na start.
Życzę miłej gry!
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach