Go down
avatar
Gość

Lynthia Daquin [uczennica] Empty Lynthia Daquin [uczennica]

Sob Cze 06, 2015 11:25 pm
Imię i nazwisko: Lynthia Daquin
Data urodzenia: 5 styczeń 1961
Czystość krwi: 1/2
Dom w Hogwarcie:
Różdżka: olcha, włos południcy, 10cali

Widok z Ain Eingarp: Jak zazwyczaj na co dzień bywało, tak też i w tym przypadku Lynthia wydawała się nie być wyjątkiem. Niemal każdy uczeń, prędzej czy później miał okazję spotkać się ze zwierciadłem Ain Eingarp. Dziewczyna należała do tych szczęśliwców, którzy od razu wiedzieli z czym mają do czynienia. Przytrafiło się jej to pewnego zimowego wieczoru w drugiej klasie nauki w Hogwarcie. Zapewne każdy powiedziałby, że obraz który się jej ukaże będzie miał podłoże rodzinne - to w końcu zrozumiałe dla kogoś, kogo rodzina została opuszczona przez ojca gdy Lynthia akurat ukończyła pierwszy rok nauki w szkole. Jednak nie do końca...
3 lata wcześniej
Drobna, jasnowłosa dziewczynka uchyliła lekko drzwi, mając nadzieję znaleźć pustą salę. W zamku było dość zimno, zwłaszcza w tej części, tak więc zaciągnęła mocniej rękawy na dłonie i rozejrzała się po pomieszczeniu, oświetlanym jedynie nikłymi płomieniami czterech pochodni. To już dawało dziwnie tajemniczy nastrój sali, jednak całości dopełniało sporej wielkości zwierciadło, oparte o ścianę po lewej stronie. Lynthia podeszła z ciekawością, w połowie drogi zatrzymując się nagle. Ten napis na obramowaniu. Znała go, czytała w pewnej książce jakiś czas temu... Ain Eingarp. Wiedziała co to oznacza, tak samo jak i zdawała sobie sprawę, że nie powinna do niego podchodzić. Kto jednak by przepuścił taką okazję? Zwierciadło kusiło każdego swoją mocą, jak więc dwunastoletnie dziecko miałoby się oprzeć..? Obraz z początku wydawał się zwyczajny, ukazujący jedynie jej postać. W pewnym momencie dostrzegła z daleka, zza jej lewego ramienia, jak dziwne kształty leciały w jej kierunku. Coraz większe... nawet nie jeden, to smoki! Na twarzy dziewczynki pojawił się szczery uśmiech, pełny nadziei. Uwielbiała zwierzęta i zajmowanie się nimi, a w szczególności fascynowały ją właśnie te potężne i niebezpieczne stworzenia. Nic więc dziwnego, że widok jej ze smokami, które wydają się znać i akceptować blondynkę, napawał jej serce radością i nadzieją. Tak, w ten sposób widziała swoją przyszłość. Nie dała się jednak zwieść i już po paru minutach odeszła w stronę wyjścia z sali, nadal uśmiechając się pod nosem. To wydarzenie wcale jej nie dołowało czy zasmucało, wręcz przeciwnie. Czuła dodatkową motywację.


Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie: Panienka Daquin była ogólnikowo stwierdzając uczniem pośrednim. Z całą pewnością niektórzy nauczyciele, tak jak ci od Zaklęć, OPCM czy Zielarstwa zwracali na nią uwagę w bardzo pozytywny sposób, doceniając wkład i zaangażowanie dziewczyny w zajęcia. Na pozostałych przedmiotach nie wyróżniała się zbytnio, nie pozwalając sobie jednak zostawać w tyle z czymkolwiek. Oprócz zwierząt, kolejnym jej celem do którego zawzięcie dążyła były zaklęcia niewerbalne. Zdarzało się czasem, że ćwiczyła wytrwale w jakimś ustronnym miejscu te łatwiejsze, w przyszłości chcąc doskonale opanować tę sztukę.
Co do tej negatywnej części tematu, przedmiotów najmniej lubianych, wręcz znienawidzonych? Nie przepadała za Transmutacją i Eliksirami. Nie można jednak powiedzieć, że jakoś wybitnie ich nie znosiła. Wróżbiarstwo z kolei było jedynym przedmiotem, do którego podchodziła ze sporą rezerwą, bardziej traktując je nawet jako idealny czas na drzemkę i odpoczynek między innymi lekcjami.

Przykładowy Post:
- Do zobaczenia! - krzyknęła z lekkim uśmiechem za ciemnowłosą, odprowadzając ją przez moment spojrzeniem. Jednym zaklęciem uprzątnęła salę z różnych przedmiotów, które jeszcze przed chwilą służyły pomocą w opanowaniu zaklęć drugoklasistce. Nie tylko jej Daquin dawała korepetycje, służąc pomocą gdy ktoś o to prosił. W prawdzie sama nie ogłaszała się nigdzie, ani nie przekonywała do siebie ludzi, jednak gdy ktoś zwracał się do niej z problemem nie potrafiła odmówić. Tym bardziej biorąc pod uwagę jej cierpliwość, która wydawała się niekiedy być dosłownie nieskończoną. Doprawdy, niezwykle rzadko zdarzało się, aby ktokolwiek zdołał sprowokować Lynthię czy wytrącić z równowagi. Zawsze starała się znaleźć usprawiedliwienie dla całego zła na świecie, jakieś logiczne wytłumaczenie. Jej spokój i opanowanie za to działały jak krwistoczerwona płachta na byka na wiele osób.
Dziewczyna usiadła na jednym z parapetów w sali i omiotła spojrzeniem błonia. Pogrążone w szarej, jesiennej monotonii, widoczne były zza częściowo zaparowanej od lekkiej mżawki szyby okna. W niej właśnie dostrzegła swoje odbicie, które niespodziewanie przywróciło wspomnienie sprzed 3 lat. Stała także przed swoim odbiciem, jednak nie w szybie okna, a przed wyjątkowym zwierciadłem, ukazującym najskrytsze, najgłębiej skrywane pragnienia duszy.
Przypomniała sobie widok małej dziewczynki, jednej z najniższych w klasie, o jasnych blond włosach sięgających niemal pasa. Zaciekawione spojrzenie oczu o stalowoszarych tęczówkach wbijało się z oczekiwaniem w idealnie gładką taflę, która perfekcyjnie odwzorowywała w swym odbiciu jej gładką i dość bladą cerę. Niewiele się zmieniła. W prawdzie nie jest już najniższa, mierząc około 170 cm wzrostu. Spojrzenie, przez zimny odcień szaroniebieskich tęczówek sprawia wrażenie zimnego i odpychającego, co jednak nie zawsze jest prawdą i zamiarem dziewczyny.
Obraz który się jej wtedy ukazał, wcale nie był wielkim zaskoczeniem. Nikomu jednak o tym nie wspominała, bo niby czemu miałaby? Potem ta konieczność odpowiadania na wszystkie wścibskie pytania odnośnie jej rodziny i powodu, dla którego nie to było jej marzeniem...dziwne, prawda? Czemu nie chciała, by jej rodzina była jak te wszystkie inne, szczęśliwe..?
Odcięła się.
Postawiła mur, odgradzający cały ten cyrk od siebie.
Teraz miała kontakt z ojcem, nawet całkiem dobry, choć nigdy nie rozmawiali o jego życiu i powodach, dla którego zostawił jej matkę. Zawsze się z nim lepiej dogadywała niż z rodzicielką - cała córeczka tatusia. Te wszystkie wydarzenia spowodowały, że dziewczyna nie przypominała za bardzo tej z pierwszego roku, roześmianej i otwartej, tak towarzyskiej. Teraz się wycofała, obdarzając niekiedy znajomych przyjaznym, choć lekkim uśmiechem. Ciężko było jednak wyciągnąć z niej jakiekolwiek prywatne informacje, zwłaszcza te, które skrywała głęboko w sobie. Przede wszystkim skupiała się na osiągnięciu marzeń, to było dla niej jedynym priorytetem.
Joshua Hope
Oczekujący
Joshua Hope

Lynthia Daquin [uczennica] Empty Re: Lynthia Daquin [uczennica]

Nie Cze 07, 2015 8:05 pm
No to tak.
Cześć, jestem Shane. Dzisiaj mam przyjemność sprawdzić Twoją kartę.
A teraz koniec gadania.


„Jak zazwyczaj na co dzień bywało, tak też i w tym przypadku Lynthia wydawała się nie być wyjątkiem.” - osobiście usunąłbym to zdanie. Jeżeli wolisz - pod spodem zamienniki.
„Jak zazwyczaj na co dzień bywało” - masło maślane, poprawnie: jak zwykle bywa.
„ tak też i w tym przypadku Lynthia wydawała się nie być wyjątkiem” - tak i teraz Lynthia nie była wyjątkiem.
„ Dziewczyna należała do tych szczęśliwców, którzy od razu wiedzieli z czym mają do czynienia.” - mało kto wie o Ain Eingarp.
„Przytrafiło się jej to” - przytrafiło jej się to.
„ To już dawało dziwnie tajemniczy nastrój sali(...)” - Już samo to nadawało sali dziwnie tajemniczy nastrój.
„ Obraz z początku wydawał się zwyczajny, ukazujący jedynie jej postać” - Z początku obraz wydał się zwyczajny. Ukazywał jedynie jej postać.
„ pełny nadziei” - pełen nadziei.
„ Nic więc dziwnego, że widok jej ze smokami(...)” - Nic więc dziwnego, że widok jej samej ze smokami.
Propozycja: „Panienka Daquin była ogólnikowo stwierdzając uczniem pośrednim” - Panienka Daquin, ogólnie mówiąc, była średnim uczniem.
Propozycja: „ Z całą pewnością niektórzy nauczyciele, tak jak ci od Zaklęć, OPCM czy Zielarstwa zwracali na nią uwagę w bardzo pozytywny sposób(...)” - Z całą pewnością na niektórych nauczycielach, chociażby od Zaklęć, OPCM czy Zielarstwa, wywierała pozytywny wrażenie.
„Oprócz zwierząt” - zabrakło mi tutaj słowa. Ale co „tych zwierząt”? Oprócz opieki?
„Co do tej negatywnej części tematu, przedmiotów najmniej lubianych, wręcz znienawidzonych?” - zaczęłaś zdanie twierdzące, a zakończyłaś jako zdanie pytające. Proponuje: „A co z przedmiotami najmniej lubianymi, wręcz znienawidzonymi?”
„ bardziej traktując je nawet jako „ - nawet wkradło się niepotrzebne „nawet” :-)
„ która wydawała się niekiedy być dosłownie nieskończoną” - nieskończonA.
„czy wytrącić z równowagi.” - czy wytrącić ją z równowagi.
„Jej spokój i opanowanie za to działały jak krwistoczerwona płachta na byka na wiele osób. „ - Za to na wielu osób jej spokój i opanowanie działały jak krwistoczerwona płachta na byka.
„częściowo zaparowanej od lekkiej mżawki szyby okna” - częściowo zaparowanym od lekkiej mżawki oknie.
„ W niej właśnie dostrzegła swoje odbicie, które niespodziewanie przywróciło wspomnienie sprzed 3 lat” - Właśnie w niej(…)
„ Stała także przed swoim odbiciem, jednak nie w szybie okna” - powtórzenie „odbicie”.
„Zaciekawione spojrzenie oczu o stalowoszarych tęczówkach wbijało się z oczekiwaniem w idealnie gładką taflę, która perfekcyjnie odwzorowywała w swym odbiciu jej gładką i dość bladą cerę.” - przerobiłbym to zdanie z wielokrotnie (wielokrotnie wielokrotnie) złożonego, na prostsze. Proponuje kropki – one są zawsze spoko. Ach – powtórzenie „odbicie”.
„ W prawdzie nie jest już najniższa, mierząc około 170 cm wzrostu” - „W prawdzie” sugeruje, że postawisz kontra punkt. „W prawdzie nie sprawdzam normalnie kart, ale dzisiaj to robię” na ten przykład.
„ przez zimny odcień szaroniebieskich tęczówek sprawia wrażenie zimnego” - Skoro to zimny odcień, to racze jest zimny. Powtórzenie słowa „zimny”.
„ powodach, dla którego zostawił jej matkę” - „powodach” liczba mnoga, więc „dla których”.
„osiągnięciu marzeń, to było dla niej jedynym priorytetem” - Propozycja: po przecinku dałbym „bo”.

Na koniec ważna uwaga co do wyglądu - modelka, której buźki użyczasz jest niestety za stara na szósty rok Hogwartu. Niestety, ale musisz zmienić avatar. Z pewnością na chatboxie i w odpowiednich tematach znajdziesz pomoc zarówno przy obróbce, jak i przy poszukiwaniach.

Shane Collins.
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach