- Nathaniel Goodleg
Nathaniel Goodleg [uczeń]
Pią Wrz 25, 2015 8:28 pm
Imię i nazwisko: Nathaniel Goodleg
Data urodzenia: 27.02.1960 r.
Czystość krwi: Półkrwi
Dom w Hogwarcie: Hufflepuff
Różdżka: Dereń, włos z głowy wili, 14 cali
Widok z Ain Eingarp: Dziarskim krokiem zmierzał ku komnacie z lustrem. Nie zastanawiał się nad tym, co może tam zobaczyć. Z reguły jego myśli przechadzały się w zupełnie innych kierunkach. Nigdy nie rozmyślał o najskrytszych marzeniach ani nie zastanawiał się co będzie dalej. Był płytki? Można tak powiedzieć, ale na swój sposób. Po prostu chciał sprawiać pozory takiego, którego nic nie obchodzi i wszystko zawsze zamieniał w jeden, wielki żart.
Podszedł do lustra i cierpliwie czekał. I czekał... I czekał... Może po prostu niczego nie pragnął? Ale zaraz! Coś powoli, jakby w zwolnionym tempie poruszyło się, zupełnie jakby oglądał rozmazany film.
- No dalej... - mruknął cicho, bo chciał mieć to jak najprędzej za sobą, ale to co po chwili ujrzał wytrąciło go z równowagi.
Widział siebie - małego chłopca idącego ciemnym lasem. Błądził we mgle i usilnie czegoś szukał jak dziecko, które się zgubiło.
Usłyszał głos wypowiadający jego imię, jednak na tyle cichy, że wydawał się być tylko jego wyobrażeniem. Przyspieszył kroku, a jego spojrzenie bystrych oczu padło na leżącą we krwi kobietę.
Wiedział, że musi ją uratować, ze wszystkich sił starał się ją podnieść i ocalić, krzyczał, jednak jego krzyk odbijał się jedynie echem wśród drzew.
- Nathanielu, musisz być teraz silny. - Wyszeptała. Była przeraźliwie chuda, blada, czarne włosy oblepiły jej brudną twarz, z której powoli uciekało życie. Ich spojrzenia spotkały się, jej było spokojne i pełne ciepła, a jego pełne żalu i smutku...
Szybko obraz przemienił się w coś bardziej radosnego. Teraz to on, może koło trzydziestki, siedział w dużym fotelu przed kominkiem i gaworzył z kimś radośnie. Tak, z tą samą kobietą, jednak już dużo starszą. Oboje śmiali się i dokazywali sobie nawzajem.
A więc jedno było pewne - chciał aby jego matka żyła, aby to jemu udało się ją uratować. Była tylko mugolem i musiała zginąć... Zasłonił twarz i czym prędzej wyszedł z komnaty.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie: Nie był orłem, jeżeli chodziło o naukę. Eliksiry często wybuchały, robiąc zamęt, na transmutacji zamiast przekształcać kubek w ślimaka, napełniał go ognistą. Daty na historii magii ZAWSZE, ALE TO ZAWSZE mu się myliły. Na zielarstwie zamiast skupiać się na roślinkach podrywał wszystkie dziewczyny z zajęć. Nie wspominając już kompletnie nic o otworzeniu książki poza zajęciami lub odrobieniu pracy domowej - to szczyt marzeń! Cudem zdawał z klasy do klasy, z najgorszymi ocenami jakie były możliwe do przyjęcia. Zawsze wzruszał ramionami na prośby profesorów, aby wreszcie zaczął się przykładać.
Przykładowy Post:
- Dzisiaj jest twój wielki dzień! - powiedział do swojego odbicia w lustrze i puścił do siebie oczko. Czyżby uważał, że jego własne odbicie jest najlepszym rozmówcą? Po raz kolejny przeczesał dłonią i tak już dostatecznie potargane włosy, poprawił swoją koszule od szkolnego mundurka i postanowił w końcu wyruszyć z dormitorium. Minęło kilka dobrych minut zanim natrafił na kogoś godnego uwagi. Wyszczerzył rząd śnieżnobiałych zębów i dziarskim krokiem podszedł do grona Puchonek z piątego roku. Co jak co, ale uroku osobistego miał aż za dużo, do czasu kiedy się nie odzywał. Był podrywaczem? Łamaczem damskich serc? Być może, ale niewiele dziewczyn potrafiło docenić jego starania, odpowiadając tylko "spadaj", albo inne. On się jednak nie poddawał, bo kto mógłby konkurować z nim jak nie on sam? Och, za to ileż on miał w sobie skromności!
- Przybywam, aby uraczyć was moim cudownym towarzystwem! - powiedział, kiedy tylko znalazł się wystarczająco blisko uczennic, aby były w stanie go usłyszeć. Strzepnął z ramienia niewidzialny paproch i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Z szóstki dziewczyn, które stały do tej pory wspólnie, zrobiły się nagle dwa obozy. On to widział! Połowa z nich westchnęła ciężko i wywróciła oczami, w myślach krzycząc: "O nie to znowu on!", a druga połowa za bardzo się rozmarzyła. Tak właśnie przedstawiała się jego sytuacja w szkole. Mógłby stworzyć swój fanklub i anty-fanklub, a w każdym z nich byłoby mniej więcej tyle samo uczennic.
Odchrząknął twardo, aby wyrwać swoje fanki z zadumy, które jednak nie były na tyle odważne, aby się odezwać. Pewnie każda z nich bała się reakcji tych drugich. Nie miał zamiaru stać w ciszy, więc tylko wzruszył ramionami i ruszył dalej, zamaszyście zarzucając swoją peleryną. Aktorski gest...
- Cześć rudości. - rzucił zalotnie i położył dłoń na książce, którą Krukonka trzymała na kolanach. Miała właśnie zamiar przerzucić stronę, ale jakieś łapsko jej w tym przeszkodziło. Nathaniel ponownie przybrał swój uśmiech numer trzy pod tytułem: "Jestem bogiem (nogą) seksu".
- Spadaj! - warknęła, z hukiem zatrzaskując opasłe tomisko na jego palcach. Zabrała książkę i ruszyła jak najdalej od niego. Tak, Kelly i Nathaniel nie przepadali za sobą...
Zawył głośno i chwycił się za dłoń, która pulsowała niemiłosiernie.
W Skrzydle Szpitalnym okazało się, że palce są złamane... Cóż za niefart!
Data urodzenia: 27.02.1960 r.
Czystość krwi: Półkrwi
Dom w Hogwarcie: Hufflepuff
Różdżka: Dereń, włos z głowy wili, 14 cali
Widok z Ain Eingarp: Dziarskim krokiem zmierzał ku komnacie z lustrem. Nie zastanawiał się nad tym, co może tam zobaczyć. Z reguły jego myśli przechadzały się w zupełnie innych kierunkach. Nigdy nie rozmyślał o najskrytszych marzeniach ani nie zastanawiał się co będzie dalej. Był płytki? Można tak powiedzieć, ale na swój sposób. Po prostu chciał sprawiać pozory takiego, którego nic nie obchodzi i wszystko zawsze zamieniał w jeden, wielki żart.
Podszedł do lustra i cierpliwie czekał. I czekał... I czekał... Może po prostu niczego nie pragnął? Ale zaraz! Coś powoli, jakby w zwolnionym tempie poruszyło się, zupełnie jakby oglądał rozmazany film.
- No dalej... - mruknął cicho, bo chciał mieć to jak najprędzej za sobą, ale to co po chwili ujrzał wytrąciło go z równowagi.
Widział siebie - małego chłopca idącego ciemnym lasem. Błądził we mgle i usilnie czegoś szukał jak dziecko, które się zgubiło.
Usłyszał głos wypowiadający jego imię, jednak na tyle cichy, że wydawał się być tylko jego wyobrażeniem. Przyspieszył kroku, a jego spojrzenie bystrych oczu padło na leżącą we krwi kobietę.
Wiedział, że musi ją uratować, ze wszystkich sił starał się ją podnieść i ocalić, krzyczał, jednak jego krzyk odbijał się jedynie echem wśród drzew.
- Nathanielu, musisz być teraz silny. - Wyszeptała. Była przeraźliwie chuda, blada, czarne włosy oblepiły jej brudną twarz, z której powoli uciekało życie. Ich spojrzenia spotkały się, jej było spokojne i pełne ciepła, a jego pełne żalu i smutku...
Szybko obraz przemienił się w coś bardziej radosnego. Teraz to on, może koło trzydziestki, siedział w dużym fotelu przed kominkiem i gaworzył z kimś radośnie. Tak, z tą samą kobietą, jednak już dużo starszą. Oboje śmiali się i dokazywali sobie nawzajem.
A więc jedno było pewne - chciał aby jego matka żyła, aby to jemu udało się ją uratować. Była tylko mugolem i musiała zginąć... Zasłonił twarz i czym prędzej wyszedł z komnaty.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie: Nie był orłem, jeżeli chodziło o naukę. Eliksiry często wybuchały, robiąc zamęt, na transmutacji zamiast przekształcać kubek w ślimaka, napełniał go ognistą. Daty na historii magii ZAWSZE, ALE TO ZAWSZE mu się myliły. Na zielarstwie zamiast skupiać się na roślinkach podrywał wszystkie dziewczyny z zajęć. Nie wspominając już kompletnie nic o otworzeniu książki poza zajęciami lub odrobieniu pracy domowej - to szczyt marzeń! Cudem zdawał z klasy do klasy, z najgorszymi ocenami jakie były możliwe do przyjęcia. Zawsze wzruszał ramionami na prośby profesorów, aby wreszcie zaczął się przykładać.
Przykładowy Post:
- Dzisiaj jest twój wielki dzień! - powiedział do swojego odbicia w lustrze i puścił do siebie oczko. Czyżby uważał, że jego własne odbicie jest najlepszym rozmówcą? Po raz kolejny przeczesał dłonią i tak już dostatecznie potargane włosy, poprawił swoją koszule od szkolnego mundurka i postanowił w końcu wyruszyć z dormitorium. Minęło kilka dobrych minut zanim natrafił na kogoś godnego uwagi. Wyszczerzył rząd śnieżnobiałych zębów i dziarskim krokiem podszedł do grona Puchonek z piątego roku. Co jak co, ale uroku osobistego miał aż za dużo, do czasu kiedy się nie odzywał. Był podrywaczem? Łamaczem damskich serc? Być może, ale niewiele dziewczyn potrafiło docenić jego starania, odpowiadając tylko "spadaj", albo inne. On się jednak nie poddawał, bo kto mógłby konkurować z nim jak nie on sam? Och, za to ileż on miał w sobie skromności!
- Przybywam, aby uraczyć was moim cudownym towarzystwem! - powiedział, kiedy tylko znalazł się wystarczająco blisko uczennic, aby były w stanie go usłyszeć. Strzepnął z ramienia niewidzialny paproch i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Z szóstki dziewczyn, które stały do tej pory wspólnie, zrobiły się nagle dwa obozy. On to widział! Połowa z nich westchnęła ciężko i wywróciła oczami, w myślach krzycząc: "O nie to znowu on!", a druga połowa za bardzo się rozmarzyła. Tak właśnie przedstawiała się jego sytuacja w szkole. Mógłby stworzyć swój fanklub i anty-fanklub, a w każdym z nich byłoby mniej więcej tyle samo uczennic.
Odchrząknął twardo, aby wyrwać swoje fanki z zadumy, które jednak nie były na tyle odważne, aby się odezwać. Pewnie każda z nich bała się reakcji tych drugich. Nie miał zamiaru stać w ciszy, więc tylko wzruszył ramionami i ruszył dalej, zamaszyście zarzucając swoją peleryną. Aktorski gest...
- Cześć rudości. - rzucił zalotnie i położył dłoń na książce, którą Krukonka trzymała na kolanach. Miała właśnie zamiar przerzucić stronę, ale jakieś łapsko jej w tym przeszkodziło. Nathaniel ponownie przybrał swój uśmiech numer trzy pod tytułem: "Jestem bogiem (nogą) seksu".
- Spadaj! - warknęła, z hukiem zatrzaskując opasłe tomisko na jego palcach. Zabrała książkę i ruszyła jak najdalej od niego. Tak, Kelly i Nathaniel nie przepadali za sobą...
Zawył głośno i chwycił się za dłoń, która pulsowała niemiłosiernie.
W Skrzydle Szpitalnym okazało się, że palce są złamane... Cóż za niefart!
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach