- Hattie Rochforth
[Uczennica] Hattie Rochforth
Sob Mar 07, 2015 9:51 pm
Imię i nazwisko: Hattie Rochforth
Data urodzenia: 03.08.1961
Czystość krwi: mugolska
Dom w Hogwarcie: Hufflepuff
Różdżka: Angielski dąb, sierść warga, 14,5 cala
Widok z Ain Eingarp:
Hattie wpadła w pełnym rozbiegu do pomieszczenia, natychmiast przywierając do drzwi, by usłyszeć jak Filch człapie ciężkim krokiem po korytarzu. Odetchnęła z ulgą dopiero wtedy, gdy jego mamrotanie ucichło w oddali. Wtedy odwróciła się na pięcie, by zobaczyć gdzie się znalazła.
Nie kojarzyła zupełnie tego pomieszczenia. Było całkiem puste, za wyjątkiem jednego mebla, zasłoniętego starym, pożółkłym prześcieradłem. Niczym zaczarowana, podeszła bliżej, by przyjrzeć się bliżej tajemniczemu znalezisku. Wiedziała doskonale, że nie powinna tego robić, ale pociągnęła lekko za materiał, niby przypadkiem, a gdy ten zsunął się na ziemię, zobaczyła siebie samą w odbiciu lustra... A potem obraz zawirował i przed jej oczami ukazał się najpierw regał wypełniony książkami, potem ściany w ciepłym odcieniu, kanapę, fotel, a potem pokazało ją samą, z uśmiechem na ładnej twarzy, bawiącą się z małym dzieckiem i rudym, kudłatym kotem.
Hattie nie chciała cudownej pracy, czy bogactwa. Ona chciała jedynie akceptacji i poczucia bycia dla kogoś ważną. Chciała rodziny i ciepła.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie:
Hattie już od pierwszych dni swojego pobytu w Hogwarcie nauczyła się wielu rzeczy. Po pierwsze - nigdy nie mów całej prawdy. Po drugie - jako mugolak, zawsze będzie gorsza, niezależnie od swojej faktycznej wartości. Po trzecie - magia, jakkolwiek ciekawa by nie była, nie jest szczytem marzeń alergika. Bo może uznacie to za zabawne, ale czarodziej też może być uczulony na magię. U Hattie objawia się to silnymi dusznościami, podobnymi objawowo do astmy, kiedy zostanie na nią rzucone jakiekolwiek zaklęcie. Może być to nawet zwykłe, lewitujące, wystarczy by stanęła na drodze rzuconemu zaklęciu. No rany, ona nawet od alohomory dostaje ataku!
Z powodów wyżej wymienionych nie miała zbyt lekko w swojej szkolnej karierze. Nie tylko jako mugolaczka musiała się liczyć z popychaniem i wyzywaniem na korytarzu, ale też była stałym bywalcem szkolnego skrzydła szpitalnego. Jak na złość jej prześladowców, wcale jej to nie przeszkadzało w zdobywaniu coraz lepszych stopni, przeciwnie - bardzo szybko stała się klasowym prymusem z paru przedmiotów, ponieważ miała dużo więcej czasu na szlifowanie z nich wiedzy niż inni uczniowie. Alergia jednak wykluczała ja z niektórych zajęć, zwłaszcza praktycznych. Nie mogła na przykład uczestniczyć w praktycznych zajęciach z obrony przed czarną magią, czy zaklęć. Oczywiście, w klasie siedzieć musiała, zaklęcia rzucać również, ale mowy nie było o tym, by uczestniczyć na przykład w pojedynku na obronie, czy pracować w parze na transmutacji.
Tego typu sytuacje dość znacząco odbiły się na jej ocenach z tych przedmiotów. Mimo to, była pilną uczennicą, która braki w umiejętnościach nadrabiała zapałem i twórczym, błyskotliwym podejściem do zadań.
Przykładowy Post:
Za górami, za lasami (albo kępkami drzewek, dziękujemy bardzo, rewolucjo przemysłowa) i paroma jeziorami, stoi sobie zamek. Zamek nazywa się Hogwart, a chodzą do niego niezwykłe dzieci. Te niezwykłe dzieci, to młode czarownice i młodzi czarodzieje. Wśród tej dziatwy, gdzieś tam, żyje sobie panna Hattie Rochforth. Szesnastoletnia posiadaczka bujnych, rudych włosów i złośliwego charakteru bajkowej wiedźmy z piekła rodem.
Dziewczyna ta nie jest lubiana. Nie jest też nie lubiana. Jest idealnie pomiędzy. Ma swoje grono, oddaną grupę, ale nie ma w tym żadnej przesady. Hattie to mugolaczka, szlama, tudzież dziecko brudnej krwi. Nie znaczy to, że dziewczyna jest gorsza, choć właśnie tak część uczniów tej szkoły uważa. Znaczy to jedynie to, że wcześnie musiała dojrzeć do pewnych spaw i więcej dać z siebie, by cokolwiek osiągnąć. Ale Hattie się tym nie przejmuje.
Tego dnia dziewczyna wstała bardzo wcześnie jak na nią. Zwykle trudno było ją dobudzić, ale tego dnia nie mogła zbyt długo spać. Ciągle budziła się w nocy dręczona koszmarami o ciemnej uliczce i zielonych iskrach zaklęcia uśmiercającego. Nic dziwnego, skoro postanowiła na noc przeczytać Proroka Codziennego. Doniesienia o zaginięciach nie były nowością, ale dopiero niedawno do Hattie dotarło co to tak naprawdę oznacza dla niej i jej przyjaciół z mugolskich rodzin.
Dziewczyna zwlekła się z łóżka jak najciszej, by nie obudzić śpiących koleżanek. Tylko zerknęła w lustro, by zobaczyć zmęczoną, nieco wystraszoną twarz piegowatego dziewczątka, sięgającego ledwie metra i pięćdziesięciu trzech centymetrów. Miała wielkie, sarnie oczy, które mocno odznaczały się mimo ilości piegów.
Hattie szybko wyszła z zamku. Przedtem ubrała jedynie byle co, jakieś jeansy, sweter i narzuciła na to skórzaną kurtkę, którą dostała od ojca na urodziny. Zgarnęła jeszcze swoją torbę, w której miała szkicownik.
Świerze powietrze trochę ją rozbudziło, a humor jej się zdecydowanie polepszył, gdy o nogi otarł się jej wielki kot.
- Hej, Książę Filipie - mruknęła, kucając, by podnieść zwierzaka.
Uwielbiała zwierzęta całym sercem. Większość czasu w szkole, spędzała na studiowaniu książek o magicznych stworzeniach. Nie miała żadnych problemów na zajęciach z opieki nad magicznymi stworzeniami. Większość jej znajomych nie rozumiała tej pasji, a ona po prostu lepiej czuła się w towarzystwie zwierząt niż ludzi. W końcu taki Książe Filip nie będzie się z niej śmiał, kiedy ta zacznie skakać po całym pokoju śpiewając głośno piosenkę jakiegoś rockowego, mugolskiego zespołu, który poznała podczas wakacji. A to akurat Hattie wprost uwielbia robić. Tak samo jak podskakiwanie w drodze do klasy, czy w ogóle wszelkiego rodzaju wariactwa.
Tak samo teraz, na poprawę humoru, ku wielkiemu niezadowoleniu jej zwierzaka, zaczęła cicho nucić i tańczyć, kiedy szła do swojego ulubionego miejsca na skraju błoni w okolicach jeziora. Dopiero tam wypuściła kota i pozwoliła mu czmychnąć gdzieś daleko, tak, ze niemal straciła go z oczu. Przysiadła przy drzewie i pozwoliła swoim myślom pomknąć w tylko sobie znanym kierunku.
Hattie często miała takie momenty odpłynięcia. Nie było wtedy z nią kontaktu. Była we własnym, kolorowym świecie, gdzieś z dala od rzeczywistości. Może właśnie dzięki takim fazom, miała opinię tajemniczej i nieco niedostępnej, ale przecież poza tym była dosyć gadatliwym stworzeniem... Gadatliwym i nawet na swój sposób uroczym, mimo przykrego nawyku bycia złośliwą bestią, która prędzej cię pogrąży w depresji niż skłamie, byś poczuł się lepiej.
Data urodzenia: 03.08.1961
Czystość krwi: mugolska
Dom w Hogwarcie: Hufflepuff
Różdżka: Angielski dąb, sierść warga, 14,5 cala
Widok z Ain Eingarp:
Hattie wpadła w pełnym rozbiegu do pomieszczenia, natychmiast przywierając do drzwi, by usłyszeć jak Filch człapie ciężkim krokiem po korytarzu. Odetchnęła z ulgą dopiero wtedy, gdy jego mamrotanie ucichło w oddali. Wtedy odwróciła się na pięcie, by zobaczyć gdzie się znalazła.
Nie kojarzyła zupełnie tego pomieszczenia. Było całkiem puste, za wyjątkiem jednego mebla, zasłoniętego starym, pożółkłym prześcieradłem. Niczym zaczarowana, podeszła bliżej, by przyjrzeć się bliżej tajemniczemu znalezisku. Wiedziała doskonale, że nie powinna tego robić, ale pociągnęła lekko za materiał, niby przypadkiem, a gdy ten zsunął się na ziemię, zobaczyła siebie samą w odbiciu lustra... A potem obraz zawirował i przed jej oczami ukazał się najpierw regał wypełniony książkami, potem ściany w ciepłym odcieniu, kanapę, fotel, a potem pokazało ją samą, z uśmiechem na ładnej twarzy, bawiącą się z małym dzieckiem i rudym, kudłatym kotem.
Hattie nie chciała cudownej pracy, czy bogactwa. Ona chciała jedynie akceptacji i poczucia bycia dla kogoś ważną. Chciała rodziny i ciepła.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie:
Hattie już od pierwszych dni swojego pobytu w Hogwarcie nauczyła się wielu rzeczy. Po pierwsze - nigdy nie mów całej prawdy. Po drugie - jako mugolak, zawsze będzie gorsza, niezależnie od swojej faktycznej wartości. Po trzecie - magia, jakkolwiek ciekawa by nie była, nie jest szczytem marzeń alergika. Bo może uznacie to za zabawne, ale czarodziej też może być uczulony na magię. U Hattie objawia się to silnymi dusznościami, podobnymi objawowo do astmy, kiedy zostanie na nią rzucone jakiekolwiek zaklęcie. Może być to nawet zwykłe, lewitujące, wystarczy by stanęła na drodze rzuconemu zaklęciu. No rany, ona nawet od alohomory dostaje ataku!
Z powodów wyżej wymienionych nie miała zbyt lekko w swojej szkolnej karierze. Nie tylko jako mugolaczka musiała się liczyć z popychaniem i wyzywaniem na korytarzu, ale też była stałym bywalcem szkolnego skrzydła szpitalnego. Jak na złość jej prześladowców, wcale jej to nie przeszkadzało w zdobywaniu coraz lepszych stopni, przeciwnie - bardzo szybko stała się klasowym prymusem z paru przedmiotów, ponieważ miała dużo więcej czasu na szlifowanie z nich wiedzy niż inni uczniowie. Alergia jednak wykluczała ja z niektórych zajęć, zwłaszcza praktycznych. Nie mogła na przykład uczestniczyć w praktycznych zajęciach z obrony przed czarną magią, czy zaklęć. Oczywiście, w klasie siedzieć musiała, zaklęcia rzucać również, ale mowy nie było o tym, by uczestniczyć na przykład w pojedynku na obronie, czy pracować w parze na transmutacji.
Tego typu sytuacje dość znacząco odbiły się na jej ocenach z tych przedmiotów. Mimo to, była pilną uczennicą, która braki w umiejętnościach nadrabiała zapałem i twórczym, błyskotliwym podejściem do zadań.
Przykładowy Post:
Za górami, za lasami (albo kępkami drzewek, dziękujemy bardzo, rewolucjo przemysłowa) i paroma jeziorami, stoi sobie zamek. Zamek nazywa się Hogwart, a chodzą do niego niezwykłe dzieci. Te niezwykłe dzieci, to młode czarownice i młodzi czarodzieje. Wśród tej dziatwy, gdzieś tam, żyje sobie panna Hattie Rochforth. Szesnastoletnia posiadaczka bujnych, rudych włosów i złośliwego charakteru bajkowej wiedźmy z piekła rodem.
Dziewczyna ta nie jest lubiana. Nie jest też nie lubiana. Jest idealnie pomiędzy. Ma swoje grono, oddaną grupę, ale nie ma w tym żadnej przesady. Hattie to mugolaczka, szlama, tudzież dziecko brudnej krwi. Nie znaczy to, że dziewczyna jest gorsza, choć właśnie tak część uczniów tej szkoły uważa. Znaczy to jedynie to, że wcześnie musiała dojrzeć do pewnych spaw i więcej dać z siebie, by cokolwiek osiągnąć. Ale Hattie się tym nie przejmuje.
Tego dnia dziewczyna wstała bardzo wcześnie jak na nią. Zwykle trudno było ją dobudzić, ale tego dnia nie mogła zbyt długo spać. Ciągle budziła się w nocy dręczona koszmarami o ciemnej uliczce i zielonych iskrach zaklęcia uśmiercającego. Nic dziwnego, skoro postanowiła na noc przeczytać Proroka Codziennego. Doniesienia o zaginięciach nie były nowością, ale dopiero niedawno do Hattie dotarło co to tak naprawdę oznacza dla niej i jej przyjaciół z mugolskich rodzin.
Dziewczyna zwlekła się z łóżka jak najciszej, by nie obudzić śpiących koleżanek. Tylko zerknęła w lustro, by zobaczyć zmęczoną, nieco wystraszoną twarz piegowatego dziewczątka, sięgającego ledwie metra i pięćdziesięciu trzech centymetrów. Miała wielkie, sarnie oczy, które mocno odznaczały się mimo ilości piegów.
Hattie szybko wyszła z zamku. Przedtem ubrała jedynie byle co, jakieś jeansy, sweter i narzuciła na to skórzaną kurtkę, którą dostała od ojca na urodziny. Zgarnęła jeszcze swoją torbę, w której miała szkicownik.
Świerze powietrze trochę ją rozbudziło, a humor jej się zdecydowanie polepszył, gdy o nogi otarł się jej wielki kot.
- Hej, Książę Filipie - mruknęła, kucając, by podnieść zwierzaka.
Uwielbiała zwierzęta całym sercem. Większość czasu w szkole, spędzała na studiowaniu książek o magicznych stworzeniach. Nie miała żadnych problemów na zajęciach z opieki nad magicznymi stworzeniami. Większość jej znajomych nie rozumiała tej pasji, a ona po prostu lepiej czuła się w towarzystwie zwierząt niż ludzi. W końcu taki Książe Filip nie będzie się z niej śmiał, kiedy ta zacznie skakać po całym pokoju śpiewając głośno piosenkę jakiegoś rockowego, mugolskiego zespołu, który poznała podczas wakacji. A to akurat Hattie wprost uwielbia robić. Tak samo jak podskakiwanie w drodze do klasy, czy w ogóle wszelkiego rodzaju wariactwa.
Tak samo teraz, na poprawę humoru, ku wielkiemu niezadowoleniu jej zwierzaka, zaczęła cicho nucić i tańczyć, kiedy szła do swojego ulubionego miejsca na skraju błoni w okolicach jeziora. Dopiero tam wypuściła kota i pozwoliła mu czmychnąć gdzieś daleko, tak, ze niemal straciła go z oczu. Przysiadła przy drzewie i pozwoliła swoim myślom pomknąć w tylko sobie znanym kierunku.
Hattie często miała takie momenty odpłynięcia. Nie było wtedy z nią kontaktu. Była we własnym, kolorowym świecie, gdzieś z dala od rzeczywistości. Może właśnie dzięki takim fazom, miała opinię tajemniczej i nieco niedostępnej, ale przecież poza tym była dosyć gadatliwym stworzeniem... Gadatliwym i nawet na swój sposób uroczym, mimo przykrego nawyku bycia złośliwą bestią, która prędzej cię pogrąży w depresji niż skłamie, byś poczuł się lepiej.
- Caroline Rockers
Re: [Uczennica] Hattie Rochforth
Sob Mar 07, 2015 10:51 pm
*"podeszłą" - podeszła.
* "ziemie" - ziemię.
* "najpierw zobaczyła siebie samą w odbiciu lustra... A potem obraz zawirował i przed jej oczami ukazał się najpierw regał wypełniony książkami, potem ściany w ciepłym odcieniu, kanapę, fotel, a potem pokazało ją samą, z uśmiechem wymalowanym na ślicznej twarzy, bawiącą się z małym dzieckiem i rudym, kudłatym kotem. " - Najpierw zobaczyła siebie samą w odbiciu lustra... A potem obraz zawirował i przed jej oczami ukazał się wpierw regał wypełniony książkami, następnie ściany w ciepłym odcieniu, kanapa, fotel, a chwilę później pokazało ją samą z uśmiechem na ładnej twarzy, bawiącą się z małym dzieckiem i z rudym, kudłatym kotem.
* "allohomory" - alohomory.
* Zauważyłam też kilka drobniejszych błędów w "Dotychczasowej nauce w Hogwarcie", a także powtórzenia w niektórych miejscach. Prosiłabym o ponowne przeczytanie i poprawienie ich ;)
* "ziemie" - ziemię.
* "najpierw zobaczyła siebie samą w odbiciu lustra... A potem obraz zawirował i przed jej oczami ukazał się najpierw regał wypełniony książkami, potem ściany w ciepłym odcieniu, kanapę, fotel, a potem pokazało ją samą, z uśmiechem wymalowanym na ślicznej twarzy, bawiącą się z małym dzieckiem i rudym, kudłatym kotem. " - Najpierw zobaczyła siebie samą w odbiciu lustra... A potem obraz zawirował i przed jej oczami ukazał się wpierw regał wypełniony książkami, następnie ściany w ciepłym odcieniu, kanapa, fotel, a chwilę później pokazało ją samą z uśmiechem na ładnej twarzy, bawiącą się z małym dzieckiem i z rudym, kudłatym kotem.
* "allohomory" - alohomory.
* Zauważyłam też kilka drobniejszych błędów w "Dotychczasowej nauce w Hogwarcie", a także powtórzenia w niektórych miejscach. Prosiłabym o ponowne przeczytanie i poprawienie ich ;)
- Hattie Rochforth
Re: [Uczennica] Hattie Rochforth
Nie Mar 08, 2015 12:57 am
Poprawione, mam nadzieję. *-*
- Caroline Rockers
Re: [Uczennica] Hattie Rochforth
Nie Mar 08, 2015 1:37 pm
Myślałam nad Twoim domem trochę czasu, bo pasujesz zarówno do Hufflepuffu, jak i do Gryffindoru. Niemniej Twa dobroć i wewnętrzne ciepło, sprawiły że zwyczajnie Żółty będzie pasował najlepiej. Mam nadzieję, że spodoba Ci się w Twoim nowym domu i będziesz u Nas grała, jak najdłużej!
Akcept!
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach